To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Mimowolny celibat
ZaKotem napisał(a):
MCich napisał(a): Nie, chociaż się nad tym zastanawiałem. Ale ostatecznie po krótkiej analizie wyszło mi, że nic by mi to nie pomogło. Nie chodzi o sam seks per se, to co dla mnie by było ważniejsze to bycie pożądanym. Wiem, że większość facetów to akurat ma w dupie,
Przeciwnie, większości na tym właśnie zależy. Nawet od prostytutki klient wymaga, żeby jęczała od udawanych orgazmów i sztucznej rozkoszy. Klient wie, że to jest udawane (chyba że jest kompletnym debilem), ale i tak tego chce. Mężczyzna przede wszystkim chce być pożądany, tylko ci mniej wymagający potrafią się zadowolić pożądaniem symulowanym. Widocznie ty do tych mało wymagających akurat nie należysz - no trudno, ale to nie czyni cię wyjątkowym.

No ja jakbym poszedł to bym wolał, żeby nie udawała. Poczułbym się jeszcze gorzej, już lepiej jakby była cicho.

ZaKotem napisał(a):
MCich napisał(a): a ja zazdroszczę w tym względzie kobietom bo nawet przeciętna kobieta jest pożądana, a zdecydowana większość mężczyzn - nie.
Podaj jakiekolwiek dane uzasadniające jedno i drugie twierdzenie.
https://me.me/i/6-least-attractive-27-least-attractive-how-men-rate-women-4008682

https://miro.medium.com/max/1250/1*kCQRg...z4HEbg.png

Przecież to wynika jasno z naszej ewolucji. Kobieta ponosi większe koszty ciąży(biologicznie), mężczyzna zaś nie(ponosi w społeczeństwie, ale społeczeństwo takie jakie znamy jest zbyt nowym tworem by miało wpływ na nasz gatunek). Jedyna kwestia jest tego, jak dobrze radzimy sobie z instynktami? Nie wiem nawet czy to można zbadać. Nie wierzę(tak - kwestia wiary, bo jak mówię nie wiem), że 100% ludzi jest świadoma swoich instynktów i automatycznych myśli i są w stanie dokonać oddzielenia między prymitywnymi częściami swojego mózgu, a swoim człowieczeństwem. To się nie tyczy tylko kobiet, ale mężczyzn też, czy w tym samym stopniu? Nie wiem, ale chyba tak. Sęk w tym, że jestem heteroseksualny więc w tym kontekście mężczyźni mnie mniej interesują dlatego może niektórzy chcą oskarżyć mnie o mizoginię. Przecież tak jak pisałem to samo jest u mężczyzn, ciągła próba zostania samcem alfa w stadzie(nawet jeśli stado to biuro), przy czym w zdecydowanej większości jest to nieświadome. Wielu tez pisze, że po co ja o tym myślę, a ja chciałbym by takie myślenie właśnie się rozpowszechniło. Kiedyś też nieświadomie brałem udział w tym wyścigu o bycie samcem jak najbliżej pozycji alfa, a dzięki zrozumienia prymitywa który siedzi we mnie(poprzez miliony lat ewolucji), mogłem stać się bardziej świadomy(fajne słowo w angielszczyźnie - mindful jako przeciwieństwo mindless) i przede wszystkim empatyczny. Wielu mężczyzn jak widzi innego co sobie nie radzi z ciężarem śmieje się 'haha z ciebie pipa a nie prawdziwy mężczyzna, DAJ POKAŻE JAK TO ROBI PRAWDZIWY FACET', a ja się zaś spytam bez szydery czy może pomóc.
Odpowiedz
MCich napisał(a):
ZaKotem napisał(a): Podaj jakiekolwiek dane uzasadniające jedno i drugie twierdzenie.
[/url][url=https://me.me/i/6-least-attractive-27-least-attractive-how-men-rate-women-4008682]https://me.me/i/6-least-attractive-27-least-attractive-how-men-rate-women-4008682

https://miro.medium.com/max/1250/1*kCQRg...z4HEbg.png
No, to przynajmniej znamy źródło twojego schorzenia. Przecież to są dane z portali randkowych. Kto ci nawciskał, że populacja takich miejsc jest jakoś reprezentatywna dla społeczeństwa w całości? Jak ktoś myli specyficzną subkulturę z całą ludzkością, to dziwne rzeczy mu wychodzą.

Cytat:Przecież to wynika jasno z naszej ewolucji. Kobieta ponosi większe koszty ciąży(biologicznie), mężczyzna zaś nie(ponosi w społeczeństwie, ale społeczeństwo takie jakie znamy jest zbyt nowym tworem by miało wpływ na nasz gatunek).
Organizacja społeczeństwa ma ogromny wpływ na zachowanie ludzi, dużo większy, niż jakieś małpie instynkty. Na przykład, ilu ludzi dzisiaj kończy żywot na skutek zabójstwa, a ilu w paleolicie? A instynkty mamy takie same. Natomiast to portale randkowe są tworem zbyt nowym, aby były reprezentatywne dla całości. Nowe, nieznane lądy są zawsze penetrowane głównie przez... mężczyzn. A jakie kobiety idą za armią konkwistadorów? Markietanki. I taki właśnie jest skład społeczny portali randkowych: zdobywcy i kobiety interesu. Kobiety, które nie traktują mężczyzn jako inwestycję, a swego ciała jako ofertę dla kontrahenta, jeszcze prawie z takich miejsc nie korzystają. A jeśli przypadkiem skorzystają, uciekają zażenowane.

Przestań mylić społeczeństwo z jego specyficznym wycinkiem, a od razu ci się zrobi lepiej.

MCich napisał(a): Wielu mężczyzn jak widzi innego co sobie nie radzi z ciężarem śmieje się 'haha z ciebie pipa a nie prawdziwy mężczyzna, DAJ POKAŻE JAK TO ROBI PRAWDZIWY FACET', a ja się zaś spytam bez szydery czy może pomóc.

"Haha, z ciebie pipa, prawdziwy facet pomaga słabszym, daj pokażę ci jak się pomaga jak prawdziwy samiec alfa" Duży uśmiech
Nie uciekniesz od tego.
Odpowiedz
ZaKotem napisał(a):
MCich napisał(a):
ZaKotem napisał(a): Podaj jakiekolwiek dane uzasadniające jedno i drugie twierdzenie.
[/url][url=https://me.me/i/6-least-attractive-27-least-attractive-how-men-rate-women-4008682]https://me.me/i/6-least-attractive-27-least-attractive-how-men-rate-women-4008682

https://miro.medium.com/max/1250/1*kCQRg...z4HEbg.png
No, to przynajmniej znamy źródło twojego schorzenia. Przecież to są dane z portali randkowych. Kto ci nawciskał, że populacja takich miejsc jest jakoś reprezentatywna dla społeczeństwa w całości? Jak ktoś myli specyficzną subkulturę z całą ludzkością, to dziwne rzeczy mu wychodzą.

Cytat:Przecież to wynika jasno z naszej ewolucji. Kobieta ponosi większe koszty ciąży(biologicznie), mężczyzna zaś nie(ponosi w społeczeństwie, ale społeczeństwo takie jakie znamy jest zbyt nowym tworem by miało wpływ na nasz gatunek).
Organizacja społeczeństwa ma ogromny wpływ na zachowanie ludzi, dużo większy, niż jakieś małpie instynkty. Na przykład, ilu ludzi dzisiaj kończy żywot na skutek zabójstwa, a ilu w paleolicie? A instynkty mamy takie same. Natomiast to portale randkowe są tworem zbyt nowym, aby były reprezentatywne dla całości. Nowe, nieznane lądy są zawsze penetrowane głównie przez... mężczyzn. A jakie kobiety idą za armią konkwistadorów? Markietanki. I taki właśnie jest skład społeczny portali randkowych: zdobywcy i kobiety interesu. Kobiety, które nie traktują mężczyzn jako inwestycję, a swego ciała jako ofertę dla kontrahenta, jeszcze prawie z takich miejsc nie korzystają. A jeśli przypadkiem skorzystają, uciekają zażenowane.

Przestań mylić społeczeństwo z jego specyficznym wycinkiem, a od razu ci się zrobi lepiej.

MCich napisał(a): Wielu mężczyzn jak widzi innego co sobie nie radzi z ciężarem śmieje się 'haha z ciebie pipa a nie prawdziwy mężczyzna, DAJ POKAŻE JAK TO ROBI PRAWDZIWY FACET', a ja się zaś spytam bez szydery czy może pomóc.

"Haha, z ciebie pipa, prawdziwy facet pomaga słabszym, daj pokażę ci jak się pomaga jak prawdziwy samiec alfa" Duży uśmiech
Nie uciekniesz od tego.

"No, to przynajmniej znamy źródło twojego schorzenia." Bardzo miło tak diagnozować kogoś przez Internet prawda? Zwróć uwagę, że ja praktycznie innych dyskutantów nie obrażałem w żaden sposób, bo umiem oddzielić argumentującego od argumentu. Ale pod moim adresem od paru użytkowników leciały inwektywy. Nie wystarczy wykazać, że nie mam racji? Musisz mi ubliżać? Czy to sprawia czy jakąś chorą satysfakcję, czy jak? Nie wystarczyło napisać "No, to przynajmniej znamy dlaczego jesteś w błędzie". Nie, zawsze trzeba ośmieszyć i zwyzywać kogoś kto ma inne zdanie, nawet jeżeli jest błędne. Czy jestem agresywny, używam wulgarnego języka, obrażam innych? Nie. Po protu wypowiadam się po stronie, która z góry jest określona jako ta błędna. 
Poza tym powoli mnie śmieszy jak ktoś mówi, że populacja na portalach randkowych nie jest reprezentatywna. W USA 40% par poznaje się przez Internet, ale to nie jest reprezentatywne ok. Zrozumiałbym jeszcze gdybym podawał dane z Polski, gdzie jak doszliśmy wcześniej do porozumienia z innymi nie wiadomo jaki  % ludzi poznaje się przez Internet(5% 10 lat temu ale skłonny jestem stwierdzić, że ten % musiał urosnąć). Można też argumentować, że ludzie w USA są jacyś inni i kierują się innymi kryteriami. Ok, to też bym zrozumiał chociaż ludzie na całym świecie są mniej-więcej tacy sami w końcu, a tymbardziej ludzie z tego samego kręgu kulturowego.
No ale nie czekaj, ja mam schorzenie.
P.S Chyba, że rozchodziło się o moją chorobę Leśniewskiego-Crohna, ale nic mi nie wiadomo by wpływ na nią miały dane z portali randkowych
Odpowiedz
Cytat:Poza tym powoli mnie śmieszy jak ktoś mówi, że populacja na portalach randkowych nie jest reprezentatywna. W USA 40% par poznaje się przez Internet, ale to nie jest reprezentatywne ok.

Nie utożsamiaj poznania kogoś przez internet z poznaniem na portalu randkowym.
Jakie mają znaczenie dane (przy okazji, jakieś źródło?) z USA dla ludzi mieszkających w Polsce?



Cytat:Zwróć uwagę, że ja praktycznie innych dyskutantów nie obrażałem w żaden sposób, bo umiem oddzielić argumentującego od argumentu.



Praktycznie obrażałeś, pisząc swoje mizoginiczne i rasistowskie teksty.
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.
Odpowiedz
No ale takie realia - portale randkowe to specyficzna subpopulacja nijak nie reprezentatywna dla całości. Równie dobrze można by robić badania w bordelu, kto się komu podoba i twierdzić, że to jakieś ogólnoludzkie normy.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
znaLezczyni napisał(a):
Cytat:Poza tym powoli mnie śmieszy jak ktoś mówi, że populacja na portalach randkowych nie jest reprezentatywna. W USA 40% par poznaje się przez Internet, ale to nie jest reprezentatywne ok.

Nie utożsamiaj poznania kogoś przez internet z poznaniem na portalu randkowym.
Jakie mają znaczenie dane (przy okazji, jakieś źródło?) z USA dla ludzi mieszkających w Polsce?



Cytat:Zwróć uwagę, że ja praktycznie innych dyskutantów nie obrażałem w żaden sposób, bo umiem oddzielić argumentującego od argumentu.



Praktycznie obrażałeś, pisząc swoje mizoginiczne i rasistowskie teksty.

Jakiś przykład mizoginiczych i/lub rasistowskich tekstów przeze mnie napisanych?
Odpowiedz
znaLezczyni napisał(a): Nie utożsamiaj poznania kogoś przez internet z poznaniem na portalu randkowym.

Prawdopodobnie chodziło o to badanie:

https://zw.lt/rozmaitosci/internet-moze-...czesliwsi/

"Wśród ludzi, którzy poznali się w internecie, niemal połowa spotkała miłość na portalach randkowych i stronach matrymonialnych."

Zawsze to jeszcze jest jakieś 20%

Cytat:Praktycznie obrażałeś, pisząc swoje mizoginiczne i rasistowskie teksty.

To, że utożsamiasz się z większością kobiet i z mniejszościami rasowymi nie oznacza, że teksty kolegi były skierowane do Ciebie. Twoje (prze-) wrażliwienie w tym temacie przypomina mi jako żywo (prze-)wrażliwienie niektórych braci w wierze, którzy każdą niesłuszną (?) krytykę JP2 lub Biblii brali jako obrazę osobistą i policzek w twarz. Trochę dystansu może.

kmat napisał(a): No ale takie realia - portale randkowe to specyficzna subpopulacja nijak nie reprezentatywna dla całości.

Badania, które linkowałem wyżej, określały liczbę małżeństw w latach 2005-2012. Nie mówiła nic o liczbie związków "na kocią łapę", mniej lub bardziej stałych. Tylko wśród małżeństw mamy tam ok. 20%, dlatego uzasadnione jest podejrzenie, że wśród wszystkich związków ten odsetek będzie jeszcze większy.

EDIT:

Cytat:Równie dobrze można by robić badania w bordelu, kto się komu podoba i twierdzić, że to jakieś ogólnoludzkie normy.

Nie wiem, co bardziej mnie odrzuca. Porównanie klientów portali randkowo-matrymonialnych (bo o tych drugich też piszemy) do burdeli. Czy twierdzenie, że w burdelach panują jakieś diametralnie inne normy atrakcyjności, i że normalnych facetów przykładowo wielkie biusty odrzucają.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
MCich


Cytat:Jakiś przykład mizoginiczych i/lub rasistowskich tekstów przeze mnie napisanych?

O nieatrakcyjnych czarnoskórych kobietach na przykład? Że nie są atrakcyjne nawet dla czarnoskórych mężczyzn.


bert04


Cytat:To, że utożsamiasz się z większością kobiet i z mniejszościami rasowymi nie oznacza, że teksty kolegi były skierowane do Ciebie.

To, że nie były skierowane do mnie, nie oznacza, że nie mogę na nie reagować. Zakładam, że wśród czytających forum niejedna samotna matka jest (a może i nawet ciemnoskóra kobieta). Nie lubię obrażania ludzi za względu na (...), nie muszę też zawsze z daną grupą się utożsamiać, żeby uznać jakieś słowa za obraźliwe.


Cytat:Twoje (prze-) wrażliwienie w tym temacie przypomina mi jako żywo (prze-)wrażliwienie niektórych braci w wierze, którzy każdą niesłuszną (?) krytykę JP2 lub Biblii brali jako obrazę osobistą i policzek w twarz. Trochę dystansu może.

Ależ cały temat jest tak naprawdę o przewrażliwieniu.
Dystans każdemu by się przydał, nie wyłączając mnie oczywiście - tobie też go życzę, bo wkładając palec między drzwi, nic mądrego w tej wypowiedzi do dyskusji nie wniosłeś.
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.
Odpowiedz
znaLezczyni napisał(a): MCich


Cytat:Jakiś przykład mizoginiczych i/lub rasistowskich tekstów przeze mnie napisanych?

O nieatrakcyjnych czarnoskórych kobietach na przykład? Że nie są atrakcyjne nawet dla czarnoskórych mężczyzn.

Nie rozumiem, według tej filozofii to ty też jesteś rasistką(bo piszesz do mnie, który napisał o jakimś badaniu/ankiecie). Napisałem o tym:
https://theblog.okcupid.com/race-and-att...7dcbb4f060

Czarni mężczyźni oceniali tutaj(a okcupid to spora strona) Murzynki dość słabo, o wiele gorzej od Azjatek i Latynosek. Dodatkowo to nie tylko dane z jednego roku, a paru. Jak widać wiele się nie zmienia w ocenach.
I teraz kto jest rasistowski? Ja podający link, ci faceci oceniający? Czy może nikt? Po prostu takie mają preferencje.
Poza tym akurat nie pisałem(a jeżeli tak to się pomyliłem), że czarne kobiety są nieatrakcyjne dla czarnych mężczyzn. Po prostu są mniej atrakcyjne od np. Azjatek.
Odpowiedz
znaLezczyni napisał(a): O nieatrakcyjnych czarnoskórych kobietach na przykład? Że nie są atrakcyjne nawet dla czarnoskórych mężczyzn.

http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto...czyzn.html

Polscy faceci nie są atrakcyjni dla zagranicznych kobiet. Nie wiem, jak ich oceniają "nawet" Polki, przypuszczam, że podobnie. Czy jestem teraz jakimś faszystowskim naziolem?

Cytat:To, że nie były skierowane do mnie, nie oznacza, że nie mogę na nie reagować. Zakładam, że wśród czytających forum niejedna samotna matka jest (a może i nawet ciemnoskóra kobieta). Nie lubię obrażania ludzi za względu na (...), nie muszę też zawsze z daną grupą się utożsamiać, żeby uznać jakieś słowa za obraźliwe.

To słuszne, chwalebne i godne naśladowania. Co do zasady. Bo co do formy to uważam, że nieco przesadziłaś z reakcją. Ale, jak pisałem, nikt nie może za ludzkie wrażliwości.


Cytat:Ależ cały temat jest tak naprawdę o przewrażliwieniu.

... a także o tym, czy te przewrażliwienia są słuszne czy nie. Jeżeli repliką jest coś w stylu "Kobiety wcale nie nienawidzą mężczyzn, ty męska szowinistyczny świnio"... to komunikat jest co najmniej niejednoznaczny. Mógłby nawet potwierdzić co niektóre stereotypy.

Cytat:Dystans każdemu by się przydał, nie wyłączając mnie oczywiście - tobie też go życzę, bo wkładając palec między drzwi, nic mądrego w tej wypowiedzi do dyskusji nie wniosłeś.

Powiedzmy, że widzę w koledze cichym to, co pelikan widziała w Stoiku. Jeszcze nie wszystko stracone. Dlatego tak jak dla tamtego litości nie miałem, tak dla tego palców mi nie żal. A moje ego nie było nigdy tak nadęte, żeby niepochlebna opinia na temat mądrości tej uwagi mnie ubodła.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
Cytat:A moje ego nie było nigdy tak nadęte, żeby niepochlebna opinia na temat mądrości tej uwagi mnie ubodła.

Tak też twoje ego oceniam.
Z mojej strony to była malutka (niepotrzebna) złośliwostka w rewanżu za (niepotrzebną moim zdaniem) twoją uwagę.
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.
Odpowiedz
MCich napisał(a):Nie rozumiem, według tej filozofii to ty też jesteś rasistką(bo piszesz do mnie, który napisał o jakimś badaniu/ankiecie).
Zdecydowanie znaLezczyni nie jest żadną rasistką, tylko progresywistką, czyli takim stworzeniem, które chyba uważa się za Pana Boga bo nie liczy się z żadnymi barierami stawianymi jej myśli i słowu przez jakąś tam siermiężną rzeczywistość materialną. Będzie sprawiedliwie, bo ma być; i jeśli ktoś wywiedzie, że dajmy na to matematyka stoi na przeszkodzie, to znaLezczyni unieważni matematykę i wyrzuci ją z uniwersytetów. Bo matematyka to jest przecież konstrukt kulturowy, a nie żadne tam badanie ograniczeń, z jakimi człowiek spotyka się w świecie i je akceptuje, bo musi.

W ogóle, wszyscy powinniśmy być czarnoskórymi gejami lecącymi na szympansice - nie zapominajmy przecież, że po wyrównaniu wszystkich nierówności następnym krokiem progresywistów będzie walka z szowinizmem gatunkowym. Trochę to przypomina tę planetę z Dzienników Gwiazdowych, której groziło spustynnienie, powołano więc biura do nawadniania, które po wykonaniu zadania nie chciały się rozwiązać. Skończyło się to globalnym zalaniem witanym z wielką chwalbą - nawet do wind tam nalewali wodę, w myśl polityki ewolucji perswazyjnej - acz pływać do samego końca się nie nauczyli.
Odpowiedz
ErgoProxy napisał(a):
MCich napisał(a):Nie rozumiem, według tej filozofii to ty też jesteś rasistką(bo piszesz do mnie, który napisał o jakimś badaniu/ankiecie).
Zdecydowanie znaLezczyni nie jest żadną rasistką, tylko progresywistką, czyli takim stworzeniem, które chyba uważa się za Pana Boga  bo nie liczy się z żadnymi barierami stawianymi jej myśli i słowu przez jakąś tam siermiężną rzeczywistość materialną. Będzie sprawiedliwie, bo ma być; i jeśli ktoś wywiedzie, że dajmy na to matematyka stoi na przeszkodzie, to znaLezczyni unieważni matematykę i wyrzuci ją z uniwersytetów. Bo matematyka to jest przecież konstrukt kulturowy, a nie żadne tam badanie ograniczeń, z jakimi człowiek spotyka się w świecie i je akceptuje, bo musi.

W ogóle, wszyscy powinniśmy być czarnoskórymi gejami lecącymi na szympansice - nie zapominajmy przecież, że po wyrównaniu wszystkich nierówności następnym krokiem progresywistów będzie walka z szowinizmem gatunkowym. Trochę to przypomina tę planetę  z Dzienników Gwiazdowych, której groziło spustynnienie, powołano więc biura do nawadniania, które po wykonaniu zadania nie chciały się rozwiązać. Skończyło się to globalnym zalaniem witanym z wielką chwalbą - nawet do  wind tam nalewali wodę, w myśl polityki ewolucji perswazyjnej - acz pływać do samego końca się nie nauczyli.

Tam chodziło chyba o oddychanie pod wodą  Oczko
Odpowiedz
ErgoProxy


Cytat:Bo matematyka to jest przecież konstrukt kulturowy, a nie żadne tam badanie ograniczeń, z jakimi człowiek spotyka się w świecie i je akceptuje, bo musi.

Rozumiem, że to tylko przykład  - natomiast bardziej chybiony już nie mógł być. Do matematyki żywię głęboki szacunek, uważam ją za podstawę wszelkich nauk. Jeśli chodzi zaś o bariery myślowe - tu granice kładzie logika, której i tobie życzę.

I nawiasem mówiąc używanie ironii czy przesadzonych przykładów nie sprawi, że twoje tezy zostaną poparte czymkolwiek więcej niż twoją własną, jakże czasami mylną, opinią.
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.
Odpowiedz
bert04 napisał(a): Badania, które linkowałem wyżej, określały liczbę małżeństw w latach 2005-2012. Nie mówiła nic o liczbie związków "na kocią łapę", mniej lub bardziej stałych. Tylko wśród małżeństw mamy tam ok. 20%, dlatego uzasadnione jest podejrzenie, że wśród wszystkich związków ten odsetek będzie jeszcze większy.
No to skoro widać różnicę, choćby i in plus, to reprezentatywni nie są Język
bert04 napisał(a): Nie wiem, co bardziej mnie odrzuca. Porównanie klientów portali randkowo-matrymonialnych (bo o tych drugich też piszemy) do burdeli.
Piszemy w tym momencie o portalach, w których robiono badania, na które MCich się powołuje. Co to są właściwie za portale, matrymonialne, randkowe, wolnomiłościowe?
bert04 napisał(a): Czy twierdzenie, że w burdelach panują jakieś diametralnie inne normy atrakcyjności, i że normalnych facetów przykładowo wielkie biusty odrzucają.
Jesteśmy gatunkiem społecznym, o dość rozwiniętej sferze "memetycznej". Rozmiar biustu może być sporo mniej istotny niż "sposób ekspozycji". A to też jest istotny element atrakcyjności, i chyba jednak można zaryzykować tezę, że w bordlu normy będą.. specyficzne.

MCich napisał(a): Czarni mężczyźni oceniali tutaj(a okcupid to spora strona) Murzynki dość słabo, o wiele gorzej od Azjatek i Latynosek. Dodatkowo to nie tylko dane z jednego roku, a paru. Jak widać wiele się nie zmienia w ocenach.
Ja pierdolę, to już jakiś analfabetyzm wtórny. Oceny czarnych mężczyzn były praktycznie nie obciążone czynnikiem rasowym, różnice między tym, jak oceniali atrakcyjność kobiet różnych ras waha się w zasadzie w widełkach między -3 a +3%, sporadycznie tylko wyskakują poza ten przedział. Czytałeś w ogóle ten artykuł?
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
kmat napisał(a): No to skoro widać różnicę, choćby i in plus, to reprezentatywni nie są Język

Od zawsze na świecie badania były prowadzone na niereprezentatywnych grupach, najczęściej na studentach psychologii. A portale randkowo - matrymonialne mają tę zaletę, że tam preferencje da się badać, czy na podstawie ankiet, czy na podstawie wyboru potencjalnych partnerów.

Zresztą, jeżeli nawet tylko 20% małżeństw jest z internetu, to ilu poszukujących jest w internetach? Już przed erą internetu istniały instytucje matrymonialne, jak swatki czy biura. I rzadko pierwsza schadzka prowadziła do małżeństwa. Więc ilu poszukujących stoi za tymi co odnaleźli? Może kiedyś poszukam statystyk, ale tu zaryzykuję prostą tezę, że coraz więcej.

Cytat:Piszemy w tym momencie o portalach, w których robiono badania, na które MCich się powołuje. Co to są właściwie za portale, matrymonialne, randkowe, wolnomiłościowe?

Nie wiem, na co powołuje się kolega, ale w moim linku była mowa o portalach randkowych ORAZ matrymonialnych. Nie znam sytuacji w USA, ale w Niemczech tindery ochodzą w odstawkę, a coraz większą popularność mają portale docelowe. Czy to poważne, matrymonialne, gdzie na wstępie musisz przejść testy psychologiczne i wypisać liczne ankiety. Czy też odwrotnie, wyspecjalizowane na krótkie schadzki, na zdrady małżeńskie czy na jakieś fetysze. Zwłaszcza te pierwsze zostały wymuszone przez kobiety, które chyba dość miały, że na tinderach na powitanie facet pytał "Masz mokrą?".



I dwie rzeczy, w moim linku mowa była o małżeństwach. Może jestem staroświecki, ale nie sądzę, żeby ludzie zawierali małżeństwa po poznaniu się na portalu wolnomiłościowym. Albo to będzie wyjątek.  A po drugie, jak pisałem znam dwoje ludzi, w Niemczech, którzy przez "poważne" portale poznali swoich obecnych partnerów. Przynajmniej jeden związek jest długotrwały, co do drugiego to zbyt krótko, żeby mówić.

I, żeby było śmieszniej, także w moim kręgu znajomych jedna osoba szukała luźnej znajomości, takiej "przyjaźni z seksem". I znalazła ją... ale w realu. Klasycznie, uzdrowisko. Czy to już takie czasy, że większą szansę na poważną miłość (w pewnej grupie wiekowej) masz w internecie chyba?

Cytat:Jesteśmy gatunkiem społecznym, o dość rozwiniętej sferze "memetycznej". Rozmiar biustu może być sporo mniej istotny niż "sposób ekspozycji". A to też jest istotny element atrakcyjności, i chyba jednak można zaryzykować tezę, że w bordlu normy będą.. specyficzne.

Tu częściowo zgoda, w bordlu są tak "normy normalne", tylko przejaskrawione (D+), albo fetysze, które w normach społecznych się nie mieszczą (SM). Podejrzewam jednak, że w krajach z rozwiniętym rynkiem randkowym w internetach więcej jest przeciętnych smaków i gustów. W PL może to jeszcze nie nastąpiło.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
bert04 napisał(a): A portale randkowo - matrymonialne mają tę zaletę, że tam preferencje da się badać, czy na podstawie ankiet, czy na podstawie wyboru potencjalnych partnerów.
Pytanie właśnie jak badano. Bo jeśli ankietami internetowymi to to może mieć taki związek z rzeczywistością, co sondaże internetowe, w których wygrywa Korwin Mikke.
bert04 napisał(a): Nie wiem, na co powołuje się kolega, ale w moim linku była mowa o portalach randkowych ORAZ matrymonialnych. Nie znam sytuacji w USA, ale w Niemczech tindery ochodzą w odstawkę, a coraz większą popularność mają portale docelowe. Czy to poważne, matrymonialne, gdzie na wstępie musisz przejść testy psychologiczne i wypisać liczne ankiety. Czy też odwrotnie, wyspecjalizowane na krótkie schadzki, na zdrady małżeńskie czy na jakieś fetysze. Zwłaszcza te pierwsze zostały wymuszone przez kobiety, które chyba dość miały, że na tinderach na powitanie facet pytał "Masz mokrą?".
No fajno, tylko z tego wynika, że towarzystwo na tych portalach zawsze było specyficzne - nadreprezentacja ludzi z parciem na szybkie numerki oraz z parciem na związek. Jako że obie grupy były niezbyt kompatybilne, doszło do specjalizacji na dwa typy portali, jednak żadna z tych subpopulacji szczególnie reprezentatywna nie jest.
bert04 napisał(a): I dwie rzeczy, w moim linku mowa była o małżeństwach. Może jestem staroświecki, ale nie sądzę, żeby ludzie zawierali małżeństwa po poznaniu się na portalu wolnomiłościowym. Albo to będzie wyjątek. A po drugie, jak pisałem znam dwoje ludzi, w Niemczech, którzy przez "poważne" portale poznali swoich obecnych partnerów. Przynajmniej jeden związek jest długotrwały, co do drugiego to zbyt krótko, żeby mówić.
Małżeństwo dzieciate z portalu to i ja znam. Ale cuda są najróżniejsze. Jedno z lepszych małżeństw jakie znam to ordynarna wpadka po pijaku na trawniku za remizą.
bert04 napisał(a): I, żeby było śmieszniej, także w moim kręgu znajomych jedna osoba szukała luźnej znajomości, takiej "przyjaźni z seksem". I znalazła ją... ale w realu. Klasycznie, uzdrowisko.
Wiadomo.. Ciechocinek.. Tu chyba jakieś otwarte drzwi wyważasz Duży uśmiech
bert04 napisał(a): Czy to już takie czasy, że większą szansę na poważną miłość (w pewnej grupie wiekowej) masz w internecie chyba?
Może tak być.
bert04 napisał(a): Tu częściowo zgoda, w bordlu są tak "normy normalne", tylko przejaskrawione (D+),
Niekoniecznie. Noch ein mal - rozmiar może być dużo mniej istotny od sposobu ekspozycji. U jakiegoś szympansa reakcja samca będzie pewnie liniowo zależna od stopnia obrzmienia genitaliów samicy w czasie owulacji. U ludzi to już tak prosto nie działa, rozmiar cyca znaczy mniej, niż to, czy cyc jest zapakowany w bluzkę z dekoltem do pępka, wyciągnięty sweter, garsonkę, czy czarny podkoszulek z pentagramem.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
MCich

Cytat:Nie, chociaż się nad tym zastanawiałem. Ale ostatecznie po krótkiej analizie wyszło mi, że nic by mi to nie pomogło. Nie chodzi o sam seks per se, to co dla mnie by było ważniejsze to bycie pożądanym. Wiem, że większość facetów to akurat ma w dupie

Nie wiem. Wydaje mi się jednak że mężczyźni chcą być pożądani. Jak myślisz po co te popisówki przed kobietami, które sam zauważyłeś? Chodzi o to by wzbudzić pożądanie u kobiet w stosunku do swojej osoby i obniżyć to pożądanie w stosunku do kolegów, dlatego w grupie nabijamy się z kolegów, traktujemy ich lekceważąco, pouczamy ich itp. w ten sposób kobieta ma zobaczyć, że jesteśmy od nich wyżej w hierarchii i nas pożądać, a ich nie. Tak to działa. Oczywiście jest to sposób działania prymitywów i działa on na prymitywne kobiety, niemniej jest to sposób powszechnie skuteczny w mniej lub bardziej zakamuflowanej formie. Świadczy to o prymitywizmie ludzkości, o którym już wspomniałem.

Zachęcam cię na ten masaż nuru. Dla takiej kobiety najważniejsze będzie to abyś był zadbany. Poza tym ona będzie skupiać się na tym żeby to tobie było przyjemnie. Pożądana będzie twoja przyjemność. Więc w jakimś sensie ty, choc tak naprawdę to ty nigdy nie będziesz pożądany ani nawet Brad Pitt w swoim prime nie był.

Pożądany zawsze jest wizerunek który kobieta stworzy w swojej głowie, na podstawie sygnałów które wysyłasz i które przetwarza jej mózg poza jej kontrolą. I zawsze są to sygnały które nie są twoją istotą czy wyznacznikiem twojej istoty, a raczej świadczą bardziej o twojej pozycji w grupie, stanie zdrowia, zasobach itp. choć to akurat można dywagować czym jest esencja danego człowieka, bo może właśnie relacje z otoczeniem - samo to powiedzenie "być kimś" świadczy o tym, że zanim człowiek nie odniesie sukcesu jest nikim.
Zabieganie o pożądanie samic, jest na pewno jakoś wykształcone ewolucyjnie więc pewnie bardzo łatwo się na tym zafiksować, rozumiem to. Warto jednak trochę poluźnić tę fiksacje. Stać się bardziej wewnętrznie sterowanym dzięki temu. Granica jednak jest bardzo śliska.
Odpowiedz
A jeszcze poproszę o wytłumaczenie tych terminów chad? Beciak to wiem, że samiec beta. A chad? Znam ten skrót jako jednostka chorobowa, co to jednak oznacza w języku inceli?

Ok. Już doczytałem o co chodzi. Chad to facet regularnie uprawiający seks.
Powinno być chad to facet regularnie uprawiający seks za darmo z kobietą/kobietami które są dla niego 8-10/10

W przeciwnym wypadku nie ma to żadnego wydźwięku.

Ogólnie zgadzam się z incelami odnośnie hipergamii itp.
Nie zgadzam się z tym że jest to wina kobiet i że należy je za to potępiać.
Ja jestem raczej z tej grupy* aczkolwiek tylko jedną nogą. Wciąż otwarty na związek z kobietą która nie chce mieć dzieci, z którą będę miał swój prywatny świat rządzący się innymi regułami niż świat społecznych relacji damsko-meskich i wogóle inny. Czasem widzę dziewczyny w traperach, ubrane na czarno, wydaje mi się, że w tej grupie jest dużo ciekawych. Może jestem naiwny.

*
https://en.m.wikipedia.org/wiki/Men_Going_Their_Own_Way
Odpowiedz
Mam wrażenie, że czytanie grup dla inceli szkodzi. Z tego, co tu piszecie, wyłania się bardzo prostacki sposób postrzegania kobiet i związków. Już nie mogę czytać o tym dzieleniu kobiet i mężczyzn na kategorie i sprowadzanie związków do seksu za darmo. To jest obrzydliwe. Czytając takie rzeczy, przesiąka się takim językiem i postrzeganiem świata i wtedy naprawdę zmiejszają się szanse na zainteresowanie sobą kogoś sensownego.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: