(02.01.2023, 10:04)zefciu napisał(a): [ -> ] (01.01.2023, 18:43)Rodica napisał(a): [ -> ]Zapewne większości ludzi status społeczny kojarzy się z zamożnością.
W liberalnym społeczeństwie tak w dużym stopniu jest. I za bardzo nie widać alternatyw.
O zamożności marzy tylko niewielka część plebsu o wybujałym ego, która zresztą byłaby kompletnie bezradna, gdyby taką zamożność nagle uzyskała - bo uzyskanie zamożności, choćby przypadkiem, to sprawa jedna, a umiejętność zadbania o to, by po uzyskaniu zamożności nie skończyć za chwilę w rynsztoku z długami, to sprawa zupełnie inna.
Ludzie znają swoją wartość i sami wiedzą, że nie mają cech i talentów do tego, by jakiś wyższy status społeczny uzyskać, dlatego ich celem jest stabilizacja, poczucie bezpieczeństwa, w tym finansowego, i możliwość zainwestowania w przyszłość potomków - od takich podstawowych oczekiwań do oczekiwania "bycia zamożnym" jest bardzo daleko.
Cytat:W feudalizmie dziedziczny status społeczny nadawał władca. Ale potem się okazało, że ów status niewiele miał wspólnego z jakąkolwiek rzeczywistością.
Władcy nie byli głupi, nie nie nadawali statusów społecznych idiotom, leniom i niepełnosprawnym umysłowo - na nadanie statusu należało sobie zasłużyć i niemal w taki sam sposób jak teraz dotyczyło to wszelkich wybitnych sztukmistrzów, rzemieślników, wojowników, artystów, którzy mogli się wywodzić z dowolnej warstwy społecznej.
A tak w ogóle, to nie rozumiem skąd przeświadczenie, że feudalizm się jakkolwiek skończył.
Cytat:Po pierwsze — dlaczego Rodicy przeszkadzają piłkarze, a nie przeszkadzają ludzie naprawdę bogaci, których jedyną zasługą są często bogaci rodzice albo kontakty w odpowiednich kręgach?
Wręcz przeciwnie:
https://ateista.pl/showthread.php?tid=15...#pid766825
Cytat:Kto mówi, że pasja jest czymś wstydliwym? Skąd w ogóle wyciągnęłaś tę tezę?
Oczywiście, że jest rzeczą wstydliwą. Pasja i tzw. powołanie są ukatrupiane już podczas wstępnego kształcenia dzieci, gdy ambicje rodziców, ambicje szkół i nauczycieli przestają mieć cokolwiek wspólnego z rzeczywistymi ambicjami dzieci, do tego dokładają się media lansujące takie "pasje i powołania", które dają im największe zyski, a nie takie, w których dzieci i młodzież chciałyby się realizować w życiu - przy takim dysonansie poznawczym młodzi wstydzą się być sobą, a w odruchu obronnym, aby nie narażać się na ośmieszenie i nie dostrzegając innego wyjścia, zaczynają prezentować "trend medialny" w zakresie tego, kim chciałyby być - więc są
"zmuszeni chcieć być kimś" dokładnie tak samo jak
"zmuszeni chcieć czegoś" są odbiorcy dowolnej reklamy.
Cytat:Pewnie lepiej, niż w świat, w którym ludzie masowo wykonują prace bez sensu. A to jest przecież silna tendencja w dzisiejszej gospodarce. Tendencja, która Ci jednak nie przeszkadza, bo przecież owe bullshit jobs wykonywane są „uczciwie”.
Nieodzowna potrzeba posiadania w firmie np. "scrum masterów" jest potrzebą czysto feudalną - im więcej wiernych poddanych, w dodatku podzielonych na poziomy i zaciekle ze sobą rywalizujących, tym lepiej. Pewien znany mi osobiście właściciel pewnej międzynarodowej firmy w pewnej dyskusji porównał użytkowników taniego samochodu dla mas z użytkownikami limuzyn bardzo znanego koncernu mówiąc na koniec:
"nie myślmy o tym kategoriami rozumowania plebsu"
Nie ma pracy bez sensu w korporacjach, może być praca mniej lub bardziej przydatna, a nawet taka bez której da się funkcjonować, ale nic to nie umniejsza sensowności, bowiem:
- jeżeli pracownik pracuje dla nas, to nie pracuje dla konkurencji,
- zawsze można go zredukować, a nawet całą grupę,
- im bardziej mrówcza praca i im bardziej ograniczony zakres danych, tym mniejsza wiedza pracownika o działaniach korporacji, zatem ochrona danych tajnych i poufnych jest lepsza,
- najważniejsze: nawet gdy dana praca wydaje się zbędna, to każda korporacja i firma z nami współpracująca i tak musi ją wykonywać i mieć do tego pracowników, bo w grupie wielu korporacji dominujących na ryku światowym wymyśliliśmy np. standardy zarządzania, które dzięki naszemu finansowaniu opisano w normach międzynarodowych ISO, IEC, itp, a których spełnienie jest wymaganiem dla współpracy z naszą korporacją i innymi dominującymi na rynku, a skoro nie z nami, to nikim, bo to my rządzimy, a bez nas i bez naszych wymagań się nie utrzymacie.
Ot, zwykły feudalizm i pańszczyzna.
Cytat:Ale czemu kogokolwiek to dziwi. Tradycyjne zawody publiczne, które kiedyś pobudzały wyobraźnię dzieciaków — strażak, lekarz czy żołnierz nie są otaczane szacunkiem tak jak kiedyś.
Pobudzały, bo są pobudzające, czy pobudzały, bo takie pobudzanie narzucało otoczenie? Jeżeli to było narzucane, to jak pisałem wyżej, teraz narzuca się coś innego.
Ale są też paradoksy - np. słuchając ludzi w rozmowach prywatnych można odnieść wrażenie, że zawód lekarza jest zawodem ze wszech miar pogardzanym, bo to nieroby, cynicy, kłamcy i krwiopijcy wysysający z ludzi resztki zasobów finansowych. A z drugiej strony ludzie są gotowi na wszelkie poświecenia i drogę po trupach bez skrupułów, gdy tylko nadarzy się okazja, by taki zawód zdobyć. A mieć lekarza w bliskiej rodzinie, prawnika w bliskiej rodzinie, eh, to już rodzinę ustawia społecznie na parę pokoleń, wszak przy takich znajomościach i wejściach dzieci będą miały bardziej otwarte drogi do tych samych zawodów.
Ciekawi mnie poziom "dziedziczności" w takich zawodach jak lekarz lub prawnik i czy jest różnica z "dziedziczności" w stosunku do artystów czy sportowców - także to, czy potomkowi lekarza, prawnika, architekta itp. łatwiej zostać lekarzem, prawnikiem, architektem...
Cytat:Prace „szare” to już w ogóle
Jakie to są "szare"? Chyba nie "szara strefa" - tu żartuję - ale nie żartując zakładam, że gdyby zawody o nazwie
"czerpiący zyski z szarej strefy" albo
"trzepiący kasę kombinator" umieścić na liście "wymarzonych zawodów", to obok influencera i youtubera byłyby to najczęściej wybierane pozycje...