20.05.2017, 18:15
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.05.2017, 18:18 przez lumberjack.)
Liczba postów: 23,471
Liczba wątków: 241
Dołączył: 08.2005
Reputacja:
1,399
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
znaLezczyni napisał(a): Ludzie nienawidzą czasem, owszem - ale nie napisałabym, że nienawiść jest ludzka. Zazwyczaj tym słowem określamy pozytywne cechy i zachowania - np. ludzki odruch, ludzki człowiek, ludzka reakcja.
To bardzo źle. Patrzysz na człowieka przez różowe okulary, a w tej dyskusji chyba zależy nam na dociekaniu prawdy. Cały zbiór zachowań do których zdolny jest człowiek leży w ludzkiej naturze i każde jest ludzkie - zarówno przebaczanie jak i surowe egzekwowanie sprawiedliwości czy też żywienie do kogoś nienawiści
znaLezczyni napisał(a): Ty też z grubej rury z tymi przykładami.
1. Nienawidzić kogoś, kogo zupełnie się nie zna, z kim nie miało się żadnego kontaktu, jest imo bez sensu. Po co mieć bardzo silne uczucie negatywne wobec kogoś, z kim nie było się w żadnej interakcji. Nienawiść to nie opinia, to emocja (nie jestem krystkonem, używam słowa nienawiść i emocja zgodnie z ich znaczeniami).
A dlaczego to niby trzeba znać kogoś osobiście? Dlaczego nie mogę nie lubić np. Putina?
znaLezczyni napisał(a): 2. Nienawidzi się zazwyczaj realnych ludzi, z których gros nie popełniło zbrodni na miarę Breivika czy Trynkiewicza. Nienawidzi się ich, bo wyrządzili nienawidzącemu krzywdę (przynajmniej w mniemaniu nienawidzącego), byli w czymś lepsi (rzadko nienawidzący przyznaje, że to powód, zazwyczaj wymyśla zastępcze), zachowywali się w sposób niezrozumiały dla nienawidzącego.
Nie wiem, ja tylko nienawidzę takich trynkiewiczów. Nienawiść powiązana z zawiścią jest mi obca. Nie wiem jak z innymi ludźmi. Nie wiem czy opierasz się na jakichś statystykach.
znaLezczyni napisał(a): Jak możesz czuć się dobrze z permanentną złością w środku? To poważne pytanie, bynajmniej nie retoryczne.
Nie wiem, bo nie mam permanentnej złości.
znaLezczyni napisał(a): Masz kolegę z pracy (wiem, pracujesz sam, ale to przykład), którego nie lubisz, bo jest leniwy, zwala pracę na Ciebie, kłamał na Twój temat. Twój brak sympatii jest czymś całkowicie zrozumiałym. Koledze umiera żona - (mam nadzieję, że) nie pomyślisz sobie: dobrze gnojowi, tylko przez chwilę będziesz mu współczuł. Nie trudnego dzieciństwa, małego mieszkania, wrednych dzieci - będziesz mu współczuł, bo doświadczył tragedii. Mimo że go nie lubisz.
Przecież on nie zrobił nic strasznego, że miałbym go nienawidzić i życzyć mu śmierci żony. W ogóle to debilizm życzyć komuś śmierci żony. Jeśli x zasługuje na karę, to należy ukarać x-a, a nie y-ka.
znaLezczyni napisał(a): Nawet takiemu Breivikowi współczułbyś prawdopodobnie. Załóżmy, że zostałby skazany na karę śmierci poprzez ściągnięcie skóry i posypywanie solą, a egzekucja miałaby miejsce w miejscu publicznym. Przypuszczam, że nie byłbyś w stanie na to patrzeć i wolałbyś, żeby go zastrzelono/ powieszono. Dlaczego? Bo współodczuwałbyś. A współczucie to współodczuwanie.
Oczywiście, mogę się mylić, może mógłbyś patrzeć. Ale jestem pewna, że gros ludzi nie mogłoby.
Jakby tak stał obok mnie, to czuję, że zrobiłbym mu samosąd.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Liczba postów: 1,085
Liczba wątków: 28
Dołączył: 09.2014
Reputacja:
49
Płeć: nie wybrano
Wyznanie: wine loaf
Damian907
Cytat:Głównym celem praktykowania metod jakie oferuje jest oczyszczenie umysłu z negatywnych emocji, rozpuszczenie egoizmu oraz rozwinięcie wszechobejmującego współczucia, intuicyjnej mądrości i absolutnej wolności, co prowadzi do doświadczenia nieuwarunkowanej radości i szczęścia.
Trzeba bardzo uważać, jak opisuje się buddyzm, bo tu jakby widać, że chodzi o wyzbycie się egoizmu, by... doświadczyć szczęścia. Hmmm. Piszę "jakby", bo może nie o to chodziło. Wygląda jednak tak, jakby wyzbycie się egoizmu, było środkiem, bo zyskać coś dla siebie. To sprzeczność. I buddyzm jawi się jako recepta na szczęście. A to płytkie podejście i podejrzewam, że nie o to w nim chodzi.
Zasadniczo buddyzm jest OK, dopóki nie jest sprzeczny z nauką. Chociaż chrześcijaństwo, które również propaguje miłość/szacunek/współczucie, idzie o krok dalej i wskazuje na rolę bezinteresownego poświęcenia. Tu już nie ma wątpliwości, że nie szuka się czegoś dla siebie.
20.05.2017, 18:30
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.05.2017, 18:32 przez lumberjack.)
Liczba postów: 23,471
Liczba wątków: 241
Dołączył: 08.2005
Reputacja:
1,399
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
Damian907 napisał(a): "Oto jest mnisi ta podstawa gdzie nie ma ani elementu ziemi, ani elementu wody, ani elementu ognia, ani elementu wiatru, ani sfery nieskończonej przestrzeni, ani sfery nieskończonej świadomości, ani sfery nicości, nie ma sfery ani percepcji ani braku percepcji, ani tego świata, ani następnego świata, ani słońca, ani księżyca. I tu mnisi, nie ma wejścia ani wyjścia, ani trwania ani przemijania ani powstawania. Nieutworzone, niezmienne, wyzbyte oparcia, to właśnie jest kresem stresu i cierpienia."
Sutta o Wygaśnięciu.
Parinibbana Sutta, Udana 8.1
To dla mnie nie jest szczęście.
Jest rodzina, jest zdrowie, jest piwo, jest schabowy, jest stres i są trudy życia. Oto jest szczęście.
Sutta o Piwie i Schabowym
Damian907 napisał(a): To wg buddyzmu samsara, kołowrót braku stałego zadowolenia.
W takim razie samsara jest spoko.
Damian907 napisał(a): Po co pytasz, jeśli wiesz Oczko
Czyli ustaliliśmy już, że nie każde cierpienie jest złem  To git; może jeszcze uda mi się odwieść cię z błędnej ścieżki buddyzmu na jedynie słuszną ścieżkę Samsary Złocistego Chmielu i Aromatycznego Schabu.
Damian907 napisał(a): Wg buddyzmu oprócz tego nietrwałego szczęścia istnieje stan szczęścia absolutnego zwany nirwany.
A to nie znam. To pewnie taka historia jak o raju w niebie - wielu wierzy w to; wielu tego pragnie, ale nikt tego na oczy nie widział.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
21.05.2017, 20:02
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.05.2017, 20:10 przez Damian907.)
Liczba postów: 42
Liczba wątków: 1
Dołączył: 12.2008
Reputacja:
0
Jaques napisał(a): Trzeba bardzo uważać, jak opisuje się buddyzm, bo tu jakby widać, że chodzi o wyzbycie się egoizmu, by... doświadczyć szczęścia. Hmmm. Piszę "jakby", bo może nie o to chodziło. Wygląda jednak tak, jakby wyzbycie się egoizmu, było środkiem, bo zyskać coś dla siebie. To sprzeczność. I buddyzm jawi się jako recepta na szczęście. A to płytkie podejście i podejrzewam, że nie o to w nim chodzi.
To trochę za duże uproszczenie że chodzi o wyzbycie się egoizmu aby doświadczyć szczęścia. Doświadczenie trwałego szczęścia jest spowodowane przez odrzucenie pożądania i przywiązania. Wyzbycie się egoizmu jest nie tyle środkiem który buddyzm zaleca, ale jest to konsekwencja buddyjskiej konstatacji że nigdzie tego niezmiennego "ja" nie można tak naprawdę znaleźć.
Jaques napisał(a): Zasadniczo buddyzm jest OK, dopóki nie jest sprzeczny z nauką.
Relacje buddyzmu z nauką można znaleźć w książce "Nieskończoność w jednej dłoni".
Jaques napisał(a): Chociaż chrześcijaństwo, które również propaguje miłość/szacunek/współczucie, idzie o krok dalej i wskazuje na rolę bezinteresownego poświęcenia. Tu już nie ma wątpliwości, że nie szuka się czegoś dla siebie.
Można byłoby polemizować, ponieważ w chrześcijaństwie człowiek ma przede wszystkim przypodobać się jahwe. Dobre uczynki mogą być spowodowane pragnieniem zbawienia i strachem przed piekłem.
lumberjack napisał(a): A to nie znam. To pewnie taka historia jak o raju w niebie - wielu wierzy w to; wielu tego pragnie, ale nikt tego na oczy nie widział.
Jeżeli chodzi o oświecenie to można je dostrzec u zrealizowanych mistrzów jak Karmapa czy Seung Sahn.
No i uciekł od dyskusji ze mną Damian907. Ciekawe, jak buddyzm zapatruje się na uciekanie od dyskusji.
Liczba postów: 42
Liczba wątków: 1
Dołączył: 12.2008
Reputacja:
0
Nie chciałeś zrozumieć to co do Ciebie pisałem, imputowałeś mi tezy, przekręcałeś moje posty - uznałem że nie ma sensu bić głową o ścianę.
Liczba postów: 1,085
Liczba wątków: 28
Dołączył: 09.2014
Reputacja:
49
Płeć: nie wybrano
Wyznanie: wine loaf
Damian907 napisał(a): Relacje buddyzmu z nauką można znaleźć w książce "Nieskończoność w jednej dłoni".
I jaka jest ta relacja?
Cytat:Można byłoby polemizować, ponieważ w chrześcijaństwie człowiek ma przede wszystkim przypodobać się jahwe. Dobre uczynki mogą być spowodowane pragnieniem zbawienia i strachem przed piekłem.
Masz słabo rozpoznany temat. Takie tezy nie nadają się do polemiki.
Damian907 napisał(a): Nie chciałeś zrozumieć to co do Ciebie pisałem, imputowałeś mi tezy, przekręcałeś moje posty - uznałem że nie ma sensu bić głową o ścianę. Zwał jak zwał. Po mojemu to się nazywa "tchórzliwa ucieczka o dyskusji". Ty możesz sobie wyjaśniać inaczej.
Liczba postów: 2,105
Liczba wątków: 56
Dołączył: 10.2014
Reputacja:
205
Płeć: nie wybrano
lumberjack
Cytat:To bardzo źle. Patrzysz na człowieka przez różowe okulary, a w tej dyskusji chyba zależy nam na dociekaniu prawdy.
Bynajmniej (nie patrzę). Pisałam o zwyczajowym używaniu słowa "ludzki" w pozytywnym znaczeniu, podając przykłady związków frazeologicznych. O języku, nie o ludzkiej naturze.
Cytat:A dlaczego to niby trzeba znać kogoś osobiście? Dlaczego nie mogę nie lubić np. Putina?
Nie trzeba. Ale o ile nienawiść do osoby znanej jest (czasem bezsensowną) stratą energii, nienawiść do nieznanej jest tym bardziej bezsensowną.
Zauważ, że pisząc o Putinie, użyłeś słowa "nie lubić" nie "nienawidzić". Inny ciężar gatunkowy.
Cytat:Cytat:Jak możesz czuć się dobrze z permanentną złością w środku? To poważne pytanie, bynajmniej nie retoryczne.
Nie wiem, bo nie mam permanentnej złości.
To kłóci się z tym, co pisałeś wcześniej. Że nienawidzisz pewne rzeczy i pewnych ludzi i czujesz się z tym dobrze.
Nienawidzisz - masz stałą złość w środku.
Chyba że znowu masz na myśli: nie lubisz. Ale to nie to samo.
Cytat:Przecież on nie zrobił nic strasznego, że miałbym go nienawidzić i życzyć mu śmierci żony. W ogóle to debilizm życzyć komuś śmierci żony. Jeśli x zasługuje na karę, to należy ukarać x-a, a nie y-ka.
Nie pisałam nic o życzeniu komukolwiek śmierci. Nie przekręcaj, proszę, tego co piszę.
Podałam przykład kogoś, kto mocno utrudniał Ci życie (pewnie kogoś takiego miałeś, mobbingującego szefa, wrednego kolegę itd.), kogoś, do kogo silna antypatia byłaby uzasadniona. I napisałam, że w sytuacji tragedii życiowej tej antypatycznej osoby (nic nie pisałam, żebyś miał życzyć tej tragedii, zauważ) współczułbyś mu, zamiast mieć satysfakcję.
Btw, stałe utrudnianie komuś życia jest robieniem czegoś strasznego. A w każdym razie na tyle dokuczliwego, żeby wzbudzić w drugiej stronie silne, negatywne emocje.
Przez negatywne emocje rozumiem złość, rozżalenie, odwetowość.
Cytat:Jakby tak stał obok mnie, to czuję, że zrobiłbym mu samosąd.
Znowu nie o tym pisałam. Pisałam o tym, że widząc jego skrajne cierpienie fizyczne prawdopodobnie odczuwałbyś je na tyle, żeby chcieć je przerwać. Czyli współczułbyś. W określonej sytuacji.
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.
Liczba postów: 42
Liczba wątków: 1
Dołączył: 12.2008
Reputacja:
0
Jaques napisał(a): Damian907 napisał(a): Relacje buddyzmu z nauką można znaleźć w książce "Nieskończoność w jednej dłoni".
I jaka jest ta relacja?
Ogólnie to nie ma żadnej sprzeczności pomiędzy buddyzmem a nauką.
Jaques napisał(a): Cytat:Można byłoby polemizować, ponieważ w chrześcijaństwie człowiek ma przede wszystkim przypodobać się jahwe. Dobre uczynki mogą być spowodowane pragnieniem zbawienia i strachem przed piekłem.
Masz słabo rozpoznany temat. Takie tezy nie nadają się do polemiki.
Każda teza nadaje się do polemiki.
Damian907 napisał(a): Ogólnie to nie ma żadnej sprzeczności pomiędzy buddyzmem a nauką. A gdyby nauka w jakiś sposób potwierdziła np. że nie istnieją cząstki mniejsze od leptonów i kwarków, to co wtedy powiesz?
Zgaduję, że nie odpowiesz na to pytanie, tylko stchórzysz jak poprzednio.
Cytat:Każda teza nadaje się do polemiki.
No chyba że tezy, które kwestionują pseudobuddyjskie poglądy Damiana907. Takie tezy nadają się wyłącznie do tchórzliwego stwierdzenia "nie chcesz rozumieć". Prawda?
Liczba postów: 2,105
Liczba wątków: 56
Dołączył: 10.2014
Reputacja:
205
Płeć: nie wybrano
Oto rzeczowy, praktyczny argument. Na temat, konkretny i wcale nie ad personam :)
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.
Liczba postów: 42
Liczba wątków: 1
Dołączył: 12.2008
Reputacja:
0
zefciu napisał(a): Damian907 napisał(a): Ogólnie to nie ma żadnej sprzeczności pomiędzy buddyzmem a nauką. A gdyby nauka w jakiś sposób potwierdziła np. że nie istnieją cząstki mniejsze od leptonów i kwarków, to co wtedy powiesz?
Gdyby nauka stwierdziła to z 100% pewnością, to przyjąłbym taki pogląd.
zefciu napisał(a): Zgaduję, że nie odpowiesz na to pytanie, tylko stchórzysz jak poprzednio.
Chętnie odpowiem na każde pytanie zadane w niezłośliwy, merytoryczny sposób.
Liczba postów: 1,085
Liczba wątków: 28
Dołączył: 09.2014
Reputacja:
49
Płeć: nie wybrano
Wyznanie: wine loaf
1) Czy buddyzm uważa Buddę za boga?
2) Czy buddyzm uważa, że dusza ludzka po śmierci wędruje do innego ciała ludzkiego lub zwierzęcia?
3) Czym jest wszechświat według tej religii?
4) Czy możliwość dowolnej podzielności materii to część buddyzmu?
Damian907 napisał(a): Chętnie odpowiem na każde pytanie zadane w niezłośliwy, merytoryczny sposób. Czy wszyscy buddyści są tacy przewrażliwieni na swoim punkcie, że doszukują się złośliwości w prawie każdym pytaniu i odmawiają odpowiedzi, gdy się doszukają?
Ale pytanie było jakie było: jak zapatruje się buddyzm na kwestię równości ludzkiej. Jakie formy nierówności uważa za sprawiedliwe, a jakie za niesprawiedliwe.
Liczba postów: 900
Liczba wątków: 5
Dołączył: 03.2013
Reputacja:
127
Płeć: nie wybrano
Ja się jeszcze dołączę do listy pytań: jak pogodzić światopogląd naukowy z oświadczeniem Dalajlamy z 23 listopada 2016 roku, że w Mongolii reinkarnował się w dziesiątym ciele Dżawdzandamba i należy rozpocząć jego poszukiwania?
Christoff napisał(a): Ja się jeszcze dołączę do listy pytań: jak pogodzić światopogląd naukowy z oświadczeniem Dalajlamy z 23 listopada 2016 roku, że w Mongolii reinkarnował się w dziesiątym ciele Dżawdzandamba i należy rozpocząć jego poszukiwania? A co? Nauka udowodniła, że Dżawdzandamba się nie wcielił w Mongolii?
24.05.2017, 16:34
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24.05.2017, 16:43 przez Damian907.)
Liczba postów: 42
Liczba wątków: 1
Dołączył: 12.2008
Reputacja:
0
Jaques napisał(a): 1) Czy buddyzm uważa Buddę za boga?
Budda nie jest bogiem, w buddyzmie nie ma boga osobowego stwórcy. Budda był człowiekiem, który osiągnął pełny potencjał naszego umysłu - stan określany jako nirwana.
Jaques napisał(a): 2) Czy buddyzm uważa, że dusza ludzka po śmierci wędruje do innego ciała ludzkiego lub zwierzęcia?
W zasadzie tak, z tym że nie nazywamy tego duszą, ale świadomością. Możliwe jest również przerwanie tego cyklu, co nazywamy przebudzeniem.
Jaques napisał(a): 3) Czym jest wszechświat według tej religii?
Nie nazwałbym buddyzmu religią.
Wszechświat jest dynamicznym splotem warunków w którym przyszło nam żyć.
Jaques napisał(a): 4) Czy możliwość dowolnej podzielności materii to część buddyzmu?
Nie, to jedynie stanowisko jednej ze szkół.
zefciu napisał(a): Ale pytanie było jakie było: jak zapatruje się buddyzm na kwestię równości ludzkiej. Jakie formy nierówności uważa za sprawiedliwe, a jakie za niesprawiedliwe.
Buddyzm wyznaje równość wszelkich istot, każdy człowiek ma potencjał doświadczenia duchowego przebudzenia, co sprawia że w istocie jesteśmy równi. Wszelkie różnice między ludźmi są skutkiem przyczyn, jakie zasiali oni w poprzednich żywotach.
Biorąc pod uwagę naturę każdego człowieka oraz promowane w buddyzmie współczucie na czoło wychodzi równość, a wszelkie nierówności muszą mieć jakieś szczególne uzasadnienie, np. tak jak w gospodarce rynkowej osoby najaktywniejsze zarabiają najwięcej.
Christoff napisał(a): Ja się jeszcze dołączę do listy pytań: jak pogodzić światopogląd naukowy z oświadczeniem Dalajlamy z 23 listopada 2016 roku, że w Mongolii reinkarnował się w dziesiątym ciele Dżawdzandamba i należy rozpocząć jego poszukiwania?
Nauka nie ma żadnego stanowiska apropo tego co jest po śmierci. Jeśli ktoś jest zainteresowany możliwością reinkarnacji to polecam książkę Iana Stevensona "Dwadzieścia przypadków wskazujących na reinkarnację", lub poszperanie o Shanti Devi.
24.05.2017, 21:37
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24.05.2017, 22:57 przez lumberjack.)
Liczba postów: 23,471
Liczba wątków: 241
Dołączył: 08.2005
Reputacja:
1,399
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
Damian907 napisał(a): Jeżeli chodzi o oświecenie to można je dostrzec u zrealizowanych mistrzów jak Karmapa czy Seung Sahn.
Kurde, ale to wydaje się być wyjątkowo trudnym zadaniem, które może być osiągnięte wyłącznie przez jakieś wybitne jednostki, a ja jestem zwykłym marnym robakiem.
Ale w sumie - chuj tam - nie jestem jakiś gorszy. Nie dość, że sam siebie oświecam, to jeszcze często i gęsto robię oświecenie u innych ludzi i można by pokusić się o tezę, że oświeciłem już setki osób (btw - jak ktoś chce montaż lamp to pisać na priv).
znaLezczyni napisał(a): Nie trzeba. Ale o ile nienawiść do osoby znanej jest (czasem bezsensowną) stratą energii, nienawiść do nieznanej jest tym bardziej bezsensowną.
Zauważ, że pisząc o Putinie, użyłeś słowa "nie lubić" nie "nienawidzić". Inny ciężar gatunkowy.
O, to przepraszam. W takim razie muszę się poprawić - nienawidzę Putina. Przy czym na nienawidzenie Putina nie poświęcam energii, robię to bez żadnego wysiłku.
znaLezczyni napisał(a): To kłóci się z tym, co pisałeś wcześniej. Że nienawidzisz pewne rzeczy i pewnych ludzi i czujesz się z tym dobrze.
Nie kłóci się, bo permanentnie ich nienawidzę, ale dopiero po poruszeniu tematu ich osób nienawiść się niejako "aktywizuje". Nie wiem co ty sobie wyobrażasz - że spędzam całe dnie na rozmyślaniu o tym jak bardzo nienawidzę Putina?
znaLezczyni napisał(a): Podałam przykład kogoś, kto mocno utrudniał Ci życie (pewnie kogoś takiego miałeś, mobbingującego szefa, wrednego kolegę itd.), kogoś, do kogo silna antypatia byłaby uzasadniona.
Świat. Świat mi utrudnia życie.
znaLezczyni napisał(a): Pisałam o tym, że widząc jego skrajne cierpienie fizyczne prawdopodobnie odczuwałbyś je na tyle, żeby chcieć je przerwać. Czyli współczułbyś. W określonej sytuacji.
Nie, bo nie zasługuje na współczucie. Zasługuje na męczarnie.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Liczba postów: 1,085
Liczba wątków: 28
Dołączył: 09.2014
Reputacja:
49
Płeć: nie wybrano
Wyznanie: wine loaf
Damian
Cytat:Ogólnie to nie ma żadnej sprzeczności pomiędzy buddyzmem a nauką.
Cytat:Jaques napisał(a):
Cytat:2) Czy buddyzm uważa, że dusza ludzka po śmierci wędruje do innego ciała ludzkiego lub zwierzęcia?
W zasadzie tak, z tym że nie nazywamy tego duszą, ale świadomością. Możliwe jest również przerwanie tego cyklu, co nazywamy przebudzeniem.
No jednak jest sprzeczność ze stanowiskiem naukowym. Według nauki świadomość nigdzie nie wędruje.
Przy odpowiednio zaawansowanej technice wyobrażam sobie skanowanie świadomości, a nawet jej kopiowanie, ale ta wędrówka, o której piszesz, jest nielogiczna. I to przeszkoda trudna do przeskoczenia. Załóżmy, że świadomość miałaby wędrować do narodzonego dziecka.
a) Aby odtworzyć tę świadomość u dziecka jego mózg musiałby ukształtować się w tę samą strukturę, co mózg osoby, od której świadomość wychodzi. Hipotetycznie jest do rzecz możliwa do realizacji, ale nie u dziecka.
b) Jeżeli pomyślimy o innych zwierzętach, to przeszkoda jest jeszcze większa. O roślinach - bez komentarza.
c) Problem logiczny polega też na tym, że reinkarnowane dzieci nie pamiętają przeszłego życia. Wędrówka świadomości w ten sposób nie jest żadną wędrówką. To że znajdziesz garść przykładów, że ktoś coś tam trochę pamięta albo mu się wydaje że pamięta, niczego nie zmienia. W większości przypadków dzieci nie mają wspomnień sprzed narodzenia, więc w tych przypadkach zasada reinkarnacji nie działa.
|