Forum Ateista.pl

Pełna wersja: Tak naprawdę wszyscy jesteśmy nieśmiertelni
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
http://en.wikipedia.org/wiki/Quantum_suicide

Cytat:Quantum immortality is a metaphysical speculation derived from the quantum suicide thought experiment. It states that the many-worlds interpretation of quantum mechanics implies that conscious beings are immortal.

w dużym uproszczeniu o co tam chodzi:

Jeśli coś się stanie tu w tym świecie, to umierając tutaj nasza świadomość istnieje dalej w alternatywnych światach - gdzie wszystko jest takie same tylko, że zmienione o fakt, że tam żyjemy nadal. My zaś nie zauważamy żadnej różnicy... jesteśmy więc generalnie nieśmiertelni :mrgreen:

LOL :lol2:

P.S. fajna pokrętna logika - nie możemy udowodnić, że powyższe jest fałszem (bo wszyscy czytający to żyją)... ale autorzy tej teorii też tego nie udowodnili ergo zupełnie tak to się ma z bogiem Język Może na bazie tego powstana jakieś fajne religie (już istnieją?).

:mrgreen:
Nie traktowałbym możliwości istnienia światów alternatywnych jako zupełnie niedorzecznej. W wątku o tym, jak rozmawiali sobie fizyk z niefizykiem wspomniałem o doświadczemniu z dwoma szczelinami. O przejściu kwantowym, ktorego następstewm jest rozsczepienie światów. Na tej podstawie Hugh Everett sformułował teorię wszechświató równoległych. Zgodnie z nią, wszystkie światy kantowe są równie realne. Zawsze, kiedy dokonywany jest pomiar, rzeczywistość rozszczepia się na dwie; aby posłużyć się najbardziej znanym przykłade w jednej kot jest żywy, w drugiej martwy. Jesteśmy w stanie postrzegać tylko jeden z tych światów, ten w którym istnieje "nasza" wersja siebie samego. Kopii nas samych jest za to nieskończenie wiele, a każda z nich uważa, ze jest jedyna.
Wszechświat rozszczepia się na tysiące wszechświatów rownoległych w ciągu sekundy. Wystarczy, ze pojedyńcza mikroskopowa cząsteczka wejdzie w kontakt z makroskopowym układem. Te inne światy są od nas całkowicie odizolowane, nie można do nich dotrzeć, ani na nie oddziaływać. Jednak nasza świadomość w każdym z nich jest tą samą świadomością, choc nie taka samą, co jest spowodowane odmiennościa doświadczeń. Kiedy ja ze świata, w którym piszę te słowa, zginę - kwantyliony innych "mnie" nadal żyją. W niektórych światach moje życie wygląda prawie identycznie, jak tutaj, w innych jest odmienione nie do poznania. Z wielkim prawdopodobieństwem można stwierdzić, że istnieją takie światy, w których jestem żarliwym chrześcijaninem, a Kennedy i Presley dotąd nie zginęli.
To, że coś działa jako eksperyment myślowy i w pewien sposób zdaje się sensowne nie musi oznaczać, że jest to prawda.

Póki nie ma wystarczających dowodów to tylko ciekawa i kontrowersyjna teoria. Zupełnie jak istnienie boga/bogów.

I w tym wypadku - to nie ja jestem zobowiązany by dać dowody temu przeczące - to najpierw ludki uważające, że ta teoria jest prawdziwa mi mają to udowodnić.

Zła Ateistka

Czego to ludzie nie wymyślą z powodu strachu przed śmiercią.
Też i nie twierdzę, że to koniecznie musi być prawda. Zalecam jedynie ostrożnosc, jako że naukowe przeslanki wynikające z mechaniki kwantowej da się wysnuć.
Złą Ateistka napisał(a):Czego to ludzie nie wymyślą z powodu strachu przed śmiercią.
Zgadza się, są w stanie wymyśleć najprzedziwniejsze farmazony. Tym razem jednak, przynajmniej jeśji Twoja opinia miałaby dotyczyć fizyków, nie strach przed śmiercią jest odpowiedzialny za wygloszenie teorii wszechświatów równoległych, ale obserwacja zachowań cząstek elementarnych.
Gdzieś czytałam o tym wertując literaturę popularnonaukową - kot Schrödingera itp. Traktuję to jako eksperyment myślowo - teoretyczny, bo jak możemy się o tym przekonać? Jak wielkie energie byłyby potrzebne, by teoretycznie móc się przekonać o istnieniu wrzechświatów równoległych?

Z innej strony patrząc - żyjemy tu i teraz, zatem czy żyjemy w innej przestrzeni nie musi nas interesować, bo jaki to może mieć wpływ? Bo czy może?
Teoretycznie istnieje pewien sposób. Trzeba by odwrócić proces pomiaru, odwrócić kierunek procesu rozszczepienia. Atom po atomie. Może za milion lat...
Ja teorii to mam ze cztery, generalnie w jednej z nich, istnieje reinkarnacja, natomiast, w drugiej, światy równoległe wprawdzie nie istnieją, ale mogą zaistnieć. Jest to zwiazane z samą kwestia domniemanego absolutu. Z tego punktu widzenie świat jest całością, całość jednak przejawia się przez najmneijsza cząstke. Gdyż jest to całość. Każdy wszechświat który jest w równowadze* jest możliwy. W ten sposób tak napwde nic sie nie rodzi i nic nie ginie. Trwa zawsze. Jednak my jestesmy częścia, i jako część, jesteśmy ograniczeni.

* tak naprawde nie jest w równoadze, bo bez przerwy panuje chaos, jednak każda chwila to układ największej równowagi. I dlatego całość jest absolutem ponieważ tylko absolut ma wszechwiedze, i ta wiedza istniała od zawsze i jest w pewnym sesnie nieskończona.

Pisze to na bazie działania np komputera kwantowego. Nasza rzeczywistość to przecież nic innego jak wielki superkomputer.
To co Everett wymyślił to nie jest żadna teoria, a jedynie interpretacja teorii kwantów, konkurencyjna do najpopularniejszej (chyba już do niedawna) interpretacji, tzw. kopenhaskiej.
Masz coś na poświadczenie swoich słów? Zawsze, gdy czytałem o koncepcji Everetta, nazywano ją teorią.
Och, mógłbym trochę poszperać w starych tekstach popularnonaukowych jakie kiedyś czytałem jeżeli na tym Ci zależy, ale szczerze mówiąc teraz jakoś nieszczególnie mi się chce :p.
Chodzi generalnie o to, że interpretacja kopenhaska, interpretacja Everetta jak i inne to właśnie tylko interpretacje filozoficzne czy jak wolisz metafizyczne (ontologiczne) i z punktu widzenia nauki mają taką samą wartość. Sama mechanika kwantowa to teoria naukowa, bo na podstawie niej można wykonać pewne przewidywania, z kolei zaś interpretacje to próby "sięgnięcia głębiej" na bazie właśnie tej teorii. Zauważ, że nie jesteśmy w stanie w żaden sposób, choćby teoretycznie, zawyrokować, która z nich jest prawdziwa. Nie jesteśmy w stanie wymyślić żadnego eksperymentu na bazie tego.
Cytat:Tak naprawdę wszyscy jesteśmy nieśmiertelni

Ja też?
Nie da się przenieść do któregoś ze światów równoległych, bo to wynika z samej natury tych światów, odizolowanych od siebie. W skali kwantowej, tak jak w kosmicznej, nie da się wszystkich koncepcji sprawdzić doświadczalnie. Wiadomo jednak, ze nie ma nic na zewnątrz wszechświata, co mogłoby spowodować redukcje funkcji falowej całego wszechświata i wybór konkretnej rzeczywistości.
Paul Davies pisze na przykład, ze "teoria Everetta wytrzymuje bliższe zbadanie". Jeśli jednak chcesz się upierać przy tym, że to tylko gdybanie, z czym sie nie zgadzam, musisz jednocześnie przyznać, ze przeciwne twierdzenie, że nasz świat jest jedynym, staje sie w kontekście mechaniki kwantowej tym bardziej niepoważne.
No dobra, odszczekam to jeśli odeślesz mnie bądź wytłumaczysz dlaczego koncept (żeby być neutralnym na razie Uśmiech ) Everetta bądź kopenhaski powinien mieć jakąś większą wartość niż niefalsyfikowalna metafizyka.

PS Oczywiście na poziomie popularnonaukowym, nie operuje jeszcze tą całą wyższą matematyką, która jest potrzebna do MK Uśmiech.
Na początek poczytaj o przejściu kwantowym.
Aby niczego nie pokręcić, muszę jeszcze sprawdzić to i owo. Wtedy napisze coś więcej.
To poczekam i w międzyczasie poczytam Uśmiech.
OK. Właściwie dziwię się nieco, czemu mnie akurat, humaniście z ograniczona zdolnością rozumienia fizyki, przypadła rola "wyjaśniacza". Pilaster woli zająć się w tym czasie apologią katolicyzmu, a Athei sam nie wiem czym dokładnie. A przecież wyłuszczyliby ta kwestię za pewno jasniej i treściwiej. No nic, skoro tęgie umysły forum się ociągają, spróbuję.
Proponuję wrócić do eksperymentu Younga ze szczelinami. Zamiast wiązki fotonów przepuścic nalezy pojedyńczy kwant światła, jeden foton. Czastkę, nie falę. Należałoby przypuszczać, że ten foton przejdzie przez jedną szczelinę albo przez drugą i w efekcie uderzy w ekran w jednym określonym punkcie. Doświadczenie wykazuje coś zgoła odmiennego. Fotony wypuszczane po jednym na raz tworzą na ekranie obraz interferencyjny, jakby nadal były falą, nie cząstką. Co więcej, foton może "wybrać" przejście przez obie szczeliny - inaczej mówiąc być w dwoch miejscach w tym samym czasie. Niektórzy fizycy twierdza nawet, ze znany nam wszechświat istnieje tylko dlatego, że jest obserwowany przez świadome istoty, a jego wszytskie pozostałe możliwe stany istnienia, których może być nieskończenie wiele, znikają w momencie obserwacji. Znikaja z rejonu dosteopnego naszej percepcji, a nie w ogóle.
Teoria światów równoległych jest jedynym skutecznym sposobem na uniknięcie problemu kota, który jest równoczesnie żywy i martwy. Wielogałęziowa rzeczywistosć.
Cytat:Niektórzy fizycy twierdza nawet, ze znany nam wszechświat istnieje tylko dlatego, że jest obserwowany przez świadome istoty

To właśnie fizycy od interpretacji kopenhaskiej. I trzeba przyznać, że oni przeważali (i być może nadal przeważają) wśród fizyków. Chociaż niektórzy się kłócą o naturę filozoficzną pomiaru i czy rzeczywiście potrzebna jest istota świadoma.

Cytat:Teoria światów równoległych

To z kolei alternatywna interpretacja, a w tym przypadku połączyłeś obie w jedno co niektórzy również czynią.
I jak sam widzisz nadal nie można rozstrzygnąć między tymi interpretacjami. Szczelina nam niczego nie rozjaśnia.

Cytat:Teoria światów równoległych jest jedynym skutecznym sposobem na uniknięcie problemu kota, który jest równoczesnie żywy i martwy.

Tylko pytanie czy to jest konieczne? W świecie mikroskopowym jeśli zaufać koleżkom kopenhaskim to się dzieje na okrągło (podobno), a nadal możemy uzyskiwać sensowne wyniki posługując się MK.
FlauFly, najistotniejszą przesłanką w moim tekście bylo to, ze foton pozostawia na ekranie obraz interferencyjny. Oznacza to, że jeden foton przechodzi równcześnie przez dwie szczeliny. Tworzy dwa wirtualne światy. A więc można wywnioskować, ze każde przejscie kwantowe w dowolnym miejscu we wszechświecie powoduje rozszczepienie lokalnego świata na dwie lub więcej kopii. Mnie to przekonuje.
avidal napisał(a):OK. Właściwie dziwię się nieco, czemu mnie akurat, humaniście z ograniczona zdolnością rozumienia fizyki, przypadła rola "wyjaśniacza". Pilaster woli zająć się w tym czasie apologią katolicyzmu, a Athei sam nie wiem czym dokładnie. A przecież wyłuszczyliby ta kwestię za pewno jasniej i treściwiej. No nic, skoro tęgie umysły forum się ociągają, spróbuję.

No niee, nie ciągajcie nas do takich dupereli. Przecież tu znakomicie wystarczył avidal :lol2:

Na serio, to avidal opisal to poprawnie. jedno tylko uzupełnienie

Cytat: foton może "wybrać" przejście przez obie szczeliny - inaczej mówiąc być w dwoch miejscach w tym samym czasie.

Jest to tzw "interferencja sam ze sobą" Wg interpretacji Everetta (nie ukrywam, że przemawia do mnie - przekonał mnie Deutsch), mamy tu po prostu do czynienia z normalną interferencją miedzy fotonami z dwóch różnych, prostopadłych (a nie równoleglych!) wszechświatów. Wszechświaty te moga miedzy sobą oddziaływać (czego rezultatem jest właśnie ów dziwaczny wynik eksperymentu ze szczelinami) wtedy, jezeli róznica pomiedzy nimi jest dostatecznie mała

Cytat: Niektórzy fizycy twierdza nawet, ze znany nam wszechświat istnieje tylko dlatego, że jest obserwowany przez świadome istoty, a jego wszytskie pozostałe możliwe stany istnienia, których może być nieskończenie wiele, znikają w momencie obserwacji. Znikaja z rejonu dosteopnego naszej percepcji, a nie w ogóle.

Czyli wszechświaty rozchodzą sie na tyle, ze łączność pomiędzy nimi zostaje zerwana (funkcja falowa się redukuje)
Stron: 1 2