Liczba postów: 5,097
Liczba wątków: 27
Dołączył: 11.2009
Reputacja:
18
Dzięki Panowie.
Już myślałem, że tylko mnie takie informacje poruszają.
Grim,
zdaję sobie sprawę z dylematu przed jakim stoimy - chronić inne gatunki, czy dbać o ludzi? Rozumiem też, że nie ma cudownych rozwiązań i nie uratujemy wszystkich istniejących na planecie stworzeń. Sądzę, że powinniśmy zrobić wszystko, co możliwe, by lista tych, które znikną, była jak najkrótsza. Nie da się tego uzyskać, bez ograniczenia naszych apetytów. Na razie chodzi o uświadomienie tych faktów szerszym kręgom opinii publicznej.
A perspektywa odtwarzania wymarłych gatunków długo jeszcze będzie sferą marzeń a nie rzeczywistych możliwości. Ponadto, po co mielibyśmy to robić w sytuacji braku miejsca dla dziko żyjących stworzeń? By zapełnić nimi parki rozrywki?
Liczba postów: 12,429
Liczba wątków: 91
Dołączył: 03.2013
Reputacja:
890 Płeć: mężczyzna
Grim napisał(a):Ja bym nie powiedział że ekooszołom, tylko że "mleko się wylało", mamy na swoim koncie różne gatunki, ale też potrafiliśmy przywrócić niektóre z zagrożonych wymarciem do całkiem pokaźnych liczb. Myślę, że tego nosorożca, podobnie jak amerykańskie bizony, również dałoby się przywrócić, tylko nie będzie to ani tanie, ani łatwe. Jest też kwestia ile z wielu różnych gatunków, tak czy inaczej czeka wymarcie i to nie spowodowane naszym działaniem, w sensie na ile możemy walczyć z naturą o to żeby jakieś gatunki żyły dalej. Mogę podać przykład pszczół, które są nam bardzo potrzebne, a które padają w dziesiątkach jeśli nie setkach tysięcy rocznie i o ile wiem jak na razie przegrywamy walkę o ich przetrwanie, pomimo jak najszczerszych intencji.
Liczba postów: 5,097
Liczba wątków: 27
Dołączył: 11.2009
Reputacja:
18
Pisałem już na forum o tym znaczącym wydarzeniu: http://szostkiewicz.blog.polityka.pl/201...?nocheck=1
znaczącym, gdyż po okresie posuchy, jest małym kroczkiem dającym nadzieję na normalne relacje pomiędzy wierzącymi i niewierzącymi członkami społeczeństwa.
Liczba postów: 21,707
Liczba wątków: 218
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
975 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
Cytat:Takie otwarte podejście jest czymś oczywistym w krajach o silnej tradycji demokratycznej. Jeśli tylko chcą, wierzący i niewierzący mają sobie wiele rzeczy do powiedzenia. To wzbogaca obie strony. W końcu ponad wszelkimi różnicami poglądów łączy nas ludzka natura. Potrzebujemy wspólnoty, otuchy, inspiracji, lękamy się o bliskich i o siebie, zamyślamy się nad sensem i celem naszego życia, nad złem, cierpieniem i śmiercią.
Możemy się oczywiście pozamykać w swoich wieżach z kości słoniowej, obozach warownych, miejscach, do których „obcym wstęp wzbroniony”. Ale możemy też wyjść na „dziedziniec pogan”, wmieszać się w barwny tłum, wdać w rozmowę z kimś nieznanym, lecz ciekawym albo po prostu posłuchać rozmów innych ludzi.
Toż to obrzydliwa esencja lewactwa i multi.
Równia pochyła cywilizacji Białego Człowieka.
Liczba postów: 2,142
Liczba wątków: 1
Dołączył: 04.2009
Reputacja:
48 Płeć: nie wybrano
Wyznanie: ateista 100%, jebać masonów i swieckich humanistów
Sofeicz napisał(a):Toż to obrzydliwa esencja lewactwa i multi.
Równia pochyła cywilizacji Białego Człowieka.
Ech Sofeiczu, Sofeiczu.
Szósty krzyżyk na karku, a Ty żeś się niczego nie nauczył...
zresztą wierz w sobie w co chcesz, nawet w to, że oni tam o multi, genderach, czy o Lemańskim - księdzu suspendowanym - debatowali.
Liczba postów: 21,707
Liczba wątków: 218
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
975 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
Marlow napisał(a):...
zresztą wierz w sobie w co chcesz, nawet w to, że oni tam o multi, genderach, czy o Lemańskim - księdzu suspendowanym - debatowali.
Jasne jak RIP Cube999 - pewnie debatowali nad utrzymaniem monopolu judeo-masońsko-żydowskiego think tanku!
Napisałem już n razy ale mogę napisać po raz n+1 - w przeciwieństwie do kliku forumowych 'zatroskańców' zupełnie nie interesuje mnie intencja dobrostanu KK i jego przystawania do współczesnego abolicjonizmu, tudzież permisywizmu.
Dla mnie, Sofeicza, KK ma być przedsoborowy, ponury, straszący i wykluczający.
Wtedy miałby większą szansę powrotu do okresu katakumbowego, kiedy wykazywał największą koherencję i etos.
Cytat:Niektóre z największych i najbardziej znanych amerykańskich korporacji przez dekady budowały swoją potęgę na płaceniu głodowych pensji swoim ludziom.
- Niskie płace są jedną z kluczowych spraw, o które musimy walczyć, jeśli chcemy zwiększać zyski - mówił na początku lat 60. zeszłego wieku Sam Walton, wtedy właściciel kilku sklepów w Arkansas. Dziś założony przez niego Walmart jest największą siecią handlu detalicznego i największym prywatnym pracodawcą na planecie (zaraz za nim - McDonald's).
Walton budował imperium, zatrudniając robotników rolnych, którzy tysiącami lądowali na bruku wskutek ekspresowej technologizacji rolnictwa. Płacił im, jak najmniej się dało, nie więcej niż 50 centów za godzinę. Gdy Kongres uchwalił ustawę o płacy minimalnej na poziomie 1,15 dol., zwalniając z jej przestrzegania jedynie firmy przynoszące mniej niż 250 tys. dolarów przychodów rocznie, Walton podzielił swoją korporację na małe spółki nieprzekraczające tego progu. Gdy sąd federalny orzekł, że oszukuje w ten sposób pracowników, i nakazał mu wypłatę wyrównania za wiele miesięcy, szef Walmartu wypisał czeki, ale jednocześnie zagroził, że każdy, kto czek spienięży, wyleci z roboty.
To, że za siedem dolców za godzinę brutto nie da się wyżyć, wiedzą doskonale również szefowie McDonald's. Dwa lata temu wyciekł wewnętrzny poradnik, który firma przygotowała dla pracowników. Wynikało z niego, że po zapłaceniu czynszu i rachunków za prąd i gaz zostaje 27 dol. na każdy dzień miesiąca. Według księgowych McDonald's ma to starczyć na jedzenie, benzynę, ubrania, leki, podręczniki dla dzieci itd. Co więcej, w rubryce ubezpieczenie zdrowotne wpisano kwotę 20 dol. miesięcznie, choć sam McDonald's oferuje polisę trzy razy droższą. Na ogrzewanie firma radzi wydać zero, a po stronie dochodów oprócz pensji z McDonald's wpisano - uwaga - 900 dol. z "drugiego etatu".
Nieco później wyszło na jaw, że przez telefoniczną infolinię McDonald's instruował pracowników, jak składać wnioski o zasiłki, a na specjalnej stronie internetowej (już zamkniętej) radził dzielić posiłki na małe porcje (bo to lepiej zaspokaja głód) i wyprzedawać niepotrzebne sprzęty domowe przez internet.
Oficjalnie bezrobocie w USA wynosi nieco ponad 5 proc. Tyle że miliony Amerykanów, którzy pracę mają, i tak żyją na skraju nędzy. - Niskie płace są jednym z najważniejszych problemów, z jakim mierzą się dziś amerykańskie rodziny - mówi Elise Gould z Economic Policy Institute.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Liczba postów: 12,313
Liczba wątków: 81
Dołączył: 12.2009
Reputacja:
388 Płeć: nie wybrano
Właśnie oglądam dokument o Koreii Północnej, w którym mowa o zmianie ich polityki (samymi wysyłają ludzi w świat aby pracowali i zdobywali dla nich walutę, odchodzą od ich izolowania).
Inaczej ujmując-eksportują niewolników zgarniając niemal wszystko co za granicą zarobią.
Słuchając o tym jak wygląda sytuacja tych ludzi i czytając powyższy tekst te dwa państwa jakoś tak zlały mi się w jedno.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dlaniej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Cytat:Gdańska Stocznia płaci miesięcznie 2,5 tysiąca złotych za pracę każdego z północnokoreańskich robotników. Jednak sami stoczniowcy dostają do ręki tylko 60 złotych, resztę zabiera reżim – pisze „Gazeta Wyborcza”. Jak dowiedział się RMF, sprawą pracowników zajęła się już Państwowa Inspekcja Pracy.
Reszta pensji koreańskich robotników wysyłana jest do Korei. Jednak, jak wynika z publikacji GW, 60 złotych (ok. 15 euro) to i tak spora stawka jak na ten kraj. Stoczniowcy zatrudnieni na miejscu zarabiają bowiem mniej niż jedno euro miesięcznie.
1. Gazeta.pl grzmi w sprawie rekonstrukcji historycznej egzekucji Niemców na Polakach. Rekonstrukcja „wzbudziła ogromne kontrowersje” gdyż jest nazbyt realistyczna! Tam były dzieci i musiały to oglądać! Jak można inscenizować egzekucje? To banalizacja historii i śmierci. To gra na emocjach i chociaż faktograficznie wszystko się zgadza, to jednak nie powinno się pokazywać takich scen.
W tym momencie czytelnik ma już wtłoczoną do głowy opinię, więc można dać relację rekonstruktora, który mówi:
„My wcale nie zrekonstruowaliśmy sceny samego powieszenia. Zaraz po tym, jak założono pętle na szyje, stojący na szubienicy zostali zasłonięci kotarą – tłumaczy Krawczyński. Dziwi się, że to zdjęcie wzbudziło aż takie emocje.”
No ale co to kogo obchodzi? Przecież to było oburzające! Jak można pokazywać, że Niemcy zabijali Polaków?
Niepokoi mnie co stało się z tym forum, chyba nikt jeszcze nie wkleił tutaj wiadomości o powstaniu nowego państwa Liberland.
Wystarczy przypomnieć sobie czasy gdy pisał tutaj użytkownik Avx, gdyby dotrwał do dziś to pewnie już zbierał by uczestników na wyprawę. Pewnie teraz przebija się do tego raju przez bagna, na piechotę z jakąś bdsm dziewczyną.
Jednak pisząc poważnie, wybiera się ktoś z tego forum. Wystarczyłoby kupić parę metrów drutu kolczastego, ogrodzić teren i czekać na zyski w przyszłości.
1. Sfałszuj testament
2. Mimo jego fałszywości otrzymaj kamienicę
3. Spyl mieszkania z lokatorami
4. ???
5. PROFIT
A jak ja szukałem mieszkania to najuczciwszą ofertę z najładniejszymi pokojami, najfajniejszym sprzętem i tak blisko centrum Bielska jak to tylko możliwe znalazłem w kamienicy u żyda. Natomiast polaczek u którego mieszkałem nie bał się wezwania do sądu byle tylko wyłudzić cztery stówy, a nuż się uda...
P.S. Skąd wiem że mieszkanie było żyda? Bo mi powiedziała konspiracyjnym szeptem pani co się nim opiekowała.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
,,W ciągu dwóch ostatnich lat, Australii udało się znacząco ograniczyć problem uchodźców próbujących przedostać się do kraju przez ocean. Coraz więcej osób widzi w tym lekcję dla Europy i jej perypetii z "nieregularnymi migrantami". Ale przyjęcie przez UE drakońskiego modelu z Australii jest mało prawdopodobne.
- Jedynym sposobem na powstrzymanie tych katastrof jest zatrzymanie ludzi, którzy zajmują się przemytem migrantów. Jedyną drogą by to zrobić jest, w rzeczy samej, zatrzymanie tych łodzi - powiedział niedługo po serii tragedii na Morzu Śródziemnym premier Australii Tony Abbott, pouczając europejskich przywódców na temat polityki migracyjnej i oferując im rady oparte na rozwiązaniach przyjętych przez jego rząd - Kraje Europy muszą wprowadzić mocną i stanowczą politykę, by ukrócić przemyt ludzi - nawoływał polityk.
Australijski sukces
UNHCR i IOM: 800 ofiar tragedii na Morzu Śródziemnym
Jeśli spojrzeć na statystykę, Abbott rzeczywiście ma się czym chwalić, jeśli chodzi o walkę z przemytem ludzi i ograniczanie liczby śmiertelnie niebezpiecznych podróży przez morze. Jeszcze trzy lata temu, do północnych wybrzeży Australii docierało rocznie nawet do 25 tysięcy "nieregularnych migrantów", a na Pacyfiku regularnie dochodziło do tragedii. W ciągu sześciu lat trwania polityki względnie otwartych granic, na morzu zginęło w ten sposób ponad 800 uchodźców. Obecnie sytuacja wygląda zupełnie inaczej. W całym zeszłym roku, ryzykownej przeprawy podjęło się jedynie 10 grup uchodźców, liczących łącznie 400 osób. W tym roku będzie ich jeszcze mniej.
Polityka odstraszania
Australia może więc mówić o sukcesie. Biznes przemytniczy został ukrócony, a ludzkie życia ocalone. Problem w tym, jakim kosztem i jakimi metodami osiągnięto ten sukces. Te są, lekko mówiąc, kontrowersyjne. Od 2013 roku australijska polityka względem nieregularnych migrantów opiera się na jednej głównej zasadzie: odstraszania. Rząd w Canberrze otwarcie oświadczył , że żaden poszukujący azylu migrant, który podejmie się przeprawy przez ocean, nie może liczyć na przyznanie statusu uchodźcy w Australii. Deklaracji tej towarzyszyły zdecydowanie działania australijskiej marynarki i straży przybrzeżnej, które podwoiły swoje operacje na morzu i przechwytują każdą barkę zmierzającą . Znajdujący się tam ludzie nie zostają wówczas transportowani do celu podróży, lecz do odległych, zamkniętych i rygorystycznych ośrodków poza terytorium Australii, głównie na odizolowanej od świata wyspie-republice Nauru oraz w Papui Nowej Gwinei. Tam rozpatruje się ich wnioski o azyl, po czym albo zawraca do kraju, z którego zaczęli swą morską podróż (zwykle do Indonezji), albo oferuje możliwość przesiedlenia - lecz nie w Australii, a np. w Kambodży. "
Liczba postów: 9,167
Liczba wątków: 64
Dołączył: 01.2009
Reputacja:
60 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany
http://www.wykop.pl/ramka/1955096/stalis...mi-europy/
Ja już dawno mówiłem, że trzeba rozgonić to całe tałatajstwo. Watykańczykom z grubymi brzuchami mówimy zdecydowane: nie!
Przydałaby się u nas jakaś rewolucja: nie tylko odcięcie od państwowego cyca czarnej zarazy, ale również seria między łopatki dla krwiożerczych kapitalistów. Nic nie napawałoby mnie większą rozkoszą niż pracujące 24 godziny na dobę plutony egzekucyjne dla tych wrogów ludu i kwik tych parszywych gnojów. A tymczasem piosenka:
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".