To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Znaczenie wyrazu ATEIZM
#21
ZaKotem napisał(a): Brałem, owszem. Ale to zupełnie co innego, oceniać smak czy wygląd czegoś, według moich własnych, subiektywnych kryteriów, a co innego oceniać prawdopodobieństwo istnienia czegoś. Ja mogę sobie ocenić, który Bóg mi się bardziej podoba, na przykład Allaha ocenić na 3/10, Krysznę na 6/10 a Latającego Potwora Spagetti na 9/10, i na podstawie ocen moich i innych badanych można sporządzić ranking Bogów i sprawdzić, który będzie się lepiej sprzedawać. Badania marketingowe oceniają jednak smak chrupek, a nie to, czy są rakotwórcze. Chociaż alt-medy tak robią i dlatego są gupkami. I tak jak moja ocenia smaku chrupek nie wpływa na to, czy te chrupki są zdrowe, czy rakotwórcze, tak i moja lub czyjakolwiek ocena Boga nie wpływa na jego istnienie.

Nikt nie powiedział, że wpływa. Twierdzę jedynie, że można w ten sposób indywidualnie ocenić się poglądu na temat Boga/bogów, ponieważ istnieją różne przesłanki za ich istnieniem (teoretycznie przyjmijmy, że tak jest) i za ich nieistnieniem. Ocena wartości każdej przesłanki w skali 1-10 pozwala ocenić w przybliżeniu jak mocno się wierzy lub nie wierzy w danego Boga/bogów. U mnie na przykład główną przesłanką jest brak dowodów i daję jej 9,5/10, inną są trafne naukowe wyjaśnienia rzeczy, które religia wyjaśniała błędnie: 10/10 oraz liczne dowody na to, że ludzie lubią kłamać w sprawach wiary: 10/10. To daje razem 9,83/10, czyli 98% siłę poglądów ateistycznych. Dlaczego zabraniasz mi to w ten sposób oceniać? Lepsze to niż 100% pewności bez żadnego szacowania, a tak właśnie robią wierzący. Zarzucacie nam niemożliwość obiektywnego oszacowania czegokolwiek, a sami nawet nie wysilacie się na jakikolwiek szacunek. Wybieracie skrajność z zasady. Wolicie przyjąć wszystko na wiarę i to niby ma być lepsze? W jaki niby sposób?
Przekonania są bardziej niebezpiecznymi wrogami prawdy, niż kłamstwa - F. Nietzsche

Odpowiedz
#22
Szacowanie, jakie opisałeś, nie jest ani obiektywne, ani nawet intersubiektywne. Jest to okłamywanie się godne, no właśnie, człowieka wierzącego (takiego, jakim go przedstawiasz), że jeśli wyrazi się coś liczbowo, to z automatu będzie to mocniej zakorzenione w rzeczywistości, niż phi, jakieś tam słowne, opisowe bajczenia, których porównać ze sobą nie ma jak, a można się nimi tylko zasugerować.

Jest to oczywiście pogląd błędny, ponieważ obiektywność liczby zależy wprost od obiektywności jej pomiaru. Dlatego sporą część papierów ścisłonaukowych zajmują słowne opisy procedur pomiarowych. Mówiąc potocznie, istnieje różnica, i to spora, między zmierzeniem czegoś precyzyjnie wyskalowaną linijką, a zmierzeniem czegoś na zasadzie profesora Abomisia: "abomisię wydaje, że to wynosi 9.5/10".

Sam piszesz najpierw o indywidualnej ocenie siły poglądu, a potem robi ci się z tego obiektywne oszacowanie. To oznacza, że sam siebie zasugerowałeś magią liczb, jak pierwszy lepszy ciapciak wierzący w smak chrupek, czy w sondaże wyborcze. A przecież Pierwsze Przykazanie Marketingu brzmi: nigdy nie wierz w kłamstwa, które durniom sprzedajesz.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: