Forum Ateista.pl
Homotematy/posty - Wersja do druku

+- Forum Ateista.pl (https://ateista.pl)
+-- Dział: Tematy społeczne (https://ateista.pl/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Dział: Społeczeństwo (https://ateista.pl/forumdisplay.php?fid=16)
+--- Wątek: Homotematy/posty (/showthread.php?tid=9074)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405


Homotematy/posty - DziadBorowy - 11.03.2014

Iselin napisał(a):Jakoś nie wyobrażam sobie, jak można by było wymagać czegokolwiek od studentów czy w ogóle prowadzić jakiekolwiek zajęcia na uczelni, jeśli każdy przyjdzie ze szkoły, w której obowiązuje inny program.


Przecież już od kilku lat jest tak, że każda szkoła może sobie wybrać lub ułożyć własny program.


Homotematy/posty - Iselin - 11.03.2014

DziadBorowy napisał(a):Przecież już od kilku lat jest tak, że każda szkoła może sobie wybrać lub ułożyć własny program.
Nic nie słyszałam, żeby zlikwidowano podstawy programowe i obowiązek korzystania z podręczników zatwierdzonych przez MEN.


Homotematy/posty - Fanuel - 11.03.2014

@ Babtiste
No ale ja nie mówię o nauce wyższej matematyki, tylko daniu podstaw. Przecież to nie o to chodzi żeby dorosłych przekształcać tylko żeby dobre nawyki wpoić uczniom. Większość dzieci nie lubi chodzić do szkoły i nie widzi w tym sensu, znaczy to że trzeba sobie darować posyłanie siedmiolatków do szkół? Czy może lepiej od dziecka uczyć systematyczności, mnemotechnik czy też wszelkich możliwych usprawnień nauki? Zasada 3z dominuje a efektywna nie jest wcale. Są efektywniejsze sposoby nauki więc dlaczego ich nie stosować?


Homotematy/posty - semele - 11.03.2014

Iselin napisał(a):Nic nie słyszałam, żeby zlikwidowano podstawy programowe i obowiązek korzystania z podręczników zatwierdzonych przez MEN.

Jest ona jednak baaaardzo szeroka.
I może to dobrze?


Homotematy/posty - DziadBorowy - 11.03.2014

Iselin napisał(a):Nic nie słyszałam, żeby zlikwidowano podstawy programowe i obowiązek korzystania z podręczników zatwierdzonych przez MEN.


Przecież mowa była o programach a nie podstawach programowych:


"Jakoś nie wyobrażam sobie, jak można by było wymagać czegokolwiek od studentów czy w ogóle prowadzić jakiekolwiek zajęcia na uczelni, jeśli każdy przyjdzie ze szkoły, w której obowiązuje inny program."


http://edurada.pl/artykuly/jak-skonstruowac-program-nauczania-krotki-poradnik/


Wg tego inny program może być od 2009 roku nie tylko w różnych szkołach ale nawet w różnych klasach tej samej szkoły. Programy zatwierdzane są nie przez ministerstwo ale przez dyrektora szkoły:

http://www.experto24.pl/oswiata/ksztalcenie-i-wychowywanie/programy-nauczania-obowiazki-dyrektora-szkoly.html


Homotematy/posty - Iselin - 11.03.2014

DziadBorowy napisał(a):Przecież mowa była o programach a nie podstawach programowych:
"Jakoś nie wyobrażam sobie, jak można by było wymagać czegokolwiek od studentów czy w ogóle prowadzić jakiekolwiek zajęcia na uczelni, jeśli każdy przyjdzie ze szkoły, w której obowiązuje inny program."
Ok, nieściśle się wyraziłam.


Homotematy/posty - Baptiste - 11.03.2014

Neuromanta napisał(a):Większość dzieci nie lubi chodzić do szkoły i nie widzi w tym sensu, znaczy to że trzeba sobie darować posyłanie siedmiolatków do szkół?
Nie ale to nie jest przecież nic co postulujesz, bo to już ma miejsce.
Neuromanta napisał(a):Czy może lepiej od dziecka uczyć systematyczności, mnemotechnik czy też wszelkich możliwych usprawnień nauki?
Ponawiam pytanie. Jak się uczy systematyczności? Systematyczności nie trzeba uczyć. Każdy wie na czym to polega i nauczyciele w szkole zawsze o tym gadali. Do systematyczności albo się człowiek przykłada albo nie. Decyzja jednostki, może i zależna od jej warunków osobistych i życiowych.

Neuromanta napisał(a):Zasada 3z dominuje a efektywna nie jest wcale. Są efektywniejsze sposoby nauki więc dlaczego ich nie stosować?
Ale to uczeń powinien je stosować a nie nauczyciel. Dlaczego to dominuje? Ano dlatego, że tak jest przyjemniej z punktu widzenia wielu uczniów. Ludzie w każdym wieku często mają tendencję do odkładania czegoś na później i dzieci także to nie ominie choćby im i 1000 pogadanek na ten temat wyłożyć.


Homotematy/posty - Fanuel - 11.03.2014

A ja nic o pogadankach nie mówię, tylko o nauce pewnych umiejętności. Jak umiesz posługiwać się choćby prostymi mnemonikami to wydajność nauki rośnie, a gdzie masz się tych mnemotechnik nauczyć skoro większość nawet o nich nie słyszała? Od tego jest właśnie szkoła żeby z metodami nauki można się obeznać i nauczyć nimi posługiwać. Po cholerę uczyć czegokolwiek skoro skutków tej nauki nie widać? Przecież to wywalanie pieniędzy w błoto i marnowanie czasu. To już lepiej oddać dzieci na przechowanie do fabryki glinianych gwizdków. Nie dość że rodzicom zawadzać nie będą to się jeszcze czegoś pożytecznego nauczą i zarobią na cukierki... Systematyczność też nie bierze się z powietrza tylko z egzekwowania stawianych wymagań. Nie powiesz chyba że Azjaci sami z siebie tacy pracowici i zdyscyplinowani są? Oczywiście że nie każdy będzie chciał się uczyć, ale ja za przymusem szkolnym nie jestem i jak komu nie po drodze to niech robi co chce. Co więcej jak rozrabia to dobrze by było go z wilczym biletem odesłać w siną dal.


Homotematy/posty - Baptiste - 11.03.2014

Neuromanta napisał(a):A ja nic o pogadankach nie mówię, tylko o nauce pewnych umiejętności. Jak umiesz posługiwać się choćby prostymi mnemonikami to wydajność nauki rośnie, a gdzie masz się tych mnemotechnik nauczyć skoro większość nawet o nich nie słyszała?
E tam, nie jeden raz w szkole o tym usłyszałem.
Neuromanta napisał(a):Po cholerę uczyć czegokolwiek skoro skutków tej nauki nie widać?
A po cholerę kodeks karny skoro są tacy co i tak kradną?
U jednych skutki będzie widać, u innych nie (z różnych przyczyn).
Neuromanta napisał(a):Przecież to wywalanie pieniędzy w błoto i marnowanie czasu. To już lepiej oddać dzieci na przechowanie do fabryki glinianych gwizdków. Nie dość że rodzicom zawadzać nie będą
Rodzicom to raczej zawadzałoby wysyłanie ich dzieci do fabryki gwizdków.
Przynajmniej tym, którzy nie oczekiwaliby tego, że dzieciak przyniesie im parę groszy na flaszkę.
W zaistniałej sytuacji gdybym się wczuł w rolę rodzica to starałbym się zapewnić dziecku jakąś edukację (choćby szkoła prywatna).
Neuromanta napisał(a):Systematyczność też nie bierze się z powietrza tylko z egzekwowania stawianych wymagań.
Czyli tak jak pisałem, nie ma tutaj żadnej nauczania. No chyba, że za naukę podstawisz sobie wyuczenie odruchu warunkowego (konsekwencja egzekwowania).
Neuromanta napisał(a):Nie powiesz chyba że Azjaci sami z siebie tacy pracowici i zdyscyplinowani są? Oczywiście że nie każdy będzie chciał się uczyć, ale ja za przymusem szkolnym nie jestem i jak komu nie po drodze to niech robi co chce. Co więcej jak rozrabia to dobrze by było go z wilczym biletem odesłać w siną dal.
No dobra. Jak nie będziesz dobrze pracować nad swoją systematycznością to ci dowalę batem. Będzie efekt? Będzie. I to pewnie lepszy niż u tych azjatów. Ale nadal nie wiem co to ma wspólnego z jakimś nauczaniem. To wyuczenie odruchu pawłowa. Jeśli o taką naukę ci chodzi to spoko. Myślałem jednak o tej bardziej zbliżonej do tego co mamy w przypadku nauki takich przedmiotów jak biologia, język obcy, geografia, itp.


Homotematy/posty - renegat - 11.03.2014

Babtiste napisał(a):A po cholerę kodeks karny skoro są tacy co i tak kradną?
Po pierwsze, na wypadek, że istnieją tacy, dla których istnienie takiego łańcucha ,to jedyna skuteczna dla nich motywacja, aby nie kraść.
Po drugie po to, aby Ci, dla których żadne "pęta"( nie tylko kodeks) nie stanowią motywacji, nie harcowali bezkarnie.


Homotematy/posty - fertenbitenhiy - 11.03.2014

Zmuszanie do nauki jest spoko. Skutkuje w przypadku tych, których inaczej nie przekonasz. Jedyny problem to jak zabraknie bata.

Problemem jest też, że bat często i gęsto odbiera ochotę do nauki tym dzieciom, które same z siebie by to lubiły i robiły.

Według mnie należałoby po prostu prowadzić selekcję na wczesnym etapie, żeby wybierać zdolniejsze i chętniejsze do nauki dzieci. A resztę można tradycyjnie.


Homotematy/posty - Fanuel - 11.03.2014

W takim razie wychodzi że umiejętność obsługi liczydła to też odruch pawłowa. I nauka czytania. I pisania. I tabliczki mnożenia... Absurd. Nauka na konkretnych treściach się nie kończy i koniec końców zakres materiału jest tu mało istotny. Czy będzie się nauczać o pantofelkach czy o sposobach rozmnażania widłaków to nie jest istotne kiedy uczeń tego ani nie potrzebuje, ani nie zastosuje ani nie zapamięta. I te właśnie rzeczy powinny być uwzględniane w nauce szkolnej. Żeby nie występował patologiczny stan kiedy większość wcale z nauczanej wiedzy nie korzysta, a najpewniej do tego nic po pewnym czasie nie pamięta, trzeba skupić się nie na samej nauce treści tylko na poszerzeniu zakresu umiejętności. Jeżeli potrafisz zapamiętywać w długim okresie czasu choćby 70% treści zamiast 40%, jeżeli umiesz sprawnie czytać zamiast dukać, jeżeli potrafisz notować wydajniej np. W formie map myśli niż przepisując wykład ledwo nadążając czy jeśli umiesz sam sobie zorganizować powtórki materiału to masz lepsze zaplecze do dalszej nauki niż gdybyś kuł materiał na zaliczenie. I tych umiejętności da się nauczyć każdego zdrowego przeciętniaka. Co więcej umiejętności i nawyki z nimi związane będą zawsze procentować w przeciwieństwie do wiedzy o tym jak wygląda śmiałek pogięty albo jak rozmnaża się widłak gwiaździsty, która przydać się może co najwyżej do castingu odcinka Jednego z Dziesięciu.


Homotematy/posty - Baptiste - 11.03.2014

Neuromanta napisał(a):W takim razie wychodzi że umiejętność obsługi liczydła to też odruch pawłowa. I nauka czytania. I pisania. I tabliczki mnożenia... Absurd.
Absurd tylko w twojej dziwacznej analogii, której nie ma.
Aby nauczyć czytania czy pisania nie wystarczy przecież powiedzieć komuś co to takiego jest. W przypadku systematyczności, o której pisałeś tak to już jednak wygląda.
W przypadku pierwszym trzeba faktycznie nauczyć, w przypadku drugim trzeba jedynie powiedzieć czego się oczekuje.
Czy jak powiem "skocz po piwo do sklepu" to właśnie cię czegoś nauczam?

Neuromanta napisał(a):Jeżeli potrafisz zapamiętywać w długim okresie czasu choćby 70% treści zamiast 40%, jeżeli umiesz sprawnie czytać zamiast dukać, jeżeli potrafisz notować wydajniej np
Teraz pytanie. Po co dziecku sprawniej zapamiętywać informacje, notować skoro nie będzie z tego korzystać? Kiedy bowiem dziecku będzie to potrzebne? Ano wtedy gdy będzie musiało dużo zapamiętywać. I chyba właśnie rzeczy związanych z tymi pantofelkami, organellami itp.
W przeciwnym razie możesz mnie równie dobrze przymuszać do nauki jedzenia pałeczkami w sytuacji gdy nie będę w Chinach a pod nosem będzie leżał komplet sztućców.
Dziecko nie zobaczy sensu w czymś co ma mu nie służyć tu i teraz. A o przyszłości wie jeszcze niewiele.

Pewna wiedza ogólna (można się spierać w jakim zakresie ale to już rozmowa na inny temat) jest konieczna. I to właśnie z punktu widzenia późniejszej specjalizacji. Właśnie bowiem na tym ogólnym etapie człowiek zapoznaje się z tematyką i może stwierdzić czy go to rajcuje bądź czy temu podoła.


Homotematy/posty - Fanuel - 11.03.2014

Ak. 1
A ja coś mówię o "tłumaczeniu co to takiego jest"? Ja piszę już n-ty post o nauczeniu konkretnych umiejętności. Do nabycia umiejętności konieczna jest systematyczność. Prawdopodobieństwo zapamiętania po jednokrotnym usłyszeniu że to jest litera A czyta się ją aaaa i pisze jak powyżej, jest małe, potrzebne więc są powtórki bo bez nich się nie zapamięta. I właśnie nauka systematyczności to żadno warunkowanie. Tak samo jak systematyczność to nie odruch Pawłowa. No chyba że chodziłeś do przedszkola gdzie dzieciom pokazywano literki tylko po uprzednim włączeniu brzęczyka. Ale to już nie mój koncept.
Ak. 2
Sprawna pamięć zawsze się przydaje, tak samo umiejętności które już wymieniłem. Poza tym podstawowym zadaniem szkoły winno być przygotowanie do dalszej nauki. Danie narzędzi by sobie z tą nauką poradzić i z niej skorzystać z możliwie najlepszym skutkiem. A nawet kończąc swoją karierę szkolną na podstawówce ale za to z szeregiem umiejętności jest się w lepszej sytuacji niż kiedy kończy się ją bez nich, za to z blaknącą wiedzą przydatną tylko w szkole. Co zaś zrobi delikwent z umiejętnościami to już jego sprawa, najpewniej pójdzie dalej do szkół i wybierze sobie czy chce uczyć się o organellach czy o fizyce kwantowej. I wtedy umiejętności będą procentować jeszcze bardziej.


Homotematy/posty - exodim - 12.03.2014

Macie tu specjalistę od homosiów:

Cytat:Obszary zainteresowań badawczych:

homoseksualizm;
młodzi geje;
rodziny młodych gejów;
seks młodych gejów;
wielkomiejska kultura młodych gejów;
zachowania gospodarcze młodych gejów;
preferencje polityczne młodych gejów;
prostytucja gejowska;
modele-geje;
młodzi mężczyźni biseksualni.

https://amu.edu.pl/szybkie-linki/mediow/be/lista-wg-nazwisk/mgr-daniel-falcman,-wydzia-nauk-spoecznych

A najlepsze:
mgr Daniel Falcman
Instytut: Instytut Socjologii
Zakład: Zakład Socjologii Rodziny


Homotematy/posty - Battlecruiser - 20.03.2014

O homolobby: że jest:
http://kafeteria.tv/Polski-pisarz-o-LOBBY-GEJOWSKIM-Cioty-sa-wszedzie-cjGNIXlvyUz


Homotematy/posty - IX - 20.03.2014

#gdziemojeplny Smutny
Lobby nawet jak jest, to nieoficjalne. Czyli generalnie chuja warte ;]


Homotematy/posty - exodim - 20.03.2014

Smok Eustachy napisał(a):O homolobby: że jest:
http://kafeteria.tv/Polski-pisarz-o-LOBBY-GEJOWSKIM-Cioty-sa-wszedzie-cjGNIXlvyUz

Takie środowisko i specyfika zawodu najwidoczniej. Żadne lobby, w rozumieniu, które zapewne masz na myśli.


Homotematy/posty - Stoik - 22.04.2014

http://www.plosone.org/article/info%3Adoi%2F10.1371%2Fjournal.pone.0002282

Wklejam to trzeci raz, ale mam powody:
1. Third time's the charm
2. Nikt się tu nie wypowiadał od miesiąca, a wszystkie poprzednie zginęły w potoku żywego dyskursu z pierwszej pięćdziesiątki tematu. Jak powtórzyłem to nawet dostałem czerwony prostokącik z komentarzem "nie spamuj" [chlip]
3. Wszyscy debatujący na arcyciekawy temat - czy ten homoseksualizm jest chorobą czy nie - krążą wokół rozrodczości. Od powyższej publikacji trzymam stronę lewizny, ale to się wydaje podejrzanie proste. Znajdzie się ktoś, kto zechce wypunktować papier, ew. za daleko idące wnioski?
"An evolutionary model explained this finding in terms of increased fertility of the females in maternal lines, hence adding to net fitness gain"


Homotematy/posty - El Commediante - 22.04.2014

Stoik napisał(a):http://www.plosone.org/article/info%3Adoi%2F10.1371%2Fjournal.pone.0002282

Wklejam to trzeci raz, ale mam powody:
1. Third time's the charm
2. Nikt się tu nie wypowiadał od miesiąca, a wszystkie poprzednie zginęły w potoku żywego dyskursu z pierwszej pięćdziesiątki tematu. Jak powtórzyłem to nawet dostałem czerwony prostokącik z komentarzem "nie spamuj" [chlip]
3. Wszyscy debatujący na arcyciekawy temat - czy ten homoseksualizm jest chorobą czy nie - krążą wokół rozrodczości. Od powyższej publikacji trzymam stronę lewizny, ale to się wydaje podejrzanie proste. Znajdzie się ktoś, kto zechce wypunktować papier, ew. za daleko idące wnioski?
"An evolutionary model explained this finding in terms of increased fertility of the females in maternal lines, hence adding to net fitness gain"

A tak w telegraficznym skrócie rozwinąłbyś to ostatnie zdanie?