To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
co z dzieciakiem w podstawówce
#21
@ Sir Galahad

Być może nie wyrazilem się jasno. Jeżeli posylasz dziecko do szkoły na matematykę, to w domu ćwiczysz z nim pierwiastki. Jeżeli posyłasz na biologię, to w domu ćwiczysz z nim pierwotniaki. Jeżeli jednak posyłasz dziecko na katechezę, to samo "ćwiczenie paciorków" nie wystarcza. I Komunia to jednak coś więcej niż szkolny teatrzyk. I tutaj rodzic musi wiedzieć, czy jest gotów i jak daleko jest gotów towarzyszyć dziecku na tej drodze.

Miałem to szczęście, że w moim kraju emigracji ostatnie dwa lata byłem katechetą w parafii do I Komunii właśnie. Dzieci jak to dzieci, pod koniec dla każdego to była jednak fajna sprawa, choć każdy na swój sposób to odbierał. Ale rodzice... pożal się panie B-że, oni wymagaliby osobnej katechezy.

Może dlatego "ostrzegam", a raczej uprzedzam autora wątku, żeby był gotów iść razem z dzieckiem, niezależnie od tego, jaką decyzję podejmie. Bo co ma mieć dziecko z tego, jeżeli w szkole uczą go o obowiązku niedzielnym, o postnych piątkach, o papieżu. A w domu jedyny kontakt z religią to, przykładowo, narzekanie na Rydzyka.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#22
Sofeicz napisał(a): Ale celowa indoktrynacja małego, nieukształtowanego mózgu - NIE.

A patriotyzm można wpajać dziecku czy nie można?

Luki napisał(a): Moje obawy nie mają realnego/empirycznego uzasadnienia - dlatego pytam o doświadczenia innych. Czy ktoś z Was nie zapisał dzieciaka na religię i czy było wszystko ok ?
Nadal mam jeszcze 1 rok na przemyślenia :-)

Mieszkamy na podwarszawskiej wsi/miasteczku czy czymś takim - ludzie wokół rozmodleni że ja pierdziu. Koncerty disco polo, dni pierogów i takie tam klimaty. W przedszkolu jak były warsztaty dla rodziców żeby narysować plan tygodnia dla dzieci to 2/3 umiała tylko kościół narysować w zakładce "niedziela" a co jeszcze poza kościołem to problem. Wokół jest wszystko - basen, karate, joga, biblioteka, cuda wianki a dziecko ma na stałe w planie tylko kościół w niedzielę. No i trapi mnie to mocno - mam się nagle wynieść ze 170 m2 przy lasku do mieszkania w warszawie ?

No ale mówicie że nie ma co histeryzować to może na razie meliskę sobie kupię i zobaczymy...

W podstawówce jak chodziłem na religię, to była dla mnie świetna zabawa. Jak były jakieś rekolekcje, to wszyscy zbieraliśmy się przed kościołem, a potem szlajaliśmy się po okolicy i wkładaliśmy w psie gówna petardy i patrzyliśmy jak wybuchają i rozbryzgują się na wszystkie strony.

A katechezy w liceum (do sportowego chodziłem, takiego dla dresiarzy - w innych liceach może być inaczej) to były gry w karty, w statki i przepisywanie prac domowych, ewentualnie samodzielne odrabianie lekcji.

Jeśli odbierzesz dziecku lekcje religii, to odbierzesz mu masę fajnych wspomnień.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#23
lumberjack napisał(a): [quote pid='669735' dateline='1501336695']
Jeśli odbierzesz dziecku lekcje religii, to odbierzesz mu masę fajnych wspomnień.

[/quote]

A ja miałem na rozkładzie komuszy PNOS i podstawy marksizmu-leninizmu i też mam parę śmiesznych wspomnień.
I co z tego?
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#24
lumberjack napisał(a):
Sofeicz napisał(a): Ale celowa indoktrynacja małego, nieukształtowanego mózgu - NIE.

A patriotyzm można wpajać dziecku czy nie można?

Luki napisał(a): Moje obawy nie mają realnego/empirycznego uzasadnienia - dlatego pytam o doświadczenia innych. Czy ktoś z Was nie zapisał dzieciaka na religię i czy było wszystko ok ?
Nadal mam jeszcze 1 rok na przemyślenia :-)

Mieszkamy na podwarszawskiej wsi/miasteczku czy czymś takim - ludzie wokół rozmodleni że ja pierdziu. Koncerty disco polo, dni pierogów i takie tam klimaty. W przedszkolu jak były warsztaty dla rodziców żeby narysować plan tygodnia dla dzieci to 2/3 umiała tylko kościół narysować w zakładce "niedziela" a co jeszcze poza kościołem to problem. Wokół jest wszystko - basen, karate, joga, biblioteka, cuda wianki a dziecko ma na stałe w planie tylko kościół w niedzielę. No i trapi mnie to mocno - mam się nagle wynieść ze 170 m2 przy lasku do mieszkania w warszawie ?

No ale mówicie że nie ma co histeryzować to może na razie meliskę sobie kupię i zobaczymy...

W podstawówce jak chodziłem na religię, to była dla mnie świetna zabawa. Jak były jakieś rekolekcje, to wszyscy zbieraliśmy się przed kościołem, a potem szlajaliśmy się po okolicy i wkładaliśmy w psie gówna petardy i patrzyliśmy jak wybuchają i rozbryzgują  się na wszystkie strony.

A katechezy w liceum (do sportowego chodziłem, takiego dla dresiarzy - w innych liceach może być inaczej) to były gry w karty, w statki i przepisywanie prac domowych, ewentualnie samodzielne odrabianie lekcji.

Jeśli odbierzesz dziecku lekcje religii, to odbierzesz mu masę fajnych wspomnień.
Odpowiedz
#25
Kciuk w dół 
Drogi Luki!
Należy zadać następujące pytanie;czy Bóg stworzył wszechświat,człowieka,wszystkie żywe istoty, które umieścił na ziemi (i tylko tutaj).Czy po śmierci wszyscy zmartwychstaniemy;jedni "pójdą" do nieba na wieczną chwałę, a inni do piekła na wieczną mękę.Idea ta jest nie tylko okrutna, lecz skrajnie obrzydliwa, gdyż nawet skrajny sadysta kiedyś kończy żywot swojej ofiary a Bóg "funduje" wieczną mękę.Musisz zatem odpowiedzieć sobie sam na to pytanie;co z kwestią religii.
Inny temat to kwestia wiary-czy rzeczywiście Jezus przychodzi do nas w postaci opłatka podanego przez (np.Ojca Prof.dr.hab.Eugeniusza Lubidzidziusia) i czy wiesz, że nieuczestniczenie w tych ceremoniach jest grzechem śmiertelnym!
Nasuwa się kolejne pytanie-po co komu ta wiedza.Czy nie lepiej zapisać dziecko na szachy, lekcje fortepianu, czy dziesiątki innych zajęć sportowych,gdzIe kształtowane są prawidłowe postawy moralne.A konformistyczna postawa rodziców -inne dzieci idą to moje też, to skrajny przypadek moralnej degeneracjiCzyż nie lepiej tlumaczyć co jest dobre a co złe, jak też kategorycznie zrezygnować z przyjaciół o takich poglądach.
Na zakończenie; jeśli jesteś człowiekiem odważnym na tyle, aby odpowiedzieć na pytania Tojego dziecka po lekcji religii-zgodnie z """"nauką kościoła"""""" zapisz dziecko na religię.
Pozdrawiam!!
P.S.
Myślę,że Twój(i wielu innych) problem  zostanie rozwiązany.Obowiązkowe lekcje religIi(6 godzin tygodniowo) i obowiązkowa matura zamkną problem.Będzie też nowy wątek;DOBREGO, NiEDROGIEGO KOREPETYTORA Z RELIGIi Szukam(300zł za godzinę).
Odpowiedz
#26
Jesli Luki pośle dziecko na religię, to może sie okazać,, że rodzice będą musieli tłumaczyć się przed nim, dlaczego wierzą w jakieś dyrdymały na temat Boga i dlaczego uznają, że Bóg jest zly a oni dobrzy.
"Kto nie zważa na karność, gardzi własnym życiem, lecz kto słucha napomnienia, nabywa rozumu.
Bojaźń Pana jest szkołą mądrości, a pokora poprzedza chwałę"
                            
"To głupota prowadzi człowieka na manowce, a potem jego serce wybucha gniewem na Pana"

          Prz. 15,32-33; 19,3
Odpowiedz
#27
Sofeicz napisał(a): A ja miałem na rozkładzie komuszy PNOS i podstawy marksizmu-leninizmu i też mam parę śmiesznych wspomnień.
I co z tego?

Ale ty to miałeś przymusowo, a tu, z chodzeniem na lekcje religii, przymusu nie ma.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#28
Prowadzenie katechezy w państwowej szkole, to wg mnie totalne przegięcie.
I nie tylko dlatego, że jestem ateistą.
Wydaje mi się, że jest szkodliwe dla samego KK, bo utrwala jego fasadowość i obciachowość.
To tak jak z lekturami - chcesz zabić książkę, wprowadź ją na listę lektur obowiązkowych.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#29
Powiem tak - hierarchia problemów które widzę (mniej lub bardziej urojonych):

1. szykanowanie 
2. poczucie inności u dziecka i samoistna alienacja
3. Komunia (najchętniej wyjechałbym z kraju na rok ale jak nie to to nie wiem jak dzieciakowi odmówić tak wypasionej imprezy (i nie piszcie że "zabierz go do zoo albo wesołego miasteczka") )
4. zabranie dziecku pięknych (bądź co bądź) tradycji świątecznych
5. w przyszłości - problemy ze znalezieniem partnerki (brak ślubu kościelnego, nieznajomość rytuałów - nawet jak partnerka się znajdzie to będzie miała siostrę/brata, rodziców i innych indoktrynatorów)

i hierarchia korzyści (mniej lub bardziej urojonych):
1. wolność (od namiestników siły wyższej, strachu przed kotłem ze smołą i innych zabobonów)
2. dodatkowy czas wolny (rekolekcje, parę godzin religii, jasełka i inne)
3. bezstresowe życie w przyszłości (wolne niedziele, święta = sporo dodatkowego urlopu)
4. odsetek zboczeńców wśród kleru jest jednak dość wysoki więc na pewno nie zaszkodzi odseparować dzieciaka od tego środowiska

Jak widać, rozkminki filozoficzne traktuję zupełnie przedmiotowo (nie mają nawet większego wpływu na decyzję) - liczą się te, do bólu pragmatyczne, aspekty życia.
Odpowiedz
#30
Luki napisał(a): Jak widać, rozkminki filozoficzne traktuję zupełnie przedmiotowo (nie mają nawet większego wpływu na decyzję) - liczą się te, do bólu pragmatyczne, aspekty życia.
Moim zdaniem słusznie, bo to dobro dziecka powinno być priorytetem, a nie komfort psychiczny rodzica. Jednak uważam twoje obawy za nieuzasadnione:

1. szykanowanie 
To naprawdę bardzo rzadko się zdarza. Jeśli już dzieciak naprawdę będzie mieć wielkiego pecha i trafi do klasy rzadzonej przez jakichś przypałów-terrorystów, to będzie zawsze powód do znalezienia mu innej szkoły. Nie chciałbyś przecież chyba, żeby był dobrym kolegą przypałów-terrorystów!

2. poczucie inności u dziecka i samoistna alienacja
Dzieci są tak różne jak dorośli, jedne koniecznie chcą być dokładnie tacy jak wszyscy, innym to obojętne, a jeszcze inne za wszelką cenę starają się wyróżniać. Jeśli okaże się, że twój należy akurat do tej pierwszej grupy, to sam ci powie, że życzyłby sobie chodzić na religię żeby być jak wszyscy i żeby czuć się lepiej od tego. W takim wypadku uważam, że należy się zgodzić - ale tylko w takim.

3. Komunia (najchętniej wyjechałbym z kraju na rok ale jak nie to to nie wiem jak dzieciakowi odmówić tak wypasionej imprezy (i nie piszcie że "zabierz go do zoo albo wesołego miasteczka") )
Ale czemu nie? Jeśli chodzi o stronę imprezowo-materialną - a większość dzieci tak postrzega tę uroczystość - nic nie szkodzi aby zorganizować Uroczyste Niepójście do Komunii. Dzieciak zagnie wszystkich w klasie tym, że też dostanie rower, tablet czy odrzutowiec, co tam teraz dzieci dostają, a nie będzie musiał za to chodzić do kościoła.

4. zabranie dziecku pięknych (bądź co bądź) tradycji świątecznych
Nonsens, święta kościelne w Polsce nawet w większości rodzin katolickich straciły wszelki charakter sakralny i stały się Zimowym Świętem Choinki i Wiosennym Świętem Zajączka. Nikt ci nie broni ich obchodzić.

5. w przyszłości - problemy ze znalezieniem partnerki (brak ślubu kościelnego, nieznajomość rytuałów - nawet jak partnerka się znajdzie to będzie miała siostrę/brata, rodziców i innych indoktrynatorów)
To nie jest żaden problem, jeśli się zakocha w katoliczce z wzajemnością a ta będzie chciała ślubu kościelnego, to hako szczery ateista może taki wziąć w formule ślubu mieszanego, choćby i niechrzczony był, nikt nie robi w tym trudności.
Odpowiedz
#31
Luki napisał(a): Powiem tak - hierarchia problemów które widzę (mniej lub bardziej urojonych):

1. szykanowanie 

Zdecydowanie urojony problem Oczko

Cytat:2. poczucie inności u dziecka i samoistna alienacja

Wątpliwe acz wykluczyć nie można.

Cytat:3. Komunia (najchętniej wyjechałbym z kraju na rok ale jak nie to to nie wiem jak dzieciakowi odmówić tak wypasionej imprezy (i nie piszcie że "zabierz go do zoo albo wesołego miasteczka") )

Zasadniczo nie po to się do Komunii idzie, ale to i tak od dzieciaka zależy jak tą uroczystość przyjmie. Moim zdaniem należy pogadać z latoroślą.


Cytat:i hierarchia korzyści (mniej lub bardziej urojonych):
1. wolność (od namiestników siły wyższej, strachu przed kotłem ze smołą i innych zabobonów)

Kolęda raz do roku to raczej nie jest obrazek jak z Orwella. Kotłami nikt nie straszy, no bo kto by się tego wystraszył?

Cytat:2. dodatkowy czas wolny (rekolekcje, parę godzin religii, jasełka i inne)

Wątpliwe korzyści, nie ma znowu tego zbyt wiele, a dzieciak będzie miał okienka w godzinach zajęć i sobie posiedzi w pokoju nauczycielskim albo u pedagoga.

Cytat:3. bezstresowe życie w przyszłości (wolne niedziele, święta = sporo dodatkowego urlopu)

I tak będzie miał.


Cytat:4. odsetek zboczeńców wśród kleru jest jednak dość wysoki więc na pewno nie zaszkodzi odseparować dzieciaka od tego środowiska

Raczej taki sam jak w zawodach podobnych profilowo. Tylko bardziej się w oczy rzucają przykłady, bo w końcu od księży wymaga się więcej.
Sebastian Flak
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: