Dla każdego chętnego? W końcu każda impreza również ta zwana życiem jest fajna tylko jeśli jest dobrowolna, czyż nie?
|
Chcielibiście legalną eutanazję?
|
|
19.09.2025, 17:11
19.09.2025, 18:28
Ja tak po doswiadczeniach z umieraniem w domu mojej tesciowej.
Wiekszosc rozmow z kolegami podczas ostatniego wyjazdu na polnoc Ontario dotyczyla tematu "jak to zrobic zeby sie udalo?"
Dobry czas, aby podjąć temat.
organizm napisał Cytat:Dla każdego chętnego? W końcu każda impreza również ta zwana życiem jest fajna tylko jeśli jest dobrowolna, czyż nie? No, nie do końca logiczne. Skoro nie wybierałeś, czy, gdzie i kiedy się urodzisz, to podobnie nie wybierasz kiedy z tego świata odejdziesz. Z drugiej strony po ludzku to zupełnie zrozumiałe, można do tego podejść na dwa sposoby. Zbliżam się do ściany za którą nic nie nie ma, do tego zdarza się, że mocno cierpię. Chęć, pokusa zakończenia egzystencji jest wówczas spora. Nie czeka mnie już nic dobrego, żadna radość, powstrzymuje mnie jedynie żal za opuszczeniem wygodnego życia ( w naszym przypadku). Skoro nie martwiłem się, że nie istnieje, to nie będę się martwił, że mnie nie ma. Pozostaje tylko ten krótki odcinek do ściany ciemności, którego pokonanie chcę z własnej wolnej woli przyspieszyć... Jeśli zaś wierzysz, to masz świadomość, że dopiero śmierć okaże kim jesteśmy, a także zweryfikuje ostatecznie wszystko. Memento mori, więc należy się do niej przygotować. Pomagają w tym różne apostolstwa i bractwa dobrej śmierci, przygotowujące do tego momentu każdego kto chce. Rzecz w śmierci świadomej i godnej, aprobując sposób przejścia do innej rzeczywistości. Diabeł jednak nie śpi. Onegdaj ludzie żyli krótko w biedzie, targani wojnami i chorobami, śmierć była o krok. Dla nich Niebo było wymarzonym szczęśliwym miejscem radości po życiu w łez dolinie. Teraz wszystkie wygody, poziom ochrony zdrowia powodują, że ta przyszła rzeczywistość blednie, traci na atrakcyjności. Ogrom bodźców przywiązuje do tego co tak zostanie utracone, spychają memor esto quoniam mors non tardat, (pamiętaj śmierć się nie ociąga) prawie w niebyt. Jak widać nic nie jest i nie będzie łatwe, nie ma takiej opcji. Gdybym się złamał i skorzystał z eutanazji, byłoby w jakimś sensie porażką życiową. Polecam dobry artykuł o eutanazji w Kanadzie. Cytat:W centrum najszybciej rozwijającego się na świecie systemu eutanazji leży koncepcja autonomii pacjenta. Szanowanie woli pacjenta jest oczywiście podstawową wartością w medycynie. Jednak w tym przypadku stało się ono nadrzędne, pozwalając kanadyjskim zwolennikom MAID forsować ekspansję w sposób, który nie dopuszcza sprzeciwu, przełamując język równości, dostępu i współczucia. W obliczu stale ewoluujących roszczeń dotyczących prawa do śmierci w Kanadzie, zapotrzebowanie na eutanazję zaczęło przekraczać możliwości lekarzy w zakresie jej świadczenia.Pokazuje on krajobraz po wprowadzeniu eutanazji w Kanadzie. Np ok 7% zgonów w prowincji Ontario to już samobójstwa planowane. Daje to oszczędności w służbie zdrowia ok 150 mln dol kanadyjskich rocznie. Podaje się przypadki kiedy chętni chorzy na raka, a mający 65% szans na wyzdrowienie popełniają samobójstwo. Na problemy psychiczne, depresje dobra będzie też eutanazja za dwa lata. Inni zgłaszają obiekcje, że przymusza się ludzi do eutanazji na zasadzie" bo tak nic po nich". Rząd ponoć ma być zaniepokojony taką sytuacja, mimo to planuje się dalsze rozszerzenia eutanazji na "świadomych nieletnich'. Warto się tym zapoznać. (wpuszcza tylko raz, potem żąda logowania) https://www.theatlantic.com/magazine/arc...cy/683562/ Uchylono furtkę, która stała sie bramą... W przypadku eutanazji mamy obraz cierpiącego z bólu człowieka i każdy wówczas myśli, niech to się skończy i temu ma służyć eutanazja. Niemniej dochodzi do niej często z biedy, braku dostatecznych środków na leczenie. Cytat:Dane pokazują, że prawie 29% osób, które zginęły, gdy nie były śmiertelnie chore, mieszkało w najuboższych częściach Ontario, podczas gdy 20% ogółu ludności prowincji żyło w najbardziej upośledzonych społecznościach. Myśląc o eutanazji myśli się o ewentualnym swoim położeniu, a inne skutki? Czy możemy je pomijać? https://apnews.com/article/euthanasia-et...a5e036a2f8
19.11.2025, 16:30
Wrocilem do tego tematu po dlugiej przerwie i przeczytalem ostatni cytowany przez ciebie artykul, gdzie zle przetlumaczyles zdanie:
"Ogólnie rzecz biorąc, dane dla Ontario pokazują, że pacjenci w stanie nieuleczalnym stanowią niewielki odsetek wszystkich przypadków eutanazji: 116 z 4528 zgonów w ubiegłym roku. " Jest dokladnie odwrotnie: "Overall for Ontario, the data show, nonterminal patients account for a small portion of all euthanasia cases: 116 of 4,528 deaths last year." Te 4528 assisted death trzeba porownac z iloscia przypadkow "normalnej" smierci ktorych liczba wyniosla troszke ponad 130 tys w tym samym okresie. W mojej skromnej opinii decyzja o eutanazji jest decyzja calkowicie indywidualna, wiec tak jak przy aborcji moze ja podjac tylko sam zainteresowany. Nikt inny nie moze na nia wplywac i niedorzecznoscia bylo dla mnie 10 lat temu gdy moglismy przerwac cierpienia naszego psa usypiajac go ale tego samego prawa do skonczenia cierpien odmawiano czlowiekowi. Teraz na szczescie jest inaczej i w przypadku powaznej choroby nie rokujacej mozliwosci wyleczenia pacjent sam ta decyzje moze podjac. Miedzy innymi dlatego mieszkamy tu w Kanadzie, a nie w Polsce gdzie prawo tworzone jest pod wplywem i na potrzeby polskiego KRK i jego wyznawcow i narzucane wszystkim majacym inne przekonania czy swiatopoglad. Zaciekawilo mnie rowniez ostatnie zdanie twego postu: "Myśląc o eutanazji myśli się o ewentualnym swoim położeniu, a inne skutki? Czy możemy je pomijać?" Jakie inne skutki? Zadnych skutkow smierci moich bliskich oprocz smutku po ich odejsciu sobie nie przypominam. Moze nalezy natomiast wspomniec o skutkach dlugiego umierania dla rodzin ludzi bedacych w tej sytuacji, gdzie skutki opieki nad nimi sa calkowicie wymierne, zarowno fizyczne jak psychiczne i materialne. |
|
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości

