Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - Wersja do druku +- Forum Ateista.pl (https://ateista.pl) +-- Dział: Tematy społeczne (https://ateista.pl/forumdisplay.php?fid=4) +--- Dział: Historia (https://ateista.pl/forumdisplay.php?fid=15) +--- Wątek: Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? (/showthread.php?tid=5042) |
Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - xeno - 16.03.2009 adVice napisał(a):Po prostu to stwierdzam, nie widzę żadnego powodu do dumy, nie widzę żadnego powodu do ubolewania. Wróćmy może do Waffen-SS. Nie odpowiedziałeś jeszcze na moje pytanie: Twoje podejście do innych kwestii nie ma żadnego znaczenia, jesteś mośkiem i masz już odpowiednie zdanie w tym temacie, to raczej problem natury psychologicznej a nie merytorycznej. Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - Dreilinden - 16.03.2009 Aha, czyli nic nie ma znaczenia bo nie mam racji? Sprytne... Poza tym nie jestem Żydem. Wystarczy tych genealogicznych powiązań, może wreszcie mi odpowiesz na pytanie dotyczące Waffen-SS ? Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - Bart - 16.03.2009 Xeno, skończ z tymi mośkami. Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - TripleSix - 17.03.2009 Cytat: Bohaterstwo, wyjątkowa odwaga, w szczytnym celu, granicząca z brawurą. Wszystko cacy. Oprócz szczytnego celu. Jeśli szczytnym celem jest zabijanie ludzi, to mamy różne pojęcie szczytnego celu. A więc niczym się od bolszewików nie różnili. W dodatku byli manipulowani przez skorumpowaną bandę narkomanów i degeneratów, a to już jest co najmniej naiwne. Nie wszyscy, ale większość, bo byli w SS i Bogu ducha winni ludzie. Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - xeno - 17.03.2009 TripleSix napisał(a): Widać że mr triplesix zna się na rzeczy. Waffen SS miało cel - obrona Europy przed komunizmem, pod takim hasłem zostały sformowane jednostki ochotnicze, poczytaj troche i dopiero zacznij pisać. I oczywiście jest to jak najbardziej szczytny cel. pzdr Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - TripleSix - 17.03.2009 Przecież nie neguję. Wiem pod jakim hasłem było formowane i wiem co było obsesją Hitlera. Tyko, że SS było skorumpowane i zróżnicowane. Gdyby III Rzeszą nie zawiadywała banda chciwych narkomanów i imprezowiczów, kto wie... Tylko gdzie wtedy byłaby Polska. Nie wszyscy SS-mani byli świadomi tego celu. Wielu ludzi po prostu wcielano siłą, tak jak mojego dziadka do batalionu rezerwy SS w 1944. Na pewno była to jednostka elitarna, która w wielu wypadkach ratowała sytuację na frontach (Ardeny, Włochy). Byli bardzo dobrze wyposażeni, bo w porównaniu do regularnego Wehrmachtu mieli największy stopień zmotoryzowania. Armia niemiecka w czasie wojny wcale nie była tak zmotoryzowana, jak przedstawiają to filmy. W Kampanii Wrześniowej też popierdalali na koniach. Emocjonując się SS sięgnij po Józefa Mackiewicza i jego książkę "Kozacy". Waffen SS same nie mogło, ale razem z dwumilionową armią kozacką i ROA (Russkaja Oswoboditielnaja Armija) mogli odwrócić losy wojny. Niemieckie wojska były witane jako wojska sprzymierzone w wielu regionach Rosji (Estonia, Łotwa). Niestety polityka Hitlera, a raczej brak decyzji, spowodowały tragiczny exodus tej armii na zachód. Zostali wzięci do niewoli przez Brytyjczyków na terenach bodajże Austrii i Słowenii. Podwójnie zdradzeni, mogli stanowić poważną siłę w walce przeciwko bolszewikom. Pomimo tego, że zarzucasz mi lewactwo i kanalarstwo, uważam, że większym zagrożeniem dla Europy był bolszewizm. Piętnem SS była antyżydowska polityka i nic tego nie odwróci. W starciu dwóch totalitaryzmów trzeba przyjąć trzeźwe stanowisko: i jedna i druga opcja służyły eksterminacji. Jest wiele ciekawych teorii na temat II wojny światowej: 1. Ideologia antyżydowska była inicjowana przez bogatych Żydów-przemysłowców, którzy nie chcieli już utrzymywać biednych współbraci. Wiele osób z wierchuszki III Rzeszy było Żydami lub miało żydowskie korzenie. 2. To nieprawda, że Hitler wysuwał tylko żądania terytorialne wobec Polski, za korytarz eksterytorialny oferował konkretne fanty, i to wcale niemałe. Anglicy i Francuzi się o tym dowiedzieli i dali Polsce gwarancje przystąpienia do wojny w przypadku ataku na Polskę i Polska na to przystała. Jak się to skończyło, wszyscy wiemy. 3. Naturalnym wrogiem Hitlera byli bolszewicy. Dlatego też operacja Overlord i ofensywa Aliantów na Zachodzie przebiegała tak szybko. Niemcy walczyli z Amerykanami bez takiego zaangażowania jak na Wschodzie, właśnie ze względu na zbieżność interesów. To tylko dywagacje, ale coś w tym jest. Tragiczne jest to, że o losach Polski zadecydowali alkoholik Churchill (moim zdaniem największy negatywny macher WW2, który z jednej stron obiecywał dużo Polakom, a drugiej poklepywał Stalina po pleckach), psychicznie chory Roosevelt (który był tak nafaszerowany lekami, że nic nie kumał) i ludobójca Stalin (który gdyby nie lend-lease musiałby się ewakuować z Władywostoku na Alaskę). To tyle jeśli chodzi o znajomość rzeczy. Waliłem z głowy na szybko. Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - xeno - 20.03.2009 TripleSix napisał(a):Przecież nie neguję. Wiem pod jakim hasłem było formowane i wiem co było obsesją Hitlera. Tyko, że SS było skorumpowane i zróżnicowane. Gdyby III Rzeszą nie zawiadywała banda chciwych narkomanów i imprezowiczów, kto wie... Tylko gdzie wtedy byłaby Polska. Cieszy mnie ten post... nie mogłeś tak od razu ? Widać jakiś obiektywizm, natomiast w poprzednich wypowiedziach rzucałeś tylko mięchem. Dobry post. Historia alternatywna pełna jest niespodzianek, to zalezy czy komuś pasuje Bałtyk czy Odessa ? Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - xeno - 30.03.2009 Artykuł Bogusława Wołoszańskiego. http://www.wprost.pl/drukuj/?O=56048 "Żarty na bok. Ty naprawdę jesteś Skorzeny? - kierowca jeepa zapytał dwumetrowego żołnierza z twarzą przeciętą blizną, który potulnie czekał na drodze pod Salzburgiem, aż Amerykanie zabiorą go do niewoli. - Oczywiście - odpowiedział esesman, zaskoczony, że Amerykanin zna jego nazwisko. Podobno nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo był popularny. Sławę przyniosło mu uwolnienie w 1943 r. Benito Mussoliniego, włoskiego dyktatora uwięzionego na szczycie góry Gran Sasso. Później brał udział w uprowadzeniu Miklosa "Micky" Horthy'ego, syna dyktatora Węgier, dowodził atakiem na siedzibę dyktatora i poprowadził specjalną jednostkę esesmanów do dywersyjnych akcji w Ardenach. - Napij się - powiedział Amerykanin, wyciągając w jego stronę manierkę. - Dzisiaj na pewno będziesz wisiał. Mylił się. Skorzeny stał się najpilniej strzeżonym więźniem, o którym gazeta amerykańskich sił zbrojnych "Stars and Stripes" napisała: "Strzeżony jak kobra". Do czasu... W tym samym okresie w rejonie, w którym Otto Skorzeny oddał się w ręce Amerykanów, był już pod ich kontrolą inny esesman: obersturmbannführer Friedrich Rauch, który na początku maja 1945 r. przybył w Alpy Bawarskie z tajną misją z Berlina. Na osobisty rozkaz Heinricha Himmlera, szefa SS, nadzorował transport złota wywożonego z Reichsbanku z Berlina zagrożonego alianckimi nalotami. Skrzynie dowieziono ciężarówkami do niewielkiej miejscowości Mittenwald, gdzie Rauch, prowadzony przez leśnika Josepha Voighta, pilnował, by skarb dobrze ukryto w specjalnie wykopanych schronach na zboczu góry oraz w kilku okolicznych domach. Po zakończeniu tej operacji esesman zrzucił mundur i przebrany za chłopa przemknął się przez amerykański punkt kontrolny do Austrii. Czy spotkał się tam ze Skorzenym? Osaczeni W tym czasie w Niemczech zwycięskie armie rozpoczęły wielkie polowanie. Komisja Narodów Zjednoczonych do Dochodzeń w Sprawach Zbrodni Wojennych (United Nations Commission for the Investigation of War Crimes, utworzona 20 października 1943 r. w Londynie) sporządziła rejestr, w którym figurowało 120 tys. nazwisk zbrodniarzy i ponad 800 tys. nazwisk podejrzanych o popełnienie zbrodni wojennych. Funkcjonariusze amerykańskiego Counter-Intelligence Corps oraz radzieckiego kontrwywiadu Smiersz przetrząsali obozy jenieckie, obozy dla uciekinierów, górskie samotnie w poszukiwaniu zbrodniarzy. Brytyjczycy posunęli się jeszcze dalej, tworząc oddziały zabójców wymierzających na miejscu sprawiedliwość schwytanym hitlerowskim oprawcom. Oni, świadomi, że czeka ich wyrok śmierci za straszne czyny, jakich dopuszczali się na podbitych terytoriach, ukrywali się w tłumie uchodźców, obozach jenieckich dla żołnierzy Wehrmachtu, pasterskich szałasach lub domach przyjaciół. Sam Heinrich Himmler zgolił wąsy i włosy, oko przykrył czarną opaską i zaopatrzony w papiery sierżanta tajnej żandarmerii polowej Heinricha Hitzingera wyruszył na północ Niemiec, choć wcale nie jest to pewne. Uciekinierzy zdawali sobie sprawę, że w Europie nie będą bezpieczni. Wielu miało pieniądze i kosztowności zrabowane podczas wojny, ale czy mogły wystarczyć na pokrycie ogromnych kosztów ucieczki na inny kontynent: ukrywania się przez wiele miesięcy, zakupienia fałszywego paszportu, transatlantyckiego biletu, dokumentów imigracyjnych, przekupienia urzędników wydających pozwolenia imigracyjne i urządzenie się w nowym otoczeniu? Nie pozostawiono ich bez pomocy. "Strzeżony jak kobra" W czasie gdy Friedrich Rauch ukrył się gdzieś w Austrii, sławnego esesmana Otto Skorzenego przewożono w silnej eskorcie z obozu do obozu. Przez pewien czas przebywał w więzieniu w Norymberdze, gdzie zeznawał jako świadek w procesie hitlerowskich zbrodniarzy. Sam przed amerykańskim sądem, wobec braku dowodów, został oczyszczony z zarzutów popełnienia zbrodni wojennych. Wiedział jednak, że jego ekstradycji domagają się Duńczycy, Rosjanie i Czesi, a oni mogli mieć dowody, że mordował bezbronnych. Z obozu w Darmstadt wydostał się z zadziwiającą łatwością. Nie wiadomo, jak tego dokonał, gdyż w swoim pamiętniku podaje mało prawdopodobną wersję: 27 lipca 1948 r. ukrył się w bagażniku samochodu komendanta obozu i został wywieziony do miasta. Jest absolutnie nieprawdopodobne, by kierowca się nie zorientował, iż w bagażniku wiezie stukilogramowy ciężar, o ile w ogóle dwumetrowy mężczyzna mógł się zmieścić w bagażniku ówczesnego samochodu osobowego. Czyżby Amerykanie wypuścili Skorzenego? Wielokrotnie postępowali tak wobec hitlerowskich zbrodniarzy. Na przykład Klaus Barbie, szef gestapo w Lyonie, odpowiedzialny za masowe egzekucje, osobiście torturujący więźniów, przez sześć powojennych lat pozostawał pod opieką amerykańskiego wywiadu, który korzystał z jego wiedzy na temat komunistycznego podziemia we Francji. W marcu 1951 r. w Genui amerykańscy agenci przekazali "rzeźnika z Lyonu" Krunosławowi Dragonovicowi, chorwackiemu księdzu organizującemu ucieczki hitlerowców z Europy. On zaopatrzył esesmana w fałszywe dokumenty i wysłał go statkiem "Corrientes" do Buenos Aires. Czyżby Skorzeny też był potrzebny amerykańskiemu wywiadowi? To bardzo prawdopodobne, zważywszy na to, że łatwo było przewidzieć, iż wokół niego zaczną się grupować esesmani, który umknęli z Europy. Wydarzenia następnych trzech lat wskazują jednoznacznie, że Otto Skorzeny stał się jednym z głównych bohaterów wielkiej organizacji Odessa, co było skrótem od nazwy Organisation der Ehemligen SS-Angehörigen (Organizacja Byłych Członków SS). Odessa tworzona była przez wiele wojennych lat i dysponowała ogromnym majątkiem, z którym w parze szły międzynarodowe powiązania polityczne z najbardziej prominentnymi postaciami ówczesnego świata. Cała sprawa zaczęła się prawdopodobnie w kwietniu 1942 r. Specjalny wysłannik Z samolotu, który wylądował na madryckim lotnisku, wysiadł młody mężczyzna, średniego wzrostu, o krótkich, gładko zaczesanych włosach, nieco wyłupiastych oczach. Przy schodkach, które dostawiono do samolotu, oczekiwał na niego Adrian Escobar, ambasador Argentyny, co wskazywało, że przybysz jest osobą ważną, choć jego paszport o tym nie świadczył. Przyjeżdżał jako attaché kulturalny, a więc dyplomata niskiej rangi. Można było uznać, że Juan Carlos Goyeneche miał do spełnienia szczególną misję, którą starano się ukryć, zaopatrując go w dyplomatyczny paszport. W istocie w następnych miesiącach Goyeneche, w towarzystwie ambasadora lub sam, wielokrotnie podróżował do Niemiec, gdzie spotykał się z ministrem spraw zagranicznych Joachimem von Ribbentropem oraz, prawdopodobnie, z samym Hitlerem. Raporty, które przesyłał do Buenos Aires, ujawniają, że proponował Trzeciej Rzeszy udział Argentyny jako mediatora w rokowaniach pokojowych z rządami Wielkiej Brytanii i ZSRR. Wobec frontowych zwycięstw Wehrmachtu mogło się wydawać, że alianci nie mają innego wyjścia, niż wynegocjować najlepsze dla siebie warunki zawarcia pokoju i złożyć broń. Niemieccy gospodarze przyjmowali zabiegi argentyńskiego wysłannika z życzliwym zainteresowaniem, acz nie wydaje się, by pragnęli korzystać z usług takiego mediatora. Wśród rozmówców Goyeneche był jednak ktoś, kto patrzył na niego zupełnie inaczej: Walter Schellenberg, szef wywiadu SS, oraz jego zwierzchnik Heinrich Himmler. Dostrzegali możliwość ustanowienia w Argentynie ważnego przyczółka na drugiej półkuli, tym bardziej że w maju 1943 r. władzę w tym kraju przejęła grupa oficerów, w której prym wiódł pułkownik Juan Perón. Pronazistowskie nastawienie nowej ekipy stało się oczywiste dla Niemców już dzień po zamachu stanu, gdy w gabinecie prezydenta, będącego w istocie marionetką w rękach Peróna, stawili się Hans Harnisch i Osmar Hellmuth, agenci niemieckich tajnych służb. Bez wątpienia do spotkania doszło z inicjatywy rządu argentyńskiego, który, obawiając się agresji ze strony Brazylii, chciał uzyskać z Niemiec dostawy dział przeciwlotniczych, benzyny, samolotów i amunicji, potajemnie dowożonych przez niemieckie okręty podwodne oraz hiszpańskie frachtowce. W zamian proponował bezpieczne schronienie dla nazistowskich szpiegów. Projekt spalił na panewce, a to ze względu na... zazdrość ambasady niemieckiej w Buenos Aires. Dyplomaci, rozzłoszczeni działaniami tajnych służb na ich podwórku, poinformowali brytyjski wywiad i Hellmuth, płynący w połowie października 1943 r. do Europy na pokładzie statku "Cabo de Hornos", został aresztowany, gdy statek zawinął do Trynidadu, i przewieziony do Londynu jako jeniec wojenny. Hitler nie był już zainteresowany dyplomatycznymi usługami Argentyny, gdyż po wielkich klęskach Wehrmachtu pod Stalingradem i Kurskiem, a także w Afryce i na Sycylii stawało się oczywiste, że to Niemcy przegrały wojnę. Argentyńskie koneksje tajnych służb nabrały nowego wymiaru. Bankier Dulles? W nocy 10 sierpnia 1944 r. doszło do zadziwiającego wydarzenia. Alianckie bombowce dokonały nalotu na Strasburg, uznawany przez aliantów za miasto francuskie i z tej racji oszczędzany przez lotnictwo. Co jeszcze dziwniejsze, bomby spadły daleko od obiektów strategicznych i uszkodziły piękny zabytkowy hotel La Maison Rouge. Nalot powtórzono następnej nocy - ponownie hotel był głównym celem. Przez lata nikt nie potrafił zrozumieć tego wydarzenia, przypisywanego pomyłce pilotów. Dzisiaj wiemy, że nalot został przeprowadzony z rozmysłem na polecenie premiera Winstona Churchilla. Agent, znany jedynie z pseudonimu Mr. Waddington, poinformował wywiad brytyjski, iż w tym hotelu w nocy z 10 na 11 sierpnia odbędzie się tajne spotkanie niemieckich przemysłowców. Zebranie rozpoczęło się wczesnym wieczorem w sali restauracyjnej zarezerwowanej na tę okazję. Następnie uczestnicy przeszli do apartamentu nr 23. Tam SS-obergruppenführer Scheid wyjawił cel spotkania: - Panowie, nie tylko bitwa o Francję została przegrana. Przegrana jest wojna - powiedział. - Już teraz nasz rząd będzie przekazywał duże sumy pieniędzy przemysłowcom, aby mogli utworzyć bezpieczne fundamenty powojennej działalności w innych państwach. Następnie przekazał zebranym listę firm w Ameryce Południowej i Północnej, z którymi powinni się kontaktować "indywidualnie i bez zwracania uwagi", aby uzyskać pomoc w lokowaniu aktywów. Na tej liście znalazły się m.in. Hamburg-America Line, Chemical Foundation Inc. i US Steel Corporation. Do dzisiaj niewiele wiadomo o transferze kapitałów wartych dziesiątki miliardów dolarów. Jest oczywiste, że przerzut z Europy do Ameryki Południowej wielkich kwot wymagał pośredników, dla których ta usługa była nadzwyczaj opłacalna. Nic więc dziwnego, że pomocą w przekazaniu niemieckich pieniędzy zainteresowały się dwory panujące i największe banki europejskie i amerykańskie. Istnieją podstawy, by przypuszczać, że dużo o tej akcji wiedział Allen Dulles, szef amerykańskiego wywiadu w Europie w czasie II wojny światowej. Jego biuro mieściło się w neutralnej Szwajcarii, w Bernie, często bywał tam Valerian Mocarski, dyrektor i najbliższy współpracownik Kurta von Schrödera, jednego z największych niemieckich finansistów. Firma Schröder Finance House, działająca w Nowym Jorku, nawiązała kontakt z inną nowojorską firmą Sullivan & Cromwell, należącą do... Dullesa. Prowadzone przez FBI po wojnie śledztwo w tej sprawie utknęło w martwym punkcie, co łatwo zrozumieć, jako że Allen Dulles od 1947 r. był szefem komitetu nadzorującego amerykańskie tajne służby, a następnie wicedyrektorem i od 1953 r. dyrektorem Centralnej Agencji Wywiadowczej, a jego brat John Foster od 1953 r. był sekretarzem stanu w administracji prezydenta Eisenhowera. Istnieją podstawy, aby przypuszczać, że w transferze miliardów brał udział szwedzki Enskilda Bank należący do rodziny Wallenbergów. Czyżby więc tragiczny los Raula Wallenberga, który w 1945 r. został porwany w Budapeszcie przez radziecki wywiad i dwa lata później zamordowany, wiązał się z tą sprawą? Heinrich Himmler lokował za granicą nie tylko kapitały niemieckich przedsiębiorstw. SS dysponowało gigantycznym majątkiem zdobywanym w obozach koncentracyjnych, gdzie rabowano więźniom kosztowności i pobierano za ich niewolniczą pracę opłaty od niemieckich koncernów; obozy śmierci były dla SS dochodowym interesem. A nadszedł czas, w którym SS zaczęło łupić niemieckie banki. Wielki rabunek W kwietniu 1945 r. grupy esesmanów, działających na polecenie Himmlera, wdzierały się do niemieckich banków. Dyrektorzy niewiele mogli zrobić, widząc wycelowane lufy pistoletów maszynowych i posłusznie otwierali sejfy. Tak było 22 kwietnia w siedzibie Reichsbanku w Berlinie. Oddział, którym dowodził sam SS-brigadeführer Josef Spacil, szef Sekcji Administracji Budżetowej Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, zmusił dyrektora do wydania ze skarbca złota, kosztowności i dewiz o wartości około 80 mln USD (w cenach dzisiejszych). Spacil przewiózł cenny ładunek do Salzburga, gdzie większość pieniędzy wręczył adiutantowi Skorzenego. Koło się zamknęło. Pieniądze rabowane przez esesmanów przeznaczone były na zapewnienie im bezpiecznego życia po wojnie. I nie chodziło o wdzięczność organizacji, która chciała wynagrodzić wierną służbę. Wciąż byli potrzebni do realizacji wielkiego planu Heinricha Himmlera: do zbudowania na gruzach hitlerowskiej Trzeciej Rzeszy himmlerowskiej Czwartej Rzeszy. Mieli już miejsce, gdzie Rzesza miała się odrodzić - Argentynę. Co prawda rząd tego państwa, pod presją USA, zerwał z Niemcami stosunki dyplomatyczne i w marcu 1945 r. wypowiedział im wojnę, ale nie miało to większego znaczenia. Juan Perón stwierdził wiele lat później: "Powiadomiliśmy Niemców, że nie mieliśmy innego wyjścia, niż wypowiedzieć im wojnę, ale oczywiście była to tylko formalność". A ten polityk umacniał swoją pozycję. Był już wiceprezydentem i ministrem wojny. W realizacji jego planu budowy wielkiej Argentyny było miejsce dla niemieckich specjalistów. Również tych z SS..." Ps-btw: na wszystkich trzech zdjęciach jest Otto Skorzeny - twórca organizacji ODESSA Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - Seth - 05.04.2009 Ciekawy temat. Coć dla mnie ciekawszym, jest iż założył go Xenomorph ktory jakiś czas temu mnie wyzywał z racji moich trudnych do ukrycia profaszystowskich sympatii :lol2: Waffen SS stanowiło przede wszystkim jedną z najlepszych formacji wojskowych ubiegłego wieku, tu nie ma wątpliwości. Wytyczali nową ścieżkę technologicznego rozwoju wojska, przy czym wielokrotnie dawali chwalebny przykład męstwa, odwagi i poświęcenia. Można ich uznać za wielkich antysowieckich bojowników. To się im chwali. Niestety bajka się skończyła, i miała ciemny aspekt, zbrodnie wojenne i ludobójstwo. I tu niewiele można nowego powiedzieć. Wojna to wojna, historię piszą zwycięscy, a hitler zwyczajnie przegiął pałę z swoimi zabawami w eksterminacje. Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - possibly - 06.04.2009 I tu należy się zgodzić. Pod względem wojskowym Waffen-SS były jednostkami świetnie wyposażonymi i bitnymi. Ale wbrew temu co twierdzi autor wątku, nie chroniły nas przed bolszewikami. Chroniły i walczyły w imieniu III Rzeszy i jej nazistowskiego systemu. Zadając straty Rosjanom, przedłużali prace obozów koncentracyjnych i całej machiny eksterminacyjnej. To, że nadejście Armii Czerwonej było gaszeniem pożaru benzyną, nie zmienia tego faktu. Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - xeno - 09.04.2009 seth666 napisał(a):Ciekawy temat. Coć dla mnie ciekawszym, jest iż założył go Xenomorph ktory jakiś czas temu mnie wyzywał z racji moich trudnych do ukrycia profaszystowskich sympatii :lol2: Gdybyś potrafił czytac ze zrozumieniem ( pierwszy post tematu jak i cały wątek ) nie pisałbyś tutaj takich bzdur. Ty byłeś buntownikiem i szukałeś inspiracji dla usprawiedliwienia swojej słabości w narodowym socjalizmie. Ja jestem pasjonatą II wojny światowej. A to znacząca różnica. pzdr Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - Ensifer - 09.04.2009 Waffen-SS? Przecież to swołocz! Dobrze, że poszli do piachu. Przeważnie same świry, które jarały się, że skopią tych złych (czytaj takich, których Hitler i jego wesoła gromadka uważali za złych). Dla mnie zwykli zbrodniarze, nie różnią się od oddziałów NKWD, które również walczyły na froncie (co z tego, że w drugiej linii z karabinami maszynowymi skierowanymi w plecy swoich towarzyszy broni). Nie zgodzę się, że żołdaki z Waffen-SS broniły Europy przed morzem komunistów, bo to nie o to chodziło. Te jednostki walczyły nie tylko przeciwko ZSRR. Nie kierowała nimi chęć poprawienia losu Europejczyków, tylko pragnienie uczynienia z III Rzeszy jedynej potęgi na świecie. Mają u mnie minusa. Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - Wilk - 20.04.2009 Odszczekuję to co pisałem tutaj [to było chyba w tym temacie?] o Auschwitz . Zbrodnie które się tam dokonywały budzą we mnie obrzydzenie . Jedno mnie zastanawia. Młody niemiecki żołnierz walczący gdzieś na froncie, zapatrzony w swoje Niemcy, pełen heroizmu i ideałów, a z drugiej strony horror - strzelanie dzieciom i kobietom w głowy, gazowanie nagich bezbronnych ludzi, wstrzykiwanie fenolu do serc - przecież to się nie pokrywa! Żołnierze nie strzelają dzieciom w głowy, tak postępują pozbawieni honoru oprawcy. Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - Dreilinden - 20.04.2009 To w takim razie czy podczas II WŚ walczyli żołnierze? Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - Wilk - 20.04.2009 adVice napisał(a):To w takim razie czy podczas II WŚ walczyli żołnierze? Walczyli żołnierze. To w Auschwitz trudno jednak nazwać bohaterską walką, prawda? Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - Dreilinden - 20.04.2009 Ale czy ideał żołnierza, czystego, wiedzącego o co walczy, pełnego heroizmu i ideałów pokrywa się z obrazem walczących na frontach wszystkich wojen zagubionych ludzi, wyzbytych ze złudzeń i ideałów? Chodzi mi o tę różnicę - żołnierz a ten facet w bunkrze, okopie, schronieniu we piwnicy Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - Wilk - 20.04.2009 adVice napisał(a):Chodzi mi o tę różnicę - żołnierz a ten facet w bunkrze, okopie, schronieniu we piwnicy Ten facet w bunkrze, okopie, schronieniu w piwnicy, a tamten strzelający dziecku i jego matce w głowę, przeprowadzający eksperymenty na jeńcu, mordujący zamknięte w komorze setki za pomocą kilku kilogramów cyklonu b - mnie o tą różnicę chodzi. Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - Athei Overlord - 20.04.2009 I takie znaczki, jak ten pan ma na klatce piersiowej, malowali na wszystkim. I honorowo walczyli tak samo, jak ten pan po chemioterapii. Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - Wilk - 20.04.2009 Athei Overlord napisał(a):I takie znaczki, jak ten pan ma na klatce piersiowej, malowali na wszystkim. I honorowo walczyli tak samo, jak ten pan po chemioterapii. Ten pan ma na piersi swastykę - mający starożytne korzenie symbol solarny wystepujący wielu kulturach na całym świecie. A czy walczyli honorowo? Czytasz ze zrozumieniem czy tylko ujadasz bo masz zły dzień? Walczyli. Waffen SS - Bohaterowie czy zbrodniarze ? - Athei Overlord - 20.04.2009 Rothein, kurwa, to, że masz mnie za idiotę, to zniosę dzielnie, ale nie poniżaj sam siebie. Ten pan jest kapłanem pogańskim? Mnichem indyjskim? Ukraińskim rzemieślnikiem? A może fanem Starej Baśni Kraszewskiego? A może to polski wojak z 20-lecia międzywojennego? Czy zwykłą kupą neonazistowskiego gówna rozpierdalającą ciężkim butem głowę leżącego bezbronnego człowieka? Stawiam na odpowiedź B. Wygrałem czajnik? |