To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
wiara jako wyznacznik szczęścia
#41
to z brodaczem to tylko taka mała metafora boga jako takiego.
Zdaje sobie sprawe w co teraz sie wierzy i zdaje sobie sprawe ze religi zanika. Ale jak dla mnie jest to bardzo małe zanikanie. Sadze ze powinna zostac w naszych czasach całkowicie zanegowana. Zastanawia mnie więc dlaczego NADAL widzi sie w wierze cel. Rozumiem ze w sredniowieczu mogła byc taka potrzeba ale teraz?
''Jakkolwiek ludzie by się tego obawiali, filozofia powinna powiedzieć wszystko''
Markiz de Sade

"Jedyne czego nie moge wybaczyć człowiekowi to stworzenia religii." (Julietta)
Markiz de Sade
Odpowiedz
#42
Night_walker napisał(a):to z brodaczem to tylko taka mała metafora boga jako takiego.
Zdaje sobie sprawe w co teraz sie wierzy i zdaje sobie sprawe ze religi zanika. Ale jak dla mnie jest to bardzo małe zanikanie. Sadze ze powinna zostac w naszych czasach całkowicie zanegowana. Zastanawia mnie więc dlaczego NADAL widzi sie w wierze cel. Rozumiem ze w sredniowieczu mogła byc taka potrzeba ale teraz?
Ludzie od czasów średniowiecza niewiele się zmienili.
Wydaje się, że wiara w cuda znika w jednej dziedzinie tylko po to, by zagnieździć się w innej. Karol Marks
Jedyne, co - jak sobie pochlebiam - zrozumiałem bardzo wcześnie, jeszcze przed dwudziestką, to to, że nie powinno się płodzić. Emil Cioran
Kapitalizm bez bankructwa jest jak chrześcijaństwo bez piekła. Frank Borman

EL Duży uśmiech
Odpowiedz
#43
Night_walker napisał(a):Sadze ze powinna zostac w naszych czasach całkowicie zanegowana. Zastanawia mnie więc dlaczego NADAL widzi sie w wierze cel. Rozumiem ze w sredniowieczu mogła byc taka potrzeba ale teraz?

I to się nazywa "postęp". Subiektywizm. "Ja sądzę, ja chcę". A ja sadzę że powinniście mnie wszyscy czcić jako pana tego globu, i zastanawia mnie dlaczego mnie jeszcze nie czcicie?

Niektórzy tutejsi ateiści mnie rozbrajają.
Stalk the weak, crush their skulls, eat their hearts, and use their entrails to predict the future.
Odpowiedz
#44
Podobny temat poruszyła dzisiaj nauczycielka u mojej siostry w szkole... Moja siostra na zadane pytanie stwierdziła, że osoby niewierzące musza być bardziej nieszczęsliwe - zapytali więc odpowiedziała co mysli, a wszyscy rzucili się na nią z przysłowiowymi ryjami...

Moja opinia jest taka: wszystko zależy w co kto wierzy.

Jeżeli ktoś wierzy ogólnie w stwórce i życie po śmierci, a zarazem nie żyje w strachu przed jakimś piekłem i potępieniem, to taka osoba napewno jest szczęsliwsza od ateisty.

Jeżeli ktoś żyje w strachu: "co to będzie ze mną ? nie byłem na mszy i będe sie palił w piekle !" - w porównaniu z taką osobą ateista chyba jest jednak szczęsliwszy.

Ja nie wierze w żadnego boga, i nie sądze by po śmierci coś jeszcze było, i dlatego jest to cholernie przygnębiające... bardzo przygnębiające... czasami okropnie przygnębiające - tak bardzo, ze lepiej czasem o tym nie myśleć.

Jedyne co przychodzi mi do głowy to jedna z ostatnich scen z filmu Blade Runner gdzie Batty mówi: "I've seen things you people wouldn't believe [...]" - nie daje całego cytatu by nie zepsuc klimatu tym co nie oglądali tego klasyka.
Odpowiedz
#45
Wiara wmawia poczucie winy. Wszystko co robisz, a nie jest związane to z kościołem czy bozią, automatycznie jest grzechem. I jak tu być szczęśliwym, jak ciągle robi się coś złego?

Z drugiej strony jednak popieram to, co napisała Aspołeczna. Ktoś, kto jest refleksyjny, kto dostrzega więcej, jak to powiedział Kilgore w innym temacie: "Kiedy czlowiek dostrzega wiecej wchodzi w depresje/stan depresyjny/nazwij-to-jak-chcesz."

I też ma rację. Tylko czym jest szczęście głupiego, który nie widzi nic, nie zastanawia się nad niczym? Chyba jednak wolę być nieszczęśliwa [choć ostatnio jestem radosna... szczęśliwsza.. głupieję?], ale refleksyjna, niż szczęśliwa, ale głupia. O!

[400 post! :mrgreen:]


Hastur napisał(a):[...] są to tak samo wirtualne "straty" jak pieniądze, które skarb państwa "traci" na niezapłaconych podatkach; [...] Dodatkowym absurdem w tym przypadku jest fakt, że rzekomo "ukradzione" pieniądze zostają w kieszeni... ich pierwotnego posiadacza :o Co nieuchronnie prowadzi do konkluzji, iż człowiek może okraść państwo z własnych pieniędzy :lol2:


Odpowiedz
#46
Mojwa napisał(a):Wiara wmawia poczucie winy. Wszystko co robisz, a nie jest związane to z kościołem czy bozią, automatycznie jest grzechem. I jak tu być szczęśliwym, jak ciągle robi się coś złego?

Dlaczego w waszym języku słowo "wiara" [w religijnym znaczeniu] staje się synonimem "wyznania rzymsko-katolickiego"? Mówisz "wiara" ale masz na myśli kościół, restrykcje tej religii, wpajanie poczucia winy. A myślałaś kiedyś o tym że może istnieć wiara taka, która nie wymaga winy, zakazów [tych szalonych], pokut, czy wyznań grzechów??? Chyba nie myślałaś. Nie obraź się ale Twoja wypowiedź wskazuje na pewne ograniczenie horyzontów.
Stalk the weak, crush their skulls, eat their hearts, and use their entrails to predict the future.
Odpowiedz
#47
Okey, wybacz.
Nie miałam jednak na myśli tylko Krk. Bo ogólnie w chrześcijaństwie jest teoria poczucia winy, w mniejszym lub większym stopniu, tak samo jest w judaizmie od którego chrześcijaństwo pochodzi. W islamie chyba też. Buddyzmu nie zaliczam pod wiarę. Jestem tak ograniczona [to nie ironia Oczko], że raczej na temat tych wschodnich religii nic nie wiem.

Ale wiesz, żyjąc w społeczeństwie gdzie katolicyzm ma największy zasięg trudno nie zacząć tych pojęć łączyć. Swoją drogą - chyba nie tylko mi się to zdarza.


Hastur napisał(a):[...] są to tak samo wirtualne "straty" jak pieniądze, które skarb państwa "traci" na niezapłaconych podatkach; [...] Dodatkowym absurdem w tym przypadku jest fakt, że rzekomo "ukradzione" pieniądze zostają w kieszeni... ich pierwotnego posiadacza :o Co nieuchronnie prowadzi do konkluzji, iż człowiek może okraść państwo z własnych pieniędzy :lol2:


Odpowiedz
#48
Mojwa napisał(a):Bo ogólnie w chrześcijaństwie jest teoria poczucia winy, w mniejszym lub większym stopniu

Tak. Jest "teoria poczucia winy". Co w tym dziwnego skoro odnosi się to do jednych z najbardziej krwiożerczych, niszczycielskich i absurdalnych stworzeń na Ziemi - do ludzi? "Wyjmij drzazgę z własnego oka nim wypomnisz belkę w oku bliźniego" jakoś tak to było, prawda? Zło nie istnieje nigdzie poza samym człowiekiem, i to nie "innym" człowiekiem. Złem nie są też diabły, arymany i inne upiory w które pospolity zjadacz chleba chciałby projektować własną wewnętrzną drapieżną małpę.

W chrześcijaństwie jest też "wybaczajcie nieprzyjaciołom swoim".
Stalk the weak, crush their skulls, eat their hearts, and use their entrails to predict the future.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: