To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Gra o Tron - co w tym jest? [spoilery]
zefciu napisał(a):
Dwa Litry Wody napisał(a): ale sama szybkość
Serial "Gra o Tron" to nie jest grecka sztuka, gdzie masz jedność czasu, miejsca i akcji.

Otóż to. W jednej scenie Varys np knuje z Dorne i Reach, a w następnej już towarzyszy Danereys na pokładzie flagowca floty w której płyną też statki pod banderami Martellów i Tyrellów. Przecież się nie teleportował. Był w Westeros, zawarł porozumienie, wrócił i wypłynął z flotą. Trochę czasu upłynęło.

Dwa Litry Wody napisał(a):  Zważywszy zaś na osobowość Littlefingera oraz jego talent do snucia intryg i pozyskiwania stronników scenariusz, w którym na skutek celowego zaniechania stosowne meldunki nie docierają na czas do młodego Boltona wcale nie wydaje się mało prawdopodobny – zwłaszcza, że Ramsey nie musiał być specjalnie popularny wśród ludzi od lat wiernie służących Rooseowi.

Nie zadziała. Po pierwsze armia z Doliny to nie w kij dmuchał. W czasie marszu jest widoczna przez setki, lub tysiące ludzi. Ktoś ją prowadzi, ktoś dostarcza żywności i furażu, ktoś sprzedaje żołnierzom wódkę, a inny stręczy prostytutki. Wieści o ludziach Arrynów powinny dotrzeć nawet do kupców bytujących w Winterfell, a co dopiero do Boltona.

Poza tym tacy psychopaci władzy jak Ramsay Bolton mają zwykle kilka dublujących się źródeł informacji. Jak jedna siatka zawiedzie lub zdradzi, pozostałe to wykryją. Dlatego niezauważony marsz Littlefingera przez Północ jest największym jak dotąd mnie zgrzytem i niedociągnięciem w serialu.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
Zefciu
Cytat:Serial "Gra o Tron" to nie jest grecka sztuka, gdzie masz jedność czasu, miejsca i akcji.
Niby nie, jednak uczciwie przyznać trzeba, że pojawienie się Littlefingera pod Winterfell to przecież czystej wody deus ex machina. Oczko

Pilaster
Cytat:niezauważony marsz Littlefingera przez Północ jest największym jak dotąd mnie zgrzytem i niedociągnięciem w serialu
Czy jest to zgrzyt największy, pozostaje sprawą indywidualną – jednych bardziej irytować będą niedociągnięcia dotyczące logistyki, podczas gdy inni większą uwagę zwrócą np. na technikę walki  bronią białą i drzewcową. Kwestia gustu i indywidualnej wrażliwości. Tak czy inaczej uważam, że przy odrobinie narracyjnych wygibasów „rajd Littlefingera” dałoby się od biedy obronić – przypominam, że np. Jaime i Bronn wraz z armią Lannisterów podchodzą pod sam obóz oblegających Riverrun Freyów zupełnie niezauważeni i to mimo, że wcale nie starali się ukryć kierunku i celu marszu.
O Lord, bless this thy hand grenade, that with it thou mayest blow thy enemies to tiny bits in thy mercy.
Odpowiedz
Dwa Litry Wody napisał(a): uważam, że przy odrobinie narracyjnych wygibasów „rajd Littlefingera” dałoby się od biedy obronić – przypominam, że np. Jaime i Bronn wraz z armią Lannisterów podchodzą pod sam obóz oblegających Riverrun Freyów zupełnie niezauważeni i to mimo, że wcale nie starali się ukryć kierunku i celu marszu.

Jednak Freyowie są przedstawieni jako kompletni nieudacznicy i durnie. A Ramsay Bolton to zupełnie inna liga. Po drugie odległość jaką przebyły oddziały Jaimego na terenach przynajmniej teoretycznie kontrolowanych przez Freyów, ani się umywa do odległości na Północy - królestwie większym niż wszystkie pozostałe sześć razem wzięte. Jaime musiał pozostać niezauważony przez co najwyżej kilka dni i to przez ludzi całkowicie niekompetentnych. Littlefinger Północ przemierzać musiał tygodniami, a ukrywał się przed genialnym paranoikiem i psychopatą. Geniuszem zła, ale jednak geniuszem. Co gorsza, z mapy wynika, że o ile faktycznie przybył morzem omijając Fosę Cailin, to musiał przemaszerować przez ...Dreadfort - rodzinne ziemie Boltonów.


Jeszcze z innej beczki. Na wyprawę do Westeros Deanerys zabiera dotrackie khalasary. Pytanie, jak zamierza je kontrolować, kiedy już się tam znajdą? To przecież konni koczownicy. Walczyć pewnie będą dzielnie i skutecznie, ale potem rozjadą się po całym Westeros (może z wyjątkiem Północy) paląc, gwałcąc, rabując i mordując.  To oczywiście zwróci wszystkich westerojczyków przeciwko nim i tym samym przeciwko Deanerys.  A Lannisterowie odzyskają poparcie jako "obrońcy przed stepową dziczą". Ciekawe jak Deanerys zamierza rozwiązać ten problem.




To samo dotyczy Żelaznych Wysp. Zawierając przymierze z Yarą/Ashą i Theonem Deanerys żąda od nich zaprzestania najazdów na Siedem Królestw. Ci się krótko wahają, a potem się ..zgadzają. I już można uścisnąć sobie ręce. Odwieczny problem najazdów pirackich został tym samym rozwiązany. Wygnani z ojczyzny, a zatem skłonni obiecać cokolwiek Greyjoyowie obiecali, że najazdów nie będzie. Duży uśmiech
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
Pilaster
Cytat:Jednak Freyowie są przedstawieni jako kompletni nieudacznicy i durnie. A Ramsay Bolton to zupełnie inna liga. Po drugie odległość jaką przebyły oddziały Jaimego na terenach przynajmniej teoretycznie kontrolowanych przez Freyów, ani się umywa do odległości na Północy - królestwie większym niż wszystkie pozostałe sześć razem wzięte. Jaime musiał pozostać niezauważony przez co najwyżej kilka dni i to przez ludzi całkowicie niekompetentnych. Littlefinger Północ przemierzać musiał tygodniami, a ukrywał się przed genialnym paranoikiem i psychopatą.
1. Źle oceniasz Freyów. W końcu to oni całkiem sprawnie zorganizowali i przeprowadzili krwawe gody, pozyskali prawa do Riverrun oraz skoligacili się z Boltonami dzierżącymi godność namiestników Północy. Całkiem nieźle jak na kompletnych nieudaczników i durniów.
2. Ramseya mógł  z różnych przyczyn zdradzić maestr Wolkan, a zatem osoba mająca kluczową pozycję w systemie zarządzania przepływem informacji (kruki). Odpowiednio wczesne pozyskanie takiego sprzymierzeńca z pewnością ułatwiłoby Littlefingerowi skryte podejście do Winterfell  - zwłaszcza, że:
a) cała uwaga Ramseya koncentrowała się na północy – tam znajdowali się rzeczywiści (Dzicy) i potencjalni (Nocna Straż) sprzymierzeńcy Johna Snowa
b) karna, nieobciążona zbędnym taborem (zapasy w jukach na „luźnych” wierzchowcach, wierzchowce na zmianę) konna armia zarządzana przez osobę tak kompetentną jak Littlefinger powinna przemieszczać się z zawrotną, jak na feudalne realia, prędkością – zwłaszcza, jeśli podróżuje po drodze tak dobrej ja Królewski Trakt.
Cytat:Jeszcze z innej beczki. Na wyprawę do Westeros Deanerys zabiera dotrackie khalasary. Pytanie, jak zamierza je kontrolować, kiedy już się tam znajdą? To przecież konni koczownicy. Walczyć pewnie będą dzielnie i skutecznie, ale potem rozjadą się po całym Westeros (może z wyjątkiem Północy) paląc, gwałcąc, rabując i mordując.  
Oj tam, oj tam. Zapewne część nie przeżyje podróży (sztorm, choroby), zaś większość zginie w czasie wojny (nie tyle nawet w walce co na skutek ran, chorób, głodu i wyczerpania). Z pierwotnej liczby Dothraków zostanie pewnie jakieś 30 – 40%, z czego zdolni do walki mężczyźni stanowić będą mniejszość. Gdy nastanie pokój to część pewnie rozjedzie się po kraju by palić, grabić i rabować – tych jednak wytępią smoki i armie Danerys. Reszta natomiast nie będzie sprawiać większych kłopotów i stopniowo wtopi się w społeczność Westeros przejmując jego zwyczaje i kulturę.
Cytat:To samo dotyczy Żelaznych Wysp. Zawierając przymierze z Yarą/Ashą i Theonem Deanerys żąda od nich zaprzestania najazdów na Siedem Królestw. Ci się krótko wahają, a potem się ..zgadzają.
A dlaczego mieliby się niby nie zgodzić? Przecież Yara i Theon  wyrzekają się piractwa… by zostać korsarzami i porzuciwszy organizowane na własną rękę i ryzyko najazdy na położone wzdłuż Kamiennego Brzegu zadupia zacząć wyprawiać się na opływających w bogactwa wrogów Danerys, korzystając przy tym z zasobów i ochrony smoczej królowej. Jeśli dodać do tego potwierdzenie prawa dzieci Balona do władania Żelaznymi Wyspami, to jest to po prosu interes życia.
O Lord, bless this thy hand grenade, that with it thou mayest blow thy enemies to tiny bits in thy mercy.
Odpowiedz
Dwa Litry Wody napisał(a): Pilaster
Cytat:Jednak Freyowie są przedstawieni jako kompletni nieudacznicy i durnie. A Ramsay Bolton to zupełnie inna liga. Po drugie odległość jaką przebyły oddziały Jaimego na terenach przynajmniej teoretycznie kontrolowanych przez Freyów, ani się umywa do odległości na Północy - królestwie większym niż wszystkie pozostałe sześć razem wzięte. Jaime musiał pozostać niezauważony przez co najwyżej kilka dni i to przez ludzi całkowicie niekompetentnych. Littlefinger Północ przemierzać musiał tygodniami, a ukrywał się przed genialnym paranoikiem i psychopatą.
1. Źle oceniasz Freyów. W końcu to oni całkiem sprawnie zorganizowali i przeprowadzili krwawe gody, pozyskali prawa do Riverrun oraz skoligacili się z Boltonami dzierżącymi godność namiestników Północy.

To wszystko Walder Frey. A on pod Riverrun nie dowodził. Zresztą widać, ze Freyowie nie tylko nie wykryli zbliżających się oddziałów Jamiego, ale jak nieudolnie i bez sensu usiłowali szantażować Blackfisha



Cytat:2. Ramseya mógł  z różnych przyczyn zdradzić maestr Wolkan


Owszem, ale przecież taki psychopata jak Ramsay nie mógł w żadnym razie poprzestawać na tylko tym jednym kanale informacyjnym. Żaden podobny mu satrapa w dziejach tak nie czynił. Kruki krukami, ale tradycyjne siatki szpiegowskie z gońcami, skupowanie informacji od podróżnych i kupców , etc, tez powinno być.


Cytat:a) cała uwaga Ramseya koncentrowała się na północy – tam znajdowali się rzeczywiści (Dzicy) i potencjalni (Nocna Straż) sprzymierzeńcy Johna Snowa

I stamtąd tez wcześniej nadszedł Stannis. Niemniej przecież Ramsay to nie Sauron z LOTR. Musiał też interesować się tym, co się działo gdzie indziej.

 

Cytat:b) karna, nieobciążona zbędnym taborem (zapasy w jukach na „luźnych” wierzchowcach, wierzchowce na zmianę) konna armia zarządzana przez osobę tak kompetentną jak Littlefinger powinna przemieszczać się z zawrotną, jak na feudalne realia, prędkością – zwłaszcza, jeśli podróżuje po drodze tak dobrej ja Królewski Trakt. 

Czyli 2 litry zakłada, że Litllefinger nadszedł jednak lądem. A co w takim razie z Fosą Cailin? A dystans do przemarszu z Doliny znów się znacznie poza tym wydłuża.  Zresztą taki marsz komunikiem może armia przedprzemysłowa zrealizować w przeciągu kilku dni. Na pewno nie tygodni. Nie da się zabrać tyle zapasów na juki. Inne rozwiązanie - zaopatrzenie dla ludzi i koni czekało na Petyra po drodze. Jednak kto je tam zgromadził i znów dlaczego Bolton nic o tym nie widział?


Cytat: Z pierwotnej liczby Dothraków zostanie pewnie jakieś 30 – 40%,
 
Ciekawe, ze Mongołowie w realnej historii takich strat nie ponosili...


Cytat:. Gdy nastanie pokój to część pewnie rozjedzie się po kraju by palić, grabić i rabować – tych jednak wytępią smoki i armie Danerys. 


Przecież armie Daenerys to właśnie oni - Dothracy  Duży uśmiech Oczywiście można napuścić jednych na drugich, ale na pewno szkód i strat narobią bardzo dużo. Poza tym sa również niebezpieczni politycznie. Co ich powstrzyma od prób przejęcia władzy na jakichś dogodnych dla nich terenach (Żyzne Reach by się nadawało jak ulał) i plądrowania wszystkich pozostałych? nawet jeżeli pozostaną lojalni wobec Smoczej Królowej, to co z jej następcami? Przewidujący władca, taki jak Daenerys musi myśleć o takich rzeczach zawczasu.


Cytat:Reszta natomiast nie będzie sprawiać większych kłopotów i stopniowo wtopi się w społeczność Westeros przejmując jego zwyczaje i kulturę.

Mongołowie się jakoś nigdy do końca nie wtopili. Ani w społeczność chińską, ani perską, ani wschodnioeuropejską. O kłopotów też robili co niemiara.



Cytat: Przecież Yara i Theon  wyrzekają się piractwa… by zostać korsarzami i porzuciwszy organizowane na własną rękę i ryzyko najazdy na położone wzdłuż Kamiennego Brzegu zadupia zacząć wyprawiać się na opływających w bogactwa wrogów Danerys, korzystając przy tym z zasobów i ochrony smoczej królowej.


Tak będzie, dopóki będzie trwała wojna. A kiedy wrogowie Daenerys staną się w końcu jej lojalnymi poddanymi, to żelaźni ludzie tak po prostu sobie osiądą na swoich jałowych wyspach i zajmą się wyłącznie rybołówstwem i obsługą ruchu turystycznego? Zgadzając się na niezależność Żelaznych Wysp, Deanerys szykuje sobie poważne problemy z piractwem w przyszłości i nie ma znaczenia, czy Wyspami będzie rządził Euron, dzieci Balona, czy ktokolwiek inny. Racją stanu jest inkorporowanie Wysp do Siedmiu królestw (pozostawiając co najwyżej kulturową autonomię, religię boga utopionego, etc) i pozbycie się problemu poprzez rekrutację tamtejszych mieszkańców do królewskiej floty.

Zatem Deanerys dała młodym Greyjoyom obietnicę, której nie może dotrzymać. Na razie są oni jej potrzebni, ale później...
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
Z Dothrakami się zgadzam. Z Żelaznymi już niekoniecznie. Asha/Yara jest przedstawiona jako jedyna chyba przedstawicielka swojego narodu, która rozumie, że kultura łupieżcza to droga do nikąd. Jednocześnie mieszkańcy Wysp nigdy nie zadowolą się brakiem suwerenności. Rozwiązaniem więc może być tylko sojusz, w którym Żelaźni będą walczyć u boku Królewskiej Przystani. Potem może jakaś unia personalna, coś jak wcześniej z Dorne. Każde inne rozwiązanie jest wysoce niestabilne.
Odpowiedz
Bardzo mozliwe, ze Dothracy wymra kiedy zaczna gromadzic westeroskie bakterie w swoich organizmach. Jakos malo widzielismy ich w Westeros do tej pory. Chyba jeden był u Vargo Hoata i na tyk koniec. Moze gina od chorob? Sa dość odseparowani od Westeros wiec mogli zatracic odpornosc na nie.
Odpowiedz
pilaster napisał(a): A Ramsay Bolton to zupełnie inna liga.

Bynajmniej. Roose Bolton to była inna liga. Ramsay to impulsywny sadysta i nic więcej. Jest o oczko wyżej od Freyów, bo jego sadyzm faktycznie nie zna granic.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
zefciu napisał(a): Asha/Yara jest przedstawiona jako jedyna chyba przedstawicielka swojego narodu, która rozumie, że kultura łupieżcza to droga do nikąd. 

To fajnie że rozumie, ale aby faktycznie zaprzestać piractwa potrzebne jest alternatywne, a zarazem obfitsze, źródło dochodu dla ludności. Samo rybołówstwo nie wystarczy, chyba, żeby Deanerys udało się wylansować w Siedmiu Królestwach trwałą modę na ryby i owoce morza. Inną możliwością jest właśnie żołd dla marynarzy i oficerów królewskiej marynarki. 

I to już wszystkie warianty możliwe w gospodarce feudalnej.



Cytat: Rozwiązaniem więc może być tylko sojusz, w którym Żelaźni będą walczyć u boku Królewskiej Przystani. 


Pięknie, tylko z kim? Co się stanie, kiedy w końcu wszyscy w Westeros uznają władzę Zrodzonej z Burzy?


Cytat:Potem może jakaś unia personalna, coś jak wcześniej z Dorne. 

Trudno to sobie realnie wyobrazić. Poza tym już jest problem sukcesyjny. Theon jest wykastrowanym eunuchem, a Yara jest ...inaczej.  Oczko Ale powiedzmy, że dla dobra narodu i dynastii by zamknęła oczy, zacisnęła zęby i pomyślała o Pyke. Ale tak czy inaczej unia personalna jest możliwa dopiero w  kolejnym pokoleniu, którego nadal nie ma, bo i Deanerys jest prawdopodobnie bezpłodna. 

Królewskiej Przystani ciężko będzie utrzymać kontrolę nad Żelaznymi Wyspami inaczej niż po prostu osadzając tam królewski garnizon. Deanerys nie może o tym nie wiedzieć. Dzieci Balona w sumie też... Może liczą na to że uda się wytargować dla Wysp lepsze warunki autonomii, niżby to się stało po prostu po zmiażdżeniu Eurona przez armię i flotę Przystani.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
Może wobec powyższego wprowadzą demokrację ? ! ? 1 1
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
pilaster napisał(a): To fajnie że rozumie, ale aby faktycznie zaprzestać piractwa potrzebne jest alternatywne, a zarazem obfitsze, źródło dochodu dla ludności.
Toteż ludność ta może nadal walczyć po stronie Targaryenów. Ale jako (przynajmniej formalnie) suwerenny sojusznik, a nie wasal. Jeśli po obu stronach będzie rozsądny władca, to zrozumie, że to jedyna droga dla obu stron.
Cytat:Samo rybołówstwo nie wystarczy
A to są Wyspy Rybie, czy Żelazne?
Cytat:Pięknie, tylko z kim? Co się stanie, kiedy w końcu wszyscy w Westeros uznają władzę Zrodzonej z Burzy?
To się będzie zrobi dymitriady na Wyspy Letnie. Albo wkręci w grę między Wolnymi Miastami.
Cytat:Trudno to sobie realnie wyobrazić. Poza tym już jest problem sukcesyjny. Theon jest wykastrowanym eunuchem, a Yara jest ...inaczej.  Oczko Ale powiedzmy, że dla dobra narodu i dynastii by zamknęła oczy, zacisnęła zęby i pomyślała o Pyke. Ale tak czy inaczej unia personalna jest możliwa dopiero w  kolejnym pokoleniu, którego nadal nie ma, bo i Deanerys jest prawdopodobnie bezpłodna. 
Ale to jest szerszy problem - kto ma rządzić obydwoma państwami. A potem pytanie - czy te osoby są zdolne zrozumieć sytuację. Yara może zawsze sobie przygarnąć i wychować jakiegoś bystrego następcę, jak sama go nie urodzi (w książce zresztą nie jest na pewno 100% homo).
Odpowiedz
Socjopapa napisał(a):  Ramsay to impulsywny sadysta i nic więcej. 

I dlatego zapewne Petyrowi nie było trudno nakłonić jego ludzi do zdrady. Ale żeby wszystkich?  Zdezorientowany

zefciu napisał(a):
Cytat:Samo rybołówstwo nie wystarczy
A to są Wyspy Rybie, czy Żelazne?


Jakoś do tej pory handel rudą nie odbywał się na znacząca skalę. Siedem Królestw ma własne złoża, łatwiej dostępne. A o rozwoju hutnictwa na wyspach nie ma co myśleć - brak opału.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
pilaster napisał(a): I dlatego zapewne Petyrowi nie było trudno nakłonić jego ludzi do zdrady. Ale żeby wszystkich?  Zdezorientowany

To byli ludzie Roose'a. Założenie, że z automatu uznali Ramsay'a i zaczęli raportować do niego, zamiast się po prostu gdzieś rozejść (bo kto normalny chciałby pracować z gościem, który pod wpływem impulsu potrafi człowieka oskórować), jest co najmniej mocno naciągane. Nawet w najlepszym z możliwych (dla Ramsaya) zmiana lojalności trwa. Nie wykluczałbym też, że Ramsay był zbyt zajęty uciechami, żeby zajmować się jakimiś nudnymi meldunkami.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
Socjopapa napisał(a):
pilaster napisał(a): I dlatego zapewne Petyrowi nie było trudno nakłonić jego ludzi do zdrady. Ale żeby wszystkich?  Zdezorientowany

To byli ludzie Roose'a.

To byli, przynajmniej w większości, ludzie, którzy od pokoleń służyli Boltonom. A Ramsay aktualnie był, o co sam się postarał, ostatnim żyjącym Boltonem. W świecie GOT takie pokoleniowe lojalności są bardzo silne. Zapewne niektórzy z nich mogli odczuwać konflikt lojalności i zdecydować się pod wpływem perswazji Littlefingera na zdradę Ramsaya. Ale na pewno nie wszyscy. A na pewno nie wszyscy w Dreadfort, którędy Petyr musiał przechodzić zakładając że przypłynął morzem. Zakładając że przybył królewskim traktem zaś, zostaje Fosa Cailin.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
pilaster napisał(a):
Socjopapa napisał(a):
pilaster napisał(a): I dlatego zapewne Petyrowi nie było trudno nakłonić jego ludzi do zdrady. Ale żeby wszystkich?  Zdezorientowany

To byli ludzie Roose'a.

To byli, przynajmniej w większości, ludzie, którzy od pokoleń służyli Boltonom. A Ramsay aktualnie był, o co sam się postarał, ostatnim żyjącym Boltonem.

Nie był Boltonem z krwi, tylko z przyjętego nazwiska, a na dodatek ojcobójcą (co do tego nikt nie miał wątpliwości), co w przypadku ludzi Północy nie mogło być obojętne. Nie twierdzę, że całe zdarzenie było perekcyjnie logiczne, ale wykluczone czy szalenie nieprawdopodobne też nie było.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
Cytat: na dodatek ojcobójcą (co do tego nikt nie miał wątpliwości), co w przypadku ludzi Północy nie mogło być obojętne. 

No coś ty? Przecież Roose umarł otruty przez swoich wrogów  Uśmiech Gorsza pewnie była sprawa z Grubą Waldą i jej dzieckiem, bo tego się nijak przeinterpretować nie dało. I to pewnie mogło przeważyć w oczach sług Boltonów. Ale jak napisałem - na pewno nie literalnie wszystkich.

zefciu napisał(a): Po pierwsze pojawienie się w pewnym momencie wielkiego statku kosmicznego byłoby strasznie antyklimatyczne.

Ale i totalnie zaskakujące, łamiące konwencję, etc... Zresztą precedensy już były, choćby w "Thorgalu"


Cytat: Nie mamy chociażby żadnych artefaktów pozostawionych przez taką cywilizację. 


Parę rzeczy można by ponaciągać. Labirynty na Lorath, ruiny Yenn, których dżungla nie chce wchłonąć, a wszelkie próby tam zamieszkania kończą się tragicznie (czyżby skażone promieniotwórczo?). Są też wzmianki, ze pierwszy cesarz Yi Ti po dziesięciu tysiącach lat panowania "powrócił do gwiazd".

Być może owe "czternaście płomieni" Valyrii to nie były wulkany, tylko jakieś reaktory termojądrowe, a zagłada Valyrii miała charakter katastrofy przemysłowej? To by tłumaczyło dlaczego nikt nie potrafi odtworzyć valyriańskiej stali (być może w ogóle to nie jest stal) i dlaczego ci, którzy się wybierają do ruin Valyrii - nie wracają.

Ale faktycznie to strasznie naciągane. Świat GOT jest zdecydowanie bardziej "magiczny" niż technologiczny. A upadek cywilizacji, jeżeli był, to musiał nastąpić strasznie dawno temu, co najmniej 100 tys lat przed wydarzeniami z GOT. Wśród ludzkiej populacji doszło już do specjacji. Cętkowani ludzie z Sothoryos nie krzyżują się z mieszkańcami Westeros i Essos, a Ibbeńczycy - z trudem. Wtedy i brak artefaktów można by wytłumaczyć.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
Pilaster napisał(a):Jeszcze z innej beczki. Na wyprawę do Westeros Deanerys zabiera dotrackie khalasary. Pytanie, jak zamierza je kontrolować, kiedy już się tam znajdą? To przecież konni koczownicy. Walczyć pewnie będą dzielnie i skutecznie, ale potem rozjadą się po całym Westeros (może z wyjątkiem Północy) paląc, gwałcąc, rabując i mordując.  To oczywiście zwróci wszystkich westerojczyków przeciwko nim i tym samym przeciwko Deanerys.  A Lannisterowie odzyskają poparcie jako "obrońcy przed stepową dziczą". Ciekawe jak Deanerys zamierza rozwiązać ten problem.
Wątpię, by Deanerys w serialu miała taki problem. W najgorszym odcinku serialu, "Bitwie Bękartów", wysłała ona khalasary do swego oblężonego miasta. Pomimo tego, jakie następstwa wysłania, dopiero co nabytych, hord przyzwyczajonych do gwałtów, morderstw i rabunków barbarzyńców, bez praktycznego przywództwa, do własnego oblężonego miasta logika podpowiada, prawdopodobnie nic z tego się nie ziściło.
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)
Odpowiedz
Deanerys jest Leninem swojego świata. Mało ją interesują negatywne konsekwencje rewolucji, której przewodzi. Grunt to rewolucję zrobić, a później się zobaczy - mniej więcej tak się prezentuje jej światopogląd.
Odpowiedz
mkm napisał(a):  Mam też obawy jak wybrną z paradoksów związanych z podróżowaniem przeszłość Brana, bo chyba w kinematografii jeszcze nikomu się zręcznie to nie udało.


Hmm.. a "Powrót do przyszłości?"
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
Elis napisał(a): Deanerys jest Leninem swojego świata. Mało ją interesują negatywne konsekwencje rewolucji, której przewodzi. Grunt to rewolucję zrobić, a później się zobaczy - mniej więcej tak się prezentuje jej światopogląd.

Nie w książkach. W serialu popłynęła do Westeros tylko dlatego, że w książkach jest pewien pretendent podający się za Targaryena, który to zrobił i w ramach łączenia wątków Dance dostała się jego rola. Widocznie jej książkowy wątek uznali za zbyt mało serialowy żeby miała go całego rozegrać.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości