[Socjopapa]

Socjaliści również uwzględniają w swoich rozważaniach mechanizmy rynkowe.

Oczywiście, ich uwzględnianie przez was wygląda mniej więcej tak:

Mechanizm rynkowy powoduje X.

X nam się nie podoba, bo równość, wolność i braterstwo (czytaj: złodziejstwo).

Zróbmy ustawę, żeby X było mniej widoczne.

Tadam!:roll:

[Hans Żydenstein]

Płaca minimalna chroni pracownika przed jeszcze niższymi zarobkami. Dla wielu pracodawców i tak jest za wysoka (tak twierdzą), więc ile miałby ten pracownik zarabiać wg tych pracodawców, żeby się opłacało zatrudniać niekonkurencyjnego pracownika?

Płacę minimalną pobiera w Polsce 3% pracowników. Oznacza to, że pozostałe 97% pracowników dostaje więcej niż płaca minimalna! Jak to tak? Krwiożercy pracodawcy płacą 97% pracowników więcej niż płacę minimalną? :lol2:

Pracodawca nie zatrudni niewykwalifikowanego młodzika, bo płaca minimalna sprawia, że mu się to nie opłaca. Młodzik pozostanie na bezrobociu lub zacznie pracować w szarej strefie.

Zwiększając sztucznie zarobki pracowników w takim hipermarkecie, pracodawca jest zmuszony do podniesienia cen produktów, żeby nie stracić i wtedy cierpią konsumenci, czyli także te kasjerki, które w tym hipermarkecie pracują.

[Palmer]

Jestem za całkowitym zakazem.
W normalnych krajach w niedzielę "fabryki handlu" są zamknięte.

Niechże choć w jeden dzień w tygodniu matki nacieszą się dziećmi a dzieci matkami.

Tam gdzie w grę wchodzi rodzina, tam Wielkie Czcigodne Bóstwo PKB powinno dać se siana.

[Hans Żydenstein]

Tam gdzie w grę wchodzi rodzina, tam Wielkie Czcigodne Bóstwo PKB powinno dać se siana.

Każdy powód jest dobry, żeby dopierdolić zakaz społeczeństwu. A co z dogmatem o wolnej woli? Przestał obowiązywać?

[Socjopapa]

A któż tym matkom każe pracować w niedziele? Pracodawcy przystawiają pistolety do głów, żeby zmusić pracowników do podpisywania umów nakładających takie obowiązki?:roll:

Podpowiem, że jest tylko jeden podmiot, który coś takiego robi zgodnie z prawem i jakoś wam to nie przeszkadza.

Gdzie tu logika: przymus wam nie przeszkadza, a swobodnie zawarte umowy już tak.

Wyjaśnienia są dwa: albo jest u was na bakier z logiką albo jesteście masochistami i chcecie, żeby wszyscy taplali się w waszych zabawach.

[Fanuel]

Mimo, że wątpię czy do osoby o prezentowanym wyżej fanatycznym usposobieniu, ten przekaz dotrze, to wysyłam innym użytkownikom:
Głód w Polsce

Wszystko to doprawdy wzruszające, ale jak do cholery w XXI wieku można chodzić głodnym? Nie mówię tu o dzieciach, a o ich rodzicach. Sklepów ogrodniczych tam nie ma, po miastach? 20 litrowy worek ziemi ogrodniczej 3-5 złotych, pakiet nasion warzyw lub owoców 0,50-2 złotych, deszczówka jest za darmo. Porobić nacięcia w worku z ziemią i umieścić tam parę kartofli i już za parę miesięcy jest mnóstwo żarcia (Jamie Oliver twierdził że można zebrać z jednego posadzonego kartofla nawet 30 kilo) Parę starych wiader czy innych pojemników robiących za doniczki i masz własną cebulę, rzodkiewki, szpinak, pomidory, ogórki a nawet dynię jak masz taką fantazję czy co tam sobie wymarzysz wystarczy do tego jakieś sto złotych i dość jasny pokój+woda. No ale lepiej pójść do opieki żebrać, i domagać się cudów, zasiłków + żarcia z akcji charytatywnych.

Do roboty! Na chleb zarobić! Darmozjady!

Na chleb, mleko i jajka wystarczy zarobić, tudzież na kawał mięcha. To można zarobić z tego wszystkiego co urosło i przejeść nie możesz. Wierz mi na świeże warzywa zawsze znajdziesz nabywcę.

[Łoś]

A co? Reszta się nie mieści w marksizmie?

Po co zadajesz pytanie, skoro wiesz lepiej?

Nie znam Twojej osoby. Twoja cała działalność na tym forum ogranicza się do bezmyślnego powtarzania dogmatów marksizmu. Mógłbyś być botem wklejającym losowe fragmenty marksistowskich prac "naukowych".

10/10!

Oczywiście, ich uwzględnianie przez was wygląda mniej więcej tak:
Mechanizm rynkowy powoduje X.
X nam się nie podoba, bo równość, wolność i braterstwo (czytaj: złodziejstwo).
Zróbmy ustawę, żeby X było mniej widoczne.
Tadam!

Jeżeli takie masz o tym wyobrażenie, to faktycznie marnie to wygląda i się Tobie nie dziwię.

Płacę minimalną pobiera w Polsce 3% pracowników. Oznacza to, że pozostałe 97% pracowników dostaje więcej niż płaca minimalna! Jak to tak? Krwiożercy pracodawcy płacą 97% pracowników więcej niż płacę minimalną? :lol2:

Skąd takie wyniki? Jaka próbka reprezentacyjna? Kto badanie przeprowadził?

Pracodawca nie zatrudni niewykwalifikowanego młodzika, bo płaca minimalna sprawia, że mu się to nie opłaca. Młodzik pozostanie na bezrobociu lub zacznie pracować w szarej strefie.

Wg liberałów nie ma przecież takich "młodzików". Są świadomi ludzie, którzy albo zmieniają pracę, albo zakładają swoją działalność, albo się uczą...
Do tego "młodzik" może się przyuczyć na stażu (nadużywane) i wolontariacie (również). Ale jak już ma pracować, to ma zarobić chociaż minimum.

Zwiększając sztucznie zarobki pracowników w takim hipermarkecie, pracodawca jest zmuszony do podniesienia cen produktów, żeby nie stracić i wtedy cierpią konsumenci, czyli także te kasjerki, które w tym hipermarkecie pracują.

Tu nikt nikomu nic nie zwiększa, tylko hamuje nadmierne obniżanie, czyli zapobiega głodowym wynagrodzeniom.
W hipermarkecie akurat wynagrodzenia pracowników to mały procent jeżeli chodzi o koszty funkcjonowania. Do tego jak to wygląda w praktyce, link przesłał Cobras.

Wszystko to doprawdy wzruszające, ale jak do cholery w XXI wieku można chodzić głodnym? Nie mówię tu o dzieciach, a o ich rodzicach.

Być może ta wiedza, rozjaśni trochę Twoje spojrzenie?

Sklepów ogrodniczych tam nie ma, po miastach? 20 litrowy worek ziemi ogrodniczej 3-5 złotych, pakiet nasion warzyw lub owoców 0,50-2 złotych, deszczówka jest za darmo. Porobić nacięcia w worku z ziemią i umieścić tam parę kartofli i już za parę miesięcy jest mnóstwo żarcia (Jamie Oliver twierdził że można zebrać z jednego posadzonego kartofla nawet 30 kilo) Parę starych wiader czy innych pojemników robiących za doniczki i masz własną cebulę, rzodkiewki, szpinak, pomidory, ogórki a nawet dynię jak masz taką fantazję czy co tam sobie wymarzysz wystarczy do tego jakieś sto złotych i dość jasny pokój+woda. No ale lepiej pójść do opieki żebrać, i domagać się cudów, zasiłków + żarcia z akcji charytatywnych.

A ziemia Twoja jest? Bo grunty też drogie dzisiaj.

[Palmer]

A któż tym matkom każe pracować w niedziele? Pracodawcy przystawiają pistolety do głów, żeby zmusić pracowników do podpisywania umów nakładających takie obowiązki?:roll:

A jaki wybór ma czterdziestoletnia żona pijaka, matka dwójki/trójki dzieci, żyjąca w mieście, gdzie nie ma już żadnej fabryki, ani porządnego bazaru, a sektor usług ledwie zipie? Żebrać pod kościołem i w ośrodku pomocy społecznej?

Polska nie kończy się na Kabatach.

Pierdolone hipermarkety migają się od podatków, zarżnęły drobny handel skuteczniej niż zrobił to Bierut, wciskają towar gorszej jakości po europejskich cenach, a płacą pracownikom 50 zł dniówki.

Zaorać w chuj, nie tylko w niedzielę.

[Łoś]

A jaki wybór ma czterdziestoletnia żona pijaka, matka dwójki/trójki dzieci, żyjąca w mieście, gdzie nie ma już żadnej fabryki, ani porządnego bazaru, a sektor usług ledwie zipie? Żebrać pod kościołem i w ośrodku pomocy społecznej?

Bynajmniej! Ewentualnie liczyć na wrażliwe serce prywatnego darczyńcy (dla niektórych - to jest ironiczna wypowiedź)

Pierdolone hipermarkety migają się od podatków, zarżnęły drobny handel skuteczniej niż zrobił to Bierut, wciskają towar gorszej jakości po europejskich cenach, a płacą pracownikom 50 zł dniówki.
Zaorać w chuj, nie tylko w niedzielę.

Mają kapitał, mają siłę i o swoje walczą. Ale pracownik nie może, musi się dostosować, bo jest słaby!

[Socjopapa]

Jeżeli takie masz o tym wyobrażenie, to faktycznie marnie to wygląda i się Tobie nie dziwię.

To nie jest wyobrażenie - to jest opis rzeczywistości w oparciu o wypowiedzi samych socjalistów.

Nikt pracownikowi nie broni walczyć - gdzieś to się takich bzdur naczytał. Walka w tym przypadku odbywa się poprzez negocjacje czy zmianę pracy.

A jaki wybór ma czterdziestoletnia żona pijaka, matka dwójki/trójki dzieci, żyjąca w mieście, gdzie nie ma już żadnej fabryki, ani porządnego bazaru, a sektor usług ledwie zipie? Żebrać pod kościołem i w ośrodku pomocy społecznej?

Polska nie kończy się na Kabatach.

Pierdolone hipermarkety migają się od podatków, zarżnęły drobny handel skuteczniej niż zrobił to Bierut, wciskają towar gorszej jakości po europejskich cenach, a płacą pracownikom 50 zł dniówki.

Zaorać w chuj, nie tylko w niedzielę.

Jak zwykle brednie nie mające nic wspólnego z rzeczywistością.

[Łoś]

To nie jest wyobrażenie - to jest opis rzeczywistości w oparciu o wypowiedzi samych socjalistów.

Jakiś zniekształcony, przynajmniej niezgodny z moim.

Jak zwykle brednie nie mające nic wspólnego z rzeczywistością.

Przykład tej kobiety nie ma nic wspólnego z rzeczywistością? Moim zdaniem, to częsty przypadek, bardzo rzeczywisty.

[kkap]

Jestem za całkowitym zakazem.
W normalnych krajach w niedzielę "fabryki handlu" są zamknięte.

Niechże choć w jeden dzień w tygodniu matki nacieszą się dziećmi a dzieci matkami.

Tam gdzie w grę wchodzi rodzina, tam Wielkie Czcigodne Bóstwo PKB powinno dać se siana.

Ale Palmer, dzieci się nie nacieszą matkami ani matki dziećmi, kiedy nie będą mieli co jeść. A taka ustawa może jedynie spowodować wzrost bezrobocia, które jest już i tak horrendalnie za wysokie i tylko dzięki emigrantom nie ma w Polsce takiej katastrofy z zatrudnieniem jak w Hiszpanii.

Ale nawet pomijając najważniejsze czynniki (czyli ekonomiczne) nie da się nie zauważyć, że niedziela jest po prostu... najlepszym dniem na zakupy. Zdecydowana większość branż ma wolne, masa ludzi również, to idealny czas dla nich, żeby zrobić duże zakupy. Bo tak naprawdę kiedy ludzie mają robić zakupy, jak są w pracy?

Jako liberał gospodarczy nie popieram walki o prawa pracowników w ogóle, ale jeśli już miałbym się czegoś dla nich domagać, to po prostu poszanowania pensum godzin i prawa do dwóch dni wolnych w tygodniu, niekoniecznie soboty i niedzieli. Każda branża ma jakieś swoje plusy i minusy. No więc w handlu minusem jest to, że trzeba być elastycznym. Ale za to jest to dużo lżejsza praca niż np. na taśmie w fabryce. Po prostu, wybierając pracę w określonej branży należy liczyć się z tym jakie konsekwencje to niesie. Jeśli nie chcę więc pracować w niedzielę, to nie zatrudniam się w sklepie, który jest w niedzielę otwarty, a nie walczę o to, aby ten sklep zamknąć dla mojej wygody. To jest kurwa klasyczny egoizm: "ja jestem pokrzywdzony ciężko bo muszę robić". Po pierwsze, nie musisz, po drugie są inne branże, a po trzecie (najważniejsze) o wygodzie klientów to kurna nikt nie pomyśli. I tu nasuwa się bardzo ważne pytanie: Dla kogo jest handel? Odpowiedź jest oczywista i to uznałbym za punkt wyjścia.

A jaki wybór ma czterdziestoletnia żona pijaka, matka dwójki/trójki dzieci, żyjąca w mieście, gdzie nie ma już żadnej fabryki, ani porządnego bazaru, a sektor usług ledwie zipie? Żebrać pod kościołem i w ośrodku pomocy społecznej?

Polska nie kończy się na Kabatach.

Pierdolone hipermarkety migają się od podatków, zarżnęły drobny handel skuteczniej niż zrobił to Bierut, wciskają towar gorszej jakości po europejskich cenach, a płacą pracownikom 50 zł dniówki.

Zaorać w chuj, nie tylko w niedzielę

A tu poruszyłeś ważny temat, który nawet wymagałby dyskusji w osobnym wątku, bo to co robią hipermarkety w Polsce to dużo szersze spektrum materiału do omówienia, niż tylko to co mieści się w ramach wątku o pracy w niedzielę. Od siebie powiadam zaś, że taki zakaz pracy w niedzielę, może tylko jeszcze bardziej dorżnąć mały handel.

Jak zwykle brednie nie mające nic wspólnego z rzeczywistością.

To akurat nie są żadne brednie, tylko fakty. Korporacje handlowe przejmują rynek w sposób agresywny przy aprobacie rządów, które często zwalniają je z podatków za tworzenie nowych miejsc pracy. Na zachodzie widać to dobrze. Tu gdzie mieszkam próżno by Ci było szukać osiedlowego sklepu z warzywami, chlebkiem, piwkiem etc Jest market i chuj, a w markecie żywność aż się świeci i odpycha sztucznością. Nic wspaniałego. Ale jak mówię, to temat na inny wątek, może ktoś wydzieli?

[zefciu]

bardzo rzeczywisty.

Tak tak - bardzo rzeczywiste. Zarżnięto drobny handel sprzedając gorszy towar drożej. Oczywiście wierzymy.

[Socjopapa]

Jakiś zniekształcony, bo niezgodny chociażby z moim.

To posłuchaj co mówią socjaliści, gdy zabierają się do dorzynania gospodarki i społeczeństwa po raz kolejny.

Przykład tej kobiety nie ma nic wspólnego z rzeczywistością? Moim zdaniem, to częsty przypadek, bardzo rzeczywisty.

W Polsce niewątpliwie zdarzają się mordercy. Z tego wynika, że wszyscy Polacy są mordercami. Ergo, należy wszystkich Polaków profilaktycznie zamknąć. Logika socjalistów i socjaluchów.:roll::wall:

[Łoś]

Tak tak - bardzo rzeczywiste. Zarżnięto drobny handel sprzedając gorszy towar drożej. Oczywiście wierzymy.

Palmer pisał o 40 letniej kobiecie... Halo! Baza do Zefcia (żart)

[Łoś]

To posłuchaj co mówią socjaliści, gdy zabierają się do dorzynania gospodarki i społeczeństwa po raz kolejny.

Zgadzam się. Moimi autorytetami są bardziej akademiccy i praktyczni myśliciele, jak np: znany zapewne wielu Stiglitz.

W Polsce niewątpliwie zdarzają się mordercy. Z tego wynika, że wszyscy Polacy są mordercami. Ergo, należy wszystkich Polaków profilaktycznie zamknąć. Logika socjalistów i socjaluchów.:roll::wall:

Nie widzę związku. Proszę o wyjaśnienie.

[zefciu]

Palmer pisał o 40 letniej kobiecie...

Palmer pisał też o tym, że hipermarkety zarżnęły konkurencję sprzedając gorsze rzeczy taniej.

Nie widzę związku.

Ogólnie mało widzisz poza swoją religią.

[Łoś]

Palmer pisał też o tym, że hipermarkety zarżnęły konkurencję sprzedając gorsze rzeczy taniej.

Cytowałeś moją wypowiedź odnośnie stopnia rzeczywistości wystąpienia sytuacji 40 kobiety. Więc coś Ci się najwyraźniej pomieszało.

Ogólnie mało widzisz poza swoją religią.

10/10!

[Socjopapa]

Zgadzam się. Moimi autorytetami są bardziej akademiccy i praktyczni myśliciele, jak np: znany zapewne wielu Stiglitz.

Kiedy Stiglitz był ministrem w polskim rządzie, czy chociaż posłem w polskim Sejmie?

Nie widzę związku. Proszę o wyjaśnienie.

Związek jest oczywisty. Z teoretycznej sytuacji jednej osoby ekstrapolujesz na całą społeczność pracowników hipermarketów i na tej podstawie domagasz się tego czy owego. Zrobiłem to samo co Ty.

[Łoś]

Kiedy Stiglitz był ministrem w polskim rządzie, czy chociaż posłem w polskim Sejmie?

A Ludwig von Mises był?

Związek jest oczywisty. Z teoretycznej sytuacji jednej osoby ekstrapolujesz na całą społeczność pracowników hipermarketów i na tej podstawie domagasz się tego czy owego. Zrobiłem to samo co Ty.

Tyle, że z mordercami. Trochę to inna sytuacja Morderstwo jest 0:1, wynagrodzenie niekoniecznie.