MrL napisał(a):Prawo wlasnosci jest jedynym powodem dla ktorego wiekszosc "dobr intelektualnych"
w ogole powstala.
Tak, a prawo własności właścicieli plantacji oliwek jest głównym powodem, dla którego powstały cła na oliwki.
Rodzące się prawa patentowe to jeden z powodów, choć oczywiście nie główny, który wspierał wielkie fabryki w walce rynkowej z małym biznesem w XIX wieku. Nie egzekwowanie praw własności właścicieli okolicznej do fabryk ziemi (skarżących się na zanieczyszczenie - a więc powinny owe fabryki zabulić niezłe odszkodowanie; w praktyce chyba nigdy się to w wieku XIX nie zdarzyło - jest jednym z innych powodów)
---
Niektórzy sobie chyba nie wyobrażają, jaką biurokrację generują prawa autorskie i patentowe oraz jakiej inwigilacji wymagałoby efektywne egzekwowanie (a wraz z postępem technologicznym będzie coraz gorzej). Prosta droga do pogrążonego w papierkach państwa (bez państwa, lub z państwami niewielkiej wielkości - w świecie tysięcy wolnych miast - ich egzekwowanie, poza przypadkami "sekciarskimi", tzn. egzekwowanie na skalę masową - byłoby totalnie niemożliwe. W pierwszym przypadku ze względu na brak koniecznego aparatu, w drugim ze względu na wielkie korzyści dla małego kraju, wynikające z infoanarchizmu, znacząco ułatwiające mu konkurencję. BTW, dziwna to "własność", co wymaga w praktyce państwowych potworów z wielkim aparatem administracyjnym) w ścisłych związkach z Wielkim Biznesem i robiącego wszystko, by mu tylko lizać dupę. Kosztem konsumentów oraz małych & średnich.
Ponadto dostęp do niektórych starszych dóbr kultury, których nikt już nie wydaje, jest bardzo poważnie ograniczony. Tak, prawa autorskie są ograniczone czasowo, ale ograniczenie wynosi ładnych kilkadziesiąt lat.
Żeby dogadać się z zagranicznymi właścicielami praw w sprawie tłumaczenia, to trzeba się nieźle ojeździć, napodpisywać, wygadać. Mogę się założyć, że w świecie infoanarchistycznym dostępnych na rynku krajowym byłoby o wiele więcej produkcji o wiele szybciej (jedne z korzyści dla małego, o których wspominałem. Im mniejszy kraj, tym bardziej to widoczne). A argument pt. "Nie opłaca się tłumaczyć" ? Dzieciakowi, który nielegalnie we Francji przetłumaczył Harry'ego Pottera (nie, żebym darzył to dziełko szacunkiem, czysty przykład) jeszcze
przed oficjalną premierą, też się "nie opłacało" ?!
Ayn Rand Institute to już w ogóle wziął sobie "cnotę egoizmu" patronki nieźle do serca (btw, z tego, co mi wiadomo, to i ta libertariańska miłośniczka Wielkiego Biznesu - przez Wieeelkie WB - za życia do miłych osób nie należała, nie umniejszając jej dokonań, no ale nie ten temat). Jak myślisz, czemu jej książek na rynku Polskim jest tak mało i po tak horrendalnych cenach ?
Fijor próbował się z nimi dogadać, PIEKŁO. Tak się kończy MONOPOL.
Na każdy przykład, gdzie owe prawa rzekomo "pobudzają" kulturę, jestem w stanie znaleźć przykład z mojego własnego życia i doświadczenia, młodego wszak, gdzie utrudniają robienie czegokolwiek.
Gdybym się miał ich trzymać, to mówię z cała odpowiedzialnością, że moja wiedza byłaby daleko bardziej ograniczona.