Forum Ateista.pl

Pełna wersja: Sprawa ataku psa na kobietę w Carlow
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
https://www.facebook.com/events/26402320...9/?fref=ts

O wydarzeniu słyszałam już wcześniej, dzisiaj trochę bardziej wgłębiłam się w temat i wszystko mi opadło.
Parę informacji, o których ci wielcy obrońcy zwierząt nie raczyli wspomnieć:
- pies rasy agresywnej, zaczepiał sąsiadkę, która w ramach obrony własnej trzepnęła go po głowie
- kobieta niemal straciła ramię - założono jej 20 szwów, straciła część mięśnia, chirurg stwierdził, że kończynę odratowano cudem, ofiara nadal ma trudności z prawidłowym poruszaniem ręką
- właścicielka psa okłamała policjantów, mieszała się w zeznaniach, ukrywała psa

Żal mi zwierzęcia, bo jedyną winę ponosi tutaj jego bezmyślna właścicielka. Agresywnego psa, hodowanego początkowo do polowania na niedźwiedzie, prowadziła bez kagańca, pozwalała mu beztrosko zaczepiać ludzi i wpychać nos do ich toreb, ostatecznie okazała wielkie zdziwienie, że pies w końcu kogoś ugryzł i nieomal odgryzł mu ramię.
Inicjatywę na facebooku, mającą zapobiec uśpieniu psa uważam za słuszną, zwierzę powinno być odebrane właścicielce, oddane w ręce behawiorysty, a sama właścicielka powinna dostać bezwzględny zakaz posiadania jakichkolwiek zwierząt domowych za swoją porażającą nieodpowiedzialność. Ale straszliwie odrzuca mnie sposób prezentowania faktów przez obrońców psa. Możemy przeczytać o samotnej matce, która to kupiła pieska dla swojego synka (co to ma wnieść do historii oprócz wzbudzenia w nas współczucia i sympatii do tej kobiety?) czy o bestialskim irlandzkim prawie, które bezczelnie nie chce wziąć pod uwagę opinii ludzi w internecie, którzy znają relację tylko jednej ze stron. Wszelkie posty o tym, że pogryziona kobieta zgłaszała już wcześniej agresywne zachowanie ze strony psa albo że stanowczo sprzeciwia się jego uśpieniu są usuwane.
Kolejny raz próbuje się sprzedać ludziom niezweryfikowaną, zmanipulowaną przez media historyjkę, a oni wszyscy łykają to jak leci. Biedny piesek, biedna właścicielka, okropna sąsiadka, która pobiła psa do nieprzytomności, a potem leciutko ją capnął w dłoń za karę. Tylko że z faktami to ma niewiele wspólnego.
Ofiara nie powinna była trącać psa, nawet jeśli była niezadowolona z jego zachowania, owszem. Ale obowiązkiem właściciela powinno być takie dopilnowanie zwierzęcia, by ten nie miał nawet okazji odpowiedzieć agresją na odsunięcie jego pyska od zakupów. Nie rozumiem, jak można trzymać w domu agresywną rasę psa i nie wyprowadzać tego psa w kagańcu, mało tego, pozwalać, by zaczepiał obcych ludzi, skakał po nich i obwąchiwał im rzeczy. A potem mieć pretensje do całego świata, że ktoś go trzepnął po głowie. No trzepnął, głupio zrobił. Ale to właściciel musi przewidzieć, że różni ludzie się zdarzają, różnie reagują na nadmierne zainteresowanie ze strony psa i nie dopuszczać do sytuacji, gdzie pies swobodnie napastuje osoby sobie tego nie życzące.

Wtorkowe wydanie The Nationalist:
Cytat:Pogryziona przez Tajfuna kobieta twierdzi, że gdy 22 czerwca wracała do swojego domu spotkała sąsiadkę (panią Urszulę), z psem na smyczy. Przywitała się tylko, a gdy mijała czworonoga, ten się na nią rzucił.

„Ten pies mnie zaatakował. Skakał do mojej twarzy” – powiedziała w sądzie. „Starałam się ochronić swoją twarz ramieniem.”

Kobieta przyznała, że przez dwa lata sąsiedztwa z panią Urszulą, nigdy nie czuła się komfortowo. „Bałam się tego psa”- powiedziała.

Inspektor Walker pokazał w sądzie zdjęcia rany, zrobione po zszyciu w szpitalu w Kilkenny. Jedno z takich zdjęć ukazało się w The Nationalist.

David Burke z gardy twierdzi, że kiedy przyjechał po psa w dniu pogryzienia, właścicielka odmówiła jego oddania. Kiedy wrócił tam ponownie powiedziała, iż pies został sprzedany. Przy czym funkcjonariusz dodał, że 18 lipca widziano panią Urszulę spacerującą z psem po mieście. Ona sama twierdzi, że pies był w tym czasie wywieziony.

Oczywiście doniesienia o przetrzymywaniu psa w złych warunkach i braku dostępu do wody również okazały się nieprawdziwe.

Prawdziwej wersji wydarzeń nie zna żaden z nas. Być może faktycznie właścicielka zachowała wszelkie środku ostrożności, a zawiniła tutaj sąsiadka. Ale jeśli istnieje tak wiele wątpliwości i nieścisłości w tej sprawie, to wydawanie kategorycznych sądów i wulgarnych opinii pod adresem ofiary i systemu sprawiedliwości jest jakimś nieśmiesznym żartem.


I na zakończenie wydarzenie przedstawiające sytuację z drugiej strony:
https://www.facebook.com/unikajmy
A swoją drogą, to chyba dość dobrze pokazuje poziom ludzi z tej stronki na FB:
Cytat:DEMONSTRACJE(...)
- POLSKA: Kraków - Konsulat Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, ul. św. Anny 9 - o godz. 8.00
Wiki:Carlow – miasto w południowo-wschodniej Irlandii, w prowincji Leinster, stolica hrabstwa Carlow.

:dafuk:

Dobrze, że nie protestują pod ambasadą Nowej Zelandii.
Ann napisał(a):https://www.facebook.com/events/26402320...9/?fref=ts

O wydarzeniu słyszałam już wcześniej, dzisiaj trochę bardziej wgłębiłam się w temat i wszystko mi opadło.
Parę informacji, o których ci wielcy obrońcy zwierząt nie raczyli wspomnieć:
- pies rasy agresywnej, zaczepiał sąsiadkę, która w ramach obrony własnej trzepnęła go po głowie
- kobieta niemal straciła ramię - założono jej 20 szwów, straciła część mięśnia, chirurg stwierdził, że kończynę odratowano cudem, ofiara nadal ma trudności z prawidłowym poruszaniem ręką
- właścicielka psa okłamała policjantów, mieszała się w zeznaniach, ukrywała psa

Żal mi zwierzęcia, bo jedyną winę ponosi tutaj jego bezmyślna właścicielka. Agresywnego psa, hodowanego początkowo do polowania na niedźwiedzie, prowadziła bez kagańca, pozwalała mu beztrosko zaczepiać ludzi i wpychać nos do ich toreb, ostatecznie okazała wielkie zdziwienie, że pies w końcu kogoś ugryzł i nieomal odgryzł mu ramię.
Inicjatywę na facebooku, mającą zapobiec uśpieniu psa uważam za słuszną, zwierzę powinno być odebrane właścicielce, oddane w ręce behawiorysty, a sama właścicielka powinna dostać bezwzględny zakaz posiadania jakichkolwiek zwierząt domowych za swoją porażającą nieodpowiedzialność. Ale straszliwie odrzuca mnie sposób prezentowania faktów przez obrońców psa. Możemy przeczytać o samotnej matce, która to kupiła pieska dla swojego synka (co to ma wnieść do historii oprócz wzbudzenia w nas współczucia i sympatii do tej kobiety?) czy o bestialskim irlandzkim prawie, które bezczelnie nie chce wziąć pod uwagę opinii ludzi w internecie, którzy znają relację tylko jednej ze stron. Wszelkie posty o tym, że pogryziona kobieta zgłaszała już wcześniej agresywne zachowanie ze strony psa albo że stanowczo sprzeciwia się jego uśpieniu są usuwane.
Kolejny raz próbuje się sprzedać ludziom niezweryfikowaną, zmanipulowaną przez media historyjkę, a oni wszyscy łykają to jak leci. Biedny piesek, biedna właścicielka, okropna sąsiadka, która pobiła psa do nieprzytomności, a potem leciutko ją capnął w dłoń za karę. Tylko że z faktami to ma niewiele wspólnego.
Ofiara nie powinna była trącać psa, nawet jeśli była niezadowolona z jego zachowania, owszem. Ale obowiązkiem właściciela powinno być takie dopilnowanie zwierzęcia, by ten nie miał nawet okazji odpowiedzieć agresją na odsunięcie jego pyska od zakupów. Nie rozumiem, jak można trzymać w domu agresywną rasę psa i nie wyprowadzać tego psa w kagańcu, mało tego, pozwalać, by zaczepiał obcych ludzi, skakał po nich i obwąchiwał im rzeczy. A potem mieć pretensje do całego świata, że ktoś go trzepnął po głowie. No trzepnął, głupio zrobił. Ale to właściciel musi przewidzieć, że różni ludzie się zdarzają, różnie reagują na nadmierne zainteresowanie ze strony psa i nie dopuszczać do sytuacji, gdzie pies swobodnie napastuje osoby sobie tego nie życzące.

Wtorkowe wydanie The Nationalist:


Oczywiście doniesienia o przetrzymywaniu psa w złych warunkach i braku dostępu do wody również okazały się nieprawdziwe.

Prawdziwej wersji wydarzeń nie zna żaden z nas. Być może faktycznie właścicielka zachowała wszelkie środku ostrożności, a zawiniła tutaj sąsiadka. Ale jeśli istnieje tak wiele wątpliwości i nieścisłości w tej sprawie, to wydawanie kategorycznych sądów i wulgarnych opinii pod adresem ofiary i systemu sprawiedliwości jest jakimś nieśmiesznym żartem.


I na zakończenie wydarzenie przedstawiające sytuację z drugiej strony:
https://www.facebook.com/unikajmy

Do ilu takich sytuacji musi jeszcze dojść żeby ludzie zakładali kagańce takim psom?! Powinny obowiązywać pozwolenia na agresywne rasy psów.
Trzepnięcie psa przez ową sąsiadkę było oczywiście mało przemyślane ,ale także był to swego rodzaju odruch bezwarunkowy w obronie .Nie wiem czy oddanie psa w ręce behawiorysty ma sens bo pies już raz dopuścił się ataku ,a pieniądze które pan za szkolenie pobierze można wydać w lepszy sposób.
Akita to pies charakterny, dominujący - musi być umiejętnie prowadzony.
Tu pewnie był zostawiony samopas z wiadomym skutkiem.
Sam bym nigdy takiej rasy nie trzymał, bo wymaga stałej uwagi (mój corgi kocha wszystkich).
Ale administracyjne zabijanie tak pięknego psa za ludzką głupotę uważam za bezsensowne.
rodnes77 napisał(a):.Nie wiem czy oddanie psa w ręce behawiorysty ma sens bo pies już raz dopuścił się ataku ,a pieniądze które pan za szkolenie pobierze można wydać w lepszy sposób.

Część źródeł wskazuje, że pies został sprowokowany. Oczywiście w żadnym normalnym, zdrowym psie klepnięcie po głowie nie spowoduje chęci odwetu w postaci oderwania "napastnikowi" kończyny, ale widać, że zwierzę nie było agresywne samo z siebie i nie zaatakowało bo lubi/dla sportu/bo tak, ale zareagowało instynktownie, ze strachu. Wina leży w całości po stronie tej głupiej kobiety, która nie potrafiła przypilnować i wychować swojego psa. Prawdopodobnie w rękach myślącego właściciela pies nie stanowiłby już zagrożenia.

rodnes77 napisał(a):Do ilu takich sytuacji musi jeszcze dojść żeby ludzie zakładali kagańce takim psom?! Powinny obowiązywać pozwolenia na agresywne rasy psów.

I wysokie kary za puszczanie psów samopas/bez kagańca.
Standard na moim osiedlu, co chwila ktoś wychodzi z dobermanem czy innym wilczurem, puszczając go swobodnie, bez kagańca, by pobiegał między blokami. Już pomijam, że boję się ich nawet spacerując samotnie, ale kilka razy dziennie wychodzę na spacer z moim kotem. Grzecznie spaceruje przy nodze na smyczy, ale to jest jakaś paranoja, żebym musiała krążyć wokół własnej klatki na wypadek, gdyby jakiś pies nas przyuważył i ruszył do ataku, a ja będę musiała się ewakuować. Ostatnio wędruję wokół drzew, żeby w razie czego wrzucić kota na konar, ale ile można. Chciałabym po prostu zwyczajnie wyjść na spacer, bez oglądania się na wszystkie strony i zamierania, gdy słyszę w oddali szczekanie. Co ja mam zrobić, kiedy biegnie na mnie takie rozwścieczone bydlę, a ja akurat spaceruję z kotem? Nie spuszczę go przecież ze smyczy, żeby sobie sam radził, bo jestem za niego odpowiedzialna. Zazwyczaj łapię go i trzymam w powietrzu, dopóki nie podbiegnie właściciel, ale co jeśli trafię na psa wyjątkowo dużego/agresywnego? Sama jestem niziutka i malutka, przewrócenie mnie nie będzie stanowić dla takiego psa żadnego wyzwania, nie mówiąc o tym, że nie jestem w stanie tak wysoko unieść kota, by taki pies nie był w stanie go dosięgnąć. A właściciel zazwyczaj akurat beztrosko spaceruje trzy bloki dalej z papieroskiem i zaczyna szukać swojego psa dopiero jak zmarznie. Na razie na szczęście udawało mi się unikać konfrontacji z takimi psami, bo zwyczajnie uciekam do klatek jak je widzę, ale moja mama nie miała już takiego szczęścia. Gdy spacerowała z moim kotem, zaatakował ją pies. Złapała kota na ręce, kot w przerażeniu próbował się wyrwać. Skończyło się na rozciętej wardze i opuchliźnie, ale nawet sobie nie wyobrażam co bym zrobiła takiemu właścicielowi i jego zwierzęciu, gdyby psu udało się dosięgnąć mojego kota i go zagryźć :|
Uwielbiam też tłumaczenia, że to duży pies i musi się wybiegać, a na smyczy jest ograniczony. No brawo, to trzeba było o tym pomyśleć zanim wzięło się zwierzę wielkości szafy do małego, dwupokojowego mieszkania.
rodnes77 napisał(a):Powinny obowiązywać pozwolenia na agresywne rasy psów.

Nie ma czegoś takiego jak agresywne rasy psów. Żadna z ras o których mowa nie ma wrodzonej tendencji do agresji. Są to jedynie psy wymagające, które trzeba odpowiednio wychować. Rottweiler ma takie same jak nie mniejsze tendencje do agresji jak chow chow.


Ann napisał(a):I wysokie kary za puszczanie psów samopas/bez kagańca.

Dwa dni temu widziałem jak straż miejska wlepiła starszej pani mandat za to, że zostawiła przed sklepem swojego yorka bez kagańca. Uśmiech


Cytat:Prawdziwej wersji wydarzeń nie zna żaden z nas
Ano nie. Podobno eksperci wypowiadający się na temat psa nie mieli stosownych uprawnień, a opinia behawiorysty nie została w ogóle uwzględniona przez sąd.

Cytat:Uwielbiam też tłumaczenia, że to duży pies i musi się wybiegać, a na smyczy jest ograniczony. No brawo, to trzeba było o tym pomyśleć zanim wzięło się zwierzę wielkości szafy do małego, dwupokojowego mieszkania.
To może być problem. Tylko coraz częściej proponuje się rozwiązania, które wypychają właścicieli psów z miast. A można przecież inaczej:
http://www.torun.pl/pl/wybieg-dla-psow-otwarty

Co do potencjalnych pogryzień nie jestem za prewencją bo niewiele da a utrudni życie tej zdecydowanej większości psiarzy, którzy są odpowiedzialni. Osobiście wolałbym aby właściciel za szkody wyrządzone przez psa odpowiadał tak jakby sam on ich dokonał. Czyli Twój pies kogoś napadł i pogryzł - potencjalna kara taka sama jak za pobicie i uszkodzenie ciała. itd.

W ogóle w dyskusji psiarze kontra przeciwnicy psów jest dużo emocji a mało rozsądku.
DziadBorowy napisał(a):Ano nie. Podobno eksperci wypowiadający się na temat psa nie mieli stosownych uprawnień, a opinia behawiorysty nie została w ogóle uwzględniona przez sąd.

Ja na razie dokopałam się do tego, że pies rok wcześniej zaatakował innego sąsiada, a w międzyczasie odgryzł też palec trenerce.
Jutro najprawdopodobniej ma zostać uśpiony i niestety, najwyraźniej jednak słusznie.

Jeszcze o właścicielce:
Cytat:Postawiono jej 5 zarzutów: napaść fizyczną na poszkodowaną, uszkodzenie prywatnych rzeczy poszkodowanej, prowadzenie niebezpiecznego psa bez kagańca, prowadzenie niebezpiecznego psa na długiej luźnej smyczy oraz brak oznakowania psa.

Fajna babka, nie ma co :roll:

DziadBorowy napisał(a):Dwa dni temu widziałem jak straż miejska wlepiła starszej pani mandat za to, że zostawiła przed sklepem swojego yorka bez kagańca.

No to fajnie, że zmienia się na lepsze Uśmiech
Ann napisał(a):No to fajnie, że zmienia się na lepsze Uśmiech

Daj spokój. Na prawdę sądzisz, że coś takiego:
[Obrazek: blog_oe_4807677_7381793_sz_york.jpg]

może być groźne ?

York próbujący kogoś ugryźć stanowi większe zagrożenie dla siebie niż osoby którą gryzie. W końcu można go nie zauważyć i rozdeptać.
W dodatku ten był przypięty na smyczy na uboczu przy drzewie - jedynie kagańca nie miał.

Już widzę, jak po zaostrzeniu przepisów posiadacze psów stają się źródłem dodatkowej kasy dla gminy. Smutny
Cytat:York próbujący kogoś ugryźć stanowi większe zagrożenie dla siebie niż osoby którą gryzie. W końcu można go nie zauważyć i rozdeptać.
W dodatku ten był przypięty na smyczy na uboczu przy drzewie - jedynie kagańca nie miał.

Generalnie jestem zdania, że pies powinien być na smyczy i to wystarczy. Jak ktoś chce go puścić luzem, powinien założyć mu kaganiec.
Ale skoro prawo mamy jakie mamy to ludzie powinni się do niego stosować, a policjanci je egzekwować. Darują jednej staruszce, to darują później połowie idiotów na moim osiedlu, bo "Fafik jest tylko trochę większy od Yorka/Pimpuś nigdy nie kogo nie ugryzł/Lala się tylko bawi". Nie ma tak.
Ok, wypisuję się z tematu zanim się zirytuję Oczko
Prowadzi się w tej sprawie jakieś śledztwo? Nie można wsadzić za kratki właścicielki tego agresora? Jako nieumyślne spowodowanie trwałego uszczerbku na zdrowiu chyba by się kwalifikowało.
DziadBorowy napisał(a):Nie ma czegoś takiego jak agresywne rasy psów.
W systemach hiperbiurokracji jeśli czegoś nie ma, to się to wymyśla: http://pl.wikipedia.org/wiki/Wykaz_ras_p...gresywnych
:roll:

Ponadto nie wiem z jakiej paki minister wsadził tam owczarka kaukaskiego - pies górski jest terytorialny, ale rzadko kiedy agresywny wobec ludzi.
Ann napisał(a):Jutro najprawdopodobniej ma zostać uśpiony i niestety, najwyraźniej jednak słusznie.

Szkoda psa, powinno się ukarać właścicielkę, a nie psa za to, że zachowuje się jak pies. Taki cytat przytoczę:
"W latach 70-tych obwiniano dobermany, w latach 80-obwiniano owczarki niemieckie, w latach 90-tych obwiniano rottweilery, teraz obwiniają pit bulle, kiedy zaczną obwiniać ludzi?" - Cesar Millan
DziadBorowy napisał(a):Tylko coraz częściej proponuje się rozwiązania, które wypychają właścicieli psów z miast. A można przecież inaczej:
http://www.torun.pl/pl/wybieg-dla-psow-otwarty
Kilka skoków i owczarek jest po drugiej stronie wybiegu:lol2:
Boom napisał(a):Kilka skoków i owczarek jest po drugiej stronie wybiegu:lol2:

Kilka mutacji i się nauczy latać.

Zawsze znajdzie się jakiś malkontent który znajdzie dziurę w całym.
Grim napisał(a):Szkoda psa, powinno się ukarać właścicielkę, a nie psa za to, że zachowuje się jak pies. Taki cytat przytoczę:
"W latach 70-tych obwiniano dobermany, w latach 80-obwiniano owczarki niemieckie, w latach 90-tych obwiniano rottweilery, teraz obwiniają pit bulle, kiedy zaczną obwiniać ludzi?" - Cesar Millan
Niczego nie szkoda. Niezależnie od tego kto byłby teraz jego właścicielem pies ten stanowiłby zagrożenie.
Zasmakował bowiem zakazanego. I pal licho, że on tego zakazu nie pojmuje. To tylko pies.
DziadBorowy napisał(a):Kilka mutacji i się nauczy latać.

Zawsze znajdzie się jakiś malkontent który znajdzie dziurę w całym.
Moja wina, że ten wybieg jest mały?
Dla tych odpowiedzialnych nawet wybieg dla psów nie pomoże, bo większość puszcza psa i dalszego panowania nad psem brak, a nie wszyscy puszczają psa ze smyczy, żeby ten się z innymi pieskami pobawił.
DziadBorowy napisał(a):Dwa dni temu widziałem jak straż miejska wlepiła starszej pani mandat za to, że zostawiła przed sklepem swojego yorka bez kagańca. Zdezorientowanymile:

Pewnie bali byli się dać takowy mandat karkowi w amstaffem czy pitbullem.

Ann napisał(a):I wysokie kary za puszczanie psów samopas/bez kagańca.
Standard na moim osiedlu, co chwila ktoś wychodzi z dobermanem czy innym wilczurem, puszczając go swobodnie, bez kagańca, by pobiegał między blokami.


Z tymi karami zgadzam się z Tobą w zupełności .Standard na większości osiedli i placów spacerowych .Nie mam pojęcia dlaczego ludzie po tylu wypadkach z psami dalej mają w dupie sprawę kagańca .Bo przecież nie tylko chroniłby przed pogryzieniem ,ale też przed żarciem wszelakiego napotkanego syfu z trawnika,chodnika.

Ann napisał(a):...ale nawet sobie nie wyobrażam co bym zrobiła takiemu właścicielowi i jego zwierzęciu, gdyby psu udało się dosięgnąć mojego kota i go zagryźć :neutral:

Sprawa wydaje się być podobna do tej .Bo nie było by to psa winą ,że został spuszczony ze smyczy ??
Ann napisał(a):O wydarzeniu słyszałam już wcześniej, dzisiaj trochę bardziej wgłębiłam się w temat i wszystko mi opadło.
Parę informacji, o których ci wielcy obrońcy zwierząt nie raczyli wspomnieć:
- pies rasy agresywnej, zaczepiał sąsiadkę, która w ramach obrony własnej trzepnęła go po głowie

Mozna kochana moderatorke prosic o zrodlo ?
Masz moze jakies nagranie ze zdarzenia ?
Bo tak strasznie pewna siebie jestes to chcialbym abys podzielila sie nie tylko info ale i zrodlem.
Moze wlasnie ten pies byl za malo agresywny i dlatego "ofiara" smiala wyciagnac na niego reke...

NIe znam nic o sprawie, dlatego prosze cie o zrodla abym mogl poczytac cos bardziej pewnego niz twoje wyopociny Oczko
Bez urazy, po prostu zbyt czesto wpychalas mi do ust rzeczy ktorych nawet nie mowilem i dlatego mam teraz watpliwosci co do twojej relacji z tego zdarzenia...

Ann napisał(a):- kobieta niemal straciła ramię - założono jej 20 szwów, straciła część mięśnia, chirurg stwierdził, że kończynę odratowano cudem, ofiara nadal ma trudności z prawidłowym poruszaniem ręką

No i w koncu sie nauczy ze duzy pies to nie dziecko ktoremu mozesz dac klapsa nawet jak go nie znasz...
Kiedys w Polsce prowadzilem na sznurze mojego wilczura, prowadzilem go do lasu i z ktoregos podworka wyszla babcia ze swoimi wnuczkami.
Pies tylko co na nich spojrzal(i tego nie jestem pewien Język) a ta stara glupia kurwa jebnela go plastikowa torebka prosto w ryj aby go odalic...
Cale szczescie ze wtedy zlapalem go mocno za sznur bo myslalem ze jak ja dorwie to odgryzie jej glowe.
Potem na wsi wlasnie pierdolili ze ja prowadzam niebezpiecznego psa bez kaganca, ze moj pies sie rzuca do malych dzieci, blablabla...
Szczerze mowiac odjebal bym jej chetnie reke siekiera za uderzenie mojego psa.
Moze i w tym przypadku ta niby "ofiara" sama sie prosila i dostala tylko to na co zasluzyla.


Moze to wlasnie przez osobiste doswiadczenia ale nie wykluczam ze i w tym przypadku mamy doczynienia po porstu z efektami gluchego telefonu i ze to wlasnie moze nawet ten pies zostal zaatakowany przez te kobiete.
Gdyby ona tylko podniosla reke w obronie to bym nie mial watpliwosci ze zostala zaatakowana ale skoro ona trzepnela tego psa w ryj to uwazam za mozliwe ze niczym ta babcia ktora sie rzucila na mojego psa to i ta ofiara byla moze po prostu glupia i nie wiedziala jak glupie jest o co robi.
A potem jak sie okazalo ze "grzeczny siersciuch" potrafi ujebac kawalek reki to oczywiscie ofiara nie przyzna sie do swojego debilizmu tylko powie ze zostala sprowokowana przez psa

Ann napisał(a):- właścicielka psa okłamała policjantów, mieszała się w zeznaniach, ukrywała psa

Poprosze cie znowu o troche wiecej informacji i o zrodla ?
Jezeli laska oczywiscie Oczko

Ann napisał(a):Żal mi zwierzęcia, bo jedyną winę ponosi tutaj jego bezmyślna właścicielka. Agresywnego psa, hodowanego początkowo do polowania na niedźwiedzie, prowadziła bez kagańca,

Teraz to przypominasz mi moja swietej pamieci babcie jak zaczynala jeczec... Język
Latwo mowic ze ten pies jest agresywny.
W kazdym przypadku gdzie pies ugryzie czlowieka mozna latwo mowic o tym ze pies okazal sie agresywny...
Ja wiem ze dzisiaj zyjemy w durnym spoleczenstwie gdzie zwierzeta sa kupywane tylko po to aby zaspokoic zachcianki durnego czlowieka ale podstawowa funkcja psa pozostaje dla mnie ochrona a nie bycie dekoracja...
Pies ma potrafic ugrysc aby byc dobrym psem, i kiedy to sie zdarzy to jedynym waznym kryterium w ocenieniu sprawy jest to czy jego ugryzienie jest uzasadnione.
NIe wazne czy wbil dwa zeby, czy oderwal komus reke.
Nie wazne czy byl trenowany do polowania na golebie czy niedzwiedzie.
NIe wazne jest czy ugryzl on w sposob milosciwy czy agresywy (:lol2:...)
Wazne jest tylko "dlaczego ugryzl ?".
Ann napisał(a):pozwalała mu beztrosko zaczepiać ludzi i wpychać nos do ich toreb, ostatecznie okazała wielkie zdziwienie, że pies w końcu kogoś ugryzł i nieomal odgryzł mu ramię.

No moze wlascicielka byla glupia i nasza forumowa Ann zna o wiele lepiej jej psa niz ona sama... :roll:
Ale moze wlasnie znala ona swojego psa lepiej niz Ann i wiedziala ze mozna bylo mu ufac i ze nie zachowywal sie on nigdy agresywnie wobec ludzi.
Dlatego wlasnie byla zdiwiona kiedy jednak ten pies wybuchnal agresja.
(Przypominam ze nawet najbardziej lagodny pies na swiecie jest zdolny do agresji)

Ann napisał(a):Inicjatywę na facebooku, mającą zapobiec uśpieniu psa uważam za słuszną, zwierzę powinno być odebrane właścicielce, oddane w ręce behawiorysty, a sama właścicielka powinna dostać bezwzględny zakaz posiadania jakichkolwiek zwierząt domowych za swoją porażającą nieodpowiedzialność.

Przepraszam, ty jestes jeszcze gorsza niz mojej swietej pamieci babcia Język
No ale czekam az podasz mi swoje zrodla moze jednak faktycznie masz powody aby byc tak mocno przekonana o swojej racji.


Ann napisał(a):Możemy przeczytać o samotnej matce, która to kupiła pieska dla swojego synka (co to ma wnieść do historii oprócz wzbudzenia w nas współczucia i sympatii do tej kobiety?)

No a mnie smieszy jak obie strony przedstawiaja sprawe, bo szczerze mowiac to i ty nie jestes lepsza w manipulacyjnych informacjach...
Jak ci pisalem wyzej, co z tego ze ten pies zostal poczatkowo hodowny do polowania na niedwiedzie ?
To tylko sprawia ze postrzegamy tego psa jako wielkie agresywne bydle a to moze byc bardzo iluzyjne...
Co to ma wspolnego z ocenieniem tej sytuacji ?
Co nam to mowi o samej sprawie ?
Bo fakt ze ten pies byl niby poczatkowo szkolony do polowania na niedwiedzie absolutnie nic nam nie mowi o tym czy w przedstawionej sytuacji dzialal on w obronie, czy jednak faktyczne zatakowal te kobiete bez powodu.


Tak samo twoja informacja o szczegolach rany nic nie wnosi.
Znaczy wnosci, oczywiscie pokazuje nam jak strasznie bestialsko potrafi ugrysc duzy pies... (O ile ktos glupi jeszcze tego nie wiedzial... Oczko)
Ale nadal nie wiemy czy to pies zostal zaatakowany czy to jednak on zachowal sie agresywnie bez powodu.

No i na tym w sumie zakoncze, wstalem sobie, troche popisalem a teraz ide sobie zajarac Język

Baptiste napisał(a):Niczego nie szkoda. Niezależnie od tego kto byłby teraz jego właścicielem pies ten stanowiłby zagrożenie.
Zasmakował bowiem zakazanego. I pal licho, że on tego zakazu nie pojmuje. To tylko pies.

No i co kurwa z tego ze zasmakowal zakazanego ?
Jak masz psa na podworku i ten pies obroni twoje podworko przed zlodziejami to zastrzelisz go za to ze zasmakowal krwi ludzkiej ? :8O:
Przeciez kurwa pies to nie jest tylko dekoracja i bardzo dobrze ze potrafi on kogos ujebac.
Tutaj wazne jest to czy ten pies mial powody do ujebania tej kobiety, a nie sam fakt ze ja ujebal...



--------------------------------------------------------------------------------------------

A co do meritum to wedlug mnie najwazniejsze w tym jest tresura psa.
Pies mojego brata w Bialymstocku odjebal kiedys reke dla zula ktory zaczal sie rzucac do corki mojego brata.
Pamietam ze moj brat tylko zalatwil zaswiadczenie o tym ze pies jest po tresurze i mimo sprawy sadowej pies nie mial zadnych klopotow z tego powodu.
http://www.carlow-nationalist.ie/2013/08...rking-mad/

Tu informacje o tym, że pies zaatakował ponownie.

http://www.carlow-nationalist.ie/2013/08...erous-dog/

Tutaj relacja sąsiadki ze zdarzenia.

Do reszty nie chcę się odnosić, bo znowu zacznie się pyskówka, a ja nie lubię takiej formy dyskusji.
Stron: 1 2 3