To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Mimowolny celibat
Osiris napisał(a):
ZaKotem napisał(a): A co jeszcze z takim, również marginesowym, zjawiskiem jak dominy, które upadlają swoich klientów, bo to właśnie ich podnieca? Taki człowiek godzi się na dokonywanie na sobie takich rzeczy, które człowieka upadlają i poniżają, i jeszcze za to płaci. Wariat to pewnie jest, ale czy jest w jakiś sposób niemoralny?
Niby tak, ale mnie zastanawia, czy gdyby matka/córka/siorstra osoby przychylnej była prostytutką, to czy zmieniłoby się jej podejście do tematu.
Jesli by zmienilo, to raczej w strone tolerancji, bo jak ktos ma kogos takiego w rodzinie, to ma lepszy wglad w sytuacje. Nie widzi w prostytutkach proznych modelek zajadajacych sie stolcem arabskich szejkow, tylko zdesperowany kobiety majace na utrzymaniu rodzine, biedne studentki, ktore oplacaja czynsz za pieniadze klinetow, kobiety, ktore nie doswiadczyly w zyciu bliskosci, milosci, co probuja sobie zrekomepnsowac rozpustnym zyciem seksualnym badz tez nimfomanki, ktore po prostu robia to z pasji, a przy okazji moga sobie na tym swietnie zarobic.
Odpowiedz
Osiris napisał(a): Niby tak, ale mnie zastanawia, czy gdyby matka/córka/siorstra osoby przychylnej była prostytutką, to czy zmieniłoby się jej podejście do tematu.

Koleżanka ze studiów była prostytutką. Dziewczyna z zamożnej rodziny, szczupła i wysoka, ładne włosy, idealne zęby, wiadomo. W roku akademickim pracowała nauczając dzieci, a w wakacje wyjeżdżała na "turnus". Rodzicom mówiła, że jedzie pracować jako au pair, a tak naprawdę logowała się w chałupie jakiegoś megabogatego typa, Włocha czy tam Hiszpana, który ją sobie upatrzył w agencji i bawiła się w jego "żonkę" przez całe lato, zarabiając mnóstwo kasy. Cały dzień, kiedy on załatwiał swoje ważne biznesy, spędzała z innymi dziewczynami na zabiegach upiększających, na plaży, zwiedzała miasto, chodziła na zakupy. Potem była do dyspozycji "sponsora".

Nie znałam jej dobrze (o tym jej "zajęciu" dowiedziałam się od jej przyjaciółki) i nie wiem, czemu to robiła. Czy kręciło ją przebywanie w towarzystwie osób niewyobrażalnie bogatych i ważnych, czy kręciło ją, że tacy ludzie płacą jej za towarzystwo i seks? Nie mam pojęcia. Wiem natomiast, że krótko po studiach ubzdryngoliła się na imprezie, bzyknęła z kumplem w aucie gdzieś na parkingu i wpadła. Wzięła z nim ślub, są razem od parunastu lat, mają dzieci.

Taki kurde postmodernistyczny Kopciuszek z niej.
Odpowiedz
Lumberjack

Teraz to widzę daleko mnie przebiłeś w pisaniu obrzydliwości. Ale ze strony hipokrytów jak Zefciu czy Znalezczyni nic ci nie grozi. Zajmę się tym w moim temacie.

Masz bardzo sztywne konstrukty i jak się przyjrzeć (co zrobił ZaKotem) to na glinianych nogach one stoją - są względne, a przedstawiasz je tak radykalnie jakby to były prawa fizyki.
Ja nikogo nie upadlam, zawsze z szacunkiem do Div się odnoszę. Chamsko się do nich odnoszą ci co sami korzystają z takich usług, a je traktują jako gorsze, bo mają podobne myślenie co ty.

Popek, to jest dopiero wzór do naśladowania, chwali się swoją patologią i z tego rozwinął biznes na małolatach.

Oczywiście to co robiły te celebrytki to już skrajność i do tego nie chce się odnosić, zbyt obrzydliwe to jest.

Może gdybyś nie wciągał skrajności do omawianego tematu to byłoby lepiej.
Odpowiedz
zefciu napisał(a): Trochę nie rozumiem Twojej postawy. Ostatnia inwazja gówna na forum albo Ci się nie podoba, albo podoba. Jeśli Ci się nie podoba, to środki są tylko dwa – ignorowanie i zgłaszanie. Kręcenie z Lamparta beki, krytykowanie go, okazywanie oburzenia etc. jest przeciwskuteczne, bo on ma mentalność 3-latka, który się właśnie nauczył, że jak powie „dupa”, to dorośli na niego zwracają uwagę. I tak, wiem, że ja też popełniłem ten błąd, że z nim próbowałem dyskutować. Wynikało to z faktu przyjęcia przeze mnie kretyńskiego założenia, że rozmawiam z osobą dorosłą.

Wiem, jestem strasznie nieodpowiedzialny, popiół na mój łeb. Z drugiej strony jestem w tej komfortowej sytuacji, że nie musi mi zależeć na poziomie forum jako takiego. Zależy mi na poziomie niektórych użytkowników, ale forum? Po całej koprofagicznej analizie chrześcijaństwa autorstwa gąski? Po zaznaczaniu poziomu dopuszczalnego wulgaryzmu przez lumbera? No wodzu, co wódz.

Traktuję to forum jako odskocznię intelektualno-rozrywkową. A że przy wolności słowa takie tematy są nieuniknione, to już pisałem. Należałoby je skanalizować, tak jak w cywilizowanych miastach odchody puszcza się kanałem a nie pozwala spływać otwartymi rynsztokami. Ale jak szambo się rozlało, to nie będę mylił forum z perfumerią.

ZaKotem napisał(a): To właśnie jest dla mnie niezrozumiałe. Dlaczego robienie dobrze obcym ludziom za pomocą własnych rąk, nóg i głowy, czyli każda praca zarobkowa, nie jest uprzedmiotowieniem, a używanie do pracy genitaliów jest? Zapewne pojęcie intymności jest tu kluczowe, ale problem polega na tym, że intymność nie jest czymś obiektywnym. To my, naród, ustalamy w swej kolektywnej mądrości, co jest, a co nie jest intymne. Są kultury, w których defekacja odbywa się publicznie,  a je się ukradkiem w ciemnej chacie, bo to obciach przy ludziach jeść. W naszej kulturze, jak w większości, seks to czynność intymna i jej upublicznianie jest nieprzyzwoite - ale przecież prostytutki nie robią tego publicznie. Nie przekraczają więc granic intymności innych ludzi. A dla nich samych to nie jest czynność intymna, tylko praca fizyczna. 

Taki relatywizm kulturowy to może był modny w czasach Malinowskiego, ale nie dziś. Są kultury, w których zjadanie swoich wrogów lub przodków jest pewnym urozmaiceniem menu, czasem z aspektem rytualnych. Są kultury, w których seks z 6 lub 9 latkami nie jest niczym zdrożnym. Są kultury w których słabe dzieci lub staruszków wystawia się na pustkowie, coby się hieny najadły. Założyłbym się, że na każde tabu istnieje co najmniej jedna kultura w historii, gdzie takie coś było normalne.

W naszej kulturze jednak przypadkowo intymność jest sferą tabu, jest też pewnym ukoronowaniem związku miłosnego dwojga ludzi, czymś cennym. To jest jeden z powodów, dlaczego łamanie tego tabu jest tak dochodowe. Gdybyśmy żyli w kulturze, w której dawanie przyjemności seksualnej jest taką samą czynnością, jak strzyżenie włosów czy czyszczenie butów, to zarobki nierządnic byłyby też na poziomie napiwków kelnerskich.

Cytat:Ok, w przypadku koprofilnych zabaw z szejkami to zrozumiałe. Ale, powiedzmy, aktorzy grający jakieś ofiary też się czołgają w błocie i padają na kolana dla pieniędzy. Poza tym prostytucja koprofilno-masochistyczna to absolutny margines - większość prostytutek nie robi z klientami nic takiego, czego by nie robił przykładny mąż z przyzwoitą żoną, tudzież ksiądz z gosposią. Jedyna różnica to to, że odbywa się to beznamiętnie.

Oj chyba to nie jedyna różnica ani nawet nie ta decydująca. Faceci korzystający z usług, a pewnie i jakaś część kobiet i mężczyzn oferujących usługi, odbywa to namiętnie.

W naszej kulturze bowiem nie tylko seks jest tematem tabu, ale do pewnego stopnia też... pieniądz. Możesz dla eksperymentu sam wykonać taki test: jeżeli ktoś podaruje Ci książkę, na urodziny lub z innej okazji, wygugluj cenę, zbierz kasę i oddaj tej osobie. Z wyrazami podziękowania. A potem obserwuj reakcje.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
bert04 napisał(a): W naszej kulturze bowiem nie tylko seks jest tematem tabu, ale do pewnego stopnia też... pieniądz.
Fascynującym jest, że nasza kultura wymyśliła nawet produkt, który jest, obiektywnie rzecz biorąc, niewart swojej ceny, a jednak jest kupowany i szeroko oferowany tylko dlatego, żeby ominąć to tabu. Tym produktem są:
Spoiler!
Odpowiedz
Lampart napisał(a): Masz bardzo sztywne konstrukty i jak się przyjrzeć (co zrobił ZaKotem) to na glinianych nogach one stoją - są względne, a przedstawiasz je tak radykalnie jakby to były prawa fizyki.
Wiadomo, że są względne, ale to jeszcze nie oznacza, że wszystkie systemy wartości nagle są równoważne i nie ma sensu przyjąć żadnego. Pułapką relatywizmu jest samounicestwienie swojej wiarygodności, bo opinia relatywisty przez pryzmat relatywizmu ma taką samą "wartość" jak każda inna, czyli żadną.
Odpowiedz
ZaKotem:
Mózģ ludzki zwłaszcza w dzieciństwie bardzo szybko się adaptuje do środowiska, często nieodwracalnie, tworzy nowe połączenia neuronalne.
Dlatego tak ważne jest, żeby chronić dzieci przed demoralizujacymi treściami, zachowaniami i masturbacją.
Bo potem wyrasta lewak i zadaje głupiie pytania, typu co jest w tym złego.
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz
bert04 napisał(a): W naszej kulturze jednak przypadkowo intymność jest sferą tabu, jest też pewnym ukoronowaniem związku miłosnego dwojga ludzi, czymś cennym. To jest jeden z powodów, dlaczego łamanie tego tabu jest tak dochodowe. Gdybyśmy żyli w kulturze, w której dawanie przyjemności seksualnej jest taką samą czynnością, jak strzyżenie włosów czy czyszczenie butów, to zarobki nierządnic byłyby też na poziomie napiwków kelnerskich.
To co piszesz jest prawdą, ale w odniesieniu do minionych już epok. Kultura podlega zmianiom i tak się składa, ze współczesna kultura mocno odtabuizowała seks. Prawie nikt nie czeka z seksem do ślubu. Ludzie sypiają ze swoimi tymczasowymi chłopakami, dziewczynami, coraz chętniej praktykują przygody na jedną noc. Seks nazywają jedną z potrzeb obok jedzenia czy picia. Innymi słowy, seks został oderwany od miłości, co szczególnie mężczyznom powinno przypaść do gustu, bo nie muszą się już aż tak wysilać, żeby kobieta im dała. Nie muszą jej najpierw rozkochać.
Odpowiedz
towarzyski.pelikan napisał(a): Ludzie sypiają ze swoimi tymczasowymi chłopakami, dziewczynami, coraz chętniej praktykują przygody na jedną noc. Seks nazywają jedną z potrzeb obok jedzenia czy picia. Innymi słowy, seks został oderwany od miłości,
Jest dokładnie przeciwnie. Seks został związany z miłością, to przedtem był rozwiązany. Likwidacja małżeństw z rozsądku i aranżowanych spowodowała, że ludzie znacznie częściej uprawiają seks z kimś, kogo kochają, a rzadziej z losowymi ludźmi. A jeśli ktoś myśli, że mówię o jakichś starożytnościach, to niech obejrzy film "Czy jest tu panna na wydaniu?" z lat 70. Mnie jako naturalnemu monogamiście podoba się ta zmiana, ale zdaję sobie sprawę, że kultura trochę zostawiła na lodzie ludzi dostosowanych biologicznie do dawniejszej cywilizacji. I uważam, że są traktowani nieco niesprawiedliwie.

Rodica napisał(a): ważne jest, żeby chronić dzieci przed demoralizujacymi treściami, zachowaniami i masturbacją.
Bo potem wyrasta lewak i zadaje głupiie pytania, typu co jest w tym złego.
A co złego w tym, że lewak pyta, co w tym złego? Bo z tego, co piszesz, wynika, że głównym negatywnym skutkiem niechronienia dzieci przed masturbacją jest zwiększenie liczby ludzi, którzy kwestionują zastaną etykę. Ciekawy pogląd, bo ja byłbym za tym, aby ludzie myśleli i pytali - myślisz, że ten efekt możemy osiągnąć za pomocą masturbacji? Zdezorientowany
Odpowiedz
<do skasowania>
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
ZaKotem napisał(a): Jest dokładnie przeciwnie. Seks został związany z miłością,  to przedtem był rozwiązany. Likwidacja małżeństw z rozsądku i aranżowanych spowodowała, że ludzie znacznie częściej uprawiają seks z kimś, kogo kochają, a rzadziej z losowymi ludźmi. A jeśli ktoś myśli, że mówię o jakichś starożytnościach, to niech obejrzy film "Czy jest tu panna na wydaniu?" z lat 70. Mnie jako naturalnemu monogamiście podoba się ta zmiana, ale zdaję sobie sprawę, że kultura trochę zostawiła na lodzie ludzi dostosowanych biologicznie do dawniejszej cywilizacji. I uważam, że są traktowani nieco niesprawiedliwie.
Mylisz miłość z pożądaniem/zakochaniem. Małżeństwa aranżowane sprzyjały właśnie uprawianiu seksu z miłości, bo zanim doszło do skonsumowania, ludzie zdążyli się czesto pokochac. W pewnym sensie sytuacja ich do tej miłosci zmusila, ale ta milosc byla jak najbardziej prawdziwa. Natomiast dzisiaj ludzie uprawiaja seks z osobami, z którymii mają ochotę to zrobić. Nie muszą nic do nich czuc poza pociagiem seksualnym. Stad inicjacja seksualna jest coraz wczesniejsza, a seks nie jest żadną deklaracją miłości. Oczywiscie, po jakimś czasie w takim zwiazku moze pojawic sie milosc, ale do tego czasu para uprawia seks bez miłości.
Odpowiedz
towarzyski.pelikan napisał(a): To co piszesz jest prawdą, ale w odniesieniu do minionych już epok. Kultura podlega zmianiom i tak się składa, ze współczesna kultura mocno odtabuizowała seks.

To bardziej złożony proces, niż wyłączenie jakiegoś prztyczka z napisem "tabu". Obecnie obserwujemy coś, co nazywam "pornografizacją kultury", to znaczy estetyka i zachowania z filmów tylko dla dorosłych przenikają do kultury masowej. Ale tak samo w pornusach tak i obecnie w produkcjach masowych one przełamują pewne tabu kulturowe, dlatego stosują estetykę przesady (optycznej zwłaszcza) i wulgaryzmu. A nie traktuje tego jako coś normalnego, codziennego, "obok jedzenia i picia".

Jeżeli nie wierzysz, że to nie to samo, to spytaj się jakąkolwiek przypadkową osobę, co jadła wczoraj i w jakiej pozycji uprawiała seks.

Cytat:Innymi słowy, seks został oderwany od miłości, co szczególnie mężczyznom powinno przypaść do gustu, bo nie muszą się już aż tak wysilać, żeby kobieta im dała. Nie muszą jej najpierw rozkochać.

Jak już zagaił ZaKoteł, to też bardziej złożony proces. W tradycyjnym małżeństwie miłość nie była tak koniecznym elementem, jak wierność. Mąż oczekiwał od żony, że tylko jego geny będzie powielać, za to żona oczekiwała od męża, że tylko jej dzieci będą spadkobiercami. Przynajmniej w społecznościach monogamicznych, u poligamistów to było nieco bardziej skomplikowane.


ZaKotem napisał(a): Jest dokładnie przeciwnie. Seks został związany z miłością,  to przedtem był rozwiązany.

ZaKotku, mylisz seks z małżeństwem. Owszem, małżeństwa z rozsądku, kiedyś należące do naturalnego porządku rzeczy, dziś stają się czymś niestosownym co najmniej, no chyba że facet jest bardzo kasiasty i kandyduje na fotel prezydenta USA. However, nawet tam oczekuje się jakiejś namiastki uczuć, nawet udawanych.

Ale seks? Jeden prezydent wprawdzie twierdził, że nie miał seksu z pewną praktykantką, ale chyba wiemy to lepiej. Już prędzej uwierzę, że jej nie kochał.



towarzyski.pelikan napisał(a): Mylisz miłość z pożądaniem/zakochaniem. Małżeństwa aranżowane sprzyjały właśnie uprawianiu seksu z miłości, bo zanim doszło do skonsumowania, ludzie zdążyli się czesto pokochac.

Oj, nie sądzę, żeby z tym czekano do skonsumowania. Raczej oczekiwano, że jak małżonka będzie miała dziecko, to i ojca dziecka zacznie kochać, choć trochę. Ale że nawet tak nie było wiemy z powieści typu "Anna Karenina".

Cytat:Natomiast dzisiaj ludzie uprawiaja seks z osobami, z którymii mają ochotę to zrobić. Nie muszą nic do nich czuc poza pociagiem seksualnym. Stad inicjacja seksualna jest coraz wczesniejsza, a seks nie jest żadną deklaracją miłości. Oczywiscie, po jakimś czasie w takim zwiazku moze pojawic sie milosc, ale do tego czasu para uprawia seks bez miłości.

Będę się powtarzał, ale i to jest nieco bardziej skomplikowane. Uprawianie seksu bez uczuć to jedna z opcji, ale całkiem sporo osób chce się "przynajmniej" zakochać. To znaczy traktuje zakochanie jako nieodzowny element podjęcia współżycia. Akurat znam sporo par, które w takim statusie zakochania spędzają całe lata, zanim wyznają sobie miłość, potem dzieci, potem ewentualnie ślub, choć niekoniecznie. Ale co do zasady są to związki monogamiczne, takie oczekiwanie jest nadal, mimo braku zaufania do instytucji małżeństwa.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
żeniec napisał(a):
Lampart napisał(a): Masz bardzo sztywne konstrukty i jak się przyjrzeć (co zrobił ZaKotem) to na glinianych nogach one stoją - są względne, a przedstawiasz je tak radykalnie jakby to były prawa fizyki.
Wiadomo, że są względne, ale to jeszcze nie oznacza, że wszystkie systemy wartości nagle są równoważne i nie ma sensu przyjąć żadnego. Pułapką relatywizmu jest samounicestwienie swojej wiarygodności, bo opinia relatywisty przez pryzmat relatywizmu ma taką samą "wartość" jak każda inna, czyli żadną.

Pomieszałeś tu znaczenia "wartości" prawda/fałsz, z wartościami moralnymi.
Relatywizm pod względem systemu wartości nie równa się relatywizmowi absolutnemu, gdzie nawet fakty są relatywizowane i neguje się samo pojęcie prawdy.

To jest pierwsza sprawa. Druga sprawa jest taka, że ja nie uznaję nawet tego pierwszego relatywizmu jakbyś sugerował swoim wpisem.
Są systemy wartości lepsze i gorsze. Póki co, dyskusja nie zaszła w ten rejon. Wskazałem tylko, że Lumberjack
przedstawia swoje założenia jakby były bezdyskusyjne. ZaKotem, też to zauważył.
Odpowiedz
bert04 napisał(a): Jeżeli nie wierzysz, że to nie to samo, to spytaj się jakąkolwiek przypadkową osobę, co jadła wczoraj i w jakiej pozycji uprawiała seks.
Co jadłeś wczoraj i w jakiej pozycji uprawiałeś seks?

Cytat:Oj, nie sądzę, żeby z tym czekano do skonsumowania. Raczej oczekiwano, że jak małżonka będzie miała dziecko, to i ojca dziecka zacznie kochać, choć trochę. Ale że nawet tak nie było wiemy z powieści typu "Anna Karenina".


Nie napisałem, że czekano z tym do skonsuowania, tylko ze prawdopodobieństwo tego, że miedzy para z zaaranzowania pojawi sie uczucie, zanim pojda do łóżka, jest znacznie wieksze niz miedzy para, która uprawia seks pod wpływem samego pożądania czy zakochania z banalnego powodu - miłość wymaga czasu. Okres swatania, narzeczeństwa odraczają w czasie moment konsumpcji.

Cytat: Uprawianie seksu bez uczuć to jedna z opcji, ale całkiem sporo osób chce się "przynajmniej" zakochać. To znaczy traktuje zakochanie jako nieodzowny element podjęcia współżycia. Akurat znam sporo par, które w takim statusie zakochania spędzają całe lata, zanim wyznają sobie miłość, potem dzieci, potem ewentualnie ślub, choć niekoniecznie. Ale co do zasady są to związki monogamiczne, takie oczekiwanie jest nadal, mimo braku zaufania do instytucji małżeństwa.
Zakochanie jest napędzane popędem seksualnym, tylko tym się różni od zwykłego pożądania, że obok pociągu fizycznego pojawia się przywiązanie emocjonalne. Jak rozumiem, dla Ciebie uprawianie seksu pod wpływem zakochania nie jest kurestwem w przeciwieństwie do uprawiania seksu z osobą, której się tylko pożąda właśnie ze względu na ten dodatek emocjonalny?
Odpowiedz
towarzyski.pelikan napisał(a): Co jadłeś wczoraj i w jakiej pozycji uprawiałeś seks?

Pastę primavera i gówno Ciebie obchodzi.

I nie, nie zapytam się Ciebie. Możesz natomiast test przeprowadzać dalej.

Cytat:Nie napisałem, że czekano z tym do skonsuowania, tylko ze prawdopodobieństwo tego, że miedzy para z zaaranzowania pojawi sie uczucie, zanim pojda do łóżka, jest znacznie wieksze niz miedzy para, która uprawia seks pod wpływem samego pożądania czy zakochania z banalnego powodu - miłość wymaga czasu. Okres swatania, narzeczeństwa odraczają w czasie moment konsumpcji.

No dobra, to brzmi logicznie, o ile naturalnie w tym okresie swatania jest okazja na poznanie się. W towarzystwie obowiązkowych przyzwoitek, coby do prekonsumpcji nie doszło. Słyszałem nawet teorię, że u facetów miłość rodzi się przez "odwlekanie pożądania", ale nie mogę tego potwierdzić z autopsji.

Cytat:Zakochanie jest napędzane popędem seksualnym, tylko tym się różni od zwykłego pożądania, że obok pociągu fizycznego pojawia się przywiązanie emocjonalne. Jak rozumiem, dla Ciebie uprawianie seksu pod wpływem zakochania nie jest kurestwem w przeciwieństwie do uprawiania seksu z osobą, której się tylko pożąda właśnie ze względu na ten dodatek emocjonalny?

Chyba dosyć wyraźnie rozpisałem koledze "kolejność moralisty". Powtórzę dla ciebie jeszcze raz:

- nieczystość
- rozpusta
- nierząd (f.k.a. kurestwo)
- i jeszcze gorzej

Więc nawet w najbardziej rygorystycznej wykładni seks z osobą, którą się kocha / jest się zakochanym, nierządem nie jest i być nie może. Może być rozpustą*, może być nieczystością, może być też akceptowanym społecznie związkiem dwojga ludzi na zasadzie dobrowolności, uczuć i bezinteresowności finansowej**. Ale nie nierządem***.

(*  Dla jednego to będzie zawsze przy braku ślubu, dla mnie raczej, jeżeli więcej niż z jedną na raz)
(** Dla mnie jest akurat tym ostatnim, o ile - patrz *)
(***podwójne zaprzeczenie?)


EDIT: Spróbuję jeszcze raz, prościej:

W pokazanych przez Ciebie przykładach nie ma jakiejś obowiązkowej wymiany korzyści finansowych (tak, pomijamy postawienie drinka lub kolacji), więc nierządu też nie ma. Rozpusta jest wtedy, przynajmniej dla mnie, jeżeli seks jest uprawiany z wieloma osobami, niekoniecznie na raz, ale w pewnym okresie czasu. Bez uczucia, jak sama stwierdziłaś, nie ma też przywiązania, więc i nie ma powodów ograniczania się. Dlatego zakochana para w związku to podstawa - przynajmniej czasowej - monogamii. Reszta jest kwestią czasu, na ile z zakochania wyrośnie miłość a na ile zwiędnie po okresie wstępnego zauroczenia.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
ZaKotem:
Cytat:Ciekawy pogląd, bo ja byłbym za tym, aby ludzie myśleli i pytali - myślisz, że ten efekt możemy osiągnąć za pomocą masturbacji? Zdezorientowany
Po o marnować czas na pytania, na które cywilizacja już dawno wymyśliła sensowne odpowiedzi?
To się nazywa wyważanie otwartych drzwi.
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz
Rodica, masturbacja jest dla nas dobra.
Odpowiedz
Lampart napisał(a): Pomieszałeś tu znaczenia "wartości" prawda/fałsz, z wartościami moralnymi.
Nic podobnego. Jeśli idziesz w krytykę czyjegoś systemu moralnego w oparciu o relatywizm, to pakujesz systemy moralne do jednego worka, włączając w to również ten "pusty". Nie trzeba tutaj żadnego relatywizowania prawdy.

Lampart napisał(a): To jest pierwsza sprawa. Druga sprawa jest taka, że ja nie uznaję nawet tego pierwszego relatywizmu jakbyś sugerował swoim wpisem.
Są systemy wartości lepsze i gorsze.
Mogę odnosić się do tego, co napisałeś, a nie tego, czego nie napisałeś. A skupiłeś się na najbardziej ogólnej i w gruncie rzeczy nic nie znaczącej uwadze, że moralność jest relatywna. Nic o wyższości jednych systemów wartości nad drugimi z wyjaśnieniem kryteriów, jakie stosujesz.

Lampart napisał(a): ZaKotem, też to zauważył.
No. I? Mój post nie miał na celu bronić Lumbera przed krytyką innych użytkowników. Pomijając fakt, że ZaKotem miał ciekawszy argument, na który zresztą Lumber poniekąd słusznie odpowiedział, że wszak liberalizm to nie non-judgementalizm.
Odpowiedz
Żeniec

Cytat:Nic podobnego. Jeśli idziesz w krytykę czyjegoś systemu moralnego w oparciu o relatywizm, to pakujesz systemy moralne do jednego worka, włączając w to również ten "pusty". Nie trzeba tutaj żadnego relatywizowania prawdy.

Ktoś może być relatywistą moralnym, uznając moralność za coś uwarunkowanego i kontekstualnego, a jednocześnie nie zrzekać się słuszności określonej opinii kiedy nie wyraża ona absolutnej wyższości któregoś z tych systemów. Mało tego ktoś może podkopywać czyjś system moralny właśnie na podstawie kontekstualności jego założeń jednocześnie uznając inny określony system moralny który jest zasadniczo inny - jego założenia są uniwersalne.


Cytat:bo opinia relatywisty przez pryzmat relatywizmu ma taką samą "wartość" jak każda inna, czyli żadną.

Tutaj popełniłeś największy błąd, zakładając, że opinia relatywisty koniecznie musi bazować na tym co relatywista relatywizuje.
Gdyby tak było to twoje zdanie byłoby prawdziwe. A tak nie musi być więc popełniłeś błąd. Już rozumiesz?

Cytat:Mogę odnosić się do tego, co napisałeś, a nie tego, czego nie napisałeś.

Dokładnie, dlatego musiałbym napisać coś czego nie napisałem, żeby to co mi przypisałeś, było czymś więcej niż pochopnymi wnioskami Oczko

Cytat:No. I? Mój post nie miał na celu bronić Lumbera przed krytyką innych użytkowników. Pomijając fakt, że ZaKotem miał ciekawszy argument

No i ze względu na uczciwość, nie chce sobie przypisywać wyłączności na tę myśl. Wypada więc też dodać, że Towarzyski Pelikan również poszła w podobnym kierunku rozumowania.
Odpowiedz
Trochę dziwi mnie te wątek dyskusji, gdyż tak ZaKotem jak i lumber okazali relatywizm moralny. Tylko u ZaKotem to jest relatywizm kulturowy, a u lumbera - relatywizm subiektywny. ZaKotem powinen był najpierw wykazać, że subiektywizm lumbera wynika z jego zakorzenienia w kulturze, tak postchrześcijańskiego podejścia do seksualności, jak i post-archaicznej kultury honoru. I dopiero potem wyjeżdżać relatywizmem. Poszedł na skróty i w ten sposób oboje panowie rozmawiali obok siebie.


PS: Nie ma za co.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości