30.11.2013, 14:40
Dzieciństwo i wczesna młodość autora niniejszego eseju przypadła na czasy bardzo ponure i bardzo szare. Lata 80 XX wieku są zwykle przedstawiane w podręcznikach historii, jako czas opresji, zadym, rozruchów, walki władzy z nielegalną opozycją, okres dynamiczny i ciekawy. Jest to jednak obraz z gruntu fałszywy. Dla przeciętnego nastolatka, były to czasy niewiarygodnie wręcz, z dzisiejszego punktu widzenia, nudne. Nuda ta pochodziła z przyczyn obiektywnych, jak brak internetu, telewizji satelitarnej, czy kablowej, komórek i innych dzisiaj powszechnych środków komunikacji, ale także z subiektywnych, wynikających z niewiarygodnie wręcz dokładnego odcięcia PRL i jego mieszkańców od świata. Nawet wakacyjny wyjazd do bratniej Czechosłowacji był wyprawą, którą trzeba było przygotowywać cały rok i wcale nie miało się gwarancji osiągnięcia sukcesu. W telewizji były dwa kanały, które z reguły żadnych w miarę świeżych programów, czy seriali ze zgniłego kosmopolitycznego Zachodu nie nadawały. Wreszcie filmy, będące ówczesnymi światowymi hitami, na ekrany prlowskich kin wchodziły z wieloletnim opóźnieniem. Mogły też nie wejść w ogóle, jeżeli tylko władza uznała, że „Polacy takiego kina sobie nie życzą”, wcale nie tylko z powodów geopolitycznych i „godzenia w sojusze” (jak kolejne „Bondy”
, ale także np. z powodu „obrażania polskiego patriotyzmu”, czy jako „artystycznie bezwartościowe” (np. „startreki”
.
Ciąg dalszy
, ale także np. z powodu „obrażania polskiego patriotyzmu”, czy jako „artystycznie bezwartościowe” (np. „startreki”
.Ciąg dalszy



