![]() |
|
Jak doszliśmy do ateizmu (wydz. z A co z ludźmi "X" - Wersja do druku +- Forum Ateista.pl (https://ateista.pl) +-- Dział: Filozofia i światopogląd (https://ateista.pl/forumdisplay.php?fid=3) +--- Dział: Ateizm - dyskusje ogólne (https://ateista.pl/forumdisplay.php?fid=9) +--- Wątek: Jak doszliśmy do ateizmu (wydz. z A co z ludźmi "X" (/showthread.php?tid=1838) |
Jak doszliśmy do ateizmu (wydz. z A co z ludźmi "X" - kkap - 06.04.2007 Pomijając wątki precyzyjne to zgadzam się z Wookiem. Zawsze powtarzam, że dużo bardziej wolę wszelkiej maści teistów, którzy do swojej wiary doszli na drodze przemyśleń, niż "ateistów", którzy są niewierzący bo "kościół jest głupi". Tylko wiecie co... 90% z tych zbuntowanych "ateistów", którzy byli wychowani w wierze katolickiej, po pierwszym większym załamaniu psychicznym leci do kościoła, modli się i przeprasza tego pożal się boże boga Ja do Kościoła nie chodzę już ładnych kilka lat (z resztą chodziłem tylko przed komunią, potem raczej nieregularnie, od 4 klasy podstawówki prawie w ogóle) ale długi czas nazywałem się wierzącym niepraktykującym. Dopiero śmierć papieża we mnie coś ruszyła. Kościoła nie trawiłem nigdy ale papież... no jaką wiedzę może mieć dziecko, które nie interesowało się lepiej jego biografią a bazowało tylko na tym co mówi TVP. Przyznam się... chciałem być wtedy z tymi ludźmi, modlić się z nimi, pokazać (ehh.. to najgłupsze - na pokaz) że mnie też jest przykro. Z tym, że wtedy zauważyłem, że po prostu nie umiem. Ta cała modlitwa wydawała mi się abstrakcją. Fajna była ta atmosfera wzajemnego szacunku, ale te wszystkie śpiewki o bogu, modlitwy etc. I tak po nitce do kłębka... Miałem dużo czasu na lekturę, przemyślenia... Pomogła mi wasza stronka, czytałem wasze artykuły, z drugiej jednak strony starałem się znaleźć i coś na katolickich portalach. Konkluzja cały czas nasuwała się jednak jedna: "Matko, jakie ci katole głupoty pieprzą". Długi czas uważałem się za agnostyka (dlatego tak długo nie rejestrowałem się na ateiście.pl :lol2: ), by jednak dojść do przekonania, że po co zastanawiam się nad czymś kompletnie pozbawionym sensu. Nie wiem, może to za mało. W każdym razie, od momentu kiedy uważam się za osobę niewierzącą, jeszcze nigdy nie miałem myśli, żeby może jednak spróbować pójść do tego kościoła, że to może jednak ma sens. Jeżeli nad czymś rozmyślam to nad istotą i sensem bytu. Ale nigdy nad Bogiem Ojcem Wszechmogącym i Jezusem Chrystusem I to samo zawsze powtarzam swoim znajomym, u których widzę proces odchodzenia od katolicyzmu: myślcie i szukajcie podstaw.
Jak doszliśmy do ateizmu (wydz. z A co z ludźmi "X" - Wookie - 06.04.2007 Przed śmiercią Papieża katowałem się wieczornymi modlitwami, np. "odmówię 20 razy Ojcze Nasz". Po śmierci przeżyłem coś w rodzaju traumy, na którą złożyło się m.in przeżycie w nocy, kiedy miałem takie dziwne uczucie "wgłębiania się w samego siebie" (to naprawdę cholernie trudno opisać), a w tym samym momencie straszny pisk w uszach i dziwne przeczucie że szybko muszę otworzyć oczy, bo już nie będę mógł ich otworzyć w ogóle... Naprawdę to było tak dziwne, że trudno to opisać, a potem nigdy już się nie zdarzyło. Po jakimś czasie zacząłem po prostu zastanawiać się "po co ja jak głupek odmawiam 20 razy to samo?" i już było z górki. Przez miesiąc podważyłem chyba wszystko co było do podważenia, zarejestrowałem się na forum i w dużym stopniu to ono mnie ukształtowało, ale nie w sensie poglądów. Tutaj przede wszystkim nauczyłem się argumentować swoje tezy, nauczyłem się myśleć, odszedłem z stereotypów... Zaraz będzie dwa lata od rejestracji ![]() No ale to taki mały offtopic, jeśli już jesteśmy przy tych tematach
Jak doszliśmy do ateizmu (wydz. z A co z ludźmi "X" - abangel666 - 06.04.2007 Wookie napisał(a):Przez miesiąc podważyłem chyba wszystko co było do podważenia Coś jednak zostało... np. pisanie "papieża" wielką literą... a swoją drogą, gratuluję ekspresowego tempa, bo przez miesiąc podważyć wszystko z wieloletniej katolickiej tresury... to, ho! ho! Jak doszliśmy do ateizmu (wydz. z A co z ludźmi "X" - Nathan - 06.04.2007 Właśnie.Czemu piszesz ,,papieża'' z wielkiej litery?
Jak doszliśmy do ateizmu (wydz. z A co z ludźmi "X" - Tgc - 06.04.2007 kkap: Hmm dopiero smierc papieza ukazala ogrom glupoty kultu katolickiego guru hmm. Lepiej pozniej niz wcale :U. Jak doszliśmy do ateizmu (wydz. z A co z ludźmi "X" - Wookie - 06.04.2007 Cytat:Coś jednak zostało... np. pisanie "papieża" wielką literą... a swoją drogą, gratuluję ekspresowego tempa, bo przez miesiąc podważyć wszystko z wieloletniej katolickiej tresury... to, ho! ho! Papież... hm, jakoś tak mi się napisało A poza tym, nie pasuje mi tutaj słowo "tresura". Akurat do mnie jak do nikogo to nie pasuje
Jak doszliśmy do ateizmu (wydz. z A co z ludźmi "X" - Tyr - 06.04.2007 Cytat:bo przez miesiąc podważyć wszystko z wieloletniej katolickiej tresury...co do podwazania to jesli o mnie chodzi to nigdy tak naprawde nie wierzylem tyle ze kosciol mi wisial i niespecjalnie mi przeszkadzalo to za kogo mnie uwazaja i jakie ceremonie ze mna urzadzaja (np. bierzmowanie). wszystko sie zmienilo po smierci jednej bliskiej mi osoby. jak patrzylem na to wszystko to cos we mnie peklo i zaczelo mi zalezec bardziej niz kiedykolwiek na tym zeby nie stac w poblizu tego bajzlu. po prostu w tym czasie zaczelem sie przygladac kosciolowi i widziec to wszystko co sie wyprawia. Jak doszliśmy do ateizmu (wydz. z A co z ludźmi "X" - Nathan - 06.04.2007 No to zaczyna się dyskusja typu ,,jak zostaliścia ateistami'' ![]() Dobra uwaga, wydzieliłem offtop - MOD Jak doszliśmy do ateizmu (wydz. z A co z ludźmi "X" - Athei Overlord - 06.04.2007 To moze zalozymy osobny watek, jak z wierzacego stalem sie ateista, a nastepnie agnostykiem 8-) Ale czy dla jednej osoby warto ?
Jak doszliśmy do ateizmu (wydz. z A co z ludźmi "X" - Tyr - 06.04.2007 Athei Overlord napisał(a):Ale czy dla jednej osoby warto ? heh zalezy czy ta osoba jest wystarczajaco interesujaca i co ma do powiedzenia Athei... czy jestes interesujacy?
Jak doszliśmy do ateizmu (wydz. z A co z ludźmi "X" - fishrosh - 06.04.2007 Cytat:przeżycie w nocy, kiedy miałem takie dziwne uczucie "wgłębiania się w samego siebie" (to naprawdę cholernie trudno opisać), a w tym samym momencie straszny pisk w uszach i dziwne przeczucie że szybko muszę otworzyć oczy, bo już nie będę mógł ich otworzyć w ogóle... Gratuluję, prawdopodobnie rozpocząłeś OoBE Jak to się skończyło? Jak doszliśmy do ateizmu (wydz. z A co z ludźmi "X" - abangel666 - 06.04.2007 Wookie napisał(a):nie pasuje mi tutaj słowo "tresura". Akurat do mnie jak do nikogo to nie pasuje Ależ z mojego listu wyraźnie wynika do czego się "tresura" odnosi.... może wytłuszczę: "wieloletniej katolickiej tresury" - bo chyba nie nazwiesz katechizacji nauką? Jak doszliśmy do ateizmu (wydz. z A co z ludźmi "X" - aktyn - 06.04.2007 abangel666 napisał(a):bo chyba nie nazwiesz katechizacji nauką?Myślisz że bajki nie potrafią czegoś nauczyć? Choc moze sposób ich podawania jako niezaprzeczalne prawdy i doktryny jest taki sobie Jak doszliśmy do ateizmu (wydz. z A co z ludźmi "X" - nechrist - 06.04.2007 aktyn napisał(a):Myślisz że bajki nie potrafią czegoś nauczyć?bajki z moralem pisane dla dzieci moze tak... ale jaki moral masz tutaj? Jak doszliśmy do ateizmu (wydz. z A co z ludźmi "X" - aktyn - 06.04.2007 moze tutaj morał jest dla własnej interpretacji Jak doszliśmy do ateizmu (wydz. z A co z ludźmi "X" - Enkidu - 06.04.2007 abangel666 napisał(a):"tresura" odnosi.... może wytłuszczę: "wieloletniej katolickiej tresury" - bo chyba nie nazwiesz katechizacji nauką? Mnie jeszcze plecy bolą, nigdy tego nie zapomnę, miałem wtedy cztery lata.
Jak doszliśmy do ateizmu (wydz. z A co z ludźmi "X" - NeooeN - 07.04.2007 To może opowiem historie swojej skromnej osoby (a nóż widelec kogoś zainteresuje). Ateistą byłem od kąd pamiętam. Ogólnie byłem wychowywany w religii przez matkę (pozdrawiam Mamusiu!), to ona zawsze pomagała mi wieczorem zmówić pacierz, mówiłem wtedy "Ojcze nasz, któryś jest w niebie" i zastanawiałem sie o co do cholery chodzi! Przecież Tata teraz siedzi w drugim pokoju przed telewizorem czy coś w ten deseń! Chodziłem do kościółka ale zawsze sie zastanawiałem: "Po cholerę? przecież tylko muszę stać jak debil, gapić sie co robią dorośli, jak oni klękaj to ja też muszę, jak robią znak krzyża to ja też muszę a przecież nie daje mi to żadnej uciechy!". Nigdy nie czułem żadnego boga (lub tego boga którego "wyznawałem", a którego nazywano Bogiem). Przytoczę taką historyjkę która zdarzyła sie jeszcze w czasach przedszkolnych. Interesowałem sie wtedy dinozaurami i miałem taką grę która była tak naprawdę encyklopedią. Były tam różne rozgrywki, np. musiałem na czas w labiryncie znaleźć danego dinozaura, ba nawet musiałem przejść do pokoju (gra 3D) który odpowiadał danej erze, no ale zmierzam do tego że była tam taka ilustrowana encyklopedia z lektorem, która opisywała powstanie wszechświata (to nie pomyłka!), od wielkiego wybuchu, przez powstanie gwiazd planet, rozwój Planety ziemi, przez pierwsze mikroby aż do dinozaurów i chyba jeszcze dalej. Pewnego dnia (niedziela), Mama szykowała mnie (a jak! muszę przecież do kościółka iść pięknie wystrojony!) na masze. I wtedy powiedziałem jej coś takiego, że to wszystko bzdury i świata nie stworzył Bóg ani inny bóg, ten powstał w wyniku wielkiego wybuchu. Oczywiście Mama zdementowała pogłoski jako by Boga miałby by nie być, bo przecież COś musiało stworzyć wielki wybuch! No i tak sobie dorastałem, przyszedł czas podstawówki i przyszły kolejne kłopoty (te są zawsze, mowie o problemach z dzieckiem-bluźniercą). Na religii sie modliłem ale utrzymywałem że jestem... strach było wtedy wymówić to słowo ....ateistą! Oczywiście spotykałem sie ze (ujmę to jak najdelikatniej) słowami krytyki ze strony rówieśników, były rozmowy z wychowawcą i rodzicami - zamknąłem sie na parę lat. Potem poszedłem do drugiej klasy gimnazjum. Byłem już po lekturze tekstów z racjonalisty.pl i ateisty.pl i miałem 100% pewności: "Jestem ateistą". Teraz na religie nie chodzę, w porozumieniu z wychowawcą i (niestety już byłą) historyczką (która ze względu na pełnioną w szkole funkcje również była zainteresowana tematem) i dzięki artykułowi Piotra Ratajczaka Religia w szkołach udało mi sie z niej wypisać bez ingerencji rodziców. To jeszcze nie koniec historii, ale dalsza część dopiero przedmną. Jak doszliśmy do ateizmu (wydz. z A co z ludźmi "X" - NeooeN - 07.04.2007 Cholera! To aż tyle sie tego nazbierało? Myślałem że będzie krótsze.
Jak doszliśmy do ateizmu (wydz. z A co z ludźmi "X" - Wookie - 07.04.2007 abangel666 napisał(a):Wookie napisał(a):nie pasuje mi tutaj słowo "tresura". Akurat do mnie jak do nikogo to nie pasuje Wiem o co Ci chodziło i dlatego też mówię: nigdy nie byłem tresowany katolicyzmem
Jak doszliśmy do ateizmu (wydz. z A co z ludźmi "X" - Tgc - 07.04.2007 Wiara w boga o ile kiedykolwiek u mnie istniala skonczyla sie wraz z wiara w sw. Mikolaja. Co do boga, nie bylo zadnych przeslanek o jego istnieniu, natomiast co do Mikolaja, zawsze znajdowalem prezenty 6 grudnia kazdego roku kolo lozka, wiec zanim odkrylem prawdziwe zrodlo prezentow istniala szczatkowa forma wiary u mnie ;-). |