Tak czy inaczej przestrzeń w wymiarach Plancka i tejże skali byłaby ziarnista - skokowa, czyli moim zdaniem nienaturalna, złożona z najmniejszych cząstek - poza tym nie mówimy teraz o unifikacji przestrzeni i materii oraz czasu lecz o pojęciu tworzonym przez fizyków na potrzeby teorii oraz opisu nieskończoności w skończonej skali porównawczej (dającej wyniki [pozwalające się interpretować fizycznie).
Druga sprawa: mamy "rozkład Plancka", skodyfikowany został na podstawie prac zespołowych z udziałem Plancka na podstawie ciała doskonale czarnego, ale sama długość Plancka jest już wynikiem doboru stałych fizycznych rządzących naszym Wszechświatem (dwie różne sprawy) ale możliwe, że jest tak jak mówisz.
Fizyka do niedawna obejmowała wizję wszechświata zbudowanego z cząstek, którymi rządzą prawa podobne do tych, które określają bile bilardowe. Dziś wiemy już, że najmniejsza musi być cząstka, która nie tylko nie ma określonego kształtu i pozycji, ale dodatkowo może mieć wielowymiarową strukturę. Z tego wyszło nam 5 teorii strun, które pojęciowo (słownikowo) kwalifikują się do pseudonauki, ponieważ nie są doświadczalnie weryfikowalne.
Pojęcie czasu i długości Plancka w wielu źródłach wygląda podobnie i nigdzie nie znalazłem wzmianki o ciele doskonale czarnym. Ale ok, powiedzmy, że mamy najmniejszą cząstkę, która zrobiona jest z energii (jak wszystko). Czy to w ogóle możliwe, że istnieje niepodzielna część energii? W praktyce wygląda to tak (moim zdaniem wychodzi tutaj także błędne koło), że kwant (najmniejsza porcja) energii jest uzależniona od najmniejszych znanych nam układów (poznanych doświadczalnie). Czyli zbierając to wszystko do kupy:
najmniejszy twór odbierający kwant energii ma ( w najmniejszym przypadku) długość Plancka, czyli długość równą pokonanej drodze fotonu w czasie Plancka (a czas Plancka to właśnie czas jaki foton na to potrzebuje). Kolejny raz w historii tworzymy założenie, które bazuje głównie na domniemaniu naszej nieomylności innych założeń teorii.
P.S. pojęcia kwantu energii jest zależne ok odbierającego energię układu.
Druga sprawa: mamy "rozkład Plancka", skodyfikowany został na podstawie prac zespołowych z udziałem Plancka na podstawie ciała doskonale czarnego, ale sama długość Plancka jest już wynikiem doboru stałych fizycznych rządzących naszym Wszechświatem (dwie różne sprawy) ale możliwe, że jest tak jak mówisz.
Fizyka do niedawna obejmowała wizję wszechświata zbudowanego z cząstek, którymi rządzą prawa podobne do tych, które określają bile bilardowe. Dziś wiemy już, że najmniejsza musi być cząstka, która nie tylko nie ma określonego kształtu i pozycji, ale dodatkowo może mieć wielowymiarową strukturę. Z tego wyszło nam 5 teorii strun, które pojęciowo (słownikowo) kwalifikują się do pseudonauki, ponieważ nie są doświadczalnie weryfikowalne.
Pojęcie czasu i długości Plancka w wielu źródłach wygląda podobnie i nigdzie nie znalazłem wzmianki o ciele doskonale czarnym. Ale ok, powiedzmy, że mamy najmniejszą cząstkę, która zrobiona jest z energii (jak wszystko). Czy to w ogóle możliwe, że istnieje niepodzielna część energii? W praktyce wygląda to tak (moim zdaniem wychodzi tutaj także błędne koło), że kwant (najmniejsza porcja) energii jest uzależniona od najmniejszych znanych nam układów (poznanych doświadczalnie). Czyli zbierając to wszystko do kupy:
najmniejszy twór odbierający kwant energii ma ( w najmniejszym przypadku) długość Plancka, czyli długość równą pokonanej drodze fotonu w czasie Plancka (a czas Plancka to właśnie czas jaki foton na to potrzebuje). Kolejny raz w historii tworzymy założenie, które bazuje głównie na domniemaniu naszej nieomylności innych założeń teorii.
P.S. pojęcia kwantu energii jest zależne ok odbierającego energię układu.



