Forum Ateista.pl
"Od techniki do gnozy" - Wersja do druku

+- Forum Ateista.pl (https://ateista.pl)
+-- Dział: Filozofia i światopogląd (https://ateista.pl/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Pozostałe zagadnienia filozoficzne i światopoglądowe (https://ateista.pl/forumdisplay.php?fid=10)
+--- Wątek: "Od techniki do gnozy" (/showthread.php?tid=14603)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14


RE: "Od techniki do gnozy" - Adeptus - 30.03.2020

Cytat:Mówił też o odcinaniu ręki i wyłupywaniu oka. Znajdziesz na Twojej liście "najprawdziwszych prawdziwkowych chrześcijan" takich, co się sami kaleczyli lub oślepiali? Czy też nie rozróżniasz porównania i dosłowności?
Swoją drogą, to jest śmieszne. Jezus mówi o odcinaniu sobie ręki? Metafora. Mówi, że trzeba mieć w nienawiści matkę i ojca? Na pewno chodziło mu o coś innego. W Apokalipsie aniołowie na rozkaz Boga mordują na różne sposoby większość ludzkości? To jest metafora czegoś tam. Nauka dowodzi, że świat nie powstał w siedem dni i nie było ogólnoświatowego potopu? Oj tam, to są metafory. "Bierzcie i jedzcie, to jest ciało moje"... nie, nie, to akurat jest w 100% dosłowne, żadna metafora, żaden symbol, ten wafel to na serio ciało Jezusa, kto nie wierzy, ten heretyk.



Cytat:Znam takich. Wszędzie widzą "ducha" gnozy i okultyzmu. A to w książeczkach dla dzieci. A to w pamiątkach z wakacji. A to w modnych akcesoriach. A to w filmach SF. To tego typu "prawdziwki" palili księgi Majów, bo też widzieli w nich "ducha".
I to jest prawdziwe chrześcijaństwo. Księżą z Gdańska palący Harry'ego Pottera mieli rację, to oni są "wierni Słowu". Według Biblii magia to najgorszy z grzechów. Niewolnictwo? Bylebyś nie bił za mocno. Gwałt? Jeśli na pannie nie obiecanej innemu mężczyźnie, wystarczy zapłacić ojcu i wziąć z ofiarą ślub. Zabijanie? Generalnie zakazane, ale jest tyle wyjątków, gdy jest dozwolone, albo wręcz zalecane, że w praktyce spoko. Czary?! Obrzydlistwo, nierząd duchowy, zabij każdego, kto tak robi!!! A ponieważ zgodnie z nauką Jezusa, który wymyślił koncepcję myślozbrodni na dwa tysiące lat przed Orwellem, myślenie o grzechu samo w sobie jest grzechem, to czytanie książek/oglądanie filmów/granie w gry z magią jest jednym z najgorszych grzechów. A różnego rodzaju supermoce czy supertechnologie w SF są nieodróżnialne od magii, więc to też grzech. Już nie mówiąc o tym, że większość SF i ogólnie fantastyki zawiera w sobie koncepcje sprzeczne z podstawowymi zasadami chrześcijaństwa, np. pokazuje, że ze złem można walczyć za pomocą rozumu i siły, bez korzenia się przed jakimiś duchami. Ponadto, najbardziej oklepaną fabułą jest ratowanie świata przed zagładą! A przecież według Biblii należy z niecierpliwością wyczekiwać na zagładę tego grzesznego świata. W każdym utworze fantastycznym potężny egotyczny megalomaniak z innego wymiaru, który pragnie zniszczyć świat, zsyłając na niego plagi i potwory żeby stworzyć nowy, w którym dobrze będzie się żyło tylko jego zwolennikom, a oponentów czeka wieczna kara byłby bad guyem. A fantastyka zbawców upatruje w postaciach ludzi, którzy próbują powstrzymać plan megalomaniaka, czyli z punktu widzenia chrześcijańskiego - antychrystów.

Poza tym, autor artykułu słusznie upatruje w fascynacji nowoczesnymi technologia ducha "ścieżki lewej ręki". Bo ona prowadzi do tego, że człowiek upatruje nadziei w technikach, które mają zapewnić mu szczęśliwe i spełnione życie na ziemi i tego życia przedłużeniu, a przez to odciągają go od myśli o Bogu i jego wątpliwej jakości zbawieniu.


Cytat:Oj nieprawda, to znaczy nie cała prawda. W ST kwestia nagrody doczesnej czy pośmiertnej przewijają się równolegle
Przecież napisałem - w ST pojawiają się przebłyski. Ale generalnie jednak założenie jest takie, że jak będziesz płaszczył się przed Jahwe, to da ci zdrowie, bogactwo, dużo dzieci, długie życie i pomoże wymordować Twych wrogów. Są też fragmenty, które wprost zaprzeczają istnieniu życia pozagrobowego (na które chętnie powołują się Świadkowie Jehowy). Choć jest też Księga Hioba, której autor był na tyle kumaty, że się zorientował, że jednak tak to nie działa i "dobrym" (według pokrętnych mojżeszowych standardów) ludziom przytrafiają się złe rzeczy (choć i on się złamał i na końcu dał Hiobowi materialne wynagrodzenie za krzywdy - może to późniejszy dopisek kogoś, kto nie kumał koncepcji).

Natomiast w NT to się zmienia - Jezus już nie obiecuje swoim wyznawcom zdrowia i szczęścia na Ziemi, wręcz przeciwnie, twierdzi, że spotkają ich krew, pot, łzy i prześladowania (i mają się z tego cieszyć), a bogactwo nie jest objawem bożej łaski, tylko przeszkodą w zyskaniu zbawienia.


Cytat:Mowa Jezusa jest częsta "przesadyzmu", który należy osadzić w pewnym kontekście.
Chyba, że mówi "to jest ciało moje". No i jeszcze zmartwychwstanie należy traktować dosłownie. Cała reszta podlega interpretacji i jak ktoś wyciąga niewygodne implikacje zawsze można powiedzieć "Nie czaisz kontekstu".


Cytat: Nie zmienia to faktu, że "rzeczywiści ateiści" bywają że chodzą do wróżek, czytają horoskopy albo rozwijają swoje czakramy.
No i są ateistami, bo ateizm to niewiara w Boga/bogów. Natomiast nie są prawdziwymi racjonalistami, bo to już z horoskopami się wyklucza. Choć już bardziej racjonalne są horoskopy, niż ufność w Bożą opatrzność. Gwiazdy przynajmniej istnieją Oczko.

Cytat: Natomiast "anty-pycha" tylko czasem owocuje w kulcie jakimś biedy.
Biedy, słabości i głupoty. I dziękowaniu Bogu za to, że zsyła na nas nieszczęścia, dzięki którym ludzka swołocz wie, gdzie jej miejsce.


RE: "Od techniki do gnozy" - bert04 - 30.03.2020

Adeptus napisał(a): Swoją drogą, to jest śmieszne. Jezus mówi o odcinaniu sobie ręki? Metafora. Mówi, że trzeba mieć w nienawiści matkę i ojca? Na pewno chodziło mu o coś innego. W Apokalipsie aniołowie na rozkaz Boga mordują na różne sposoby większość ludzkości? To jest metafora czegoś tam. Nauka dowodzi, że świat nie powstał w siedem dni i nie było ogólnoświatowego potopu? Oj tam, to są metafory. "Bierzcie i jedzcie, to jest ciało moje"... nie, nie, to akurat jest w 100% dosłowne, żadna metafora, żaden symbol, ten wafel to na serio ciało Jezusa, kto nie wierzy, ten heretyk.

No widzisz? Już myślałem, że nie ma z tobą szans, ale powoli zaczynasz łapać, czym jest chrześcijaństwo. Jeszcze trochę i zrozumiesz całkiem.

Cytat:I to jest prawdziwe chrześcijaństwo. (...)

Nie, nie jest. To jesz myślenie magiczne pod płaszczykiem walki z magią.

Cytat:A ponieważ zgodnie z nauką Jezusa, który wymyślił koncepcję myślozbrodni na dwa tysiące lat przed Orwellem, myślenie o grzechu samo w sobie jest grzechem, to czytanie książek/oglądanie filmów/granie w gry z magią jest jednym z najgorszych grzechów.

Oj widzę, że kolejny etap do przerobienia mamy. Chrześcijańska moralność nie jest moralnością wyników działania ale zamiarów. Sama "myślozbrodnia" grzechem nie jest, to znaczy co najwyżej grzechem lekkim. Grzechem ciężkim natomiast jest zamiar. Podam prosty przykład: Jeżeli jedynym powodem, dla którego nie kradniesz jabłek z ogrodu sąsiada, jest wysoki płot i ostry pies, to tak jakbyś je ukradł. Jeżeli płotu nie ma, psa nie ma, ty masz ochotę na jabłko ale go nie zrywasz, to i grzechu nie ma.

Oczywiście w rzeczywistości częściej mamy do czynienia z sytuacją, że obiektem pożądania jest cytata sąsiadka, a powodem, dla którego nie łapiesz się na jej flirty, jest jej sebkowaty facet z kijem bejsbolowym w ręce.

Cytat:Poza tym, autor artykułu słusznie upatruje w fascynacji nowoczesnymi technologia ducha "ścieżki lewej ręki".

Tylko że cytowanie "ścieżki lewej ręki" ma tyle samo wspólnego z chrześcijaństwem, co używanie (błędne) numerologii przez księdza egzorcystę Posackiego. Albo powoływanie się na biblię szatana przez (między innymi) arcybiskupa Głódzia. No jednak nie są to kryteria chrześcijańskie, nie za bardzo.

Cytat:Przecież napisałem - w ST pojawiają się przebłyski. Ale generalnie jednak założenie jest takie, że jak będziesz płaszczył się przed Jahwe, to da ci zdrowie, bogactwo, dużo dzieci, długie życie i pomoże wymordować Twych wrogów. Są też fragmenty, które wprost zaprzeczają istnieniu życia pozagrobowego (na które chętnie powołują się Świadkowie Jehowy). Choć jest też Księga Hioba, której autor był na tyle kumaty, że się zorientował, że jednak tak to nie działa i "dobrym" (według pokrętnych mojżeszowych standardów) ludziom przytrafiają się złe rzeczy (choć i on się złamał i na końcu dał Hiobowi materialne wynagrodzenie za krzywdy - może to późniejszy dopisek kogoś, kto nie kumał koncepcji).

No widzisz, jakoś na tę księgę Hioba trafiłeś. Polecam lekturę. Nie musisz całości. Zacznij na początku, postaraj się chociaż przerobić pierwsze mowy trzech przyjaciół. A potem przeskocz do rozdziału 38. Ciekaw jestem, jak to odbierzesz.

Cytat:Natomiast w NT to się zmienia - Jezus już nie obiecuje swoim wyznawcom zdrowia i szczęścia na Ziemi, wręcz przeciwnie, twierdzi, że spotkają ich krew, pot, łzy i prześladowania (i mają się z tego cieszyć), a bogactwo nie jest objawem bożej łaski, tylko przeszkodą w zyskaniu zbawienia.

Jakby to powiedzieć, całkiem trafna metafora, bo przypomina konflikt między angielskimi premierami, Chambarlainem i Churchilem. Na szczęście Anglicy w porę wybrali "krew, pot i łzy", inaczej historia by się potoczyła odmiennie.

A wracając do Jezusa, gdybyś czytał uważnie, zobaczyłbyś, że chciwość jest przeszkodą w zyskaniu zbawienia. Bogactwo może (nie musi) być owocem chciwości.

Cytat:No i są ateistami, bo ateizm to niewiara w Boga/bogów. Natomiast nie są prawdziwymi racjonalistami, bo to już z horoskopami się wyklucza. Choć już bardziej racjonalne są horoskopy, niż ufność w Bożą opatrzność. Gwiazdy przynajmniej istnieją Oczko.

Może bym się pośmiał, gdyby nie obawa, że pod płaszczykiem ironii ty nadal w to nadal wierzysz.

PS:
Kod:
[quote]
[color=#333333][size=small][color=#333333][size=small][color=#333333][size=small] Natomiast "anty-pycha" tylko czasem owocuje w kulcie jakimś biedy.[/size][/color][/size][/color][/size][/color]

[/quote]
[color=#333333][size=small][color=#333333][size=small][color=#333333][size=small]Biedy, słabości i głupoty. I dziękowaniu Bogu za to, że zsyła na nas nieszczęścia, dzięki którym ludzka swołocz wie, gdzie jej miejsce.[/size][/color][/size][/color][/size][/color]
[/quote]

Reszty końcówki nie skomentuję, bo znowu przywaliłeś mega-formatowaniem. Już jakiś czas udawało Ci się unikać, a teraz wracasz do starych złych nawyków?


EDIT: Komentowałem pierwotny post, nie będę teraz sprawdzał, czy coś zmieniłeś przy "przenoszeniu". I nie wiem, dlaczego to zrobiłeś, tylko zamęt wprowadza i kolejne prze-formatowanie.


RE: "Od techniki do gnozy" - Adeptus - 30.03.2020

Cytat:Nie, nie jest. To jesz myślenie magiczne pod płaszczykiem walki z magią.
Przecież w Dziejach Apostolskich palą księgi magiczne.



Cytat:No widzisz? Już myślałem, że nie ma z tobą szans, ale powoli zaczynasz łapać, czym jest chrześcijaństwo. Jeszcze trochę i zrozumiesz całkiem.
Jest wybiórczym interpretowaniu i naginaniu chorych i szkodliwych wymysłów tak, żeby można było udawać, że się ich przestrzega? Bez sensu. Albo przestrzegamy, albo nie. Albo wyrzucałem książki, albo nie wierzę. Albo się umartwiasz, pokutujesz, nienawidzisz życia, czekasz z niecierpliwością na śmierć, a najlepiej zagładę świata - albo nie jesteś chrześcijaninem. Stanie w rozkroku nie ma sensu. Podobno sam Jezus, zanim pokazał Janowi wizję miłosiernego masakrowania ludzkości powiedział mu, że trzeba być gorącym albo zimnym.


Cytat:Oj widzę, że kolejny etap do przerobienia mamy. Chrześcijańska moralność nie jest moralnością wyników działania ale zamiarów. Sama "myślozbrodnia" grzechem nie jest, to znaczy co najwyżej grzechem lekkim. Grzechem ciężkim natomiast jest zamiar. Podam prosty przykład: Jeżeli jedynym powodem, dla którego nie kradniesz jabłek z ogrodu sąsiada, jest wysoki płot i ostry pies, to tak jakbyś je ukradł. Jeżeli płotu nie ma, psa nie ma, ty masz ochotę na jabłko ale go nie zrywasz, to i grzechu nie ma.


A zatem jeśli se czytam Harry'ego Pottera i myślę sobie "fajnie se czarują fajnie byłoby tak w realu", a jedynym powodem, dla którego nie czaruję jest to, że czary kurde nie działają, to tak jakbym czarował.


Cytat:Tylko że cytowanie "ścieżki lewej ręki" ma tyle samo wspólnego z chrześcijaństwem, co używanie (błędne) numerologii przez księdza egzorcystę Posackiego. Albo powoływanie się na biblię szatana przez (między innymi) arcybiskupa Głódzia. No jednak nie są to kryteria chrześcijańskie, nie za bardzo.
To tak, jakby stwierdzenie, że swastyka jest wykorzystywana przez nazistów czyniło z Ciebie nazistę. Walcząc werbalnie z okultyzmem, muszą znać okultystyczną symbolikę i się do niej odnosić.



Cytat:No widzisz, jakoś na tę księgę Hioba trafiłeś. Polecam lekturę. Nie musisz całości. Zacznij na początku, postaraj się chociaż przerobić pierwsze mowy trzech przyjaciół. A potem przeskocz do rozdziału 38. Ciekaw jestem, jak to odbierzesz.
Pamiętam, że kiedyś czytałem, nie jestem pewien, czy całą. Z tego co pamiętam - Bóg pozwala, żeby jego Hiobowi przytrafiały się złe rzeczy, bo chce, żeby mu służył dla samej służby, a nie dlatego, że dostaje cokolwiek w zamian. Hiob odpiera zarzuty przyjaciół, którzy twierdzą, że to kara za grzechy. Bóg objawia się Hiobowi, Hiob chce wiedzieć, za co oberwał, Bóg stwierdza, że nie będzie się tłumaczył przed człowieczkiem, bo On jest wielki i potężny, stworzył świat i Behemota, a Hiob jest cienias, co nie umie wyłowić Lewiatana hakiem. Ale na końcu daje Hiobowi nowy majątek, w tym nowe dziecka (obstawiam, że happy end jest dopisany później). Skoryguj, jeśli coś przekręciłem. Oczywiście, w swojej lekturze zamierzam dojść i do Hioba, na razie przerobiłem cały NT, ST fragmenty, ale jestem w trakcie czytania ST od deski do deski. 



Cytat:Jakby to powiedzieć, całkiem trafna metafora, bo przypomina konflikt między angielskimi premierami, Chambarlainem i Churchilem. Na szczęście Anglicy w porę wybrali "krew, pot i łzy", inaczej historia by się potoczyła odmiennie.
Tyle, że tu nie mamy konfliktu pomiędzy jednym a drugim premierem, tylko tym, co Bóg obiecuje w starszych pismach, a co obiecuje w nowych. Nie odwracajmy kota ogonem.

Po prostu na pewnym etapie co bardziej inteligentni ludzie zorientowali się, że obietnice starotestamentowe po prostu nie działają i to je widoczne gołym okiem. Ludzie, którzy nie przestrzegają plemiennych tabu wcale nie dostają wrzodów, nie zjadają własnego potomstwa z głodu itd., a ci co przestrzegają, wcale nie żyją długo i szczęśliwie. Więc żeby podtrzymać ideę, trzeba było przenieść karę i nagrodę w nieokreślone - i niesprawdzalne - zaświaty.


Cytat:Może bym się pośmiał, gdyby nie obawa, że pod płaszczykiem ironii ty nadal w to nadal wierzysz.
Ale że co? Że gwiazdy istnieją? A jeśli chodzi o to, że wiara w horoskopy jest racjonalniejsza od wiary katolickiej - tak, wierzę w to. I mniej szkodliwa. Przy czym uważam, że wiara w horoskopy jest bardzo nieracjonalna i szkodliwa. Po prostu katolicyzm trudno przebić.



Cytat:Reszty końcówki nie skomentuję, bo znowu przywaliłeś mega-formatowaniem. Już jakiś czas udawało Ci się unikać, a teraz wracasz do starych złych nawyków?

Zapomniałem, co trzeba wcisnąć, żebym widział te dziwne kody i mógł je usuwać. Przepraszam, możesz mi przypomnieć?


RE: "Od techniki do gnozy" - bert04 - 30.03.2020

Adeptus napisał(a):
Cytat:Nie, nie jest. To jesz myślenie magiczne pod płaszczykiem walki z magią.
Przecież w Dziejach Apostolskich palą księgi magiczne.

Myśleniem magicznym nie jest to, czy ktoś coś pali, wyrzuca do śmietnika czy oddaje do składu makulatury. Myśleniem magicznym jest postawa, że od samej obecności książek dziecięcych, "krzyży z kokardą" czy słoników obróconych w stronę okna przepływają na kogoś jakieś magiczne fluidy, które otwierają na działanie złego. I że spalenie rytualne pomoże w uwolnieniu.

Cytat:Jest wybiórczym interpretowaniu i naginaniu chorych i szkodliwych wymysłów tak, żeby można było udawać, że się ich przestrzega?

Jest porządkowaniem różnych wypowiedzi i czynów zgodnie z kontekstem całej nauki, kontekstem ówczesnego świata i kontekstem pierwszych lat Kościoła. Należy tutaj przypomnieć jedną z podstaw teologii katolickiej: "Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które, gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, które by trzeba napisać." J 22:25. Dlatego zakładamy, że w razie wątpliwości co do interpretacji powinniśmy wzorować się na tym, jak interpretowali to apostołowie. Tak w Dziejach jak i w Listach.

I tutaj w kontekście magii należy uwzględnić, co św. Paweł pisał na temat jedzenia mięsa ofiarowanego tzw. bożkom. Cytuję:

Spoiler!

https://www.biblegateway.com/passage/?search=Pierwszy+List+%C5%9Bw.+Paw%C5%82a+do+Koryntian+8&version=SZ-PL

Wiem, długi cytat. Więc go skrócę. Dla chrześcijanina "bożki" nie mają żadnej mocy, spożywanie potraf ofiarowanych jest nieszkodliwe. Są jednak - uwaga - "słabi w wierze", którzy w takie tajemne wpływy wierzą. Więc "mocny w wierze" powinien unikać tego tylko ze wzgląd na wrażenie, jakie będzie na "słabszym".

Inaczej pisząc: chrześcijanin, który wierzy, że jakieś pogańskie magie, ofiary czy rytuały mają jakieś wymierne skutki, jest w najlepszym przypadku "słaby w wierze".

Cytat:Bez sensu. Albo przestrzegamy, albo nie. Albo wyrzucałem książki, albo nie wierzę. Albo się umartwiasz, pokutujesz, nienawidzisz życia, czekasz z niecierpliwością na śmierć, a najlepiej zagładę świata - albo nie jesteś chrześcijaninem.

Byli w historii chrześcijaństwa tacy, którzy poszli tą drogą. Ojcowie Pustyni. Pustelnicy średniowieczni. Szymon Słupnik, nawet dwóch takich było. Ponieważ byli konsekwentni w swojej drodze, nie wyklinali innych, od nie-chrześcijan. Być może dlatego, że pychy się wystrzegali?

Cytat:A zatem jeśli se czytam Harry'ego Pottera i myślę sobie "fajnie se czarują fajnie byłoby tak w realu", a jedynym powodem, dla którego nie czaruję jest to, że czary kurde nie działają, to tak jakbym czarował.

Pragnienie bez możliwości realizacji? Zbyt naciągane. Jeżeli wiesz, że pistolet jest atrapą, nie masz dylematu moralnego. Dylemat powstaje wtedy, jeżeli myślisz, że broń jest nabita, ale tak nie jest.

Cytat:To tak, jakby stwierdzenie, że swastyka jest wykorzystywana przez nazistów czyniło z Ciebie nazistę. Walcząc werbalnie z okultyzmem, muszą znać okultystyczną symbolikę i się do niej odnosić.

A gdybyś na tej podstawie oskarżał Hindusów, że promują nazizm? No bo przecież na ich świątyniach są swastyki. A właśnie do takich postaw prowadzą te neo-okultyzmy. Abp Głódź w swojej niesławnej homilii (przed Halloweenem) potrafił dorzucić jeszcze kwestię równonocy (która jest, jak wiemy, kiedy indziej) i zmiany czasu (która wypadała wtedy przypadkowo w ten sam weekend). W późniejszych wydaniach jego homilii wykrojono już te babole. Ale popieranie się autorytetem LaVeya pozostało.

https://www.gosc.pl/doc/996632.Halloween-to-wdrazanie-w-magie-i-okultyzm

Cytat:Pamiętam, że kiedyś czytałem, nie jestem pewien, czy całą. Z tego co pamiętam - Bóg pozwala, żeby jego Hiobowi przytrafiały się złe rzeczy, bo chce, żeby mu służył dla samej służby, a nie dlatego, że dostaje cokolwiek w zamian. Hiob odpiera zarzuty przyjaciół, którzy twierdzą, że to kara za grzechy. Bóg objawia się Hiobowi, Hiob chce wiedzieć, za co oberwał, Bóg stwierdza, że nie będzie się tłumaczył przed człowieczkiem, bo On jest wielki i potężny, stworzył świat i Behemota, a Hiob jest cienias, co nie umie wyłowić Lewiatana hakiem. Ale na końcu daje Hiobowi nowy majątek, w tym nowe dziecka (obstawiam, że happy end jest dopisany później). Skoryguj, jeśli coś przekręciłem. Oczywiście, w swojej lekturze zamierzam dojść i do Hioba, na razie przerobiłem cały NT, ST fragmenty, ale jestem w trakcie czytania ST od deski do deski. 

Opuściłeś jeden znaczący detal. "Hi 42:7 Skoro Pan te słowa powiedział do Hioba, przemówił i do Elifaza z Temanu: «Zapłonąłem gniewem na ciebie i na dwóch przyjaciół twoich, bo nie mówiliście o Mnie prawdy2, jak sługa mój, Hiob. 8 Weźcie teraz siedem młodych cielców i siedem baranów, idźcie do sługi mego, Hioba, i złóżcie ofiarę całopalną za siebie. Mój sługa, Hiob, będzie się za was modlił. Ze względu na niego nic złego wam nie zrobię, choć nie mówiliście prawdy o Mnie, jak sługa mój, Hiob»." To dosyć znamienne, że Hiob, chociaż "wyzywał Boga" zostaje postawiony nad jego przyjaciół, którzy Boga bronili.

Ale tak poza tym to dosyć trafnie ująłeś. Prawdopodobnie nie tylko zakończenie ale i cały wstęp, czyli rozdziały 1+2, cała scena z diabłem kupczącym o losy człowieka, osławionym "Bóg dał, Bóg wziął", zostały dopisane do poematu. Coś jak osławiony podtekst w Blade Runner, dopisany dla tych, którzy nie łapią wyższej sztuki. Ale rdzeniem Hioba jest poemat.


Cytat:Tyle, że tu nie mamy konfliktu pomiędzy jednym a drugim premierem, tylko tym, co Bóg obiecuje w starszych pismach, a co obiecuje w nowych. Nie odwracajmy kota ogonem. <ciach>

Sorki, ale nie pamiętam, żeby Bóg obiecywał ludziom coś w stylu "Jak będziesz przestrzegał tych przykazań to będziesz miał kasiory w bród, szczęście w kartach i powodzenie u kobiet". O ile pamiętam Bóg tylko kilka razy składa obietnice ludziom, i są to bardzo skromne teksty: a to że nie ześle potopu po raz wtóry. A to, że wyprowadzi ich z Egiptu. A to, że Ziemia Obiecana dostanie się Izraelitom. Co zresztą nie było obietnicą bezwarunkową.

Co do powodzenia ludzi natomiast to już kwestia późniejszych rozważań, głównie w księgach mądrościowych. Tam znajdziesz cały wachlarz postaw, od pesymisty Koheleta i jego quasi-sotoicyzmu, po Księgę Mądrości (Salomona), z obietnicą nieśmiertelności i nagrody i kary w dniu Sądu. Przypomnijmy też, że wśród głównych stronnictw za czasów Jezusa faryzeusze jak najbardziej wierzyli w zmartwychwstanie. To saduceusze / kapłani nie akceptowali tej wykładni. Jezus nie stawia tu żadnej nowej koncepcji, a tylko ją, że tak powiem, twórczo rozwija.

Cytat:Ale że co? Że gwiazdy istnieją? A jeśli chodzi o to, że wiara w horoskopy jest racjonalniejsza od wiary katolickiej - tak, wierzę w to. I mniej szkodliwa. Przy czym uważam, że wiara w horoskopy jest bardzo nieracjonalna i szkodliwa. Po prostu katolicyzm trudno przebić.

Często piszesz o rzekomej szkodliwości katolicyzmu, żeby potem w polemikach opowiadać o szkodliwości "prawdziwego chrześcijaństwa", więc przy takich tekstach nie wiem już, które krytykujesz. Dla równowagi powinieneś może porównywać "prawdziwą astrologię" czy "prawdziwy okultyzm"? Byłby to uczciwe podejście.

Kod:
[color=#333333][size=small][color=#333333][size=small]Zapomniałem, co trzeba wcisnąć, żebym widział te dziwne kody i mógł je usuwać. Przepraszam, możesz mi przypomnieć?[/size][/color][/size][/color]
[/quote]

To bardzo proste. Masz nad oknem edycji sporo ikonek. Pierwsza z nich to "B" jak "bold". Ostatnia w ostatnim rządku to ta, której szukasz ("Pokaż Zródło"). Zapamiętaj to, to za drugim (trzecim) razem nie zapomnisz.

Alternatywnie możesz nacisnąć Ctrl+Shift+S.


RE: "Od techniki do gnozy" - zefciu - 30.03.2020

bert04 napisał(a): No powiedzmy, straszne to było "wymuszenie", usiadła przy bramie do miasta. Facet po prostu nie mógł inaczej, ja zamoczyć, no nie miał wyjścia.
Nie o to mi chodziło. Postawa Judy jest tutaj, jak już mówilem, wyraźnie potępiona. Zarówno dlatego, że na początku odmawiał realizacji prawa lewiratu, jak i dlatego, że uległ prostytutce. Po prostu nie nazwałbym tego „uwiedzeniem”, bo raczej nie było mowy o jakichś emocjach.
Cytat:Potępiła, bo było to cudzołóstwo połączone z morderstwem (pośrednim) męża kochanki, jak ta zaciążyła i jak nie dało się tego już zataić.
No właśnie. Dlatego nie rozumiem, czemu przytoczyłeś ten przyklad.
Cytat:No bo jak wiesz, monogamia nie była (jeszcze) obowiązkowa, ale monoteizm - absolutnie.
No ale to mamy wytlumaczone w NT – wszelkie odstępstwa od monogamii były nam dane tylko „z powodu zatwardzialości serc”.


RE: "Od techniki do gnozy" - Adeptus - 30.03.2020

@ bert04

Cytat:Myśleniem magicznym jest postawa, że od samej obecności książek dziecięcych, "krzyży z kokardą" czy słoników obróconych w stronę okna przepływają na kogoś jakieś magiczne fluidy, które otwierają na działanie złego. I że spalenie rytualne pomoże w uwolnieniu.
No dobrze, więc chrześcijanin powinien palić fantastykę nie dlatego, że przejdą z niej na niego złe magiczne fluidy tylko dlatego, że propaguje antychrześcijańskie idee. A propaguje i jak wskazałem wcześniej, chodzi nie tylko o magię, ale ogólna postawę wobec dobra i zła.

Cytat:Inaczej pisząc: chrześcijanin, który wierzy, że jakieś pogańskie magie, ofiary czy rytuały mają jakieś wymierne skutki, jest w najlepszym przypadku "słaby w wierze".
No dobra, ale przecież szatan też według Was istnieje i posiada moc, nieporównywalnie mniejszą od superBoga, ale jednak większą od człowieka. Choćby w opętania jak rozumiem wierzysz, skoro Jezus wypędzał złe duchy na prawo i lewo. Zgodnie z NT demony mogą sprawiać, że człowiek wieszczy, powodować głuchotę czy epilepsję. Więc logiczne jest, że powinieneś wierzyć, że człowiek może poprosić demona o wiedzę, czy zaszkodzenie innej osobie - a tak właśnie rozumieją "magię" katoliccy "łowcy czarownic".

Cytat:Ojcowie Pustyni. Pustelnicy średniowieczni. Szymon Słupnik, nawet dwóch takich było. Ponieważ byli konsekwentni w swojej drodze, nie wyklinali innych, od nie-chrześcijan. Być może dlatego, że pychy się wystrzegali?
Przez wieki głównym tematem kazań było "Wy bezbożnicy, czemu oddajecie się ziemskim radościom, zamiast pokutować, Jezus umarł za was, a wy będziecie się smażyć w piekle".

Cytat:Pragnienie bez możliwości realizacji? Zbyt naciągane. Jeżeli wiesz, że pistolet jest atrapą, nie masz dylematu moralnego. Dylemat powstaje wtedy, jeżeli myślisz, że broń jest nabita, ale tak nie jest.
Impotent myślący z pożądaniem o żonie bliźniego raczej grzeszy. Więc i czytelnik fantazjujący o magii.

Cytat:A gdybyś na tej podstawie oskarżał Hindusów, że promują nazizm? No bo przecież na ich świątyniach są swastyki. A właśnie do takich postaw prowadzą te neo-okultyzmy.
Nazistami nie są, ale gorzej! Kryptosatanistami. Wszak jak mówi św. Paweł "wszyscy bogowie pogan to demony".

Cytat:Sorki, ale nie pamiętam, żeby Bóg obiecywał ludziom coś w stylu "Jak będziesz przestrzegał tych przykazań to będziesz miał kasiory w bród, szczęście w kartach i powodzenie u kobiet". O ile pamiętam Bóg tylko kilka razy składa obietnice ludziom, i są to bardzo skromne teksty: a to że nie ześle potopu po raz wtóry. A to, że wyprowadzi ich z Egiptu. A to, że Ziemia Obiecana dostanie się Izraelitom. Co zresztą nie było obietnicą bezwarunkową.

Chociażby rozdział 28 Księgi Powtórzonego Prawa zawiera bardzo konkretne błogosławieństwa (głównie dostatnich plonów) dla posłusznych i przekleństwa dla nieposłusznych. Przekleństw jest zdecydowanie więcej.

Cytat:Przypomnijmy też, że wśród głównych stronnictw za czasów Jezusa faryzeusze jak najbardziej wierzyli w zmartwychwstanie. To saduceusze / kapłani nie akceptowali tej wykładni.

Z czego jak kojarzę, to saduceusze byli konserwatystami trzymającymi się utrwalonej wykładni.
Poza tym, najważniejsze jest to, że Biblia - rzekomo natchniona przez Boga - zawiera "cały wachlarz postaw" w kwestiach podstawowych, takich jak, czy Bóg wynagradza dobro i karze za zło, czy robi to w życiu ziemskim czy pozagrobowym, czy w ogóle to życie pozagrobowe istnieje, czy jest tylko jakiś szeol-niebyt. Po prostu Biblia nie jest natchniona przez nadludzki autorytet tylko zawiera różne, sprzeczne ze sobą, stanowiska różnych ludzi, nagromadzone przez wieki.


RE: "Od techniki do gnozy" - bert04 - 30.03.2020

zefciu napisał(a): Dlatego nie rozumiem, czemu przytoczyłeś ten przyklad.

Cytuję kolegę: "Faktem jest, że Biblia zdecydowanie potępia te trzy zjawiska - okultyzm, bogactwo, nieskromność. Znaczy, bogactwo potępia tylko NT". Ja natomiast polemizowałem z tezą, jakoby ST - w oderwaniu od NT - potępiał nieskromność. Jestem świadomy, że w NT pewne sporne kwestie zostały inaczej wyjaśnione, ale dla tej wymiany zdań było to nieistotne.

Adeptus napisał(a): No dobrze, więc chrześcijanin powinien palić fantastykę nie dlatego, że przejdą z niej na niego złe magiczne fluidy tylko dlatego, że propaguje antychrześcijańskie idee.

Jeżeli propaguje. A palenie książek to barbarzyństwo, już lepiej na makulaturę zanieść. Srodowisko naturalne też na tym skorzysta.

Cytat:A propaguje i jak wskazałem wcześniej, chodzi nie tylko o magię, ale ogólna postawę wobec dobra i zła.

Coś tam pisałeś, ale nie zwracałem na to większej uwagi. Po ponownym przeczytaniu - nie było warto. Fantastyka miewa różne postawy w kwestii dobra i zła, a akurat Tolkien, Lewis czy Rowling pisali na gruncie chrześcijańskim.

Cytat:No dobra, ale przecież szatan też według Was istnieje i posiada moc, nieporównywalnie mniejszą od superBoga, ale jednak większą od człowieka. Choćby w opętania jak rozumiem wierzysz,  skoro Jezus wypędzał złe duchy na prawo i lewo. Zgodnie z NT demony mogą sprawiać, że człowiek wieszczy, powodować głuchotę czy epilepsję. Więc logiczne jest, że powinieneś wierzyć, że człowiek może poprosić demona o wiedzę, czy zaszkodzenie innej osobie - a tak właśnie rozumieją "magię" katoliccy "łowcy czarownic".

Ostatnie zdanie nie wynika logicznie z poprzednich. Jest nadinterpretacją nadinterpretacji, a już w wykonaniu dzisiejszych neo-okultystów przewyższa nawet Młoty na Czarownice. Tam pakty z diabłem musiały być jakimś świadomym aktem. Dziś wystarczy, że założysz jakąś biżuterię z dziwnym wzorkiem. Lub przywieziesz skarbonkę w dziwnym kształcie z urlopu. Demon czycha za każdym rogiem, w każdym kącie, aż strach się bać.

Cytat:Przez wieki głównym tematem kazań było "Wy bezbożnicy, czemu oddajecie się ziemskim radościom, zamiast pokutować, Jezus umarł za was, a wy będziecie się smażyć w piekle".

Oj to nawet jak na Ciebie było słabe. Kazania są od tego, żeby opieprzać ludzi, zwłaszcza w czasach ogólnego umartwiania. Jak teraz, Wielki Post, czas rezygnacji z zabaw, hulanek i swawoli. Jednak nie bez powodu jest to czas ograniczony do tych 40 dni.

Cytat:Impotent myślący z pożądaniem o żonie bliźniego raczej grzeszy. Więc i czytelnik fantazjujący o magii.

Impotent, owszem, prawdopodobnie. Ale tutaj porównujesz raczej do eunucha.

Cytat:
Cytat:A gdybyś na tej podstawie oskarżał Hindusów, że promują nazizm? No bo przecież na ich świątyniach są swastyki. A właśnie do takich postaw prowadzą te neo-okultyzmy.
Nazistami nie są, ale gorzej! Kryptosatanistami. Wszak jak mówi św. Paweł "wszyscy bogowie pogan to demony".

W kontekście, chłopie, w kontekście. Pawłowi chodziło o umniejszenie rangi bogów pogańskich do tylko i jedynie upadłych aniołów. O ile wcale, bo w razie wątpliwości to apostoł skłania się ku tezie, że ich nie ma. Natomiast w różnych tekstach neo-okultystów określenie czegoś "demomicznym" służy raczej nobilitacji, ma podwyższać rangę zagrożenia. I tutaj w razie wątpliwości demon zasadniczo zawsze jest, nawet w takich bzdurnych zestawieniach, jak poniższe:

http://www.jp2w.pl/pl/38862/0/Symbole_zla.html

Pacyfka, jednorożec, motylek, "krzyż z kokardą". Czy też mój ulubiony, pierścień atlantów. Nie zapominając przy okazji o krzyżu św. Piotra, którego katolicyzm oddał walkowerem satanistom.

Cytat:Chociażby rozdział 28 Księgi Powtórzonego Prawa zawiera bardzo konkretne błogosławieństwa (głównie dostatnich plonów) dla posłusznych i przekleństwa dla nieposłusznych. Przekleństw jest zdecydowanie więcej.

Owszem, jest coś takiego, ale to jest błogosławieństwo grupowe. I jak słusznie zauważyłeś, z przekleństwami grupowymi, czyli "wrzodem egipskim, hemoroidami, świerzbem i parchami". A jak wiemy z późniejszej treści Biblii, karą za występki były też najazdy wrogich ludów a nawet wypędzenie do Babilonu.

Cytat:Z czego jak kojarzę, to saduceusze byli konserwatystami trzymającymi się utrwalonej wykładni.
Poza tym, najważniejsze jest to, że Biblia - rzekomo natchniona przez Boga - zawiera "cały wachlarz postaw" w kwestiach podstawowych, takich jak, czy Bóg wynagradza dobro i karze za zło, czy robi to w życiu ziemskim czy pozagrobowym, czy w ogóle to życie pozagrobowe istnieje, czy jest tylko jakiś szeol-niebyt. Po prostu Biblia nie jest natchniona przez nadludzki autorytet tylko zawiera różne, sprzeczne ze sobą, stanowiska różnych ludzi, nagromadzone przez wieki.

Biblia jest przede wszystkim świadectwem wiary przekazywanej przez pokolenia. Jej natchnienie nie wynika z tego, że usiadł sobie jakiś gostek na kamieniu, przeszedł do niego aniołek i podyktował treść. Tak to tylko Korany są spisywane. W Biblii natomiast mamy ciągłą wymianę narracji, ciągłe uzupełnianie i kontynuowanie, czasem polemikę, czasem popieranie. Jest to "natchnienie grupowe", którego legitymacja jest tak u autorów jak i u odbiorców.

Stąd nie oddzielisz treści od interpretacji. Nie ma czegoś takiego, jak "sola scriptura", rozumiana jako czyste słowo bez żadnego znaczenia kontekstu. Treść jest tak organicznie połączona z kontekstem jak litery z papierem, na którym zostały napisane.


RE: "Od techniki do gnozy" - Adeptus - 30.03.2020

Cytat:Jeżeli propaguje. A palenie książek to barbarzyństwo, już lepiej na makulaturę zanieść. Srodowisko naturalne też na tym skorzysta.
W Dziejach Apostolskich palono "księgi magiczne".


Cytat:Coś tam pisałeś, ale nie zwracałem na to większej uwagi. Po ponownym przeczytaniu - nie było warto. Fantastyka miewa różne postawy w kwestii dobra i zła, a akurat Tolkien, Lewis czy Rowling pisali na gruncie chrześcijańskim.
No tak, oczywiście, są wyjątki. Lewis szczególnie - postacie są pionkami Aslana i bez niego nie są w stanie niczego ugrać, a zagłada świata jest happy endem (choć Lewis nie miał jaj pokazać jak pozytywny bohater Aslan morzy ludność Narnii plagami i zsyła na nich potwory, tylko z tego co pamiętam, na koniec ostatniej bitwy po prostu zrobił pyk). Tolkien - największą cnotą jest wyrzeczenie się mocy. Ale to są wyjątki. W większości utworów fantastycznych bohaterowie zapobiegają zagładzie świata na złość jakiemuś lokalnemu Jahwe, a moc jest środkiem do walki ze złem, nie czymś czego trzeba się wystrzegać (tzn. przeważnie jest też jakaś "ciemna strona", której trzeba się wystrzegać, ale to tylko jeden z rodzajów mocy, podczas gdy zgodnie z narracją kościelną, wszystko co nie jest łaską Boga, to szatan).



Cytat:Ostatnie zdanie nie wynika logicznie z poprzednich. Jest nadinterpretacją nadinterpretacji, a już w wykonaniu dzisiejszych neo-okultystów przewyższa nawet Młoty na Czarownice. 
Wynika. Skoro demon może szkodzić ludziom czy dawać im wiedzę, to może to robić również w sytuacji gdy ktoś go o to poprosi.


Cytat:Oj to nawet jak na Ciebie było słabe. Kazania są od tego, żeby opieprzać ludzi, zwłaszcza w czasach ogólnego umartwiania. Jak teraz, Wielki Post, czas rezygnacji z zabaw, hulanek i swawoli. Jednak nie bez powodu jest to czas ograniczony do tych 40 dni.
No więc według dawnych kaznodziejów te 40 dni to co najwyżej minimum, które sprawi że w piekle trochę słabszy ogień Cię będzie palił w tyłek.



Cytat:Impotent, owszem, prawdopodobnie. Ale tutaj porównujesz raczej do eunucha.
Czyli eunuch z fantazjami erotycznymi nie grzeszy?



Cytat:Pacyfka, jednorożec, motylek, "krzyż z kokardą". Czy też mój ulubiony, pierścień atlantów. Nie zapominając przy okazji o krzyżu św. Piotra, którego katolicyzm oddał walkowerem satanistom.
No ale co chodzi? Pierścień Atlantów to magia, magia to najgorszy z grzechów, jakie ma to znaczenie, czy naprawdę w nim siedzi demon, czy nie? I tak za noszenie pójdziesz do piekła, wiec tyle, że ten demon dopadnie Cię co najwyżej trochę później.


Cytat:Owszem, jest coś takiego, ale to jest błogosławieństwo grupowe. I jak słusznie zauważyłeś, z przekleństwami grupowymi, czyli "wrzodem egipskim, hemoroidami, świerzbem i parchami".
No i co to zmienia?


Cytat:W Biblii natomiast mamy ciągłą wymianę narracji, ciągłe uzupełnianie i kontynuowanie, czasem polemikę, czasem popieranie. Jest to "natchnienie grupowe", którego legitymacja jest tak u autorów jak i u odbiorców.
A zatem wszechmądry, doskonały, miłosierny Bóg postanowił przemawiać do ludzkości za pomocą księgi, która zawiera różne, sprzeczne ze sobą narracje, ale wymaga, żebyś Ty wybrał tą słuszną, a jak nie, to do piekła? To jak Ty wybrałeś słuszną narrację i skąd wiesz, że jest słuszna? I nie mów "Kościół mi mówi, która narracja jest dobra", bo uznając, że Kościół ma takie uprawnienie, również strzelasz w ciemno.


RE: "Od techniki do gnozy" - zefciu - 30.03.2020

Adeptus tak się odżegnywał od tematu magii, a teraz znowu do niego wraca. Ciężko Ci, chłopie, wychodzi to udawanie, że wcale nie zajmujesz się gusłami Uśmiech


RE: "Od techniki do gnozy" - bert04 - 30.03.2020

Adeptus napisał(a): W Dziejach Apostolskich palono "księgi magiczne".

Powtarzasz się. Chciałeś coś nowego wnieść do dyskusji, czy tylko udawać, że nie czytałeś komentarza?

Cytat:No tak, oczywiście, są wyjątki.

Serio? Wyjątki? Lewis i Tolkien? To tak, jakbyś Homera nazwał "wyjątkiem wśród autorów starożytnej Grecji". No jednak jest różnica między protoplastami gatunku a rzeszą naśladowców.

Cytat:W większości utworów fantastycznych bohaterowie zapobiegają zagładzie świata na złość jakiemuś lokalnemu Jahwe, a moc jest środkiem do walki ze złem, nie czymś czego trzeba się wystrzegać (tzn. przeważnie jest też jakaś "ciemna strona", której trzeba się wystrzegać, ale to tylko jeden z rodzajów mocy, podczas gdy zgodnie z narracją kościelną, wszystko co nie jest łaską Boga, to szatan).

Hmm... Conan nie jest dziełem specjalnie chrześcijańskim w treści lub przekazie. Niemniej w tych książkach które czytałem i w filmach które oglądałem ciemną stroną jest zawsze jakiś mag. Lub ich większa ilość. A najpotężniejszy "bóg" to był jakaś krzyżówka Gargoyla z jednorożcem, do pokonania bronią konwencjonalną. W Willow, podobnie, zła czarownica. Próbuję sobie przypomnieć, gdzie w produkcjach fantasy nie było jakiegoś złego czarnoksiężnika, którego na końcu trzeba było pokonać. W ostateczności, demona jak w "Legendzie".

Jeżeli czytałeś jakieś inne fantasy, to musiało mnie to ominąć.

Cytat:Wynika. Skoro demon może szkodzić ludziom czy dawać im wiedzę, to może to robić również w sytuacji gdy ktoś go o to poprosi.

Archetypem demona jest biblijny wąż. I też jego stosunek do ludzi jest tam określony. Demon to oszust, a nie żaden sługa.

Cytat:Czyli eunuch z fantazjami erotycznymi nie grzeszy?

O ile wiem "eunuchy kompletne" nie mają już popędu, testosteron i takie rzeczy. To drobna ale istotna różnica do impotenta, który chcieć nadal chce, ale nie może. Co do "eunuchów częściowych" to nie wiem, jak to jest, czy zachowują część zdolności i pożądań, czy nie, ale tu już chyba nadwyrężamy porównanie.

Cytat:No ale co chodzi? Pierścień Atlantów to magia, magia to najgorszy z grzechów, jakie ma to znaczenie, czy naprawdę w nim siedzi demon, czy nie? I tak za noszenie pójdziesz do piekła, wiec tyle, że ten demon dopadnie Cię co najwyżej trochę później.

"Pierścień Atlantów" to chwyt marketingowy producenta taniej biżuterii.

Cytat:No i co to zmienia?

Ze nie ma tam napisane "Ty Adeptusie masz się słuchać przykazań, wtedy starczy Ci pieniędzy do pierwszego". Jest to grupowe zobowiązanie wobec całego narodu, połączone z grupową karą. Wyciąganie z tego wniosku, że to grupowe zobowiązanie będzie dotyczyć też pojedynczych przypadków, jest (nad-)interpretacją. Popularną w czasach Jezusa na tyle, że walce z tym poświęcił niejedno kazanie, niejedną przypowieść.

Cytat:A zatem wszechmądry, doskonały, miłosierny Bóg postanowił przemawiać do ludzkości za pomocą księgi, która zawiera różne, sprzeczne ze sobą narracje, ale wymaga, żebyś Ty wybrał tą słuszną, a jak nie, to do piekła? To jak Ty wybrałeś słuszną narrację i skąd wiesz, że jest słuszna? I nie mów "Kościół mi mówi, która narracja jest dobra", bo uznając, że Kościół ma takie uprawnienie, również strzelasz w ciemno.

No nie w ciemno, parę faktów świadczy jednak na korzyść jednej interpretacji a przeciw drugiej. Przykładowo odkrycia w Qumran, wbrew początkowym oczekiwaniom, potwierdziły zgodność Starego Testamentu (katolickiego) z zachowanymi fragmentami w miejscach, gdzie Biblia Zydowska (obecna) miała różnice. Ba, nawet tak zdawałoby się jasna kwestia jak tzw. Księgi Deuterokanoniczne musiała być zrewidowana, gdyż wbrew przekonaniom Lutra z siedmiu odrzuconych przez niego ksiąg sześć zostało odkrytych w wersjach hebrajskich lub aramejskich.

Wybrałem ten przykład, jest ich więcej, ale masz rację, margines niepewności pozostaje. Ja umiem z nim żyć.

PS: Za formatowanie poleciał minus, dosyć mam kasowania.


RE: "Od techniki do gnozy" - ZaKotem - 31.03.2020

zefciu napisał(a): Adeptus tak się odżegnywał od tematu magii, a teraz znowu do niego wraca. Ciężko Ci, chłopie, wychodzi to udawanie, że wcale nie zajmujesz się gusłami Uśmiech
To jest pierwotny i główny temat wątku, trudno, żeby do niego nie wracał. Wszyscy w nim zajmujemy się gusłami - oczywiście teoretycznie.


RE: "Od techniki do gnozy" - zefciu - 31.03.2020

bert04 napisał(a): http://www.jp2w.pl/pl/38862/0/Symbole_zla.html

Pacyfka, jednorożec, motylek, "krzyż z kokardą". Czy też mój ulubiony, pierścień atlantów. Nie zapominając przy okazji o krzyżu św. Piotra, którego katolicyzm oddał walkowerem satanistom.
Dodatkowo – krzyż z opuszczonymi ramionami, to nie jest żaden „krzyż Nerona” (nie wiem, kto wymyślił tę bajkę), tylko krzyż św. Nino – Dżwari Wazisa. https://www.google.com/search?q=%E1%83%AF%E1%83%95%E1%83%90%E1%83%A0%E1%83%98+%E1%83%95%E1%83%90%E1%83%96%E1%83%98%E1%83%A1&tbm=isch


RE: "Od techniki do gnozy" - bert04 - 31.03.2020

zefciu napisał(a): Dodatkowo – krzyż z opuszczonymi ramionami, to nie jest żaden „krzyż Nerona” (nie wiem, kto wymyślił tę bajkę), tylko krzyż św. Nino – Dżwari Wazisa. https://www.google.com/search?q=%E1%83%AF%E1%83%95%E1%83%90%E1%83%A0%E1%83%98+%E1%83%95%E1%83%90%E1%83%96%E1%83%98%E1%83%A1&tbm=isch

Chyba najobszerniejsze "uzasadnienie":

https://www.fronda.pl/blogi/ciekawostki-o-zydach/tajemnica-pochodzenia-symbolu-pacyfistow,18162.html

Mamy więc:

- runy, czyli pogaństwo. Tyle że takie runy nie ma. Jest runa odwrotna, "złamana do góry", która w zależności od źródła może oznaczać drzewo. Lub człowieka. A stąd metodą luźnych skojarzeń łatwo wyciągnąć wniosek, że to biega o "człowieka zawieszonego na drzewie". Teraz jeszcze wystarczy to odwrócić... Prawda że proste?

- LaVeya. Oczywiście nie ma lepszego źródła na rzecz fantazji satanistycznych jak facet piszący swoje fantasmagorie w roku 1969. Ale skoro arcybiskupi się na niego powołują, to tylko patrzeć, aże wejdzie do kanonu.

- Mamy przeskok do tarotu i kabały. Przy czym autor powtarza bzdurę o rzekomo egipskim pochodzeniu tej średniowiecznej włoskiej gry karcianej. Cóż, kolejny raz neo-okultyści powielają bzdury "okultystów jawnych".

- No a jak jesteśmy przy kabale, to należy dołączyć też Sephiroth, czyli drzewo życia (widzicie? znowu drzewo). Jest to dosyć skomplikowana figura geometryczna (patrz niżej) w której można odnaleźć bez mała każdą figurę, trójkąt, kwadrat czy sześciokąt. No i nasz badacz okultyzmu odnalazł i to: "Jedyne miejsce, do którego w Drzewie Życia pasuje „pacyfka” (...) Przypisując poszczególnym ramionom „pacyfki” odpowiadające im ścieżki w drzewie życia karty tarota, widzimy karty: Kapłankę, Diabła, Śmierć oraz Umiarkowanie."...

[Obrazek: 220px-Kabbalistic_Tree_of_Life_%28Sephiroth%29.svg.png]

Już nawet nie chce mi się sprawdzać, czy autor dobrze przyporządkował te miejsca i te karty, bo systemów tarota jest mnóstwo i nawet te główne rozbiegają się co do interpretacji. Jak się wystarczająco długo szuka, gdzieś się diabła odnajdzie. I śmierć na dokładkę. Choćby to było "jedno jedyne miejsce"...



Dodam, że w niektórych tekstach około-kościelnych twierdzi się, że pacyfka to "złamany i odwrócony krzyż łaciński". Pomijając inne bzdury, łatwo wykazać, że pacyfka ma równe ramiona, więc nie może być krzyżem łacińskim. Co najwyżej może być krzyżem greckim. Ale porządny katolik nie mógłby się przyznać, że jakieś symbole odnoszą się do innej konfesji, więc bierze złudzenie optyczne za prawdę teologiczną.


RE: "Od techniki do gnozy" - Adeptus - 31.03.2020

Cytat:Powtarzasz się. Chciałeś coś nowego wnieść do dyskusji, czy tylko udawać, że nie czytałeś komentarza?
Nie zauważyłem, żebyś się do tego odniósł w jakiś znaczący sposób. No chyba, że masz na myśli, że w Dziejach Apostolskich popełniono barbarzyństwo, paląc księgi magiczne.



Cytat:Serio? Wyjątki? Lewis i Tolkien? To tak, jakbyś Homera nazwał "wyjątkiem wśród autorów starożytnej Grecji". No jednak jest różnica między protoplastami gatunku a rzeszą naśladowców.
Po namyśle stwierdzam, że i Tolkien nie jest twórcą chrześcijańskim, wbrew jego zamiarom. Jego Eru Illuvatar nie jest biblijnym Bogiem, który ma na imię Zazdrosny. Nie wymaga hołdów, nie ma obsesji na punkcie własnej chwały, nie zsyła plag (poza jednym wyjątkiem w przypadku wojska Numenoru). A Valarowie nie są aniołami, tylko właśnie pomniejszymi bogami. Ich egzystencja nie kręci się wokół służenia Najwyższemu Bogowi, mają swoje cele, swoje zainteresowania, zakres własnego działania, powierzony przez Eru, ale wykonywany niezależnie od niego. Nie próbują też zachęcać ludzi do oddawania czci Eru, tylko kontaktują się ze światem w swoim własnym imieniu i rozwiązują jego problemy z własnej inicjatywy. Ponadto, jakkolwiek Tolkien miał opory przed majstrowaniem z ludzki życiem pozagrobowym poprzestając na "to tajemnica", to kiedy już wymyślał własne życie pozagrobowe dla elfów i krasnoludów, to raczej w stronę reinkarnacji niż nieba i piekła.
W sumie powiedziałbym, wizja tolkienowska jest dużo sympatyczniejsza, niż chrześcijańska.

A Rowling, wcześniej przez Ciebie wspomniana, to już w ogóle antyteza chrześcijaństwa (i nie tylko ze względu na magię). Świat HP jest wyraźnie światem bez Boga. OK, w wielu utworach nie wspomina się o Bogu, bo nie ma powodu, ale HP operuje na poziomie metafizycznym, gdzie wręcz się prosi o jakieś nawiązanie - ale tego nawiązania nie ma. To, że HP umiera i ożywa absolutnie nie jest metaforą "zanurzenia w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa". W zaświatach nie spotyka Boga, tylko swojego mentora Dumbledor'a, jego powrót na ziemię też nie jest kwestią Bożej łaski, tylko jego własnym wyborem umożliwionym przez prawa magii rządzące horkruksami. HP nigdy nie myśli o Bogu, wszystkie zwycięstwa osiąga dzięki własnej odwadze, wiedzy i poświęceniu lub dzięki odwadze, wiedzy i poświęceniu innych ludzi. Owszem, ratuje go cudza ofiara, ale nie jest to ofiara Chrystusa mająca zapewnić abstrakcyjne zbawienie, lecz ofiara jego matki, która uratowała jego ziemskie życie. Znamienne jest to, że gdy mamy jedyną wzmiankę o obrzędach religijnych, w ostatnim tomie, Potter kompletnie ignoruje nabożeństwo odbywające się w pobliskim kościele, w ogóle nie przychodzi mu do głowy, by w Boże Narodzenie oddać cześć Bogu, zamiast tego udaje się na cmentarz, by oddać hołd swoim zmarłym rodzicom. Przed udaniem się na spotkanie Voldemorta HP odwołuje się do metafizyki, ale nie do Boga - za pomocą Kamienia Wskrzeszenia przywołuje duchy rodziców i przyjaciół. Dokonuje aktu spirytyzmu. A spirytyzm jest absolutnym zaprzeczeniem chrześcijaństwa - nie tylko ze względu na teorię "tak naprawdę przywołujesz demony, nie duchy zmarłych", tylko dlatego, że jest formą obcowania z zaświatami, która nie potrzebuje Boga. Zgodnie chrześcijańską wykładnią, absolutnie najważniejszym bytem, z którym człowiek może się spotkać po tamtej stronie jest Bóg, a wszelkie kontakty z nią muszą być odbywane przez pryzmat Boga. Można się modlić do Boga za dusze zmarłych, można prosić świętych, by pomodlili się za nami do Boga. Analogicznie, według chrześcijaństwa jeśli zmarli kontaktują się z żywymi, to wyłącznie w celach bogobojnych - by przestrzec ich przed grzechem czy poprosić o modlitwę. Tymczasem spirytyzm dąży do rozmowy żywego ze zmarłym, na tematy związane z nimi samymi. Bóg nie jest w centrum, w ogóle nie jest do niczego potrzebny. HP nie uprawia modlitwy, a uprawia spirytyzm. A kto trafi do tych potterowskich zaświatów? Dumbledore mówi, że śmierć dla dobrze zorganizowanego umysłu to wielka przygoda, Prawie Bezgłowy Nick stwierdza, że duchy nawiedzające Hogwart to ludzie, którzy nie mili odwagi "przejść dalej". A zatem "zbawieni" będą ludzie mądrzy i odważni, a nie pobożni, bogobojni, wierzący. A potępienie, które spotyka Voldemorta nie ma żadnego związku z "oddzieleniem do Boga", to raczej oddzielenie od innych ludzi, na skutek niemożności kochania.
"Harry Potter" to seria absolutnie niechrześcijańska i to nie ze względu na machanie różdżkami, ale ze względu na to, że buduje spójną, antropocentryczną etykę i metafizykę, w której koncepcja Boga jest absolutnie zbędna. I dwa cytaty z Biblii ego nie zmienią.

Cytat:Jeżeli czytałeś jakieś inne fantasy, to musiało mnie to ominąć.
Przed chwilą sam podałeś jako przykład Rowling, gdzie magia jest zarówno dobra i zła, a główny bohater w miarę czasu zyskuje coraz większe zdolności magiczne, zamiast się ich wyrzekać, a przesłanie jest achrześcijańskie. Co do Conana - sam zauważyłeś, że to nie jest dzieło chrześcijańskie i to, że magowie są przeciwnikami tego nie zmienia. George R. R. Martin - co prawda książki są mniej wyuzdane i antyreligijne, niż serial, ale jednak seksu jest sporo, bohaterowie używają magii (mniej niż w typowym fantasy, ale jednak) i czczą pogańskich bogów (chyba, że są ateistami). Ursula le Guin - czarnoksiężnik z Archipelagu jako główny bohater, autorka była lewicową feministką. Marion Zimmer Bradley - "Mgły Avalonu" to wiccańska propaganda. Brandon Sanderson - czytałem parę jego książek, bohaterowie zarówno dobrzy, jak i źli uprawiają magię. Stephen King - czasem napisze coś w miarę pozytywnego pod adresem Boga, ale ukazuje co raczej jako obojętną siłę rządzącą wszechświatem. Nie lubi zinstytucjonalizowanej religii, z sympatią podchodzi do seksu i aborcji, jego bohaterowie często mają okultystyczne moce. Popularny swego czasu "Eragon" Paoliniego - nauka magii przez głównego bohatera jest ważnym wątkiem, pojawia się krytyka religii.
Pratchet - magowie i czarownice jako główni bohaterowie, krytyka religii.
Andre Norton - "Świat czarownic" - nazwa mówi sama za siebie.
Lovercraft - świat jest rządzony przez obojętnych/złych bogów, dla których zniszczyć ludzkość, to jak splunąć.
Oprócz tego jest zalew różnych serii "erpegowych" ze światów Forgotten Realms i Warhammera, gdzie politeizm i magia również są na porządku dziennym (w Warhammerze akurat magia jest siłą niebezpieczną, ale nie przeszkadza to pozytywnym bohaterom w jej używaniu).

Jeśli chodzi o Polaków....
Sapkowski - w "Wiedźminie" wszyscy główni bohaterowie używają magii, a system wartości jest daleki od chrześcijaństwa (akceptacja aborcji), a już "Trylogia husycka" jest otwarcie antychrześcijańska, natomiast z sympatią traktuje magię i wiccę.
Piekara - pomimo jego sympatii wobec idei prawicowych i sprzeciwu wobec aborcji, jego książki są w oczywisty sposób bluźniercze. Podejście do magii też jest niekatolickie - inkwizytorzy na pokaz ją zwalczają, po kryjomu sami używają.
Pilipiuk - niby ultrakatolik, ale jego sztandarowy bohater oprócz tego, że pijak i złodziej, jest świeckim egzorcystą i psychotronikiem, czyli okultystą.

Jeśli chcesz wykazać, że fantasy jest chrześcijańskie i antymagiczne, to nie trafiłeś.

Jeśli zaś chodzi o science-fiction to tam na ogół mamy do czynienia z ateizmem, pojawiają się też okultystyczne moce, które przewrotnie są tłumaczone jakimiś falami mózgowymi czy kosmicznymi energiami, zamiast szatanem.

Cytat:Archetypem demona jest biblijny wąż. I też jego stosunek do ludzi jest tam określony. Demon to oszust, a nie żaden sługa.
Ale przecież katoliccy "łowcy czarownic" nie twierdzą, że okultyści mają władzę nad demonami, tylko, że wchodzą z nimi w układ, na skutek czego demon daje im trochę "prezentów" po to by oszukać, omamić i zyskać nad nimi władzę. Jeśli wierzysz, że demon potrafi wbrew woli człowieka wcisnąć mu do mózgu "wiedzę o rzeczach ukrytych" (często podawane jako objaw opętań. Wierzysz w opętania, prawda?), to logiczne jest, że tym bardziej potrafi to zrobić z człowiekiem, który go o to prosi.

Cytat:O ile wiem "eunuchy kompletne" nie mają już popędu, testosteron i takie rzeczy. To drobna ale istotna różnica do impotenta, który chcieć nadal chce, ale nie może. Co do "eunuchów częściowych" to nie wiem, jak to jest, czy zachowują część zdolności i pożądań, czy nie, ale tu już chyba nadwyrężamy porównanie.
No więc człowiek fantazjujący o byciu magiem nie jest eunuchem całkowitym i Twoja analogia jest błędna. A czytanie/oglądanie utworów o "dobrych czarodziejach" czy tym bardziej wcielanie się nich w ramach gier, jest grzechem.

Cytat:"Pierścień Atlantów" to chwyt marketingowy producenta taniej biżuterii.
No i co z tego? Sam wskazałeś, że to kwestia intencji, nie skutków. Intencją osoby kupującej pierścień jest uzyskanie magicznych mocy, co jest grzechem i nie ma znaczenie, że to nie działa i tak kupujący ściąga na siebie potępienie.

Cytat:Ze nie ma tam napisane "Ty Adeptusie masz się słuchać przykazań, wtedy starczy Ci pieniędzy do pierwszego". Jest to grupowe zobowiązanie wobec całego narodu, połączone z grupową karą. Wyciąganie z tego wniosku, że to grupowe zobowiązanie będzie dotyczyć też pojedynczych przypadków, jest (nad-)interpretacją. Popularną w czasach Jezusa na tyle, że walce z tym poświęcił niejedno kazanie, niejedną przypowieść.
Czyli odpowiedzialność zbiorowa? Jeszcze gorzej.


RE: "Od techniki do gnozy" - zefciu - 31.03.2020

Adeptus napisał(a): Po namyśle stwierdzam, że i Tolkien nie jest twórcą chrześcijańskim
Sam się stajesz własną parodią. Jeśli Tolkien nie jest twórcą chrześcijańskim, to kto k… jest? Poza Małgorzatą Nawrocką?

Znowu mamy ten sam mechanizm – definiujemy „twórczość chrześcijańską” tak, żeby nie było opcji, aby twórczość dobrą uznać za chrześcijańską. A potem, na tej podstawie wnioskujemy, że twórczość chrześcijańska jest badziewna.
Cytat:kiedy już wymyślał własne życie pozagrobowe dla elfów i krasnoludów, to raczej w stronę reinkarnacji niż nieba i piekła.
Nie wiemy, co czeka elfy po paruzji. Elfy są „przywiązane do Ardy”, nieśmiertelne. Ich reinkarnacja to inne zjawisko, niż reinkarnacja dharmiczna, czy helleńska i wypływa naturalnie z ich nieśmiertelności. Nieśmiertelności, która jest dla nich ciężarem.
Cytat:W sumie powiedziałbym, wizja tolkienowska jest dużo sympatyczniejsza, niż chrześcijańska.
Czytaj „wizja chrześcijanska jest dużo sympatyczniejsza niż to, co Adeptus uważa za chrześcijaństwo”. Ale to przecież nie dziwi, skoro adeptusowe „chrześcijaństwo” zostało zaprojektowane po to, by w nie napierdalać.
Cytat:George R. R. Martin - co prawda książki są mniej wyuzdane i antyreligijne, niż serial, ale jednak seksu jest sporo, bohaterowie używają magii (mniej niż w typowym fantasy, ale jednak) i czczą pogańskich bogów (chyba, że są ateistami).
Tak śrydnio. Wiara w Siedmiu jest w bardzo silny sposób wzorowana na chrześcijaństwie i mamy nawet przykłady postaci wzorowanych na chrześcijańskiej idei świętości pokazane jako sympatyczne. Oczywiście PLiO nie jest „dziełem chrześcijańskim”. Ale nie jest też antychrześcijańskim.


RE: "Od techniki do gnozy" - Adeptus - 31.03.2020

Cytat:Znowu mamy ten sam mechanizm – definiujemy „twórczość chrześcijańską” tak, żeby nie było opcji, aby twórczość dobrą uznać za chrześcijańską. A potem, na tej podstawie wnioskujemy, że twórczość chrześcijańska jest badziewna.
Podałem konkretne argumenty, nie odniosłeś się do nich.
A to, że twórczość w pełni chrześcijańska nie może być dobra, to już nie moja wina, że koncepcje chrześcijańskie najwyraźniej są naciągane i nie przemawiają do ludzi. I kiedy dobry pisarz próbuje napisać dobrą książkę "chrześcijańską" to i tak popada w herezję, jak Tolkien. 


Cytat:Elfy są „przywiązane do Ardy”, nieśmiertelne. Ich reinkarnacja to inne zjawisko, niż reinkarnacja dharmiczna, czy helleńska i wypływa naturalnie z ich nieśmiertelności.
Nie twierdzę, że ich reinkarnacja jest dharmiczna, czy helleńska. Twierdzę, że jest niechrześcijańska.



Cytat:Ale to przecież nie dziwi, skoro adeptusowe „chrześcijaństwo” zostało zaprojektowane po to, by w nie napierdalać.
Przez większość mojego życia wierzyłem, że chrześcijaństwo to religia rozumu, światła i życia. Takie było moje chrześcijaństwo. Potem jak zacząłem czytać Biblię i teologów, zrozumiałem, że się myliłem. Nie konstruowałem czegoś, w co chciałem napierdalać, tylko zrozumiałem, że marnowałem życie wyznając coś, co tak naprawdę jest złe. Już nie mówiąc o tym, że nieprawdziwe (i całe szczęście). To właśnie to chrześcijaństwo, które wyznawałem wcześniej było sztucznym konstruktem. 


RE: "Od techniki do gnozy" - zefciu - 31.03.2020

Adeptus napisał(a): Podałem konkretne argumenty, nie odniosłeś się do nich.
Do najistotniejszego (życie pozagrobowe elfów) się odniosłem.
Cytat:to już nie moja wina, że koncepcje chrześcijańskie najwyraźniej są naciągane i nie przemawiają do ludzi
Do mnie przemawiają. I jesteś ostatnią osobą, która ma podstawy decydować, czy jestem, czy nie jestem chrześcijaninem.
Cytat:I kiedy dobry pisarz próbuje napisać dobrą książkę "chrześcijańską" to i tak popada w herezję, jak Tolkien.
Jak ogłosił abp Adeptus w wiążącej kanonicznie bulli Język
Cytat:Nie twierdzę, że ich reinkarnacja jest dharmiczna, czy helleńska. Twierdzę, że jest niechrześcijańska.
A co chrześcijaństwo naucza nt. pozagrobowego życia elfów? Bo byłem chory, jak na katechezie o tym mówili Język
Cytat:
Kod:
[color=#333333][size=small][color=#333333][size=small]
Nie dość, że Twoje treści mają sens tylko w jednym kolorze, to jeszcze się powtarzasz. Dlaczego jesteś takim leniem i niechlujem? Chrześcijanie tak nie postępują. A Ty, uważający się za moralniejszego od nich – tak.
Cytat:Nie konstruowałem czegoś, w co chciałem napierdalać
Wybacz, ale efekt jest nie do odróżnienia.


RE: "Od techniki do gnozy" - Adeptus - 31.03.2020

Cytat:Do najistotniejszego (życie pozagrobowe elfów) się odniosłem.
Uważam, że argumenty dotyczące natury Illuvatara i Valarów są ważniejsze.



Cytat:Do mnie przemawiają. I jesteś ostatnią osobą, która ma podstawy decydować, czy jestem, czy nie jestem chrześcijaninem.
Idee chrześcijańskie do Ciebie przemawiają? Rozumiem, że piszesz z komputera w jakiejś bibliotece, bo rozdałeś cały swój majątek ubogim? Masz w nienawiści siebie, swoje życie, matkę i ojca?


Cytat:Jak ogłosił abp Adeptusw wiążącej kanonicznie bulli
Rozumiem, że Ty możesz uważać inaczej, ale dla mnie ważne jest, czy argumentacja logicznie się spina, a nie jaki tytuł nosi jej twórca.



Cytat:Nie dość, że Twoje treści mają sens tylko w jednym kolorze, to jeszcze się powtarzasz. Dlaczego jesteś takim leniem i niechlujem? Chrześcijanie tak nie postępują. A Ty, uważający się za moralniejszego od nich – tak.
Nigdy nie napisałem, że jestem moralniejszy od chrześcijan. Ale przynajmniej nie jestem hipokrytą, który wyznaje poniżającą ludzi ideologię i twierdzi, że to piękno i dobro i realizacja wszystkich ludzki dążeń. I choćbym był najgorszym człowiekiem na ziemi, to nie zmieni, że chrześcijaństwo to dno i absurd.
A za kody przepraszam, nie zawsze pamiętam, żeby je wyłączyć. To z mojej strony akurat głupota, nie zła wola.

Cytat:Wybacz, ale efekt jest nie do odróżnienia.
Ale przyczyną tego, że walę w chrześcijaństwo  i twierdzę, że jest złe nie jest to, że sobie coś skonstruowałem, tylko to, że sobie uświadomiłem, jakie ono naprawdę jest. I nie robiłem tego celowo. Jak sobie uświadomiłem, że jako chrześcijanin mam obowiązek popalić i powyrzucać moją kolekcję fantastyki, nie było mi wesoło, chwilami miałem łzy w oczach (może to dziecinne, ale te wszystkie teksty w stylu "książka jest jak przyjaciel" działają). Potem, kiedy sobie zacząłem uświadamiać, że im bardziej czytam Biblię, tym bardziej uznają ją za złe, męczyły mnie wyrzuty sumienia i strach przed piekłem. Już nie mówiąc o tym, że ostateczne "odwrócenie" musiało się wiązać z przyznaniem przed samym sobą, że zmarnowałem wiele lat życia. To naprawdę nie jest tak, że pewnego dnia powiedziałem sobie "Huh, pora na odmianę w życiu, od teraz zbieram sobie argumenty, że chrześcijaństwo jest złe, będzie fajnie".
Mam wątpliwości. Być może Bóg naprawdę istnieje i jest takim strasznym potworem, jakim opisuje go Biblia. A może źle to oceniam i Bóg jednak jest dobry i afirmacja śmierci, słabości i głupoty, jakiej naucza też jest dobra. Ale co do tego, że tej afirmacja chrześcijaństwo nauczania, wątpliwości nie mam, bo mam fakty przed oczami. I jak widzę, że jest napisane X to nie mówię sobie "Tu nie może być napisane X, bo to byłoby głupie, a chrześcijaństwo nie jest głupie. I koniec".


RE: "Od techniki do gnozy" - zefciu - 31.03.2020

Adeptus napisał(a): Uważam, że argumenty dotyczące natury Illuvatara i Valarów są ważniejsze.
Iluvatar jest wszechmocny, jak na Boga przystało. Valarowie – nie. Valarowie mają wolną wolę czynić wolę Eru, lub też mogą się zbuntować. Zupełnie jak w angelologii chrześcijańskiej. Fakt, że o Valarach „mówi się” więcej niż o Eru jest zaś ukłonem w kierunku pogańskim. Ale nie jest niczym „antychrześcijańskim”.
Cytat:Idee chrześcijańskie do Ciebie przemawiają? Rozumiem, że piszesz z komputera w jakiejś bibliotece, bo rozdałeś cały swój majątek ubogim?
Próbowałem, nie wyszło. Ale przecież tego zalecenia Chrystus nie dawał wszystkim.
Cytat:Rozumiem, że Ty możesz uważać inaczej, ale dla mnie ważne jest, czy argumentacja logicznie się spina, a nie jaki tytuł nosi jej twórca.
Ale Twoja argumentacja spina się logicznie o tyle, o ile masz autorytet ogłaszania, kto jest, a kto nie jest chrześcijaninem. A taki autorytet przysługuje, co do zasady, biskupom.
Cytat:Ale przyczyną tego, że walę w chrześcijaństwo  i twierdzę, że jest złe nie jest to, że sobie coś skonstruowałem, tylko to, że sobie uświadomiłem, jakie ono naprawdę jest.
Ale przecież sam przyznajesz, że naprawdę ono takie nie jest.
Cytat:I nie robiłem tego celowo. Jak sobie uświadomiłem, że jako chrześcijanin mam obowiązek popalić i powyrzucać moją kolekcję fantastyki, nie było mi wesoło
To jest jakaś dziwna, masochistyczna postawa, której nie kumam i nie umiem z nią sympatyzować, wybacz.
Cytat:A może źle to oceniam i Bóg jednak jest dobry i afirmacja śmierci, słabości i głupoty, jakiej naucza też jest dobra. Ale co do tego, że tej afirmacja chrześcijaństwo nauczania, wątpliwości nie mam, bo mam fakty przed oczami. I jak widzę, że jest napisane X to nie mówię sobie "Tu nie może być napisane X, bo to byłoby głupie, a chrześcijaństwo nie jest głupie. I koniec".
A może się zdecyduj – albo zostań chrześcijaninem i staraj się szczerze kierować w życiu chrześcijaństwem (polecam przewodnictwo duchowe), albo nie bądź tym chrześcijaninem i się nie wypowiadaj na temat tego, czy inni są, czy nie są.


RE: "Od techniki do gnozy" - Adeptus - 31.03.2020

Cytat:Iluvatar jest wszechmocny, jak na Boga przystało. Valarowie – nie. Valarowie mają wolną wolę czynić wolę Eru, lub też mogą się zbuntować. Zupełnie jak w angelologii chrześcijańskiej. Fakt, że o Valarach „mówi się” więcej niż o Eru jest zaś ukłonem w kierunku pogańskim. Ale nie jest niczym „antychrześcijańskim".
Ale Eru pozostawia im w zasadzie wolną rękę. Poza tym, życie i motywacje Valarów nie kręcą się wokół Eru. Nie chwalą go, nie dowiadują się o nowe polecenia, ich motywacją jest to, że kochają Ardę i jej mieszkańców, a nie "żeby Eru był uwielbiony". Chwała Boga - czyli coś, co dla aniołów jest absolutnym priorytetem i celem istnienia - w ogóle nie zaprząta głowy Valarów od chwili opuszczenia niebios. Eru jest dla nich raczej mentorem, który pokazał im plan rozwijania Ardy, niż centrum egzystencji.

Sam Eru jest wszechmocny, jak na Boga przystało. Tyle, że w odróżnieniu od biblijnego Jahwe nie jest absolutnym egocentrykiem, który wymaga, żeby życie wszystkich istot we wszechświecie kręciło się wokół niego, żeby non stop oddawano mu hołd, nie karze za brak płaszczenia się, ani nie zsyła nieszczęść, żeby ludzie (elfy, krasnoludy) wiedzieli, gdzie ich miejsce, nie nakazuje nikogo mordować. Skoro Tolkien był katolikiem, dlaczego nie uczynił swojego Eru odbiciem biblijnego Boga, dlaczego nie nadał mu takich samych cech i sposobu postępowania? Czyżby podświadomie czuł, że gdyby tak zrobił, Eru byłby złoczyńcą gorszym od Morgotha i Saurona razem wziętych?


Cytat:Ale Twoja argumentacja spina się logicznie o tyle, o ile masz autorytet ogłaszania, kto jest, a kto nie jest chrześcijaninem. A taki autorytet przysługuje, co do zasady, biskupom.


]Nie. O tym, czy ktoś jest chrześcijaninem decyduje to, czy wyznaje naukę Jezusa i Apostołów nie to, czy za takowego uznaje go biskup czy nawet papież.


Cytat:Ale przecież sam przyznajesz, że naprawdę ono takie nie jest.
Wyobrażałem sobie, że jest religią rozumu i życia, a naprawdę takie nie jest. O to chodziło.



Cytat:To jest jakaś dziwna, masochistyczna postawa, której nie kumam i nie umiem z nią sympatyzować, wybacz.
Nie jesteś masochistą = nie jesteś prawdziwym chrześcijaninem. Pokuta pokuta pokuta! Ja chciałem być prawdziwym chrześcijaninem i dlatego osunąłem się w masochizm. Ulgę przyniosło mi dopiero uświadomienie sobie, że chrześcijaństwo jest po prostu nieprawdziwe. Ale gdybym się nawrócił i znowu został chrześcijaninem, konsekwencją byłby masochizm (i rozwałka reszty kolekcji). Inne rozwiązanie byłoby niekonsekwentne. Po co miałbym wyznawać jakieś uładzone pseudochrześcijaństwo? I ile uważam, że prawdziwe, Jezusowe chrześcijańswo z zasadą "nienawidź świata i samego siebie" jest niemal na pewno fałszywe, o tyle uładzone pseudochrześcijaństwo jest fałszywe z całą pewnością, skoro jest niezgodne nawet z własnym materiałem źródłowym.



Cytat:A może się zdecyduj – albo zostań chrześcijaninem i staraj się szczerze kierować w życiu chrześcijaństwem (polecam przewodnictwo duchowe), albo nie bądź tym chrześcijaninem i się nie wypowiadaj na temat tego, czy inni są, czy nie są.
Idąc twoim tokiem rozumowania, niemożliwe jest krytykowanie chrześcijaństwa. Bo jeśli ktoś krytykuje chrześcijaństwo (nie postępowanie chrześcijan, tylko chrześcijaństwo jako takie), to sam nie jest chrześcijaninem, a zatem nie może definiować chrześcijaństwa, a nie da się krytykować czegoś, czego nie możesz zdefiniować. Tak to nie działa. 
A na przewodnictwie duchowym można się przejechać. Zapytałem jednego księdza, czy wolno grać w gry z magią i pogańskimi bogami, to powiedział, że wolno. Katolicki ksiądz powiedział, że wolno się bawić w najgorsze grzechy, jakie zna jego religia!

Zresztą, w pewnym sensie masz rację. Nie mnie decydować, co to jest chrześcijaństwo. Ani Tobie. Ani biskupowi. Tę decyzję podjęli Jezus i Apostołowie i nie można jej zmienić. A oni zadecydowali, że chrześcijaństwo jest poniżającą człowieka, gardzącą życiem i mądrością ideologią.