To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Psychologia - czy nauka?
#41
MightyYu napisał(a):Ile książek psychologicznych przeczytałeś i możesz z całą pewnością stwierdzić, że są gówno warte? Jeśli nie czytałeś,
Będzie z 10 na oko...

MightyYu napisał(a):co możesz powiedzieć o praktykach sado-maso? Popularnie sądzi się, że to chore. Jeśli nie jesteś sadomasochistą, nie znasz ich, i nie czytałeś o nich w pracach psychologów, to co możesz o nich powiedzieć poza tym, co sam uważasz, zdając się na intuicję i emocje?
Mogę powiedzieć to, co wynika z innych nauk: że są chore. :] I znam je i jestem sadomasochistą. Psychologów, którzy twierdzą,że to nie jest choroba, nie czytałem i mam w dupie.

MightyYu napisał(a):Chcesz zdyskredytować trafne wnioski psychologów na podstawie błędów niektórych <niech będzie nawet że większości> z nich.
Tak. Nie wierzę w przypadki, akurat środowisku psychologów trafiło się,że bezkarnie może zmyślać w cytowaniu... Nauka jest uprawiana społecznie a nie indywidualnie (poza nielicznymi przypadkami geniuszy, geniuszy rewolucjonistów, nie geniuszy bezprzymiotnikowych) a psychologia z fałszerstwem, naciąganiem lub interpretowaniem danych, błędnym cytowaniem i mechanizmami jakie wiążą się ze zjawiskiem człowieka badającego człowieka jest do dupy cała.

Co cię tak użekło w teorii nerwicy natręctw?
Odpowiedz
#42
Opinia, że SM jest chore, jest częścią Twojego sadomasochizmu? :p

W nerwicy natręctw? Mówisz o temacie stąd? Nie urzekło, ale rozbawiło, że natręctwa mogą być traktowane jako coś zajebistego, na zasadzie "I'm a freak, how cool is that". A co, wietrzysz niezdrową fascynację? :p Daleko mi. Wiem, jak okropne są choroby psychiczne.

No kurcze, może naprawdę czytałeś same szitowe pozycje z rynku psychologicznego, że masz taką kiepska opinię. Sam przyznałeś, że istnieja geniusze gatunku. Jak w każdym, i jak w każdym są rzeczy warte i niewarte uwagi.
.
.
.
.

Odpowiedz
#43
MightyYu napisał(a):rozbawiło, że natręctwa mogą być traktowane jako coś zajebistego, na zasadzie "I'm a freak, how cool is that"
Przez kogo?
Odpowiedz
#44
No prawie cały topik polegał na dzieleniu się opowieściami, tak jak np nastoletni palacze zioła dzielą się swoimi wrażeniami. Traktuję takie tematy śmiertelnie poważnie, jakoś takie podejście mnie drażni. Wiem, że to mój problem Oczko

Zbaczamy z tematu, bez sensu.
.
.
.
.

Odpowiedz
#45
Jaki topic?
Odpowiedz
#46
Myślałam, że do tego pijesz: http://www.forum.ateista.pl/showthread.p...t=mindfuck

A Karen Horney fascynowała mnie w temacie nerwicy, nie nerwicy natręctw.
.
.
.
.

Odpowiedz
#47
Cytat:Podczas gdy koleżanki lepiej radzą sobie z czynnościami wymagającymi precyzji, jak rysowanie

Ach, to dlatego pośród rysowników i malarzy znamy tyle wybitnych kobiet takich jak np.: Beksiński, Szukalski, Giger, Da Vinci, Dali, Dechamp, Monet itd. itp.

Ja to bym chyba tym psychologiom (oprócz behawioryzmu) odebrał status jakiejkolwiek nauki. Psychologom zaś nadałbym status "ksiądz dla zlaicyzowanych" i tyla.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#48
lumberjack napisał(a):Ja to bym chyba tym psychologiom (oprócz behawioryzmu) odebrał status jakiejkolwiek nauki. Psychologom zaś nadałbym status "ksiądz dla zlaicyzowanych" i tyla.

potrafie zrozumiec twoj uraz do psychologii, ale sadze, ze nie powinno sie przesadzac o bezwartosciowosci calej nauki (procz jednego nurtu) ze wzgledu na paru (no moze parusetUśmiech) szalencow ktorzy roszcza sobie prawo do jej reprezentowania... wezmy chociazby pod uwage, na tym przykladzie, to, gdzie ukazal sie ten "artykul" - na 'Portalu Mlodej Mamy' - nie ma co za wiele wymagac od tekstow zamieszczonych na tego typu stronach. na stronach o 'ciut' innym profilu, mozna znalezc wartosciowe teksty.
chociaz nie mozna psychologii nazywac nauka w takim sensie, jak nazywamy nauka fizyke, to sadze ze mimo wszystko, mozna zostawic jej obecny status naukowy, przymykajac oko na tego typu publikacje. moim zdaniem, psychologii jest jednak blizej do filozofii (co zreszta nie powinno dziwic, jako ze z niej sie wyksztalcila), ale rzetelni psycholodzy staraja sie swoje domysly w miare mozliwosci doswiadczac eksperymentalnie. mozna narzekac na metodologie, mozna wysmiewac jej ulomnosc w porownaniu do nauk scislych, ale to tez znowu jakas ezoteryka nie jest.
osobiscie mam nadzieje, ze psychologia bedzie wchodzila sukcesywnie w coraz wiekszy romans z medycyna, wtedy na pewno wyjdzie to jej na dobre. a nauka, ktora bada cos tak niezwyklego jak ludzka psychika, z samego swojego potencjalu ma racje bytu. a przynajmniej ja tak uwazam Oczko
jakiś mądry cytat
Odpowiedz
#49
Jak już w tym temacie pisałem - psychologia (a przynajmniej niektóre jej elementy) jest w jakimś stopniu wartościowa. To jej zawdzięczamy np. informację o pamięci krótko i długotrwałej. To ją m.in. wykorzystują panstwa do propagandy, a korporacje do marketingu. Także ma trochę cech użytecznych.

Ale jeśli psychologii bliżej do filozofii, to niech przestanie buńczucznie określać się mianem nauki.

Cytat:wezmy chociazby pod uwage, na tym przykladzie, to, gdzie ukazal sie ten "artykul" - na 'Portalu Mlodej Mamy' - nie ma co za wiele wymagac od tekstow zamieszczonych na tego typu stronach.

Tyle, że podtrzymując nimb naukowości psychologii dodajemy autorytetu "psycholożkom", które rysują banie młodym mamom. Oczyta się taka mama "naukowego" tekstu psychologicznego i będzie miała kupę we łbie.

Jak temu zapobiec?

---

Ten post Adama warto przeczytać: http://www.ateista.pl/showpost.php?p=247...stcount=19
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#50
lumberjack napisał(a):Tyle, że podtrzymując nimb naukowości psychologii dodajemy autorytetu "psycholożkom", które rysują banie młodym mamom. Oczyta się taka mama "naukowego" tekstu psychologicznego i będzie miała kupę we łbie.

Jak temu zapobiec?
A jak zapobiec pisaniu "Życia na gorąco" czy kręceniu "Klanu" albo pseudodokumentów w stylu NWO? :p

Akurat mam okazję pobyć w świecie super rad dla świeżych mam i kolorowych pisemek pełnych fajerwerków, jakie poczytać można u lekarza czy w szkole rodzenia - trzeba zwyczajnie pewnej dozy zdrowego rozsądku i chęci sięgnięcia po bardziej rzetelną wiedzę. Psychologia rozwojowa - jak najbardziej TAK, to realna wiedza o etapach rozwoju człowieka, z pewnością przynosząca realne korzyści i rozprawiająca się z różnymi mitami na temat wychowania przekazywanym z pokolenia na pokolenie w postaci różnorakich mundrości życiowych, bankowo pomaga nie dopuszczać do pewnych zaniechań i błędów rzutujących na przyszłe życie emocjonalne człowieka.
A to, czy przyszła mama będzie miała kupę w głowie po oczytaniu tu i tam - zależy imho tylko od niej samej.
.
.
.
.

Odpowiedz
#51
Ale nikt nie mówi przynajmniej, że "Życie na gorąco" to periodyk naukowy. Język

Cytat:Psychologia rozwojowa - jak najbardziej TAK, to realna wiedza o etapach rozwoju człowieka, z pewnością przynosząca realne korzyści i rozprawiająca się z różnymi mitami na temat wychowania przekazywanym z pokolenia na pokolenie w postaci różnorakich mundrości życiowych, bankowo pomaga nie dopuszczać do pewnych zaniechań i błędów rzutujących na przyszłe życie emocjonalne człowieka.

A może te mundrości życiowe nie są takie złe, skoro dzięki nim przez kilkanaście wieków, w chuj pokoleń wychowywało się i przetrwało w o wiele trudniejszych warunkach niż dzisiejsze?

Jeśli będę miał dzieci, to postaram się je wychować wedle ideału kalokagatii, a nie jakiejś tam psychologii rozwojowej. Oczko
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#52
lumberjack napisał(a):A może te mundrości życiowe nie są takie złe
Wszystkie na pewno nie są złe, ale na przykład taka, że płaczące niemowlę <do 6 tygodnia życia> można zostawiać samo sobie, żeby się wypłakało i "poćwiczyło płucka" skutkuje tym, że bobo wyciąga naukę, że nie warto wołać, bo i tak nikt nie przyjdzie, zamyka się w sobie i może wytworzyć patologiczną więź z opiekunem. W rezultacie może mieć problemy emocjonalne w poźniejszym życiu.
.
.
.
.

Odpowiedz
#53
Cytat:W rezultacie może mieć problemy emocjonalne w poźniejszym życiu.

A czy nie zdaje ci się, że wszyscy w jakimś okresie życia mają takie problemy? Myślisz, że jak bobo nie będzie zostawiane samo sobie, to nie będzie miało problemów emocjonalnych, gdy w późniejszym życiu umrą mu rodzice albo gdy po wieloletnim związku rozstanie się z nim partnerka?
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#54
Chodzi o to, jakie mechanizmy radzenia sobie z emocjami wytworzy niemowlak a później dziecko - potem bardzo trudno to odkręcić i dlatego właśnie człowiek zaniedbany w dzieciństwie może po rozstaniu z partnerką nie radzić sobie emocjonalnie albo w ogóle nie potrafić podejmować nowych ról społecznych w okresie dojrzewania.
Znajomość pewnych reguł pozwala wyposażyć człowieka w wachlarz narzędzi radzenia sobie ze światem, wykształcić zdrowy poziom wiary w ludzi i swoje siły, poczucie bezpieczeństwa - imho, nie do przecenienia. Późniejsza agresja <czy to w stosunku do innych, czy też do siebie> może <m.in.> zrodzić się z frustracji wynikającej z blokady umiejętności tworzenia związków z ludźmi spowodowanej oziębłością emocjonalną rodziców, szczególnie matki.
Tu popularna teoria przywiązania Bowlby'ego:
http://docs.google.com/viewer?a=v&q=cache:cEcrVmPwyp8J:www.seminare.pl/23/Marchwicki.pdf+przywi%C4%85zanie+bowlby&hl=pl&gl=pl&sig=AHIEtbQISWX1PwFusF43pp-U5DmQzyt5jQ
.
.
.
.

Odpowiedz
#55
Tak może trochę głupio się spytam - ale kto tu czyta "Charaktery"?

Wszystkich tych, którzy psioczą na jakość eksperymentów psychologicznych odsyłam właśnie do tego czasopisma. W publikowanych tam artykułach pojawiają się opisy wszystkiego tego, co uznaję za rzetelną psychologię.

Jakości całej psychologii nie można oceniać na podstawie najjaskrawszych przykładów. Ci, którzy tak robią sami popełniają jeden z błędów metodologicznych które zarzucają. Psychologia jest nauką dopóki spełnia wszelkie zasady stawiane innym naukom, ogólnie mówiąc sprawdzalność, mierzalność, powtarzalność itp. Każde badanie które spełnia wymogi badania naukowego buduje materiał psychologii rzetelnej. Badania psychologiczne, które takich zasad nie spełniają nie mogą być nazwane rzetelną nauką, jedynie pseudonauką.

To, czy dane badanie spełnia kryteria naukowości możemy sprawdzić przez porównanie go do badań z innych dziedzin nauki - na przykład biologii (jako najbliższej gałęzi nauki) czy innych, bądź proste sprawdzenie, czy spełnione zostały kryteria formalne (a to naprawdę niełatwa sprawa, trzeba się sporo namęczyć).

Z drugiej strony psychologia jest dziedziną, w której szczególnie łatwo o wybicie się osób i teorii, które z rzetelną nauką mają mało wspólnego. Po pierwsze jest to spowodowane tym, że psychologia w przeciwieństwie do fizyki czy anatomii jest bardzo "życiową" dziedziną. Każdy możę potrzebować czegoś co "lepiej" wyjaśnia jego postępowanie, "lepiej" służy w dyskusji, włącza się w jego postrzeganie świata. Teorie psychologiczne o wiele łatwiej tworzyć niż teorie fizyczne, ponieważ nie wymagają one praktycznie niczego (każdy może przecież napisać coś "ze swojego doświadczenia", pomimo iż takie "dane" nie mają większej wartości niż "prawdy anegdotyczne"). Tym bardziej więc trzeba stać na straży prawdziwej psychologii, tej mocno uzasadnionej i bogato udokumentowanej. Tej, która dała nam Stanfordzki Eksperyment Więzienny czy Eksperyment Milgrama.
[SIZE="2"]agoreton.pl[/SIZE]
Odpowiedz
#56
Cytat:Psychologia jest nauką dopóki spełnia wszelkie zasady stawiane innym naukom, ogólnie mówiąc sprawdzalność, mierzalność, powtarzalność itp. Każde badanie które spełnia wymogi badania naukowego buduje materiał psychologii rzetelnej.
Rosenhan wykazał, że ze sprawdzalnością krucho jest. Ale ok, nie czepiam się już. Jak już pisałem - czasem psychologia wywlecze na wierzch coś wartościowego.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#57
Grzanko, nie wiem czy wiesz, ale w Polsce istnieje odpowiednik afery Sokala, którego ofiarą padły właśnie "Charaktery" Uśmiech

http://www.tomaszwitkowski.pl/attachment...bzdury.pdf
Odpowiedz
#58
Wiem, bo czytałem linki, które podał Adam. Chodziło mi tylko o opisy uznanych i poważanych eksperymentów psychologicznych, które można spotkać właśnie w Charakterach.
[SIZE="2"]agoreton.pl[/SIZE]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: