Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - Wersja do druku +- Forum Ateista.pl (https://ateista.pl) +-- Dział: Tematy społeczne (https://ateista.pl/forumdisplay.php?fid=4) +--- Dział: Historia (https://ateista.pl/forumdisplay.php?fid=15) +--- Wątek: Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? (/showthread.php?tid=5042) |
Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - xeno - 05.03.2009 Będzie to historia powstania, rozwoju i upadku jednej z najbardziej przerażających formacji minionego wieku. Formacji przerażającej ale jednocześnie fascynującej, bowiem przez szeregi SS, bo o nich mówi poniższy artykuł, przewinęło się ponad 900 tysięcy ludzi. Co samo w sobie jest już dziwne. Tym dziwniej zabrzmi fakt, że w szeregach SS służyło tysiące ochotników z Holandii, Belgii, Danii, Łotwy, Estonii, Norwegii i Finlandii, nie wspominając już o narodach jugosłowiańskich i wielu innych, ale mało kto wie, że oddziały SS zasilali również ochotnicy brytyjscy czy nawet hinduscy! W skład SS wchodziły zarówno elitarne i nie mające sobie równych oddziały, jak 500 Samodzielny Batalion Spadochronowy SS albo 1Dpanc Ss "Leibstandarte SS Adolf Hitler", ale także takie zbrodnicze jednostki jak Einsatzgruppen, czy kryminaliści z SS "Galizien" RONA i innych typowo rzeźnickich jednostek. Jednocześnie nie wszystko jest w barwach białoczarnych, co próbują wmawiać szkolni nauczyciele. Aby zrozumieć fenomen SS i jej późniejszych sukcesów i zbrodni, należy się cofnąć aż do roku 1914. W tym czasie Niemiecka Partia Socjaldemokratyczna (SPD) była największą niemiecką partią polityczną. Ponieważ samym Niemcom daleko było do demokracji parlamentarnej, jej wpływy na decyzje cesarza Wilhelma II były nikłe, by nie rzec - żadne. Kiedy latem tego roku zbliżała się wojna, SPD była jej stanowczo przeciwna, wzywając do strajku generalnego. Wprowadzenie stanu wojennego przez Wilhelma II usnęło tą groźbę. Ponieważ całe społeczeństwo niemieckie było przychylne wojnie, licząc na powtórzenie sukcesów z wojny pruskofrancuskiej, SPD z ociąganiem, ale poparło jej wybuch. Tak też trwało dopóki armia niemiecka odnosiła sukcesy. Wojna jednak się przeciągała, w kraju gwałtownie rosły ceny, szybko rósł w siłę czarny rynek, zaś wojska ugrzęzły w błotnistych okopach. Związki zawodowe nie prowadziły gwałtownych demonstracji, ani nie proklamowały strajku powszechnego, gdyż istniała obawa, że uczestnicy demonstracji została wyłapani i w trybie natychmiastowym powołani do wojska. A potem wysłani na pewną śmierć na froncie. Dopiero przykład Rosji, gdzie rewolucja lutowa obaliła cara Mikołaja II, spowodował wzrost rewolucyjnych nastrojów w samych Niemczech. Niemcom udało się zawrzeć separatystyczny pokój z Rosją, co umożliwiło przerzucenie na front zachodni znacznych mas wojsk, których obecność dodatkowo wzmacniała pozycję generałów w rozgrywkach z Reichstagiem. Wybuchające bunty na okrętach cesarskiej floty udało się stłumić. Przygotowania do decydującej ofensywy ponownie rozbudziły patriotyczne nastroje w społeczeństwie, niestety ofensywa z marca 1918 r; pomimo początkowych sukcesów, szybko się załamała. Kiedy w sierpniu 1918 r. Alianci rozpoczęli kontrofensywę, generał Ludendorff zameldował cesarzowi, że ofensywa zakończyła się klęską, a co gorsza armia cesarska nie była w stanie zagwarantować, że zatrzyma aliantów przed granicami Rzeszy. Na bezczynnie stojących okrętach floty wybuchły nowe bunty, marynarze odmawiali wypłynięcia w morze i stoczenia "honorowej" bitwy. Wszędzie powstawały rady żołnierskie, marynarskie i robotnicze. W takiej sytuacji SPD wezwała do demonstracji tysięcy robotników, którzy zmusili do abdykacji cesarza Wilhelma II i podpisania zawieszenia broni z aliantami. Nowy rząd obiecywał reformy i sytuacja wydawała się opanowana. Niemieckie siły zbrojne wedle podpisanego traktatu powinny mieć obronny charakter i liczyć tylko 100 tys. żołnierzy, nie mogły jednak posiadać żadnej ofensywnej broni w rodzaju czołgów, bombowców, czy łodzi podwodnych. Jednocześnie w tym czasie z frontu wracały setki tysięcy żołnierzy, może nie tyle chcących nadal walczyć i ginąć na froncie, co łatwo ulegających manipulacjom oficerów. Padli więc ofiarą chwiejnego i skorumpowanego rządu, zadającego im przysłowiowy "cios w plecy". Ponadto, w zrujnowanej wojną Rzeszy Niemieckiej nie widzieli dla siebie żadnych perspektyw. Wyżsi dowódcy Reichswehry skrycie popierali, a nawet uzbrajali grupki żołnierzy, które zbierały się pod komendą frontowych oficerów, mających skrajnie prawicowe poglądy. Odziały te określano wspólną nazwą Freikorpsów. Powstawały one we wszystkich zakątkach Niemiec. Była to masowa organizacja określana mianem "czarnej Reischwery". Jednostki te wywodziły się tylko z jednostek lądowych, Freikorpsy wywodzące się z Marynarki Wojennej były bardzo rzadkimi przypadkami, ale jeśli już istniały to miały skrajnie prawicowy charakter. Flota wojenna stacjonowała w obrębie Rzeszy i zawsze była silnie podatna na lewicowe wpływy. W styczniu 1919 r. w Berlinie rozpoczęło się zdarzenie określane mianem powstania "Spartakusa". Doszło do gwałtownych demonstracji, które zostały brutalnie stłumione przez znaczne siły Freikorpsów. Urządzono prawdziwe polowanie na lewicowych działaczy, których przeważnie rozstrzeliwano podczas "prób ucieczki" (Róża Luksemburg, Karl Liebknecht), inni znikali bez śladu. Sytuacja wymknęła się spod kontroli, rozbestwione bandy Freikorpsów rozprawiały się z lewicą w całych Niemczech. Barykady demonstrantów szturmowali tak, jak atakowali alianckie okopy w czasie wojny. Jednym z najbardziej brutalnych Freikorpsów była 2 Brygada Piechoty Morskiej, którą dowodził Hermann Ehrharst, prawicowy komandor porucznik. Miał szerokie wpływy w środowiskach nacjonalistycznych, z którymi musiał się liczyć Adolf Hitler nawet kiedy obejmował w 1933 roku urząd kanclerza Rzeszy. Reichswehra licząca oficjalnie 100 tys. żołnierzy prowadziła intensywną działalność wywiadowczą, penetrując środowiska prawicowo-nacjonalistyczne. W 1919 roku jej agenci pisali meldunki i uczęszczali na wiece poszczególnych ugrupowań. Takim agentem był eks kapral bawarskiego pułku piechoty, nijaki Adolf Hitler, który został właśnie zwolniony ze szpitala i zwerbowany przez kapitana Karla Mayra. Hitler, odznaczony wysokimi odznaczeniami bojowymi w postaci Krzyża Żelaznego I i II Klasy, był cennym nabytkiem dla wywiadu. Sam też był zadowolony, gdyż nadal mógł przemawiać na wiecach, za co w dodatku był sowicie opłacany. Rozpracowywał on właśnie organizację DAP (Niemiecka Partia Robotnicza), która początkowo niezbyt mu się podobała, chociaż jej antysemickie poglądy i prawicowa, nacjonalistyczna retoryka były zgodne z jego poglądami. Pod jego właśnie wpływem zmieniła ona nazwę na Narodowosocjalistyczną Niemiecką Partie Robotniczą (NSDAP). Liczba jej członków szybko zaczęła rosnąć. Retoryka obwiniająca żydów i komunistów za całe zło, ściągała jak magnes nie tylko wszystkich prawicowców, ale także ludzi o centrowych poglądach. W tym czasie w Niemczech panował coraz większy chaos, a sama NSDAP rozrastała się z każdym dniem i zyskiwała znaczenie w tradycyjnie prawicowej Bawarii, która była i jest bastionem niemieckiej prawicy. W grudniu 1920 roku za pieniądze potajemnie uzyskane z Reichswehry NDSAP zakupiła niezależny dziennik "Volkischer Beobachter" (Obserwator Ludowy) i wreszcie Hitler - szef propagandy partii, miał organ, dzięki któremu mógł rozpowszechniać swoje ideały i poglądy. Co więcej, zamierzał za pomocą gazety zdestabilizować dotychczasową hierarchię w partii, aby objąć jej przywództwo. Sama partia w roku 1921 miała już 12 oddziałów terenowych poza Monachium. Na pierwszym zjeździe (02.1921) ogłoszono, ze liczy ona 300 członków i co ciekawe, zdecydowaną większość tworzyli przedstawiciele klasy średniej, a nie robotnicy, którzy mimo "robotniczej" nazwy nie garnęli się zbyt ochoczo w jej szeregi. Dotychczasowy szef partii, Dreksler poznał te machinacje Hitlera i doszło do ostrej dyskusji w wyniku której Hitler 29.01.1922 został przewodniczącym NSDAP. W tych czasach mityngi i spotkania polityczne często przekształcały się w walki uliczne i bijatyki, gdy bojówki przeciwników politycznych usiłowały zrywać wiece konkurencji. Czasem dochodziło do brutalnych starć, w których ginęli ludzie. Naturalnym było, ze NDSP dla ochrony swych prominentnych przedstawicieli i mówców zaczęła organizować formację porządkową, pod nazwą Sekcji Sportowo-Gimnastycznej. Jej organizacja zajął się Ernst Rohm i szybko przekształcił w regularną bojówkę, noszącą nazwę Oddziały Szturmowe (Sturmabteilungen, S.A.). Dzięki tej nazwie, nawiązującej do elitarnych formacji szturmowych z I w.ś, Rohm chciał przyciągnąć w jej szeregi wielu członków Freikorpsów. Szybko pojawiło się potencjalne zagrożenie dla Hitlera, gdyż większość członków S.A. stanowili byli żołnierze Freikorpsów, przywykli do słuchania tylko własnych bezpośrednich przełożonych i zdawał sobie sprawę, że chodź nominalnie był ich przełożonym, to w sytuacji kryzysowej nie mógł liczyć na pełną lojalność W związku z tym, w maju 1923 roku stworzył własny samodzielny oddział ochronny ze staranie wyselekcjonowanych szturmowców, zwany Stabswache. Nie istniał on jednak zbyt długo, gdyż wobec konfliktów w partii, zwolennicy Erhardta odeszli z NSDAP i wszelkich bojówek, a stanowili oni trzon Stabswache. Hitler postanowił podjąć druga próbę stworzenia wiernego oddziału. Aby zabezpieczyć się przed wszelkimi niespodziankami, mianował na dowódcę S.A. swego wiernego stronnika - Hermana Goeringa. Z założenia miał on równoważyć wpływy Rohma uważającego S.A za swa samodzielna armie. Goering, co trzeba przyznać, mimo wrodzonego lenistwa zebrał się za organizowane S.A. w sposób wojskowy i okazał się w tej dziedzinie bardzo utalentowany. Ponadto bardzo mu pomagała zasłużona reputacja bohatera wojennego, odznaczonego najwyższym cesarskim orderem wojennym Pour le Merite, ostatniego dowódcę legendarnej eskadry myśliwskiej Richthofena. Jego reputacja choć trochę podnosiła w oczach społeczeństwa wizerunek S.A. Dla Hitlera najważniejszy był jednak fakt, że Goering był wobec niego bezgranicznie lojalny i był przeciwwagą dla Rohma. Jednak mimo jego wysiłków stosunki między S.A. a partią były coraz gorsze, choć Rohm nominalnie podlegał Goeringowi, to wykorzystywał jego biernosć i apatyczność, co sprawiało, że to on był faktycznym dowódcą S.A. Generalnie cała sytuacja była dość ironiczna, gdyż Hitler był zmuszony tworzyć ochronę siebie i partii przed formacją, która w założeniach powstała po to by chronić NSDAP. Zadanie to zostało powierzone Juliusowi Schreckowi i Josefowi Berchtoldowi. Tworzony przez nich oddział nosił nazwę "Stosstrupp Adofla Hitlera"- "Oddział uderzeniowy Adolfa Hitlera". Nazwa jednoznacznie wskazywała komu jest podległy i wierny. Do "Stosstrupp" należał między innymi, późniejszy "ludowy" generał Josef "Sepp"Dietrich i Rudolf Hess. W listopadzie 1923 roku w jednej z Monachijskich piwiarni, premier rządu bawarskiego, Gustav Ritter von Kahr, jak przypuszczał Hitler, zamierzał ogłosić separatystyczną deklarację niepodległości, w wyniku której Bawaria miała się oderwać od Niemiec. Hitler był temu stanowczo przeciwny, wraz ze swymi stronnikami wdarł się do środka i ogłosił rozpoczęcie Narodowej rewolucji. Nazajutrz dowiedział się, że Rohmmowi udało się zająć budynek Ministerstwa Wojny w Monachium i postanowił wyruszyć mu na odsiecz. Na czele trzy tysięcznej kolumny stał Hitler, gen.Ludendorf, Goering i młody nikomu jeszcze nieznany entuzjasta NSDAP - Heinnrich Himmler. Wkrótce natknęli się na oddział policji i doszło do wymiany ognia. Jeden z ochroniarzy Hitlera - Urlich Graf przewrócił przewodniczącego na ziemię i zakrył go własnym ciałem odnosząc przy tym kilka ciężkich ran postrzałowych. Ogółem nieudana próba puczu, która kosztowała życie 16 ludzi, zakończyła się kompletnym fiaskiem, a jedynym rezultatem był rozgłos w całych Niemczech. W rezultacie w szeregi NSDAP wstępowało coraz liczniejsze grono ludzi. 10 listopad 1924 roku. Adolf Hitler zostaje aresztowany po nieudanym puczu w Monachium, S.A liczy około 2000 członków. Po puczu i nagłośnieniu sprawy Rohm pod swoimi rozkazami miał 30 tys. Szturmowców. Hitler zostaje skazany na 5 lat więzienia, ale w uznaniu zasług karę więzienia zmieniono na karę twierdzy, która nie pociąga utraty praw publicznych. I tak skazany wychodzi po paru miesiącach, w więzieniu powstaje dzieło jego życia, biblia ruchu narodowosocjalistycznego - grafomańskie "Mein Kampf" ("Moja Walka"). Był jednoczesnie pod wrażeniem poświęcenia Grafa i sprawności swojej "Stosstrupp", postanowił więc odtworzyć na nowo swoją ochronę i ponownie powierzył to zadanie Juliusowi Schreckowi.. Nowej jednostce nadano wymysloną podobno przez Goeringa nazwę Schutzstaffel {Oddział Ochronny). Miały to być elitarne pododdziały, starannie wyselekcjonowanych ochotników, liczących nie więcej niż 10 osób w jednym okręgu. Kandydaci musieli mieć 25-35 lat, nie mieć przeszłości kryminalnej, zdrowi pod względem psychicznym i fizycznym. Podstawowym zaś kryterium była wiara w ideały narodowego socjalizmu i wierność nie partii, a Hitlerowi. Nową SS odróżniały od S.A. liczne elementy umundurowania. Do czarnych czapek i lamówek opasek dodano czarne spodnie i krawaty. Zniesiono system dziesiątek w każdym mieącie, zastępując go organizacją na wzór wojskowy.. Cały czas rosła niechęć S.A. do SS, postrzeganych jako formacja bardziej elitarna. Ci ostatni natomiast tratowali S.A. w sposób protekcjonalny i wyrażali się o nich z pogardą. S.A jednocześnie hamowała rozwój SS, gdyż na mocy porozumienia w danej miejscowości dopiero wówczas mógł powstać pododdział SS, jeśli wszystkie etaty SA były obsadzone. Ponadto, jako że formalnie SS było im podległe, panowie z S.A. wykorzystywali ten fakt do dalszych szykan. Na przykład powierzali członkom SS tak "odpowiedzialne" zadania jak rozwożenie węgla, czy kolportaż ulotek. Członkom sztabu S.A. Oberste Sa Fuhrung, udało się doprowadzić do dymisji dwóch Reichsfuhrerów SS i byli pewni, że kolejnego dowódcę SS przyjdzie im łatwo przywołać do porządku. Wyglądał dość mizernie i był zamknięty w sobie, na imię miał Heinrich Himmler i tym razem szefostwo S.A. całkowicie się pomyliło w jego ocenie. Himmler nie był żadnym wojennym bohaterem, a jedyne doświadczenie jakie wyniósł z wojska, związane było z jego pracą w pułkowej kancelarii. Docenił tam znaczenie systematycznie aktualizowanych dokumentów i utrzymywania ich w ściśle określonym porządku. Własną fizyczną "nikczemność" rekompensował żarliwością w wykonywaniu zadań, został szybko dostrzeżony i awansował na zastępcę szefa propagandy w Dolnej Bawarii. Mimo, że nie spełniał ostrych wymogów stawianych przed szeregowymi esesmanami, przyjęto go do Schuzstaffel jako 168 członka organizacji. Po rezygnacji poprzednika, Heidena w styczniu 1929 roku zostaje, czwartym i ostatnim Reichsfuhrerem SS. To właśnie Himmler chciał pozyskać fuhrera dla swych idei elitarności i czystości rasowej SS. Hitler nie brał tego zbyt poważnie, ale pozwalał propagować te "idee" dopóki Himmler w należyty sposób wykonywał swe obowiązki. Himmlera fascynowała historia ludów nordyckich i walka Krzyżaków z poganami. Zafałszowana historia średniowiecza i rycerskich tradycji wywarła ogromny wpływ na Himmlera, który chciał widzieć w SS odrodzony zakon rycerski, a barwy Krzyżaków, czerń i biel stały się kolorami SS. Najwidoczniej fascynacja prehistorią German uwidoczniła się w podwójnym runie "Sig SS", który był przykładem szerokiego stosowania w heraldyce SS pisma runicznego. Mimo tych dziwacznych zainteresowań, okazał się znakomitym organizatorem i człowiekiem dążącym z żelazna konsekwencją do zrealizowania swych celów. Pierwsze co zrobił to przeprowadził czystkę w samej SS. Bowiem mimo starannej selekcji, dotychczasowe nieudolne kierownictwo doprowadziło do obniżenia morale i dyscypliny. Usunięto niepewnych ideologicznie osobników, zaostrzono dyscyplinę, a nowi kandydaci musieli wykazać się czystością rasową aż do co najmniej trzech pokoleń wstecz. Jednoczesnie intensywnie lansowano model nowej elitarnej formacji, opartej na rasowym kryterium, co było strzałem w dziesiątkę, gdyż do tej pory o przynależnosci do którejś z elitarnych warstw decydowało albo wykształcenie, pieniądze albo pochodzenie, a teraz praktycznie każdy kto mógł udowodnić "czystosć" rasową mógł zostać członkiem "elity". Punkty werbunkowe SS były szturmowane przez tysiące osób dla których SS była szansą na wyrwanie się z warstwy społecznej do której do tej pory należeli. Trzon stanowili byli żołnierze Freikorpsów, dla których oficjalna bojówka SS, S.A. stawał się zwykłym motłochem zdolnym jedynie do bezsensownych bójek. Himmler jednak widział, że należy zadbać o finanse nowej organizacji i udało mu się przekonać wielu finansistów i przemysłowców, aby zostali honorowymi członkami SS, których wspierali finansowo, a nie dotyczyły ich rygorystyczne reguły Kodeksu Honorowego SS, biblii SS, regulujących wszelkie kwestie. W tym samym czasie kiedy Himmler zaprowadzał porządki w SS, w szeregach S.A. panował coraz większy zamęt, zaś sama organizacja coraz bardziej się rozrastała. Kierownictwo NSDAP straciło nad nią kontrole, a co gorsza, niektóre wypowiedzi i działania sztabu S.A. zdradzały, że mają oni ochotę zdominować partię i zająć stanowisko przewodniczącego. Na scenie pojawił się także Josef Goebels, wspierajacy przeciwnika Hitlera, Gregora Strassera, jednak po wnikliwej analizie sytuacji, zmienił front o 180 stopni i został jednym z jego najwierniejszych stronników. S.A zdecydowało się na konfrontacje z partią, oswiadczając, że jeśli w nadchodzących wyborach NSDAP chce liczyć na ich poparcie, to musi ograniczyć kompetencje partyjnych urzędników, przyznać S.A. wyłączność na ochronę partyjnych wieców i płacić za nia. Ponadto żądali także wystawienia poszczególnych dowódców S.A. jako kandydatów do Reichstagu. 1 kwietnia 1931 roku szef berlińskiej SS, Kurt Daluge zawiadomił Hitlera, że berlińskie kierownictwo S.A. odbyło tajną naradę i postanowiło wypowiedzieć posłuszeństwo Hitlerowi. Opanowali siedzibę NSDAP i redakcję partyjnej gazety "Der Angriff". SS przystąpiło do walki ze zbuntowanymi szturmowcami, niestety mimo odwagi i poświęcenia, nie mogli pokonać dziesięciokrotnie liczniejszego przeciwnika. Co gorsza bunt rozlał się na całe Niemcy, kolejne jednostki S.A. wypowiadały posłuszeństwo, zwycięstwo wydało się pewne. Nie wzięli jednak pod uwagę tego , że zbuntowanie się przeciwko własnej partii pozbawiło ich resztek szacunku w społeczeństwie, zaś ale najgorsze było to, że partia przestała ich finansować. Kiedy skromne fundusze S.A. się wyczerpały, zbuntowane oddziały po prostu rozpadły się na niekarne bandy, nad którymi nikt nie miał kontroli. Sama SS intensywnie się rozwijała, w ciągu kilu dni po buncie ich szeregi zasiliło aż 28 tysięcy ochotników, a całą formacja liczyła 30 tys. ludzi. Jednym z nowicjuszy była przyszła złowroga "gwiazda" SS, Reinhardt Tristian Eugen Heydrich. W wyniku błyskotliwej rozmowy kwalifikacyjnej z Himmlerem, podczas której naszkicował drobiazgowy plan organizacyjny i przyszłe zadania wywiadu SS, został on mianowany szefem Służby Bezpieczeństwa SS (Sicherheitsdienst SD). W zaledwie siedem lat liderom SS, a przede wszystkim Himmlerowi udało się przekształcić Schutzstaffel z garstki "mięśniaków", w elitarną "Stosstrupp Adolf Hitler", organizację grupującą kilkadziesiąt tysięcy starannie wyselekcjonowanych i co ważne, ideologicznie pewnych członków. SS w ogarniętych kryzysem Niemczech jawiła się jako łódĄ prowadzona przez pewnego sternika, co także miało pozytywny wydźwięk i napędzało w jej szeregi nowych kandydatów. Kiedy S.A. stawał się przysłowiowym Kolosem na glinianych nogach, zdyscyplinowana SS szykował się aby złamać im kark i zniszczyć raz na zawsze. (lorodakdarek.w.interia.pl/historia.html) Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - TripleSix - 05.03.2009 Waffen SS było formacją zbrojną jak wiele innych jednostek w II WŚ w różnych armiach. Była to jednostka elitarna, a więc lepiej wyposażona i wyszkolona od regularnego wojska. Nie wnikam tu w kwestie historyczne, ale kwestie oceny moralnej. Na wojnie trudno jest jednoznacznie ocenić przewagę moralną poszczególnych stron konfliktu. Wojna to chaos, przemoc i walka o przetrwanie. Ponieważ do wojny dochodzi z reguły wtedy, kiedy słowa i dyplomacja wyczerpują się, więc efektem finalnym musi być zwycięstwo jednej strony konfliktu (mniejsze lub większe). Czy Waffen SS wykazywało się bohaterstwem? Na pewno w konkretnych okolicznościach tak. Czy Waffen SS dopuszczało się zbrodni powszechnie uznawanych przez ludzkość jako zbrodnie przeciw ludzkości? Na pewno tak. Nie ma tu za bardzo znaczenia, czy w Waffen SS większymi okrutnikami byli sami Niemcy, czy Ukraińcy, czy Włosi, czy Hiszpanie, czy Belgowie. Liczy się ocena drużyny i finalny efekt. Wbrew pozorom (jestem członkiem forum DWS), w SS Galizien nie służyli Polacy. Nie ma, a w każdym razie nie słyszałem o źródlach, które mówią o udzialem Polaków w SS. Był projekt SS "Goralenvolk", który polegał na cyrkowej próbie udowodnienia, że górala są pochodzenia niemieckiego. Wytypowano 200 osób do szkolenia, ale górale, jak to górale, pobili się z Ukraińcami i zdezerterowali. :lol2: Jeśli przyjąć, że mój dziadek, który prawie 40 lat przemieszkał i przepracował w Polsce jako Niemiec, był Polakiem, to znam jeden przypadek udziału Polaka w SS. W 1944 przyszli z biletem i wytypowali go do 13.Ersatzbataillon SS (batalion rezerwy SS) i wysłali do Włoch, gdzie w miarę szybko dostał się do niewoli amerykańskiej i pod koniec 1945 wrócił na Śląsk. Waffen SS było tak samo przerażające jak Armia Japońska w Chinach, wojska Napoleona w Hiszpanii i na Haiti, legiony Cezara czy hordy Tamerlana. Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - xeno - 12.03.2009 TripleSix napisał(a):Waffen SS było tak samo przerażające jak Armia Japońska w Chinach, wojska Napoleona w Hiszpanii i na Haiti, legiony Cezara czy hordy Tamerlana. I wojska izraelskie w Palestynie. Wszystkich zainteresowanych operacjami specjalnymi prowadzonymi przez Waffen SS a ściślej przez najlepszego komandosa II wojny światowej - Skorzenego, odsyłam do książki Otto Skorzeny - moje operacje specjalne Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - xeno - 12.03.2009 Jedną z ciekawostek historycznych jest fakt że polskie wojsko pomogło w ucieczce dywizji Waffen SS - Charlemagne, i ostatecznie uratowało ich przed sowietami. To nie kolaboracja z hitlerowcami, to po prostu zrozumienie honoru żołnierza nawet z przeciwnej barykady, a jak wiemy armia czerwona tego honoru nie miała. Christian Maziere w swoich wspomnieniach tak opisywał tą sytuację : Polacy podeszli do nas. ich dowódca młody blondyn, mówił trochę po francusku. -co tu robicie? Odpowiadam że jesteśmy z dywizji Charlemagne. Obrzucił nas długim spojrzeniem, zamyślił się. W końcu powiedział : - natychmiast zerwijcie te oznaki SS.Jeśli sowieci je zobaczą, już po was. Znajdźcie sobie jakieś cywilne łachy i znikajcie.Podajcie sie za Francuzów wywiezionych na roboty do Rzeszy.... (...) Polacy opatrzyli naszych rannych. chłopcy rzucili się do zagrody szukać jakichś ubrań. Wyszli już po cywilnemu, wyglądali jak przebierańcy. Zerwałem patki i naramienniki, te naramienniki z których byłem tak dumny. Pozostał po nich ślad... Niestety nie wszystkie dywizje miały to szczęście, duża częśc żołnierzy Waffen SS trafiła do rąk sowietów, a stamtąd niewielu wracało. Odsyłam do książki Maziere'ego - ''marzyciel w hełmie, francuz w waffen ss'' pzdr Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - Skywalker - 12.03.2009 Xenomorph napisał(a):Niestety nie wszystkie dywizje miały to szczęście, duża częśc żołnierzy Waffen SS trafiła do rąk sowietów, a stamtąd niewielu wracało. Ale to działało w obie strony. Jeńcy radzieccy trafiali do Aushwitz skąd równierz nie było powrotu. W ogóle nie wiem czy na froncie wschodnim którakolwiek strona brała jeńców. Oczywiście w sensie humanitarnym. Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - xeno - 12.03.2009 Skywalker napisał(a):Ale to działało w obie strony. Jeńcy radzieccy trafiali do Aushwitz skąd równierz nie było powrotu. W ogóle nie wiem czy na froncie wschodnim którakolwiek strona brała jeńców. Oczywiście w sensie humanitarnym. Owszem, można po części się zgodzić z Twoją tezą, jednak Armia Czerwona (w przeciwieństwie do Waffen SS) walczyła o nic, nie przyświecał jej żaden cel, to nie była armia tylko szarańcza. Waffen SS walczyło za pewną sprawę, dla której zgłosili się praktycznie wszyscy europejczycy. To jest fenomen a niespotykaną skalę. Przeczytaj wspomnienia któregoś z oficerów walczących w Waffen SS a zrozumiesz o co mi chodzi. Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - mx1 - 13.03.2009 Xenomorph napisał(a):Owszem, można po części się zgodzić z Twoją tezą, jednak Armia Czerwona (w przeciwieństwie do Waffen SS) walczyła o nic, nie przyświecał jej żaden cel, to nie była armia tylko szarańcza. Bzdura. Każdy walczy o jakiś cel. Poczytaj sobie może coś na temat drugiej strony, żeby lepiej zrozumieć. Np. "Wojnę Iwana". Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - Skywalker - 13.03.2009 Xenomorph napisał(a):jednak Armia Czerwona (w przeciwieństwie do Waffen SS) walczyła o nic, nie przyświecał jej żaden cel, to nie była armia tylko szarańcza. Nie ma armii która walczyłaby bez celu. Armia Czerwona po prostu broniła Związku Radzieckiego. A gdy poczuli niepowtarzalną okazję to anektowali i rozpoczęli okupację polityczną państw które stanęły im na drodze do Rzeszy. Jakiekolwiek by to nie było barbarzyństwo to jednak był dla nich cel. Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - xeno - 13.03.2009 Skywalker napisał(a):Nie ma armii która walczyłaby bez celu. Armia Czerwona po prostu broniła Związku Radzieckiego. A gdy poczuli niepowtarzalną okazję to anektowali i rozpoczęli okupację polityczną państw które stanęły im na drodze do Rzeszy. Cel polityczny, nie militarny. Waffen SS walczyło za sprawę całej Europy. Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - xeno - 13.03.2009 Wypada w końcu naświetlić sylwetkę dowódcy SS Wallonien, bez mitów i legend. Kim był Leon Degrelle i co skłoniło go do walki po stronie okupantów jego kraju ? Leon Degrelle urodził się w 1906 r. w Bouillon w małym miasteczku niedaleko granicy francuskiej. Po ukończeniu szkoły jezuickiej w Namur Degrelle studiował na uniwersytecie w Louvain, od 1925 r. przerwał studia po kilku latach, aby pracować dla katolickiego wydawnictwa. W roku 1931 został jego dyrektorem. Za rządów Degrelle'a rynek został zalany powodzią pism katolickich. On sam wydawał dwa czasopisma: Rex oraz Vlan, w których analizował scenę polityczną belgijskich polityków. Wkrótce jego opinie publikowane w pismach spowodowały niepokój u hierarchii katolickiej. Degrelle nieustannie podkreślał przygnębiający kontrast między życiem we współczesnej Belgii a politycznym kulturalnym rozkwitem w poprzednich wiekach. Degrelle stwierdził, że Belgia stała się zaułkiem Europy, zastawem w międzynarodowych finansach i polityce równoważenia sił. Degrelle’owi nie podobały się cechy polityków belgijskich - korupcja i oportunizm. Degrelle ostro krytykował polityków partyjnych i klasy panujące, które obwiniał o brak litości. W 1935 r. Leon Degrelle nawołując o odnowę narodową założył ruch Reksistów. Jego cierpliwość doprowadziła do niebywałego sukcesu, grupa w wyborach narodowych w 1936 r. uzyskała duże poparcie. Nowa partia uzyskała 270 000 głosów, 11,5% całości, a z jej łona wybrano 12 senatorów i 21 deputowanych. W konfrontacji z wyznaniem Reksistów większe partie zwarły swe szyki. W wyniku ich porozumienia wykluczono deputowanych Reksistów z ważnych komisji parlamentarnych. Kontrolowane media skierowały przeciwko Reksistom i Degrelle'owi huraganowy ogień krytyki. W marcu 1937 r. Degrelle zdecydował ubiegać o dodatkowe wybory w Brukseli, które przybrały charakter plebiscytu. Belgijscy decydenci poruszyli niebo i ziemię, aby zapobiec kandydaturze Degrelle'a. Premier Paul Van Zeeland stawił Degrelle'owi opór poparty przez wszystkie trzy partie. Katolicki prymas przeklną Leona Degrelle’a i Reksizm. Drukowano artykuły i reportaże przeciwko Reksistom. Wynikiem był nieunikniony koniec. Rozczarowany Degrelle coraz częściej odwracał swe myśli od małej Belgii do wizji odrodzenia Burgundii rozciągającej się od Fryzji do Renu, której osią była by Walonia. Początek II Wojny Światowej zmusił belgijskich decydentów do wyboru miedzy starym a nowym porządkiem. Poprzez przyłączenie się do francusko-angielskiego wysiłku, aby stłumić powrót Europy do życia, na którego czele stali Adolf Hitler i Benetto Mussolini, belgijscy politycy narazili kraj na inwazję w 1940 roku. Niemcy przeszli przez Belgię, po 18 dniach beznadziejnej walki armia belgijska skapitulowała. W międzyczasie politycy belgijscy skrzętnie przywłaszczyli sobie złoto i matryce do druku banknotów i przez kanał uciekli do Anglii. Tam ponownie utworzyli belgijski „prawomocny” rząd i skracali sobie czas wygnania w luksusie. Zanim Niemcy przekroczyli granicę belgijską, Degrelle został zatrzymany w swoim do*mu przez władze belgijskie, a następnie osadzony w belgijskich i francuskich więzieniach, gdzie przeżywał brutalną odyseję. W okresie niewoli Degrelle stracił 15 kg, wybito mu kilka zębów i ogłuchł na jedno ucho w wyniku szczególnej brutalności pobicia w jego celi w Caen W końcu dzięki niemieckiej interwencji Degrelle spisany na straty przez rodzinę i popl*eczników został zwolniony z FRANCUSKIEGO OBOZU KONCENTRACYJNEGO W VERNET DOWODZONEGO PRZEZ ŻYDA NAZWISKIEM BERNHE1M. Degrelle uważał, że jedyną nadzieją zrealizowania jego marzeń o Wielkiej Burgundii jest dobra wola Adolfa Hitlera. Waloński lider był przekonany, że znał sposób na zdobycie sobie sympatii u dawne*go towarzysza broni: na polu bitwy, walczącego ramię w ramię z Niemcami przeciwko ws*pólnemu wrogowi. Tak więc, gdy Niemcy wypowiedziały wojnę ZSRR 22 lipca 1941 r. De*grelle był gotów. W ciągu dwóch miesięcy zebrał 1000 walońskich ochotników, aby przyłą*czyć się do krucjaty przeciw bolszewizmowi. 8 sierpnia 1941 r. walońscy ochotnicy przyłą*czyli się do Niemców. Gdy maszerowali przez ulicę Brukseli po drodze na dworzec byli en*tuzjastycznie żegnam przez innych Reksistów. Ich entuzjazm był spotęgowany obecnością Degrelle’a w ich szeregach. W listopadzie 1941 r. Degrelle znalazł się niedaleko Karabinowskiej, między Dniepropietrowskiem a Zagłębiem Donieckim. Pierwszą akcją Legionu Walońskiego była potyczka z nieregularną partyzantką. Mimo to Walończycy zebrali obfite żni*wo. Krótko później po przybyciu do Rosji nastąpiła konfrontacja Belgów z wrogiem jeszcze okrutniejszym niż czerwoni partyzanci. Rosyjska zima osiągnęła temperatury nie notowane od półtora wieku, w strefie działań Legionu Walońskiego temp. spadła do ok. -40 stopni, a śnieżne zaspy sięgały dwóch metrów. W lutym 1942 r. Walończycy mieli szansę pokazać swój zapał w ciężkiej bitwie. Armia Czerwona przystąpiła do próby wykorzystania faktu, że pewne odcinki frontu niemieckiego były nadmiernie rozciągnięte i łatwo dostępne. Legion Waloński był w największym ogniu bitwy, której szczególnym momentem były walki o wieś Róża Luksemburg i bohaterska obrona miejscowości Gromowaja Balku. W lutowych walka*ch Walończycy ponieśli szczególne straty. Do marca zaledwie dwóch z pośród dwudziestu dwóch oficerów było zdolnych do walki, a siły Legionu zostały zredukowane do 1/3. 19 sier*pnia w miejscowości Praskaja Degrelle poprowadził atak na wzgórzu najeżonym Rosjanami. Na szczycie spotkał się twarzą w twarz z ich dowódcą. Obaj strzelali równocześnie. Komunista padł martwy u stóp Degrelle’a; Legion kontynuował walkę. Wyróżniająca się walka Legionu przyciągnęła uwagę oficerów elit WAFFEN SS. Po długich negocjacjach Degrelle’a z dowódcą SS Heinrichem Himmlerem Legion Waloński został włączony do Waffen SS, spodobało się to żołnierzom. W listopadzie 1943 r. Po wcześniejszych przeszkoleniach w obozach SS Legion został zreorganizowany jako V SS Stormbrigade Walonia; na całym świe*cie nie było groźniejszego oddziału piechoty. W 1944 r. Degrelle został wezwany do kwatery głównej Adolfa Hitlera w Prusach Wschodnich. Hitler włożył w dłoń Degrelle’a Krzyż Żelazny I Klasy i ochrypłym głosem powiedział „Gdybym miał syna to chciałbym żeby był taki jak pan.” [img] http://axis101.bizland.com/WallonieShield.jpg[/img] Po wojnie Leon Degrelle został skazany na karę śmierci przez belgijski rząd, który, oskarżył go o zdradę i opór wobec państwa. Degrelle’owi jednak udało się uciec w maju 1945 r. do Hiszpanii gdzie znalazł azyl polityczny w reżimie Franco. Przez długi czas ukrywał się unikając ekstradycji. Z biegiem lat Leon Degrelle ponownie nabrał pewności siebie stając się żyjącym symbolem neonazistowskich ruchów w Europie. Jego tonąca w światłach willa w Andaluzji stawała się rodzajem muzeum SS jak i ostatnim rycerskim zakonem Europy. W posiadłości Degrełle’a odbywały się liczne wiece i spotkania dla tych którzy pozostali - jak on sam - do końca wierni Führer’owi. Zdarzały się również wystąpienia publiczne, zloty nowopowstałych organizacji narodowo socjalistycznych. W Madrycie 23 listopada 1992 r. odbył się zlot podczas którego Skinheadzi - członkowie belgijskiego „L'Assaut" (Szturm) i ich szef Herve Van Laethem salutowali narodowo-socjalistycznie generałowi SS Leonowi Degrelle. Degrelle przyjmował również dziennikarzy; zapytany przez jednego z nich czy jest coś z czasów wojny czego żałuje. Degrelle zamyślił się chwilę i odpowiedział: „Tylko tego, że przegraliśmy !” W 1994 roku Degrelle umarł na zawał serca w klinice w okolicach Mulagi. Na kilka dni przed śmiercią uczestniczył jeszcze w Konferencji na temat „nadziei powrotu do potęgi Europy Karola Wielkiego i do Cesarstwa Rzymskiego.” Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - TripleSix - 13.03.2009 Armia Czerwona była pojebana. Waffen SS było pojebane inaczej. Tak bym to określił. Hitler w swojej chorej wizji nakręcił ludzi na krucjatę przeciw bolszewizmowi. Bolszewizm nakręcał ludzi na rewolucję światową. Te dwie idee ścierały się w różnych zakątkach Europy. Na przykład w Hiszpanii w latach 30-tych. Normalka. Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - xeno - 13.03.2009 TripleSix napisał(a):Armia Czerwona była pojebana. Waffen SS było pojebane inaczej. Tak bym to określił. A teraz porównaj sobie efekt wojny domowej w Hiszpanii, a efekt np. walki o Bułgarię czy Polskę. Frankizm i bolszewizm. Bez dwóch zdań, idea Waffen SS była bardziej opłacalna dla tych którzy chcieli uniknąć czerwonej zarazy, i dzięki temu udało się uratować Hiszpanię. Polecam program Wołoszańskiego z Radia ZET o Otto Skorzennym http://patrz.pl/mp3/sensacje-xx-wieku-10-skorzenny-cz2 pzdr Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - Dreilinden - 13.03.2009 Cytat:A teraz porównaj sobie efekt wojny domowej w Hiszpanii, a efekt np. walki o Bułgarię czy Polskę.Ciągle wracasz do idei mniejszego zła, chociaż wiele osób na tym forum ci to wypominało. Czy tylko dlatego, że jedna ideologia była gorsza od drugiej (co nie wydaje mi się takie pewne, obie były siebie warte) musisz usprawiedliwiać, wybielać i kolorować ludzi którzy walczyli (według ciebie) po tej mniej złej stronie? Jedynym wyjaśnieniem dla takiego zachowania jest to, że chociaż bardzo się zapierasz, lubisz tę ideologię, lubisz Waffen-SS i nazistowskie Niemcy. Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - TripleSix - 13.03.2009 Xenomorph, czytałeś wspomnienia Hansa-Ulricha Rudla? Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - mx1 - 13.03.2009 Xenomorph napisał(a):Cel polityczny, nie militarny. Waffen SS walczyło za sprawę całej Europy. Armia Czerwona też miała cele polityczne i miltarne. Oczywiście były one inne niż Waffen SS. Naprawdę poczytaj trochę wspomnień żołnierzy radzieckich i może dowiesz się że to nie była armia robotów tylko ludzie, którym przyświecały pewne cele. A co do sprawy całej Europy, to nie przesadzaj, byli ludzie w Europie, których cele nie pokrywały się z celami Waffen SS. Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - xeno - 14.03.2009 TripleSix napisał(a):Xenomorph, czytałeś wspomnienia Hansa-Ulricha Rudla? I co chcesz powiedzieć tymi wspomnieniami ? Waffen SS było fenomenem, nie ma sensu zestawiać ich z Armią Czerwoną, ponieważ Waffen SS to nie był monolit, tylko wojsko zrzeszone na wzór dzisiejszego NATO. Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - Dreilinden - 14.03.2009 Czyli wracamy do początku? Barbarzyńscy i nieokrzesani zbrodniarze przeciwko czystym, wzniosłym i idealistycznym bohaterom? Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - xeno - 14.03.2009 adVice napisał(a):Czyli wracamy do początku? Barbarzyńscy i nieokrzesani zbrodniarze przeciwko czystym, wzniosłym i idealistycznym bohaterom? Nie popadaj w skrajność, czy możesz chociaż na chwilę odstawić rozterki moralne ? Przeanalizuj ten fenomen, na spokojnie pomyśl że nie jesteś mośkiem, tylko walczysz za ważną sprawę, jak Roland z Arabami pzdr Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - Dreilinden - 14.03.2009 Ale właśnie próbuję ci powiedzieć już od samego początku, nie ma żadnej wspólnej sprawy. Każdy z tych SS-manów miał jakieś powody aby wstąpić do tej organizacji, mniej lub bardziej wzniosłe, ale w sumie wszyscy byli tak samo ślepo posłuszni Oczywiście każdy mówi potem "Robiłem to aby chronić Europę przed komunizmem" ale to podaje tylko po co to robił a nie dlaczego. Każdy musiał nieć w tym jakiś cel. Jako pierwszy osoba taka pewnie poda "Czułem że to słuszne", ale nie poda głębszych motywów. Po pierwsze dlatego, że nie jest świadoma ich istnienia, po drugie dlatego, że nie chce się przed sobą samym przyznać a po trzecie, że wie o tych motywach ale walka za ideę lepiej brzmi i pomaga pozbyć się wielu przykrych pytań. Poza tym, walka o cel lepiej brzmi od wykonywania rozkazów, krasnoarmiejcy nie mają tak dobrego PR-u jak SS mani, ponieważ nie została do nich dorobiona legenda o walce o ideały. Jeżeli ktoś mówił, że walczył za komunizm, każdy patrzy na niego z politowaniem, bo wiemy że komunizm się nie sprawdził. Jeżeli ktoś mówi, że walczył z komunizmem, od razu patrzy się na niego łaskawszym okiem, bo wiadomo czym komunizm się objawia. Nie pyta się niestety ich co chcieli zrobić po zwycięstwie nad komunizmem. Jeżeli ktoś ma cel, oznacza to, że sam do takiego celu dążył, sam go sobie postawił, jest samodzielny i szlachetny. Jeżeli ktoś nie ma celu a walczył bo mu kazano, wychodzi na osobę ślepo posłuszną rozkazom i od razu wyznaczaną jako gorszą. Walka "o coś" zawsze brzmi lepiej, nawet jeżeli tym czymś jest postulat negatywny typu "Walczę z komunizmem". A co jeżeli te ideały to też kolejny sposób na ogłupienie ludzi i wysłanie ich do walki, ślepo posłusznych rozkazom? Czym taki człowiek różni się od innego, który walczył bez celu, tylko dlatego że mu kazano? Dlaczego jedną osobę stawia się jako kogoś dobrego i stojącego po słusznej stronie a drugą jako kogoś głupiego i bezkrytycznie posłusznego? Dlatego, że ten pierwszy ma legendę, którą może usprawiedliwić swoje działania, coś co mówi, że on świadomie wybrał to o co walczył, Podświadomie przyjmujemy, że coś co zostało wybrane jest lepsze od tego co jest narzucone. Niestety, nie wiadomo czy ten "wolny wybór" też nie został narzucony. Dlatego właśnie uważam że Waffen-SS wcale nie było lepsze od Armii Czerwonej i że nie byli bohaterami. Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - xeno - 14.03.2009 7 Maja 1945 roku w Bad Reichenhall w Niemczech. W dniu podpisania rozejmu na Froncie Zachodnim w ręce Francuzów z 2 dyw. panc. gen. Ph. Leclerca trafia dwunastu ich rodaków z Dywizji Charlemagne i ozdrowieńców z niemieckiego lazaretu. Gen. Leclerc po krótkiej indagacji rozkazuje ich rozstrzelać - bez przesłuchania, bez sądu i mimo obowiązującego już zawieszenia broni. Zołnierze francuscy nie chcą wykonać wyroku, więc pluton egzekucyjny formują kolonialni żołnierze z Tschadu. Ślady tej niewątpliwej zbrodni wojennej zostają zatarte - miejsce pochówku nieznane, jakichkolwiek dokumentów sztabowych - brak. Tylko 5 ofiar zidentyfikowano po latach na podstawie zdjęć. |