Forum Ateista.pl
Dyskrecja mocy - Wersja do druku

+- Forum Ateista.pl (https://ateista.pl)
+-- Dział: Filozofia i światopogląd (https://ateista.pl/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Ateizm - dyskusje ogólne (https://ateista.pl/forumdisplay.php?fid=9)
+--- Wątek: Dyskrecja mocy (/showthread.php?tid=13987)



Dyskrecja mocy - Petrus90 - 09.12.2018

Witam.  

Wklejam link oraz sam artykuł dot. spojrzenia na początki chrześcijaństwa, a dokładniej zmartwychwstania Jezusa. Co sądzicie o takiej interpretacji? 

https://www.gosc.pl/doc/4599229.Dyskrecja-mocy  


Pewność istnienia Boga to i diabeł ma – ale nie ma wiary.

Jakoś dziwnie Bóg unika ostentacji. No przecież aż by się prosiło, żeby Jezus po tym, co się zdarzyło na Golgocie, przynajmniej zmartwychwstał z większym przytupem. Skoro już musiał cierpieć, to przecież mógł potem dać taki pokaz triumfu, że faryzeuszom sandały by pospadały, a Wysokiej Radzie opadły szczęki.

A tu nic. Cicho, ciemno. Kamień odsunięty nie wiadomo jak i kiedy, pod osłoną mroku. I tylko pusty grób świadczył o tym, że specom od śmierci Boga coś poszło nie tak. Ale to wszystko poszlaki, nie żaden mocny dowód. No, widzieli potem Zmartwychwstałego różni ludzie, ale też tak jakoś bez fajerwerków. Tu Go za ogrodnika wzięli, tam za przygodnego wędrowca, a jak się w końcu pokazał większemu gronu, to jednak nie tak wielkiemu, żeby się skończyła wszelka dyskusja.


Taka okazja zmarnowana! – chciałoby się zawołać. No tak, Bóg mógł to zrobić, żeby zmartwychwstaniu Jezusa nie dało się zaprzeczyć, a tym samym żeby żaden człowiek nie miał szans nie wierzyć. A ponieważ tak nie zrobił, to ludzie nie tylko nie wierzą w zmartwychwstanie, ale w ogóle w jakąkolwiek siłę wyższą, a czasem wątpią nawet w to, że sami naprawdę żyją.


Pytanie jednak, co by to dało, gdybyśmy zamiast móc wierzyć, musieli wiedzieć. Wiedza o Bogu i Jego dziełach niekoniecznie przynosi dobro, jak świadczy o tym przypadek Lucyfera i kolegów. Zetknięcie z twardym dowodem nie musi przynieść nawet miękkiego nawrócenia. Czasem nawet przeciwnie, czego świadectwem są faryzeusze przypisujący uzdrawiającemu Jezusowi współpracę z Belzebubem. A już szczytem wszystkiego była reakcja na wskrzeszenie Łazarza. Toż przecież chłop nie żył od paru dni, i już się rozkładał, i wielu świadków mogło to potwierdzić. Z czym tu dyskutować? A jednak jak się ma złą wolę, to można nie tylko dyskutować. Jak pisze ewangelista, na wieść o takim cudzie zbiegł się tam wielki tłum „nie tylko ze względu na Jezusa, ale także by ujrzeć Łazarza, którego wskrzesił z martwych”. I teraz uwaga: „Arcykapłani zatem postanowili stracić również Łazarza” (J 12,9-10). Wyobrażacie sobie? Chcieli zabić nawet byłego nieboszczyka! Zamiast skapitulować przed dowodem mocy Bożej, postanowili ten dowód usunąć. Bo przeszkadzał w ich „narracji”. Ustawili sobie Jezusa jako oszusta, więc fakty musiały się dopasować.


I chyba dlatego Bóg pozwala ludziom błądzić i szukać, i kwestionować nawet Jego istnienie, bo lepsze wątpliwości w wierze niż bunt wobec pewności. Poszukiwania w niepewności prowadzą do nawrócenia, zatwardziałość mimo wiedzy jest postawą diaboliczną.
Ludzie bardzo potrzebują znaków Bożego działania i Bóg ich nie skąpi także dzisiaj – ale one są raczej dla umocnienia wierzących i przekonania ludzi dobrej woli niż do kruszenia oporu cyników. Bo wiara zawsze zbliża do Boga, wiedza niekoniecznie.
Pewnie dlatego Jezus się nie narzuca – i nawet zmartwychwstał dyskretnie. 



RE: Dyskrecja mocy - Osiris - 09.12.2018

Taa, tak dyskretnie zmartwychwstał, że nawet na najdalszych zadupiach ziemskiego padołu o tym słyszeli.


RE: Dyskrecja mocy - freeman - 09.12.2018

Ciekawe, skąd się o tym dowiedzieli.


RE: Dyskrecja mocy - Osiris - 09.12.2018

Ciekawe skąd ludzie się dowiedzieli o zmartwychwstaniu Ozyrysa...


RE: Dyskrecja mocy - freeman - 09.12.2018

Ja, na ten przykład, z forum ateista.pl Uśmiech


RE: Dyskrecja mocy - Sofeicz - 09.12.2018

Jednym z głównych wektorów dynamiki mitu jest tajemnica.
Propedeutyka antropologii kulturowej.


RE: Dyskrecja mocy - ZaKotem - 11.12.2018

Petrus90 napisał(a): Pytanie jednak, co by to dało, gdybyśmy zamiast móc wierzyć, musieli wiedzieć. Wiedza o Bogu i Jego dziełach niekoniecznie przynosi dobro, jak świadczy o tym przypadek Lucyfera i kolegów. Zetknięcie z twardym dowodem nie musi przynieść nawet miękkiego nawrócenia. Czasem nawet przeciwnie, czego świadectwem są faryzeusze przypisujący uzdrawiającemu Jezusowi współpracę z Belzebubem.

(...)

I chyba dlatego Bóg pozwala ludziom błądzić i szukać, i kwestionować nawet Jego istnienie, bo lepsze wątpliwości w wierze niż bunt wobec pewności. Poszukiwania w niepewności prowadzą do nawrócenia, zatwardziałość mimo wiedzy jest postawą diaboliczną.

Zachowanie Boga jest oczywiście zupełnie zrozumiałe. Skoro świadomość istnienia Boga może - być może tylko w rzadkich przypadkach, ale jednak - prowadzić do postawy diabolicznej i tym samym wiecznego potępienia, to nieświadomość istnienia Boga jest na owo potworne Zło prezerwatywą i antidotum. Szkoda więc, że różne niedzielne goście nie dostrzegają przykładu, jaki daje sam Bóg nie informując o swym istnieniu: jedynie ateiści, głosząc nieistnienie Boga, dostarczają ludzkości tego antidotum, podczas gdy ci, co z ateizmem walczą i przekonują do istnienia Boga, działają jedynie na korzyść Diabła, umożliwiając niewiadomej liczbie ludzi postawę diaboliczną i skazanie się na piekło.