To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Ateista - a jednak homo religiosus
#1
Mówiłem dawno że celebracje ateistyczne są nieuniknione:
dodane 2013-01-10 14:07
KAI |

W niedzielę 6 stycznia w północnolondyńskiej dzielnicy Islington w dawnej świątyni The Nave, która utraciła już swój charakter sakralny, rozpoczął działalność pierwszy „kościół” dla ateistów.
[Obrazek: 823249_LONDON250512_HP163_7.jpg] Henryk Przondziono/GN

Dwoje aktorów Sanderson Jones i Pippa Evans zaprosili zainteresowanych na spotkanie, nazwane zgromadzeniem niedzielnym, aby utworzyć wspólnotę i „budować się wzajemnie”. Miejscowy proboszcz katolicki wyraził zdumienie, że ateiści "modlili się w Kościele", dodając, że jest to pomieszanie pojęć. Opowiedział się za dialogiem z ateistami, ale bez wykorzystywania do tego świątyń.
Według internetowej gazety „The Huffington Post UK”, zgromadzenie niedzielne zostało pomyślane jako „szansa dla byłych wiernych, którzy wyzbyli się złudzeń, dla nostalgicznych ateistów i tych wszystkich, którzy poszukują poczucia wspólnoty, aby mogli się spotykać i przełożyć swe dobre zamiary w czyny”.

Dziennik „The Independent” podał, że na „nabożeństwie” zebrało się ok. 200 osób. Tematem spotkania były „Początki” – zastanawiano się nad sposobami osiągnięcia powodzenia przez wyciąganie wniosków z wcześniejszych porażek i unikanie pułapek «otumanienia umysłowego»”.
Zamiast kazania zaproszony przez „kościół” Andy Stanton – popularny w Anglii autor książek dla dzieci – opowiedział o przezwyciężaniu nierówności i osiąganiu sukcesu. Wspólną modlitwę zastąpiono zachętą do zebranych, aby zamknęli oczy lub skierowali wzrok w jeden punkt i pomyśleli o swych obawach związanych z poczuciem nierówności i o swych niepowodzeniach.

W roli mistrza ceremonii wystąpił jeden z inicjatorów spotkania – S. Jones, który przygotował małą komediową scenkę rodzajową, do udziału w której zachęcał zgromadzonych. W czasie nabożeństwa odtworzono piosenkę „Don’t Look Back In Anger” – dawny przebój zespołu „Oasis”, podchwycony następnie przez uczestników.

Dziennik „Islington Gazette” zapowiedział, że zgromadzenia niedzielne będą się odtąd odbywać w każdą pierwszą niedzielę kolejnego miesiąca.

Cała inicjatywa wywołała mieszane uczucia zarówno w środowiskach religijnych, jak i wśród samych ateistów. „Jak można być ateistą i modlić się w kościele? Jest to sprzeczność pojęć. Do kogo oni się modlili i śpiewali?” – zdziwił się w rozmowie z gazetą ks. Saviour Grech, proboszcz miejscowej parafii katolickiej. Jego zdaniem należy rozmawiać i angażować się w dialog z ateistami, „ale wykorzystywanie do tego kościoła jak w wypadku wyznań religijnych, to już jest przesada”. „Jestem ostrożny w tej sprawie” – dodał kapłan.

Również niektórzy ateiści mają zastrzeżenia. „Krytycy sugerowali, że organizując to spotkanie w starym kościele (chociaż już pozbawionym funkcji sakralnych) wraz z pieśniami, czytaniami i przemówieniami, aktorzy ryzykują, iż ateizm stanie się rodzajem religii” – przytoczył „The Huffington Post UK” pogląd jednego z uczestników zgromadzenia. S. Jones stanowczo jednak odrzucił tego rodzaju krytykę. http://gosc.pl/doc/1420290.Ateista-a-jed...religiosus
Naszym celem jest LINIA. Bojowa linia!
Odpowiedz
#2
O podobnej kwestii, z tym, że na naszym podwórku, pisałem w temacie "Ateizm pozytywny".
Niestety, niektórzy niewierzący (do których de facto też się zaliczam) zdumiewają mnie swoimi inicjatywami. W amerykańskim cenzusie pojawiła się niegdyś opcja wyboru przynależności wyznaniowej "świecki humanizm". Wszystkie te rzeczy są zwiastunem najgorszego - tworzenia aksjologii w oparciu o bezwartościowy (tutaj w sensie: nie niosący żadnych wartości dodanych) pogląd.
O orzeczeniu Sądu Najwyższego ws. klasyfikacji religijnej w prawie amerykańskim pisałem tutaj.
Opis orzekanej sprawy dostępny jest na wikipedii.
Vi Veri Veniversum Vivus Vici
Odpowiedz
#3
Z tego co zrozumiałem z artykułu, nie wyznawano wiary w żadnego boga na tej celebracji.

Dlatego była to celebracja ateistyczna.

Ateista nie musi zaprzeczać własnej duchowości. Duchowość nie musi być zmonopolizowania przez religie. Jest to pewien obszar osobowości człowieka, który domaga się zagospodarowania, niezależnie od tego co rozum sądzi o istnieniu bogów. Przecież porzucając wiarę w bogów nie musimy porzucać wiary we wszystko inne.
Odpowiedz
#4
El Commediante napisał(a):Ateista nie musi zaprzeczać własnej duchowości. Duchowość nie musi być zmonopolizowania przez religie. Jest to pewien obszar osobowości człowieka, który domaga się zagospodarowania, niezależnie od tego co rozum sądzi o istnieniu bogów. Przecież porzucając wiarę w bogów nie musimy porzucać wiary we wszystko inne.

Nie istnieje nic takiego jak "duchowość" to jest wymysł wierzących. Albo się jest ateistą, albo wierzącym. "trochę" wierzący nie jest ateistą. Jedyne co "domaga się" zagospodarowania to strach przed śmiercią Uśmiech co świetnie wykorzystują cwaniaczki kościelne.
Odpowiedz
#5
XYZPawel napisał(a):Nie istnieje nic takiego jak "duchowość" to jest wymysł wierzących. Albo się jest ateistą, albo wierzącym. "trochę" wierzący nie jest ateistą. Jedyne co "domaga się" zagospodarowania to strach przed śmiercią Uśmiech co świetnie wykorzystują cwaniaczki kościelne.

Jeśli ateista jest świadomy własnego uduchowienia, nadal zostaje ateistą. Ateista to osoba, która nie wierzy w Boga. Nie znaczy to, że nie może czuć np. szczególnej, głębokiej więzi z jakąś częścią wszechświata (albo z całym wszechświatem). Grunt to nie sprowadzać tej części do nieistniejącego bytu i nie nadawać jej boskich znamion.
Odpowiedz
#6
El Commediante napisał(a):Jeśli ateista jest świadomy własnego uduchowienia, nadal zostaje ateistą. Ateista to osoba, która nie wierzy w Boga. Nie znaczy to, że nie może czuć np. szczególnej, głębokiej więzi z jakąś częścią wszechświata (albo z całym wszechświatem). Grunt to nie sprowadzać tej części do nieistniejącego bytu i nie nadawać jej boskich znamion.

Ja bym ateistę utożsamiał z racjonalistą, a racjonaliści nie wierzą w duszę (bo nikt nie udowodnił jej istnienia). Ja czuję głęboką wieź z całym wszechświatem, bo tu mieszkam, ale to niczego nie dowodzi Uśmiech
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: