O exposè Jarosława Kaczyńskiego wypowiadali się już chyba wszyscy poczynając od ekonomistów, poprzez środowiska uniwersyteckie na księżach kończąc. Nic dziwnego, skoro rząd PiS przedstawił otwarcie swoją drogę, którą zamierza kroczyć. Jak wynika z przemówienia nowego premiera chodzi nie tylko o mocną złotówkę czy budowę mieszkań, ale też o moralność narodu, którą koniecznie chce udoskonalać. Przyjrzyjmy się więc temu exposè od tej strony.
Rząd najwyraźniej postawił sobie za cel prowadzenia narodu niczym przedszkolanka swoich podopiecznych. Świadczą już o tym słowa „małżeństwo to związek mężczyzny
i kobiety. Będziemy tego wszystkiego strzec.”. Jarosław Kaczyński wyraźnie określił że nie da społeczeństwu dojść do głosu. Możemy zapomnieć o poszanowaniu mniejszości czy tolerancji – nawet jeśli chciałby tego naród. Te słowa są jasno wymierzonym ciosem wobec homoseksualistów i swoistym ostrzeżeniem: „teraz nie będziecie mieli łatwo”. Dlatego że rząd za wszelką cenę strzec będzie małżeństwa. Dlaczego? O tym nie mówi.
Jednakże warto zwróci uwagę na pewną kwestię o której wspominałem na początku tego akapitu. „Będziemy strzec”! Strzec jak przedszkolanka dzieci. Nie pozwolimy bawić Wam się ogniem, majstrować przy zabawkach. To nie jest dla Was. My mamy monopol na wiedzę, na moralność i nie pozwolimy od niej odejść. „I nikt nie wmówi nam że czarne jest czarne, a białe jest białe”. Neutralność światopoglądowa, która doprowadziłaby wreszcie do szczerości w narodzie polskim, a nie - jak dzisiaj – traktowanie go stereotypowo, przez najbliższe 3 lata będzie niemożliwa. Dlatego, że rząd tradycję stawia wyżej niż zdanie społeczne.
Premier powiedział też „Kościół jest depozytariuszem jedynego, powszechnie znanego i na ogół przynajmniej deklaratywnie przestrzeganego systemu wartości.” czym oczywiście niemalże zrzucił na siebie klątwę wszystkich racjonalistów i niewiernych. I wcale nie dlatego że wspomniał o Kościele Katolickim. Chodzi mi tutaj raczej o kwestię zasad, którymi i tak każdy kieruje się samodzielnie. Innymi słowy nie ma żadnych przesłanek by twierdzić że potrzebny jest depozytariusz jakichkolwiek wartości, bo ową aksjologię przyjmujemy już w procesie socjalizacji – w rodzinie, w społeczeństwie. To ono – a nie Kościół odwiedzany, jak dobrze pójdzie, co niedziela – uczy czym jest dobro, a czym zło. Nadinterpretacja że to katolicyzm ma monopol naprawdę jest tutaj po prostu zwykłym sofizmatem mającym za zadanie uwypuklić i może trochę zracjonalizować rolę jaką będzie wypełniał w tworzeniu 3 letniej przyszłości. Wiara religijną jako ważną wartość wskazuje tylko 28% osób . Rządy PiSu będą więc skierowane w tym względzie przeciw 72% obywateli, którym katolicyzm będzie się na siłę promować jako wartość najważniejszą.
Nadinterpretację mamy też w kolejnym zdaniu: „Godzić w tę instytucję to godzić w fundamenty polskiego życia narodowego.”. Było to powiedziane w odniesieniu do problemu lustracji. Jak prawda może godzić w Polaków? Prawda raczej oczyszcza atmosferę, a nie ją zagęszcza! Domysły i pomówienia przestałyby mieć rację bytu bo każdy dowiedziałby się prawdy. Prawdy o księżach – o tych którym zaufał.
Na koniec zostawiłem sobie pewne przemyślenie. Mianowicie zawsze zastanawiało mnie dlaczego niektórzy tak niezwykle trzymają się tradycji. Mój problem rozwiązał premier: „by ten tradycyjny, ale sprawdzony mechanizm następstwa pokoleń był podtrzymywany.”. Tradycjonaliści są po prostu leniwi. Nie chcą sami sprawdzać mechanizmów, mają świadomość że ktoś już go sprawdził. To oczywiście akcent humorystyczny, ale trzeba przyznać że coś w tym jest…
Cóż, zgodnie z tym czego się spodziewaliśmy czeka nas ciężkie 3 lata. Bez krytyki prawicy i bez krytyki Kościoła. Wyposzczeni smakować będziemy nową władze i nowe państwo już tak niedługo…