Forum Ateista.pl
Jestem ateistą w katolickiej rodzinie - Wersja do druku

+- Forum Ateista.pl (https://ateista.pl)
+-- Dział: Tematy społeczne (https://ateista.pl/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Dział: Społeczeństwo (https://ateista.pl/forumdisplay.php?fid=16)
+---- Dział: Ateista w rodzinie (https://ateista.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+---- Wątek: Jestem ateistą w katolickiej rodzinie (/showthread.php?tid=7703)

Strony: 1 2 3


Jestem ateistą w katolickiej rodzinie - Severes - 07.01.2012

Mam prawie 18 lat, jestem członkiem katolickiej rodziny, sam do pewnego czasu byłem katolikiem, bierzmowanie przyjąłem jeszcze jako osoba wierząca. Jakieś 1,5 roku temu uświadomiłem sobie, że bóg nie istnieje, ale nadal chodziłem do kościoła, natomiast powoli przestawałem chodzić do spowiedzi i do komunii. Pół roku temu powiedziałem o tym rodzicom, stwierdzili, że poprzewracało mi się w głowie i zlekceważyli to, zacząłem z nimi o tym coraz częściej rozmawiać, niestety nie przyjmowali tego do siebie, ale coraz bardziej denerwowali się jak tylko wkraczałem na ten temat, najczęściej kończyli rozmowę zdaniem: "dopóki mieszkasz z nami pod jednym dachem będziesz wyznawał tą wiarę co my wyznajemy, chcesz wyznawać inną to się wyprowadź, wtedy to możesz sobie wierzyć nawet w szatana" (wyprowadzka nie wchodzi w grę, ponieważ sam się nie utrzymam, chodzę do liceum i chciałbym później iść na studia, nie chcę rzucać nauki). Chodzę do kościoła, ponieważ nie chcę awantur z takiego powodu, ale staram się nie odpuszczać, małymi przejawami staram się im pokazać, że naprawdę jest to poważna decyzja, na którą nie mają już żadnego wpływu: kiedy jestem na mszy, nie uczestniczę w niej, po prostu stoję przed kościołem, kiedy mamy iść do kościoła narzekam, że znowu godzinę będę musiał stać przed kościołem i słuchać tego debila, kiedy rodzice dają mi na ofiarę mówię im, że nie mam zamiaru im(tj. kościołowi) płacić, nawet ich(tj. rodziców) pieniędzmi, staram się rozmawiać o istnieniu boga, ale tego unikają, twierdzą, że na tym polega wiara, że pomimo braku dowodów na istnienie boga należy wierzyć. Oni starają się mnie przekonywać poprzez rozmowy z rodziną tj. z ciotkami, wujami itp., pewnego razu tu podkreślę bo akurat to mój chrzestny powiedział, że wg niego mogę sobie wierzyć w co chcę, że to jest mój wybór, od tego czasu mój tata także odpuścił, nie powiedział tego wprost, ale nie przyłącza się do moich rozmów z mamą na temat wiary, tylko kiedy mama powie, że mam jechać z nimi do kościoła to ją popiera, dlatego, że mama na pewno strzelałaby mu fochy, gdyby poparł moją stronę, a on chce tego uniknąć i w tej sprawie jestem do niego podobny, też nie chcę fochów ze strony mamy. Ostatnio moja mama przed wigilią powiedziała, że jeżeli nie pójdę do spowiedzi to nie zasiądzie do wigilii(co było ważne dla całej rodziny), nie poszedłem do spowiedzi, ale obiecałem jej, że pójdę po świętach, mogę skłamać, że byłem i będzie okej, mogę też iść i powiedzieć księdzu o co chodzi, ja bym nie musiał kłamać, ale znowu czekałyby mnie poważne rozmowy w gronie:ksiądz, ja i rodzice, nie wiem co wybrać. I teraz sedno, czyli to o co mi chodzi, jeżeli nie chce wam się czytać całego wywodu, chociaż przeczytanie całości może pomóc w podaniu odpowiedzi. Moja mama ostatnio zaczęła używać takiego zdania: "... to co, jak umrę to nie przyjdziesz do mnie na grób, nie będziesz odwiedzał mojego grobu!?(tyle, że wymawia to zdanie z nutką nerwów, desperacji i rozpaczy, czego nie da się pokazać poprzez napisanie tekstu)", po raz pierwszy po tym zdaniu spuściłem głowę i poszedłem do swojego pokoju, dzisiaj znowu użyła tego zdania, tym razem odpowiedziałem, że będę odwiedzał jej grób pomimo moich przekonań i na tym zakończyliśmy rozmowę. Powiedzcie mi jak przekonać mamę, że rezygnacja z wiary jest w pełni świadoma, rozsądna i racjonalna, że nie namówił mnie do tego żaden mój kumpel(wszyscy to katolicy, praktykujący lub nie), żaden film, i że to nie jest wymysł gówniarza, któremu to minie.

Proszę pomóżcie.



Jestem ateistą w katolickiej rodzinie - Pawcio - 07.01.2012

Mój znajomy ma podobną sytuację tyle, że oni całą rodziną są zielono świątkami. Mama jego starego mówi, że ma nadzieje, że na łożu śmierci jego rodzina się nawróci. To jest takie podstawienie pod ścianą i trudno w takiej sytuacji coś poradzić. Na temat chodzenia na grób... Tego nie wytłumaczysz wierzącym. Tak jak nie wytłumaczysz im tego, że siadając do wigilijnego stołu wcale nie obchodzisz Bożego Narodzenia. Dla Ciebie będzie to tylko zwykła kolacja. I zwykły grób Twojej mamy. Ale o tym już wiesz. Co mógłbym Ci poradzić? Jeśli ojciec trzyma Twoją stronę to staraj się wywierać presję na nim a swojej mamie jak na razie ustępuj. Trudno stwierdzić jaki masz charakter. Jeśli jesteś uparty to stawiaj na swoim. Jeśli nie to musisz to jakoś wytrzymać. Powiedz im, że dla ciebie grób nie jest żadnym symbolem wiary, tylko miejscem spoczynku i zapewnij ich, że będziesz przychodził.

Każdy z nas na tym forum kiedyś się "ujawnił" Niektórzy mieli łatwo, a inni trudniej. Takie życie stary.


Jestem ateistą w katolickiej rodzinie - Windziarz - 07.01.2012

Są różne drogi rozwiązania tego problemu i w dużej mierze zależą od charakteru i systemu wartości rodziców. Ale może najpierw rozwiązania doraźne:

Cytat:narzekam, że znowu godzinę będę musiał stać przed kościołem i słuchać tego debila
Jeśli jest to w miarę wierny cytat, to muszę przyznać, że kiepski. Nie krytykuj osób, krytykuj idee. No, chyba że Twoim proboszczem jest Natanek albo ktoś w tym stylu.

Cytat:na tym polega wiara, że pomimo braku dowodów na istnienie boga należy wierzyć
Spytaj ich, czy pomimo braku dowodów na istnienie krasnoludków należy wierzyć w krasnoludki i zostawiać im mleko i ciasteczka (czy co tam Słowianie krasnoludkom zostawiali). Spytaj ich, czy panowie od 11 września też mieli wierzyć w boga bez dowodów. Spytaj ich w końcu, w którego boga i czy na pewno tylko w jednego. Spytaj ich, czemu nie lubią świadków Jehowy i czy wiedzą dlaczego oni (a także protestanci w Ameryce oraz muzułmani) nie lubią katolików. Spytaj się też, czy te wszystkie nielubiące się religie kiedykolwiek dogadają się, w co należy wierzyć.

Cytat:ale znowu czekałyby mnie poważne rozmowy w gronie:ksiądz, ja i rodzice
Jeśli erudycja księdza jest nie za wysoka, to intensywna edukacja biblijna, religioznawcza, naukowa i psychologiczna pozwoliłyby wygrać tę dyskusję. Ale myślę, że nie masz na to czasu.

Cytat:będę odwiedzał jej grób pomimo moich przekonań
"Pomimo" jest złym słowem. Spytaj ją, czemu boi się śmierci i płacze na pogrzebach, skoro dla niej to tylko chwilowe (w kontekście wieczności wręcz niezauważalne) rozstanie. Uzasadnij następnie, że to ateista ma więcej powodów, by dbać o pamięć o zmarłych (użyj dowolnych argumentów, nawet błędnych, tu przejdzie wszystko).

Cytat:że nie namówił mnie do tego żaden mój kumpel
Każdy rodzi się ateistą, potem „kumple” wykorzystują jego naiwność i wbijają do głowy religię. Opowiedz, skąd się wzięły różne religie i jak położenie geograficzne oraz najbliższe otoczenie decydują o tym, która religia dla danej osoby jest prawdziwsza.

W międzyczasie gromadź cytaty biblijne, fakty naukowe, argumenty filozoficzne i przede wszystkim tzw. trudne pytania (metoda sokratejska działa na niektórych wierzących lepiej niż najmocniejsze fakty, zwłaszcza na kobiety).


Jestem ateistą w katolickiej rodzinie - D.O.A. - 07.01.2012

Powiedz matce wprost, że wiara jest nonsensem i wirusem. Bóg jest ok, fajny pomysł i w ogóle, ale z jakiej kurwa racji masz w niego wierzyć? Wiara wyklucza możliwość tego, że boga nie ma. A nie oszukujmy się: boga może nie być. Masz być nieuczciwy w stosunku do własnego rozumu? Pewnie "tym gorzej dla rozumu" - odpowie niejeden teista.:p Drugi teista powie, że to pycha. Kurwa, pycha to wierzyć, że jest tak, a nie inaczej bez dowodów i jeszcze terroryzować psychologicznie i emocjonalnie otoczenie, które nie podziela tych fantazji.


Jestem ateistą w katolickiej rodzinie - Rojza Genendel - 07.01.2012

Przenoszę temat do odpowiedniego działu :-)


Jestem ateistą w katolickiej rodzinie - Samuel - 07.01.2012

Moim zdaniem, dopóki się nie uniezależnisz, zostaw ten temat. Rób to, czego rodzice od Ciebie oczekują. Na studia wyjedź gdzieś do innego miasta, tak żeby nie było mowy, abyś dalej z nimi mieszkał.


Jestem ateistą w katolickiej rodzinie - Pawcio - 07.01.2012

Cytat:W międzyczasie gromadź cytaty biblijne, fakty naukowe, argumenty filozoficzne i przede wszystkim tzw. trudne pytania (metoda sokratejska działa na niektórych wierzących lepiej niż najmocniejsze fakty, zwłaszcza na kobiety).

Windziarz tu raczej argumenty na nic się zdadzą. Jak tylko przedstawiam jakieś niewygodne fakty wierzącym to oni mi w to po prostu nie wierząDuży uśmiech
To jest beton. I jego się skruszyć raczej nie da. Lepiej przeskoczyć ten mur, albo go ominąć


Jestem ateistą w katolickiej rodzinie - Rojza Genendel - 07.01.2012

Pawcio napisał(a):To jest beton. I jego się skruszyć raczej nie da. Lepiej przeskoczyć ten mur, albo go ominąć
Zawsze można poszukać furtki :->


Jestem ateistą w katolickiej rodzinie - D.O.A. - 07.01.2012

Ale musicie przyznać, że wirus wiary jest godny podziwu, a gen TDPDPZJDW (Twoje Dzieci Pójdą Do Piekła - Zmuś Je Do Wiary!) bardzo uroczy.


Jestem ateistą w katolickiej rodzinie - Tronik - 07.01.2012

Wiesz, pocieszę Cię że mam podobny problem... Dodatkowo sprawę utrudnia fakt ze w lipcu biorę ślub, i nie do końca wiem jak podejśc z kolei do tej sprawy.

Wiem że gdybym się wyprowadził wiele spraw polepszyłoby się... Ale nie mam gdzie...


Jestem ateistą w katolickiej rodzinie - wjb - 07.01.2012

Warto poczeac te pol roku ,wyjedz na studia,przeciez nie beda dzwonic do kosviola pytajac proboszcza czy byles na mszy

D.O.A. napisał(a):Ale musicie przyznać, że wirus wiary jest godny podziwu, a gen TDPDPZJDW (Twoje Dzieci Pójdą Do Piekła - Zmuś Je Do Wiary!) bardzo uroczy.
:twisted:
Windziarz napisał(a):W międzyczasie gromadź cytaty biblijne, fakty naukowe, argumenty filozoficzne i przede wszystkim tzw. trudne pytania (metoda sokratejska działa na niektórych wierzących lepiej niż najmocniejsze fakty, zwłaszcza na kobiety).

i uslyszysz ,ze na tym polega wiara.Sa ludzie ktorym nie przetlumaczysz,Njgorsze jest to ze katolicy nie biora pod uwage tego,ze moga sie mylic


Jestem ateistą w katolickiej rodzinie - Aryman - 07.01.2012

Cytat: Na temat chodzenia na grób... Tego nie wytłumaczysz wierzącym. Tak jak nie wytłumaczysz im tego, że siadając do wigilijnego stołu wcale nie obchodzisz Bożego Narodzenia.

Wytłumaczysz. Wytłumaczysz, ale do tego potrzeba trochę czasu, cierpliwości i łagodności w tłumaczeniu. Dla wierzącej matki to nie jest łatwa sytuacja, ateizm w Polsce jest jeszcze bardzo "nieoswojony", szczególnie w hermetycznych i homogenicznych pod względem wyznaniowym rodzinach. Niesie za sobą szereg skojarzeń, nie zawsze przyjemnych. Tego bagażu nie da się porzucić w przeciągu jednej, krótkiej rozmowy, często wypełnionej krzykiem i wzajemnymi wyzwiskami. Potrzeba nieraz przegadać wiele godzin, cierpliwie tłumacząc, czym ateizm jest, skąd się wziął i że nie oznacza on szczania na groby swoich rodziców. Pokazać, że ateista i katolik mogą żyć obok siebie. Wystrzegać się nawracania na niewiarę i atakowania uczuć swoich oponentów. Trzy słowa: empatia, empatia, empatia. To zawsze pomaga.


Jestem ateistą w katolickiej rodzinie - Severes - 08.01.2012

Cytat:Jeśli jest to w miarę wierny cytat, to muszę przyznać, że kiepski. Nie krytykuj osób, krytykuj idee. No, chyba że Twoim proboszczem jest Natanek albo ktoś w tym stylu.
Proboszcza nie krytykuję, za to jednego z księży 70-paroletniego, który najczęściej z księży odprawia msze u nas w pobliskiej kaplicy, który co chwilę porusza na mszach temat eutanazji, jak go ostatnio odwoziliśmy z tatą(mieszkam na wsi, parafia jest w mieście obok) to nawet ojcu się chciało śmiać z tego co mówił, powiedział mi to wprost jak go już wysadziliśmy Uśmiech

Cytat:Jeśli erudycja księdza jest nie za wysoka, to intensywna edukacja biblijna, religioznawcza, naukowa i psychologiczna pozwoliłyby wygrać tę dyskusję. Ale myślę, że nie masz na to czasu.
To zależy z którym z księży bym miał rozmawiać, z tym dziadkiem dyskusję bym wygrał, proboszcz jest wyedukowanym człowiekiem i mógłbym przegrać tę rozmowę, a tak właściwie wiem na czym by się zakończyło, on by mnie nie przekonał, ani ja niego, że nie jestem wierzącym, to samo tyczy się najmłodszego księdza, który też wie o czym mówi, mam z nim religię i ostatnio na jednej z lekcji stwierdził, że "jeżeli ktoś nie chce uwierzyć to nawet całun turyński i całun z manopello nie będzie wystarczającym dowodem". Do takiej rozmowy już się przygotowałem ale dwoje z trzech księży też są na takowe rozmowy przygotowani Niezdecydowany

Cytat:"Pomimo" jest złym słowem. Spytaj ją, czemu boi się śmierci i płacze na pogrzebach, skoro dla niej to tylko chwilowe (w kontekście wieczności wręcz niezauważalne) rozstanie. Uzasadnij następnie, że to ateista ma więcej powodów, by dbać o pamięć o zmarłych (użyj dowolnych argumentów, nawet błędnych, tu przejdzie wszystko).
więc jakiego słowa mam użyć?

Cytat:Na temat chodzenia na grób... Tego nie wytłumaczysz wierzącym. Tak jak nie wytłumaczysz im tego, że siadając do wigilijnego stołu wcale nie obchodzisz Bożego Narodzenia. Wytłumaczysz. Wytłumaczysz, ale do tego potrzeba trochę czasu, cierpliwości i łagodności w tłumaczeniu. Dla wierzącej matki to nie jest łatwa sytuacja, ateizm w Polsce jest jeszcze bardzo "nieoswojony", szczególnie w hermetycznych i homogenicznych pod względem wyznaniowym rodzinach. Niesie za sobą szereg skojarzeń, nie zawsze przyjemnych. Tego bagażu nie da się porzucić w przeciągu jednej, krótkiej rozmowy, często wypełnionej krzykiem i wzajemnymi wyzwiskami. Potrzeba nieraz przegadać wiele godzin, cierpliwie tłumacząc, czym ateizm jest, skąd się wziął i że nie oznacza on szczania na groby swoich rodziców. Pokazać, że ateista i katolik mogą żyć obok siebie. Wystrzegać się nawracania na niewiarę i atakowania uczuć swoich oponentów. Trzy słowa: empatia, empatia, empatia. To zawsze pomaga.
Ja zawsze prowadzę spokojnie rozmowę, to mama zaczyna podnosić głos, kiedy czuje, że przegrywa rozmowę.


Jestem ateistą w katolickiej rodzinie - Windziarz - 08.01.2012

@Pawcio, @wjb:
Argumenty gromadzić do obrony, pytania zadawać w ramach ataku. Takie chociażby ciągłe pytanie „Dlaczego?” niemal zawsze prowadzi do sfrustrowania rozmówcy. Oczywiście polecam mądrzejsze pytania, typu „Dlaczego na świecie jest tyle religii?” oraz kierowanie rozmowy na tematy nienacechowane emocjonalnie.

wnuczek1994 napisał(a):To zależy z którym z księży bym miał rozmawiać
Diziadka na Ciebie nie naślą. Nie szukaj konfrontacji.

Cytat:on by mnie nie przekonał, ani ja niego, że nie jestem wierzącym,
Przypomina mi to sytuację, jak jakiś pastor zadzwonił do The Atheist Experience:
Jeff Dee napisał(a):Czy wpadło kiedyś panu do głowy, że ktoś może rozumieć pańską religię i wciąż w nią nie wierzyć? Ja rozumiem religię i w nią nie wierzę – i uważam to za obrazę – tak, uważam za obrazę, że pan myśli, że jedynym powodem, dla którego nie zamierzam być chrześcijaninem, jest to, że przeczytałem za mało waszej świętej księgi.
Poza tym to nie o księdza tu chodzi, ale o rodziców.

wnuczek1994 napisał(a):to samo tyczy się najmłodszego księdza, który też wie o czym mówi, mam z nim religię i ostatnio na jednej z lekcji stwierdził, że "jeżeli ktoś nie chce uwierzyć to nawet całun turyński i całun z manopello nie będzie wystarczającym dowodem"
O ile turyński jest na tyle dobrym fałszerstwem, że wiara w niego aż tak źle nie świadczy, to chusta św. Weroniki z Manoppello wygląda tak nierealistycznie, że głowa boli...

Cytat:więc jakiego słowa mam użyć?
„dlatego, że” z ewentualnymi dodatkami.

Cytat:Ja zawsze prowadzę spokojnie rozmowę, to mama zaczyna podnosić głos, kiedy czuje, że przegrywa rozmowę.
Możesz jej zwrócić na to uwagę. Prawdopodobnie nastąpi eskalacja i w oczach świadków możesz uznany za moralnego zwycięzcę, ale głównej kwestii to nie rozwiąże.


Jestem ateistą w katolickiej rodzinie - Palmer - 08.01.2012

Wnuczku, po co babcię denerwować, niech się babcia cieszy...


Jestem ateistą w katolickiej rodzinie - Severes - 08.01.2012

a czy miał ktoś taką lub podobną sytuację(wiem, że ktoś na pewno miał) i znalazł rozwiązanie tego problemu?

Cytat:O ile turyński jest na tyle dobrym fałszerstwem, że wiara w niego aż tak źle nie świadczy, to [url=http://en.wikipedia.org/wiki/File:Volto-Santo_01.jpg]chusta św. Weroniki z Manoppello wygląda tak nierealistycznie, że głowa boli...

w całunie z manoppello nie chodzi o sam wizerunek, chrześcijanie twierdzą, że cudem jest aby coś namalować na materiale z bisioru, że tego na razie ludzie nie potrafią wyjaśnić. Trochę naczytałem i naoglądałem programów o chrześcijaństwie i tych całunach. Moja teza jest taka: Mogła istnieć osoba, geniusz-artysta, niemało było takowych geniuszy, która odkryła jak malować na bisiorze i namalowała jakiś wizerunek, w tym samym czasie namalowała twarz na całunie turyńskim, zmarła, a technikę malowania na bisiorze zabrała do grobu. Teraz ludzie uważają to za niemożliwe tak jak kilkaset lat temu niemożliwe było polecieć na księżyc tak teraz jest to rzeczywistość, ponieważ odkrywca pokazał światu swoje odkrycie, czyli gdyby osoba która wynalazła pierwszą rakietę czy coś w tym guście zmarła nie pokazując swojego odkrycia nikomu, ani nie zostawiłaby żadnych notatek na temat jak to stworzyć, to ludzie nie wiedzieliby jak to zrobić, a kolejna osoba która by na takowy pomysł wpadła, mogłaby urodzić się za kilkaset lat, albo w ogóle. Więc osoba która odkryła technikę malowania na bisiorze mogła umrzeć bez udokumentowania swojego odkrycia, a kolejna osoba która odkryje tą sztukę może się urodzić niedługo, może za kilkadziesiąt, może za kilkaset lat, a być może nigdy już ludzkość tego nie odkryje.


Jestem ateistą w katolickiej rodzinie - Palmer - 08.01.2012

wnuczek1994 napisał(a):a czy miał ktoś taką lub podobną sytuację(wiem, że ktoś na pewno miał) i znalazł rozwiązanie tego problemu?

Ja. Kłamałem, kłamałem, kłamałem, wyprowadziłem się. Kłamię nadal i będę kłamał. Tak się postępuje z rodziną.


Jestem ateistą w katolickiej rodzinie - Pawcio - 08.01.2012

Cytat:Ja. Kłamałem, kłamałem, kłamałem, wyprowadziłem się. Kłamię nadal i będę kłamał. Tak się postępuje z rodziną.

Brutalne, ale... prawdziwe? Wszyscy tutaj starają się pomóc. Jednakże ich rady dawane są przez pryzmat ich rodzin. Ty sam musisz zastanowić się czy w Twojej sytuacji pomogą kłamstwa, argumenty czy co tam jeszcze. Ty najlepiej znasz swoją rodzinęUśmiech


Jestem ateistą w katolickiej rodzinie - Aryman - 08.01.2012

Cytat:Ja zawsze prowadzę spokojnie rozmowę, to mama zaczyna podnosić głos, kiedy czuje, że przegrywa rozmowę.

Już samo założenie, że może "przegrać" rozmowę wskazuje, że obierasz zły kierunek. Nie wiem czemu moi przedmówcy w tym temacie piszą tak, jakby chodziło o debatę telewizyjną w której za wszelką cenę trzeba dosrać przeciwnikowi i pokazać, że ma się rację. Co Ci przyjdzie z takiej dyskusji? Nikogo nie przekonasz, a jedynie utwierdzisz wszystkich w przekonaniu, że Twój ateizm burzy ich porządek świata, ergo: należy się przed nim bronić. Dyskusje o różnych aspektach religii możesz prowadzić z nami na forum, rodzinie tłumacz po prostu cierpliwie, że nie muszą się niczego z Twej strony obawiać. Jeśli zaś oni sami nastają na dyskusję o sprawach religii i wyskakują z argumentami typu całun turyński odpowiadaj grzecznie "to rzeczywiście bardzo interesujące, zapoznam się z tym tematem" i ucinaj w ten sposób rozmowę.

Jedna jeszcze uwaga. Był sobie kiedyś pewien facet, który powiedział "Idźcie i nauczajcie wszystkie narody". Nie wiem zbyt wiele o tym gościu, ale biorąc pod uwagę, jaki ma posłuch wśród ateistów na tym forum wnoszę, że był to jakiś wiekopomny ateistyczny myśliciel.


Jestem ateistą w katolickiej rodzinie - NotInPortland - 08.01.2012

wnuczek1994 napisał(a):Proszę pomóżcie.
To nie Ty masz problem tylko Twoi rodzice.
To oni teraz powinni pisać na jakiś forach teksty w stylu: "nie tolerujemy zachowania naszego syna, co mamy robić?".
Ty nie łamiesz żadnego prawa.
Nie zabijasz, nie gwałcisz, ani nie kradniesz.
Jesz owoce i się nie garbisz.
Jedynie nie podzielasz wiary rodziców.
Do tego "nie podzielania" doszedłeś długimi przemyśleniami.

Jeżeli tak po prostu się wyprowadzisz to stracisz rodzinę. Nie licz na to, że kiedyś sytuacja sama się naprawi i wróci do normy.
Spróbuj jeszcze coś zmienić.

Przy okazji najbliższej rozmowy na temat Twojej niewiary, zapytaj rodziców:

Czy na prawdę tego chcą, aby ich własny syn żył w sprzeczności z własnymi przekonaniami?
Czy na prawdę chcą zmuszać własnego syna do tego, by był taki, jakim oni chcieliby żeby był, a nie takim, jaki jest i chce być?
Powiedz, że zmuszanie Cię do życia w sprzeczności z własnymi poglądami krzywdzi Cię.
Powiedz, żeby się zastanowili i przemyśleli czego chcą.
Jeżeli ich wolą jest zmuszanie Ciebie do ich religii to trudno, tak się stanie.
W takim przypadku daj im wyraźnie do zrozumienia, że będziesz chodził do Kościoła wbrew sobie i tylko po to, aby oni mogli usłyszeć to, co chcą usłyszeć. Będziesz udawał, a oni muszą być świadomi tego udawania każdego razu, gdy wrócisz z Kościoła lub gdy będą w nim razem z Tobą.

Powiedz, że to smutne, że z powodu tego, iż oni nie tolerują Twoich poglądów i nie akceptują Cię takim jakim jesteś, musisz się wyprowadzić.
Teraz nie możesz tego zrobić bo nie masz takiej możliwości, ale gdy będziesz miał, to zrobisz to.
Wyprowadzisz się z domu własnej rodziny bo wolisz żeby odrzucali Cię takim, jakim jesteś niż kochali kogoś, kim nie jesteś i nigdy nie będziesz.