To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Szkice o myśleniu (i nie tylko)
#1
Artykuł przeniesiony z likwidowanej strony głównej naszego portalu; data publikacji: 10.03.2007

Autor: Łukasz Remisiewicz

Zastanówmy się nad kilkoma sprawami - cóż to jest zupełnie wolne myślenie, co zrobić by tak właśnie myśleć - czy w ogóle da się to zrobić? Scharakteryzujmy myślenie, pochylmy się nad jego właściwościami, systemami poznawczymi.
Cóż, zadajmy filozoficznie, na pokaz, wzdychając pytanie, może trochę gramatycznie przypominające Nietzschego - o czymże jest wolne myślenie?
Czy wolno myśli dziecko, które o niczym nie wie, analizuje świat li tylko w oparciu o genetyczne, instynktowne - a nie socjalizacyjne, czyli będące wynikiem wychowania, przesłanki? Ale tak naprawdę czy dziecko myśli? A nawet jeśli myśli, to jakież proste ono może wyciągać wnioski! Ogień jest gorący i nie można go dotykać - wie jak się sparzy. Tego może się empirycznie dowiedzieć. Ale nie wymyśli, nie powieli dorobku kulturowego. Nie wymyśli własnej matematyki, własnego języka. Tego wszystkiego musi się nauczyć. A gdy się uczy, to jednocześnie przesłania mu się światopogląd jedynymi słusznymi, w danym środowisku etycznymi prawidłami. I generalnie pomimo, że umie obliczyć obwód kwadratu, napisać list, a więc komunikować się - to jednakże jego myślenie jest już czymś przesłonięte. Wyciąga wnioski opierając się na dogmatach - czy, w najlepszym razie - zdolnych do podważenia aksjomatach kulturowych, mniej lub bardziej myśląc samodzielnie. Podkreślam - mniej lub bardziej, ale nigdy nie absolutnie samodzielnie.
Weźmy na przykład taką sytuację: dziecko słyszy od rodzica, że ateizm jest zły. Słowo "zły" już ma dla niego wydźwięk pejoratywny, tak więc budzi u niego negatywne emocje. W wieku dziecięcym, specjalnie nie zastanawia się nad tym, czym właściwie ów pogląd filozoficzny jest. Zostaje mu natomiast w pamięci - czymkolwiek by on nie był - że jest zły, poznając go więc w okresie późniejszym nie może być wobec niego obiektywny. Nie może oceniać na podstawie innych przesłanek, a tylko emocji jakie wywołał u informujących o jego złym charakterze rodziców. A z drugiej strony, na podstawie jakich innych przesłanek miałby je oceniać? Czy przypadkiem nie jest tak, że jakakolwiek nie byłaby to przesłanka, jest ona ogranicznikiem dla wolnego myślenia? I jeszcze trzecia strona: jeśli więc wolność myślenia zatraca sama przesłanka, to czyż nie dochodzimy do wniosku że myślenie samo w sobie (jeśli jest oczywiście na owej przesłance oparte - a innego nie znamy) jest niewolne? Otóż chyba tak właśnie jest.

Wolność i dogmatyka

Doszliśmy więc do wniosku, że wolność myślenia jest niejako utopią. Utopią przede wszystkim z tego względu, że myślenie opiera się na przesłankach, a dużo z nich przyjęliśmy wbrew własnej woli, w okresie dzieciństwa. Nasze wrażenia, dawne myśli, dogmaty przyjęte nieświadomie determinują zdania i opinie. Co zatem zrobić by myśleć wolno?
Wolnym myśleniem nazwijmy myślenie całkowicie zależne od nas. Aby to stało się faktem, musielibyśmy myśleć tak od samego początku. W dzieciństwie - o czym już mówiłem - chłoniemy głównie opinie rodziców, nie wyciągając własnych wniosków. Ten okres więc musiałby zniknąć - bo przez niego mamy bazę myślową i na niej wyciągamy własne, już dorosłe, wnioski.
Musielibyśmy również pozbyć się absolutnie wszystkich - niezależnie w którym okresie - przyjętych dogmatów.
Chcę też zwrócić uwagę na powstający tutaj paradoks. Bo wolne myślenie nie jest synonimem obiektywnego myślenia. Wolno myśleć to myśleć przede wszystkim samodzielnie. Ale przecież, możemy chcieć myśleć dogmatycznie prawda? Samodzielnie ale dogmatycznie - to też jest częścią wolności. Dogmaty jednak skrytykowałem wcześniej - już tłumaczę dlaczego. Mianowicie moja krytyka obejmowała tylko te, które przyjęliśmy przed procesem samodzielnego myślenia, resztę zaś moglibyśmy przyjmować w ramach naszej myśleniowej wolności.
Możemy przy tej okazji zapytać też: czy dogmat generalnie nie zniewala myślenia?

Oznaczmy sobie dwa światopoglądy. Pierwszy nazwijmy poglądem przeddogmatycznym (bez przyjętego dogmatu A, ale rozważającym przyjęcie dogmatu A). Drugi to światopogląd dogmatyczny (z przyjętym dogmatem).

Dogmat jest determinantem Światopoglądu Dogmatycznego. Tutaj rozchodzi nam się o to czy Światopogląd 1 jest osobnym myśleniem i Światopogląd 2 jest osobnym myśleniem. Bo jeśli tak, to Światopogląd 1 - przeddogmatyczny, ale mający z dogmatem kontakt, bo rozważając go, determinuje świadomie i wolno Światopogląd 2. Jeśli Światopogląd 2 jest osobnym myśleniem, to jest odcięty od myślenia poprzedniego. Światopogląd 1 zdeterminował Światopogląd 2 i się od niego odciął, nie mając z nim nic wspólnego. A może inaczej? A może to Światopogląd 1 się przekształcił w Światopogląd 2? Przekształcił się podkreślam nie do odwrócenia. Więc świadomie i wolno pozbawił siebie możliwości zmiany. A więc przeddogmatycznie był wolny i postanowił wolny wybór, ale podogmatycznie wolny już nie jest, bo nie może nic zmienić i wrócić do pierwotnej postaci.
Podsumowując jeśli myślenie traktujemy jako jeden ciąg - to dogmat je zniewala. Jeśli zaś każdy światopogląd jest dla nas osobnym myśleniem to tylko ten dogmatyczny jest zniewolony, rozważający - wolny.
Warto zwrócić uwagę, że pewnie wiele osób czytających ten artykuł widząc frazeologizm "samodzielne myślenie" dostrzegło w nim sens pragmatyczny: myślenie uwolnione, bezdogmatyczne. To dowodzi, że pewne wyrażenia, nasuwają nam nieobiektywne wnioski, innymi słowy malują obrazy w naszej głowie, czasami niezgodne z tym, co rzeczywiście za nimi się kryje.

Czy zatem obiektywizm w myśleniu w ogóle może istnieć?

Obiektywizm

A jakie byłoby to obiektywne myślenie? Kopaliński definiuje obiektywizm jako bezstronność; postawę badawczą wolną od uprzedzeń. Jak jednak miałby wyglądać sam proces obiektywnego myślenia? Jeśli nie mielibyśmy żadnych, ale to absolutnie żadnych wspomnień, to nie bylibyśmy uprzedzeni w stosunku do niczego - niby proste. Ale czy na pewno? Myślę, że nie tylko doświadczenia, indoktrynacja, manipulacja zmienia sposób odbierania świata, ale sam aparat poznawczy i poddańczość do naszego budulca - genów. Nawet niemowlę reaguje negatywnie na np. klapsa w pupę, czy uszczypnięcie. A zatem nie ma obiektywnego nastawienia do bólu. Uznaje go za zły. Obiektywizm niejako implikuje brak oceny jako dobre i złe jakiekolwiek bytu. Może inaczej: moglibyśmy coś uznać za dobre lub złe, jeśli mamy definicję dobra i zła, a do ocenianej rzeczy nie jesteśmy w żaden sposób nastawieni, tylko oceniamy na chłodno i zgodnie z definicją. Z drugiej strony, definicja przecież musiała z czegoś powstać. Dobro i zło, to określenia emocjonalne a do tego względne.
Czy deszcz jest dobry czy zły? Dla muchy jest zabójczy, dla rolnika zbawienny. Gdyby muchy mogły stworzyć swoją cywilizację, inteligencją porównywalną do początków ludzkości, to z pewnością deszcz byłby dla niej najgorszą karą, która spada za grzechy wszelkiego "muchostwa". Rolnicy natomiast jeszcze do dzisiaj o deszcz się modlą (i nie tylko rolnicy zresztą). Innymi słowy, jeśli w naszym codziennym słowniku w ogóle pojawiają się wyrazy "dobro i zło" to świadczy to o naszym braku obiektywizmu. Określanie czegoś tym mianem to dowód na subiektywne podchodzenie do zagadnienia. Z powodów o których powiedzieliśmy wyżej, ale również z jeszcze jednego względu: dobro i zło, to pojęcia w samej istocie nie oznaczające nic poznawczego. Jeśli mówimy, że coś jest korzystne, to możemy to udowodnić np. danymi statystycznymi. Jeśli mówimy, że coś jest piękne, to możemy argumentować, że MI sprawia oglądanie owego fenomenu przyjemność. Ale "dobre" podobnie jak "złe" są stwierdzeniami rozmytymi i nie mającymi nawet jasnej definicji.
Wracając do sprawy obiektywizmu. Myślę, że mógłby istnieć pewien aparat, komputer który weryfikowałby dane obiektywnie, ale stworzenie go, musiałoby poprzedzić, nie wyzbycie się - bo tego się ze względu na geny, jak i zakończony, nieodwracalny proces socjalizacji, nie da wyzbyć - ale uświadomienie sobie własnego braku obiektywizmu i wprowadzenie odpowiednich danych do maszyny. Wtedy podczas czynności budzącej w nas emocje, moglibyśmy włączyć ową maszynę, która podpowiedziałaby nam na chłodno jak postąpić. Pomysł dziś wydaje się utopijny, ale warto zwrócić uwagę że świadomość posuwa się naprzód.

Aksjomaty

Jako, że doszliśmy do wniosku, że na nasze myślenie ma wpływ proces socjalizacji, któremu zostaliśmy poddani, myślimy subiektywnie, a nawet - że nie jesteśmy zdolni myśleć inaczej, nasuwa się następujące pytanie: jak dalece możemy ufać swojemu aparatowi poznawczemu jakim jest rozum, kreator myśli. Jedynie aksjomatyka ratuje nas przed wpadnięciem w wir niesprawdzalności. W samej istocie rzeczy nigdy nie dowiemy się, czy to o czym myślimy, czy nasze teorie, które - choćby pośrednio - są wynikiem empirii faktycznie są prawdą. Przyjmujemy aksjomat, że są, bo inaczej nie dałoby się żyć.
Właśnie aksjomaty są jedną z właściwości myślenia, o której sobie co nieco powiemy. Aksjomat to coś co często kojarzone jest ze wzorami matematycznymi, ale towarzyszy nam w całym życiu i zawsze pomaga nam rozwiązywać dane problemy.
Aksjomaty generalnie dzielimy na domyślne i przyjmowane świadomie. Głównym aksjomatem, który często nieświadomie towarzyszy w życiu właściwie wszystkich ludzi na tej planecie, to twierdzenie "Świat który mnie otacza jest realny". Jest on przecież podstawą do zakładania kolejnych aksjomatów, by rozwiązywać problemy, myśleć, wnioskować, żyć.

Mistrzami w przyjmowaniu aksjomatów domyślnych są ludzie:

- zakompleksieni (aksjomaty estetyczne, jak np. "źle wyglądam", "jestem brzydka" oraz dotyczące cech "źle to zrobiłem", "do niczego się nie nadaję"),
- nie umiejący myśleć samodzielnie [dogmatycy] (dogmaty są swoistymi aksjomatami),

inni zaś również przyjmują szereg "prawd", tyle że z gatunku aksjomatów aksjologicznych (dot. Wartości), czyli chociażby że honor i altruizm są dobre, zaś kłamstwo i egoizm złe. Przyjmowanie takich twierdzeń ukazuje też jak bardzo uzależnieni jesteśmy, w kwestii etyki, od presji społecznej.
Aksjomaty są więc nieodłączną cechą myślenia i bez nich trudno byłoby poruszać się po tym świecie.
Podsumowując, nasze myślenie jest uzależnione od szeregu czynników, z których najważniejszym jest socjalizacja i empiria (bądź złudna empiria), a o obiektywizmie w myśleniu mowy być nie może z dwóch powodów:

1) genetyka i socjalizacja determinują sporą część zachowań,
2) aksjomaty nie są obiektywne, ale niezbędne w przeżyciu i doświadczaniu świata.

Temat, który poruszyłem to temat rzeka, można by jeszcze długo się nad nim rozwodzić, ale chcąc zaoszczędzić czasu, postarałem się ująć swoje przemyślenia w dość zwięzły tekst, który - mam nadzieję - był dla Państwa do przełknięcia.

Łukasz Remisiewicz
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości