![]() |
|
Homotematy/posty - Wersja do druku +- Forum Ateista.pl (https://ateista.pl) +-- Dział: Tematy społeczne (https://ateista.pl/forumdisplay.php?fid=4) +--- Dział: Społeczeństwo (https://ateista.pl/forumdisplay.php?fid=16) +--- Wątek: Homotematy/posty (/showthread.php?tid=9074) Strony:
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
|
Homotematy/posty - exodim - 10.03.2014 fertenbitenhiy napisał(a):Szkoła? Nie. I to nieważne czy jest prywatna, czy publiczna. Zachowanie standardów i norm w edukacji w danym kraju powinno być ważniejsze od swobód poszczególnych instytucji w dobieraniu programów nauczania. Jednak mówiąc o edukacji mam na myśli naukę, czyli to, co każdy powinien wynieść ze szkoły w postaci wiedzy i umiejętności, a niekoniecznie chodzi mi o wychowanie, bo na to powinni mieć wpływ rodzice danej grupy dzieci uczęszczających do szkoły. A już wielokrotnie podkreślałem na tym forum, że przedmioty typu edukacja seksualna nie mają żadnej wartości naukowej. Całokształt rzetelnej wiedzy tam zdobytej jest powielany z zajęć biologii, a reszta to wtłaczanie często nienormotypowych systemów wartości, a to powinno być pod kontrolą rodziców. Homotematy/posty - Iselin - 10.03.2014 exodim napisał(a):Nie. I to nieważne czy jest prywatna, czy publiczna. Zachowanie standardów i norm w edukacji w danym kraju powinno być ważniejsze od swobód poszczególnych instytucji w dobieraniu programów nauczania.Jakoś nie wyobrażam sobie, jak można by było wymagać czegokolwiek od studentów czy w ogóle prowadzić jakiekolwiek zajęcia na uczelni, jeśli każdy przyjdzie ze szkoły, w której obowiązuje inny program. Homotematy/posty - exodim - 10.03.2014 Iselin napisał(a):Jakoś nie wyobrażam sobie, jak można by było wymagać czegokolwiek od studentów czy w ogóle prowadzić jakiekolwiek zajęcia na uczelni, jeśli każdy przyjdzie ze szkoły, w której obowiązuje inny program. Otóż to. Poza tym tworzenie wielu ścieżek edukacji daje w domyśle możliwość utworzenia szkoły, w której dzieciom wykłada się kreacjonistyczny bełkot, jak ma to miejsce w niektórych południowych stanach USA. Kreacjonizm i nienaukowość z kolei robią z młodzieży ludzi o niewykształconej zdolności do kwestionowania pewnych faktów. A historia nauki to historia sceptycyzmu. Homotematy/posty - fertenbitenhiy - 10.03.2014 Bzdura i tyle. Na studiach często tak czy siak uczą od zera, bo państwowy program jest beznadziejny. Ja się matematyki na studiach uczyłem od początku, bo to co ze szkoły średniej wyniosłem z programu "rozszerzonego" ministerstwa to była kpina. Także bzdura. Poza tym głupie założenie, że absolwent szkoły średniej musi wiedzieć coś tam z biologii? Musi bo co? Większości to się w życiu nie przyda. Jak też chemia, większość matematyki. Homotematy/posty - idiota - 10.03.2014 Iselin napisał(a):Jakoś nie wyobrażam sobie, jak można by było wymagać czegokolwiek od studentów czy w ogóle prowadzić jakiekolwiek zajęcia na uczelni, jeśli każdy przyjdzie ze szkoły, w której obowiązuje inny program.No popatrz, a jakoś to idzie... Homotematy/posty - exodim - 10.03.2014 fertenbitenhiy napisał(a):Bzdura i tyle.To gratuluję poziomu szkoły do której chodziłeś i(lub) zdolności matematycznych. Ja akurat ze swojego LO wyniosłem podstawy rachunku różniczkowego (włącznie z rozwiązywaniem równania różniczkowego I rzędu), a to szczyt góry lodowej, bo było tego znacznie więcej. A pomijam już samo obeznanie się z pojęciami matematycznymi (stosowanymi później na algebrze, analizie czy rachunku) i oswojenie się ze ścisłym rozumowaniem. Cytat:Poza tym głupie założenie, że absolwent szkoły średniej musi wiedzieć coś tam z biologii? Musi bo co? Większości to się w życiu nie przyda. Jak też chemia, większość matematyki.Szkoła średnia ma dwa zadania: 1) dostarczyć młodzieży wiedzy ogólnej, niezbędnej do niebycia totalnym mułem umysłowym, któremu byle cygan-felczer może wcisnąć "tabletki uodparniające przed HIV" czy "zioła na raka". 2) przygotować do studiów, przy czym osoby niezdecydowane powinny mieć możliwość zdobycia wszechstronnej wiedzy i dopiero w 3. klasie określenia kierunku studiów, na który chcą iść (dlatego w większości lepszych LO organizowane są co roku tzw. "fakultety" np. z historii dla osób z mat-fizu). Jak ktoś po gimnazjum już wie, co chce robić w życiu, to najlepiej niech się wybierze do zawodówki albo, jeśli jest bardziej ambitny, technikum. Homotematy/posty - fertenbitenhiy - 10.03.2014 exodim napisał(a):To gratuluję poziomu szkoły do której chodziłeś i(lub) zdolności matematycznych. Ja akurat ze swojego LO wyniosłem podstawy rachunku różniczkowego (włącznie z rozwiązywaniem równania różniczkowego I rzędu), a to szczyt góry lodowej, bo było tego znacznie więcej. A pomijam już samo obeznanie się z pojęciami matematycznymi (stosowanymi później na algebrze, analizie czy rachunku) i oswojenie się ze ścisłym rozumowaniem. Ja o takich rzeczach nawet nie słyszałem. Co prawda do matury przygotowywałem się samodzielnie. Nie ma to też związku z moimi zdolnościami matematycznymi, bo na studiach sobie radziłem. No w każdym razie miałeś szczęście ze szkołą i tyle. Raczej wyjątek niż reguła. Ja się głównie nauczyłem rozwiązywać zadania maturalne, bo tego w zasadzie wyłącznie uczyli. A umiejętność rozwiązywania zadań maturalnych słabo się na studiach przydaje. Podejrzewam, że tak jest w większości szkół co wnioskuję po tym, że moja uczelnia zaczęła prowadzić wrześniowy program przeszkalający dla nowych studentów z matematyki właśnie. Tak czy siak wyrobienie państwowego programu nie gwarantuje niczego poza umiejętnością zastępowania kalkulatora ciut bardziej zaawansowanego. Co tylko dowodzi rodzaj zadań na maturze. Cytat:1) dostarczyć młodzieży wiedzy ogólnej, niezbędnej do niebycia totalnym mułem umysłowym, któremu byle cygan-felczer może wcisnąć "tabletki uodparniające przed HIV" czy "zioła na raka".Jeśli wierzysz w toś naiwny i tyle. Wiele razy już się spotkałem z tym, że musiałem komuś po liceum oczywiście tłumaczyć, że antybiotyk nie zadziała na wirusa czy tym podobne. Większość zapomina po 2 latach czego tam się uczyła. Cytat:2) przygotować do studiów, przy czym osoby niezdecydowane powinny mieć możliwość zdobycia wszechstronnej wiedzy i dopiero w 3. klasie określenia kierunku studiów, na który chcą iść (dlatego w większości lepszych LO organizowane są co roku tzw. "fakultety" np. z historii dla osób z mat-fizu). Po co tyle osób ma iść na studia? Idiotyzm i tyle takie nastawienie. Cytat:Jak ktoś po gimnazjum już wie, co chce robić w życiu, to najlepiej niech się wybierze do zawodówki albo, jeśli jest bardziej ambitny, technikum.Albo idzie do pracy. Po co ma się uczyć dalej? Przecież sporo ludzi nawet do liceum się nie nadaje. Nie mówiąc już o studiach. To właśnie jest porażka państwowego systemu edukacji. Próba edukowania ludzi na siłę nawet jeśli się do tego nie nadają. Homotematy/posty - Jester - 10.03.2014 @exodim To raczej Ty miałeś szczęście ze szkołą. Ja miałem rozszerzoną matematykę i nie zdążyliśmy zrobić nic ponadprogramowego - a rachunku różniczkowego (ba, nawet granic!) nie ma w programie szkoły średniej. Homotematy/posty - Grim - 10.03.2014 Kiedyś chyba pisałem, że u mnie w technikum nauczycielka była w lekkim szoku, że nie znamy trygonometrii, którą mieliśmy mieć w gimnazjum. W każdej szkole jest inaczej prowadzony program, on tylko na papierze ładnie wygląda. Homotematy/posty - Fanuel - 10.03.2014 Ja tam się zgadzam z opinią że nie powinno się uczyć wszystkich wszystkiego, bo to testu nie zdaje. Właśnie z takich prób edukowania wychodzą kompletne przymuły, które mają nikłą wiedzę ze wszystkich nauczanych przedmiotów a po kilku latach nie wiedzą zgoła nic. Ani żadnego rozumowania pozwalającego na odróżnienie debilizmów ze szkoły nie wynoszą, ani szczegółowej wiedzy z konkretnej działki nie mają, ani powszechnej też za bardzo nie mają... Ja tam wolę dobrego specjalistę choćby błądził w całej reszcie, niż niedouczonych ignorantów w każdej możliwej dziedzinie. A już najlepiej by było żeby uczyć umiejętności samodzielnego efektywnego uczenia i wnioskowania. Homotematy/posty - Baptiste - 10.03.2014 Neuromanta napisał(a):A już najlepiej by było żeby uczyć umiejętności samodzielnego efektywnego uczeniaA jak się tego uczy? Homotematy/posty - Iselin - 10.03.2014 Neuromanta napisał(a):Ja tam się zgadzam z opinią że nie powinno się uczyć wszystkich wszystkiego, bo to testu nie zdaje.Zależy. Na poziomie do gimnazjum przydałyby się jakieś podstawowe umiejętności. Natomiast absolwent liceum powinien już mieć wiedzę ogólną, nie tylko z przedmiotów, w których zamierza nadal się kształcić. Tym się na tym poziomie różni wykształcenie ogólne od zawodowego. A przymuły biorą się chyba w dużej mierze z nowej matury i gimnazjum. Wprowadzenie tego było jednym z głupszych pomysłów. Homotematy/posty - Fanuel - 10.03.2014 A chociażby poprzez naukę organizacji pracy, samodyscypliny czy technik pamięciowych. Homotematy/posty - fertenbitenhiy - 10.03.2014 Baptiste napisał(a):A jak się tego uczy? Z konieczności? Tzn. ja się tego tak nauczyłem. Zawalali nas taki tonami materiału, że człowiek musiał się nauczyć uczyć efektywnie. Homotematy/posty - exodim - 10.03.2014 fertenbitenhiy napisał(a):Jeśli wierzysz w toś naiwny i tyle. Wiele razy już się spotkałem z tym, że musiałem komuś po liceum oczywiście tłumaczyć, że antybiotyk nie zadziała na wirusa czy tym podobne. Większość zapomina po 2 latach czego tam się uczyła.Większość inżynierów po studiach zapomina jak się liczy całki. To znaczy, że matematykę wyższą powinno się skreślić z programu nauczania na studiach i zastąpić ją laborkami z wolfram alpha? Jeśli o czymś się zapomni, to można to sobie szybko przypomnieć, natomiast przyswojona wiedza nie znika, a czas na nią poświęcony później procentuje, bo ludzki mózg (a raczej ta część odpowiadająca za myślenie "abstrakcyjne") to zbiór konceptorów realizujących programy kojarzące różne dane ze sobą. Cytat:Przecież sporo ludzi nawet do liceum się nie nadaje. Nie mówiąc już o studiach. To właśnie jest porażka państwowego systemu edukacji. Próba edukowania ludzi na siłę nawet jeśli się do tego nie nadają.Każdy człowiek nadaje się do nauki (wyłączając przypadki medycznego debilizmu itd.). Trzeba go tylko umieć zachęcić i zmotywować. Tę kwestię poruszyli nawet twórcy The Wire w 4 sezonie. Jester napisał(a):To raczej Ty miałeś szczęście ze szkołą. Ja miałem rozszerzoną matematykę i nie zdążyliśmy zrobić nic ponadprogramowego - a rachunku różniczkowego (ba, nawet granic!) nie ma w programie szkoły średniej.Granice są, a przynajmniej były w '11. Ja miałem z nich zadanie na maturze. Grim napisał(a):Kiedyś chyba pisałem, że u mnie w technikum nauczycielka była w lekkim szoku, że nie znamy trygonometrii, którą mieliśmy mieć w gimnazjum. W każdej szkole jest inaczej prowadzony program, on tylko na papierze ładnie wygląda.A po co jest kodeks karny skoro nie niweluje zupełnie przestępczości? Jeśli jakieś przyjęte zasady nie są odpowiednio wdrażane, to trzeba przyjrzeć się ich wdrażaniu, a nie narzekać, że się nie sprawdzają. Szkoły, czyli "wykonawcy" ustaw o szkolnictwie odpowiadają przed organami kuratorskimi i ministerstwem za wykonanie programu. Jeśli z ich winy nie są w stanie tego programu wykonać, to należy je ukarać, zrestrukturyzować kadrę lub w najgorszym przypadku, zlikwidować. Homotematy/posty - FlauFly - 10.03.2014 Cytat:To gratuluję poziomu szkoły do której chodziłeś i(lub) zdolności matematycznych. Ja akurat ze swojego LO wyniosłem podstawy rachunku różniczkowego (włącznie z rozwiązywaniem równania różniczkowego I rzędu), a to szczyt góry lodowej, bo było tego znacznie więcej. A pomijam już samo obeznanie się z pojęciami matematycznymi (stosowanymi później na algebrze, analizie czy rachunku) i oswojenie się ze ścisłym rozumowaniem. To Twoja szkoła była widocznie wyjątkowa, a nie odwrotnie (że Ci, którzy tego nie mieli to byli w szkołach poniżej średniej), ponieważ w programie nie ma obecnie nawet pojęcia granicy ciągu, co dopiero mówić o pojęciu pochodnej czy wręcz rozwiązywaniu równań różniczkowych. Homotematy/posty - Fanuel - 10.03.2014 @ Iselin Oczywiście ramy są potrzebne, ale zamiast skupiać się na tym co, ile i do kiedy uczyć, zamiast tych wszystkich batalii o to ile godzin na jaki przedmiot, wg. Jakiego programu i jakiego podręcznika, zacząć po prostu uczyć efektywnego zapamiętywania, pozwolić się osłuchać z językiem obcym, zaoferować multum zajęć pozalekcyjnych i przystosować sposoby nauczania do najnowszej wiedzy pedagogicznej. Zamiast szkoły przechowalni dzieci preferującej zasadę 3z, szkoła w której uczy się jak się uczyć. To żaden problem nauczyć w końcu czytania, pisania i prostych rachunków, ale można uczyć tak żeby nie dość że wiedza została zapamiętana, to jeszcze żeby dzieci same potrafiły tą wiedzę zgłębić. Kiedy potrafi się zapamiętać, czytać ze zrozumieniem, wyprowadzać wnioski i klarownie się wypowiedzieć to nauka czegokolwiek nie stanowi strasznej przeszkody. Jednakże powyższe umiejętności raczej w szkole rzadko występują. I to też raczej nie wina nowej matury ani gimnazjum, to wina całego systemu. Homotematy/posty - Baptiste - 10.03.2014 Neuromanta napisał(a):A chociażby poprzez naukę organizacji pracy, samodyscypliny czy technik pamięciowych.A jak uczy się samodyscypliny? A te nauki organizacji pracy, itp. Daj pan spokój, to oklepane frazesy. Prawda jest jedna-jak komuś się chce, widzi w tym sens czy drogę do celu to się przyłoży i nauczy. A jak nie to można to wszystko o kant dupy potłuc. Tak samo jak "naukę" przedsiębiorczości dla bezrobotnego pana Heńka z gminy Woźnice. To jest jedna sprawa. Drugą są indywidualne możliwości intelektualne. W końcu efektywne uczenie to napewno takie uczenie gdzie materiał jest szybko rozumiany, przyswajany. Homotematy/posty - Battlecruiser - 10.03.2014 Lawendowa mafia: http://www.youtube.com/watch?v=toODW6JQnmM Było? Homotematy/posty - fertenbitenhiy - 11.03.2014 exodim napisał(a):Większość inżynierów po studiach zapomina jak się liczy całki. To znaczy, że matematykę wyższą powinno się skreślić z programu nauczania na studiach i zastąpić ją laborkami z wolfram alpha?Być może. To zależy. Często uczą tych rzeczy, żeby wyrobić sposób myślenia. Szkoła średnia nie wyrabia sposobu myślenia. W zasadzie tylko wymaga zakuwania. To jest właśnie największa porażka systemu edukacji w Polsce. exodim napisał(a):Każdy człowiek nadaje się do nauki (wyłączając przypadki medycznego debilizmu itd.). Trzeba go tylko umieć zachęcić i zmotywować. Tę kwestię poruszyli nawet twórcy The Wire w 4 sezonie.Tiaa... Jasne. exodim napisał(a):A po co jest kodeks karny skoro nie niweluje zupełnie przestępczości? Tiaa... Takiego samego argumentu można użyć do każdego nieprzestrzeganego przepisu, czyli nic nie warty argument. |