Liczba postów: 9,700
Liczba wątków: 56
Dołączył: 04.2005
Reputacja:
0
Cytat:Prawdopodobnie na łożu śmierci poddam się aktowi apostazji. Zawołam księdza, on pomyśli że do spowiedzi, a ja go poproszę o małą przysługę, chyba nie odmówi konającemu.
haha
Wolter chyba gdy umieral i ksiadz przyszedl trujac mu o wyrzeknieciu sie szatana odparl "no no, to nienajlepszy czas na robienie sobie wrogow"
Jak wielki jest upadek ludzkości najlepiej pokazuje fakt, że nie ma już ani jednego ludu czy plemienia u którego fakt narodzin wywoływałby żałobę i lamenty. (Cioran)
Liczba postów: 3,708
Liczba wątków: 230
Dołączył: 05.2006
Dobry pomysł na apostozje na łożu śmierci. Bo wtedy już żadne prześladowania, czy odrzucenie w rodzinie, czy społecznie ze strony katolików mnie nie dosięgnie.
Nikt nie będzie mi biadolić dlaczego chce robić apostozje kiedy będę umierał.
Liczba postów: 7,522
Liczba wątków: 305
Dołączył: 05.2005
Reputacja:
1
A jej skutek formalny - zerowy. Chyba, ze wierzysz w profity po smierci....
Null pointer exception
Liczba postów: 3,708
Liczba wątków: 230
Dołączył: 05.2006
Profity nie dla mnie, ale dla ateizmu!
Dzięki temu ze na łożu śmierci dokonałbym apostozji. To ateiści mieliby dobry zrozumiały dla katolików kontrargument. Na argumenty katolików ze ateiści sie często nawracają na łożu śmierci.
Byłoby odwrotnie. Formalnie katolik nawraca sie na ateizm. Ateista który na łożu śmierci zamiast sie wyspowiadać na wszelki wypadek zrobiłby rzecz odwrotną.
Wypisałby sie z wiary z której powinien sie wypisać już dawno temu. A nie mógł bo jego otoczenie i rodzina by tego nie zrozumiała. Dopiero mógł na koniec życia.
Wypisałbym sie aby umrzeć jako człowiek wolny od zabobonu.
Liczba postów: 7,522
Liczba wątków: 305
Dołączył: 05.2005
Reputacja:
1
"Nawraca sie na ateizm" ???
Null pointer exception
Liczba postów: 3,708
Liczba wątków: 230
Dołączył: 05.2006
Tak by to wyglądało. Bo teraz niby jestem katolikiem. A bym sie wypisał z katolicyzmu na łożu śmierci.
Ps. Ale i tak planuje wypisać sie wcześniej. Ale kto wie może będę to tak długo odkładał ze dopiero na łożu śmierci będę miał na to czas.
Liczba postów: 191
Liczba wątków: 14
Dołączył: 05.2007
Reputacja:
0
Dzięki Athei zrozumiałem jedną rzecz: walka z kościołem, czy manifestowanie swojej niechęci nie jest tak ważna, jak nasza rodzina.
Warto żyć tak, żeby nasi bliscy mieli z nas natchnienie a nie wstyd. Bardzo bym chciał, żeby moi bliscy, gdy są juz katolikami, to żeby byli dobrymi katolikami. Nie każdemu dobrze robi religijna banicja. Religia sama w sobie nie jest zła, to głupi ludzie ją spaczają.
Mój krok z łożem śmierci miał na celu pokazanie, że strach przed śmiercią przegrywa z moją siłą woli i siłą przekonań, pokazanie jak mocno wierzę, że mam racje, ale jeżeli to ma kogoś skrzywdzić (rodzinę) to chyba się powstrzymam, tak jak mówi Athei.
Liczba postów: 3,708
Liczba wątków: 230
Dołączył: 05.2006
Żadnej rodziny to nie skrzywdzi. Kto sie będzie przejmował tym ze jakiś dziadek chce umrzeć jako ateista?
Twoja dusza to twoja dusza. Niech katolicy sie martwią o swoje dusze a nie o twoją. Masz prawo sam decydować o tym jako kto chcesz umrzeć.
A nawet gdyby to niebo było. To niby dlaczego wszyscy mają chcieć tam iść? Dlaczego niby twoja wierząca rodzina miała sie załamać psychicznie bo ty sobie zdecydowałeś ze nie chcesz iść do nieba? Masz chyba według ich wiary wolny wybór.
W ogóle to nie wiem jakie wy macie rodziny. Ale moja by nie płakała z tego powodu ze przed śmiercią odciąłem sie od katolicyzmu. Z resztą wyjaśniłbym im to w liście.
Napisałbym tam ze chce umrzeć nie okłamując siebie samego ze jestem tym kim nie jestem. I życzyłbym im tez tego aby przestali siebie samych okłamywać. Bo żadna wiara nie może sie opierać na kłamstwie.
Liczba postów: 698
Liczba wątków: 9
Dołączył: 09.2007
Reputacja:
0
DarkWater napisał(a):hej pawel.wlodek czy ty czasem nie byłeś protestantem przez jakiś czas?
Raczej bym powiedział, że miałem krótki flirt z protestantyzmem :-D
A ostatecznie jednak postawiłem na swoim. Przeżyli to bardzo, dalej się boją ostracyzmu, ale przejdzie im. Tak sądzę. Ksiądz mnie próbował odwieść od decyzji, że młody jeszcze jestem i całe życie przede mną, że nie ma co za sobą drzwi zamykać i takie inne pierdoły. Ja się jednak nie ugiąłem  Pozdrowienia dla apostatów i tych jeszcze nie zdecydowanych :ogorek:
GG 763835 - jak ktoś chce zagadnąć
Byłby to najwspanialszy ze wszystkich możliwych światów, gdyby nie było na nim religii. John Adams (1735-1826)
Liczba postów: 3,925
Liczba wątków: 54
Dołączył: 08.2006
Reputacja:
1
Nie rozumiem ludzi, tak jakby jakiś podpis na jakimś kawałku z celulozy miał moc wiążącą czy ktoś jest katolikiem czy protestantem czy ateistą.
Jakby to miało naprawde jakiś wpływ na to kim jesteśmy, albo w co wierzymy.
Nie mam na myśli oczywiście aspektu prawnego.
[SIZE="1"]. MRU .
............
[/SIZE]
Liczba postów: 7,522
Liczba wątków: 305
Dołączył: 05.2005
Reputacja:
1
Ma znaczenie takie, ze licza do statystyk i ciagle wyskakuja z tym, ze "mamy w Polsce 95% katolikow, wiec morda, ateuszu"...
Null pointer exception
Liczba postów: 191
Liczba wątków: 14
Dołączył: 05.2007
Reputacja:
0
Jeżeli ktoś z mojej rodziny, kto jet katolikiem naprawdę mnie kocha, to mój akt apostazji będzie znaczył dla niego, że pójdę do piekła (kościół mówi wyraźnie), a to wywoła u tej osoby niewyobrażalny ból, rozpacz, stratę i cierpienie do końca życia.
Pamiętacie taki film z Piotrusiem Panem, w którym gość z nieba schodzi do piekła po swoją żonę?
Chcemy myśleć, że osoby, które kochamy, gdziekolwiek są po śmierci mają się dobrze. W piekle mógłbym mieć średnio, według katolika. Dlatego, może warto, kwestia sporna, schować swój manifest do kieszeni.
1. Hinduism (100%)
2. Unitarian Universalism (97%)
3. Mahayana Buddhism (96%)
4. New Age (90%)
5. Neo-Pagan (86%)
6. Theravada Buddhism (82%)
7. Liberal Quakers (80%)
8. New Thought (79%)
9. Mainline to Liberal Christian Protestants (77%)
10. Taoism (69%)
Liczba postów: 3,925
Liczba wątków: 54
Dołączył: 08.2006
Reputacja:
1
Athei Overlord napisał(a):Ma znaczenie takie, ze licza do statystyk i ciagle wyskakuja z tym, ze "mamy w Polsce 95% katolikow, wiec morda, ateuszu"... Jak najbardziej, ale to jest właśnie ten aspekt prawny.
A przecież nie prawo decyduje o tym kim jesteśmy.
maha_nahi1:
no tak, jak bardzo ludzie są przywiązani do tego w co wierzą. A człowiek bardzo chciałby wiedzieć, a tu wygląda na to że są problemy z pełnym poznaniem.
Mnie to, w jaki sposób ludzie myślą czasem przeraża.
[SIZE="1"]. MRU .
............
[/SIZE]
Liczba postów: 94
Liczba wątków: 10
Dołączył: 12.2007
Reputacja:
0
Przyszła mi do głowy taka myśl, że apostaci, zwłaszcza ci, którzy ostentacyjnie rozstają się ze swoją wspólnotą religijną, mimowolnie skazują niektórych swoich wierzących bliskich na udrękę modlenia się za ich dusze, niekończącego się odmawiania różańca, koronek i wydatków na msze w ich intencji.
Jak znam Kościół katolicki, to i na tym będzie starał się zarobić, odpowiednio manipulując świadomością wiernych.
Liczba postów: 77
Liczba wątków: 1
Dołączył: 12.2007
Reputacja:
0
Może i tak, ale to, co robi moja rodzina nie jest moją sprawą. Chcą sobie zamawiać msze? Niech zamawiają. Niech nawet wszystkie swoje pieniądze na ten cel oddadzą.  Natomiast tak na poważnie, to nie sądzę by moja rodzina zareagowała w ten sposób. Znam ich dobrze a nawet, jak się mylę w tej akurat kwestii, to nie mój problem. Oni chrzcząc mnie nie pytali mnie o zdanie, sami podjęli decyzję. Wobec tego ja nie widzę najmniejszego powodu by pytać ich o zdanie w sprawie mojej apostazji. Moja decyzja – moja wola i moje konsekwencje. Nie ich. Nie ma, co ulegać pewnej formie szantażu emocjonalnego ze strony rodziców, bo w końcu gdyby oni nas nie zapisali do kościoła – kierując się tylko swoją wolą – to ani ja ani nikt inny z tego forum nie musiałby dokonywać teraz apostazji.
Podpis jest znudzony tkwieniem na forum.
Podpis idzie na piwo...
Liczba postów: 3,708
Liczba wątków: 230
Dołączył: 05.2006
maha_nahi1 napisał(a):Jeżeli ktoś z mojej rodziny, kto jet katolikiem naprawdę mnie kocha, to mój akt apostazji będzie znaczył dla niego, że pójdę do piekła (kościół mówi wyraźnie), a to wywoła u tej osoby niewyobrażalny ból, rozpacz, stratę i cierpienie do końca życia.
Pamiętacie taki film z Piotrusiem Panem, w którym gość z nieba schodzi do piekła po swoją żonę?
Chcemy myśleć, że osoby, które kochamy, gdziekolwiek są po śmierci mają się dobrze. W piekle mógłbym mieć średnio, według katolika. Dlatego, może warto, kwestia sporna, schować swój manifest do kieszeni. No to twoja katolicka rodzina to samoluby które tylko myślą o sobie. A to ze ty sie będziesz czuć jak oszust podczas śmierci to już mają gdzieś. Masz być oszustem dla ich przyjemności.
A co z twoją wolnością? Co z prawem do niewiary? Co jeśli ty nie chcesz istnieć po śmierci nawet jeśli jest katolicki raj? Co jeśli chcesz umrzeć jako człowiek uczciwy wobec samego siebie?
Skoro nie wierzysz w boga to chyba możesz umrzeć jako apostota? A twoja rodzina powinna uszanować ostatnią wole zmarłego!
Bo taka tradycja jest w końcu co nie, ze sie szanuje wole zmarłego.
Z resztą chyba aż takich fanatyków w rodzinie nie masz ze będą rozpaczać z powodu ze formalnie okazałeś swoją niewiarę.
I tak jako ateista poszedłbyś do piekła. Może nawet jako katolik-ateista tym bardziej byś poszedł do piekła bo nie dość ze byłbyś ateistą to jeszcze kłamcą.
Chcecie umierać jako kłamcy? Ja nie będę kłamca nawet dla mojej rodziny. Jakoś to przeżyją. Natomiast ja bym tego nie przeżył gdybym umarł jako ateista-katolik.
Leszek-tsy napisał(a):Przyszła mi do głowy taka myśl, że apostaci, zwłaszcza ci, którzy ostentacyjnie rozstają się ze swoją wspólnotą religijną, mimowolnie skazują niektórych swoich wierzących bliskich na udrękę modlenia się za ich dusze, niekończącego się odmawiania różańca, koronek i wydatków na msze w ich intencji. Modlą sie bo to są ludzie chorzy psychicznie. Im należy pomóc, wytłumaczyć ze twoja decyzja jest słuszna. A nie swoją dwulicową postawą pogłębiać tylko chorobę psychiczną swoich bliskich.
Zdrowy psychicznie nie może robić to co chory od niego wymaga. To chory powinien robić to co mu zdrowy mówi.
Bestia napisał(a):Może i tak, ale to, co robi moja rodzina nie jest moją sprawą. Nad chorą psychicznie rodziną trzeba popracować wcześniej, trzeba ich leczyć. Samemu trzeba ich leczyć bo do psychologa nie pójdą.
U mnie ta część rodziny z którą najczęściej sie widuje to wszyscy są ateiści i agnostycy.
Jest taka zasada w psychiatrii. Ze nie można choremu psychicznie potwierdzać ze jego urojenia są prawdziwe! Bo tym robilibyście mu jeszcze większą krzywdę.
Najlepiej stopniowo tłumaczyć mu ze to fikcja. Wtedy na wieść o twojej apostozji nie będą rozpaczać. To ich tylko jeszcze bardziej wyleczy z tej choroby - wiary. Jeśli w ogóle jeszcze będą chorzy.
Liczba postów: 94
Liczba wątków: 10
Dołączył: 12.2007
Reputacja:
0
Jeśli chodzi o ścisłość, to nie można wiary religijnej utożsamiać z chorobą psychiczną. Podstawowy błąd merytoryczny.
Różnicowanie urojeń jako objawu choroby psychicznej, a takim to terminem posługują się niektórzy ateiści w odniesieniu do religii, z innymi procesami myślowymi, takimi jak niewiedza, przesąd, zabobon i właśnie wiara religijna należy do podstawowych kwestii poruszanych we wstępnej części podręczników psychiatrii, do których odsyłam pragnących poszerzyć swoją wiedzę.
Pamiętajmy, że aby mówić o czymś z sensem, warto wcześniej wyjaśnić sobie co znaczą pojęcia, którymi będziemy się posługiwać.
Ja w tym miejscu za jednym z podręczników przewrotnie wyjaśnię znaczenie jeszcze innego procesu myślowego, a mianowicie idei nadwartościowej, które nieodparcie kojarzy mi się z postawą wielu ateistów.
Otóż idea nadwartościowa to silnie zabarwione emocjonalnie przekonanie, które człowiek uważa za szczególnie ważne i słuszne, zajmujące w jego systemie wartości centralne miejsce, przy jednoczesnym nietolerowaniu innych przekonań i dążeniu do jego realizacji.
Czy więc ateizm i teizm nie są jakościowo do siebie zbliżone?
Liczba postów: 174
Liczba wątków: 0
Dołączył: 12.2007
Reputacja:
0
Vacarius napisał(a):U mnie ta część rodziny z którą najczęściej sie widuje to wszyscy są ateiści i agnostycy. Chciałabym mieć rodzinę liczną w niewierzących. Ale kto wie, pewnie większość z nich to udający gorliwych katolików oszuści. :razz: Ja mam tylko dziadka, który nie kryje się ze swymi poglądami, jest zdecydowanie przeciwko kościołowi, nastawiony na anty. Niezbyt często się widujemy, ale to przynajmniej jedyna osoba, z którą mam podobne poglądy na temat wiary. No bo kto pomstował razem ze mną na tych wszystkich obrażających mnie katoli albo mówił mi, że moje decyzje są słuszne, jak nie on?  Mój dziadek jest czasem trochę zbyt hardkorowy (sic), ale zawsze to ktoś.
Liczba postów: 3,708
Liczba wątków: 230
Dołączył: 05.2006
Posiadanie wyimaginowanego przyjaciela to choroba. I trzeba ja leczyć. A tym bardziej trzeba tą chorobę leczyć kiedy chorym sprawia ona cierpienie.
A ta choroba sprawia im cierpienie kiedy mają kogoś bliskiego kto jest zdrowy. Czyli są dwa wyjścia, wyleczyć chorego. Albo zdrowy ma udawać chorego.
A teizm i ateizm zbliżone?
Ty wierzysz w swojego wyimaginowanego przyjaciela.
A ja w twojego wyimaginowanego przyjaciela nie wierze.
To jest całkowite przeciwieństwo.
Liczba postów: 7,522
Liczba wątków: 305
Dołączył: 05.2005
Reputacja:
1
Vacarius, prosze o zrodla. Piszesz, ze te chorobe TRZEBA leczyc. Przymusowo ? No to prosze o zrodla do fachowej literatury psychologicznej (wszak ponoc sie tym interesujesz, wiec czytasz literature) stwierdzajace, ze wiara jest choroba umyslowa.
A moze to niewiara jest choroba, gdyz odpowiedzialny za ten stan psychiczny obszar mozgu jest mniej aktywny ?
To, ze mozgi wierzacego i niewierzacego sie roznia to zapewne prawda (nie jest od dawna tajemnica, jak stymulowac odczucie religijnosci i jej braku). Udowodnij, ze to wlasnie wierzacy sa odstepstwem od normy :] Jakas analiza biochemiczna ? Jakies dokumenty z konferencji ?
Ty zaczales, ty wez na siebie odpowiedzialnosc za to, jak poczuje sie cala reszta forum
Null pointer exception
|