To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Gra o Tron - co w tym jest? [spoilery]
Socjopapa napisał(a): To już był taki ewidentnie umoralniający element. Oczywiście, że włączyła mu się chciwość, ale zaczął to i ciągnął dla rodziny, a nie dla siebie.

Właśnie oto chodzi , że niby zaczął to dla rodziny, w pierwszych odcinkach była scena gdzie podliczał ile potrzebuje zebrać, z tego co pamiętam był to niecały milion dolarów. Natomiast w późniejszych sezonach pojawiła się refleksja, że ta kwota została już dawno przekroczona i to było właśnie przekroczenie tej granicy "pomaganie rodzinie". Za pierwszym razem jak oglądałem ten serial, to odbierałem postać Skyler jako irytującą, powiedzmy, że to był mój niedojrzały odbiór. Dopiero po kolejnym oglądnięciu, lata później, dotarło do mnie, że jej pretensje, zachowanie było całkowicie uzasadnione, a Walter sprowadzil śmiertelne zagrożenie na swoją rodzinę, na koniec chciał to jakoś wyprostować, ale Hankowi już życia zwrócić nie mógł.

Natomiast zabicie Mike'a i Jane, to nie były wypadki przy pracy. Mike wkurzył Walta, bo mu wjechał na ambicję, natomiast w przypadku Jane, to zaniechanie pomocy było wyrachowaną decyzją.
Odpowiedz
Hans Żydenstein napisał(a): Natomiast zabicie Mike'a i Jane, to nie były wypadki przy pracy. Mike wkurzył Walta, bo mu wjechał na ambicję, natomiast w przypadku Jane, to zaniechanie pomocy było wyrachowaną decyzją.

Dodajmy w tym miejscu, że w trakcie kręcenia serialu BB dużo elementów było zmienianych, czasem nawet tak kluczowych, jak to, kto miał przeżyć a kto nie (i.e. początkowo Jesse miał być bohaterem jednego sezonu). Poza tym były też mniejsze zmiany, a jedna z nich dotyczyła właśnie Jane. W pierwszej wersji Walt miał zabić Jane. Konkretnie i umyślnie. Po doszlifowaniu scenariusza zdecydowano się na takie wyjście, coś pomiędzy wypadkiem a zaniechaniem.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
pilaster napisał(a): Wykorzystały akurat w najmniej romantycznym momencie?

Ależ skąd. Przecież smiertelne zagrożenie dla życia silnie wzmaga libido. Nawet tak aseksualne postacie jak Arya, czy Brienne z Thartu się  temu nie oparły.
Cytat:

Arya to nastolatka. Nastolatki bywają może wstydliwe, ale raczej nie aseksualne. A Brienne była mało powabna dla większości mężczyzn, ale to jak reagowała na Jamiego, to zdecydowanie nie był aseksualizm. Fakt zagrożenia życia tylko decyje przyspieszał. Danka zaś ciurlała się z Jonem już wcześniej i nie przeszkadzało jej to w przytomnym ogarnięciu przymierzy przeciw NK i jego świcie.

Cytat:Po jednej przegranej bitwie Jagiellończyk serią genialnych posunięć zaprowadził podwaliny pod pokój mogący zostać złamanym tylko poprzez wydarzenia o randze czarnych łabędzi. Jon po przegranych bitwach wprowadzał posunięcia, których masakryczność mogła uratować jedynie seria wydarzeń o randze czarnych łabędzi...
Cytat:Bez przesady. W końcu Jon miał też duże sukcesy polityczne. Nawet większosć spartolonych przez siebie bitew - jeszcze jedna pilastrowi sie przypomniała - atak na Mur Manca Rydera - w końcu wygrał. Ratowali go i Stannis Baratheon i Littlefinger i Arya Stark. Miał Jon fart co się w zyciu polityka bardzo liczy

Jon był brany za ostatniego sprawnego dziedzica Winterfell, Największego z siedmiu Królestw, mogącego zwerbować porządne wojsko. A przy okazji uznany za durnia, który da się prowadzić na smyczy. On nie miał szczęścia, on był przydatny. Widział to i Stannis i Melissandre o Littlefingerze tylko wspomnę.


Cytat:Niewielu z równych jej stanem. Realnie wchodziliby w grę, oprócz Tyriona, jeszcze ktoś z Martellów (jacyś jednak przeżyli),

Przeżyły córki Oberyna chyba i jakiś pociotek ze Słonecznej Włóczni, ale żonaty. Kto jeszcze nie wiem.



Cytat:Gendry z Końca Burzy

Który chętnie zaopiekowałby się Aryą.


Cytat:oraz ...Bronn

Nuworysz. Bogaty, ale jednak stary już jak dla młodej Sansy. Poza tym politycznie powstałby związek praktycznego dążenia do secesji albo zawładnięcia siedmioma królestwami. Sansa po matce miałaby poparcie Tulleyów. Jakby się na niego uparła to może. Ale to politycznie byłoby rozbijane w drobny mak. No i musiałaby go chcieć. A charakterto on miał raczej mało rycerski.

Cytat:Rozważala różne opcje. Jednak Tyrion ma jeszcze jedną zaletę. On już formalnie jest mężem Sansy i jeżeli nadal nim będzie, to oznacza całkowitą deligitymizację Ramsaya Boltona. Małżeństwo z Boltonem nie byłoby wtedy w ogóle żadnym małżeństwem (nawet wymuszonym), tylko zwykłym porwaniem i gwałtem.

A ktoś jeszcze z Boltonów żył i mógł mieć dzieci? Bo tam to raczej z politycznego punktu widzenia Sansa ostatnie co powinna zrobić to odrzucić dziedzictwo Żelaznych Wysp. Nawet niechby tylko tytularnie została królową, to pierwsza od tysiąca lat miała by totalną zwierzchność nad całą północą. Głupia by była jakby się takiej rekompensaty za małżeństwo z Ramsayem wyzbyła. Nawet dla jej dzieci to bardzo cenne wiano. Żelazne Wyspy to nie w kij dmuchał. Pierwszy raz Północ mogłaby mieć potężną flotę. Drewna ma już pod dostatkiem.



Cytat:Ramsay Bolton był przystojny. A na pewno przystojniejszy od Tyriona. Cwaniak  Mogła się Sansa zrazić do pięknisiów. Poza tym Tyrion ma duże doświadczenie z kobietami i jakoś żadna się na jego brak sprawności nie skarżyła.
Cytat:Za to ukochana dała się przekupić.

Ukochana Tyriona, którą Tywin przekupił.

Cytat:Niemniej jednak preferowała Joffreya.

W sensie Sansa. Była rozochocona poznaniem paniczyka i innych rycerzy. Za małolaty na takich leciała. Potem miała nieszczęście poznać rozbestwionych popaprańców. Co wcale nie znaczy, że jakiś dworny piękniś by jej nie zdobył.

Cytat:Manipulował do czasu. Dopóki udawał tatusia, a nie wielbiciela. Kiedy w koncu się odsłonił, od razu stała się nieufna.

Bo wyszły jego plany na wierzch. Jakby był ostrożniejszy to by ją dalej urabiał jak ciasto.



Cytat:Martellowie, nie Tyrellowie. Jednak najpotężniejszym człowiekiem w Westeross, co owszem, nie zostało wystarczająco jasno pokazane, jest teraz Robert Arryn. Nie tylko jego włości uniknęly walk i przemarszów różnych plądrujacych armii wte i wewte, ale i on sam jest całą gęba prawowitym lordem z lordów pralordów, a nie lordem w pierwszym pokoleniu jak Bronn, który też musi teraz lizać rany Reach po tym co tam wyczyniał Jamie a po nim Szary Robak.

Partia atrakcyjna dla Sansy, bo jest blisko i jest słaby. Jak ma ona zmysł polityczny to by go brała. Pani Północy i Wschodu. Tylko Robert na ojca się średnio nadaje.

Cytat:Sansa włada nadal najbiedniejszym z Siedmiu królestw, które w dodatku zostało wielokrotnie splądrowane i spustoszone przez walki.


Włada największym, które już nie ma wrogów w okolicy. Dzicy za Murem, Żelazne Wyspy spacyfikowane, w królestwach pokój, a ona wybiła się na niepodległość. Jest młoda, ma w wianie Północ (a po Boltonie Żelazne Wyspy), jakby wzięła powiła dziedzica z Robertem... No cóż. Nie byłoby komu jej się przeciwstawić. Miałaby zasoby trzech Królestw pod sobą, brata na Murze, brata w stolicy i ewentualne wsparcie Dzikich. A jakby Arya poszła za Gendry'ego... No cóż Starkowie byliby potęgą nawet większą niż Targaryenowie. Bo w końcu ostatni Targaryen siedzi na murze i jest ich kuzynem... Politycznie wybór jest więc jeden. W grę realnie wchodziłby jeszcze jakiś Martell. Ale mężczyźni chyba wszyscy nie żyją.
Sebastian Flak
Odpowiedz
pilaster napisał(a): Wtedy, kiedy takiej rozpierduchy nie ma. W tym przypadku nie ma. Albo przynajmniej nie musi być.
Jeśli trzeba stawać na głowie i co i rusz zakładać, że dotychczas rozsądne postacie nagle skretyniały, żeby przebieg wydarzeń był w miarę spójny, to rozpierducha jest.

pilaster napisał(a): Na odwrót. Na przekonaniu o ich egoizmie buduje pilaster swoje opinie o ich zachowaniu. Kto chce zostać uznany za króla, musi wyglądać jak król i zachowywać sie jak król. To warunki konieczne. Stannis Baratheon nie zachowywal się jak królowi przystało....
Zakładasz, że bohaterowie, ustalając sobie cel (zostać królem/królową), jednocześnie dobierają optymalne ku temu środki. To nawet zabawne, bo gdzie indziej dla wygody zakładasz, że jednak te same postacie wybiórczo zdurniały.

pilaster napisał(a): A w którym miejscu autor tak napisał?
W książkach. W kilku miejscach podaje odległości w stadionach i definiuje stadion jako 3 mile.

pilaster napisał(a): Kruki wymyślili showrunnerzy? Czy może jednak sam Martin?
Te latające tak szybko, jak tego wymaga niechlujne scenopisarstwo? Showrunnerzy Oczko

pilaster napisał(a): Wystarczy że są specjalnie wyhodowane. Istnienie ziejących ogniem smoków nie przeszkadza żeńcowi, a istnienie podrasowanych kruków już przeszkadza.
Mogą być i podrasowane kruki. Problem w tym, że wcześniej takie podrasowane nie były, a teraz, gdy niechlujne scenopisarstwo tego wymaga, są.

pilaster napisał(a): Ponieważ wie, że Daenerys podzieliła siły i że swoje najlepsze oddziały wyslała właśnie do Casterly Rock.Zanim tam dopłyną minie jednak wiele czasu. Kto konkretnie wymyślił ten gambit - faktycznie bezwartościowe Casterly Rock w zamian za Wysogród z jego zapasami żywności nie wiadomo, ale to błyskotliwe posunięcie. Może zresztą ten cel Daenerys podsunięto? Ona sama przecież później tak uważa i oskarża Tyriona o zdradę i trzymanie strony rodzeństwa.
Tak wiele pytań, a tak niewiele odpowiedzi, ale tak jest, gdy scenariusz się pisało na kolanie. Znowu spekulujesz, a potwierdzenia na ekranie ni ma.

pilaster napisał(a): Tak czy owak Cersei ma lepszy wywiad niż Daenerys.
Znowu, jest to założenie, które trzeba przyjąć, by jakoś wyjaśnić co się dzieje, ale nie jest zbyt realistyczne. Tym razem jest nagłe zdurnienie Varysa i nadzwyczajna kompetencja team-Cersei (Qyburn'a?). Ty się zastanawiasz dlaczego Daenerys Varysa nie puściła z dymem wcześniej, a ja się zastanawiam, dlaczego nagle Varys niecharakterystycznie dla siebie zgłupiał.

pilaster napisał(a): Jak nic, bo takie są reguły żeglugi żaglowcami.

Kto ma większe statki, lepsze załogi i lepiej zna akweny przez które płynie, będzie płynął szybciej, a nawet dużo szybciej. Wiedząc, że przez jakiś przesmyk da się przepłynąć o określonej porze przypływu bez ryzyka i bez konieczności żmudnego sondowania głębokości, można zaoszczędzić całe dnie.
I znowu jest to wyjaśnienie, które ma sens o ile się łyknie wszystkie głupoty, które do tego doprowadziły. Euron nie powinien nawet tych statków mieć, Robak nie powinien płynąć dookoła połowy kontynentu, itd., etc.

pilaster napisał(a): albo wie, ale nie może nawiązać kontaktu z Robakiem, dopóki nie przybedzie on do CR.
Wtedy by mogła wysłać "podrasowane" kruki Oczko Albo polecieć osobiście, w końcu chyba najlepiej wyszkolona i najbardziej lojalna część jej armii jest tego warta.

pilaster napisał(a): Varys jest kompetenenty, ale nie w specyficznym wywiadzie wojskowym. Nie ma agentów we flocie Eurona. albo nie moze nawiązac z nimi kontaktu.
Oczywiście, że nie bo nie. Szpiony Cersei wiedzą wszystko o wszystkim, a Daenerys nic o niczym, bo tego wymaga scenariusz.

pilaster napisał(a): Wojna to chaos. Niewielkie różnice na wejściu mogą dawać olbrzymie na wyjściu. Przez brak gwoździa do podkowy można stracic królestwo.
Serio pilaster. W ten sposób każdą głupotę na ekranie można "wyjaśnić". Bo chaos, bo przypadek, bo tak. Od czasu do czasu to nawet przechodzi i można przymknąć oko, ale jeśli chaos jest główną siłą sprawczą w historii, to przestaje ona być satysfakcjonująca.

pilaster napisał(a): A czy Jamie zajmie Wysogród kilka dni wcześniej czy później, nie ma żadnego znaczenia.
(...)
Jeżeli spodziewali się oblężenia to bardzo długo. Ale jak się nie spodziewali i zostali wzięci z zaskoczenia...
I znowu należy założyć, że ktoś z team-Daenerys dał dupy, żeby do tego doszło. Maszerujące po równinach armie takie niewidoczne, nikt się ataku podczas wojny nie spodziewa.

pilaster napisał(a): A tu zakończyl je szybko konwencjonalnymi metodami. W końcu mówimy o jednym z najbardziej kompetentnych dowódcach w Westeros. Który przeciwko sobie miał starego babsztyla dobrego w politycznych intrygach i dworskich przepychankach, ale babę, w przeciwieństwei do Blackfisha z Riverrun, nie obeznaną ze sztuką wojenną.
Bo jest oczywiste, że Olena Tyrell osobiście kierowała obroną Wysogrodu i nie znalazła się w jej otoczeniu ani jedna w miarę kompetentna w sztuce wojennej osoba.

pilaster napisał(a): Zresztą jakąś rolę musiała też odegrać zdrada Tarlych.
A jaką rolę odegrała kradzież miecza rodowego przez Sama? Lub przepowiednie? Uśmiech Jestem szczerze zaskoczony, że po tylu nietrafionych predykcjach sprzed ósmego sezonu zakładających kompetencję showrunnerów nadal się upierasz.

pilaster napisał(a): Właściwie jedynym nowym, w stosunku do poprzednich sezonów, zarzutem dla scenarzystów w 7 i 8 sezonach byłoby to, że zaczęli się spieszyć i robic większe przeskoki pomiędzy różnymi planami akcji. Przeskoki w czasie i przestrzeni. Nic dziwnego, że mniej uważni widzowie, kiedy tylko odstąpiono od zasady jedności czasu miejsca i akcji, zaczęli się gubić...
Jest różnica pomiędzy porzuceniem jedności miejsca i akcji, a olaniem wcześniej nakreślonych reguł i liczenie, że ma to jeszcze jakiś sens i widz sam sobie te kwestie dopowie. To drugie nazywa się po prostu lenistwem i niechlujstwem.

pilaster napisał(a): Daenerys, mimo swoich wad, potrafi uczyć sie na błędach. Tym, którzy nie potrafią, może faktycznie trudno to zrozumieć...
Gdyby popełniała tak podstawowe błędy na tak późnym etapie, to nie dotarłaby do miejsca, w którym ją widzimy. Mylisz głębię z nieprzeziernością.

pilaster napisał(a): Dlaczego nie powinien był? Casterly Rock było zawsze fundamentem potęgi Lannisterów ze względu na wydobywane tam złoto. To, że złoża się wyczerpały, wiedział tylko Tywin i ...Cersei, którą ojciec o tym powiadomił. Tyrion o tym nie widział.
Bo jest lepszy i bardziej oczywisty cel pod nosem. S8E5 (minus holocaust) powinien się wydarzyć na początku sezonu 7. Niecharakterystycznie głupie decyzje bohaterów po jednej stronie i niecharakterystycznie mądre po drugiej były tylko i wyłącznie po to, by jakoś sprawić, by ten konflikt nie był śmiesznie jednostronny. Nie potrafili zrobić tego z zachowaniem realizmu i wyszło, co wyszło.

pilaster napisał(a): Płynęli w różnych kierunkach
Oczywiście. To może rzuć okiem na mapę, którą sam wkleiłeś Cwaniak

pilaster napisał(a): No Jon Snow na jego miejscu by pewnie utknął. Cwaniak
Może podobnie jak dla Jona Snowa Boltonowie i koledzy, tak też dla Jamiego wojska Wysogrodu znalazły się po głupszej stronie murów?
 
pilaster napisał(a): Czyli jednak jej nie bylo. Cwaniak
(...)
Istnienie sceny, której nie było. Duży uśmiech
Stać Cię na więcej. Była nakręcona, ale nie została użyta.
Odpowiedz
sGawain napisał(a): Jon był brany za ostatniego sprawnego dziedzica Winterfell, Największego z siedmiu Królestw, mogącego zwerbować porządne wojsko. A przy okazji uznany za durnia, który da się prowadzić na smyczy. On nie miał szczęścia, on był przydatny. Widział to i Stannis i Melissandre o Littlefingerze tylko wspomnę.

I jeszcze Daenerys. Fakycznie, namanipulowali oni sobie Jonem że hej. I Stannis, i Bayelish i Targaryenówna. Wszyscy oni ziemię gryzą a Jon żyje i ma się dobrze. Cwaniak


[quote pid='732172' dateline='1578666969']

Cytat:Niewielu z równych jej stanem. Realnie wchodziliby w grę, oprócz Tyriona, jeszcze ktoś z Martellów (jacyś jednak przeżyli),

Przeżyły córki Oberyna chyba i jakiś pociotek ze Słonecznej Włóczni, ale żonaty. Kto jeszcze nie wiem.
[/quote]


Jest przecieś jakiś bezimienny "nowy książe Dorne" Z Martellów raczej. mogli przeżyć i inni.


Cytat:
Cytat:Gendry z Końca Burzy

Który chętnie zaopiekowałby się Aryą.

To byłoby lepsze rozwiązanie. Potomstwo Aryi i Gendrego miałoby prawo zarówno do Krain Burz, jak i do Północy, gdyby Sansa zmarła jednak bezdzietnie. Ale w takiej sytuacji na pewno wtrąciłaby się Korona i zażądała rozdzielenia dziedzictwa. Burze i Północ w jednym ręku to dla Królewskiej Przystani, kto by tam nie rządził, stanowczo za dużo.

Cytat:
Cytat:oraz ...Bronn

Nuworysz. Bogaty, ale jednak stary już jak dla młodej Sansy. Poza tym politycznie powstałby związek praktycznego dążenia do secesji albo zawładnięcia siedmioma królestwami. Sansa po matce miałaby poparcie Tulleyów. Jakby się na niego uparła to może. Ale to politycznie byłoby rozbijane w drobny mak. No i musiałaby go chcieć. A charakterto on miał raczej mało rycerski.

W dodatku ten sam problem, co z Gendrym. Za silna koalicja, aby wszyscy pozostali lordowie nie zjednoczyli się w opozycji przeciwko.

Cytat:
Cytat:Rozważala różne opcje. Jednak Tyrion ma jeszcze jedną zaletę. On już formalnie jest mężem Sansy i jeżeli nadal nim będzie, to oznacza całkowitą deligitymizację Ramsaya Boltona. Małżeństwo z Boltonem nie byłoby wtedy w ogóle żadnym małżeństwem (nawet wymuszonym), tylko zwykłym porwaniem i gwałtem.

A ktoś jeszcze z Boltonów żył i mógł mieć dzieci? Bo tam to raczej z politycznego punktu widzenia Sansa ostatnie co powinna zrobić to odrzucić dziedzictwo Żelaznych Wysp.

Chyba Greyjoyów nie Boltonów. Cwaniak

I faktycznie, chociaż tron Wysp był jednak elekcyjny, to zwyczajowo w rodzinie Greyjoyów. Theon byłby bardzo dobrym kandydatem. Lepszym od Tyriona.

Jednak ma Theon dwie wady, które go z tego wykreślają. Po pierwsze jest wykastrowany. Po drugie nieżywy. A innych Greyjoyów nie ma, co wyraźnie zostało zaznaczone.

Cytat:
Cytat:Niemniej jednak preferowała Joffreya.

W sensie Sansa. Była rozochocona poznaniem paniczyka i innych rycerzy. Za małolaty na takich leciała. Potem miała nieszczęście poznać rozbestwionych popaprańców. Co wcale nie znaczy, że jakiś dworny piękniś by jej nie zdobył.

Jednak szanse jakiegoś ślicznego rycerzyka, po epizodach z Jeofryem i Ramsayem raczej radykalnie zmalały. Cwaniak

Cytat:
Cytat:Martellowie, nie Tyrellowie. Jednak najpotężniejszym człowiekiem w Westeross, co owszem, nie zostało wystarczająco jasno pokazane, jest teraz Robert Arryn. Nie tylko jego włości uniknęly walk i przemarszów różnych plądrujacych armii wte i wewte, ale i on sam jest całą gęba prawowitym lordem z lordów pralordów, a nie lordem w pierwszym pokoleniu jak Bronn, który też musi teraz lizać rany Reach po tym co tam wyczyniał Jamie a po nim Szary Robak.

Partia atrakcyjna dla Sansy, bo jest blisko i jest słaby.

Ale też za blisko spokrewniony. Targaryenom by to nie przeszkadzało, ale Północ jest bardziej pruderyjna. Jeżeli Robert, to dlaczego nie Jon? Z tą słabością też nie przesadzajmy. Znaliśmy go jako szurniętego chłopczyka zdominowanego przez toksyczną matkę. Ale od tego czasu sporo się zmieniło. Kim jest teraz Robert (i jaką rolę odegrał w upadku Bayelisha - bo jakąś na pewno) nie wiadomo, za dużo poza tym że to najpotężniejszy człowiek w Westeross. Znów wszyscy zjednoczą się przeciwko takiemu mariażowi.

Cytat:
Cytat:Sansa włada nadal najbiedniejszym z Siedmiu królestw, które w dodatku zostało wielokrotnie splądrowane i spustoszone przez walki.


Włada największym,

Nie tylko kilometry kwadratowe się liczą. A nawet przede wszystkim nie one. Cwaniak

Cytat:jakby wzięła powiła dziedzica z Robertem... No cóż. Nie byłoby komu jej się przeciwstawić. Miałaby zasoby trzech Królestw pod sobą, brata na Murze, brata w stolicy i ewentualne wsparcie Dzikich. A jakby Arya poszła za Gendry'ego... No cóż Starkowie byliby potęgą nawet większą niż Targaryenowie.

I dlatego pozostałe rody będą robić wszystko, aby do tego nie dopuścić.

żeniec napisał(a):
pilaster napisał(a): Wtedy, kiedy takiej rozpierduchy nie ma. W tym przypadku nie ma. Albo przynajmniej nie musi być.
Jeśli trzeba stawać na głowie i co i rusz zakładać, że dotychczas rozsądne postacie nagle skretyniały, żeby przebieg wydarzeń był w miarę spójny, to rozpierducha jest.

Niczego takiego zakładać nie ma potrzeby. Postacie postępują, w ramach posiadanej wiedzy, logicznie i racjonalnie. Błędy jakie robią, wynikają z braków w tej wiedzy. Np z lekceważenia przeciwnika. Jak się ma naprawdę dużą przewagę to łatwo się temu odczuciu poddać. W końcu jednak różnica potencjału i tak biorze górę. Daenerys, mimo porażek i doznanych strat, pokonuje jednak Cersei. Co by nie mówic, Nocny Król był jednak znacznie poważniejszym przeciwnikiiem.


Cytat:Zakładasz, że bohaterowie, ustalając sobie cel (zostać królem/królową), jednocześnie dobierają optymalne ku temu środki.

To oczywiste. Aby zostać królem, należy zacząć od tego, żeby inni zobaczyli w tobie króla.

Cytat:
pilaster napisał(a): A w którym miejscu autor tak napisał?
W książkach. W kilku miejscach podaje odległości w stadionach i definiuje stadion jako 3 mile.

Konretnie w którym miejscu jest podana odległość między Murem a Smoczą Skałą w milach? I w jakich milach?

Cytat:
pilaster napisał(a): Kruki wymyślili showrunnerzy? Czy może jednak sam Martin?
Te latające tak szybko,

Innych być nie może.  Gdyby te kruki latały tak wolno jak kruki, to by ich w ogóle nie było. Używano by gołębi


Cytat:
pilaster napisał(a): Wystarczy że są specjalnie wyhodowane. Istnienie ziejących ogniem smoków nie przeszkadza żeńcowi, a istnienie podrasowanych kruków już przeszkadza.
Mogą być i podrasowane kruki. Problem w tym, że wcześniej takie podrasowane nie były,

Były. Tylko nie zostało to wyłożone expressis verbis. Mechanizm ziania ogniem przez smoki tez nie został. Ale przecież jakiś musi być.


Cytat:
pilaster napisał(a): Tak czy owak Cersei ma lepszy wywiad niż Daenerys.
Znowu, jest to założenie,

Nie. To jest wniosek z przebiegu wydarzeń.

Cytat:dlaczego nagle Varys niecharakterystycznie dla siebie zgłupiał.

Bo jest to postać zawsze bezgranicznie oddana swoim aktualnym przełożonym i nigdy niczego przed nimi nie ukrywająca. Cwaniak  Więc jeżeli o czymś istotnym ich nie zawiadomił, to dlatego że akurat przejściowo zdurniał. Innej możliwości być nie może. Duży uśmiech Zresztą nawet Varys mógłby się dać nabrać na jakąś zreczną dezinformację przeciwnika.

Cytat: Euron nie powinien nawet tych statków mieć,

W rzeczy samej. O tym pilaster przecież pisał. Ale jak je już miał, to używał ich bardzo biegle.

Cytat:Robak nie powinien płynąć dookoła połowy kontynentu, itd., etc.

A jak inaczej miałby zaatakować Zachód i Casterly Rock? Płynąć na wschód, dookoła świata?

Owszem, rozdzielenie sił było karygodnym błędem Daenerys. Ale i zrozumiałym

Cytat:
pilaster napisał(a): albo wie, ale nie może nawiązać kontaktu z Robakiem, dopóki nie przybedzie on do CR.
Wtedy by mogła wysłać "podrasowane" kruki Oczko

Być może wysyłając kruka trzeba mu podać konkretny cel, współrzędne geograficzne. Dopóki flota jest w ruchu nie ma z nią zatem łączności przez kruki.

Cytat:Albo polecieć osobiście,

No owszem, powinna była. Ale jednak nie poleciała.

Cytat:
pilaster napisał(a): A tu zakończyl je szybko konwencjonalnymi metodami. W końcu mówimy o jednym z najbardziej kompetentnych dowódcach w Westeros. Który przeciwko sobie miał starego babsztyla dobrego w politycznych intrygach i dworskich przepychankach, ale babę, w przeciwieństwei do Blackfisha z Riverrun, nie obeznaną ze sztuką wojenną.
Bo jest oczywiste, że Olena Tyrell osobiście kierowała obroną Wysogrodu i nie znalazła się w jej otoczeniu ani jedna w miarę kompetentna w sztuce wojennej osoba.

Politykę kadrową w wojskach Reach prowadził przez dziesiątki lat Mace Tyrell. A nie był to człowiek, delikatnie pisząc, zbyt kumaty.  A tego, że jej wojskiem dowodzą ludzie niekompetentni, Olennie trudno było od ręki stwierdzić.


Cytat:
pilaster napisał(a): Daenerys, mimo swoich wad, potrafi uczyć sie na błędach. Tym, którzy nie potrafią, może faktycznie trudno to zrozumieć...
Gdyby popełniała tak podstawowe błędy na tak późnym etapie,

Popełniała podstawowe błędy już dużo wcześniej. Od próby "reanimacji" Drogo poczynając. Maszerując na Mereen pozwoliła sobie na utratę Astaporu i Yunkai.

Cytat:
pilaster napisał(a): Dlaczego nie powinien był? Casterly Rock było zawsze fundamentem potęgi Lannisterów ze względu na wydobywane tam złoto. To, że złoża się wyczerpały, wiedział tylko Tywin i ...Cersei, którą ojciec o tym powiadomił. Tyrion o tym nie widział.
Bo jest lepszy i bardziej oczywisty cel pod nosem.

Mianowicie jaki?
Cytat:Nie potrafili zrobić tego z zachowaniem realizmu

Wręcz przeciwnie, potrafili. Trzeba tylko oglądać serial uważnie, co zgoda, dla widzów przyzwyczajonych do tureckich seriali obyczajowych, w których można opuścić i sto kolejnych odcinków nie gubiąc wątku, może być to wyzwanie. Cwaniak

Cytat:
pilaster napisał(a): Płynęli w różnych kierunkach
Oczywiście. To może rzuć okiem na mapę, którą sam wkleiłeś Cwaniak

Wystarczy rzucić okiem. Kings Landing jest w innym kierunku ze Smoczej Skały niż Casterly Rock.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
pilaster napisał(a): I jeszcze Daenerys. Fakycznie, namanipulowali oni sobie Jonem że hej. I Stannis, i Bayelish i Targaryenówna. Wszyscy oni ziemię gryzą a Jon żyje i ma się dobrze. Cwaniak

Przecież Jon już gryzł ziemię. Jakby nie uznanie przez Melissandre Jona za lepszy wybór, to by se wziął i z popiołami pofrunął do lepszego świata. Wydarzenie o randze czarnego łabędzia.

[quote pid='732172' dateline='1578666969']

Jest przecieś jakiś bezimienny "nowy książe Dorne" Z Martellów raczej. mogli przeżyć i inni.[/quote]

To pewnie wnuk i nie wiadomo czy z oficjalnego łoża, czy to dziecko bękartów w prostej linii, czy też tego Martella z bocznej. Wziąwszy to pod uwagę, można zaryzykować tezę, że to jeszcze dzieci. Poza tym Dorne jest daleko. No i tak jakby zamknęłoby w kleszczach Westeros. Przy niefortunnym przebiegu spraw i kolejnej wojnie domowej, łatwo mogłoby doprowadzić do hegemonii Starków i Martellów. W sumie to o to łatwo. Bronn jest sam i ma ogromny majątek. Wystarczy, że kipnie bez potomka. Znalezienie mu żony to dopiero wyzwanie. Pierwszy rząd go nie zechce, a z drugiego nie będzie porządnej legitymacji.

Cytat:Który chętnie zaopiekowałby się Aryą.

Cytat:To byłoby lepsze rozwiązanie. Potomstwo Aryi i Gendrego miałoby prawo zarówno do Krain Burz, jak i do Północy, gdyby Sansa zmarła jednak bezdzietnie. Ale w takiej sytuacji na pewno wtrąciłaby się Korona i zażądała rozdzielenia dziedzictwa. Burze i Północ w jednym ręku to dla Królewskiej Przystani, kto by tam nie rządził, stanowczo za dużo.

Rządzi Brann. W porównaniu do poprzedniego sojuszu Lannisterów i Baratheonów, którzy nominalnie rządzili trzema potężnymi i bogatymi prowincjami to nie jest sojusz, który może złamać resztę królestw. Na to akurat by przystał.Pod warunkiem, że Sansa by się nie wydała i nie doczekała potomka. Północ po Dniu Niepodległości ma to do siebie, że kogokolwiek nie weźmie Sansa, od razu sprawia, że jej potomstwo pociągnie do niepodległości ojcowiznę.

Cytat:W dodatku ten sam problem

Czy ja wiem? Lannisterowie i Baratheonowie zbudowali silniejszy.


Cytat:Chyba Greyjoyów nie Boltonów. Cwaniak

Mea culpa.

Cytat:I faktycznie, chociaż tron Wysp był jednak elekcyjny, to zwyczajowo w rodzinie Greyjoyów. Theon byłby bardzo dobrym kandydatem. Lepszym od Tyriona.

Jednak ma Theon dwie wady, które go z tego wykreślają. Po pierwsze jest wykastrowany. Po drugie nieżywy. A innych Greyjoyów nie ma, co wyraźnie zostało zaznaczone.

https://graotron.fandom.com/wiki/Victarion_Greyjoy

A ten? Ale mniejsza. Była Yarra.


Cytat:Jednak szanse jakiegoś ślicznego rycerzyka, po epizodach z Jeofryem i Ramsayem raczej radykalnie zmalały. Cwaniak

Ale nie do zera. Z preferowanego typu urody raczej się nie rezygnuje.


Cytat:Ale też za blisko spokrewniony. Targaryenom by to nie przeszkadzało, ale Północ jest bardziej pruderyjna. Jeżeli Robert, to dlaczego nie Jon? Z tą słabością też nie przesadzajmy. Znaliśmy go jako szurniętego chłopczyka zdominowanego przez toksyczną matkę. Ale od tego czasu sporo się zmieniło. Kim jest teraz Robert (i jaką rolę odegrał w upadku Bayelisha - bo jakąś na pewno) nie wiadomo, za dużo poza tym że to najpotężniejszy człowiek w Westeross. Znów wszyscy zjednoczą się przeciwko takiemu mariażowi.

Są zdaje się jeszcze ci bogaci Arrynowie z Gultown. To już dalsze pokrewieństwo, ale lepszy to wybór niż Robert. Z obydwu powodów.

Cytat:Nie tylko kilometry kwadratowe się liczą. A nawet przede wszystkim nie one. Cwaniak

Za to mają to do siebie, że raczej przeszkadzają w podboju, niż przeszkadzają. Poza tym Północ ma zaprawionych w boju żołnierzy i pokonała wszystkich wrogów dookoła. A ponadto ma lasy. Jakby przyrównać to do rzeczywistych krain to ma towar eksportowy jak Korona, Litwa, Ruś albo Skandynawia. Podbudowa pod militarną i morską potęgę dość spora. Nawet pod coś a la Kompania Wschodnioindyjska...


Cytat:I dlatego pozostałe rody będą robić wszystko, aby do tego nie dopuścić.

Pytanie tylko jak mogli by to zablokować? Zbrojnie? Odpada. Skrytobójstwo = wojna. Politycznie = wojna, przynajmniej ekonomiczna. Prawem silniejszego zrobiła by Sansa co zechce.
Sebastian Flak
Odpowiedz
Cytat: Bronn jest sam i ma ogromny majątek. Wystarczy, że kipnie bez potomka. Znalezienie mu żony to dopiero wyzwanie. Pierwszy rząd go nie zechce, a z drugiego nie będzie porządnej legitymacji.


Z takim majątkiem? Zechce go nie tylko pierwszy, ale i zerowy rząd. Nawet gdyby Bronn był stary, szpetny i kulawy i wyglądał jak Sandor Clegane Cwaniak . A przecież aż taki stary nie jest, to nadal kawał przystojnego chłopa. Kobietom pewnie się podoba. Najlepiej oczywiscie, żeby dziewczyna była jak najbliżej spokrewniona z Tyrellami.



No i znalezienie odpowiedniej, jak najwyżej urodzonej, a przy tym płodnej, żony jest dla Bronna oczywiscie kluczowe. W niewiele mniejszym stopniu również dla Gendrego - tutaj Arya miałaby same zalety, dlatego dziwne jest, że z tego związku zrezygnowano. Pozycja ich obu jest chwiejna, niepewna i łatwo może być zakwestionowana.




Cytat:
Cytat:Potomstwo Aryi i Gendrego miałoby prawo zarówno do Krain Burz, jak i do Północy, gdyby Sansa zmarła jednak bezdzietnie. Ale w takiej sytuacji na pewno wtrąciłaby się Korona i zażądała rozdzielenia dziedzictwa. Burze i Północ w jednym ręku to dla Królewskiej Przystani, kto by tam nie rządził, stanowczo za dużo.





Rządzi Brann. W porównaniu do poprzedniego sojuszu Lannisterów i Baratheonów, którzy nominalnie rządzili trzema potężnymi i bogatymi prowincjami to nie jest sojusz, który może złamać resztę królestw.

Za króla Roberta, Burzami, Zachodem i Królewską Przystanią rządziły jednak różne osoby. Tutaj mielibyśmy jednego dziedzica, co jest znacznie bardziej niebezpieczne. Dlatego zapewne zażądano by, żeby jeden dziedzic/dziedziczka przejął Pólnoc, a inny  - Burze.






Cytat:
Cytat:Nie tylko kilometry kwadratowe się liczą. A nawet przede wszystkim nie one. Cwaniak




Za to mają to do siebie, że raczej przeszkadzają w podboju, niż przeszkadzają. Poza tym Północ ma zaprawionych w boju żołnierzy i pokonała wszystkich wrogów dookoła. A ponadto ma lasy. Jakby przyrównać to do rzeczywistych krain to ma towar eksportowy jak Korona, Litwa, Ruś albo Skandynawia. Podbudowa pod militarną i morską potęgę dość spora. Nawet pod coś a la Kompania Wschodnioindyjska...




W ogóle Westeros od końcówki Targaryenów stale się politycznie destabilizuje. Boom demograficzny spowodował najepwniej narastajacy kryzys maltuzjański. Wojny, które ogladaliśmy w serialu, pewnie obniżyły trochę to napięcie, wiele najwyższych rodów wyginęło i masa majątków została do wzięcia, ale pokój maluje się straszliwie. Za 2-3 pokolenia konflikty wybuchną z nową siłą. Nocnego Króla juz nie ma, ale znajdzie się pewnie co innego. Albo zatem dojdzie do ogólnego załamania się cywilizacji, coś jak upadek Rzymu, albo Westeros musi sobie znaleźć pole do ekspansji i kolonizacji. Możliwości nie jest za wiele. Essos ma zbliżony poziom cywilizacyjny, zatem się nie nadaje. Sothyoros gnębią choroby tropikalne (albo jakaś magia ?) które sprawiaja, że nigdy żadna kolonia tam się nie utrzymała długo.

Pewną alternatywą są słabo znane kraje za Murem, dostępne teraz, po upadku Nocnego Króla, kolonizacji. Ale to za mały obszar, żeby długo powsztrzymywac maltuzjański kryzys.

Pozostaje zatem odkryć nowy, dziewiczy kontynent - po to w podróż wyruszyła Arya. CZekamy więc na następne sezony. Duży uśmiech





Cytat:
Cytat:I dlatego pozostałe rody będą robić wszystko, aby do tego nie dopuścić.



Pytanie tylko jak mogli by to zablokować?

Prośba, groźbą, przekupstwem, skrytobójstwem, intrygami, ostatecznie wojną.

Wystarczy jednak Robertowi znaleźć atrakcyjniejszą kandydatkę niż kuzynka, lub na odwrót
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
pilaster napisał(a): W ogóle Westeros od końcówki Targaryenów stale się politycznie destabilizuje. Boom demograficzny spowodował najepwniej narastajacy kryzys maltuzjański. Wojny, które ogladaliśmy w serialu, pewnie obniżyły trochę to napięcie, wiele najwyższych rodów wyginęło i masa majątków została do wzięcia, ale pokój maluje się straszliwie. Za 2-3 pokolenia konflikty wybuchną z nową siłą. Nocnego Króla juz nie ma, ale znajdzie się pewnie co innego. Albo zatem dojdzie do ogólnego załamania się cywilizacji, coś jak upadek Rzymu, albo Westeros musi sobie znaleźć pole do ekspansji i kolonizacji. Możliwości nie jest za wiele. Essos ma zbliżony poziom cywilizacyjny, zatem się nie nadaje. Sothyoros gnębią choroby tropikalne (albo jakaś magia ?) które sprawiaja, że nigdy żadna kolonia tam się nie utrzymała długo.

Pewną alternatywą są słabo znane kraje za Murem, dostępne teraz, po upadku Nocnego Króla, kolonizacji. Ale to za mały obszar, żeby długo powsztrzymywac maltuzjański kryzys.

Pozostaje zatem odkryć nowy, dziewiczy kontynent - po to w podróż wyruszyła Arya. CZekamy więc na następne sezony. Duży uśmiech

Jest jednak coś, co różni świat GoT od rzeczywistego, i to daję jeszcze jedną możliwość - rewolucję przemysłową opartą na magii. Jest to wszak siła nie gorsza od pary i elektryczności. A raczej o tyle gorsza, że nie jest całkowicie zależna od człowieka. Westeros może więc powtórzyć historię Valyrii - stworzyć kulturę zupełnie post-maltuzjańską, opartą na nowych źródłach energii - aż do kolejnej nieuniknionej zagłady, gdy z nieprzewidywalnych powodów te źródła wyczerpią się.
Odpowiedz
Cytat:rewolucję przemysłową opartą na magii. Jest to wszak siła nie gorsza od pary i elektryczności. A raczej o tyle gorsza, że nie jest całkowicie zależna od człowieka. Westeros może więc powtórzyć historię Valyrii - stworzyć kulturę zupełnie post-maltuzjańską, opartą na nowych źródłach energii

Magia w świecie GoT jest w ścisły sposób powiazana ze smokami. Kiedy zniknęły smoki, zniknęła i magia. Powórciła, kiedy powróciły smoki. Ale ich los znów zawisł na włosku - żyje tylko jeden smok.

Czy cywilizacja Valyrii faktycznie weszła w faze post - maltuzjańską (czyli realnie, czy szybkośc wzrostu produkcji była wyższa niż tempo przyrostu demograficznego) to jest fascynujące pytanie Uśmiech Ale owszem taka możliwość istnieje i w przypadku Westeros.


Cytat:- aż do kolejnej nieuniknionej zagłady,

Dlaczego nieuniknionej?


Cytat:gdy z nieprzewidywalnych powodów te źródła wyczerpią się.


W Valyrii się nie wyczerpały - zmoki nadal wtedy istniały. W Valyrii się zdestabilizowały - mieliśmy do czynienia z jakims analogiem wojny termojądrowej (?)
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
pilaster napisał(a): Wręcz przeciwnie, potrafili. Trzeba tylko oglądać serial uważnie, co zgoda, dla widzów przyzwyczajonych do tureckich seriali obyczajowych, w których można opuścić i sto kolejnych odcinków nie gubiąc wątku, może być to wyzwanie. Cwaniak

Pilaster nie powinien sobie tak dworować z kolegów. Jeżeli coś poznaliśmy z Sagi Lodu i Ognia, to właśnie ten motyw, że wszystkie plany biorą w łeb, a oczekiwania widzów są przerwane gwałtownymi śmierciami tych bohaterów, do których już zdążyli się przyzwyczaić. ALE, i tutaj lądujemy przy najważniejszym zarzucie, każdy taki zwrot wynikał logicznie i klarownie z poprzednich wydarzeń. I było konsekwencją za głupotę bohaterów. Swego czasu sam Martin opublikował dłuższy post na temat głupoty Neda, Catelyn, Jona i Danusi nawet, która dopuściła wiedźmę do "leczenia" męża.

Tutaj autorzy postanowili w 7 sezonie rozbudzić oczekiwania widzów, żeby w 8 się na nie wysrać. Co jeszcze jest OK, pasuje do świata. Ale jeżeli autorzy każą widzowi samemu dopisywać sobie uzasadnienia, psychogramy a nawet takie bzdety, jak kruki na hyperspeed-zie, to łamie się wiarygodność opowiadania. Oraz chyba najlepszą jakość książkowej sagi, czyli żelazną i nieubłaganą konsekwencję. A tej, na ile to mogę ocenić po postach kolegów*, nie widać.

(*... gdyż jeszcze nawet nie zacząłem sezonu 8 i właśnie się spoileruję... niestety)

ZaKotem napisał(a): Jest jednak coś, co różni świat GoT od rzeczywistego, i to daję jeszcze jedną możliwość - rewolucję przemysłową opartą na magii.

Czyżby coś w kierunku steampunku jak w His Dark Materials / Złoty Kompas? Aletheiometry i sterowce napędzane magią?
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
bert04 napisał(a): Tutaj autorzy postanowili w 7 sezonie rozbudzić oczekiwania widzów, żeby w 8 się na nie wysrać.

Pilaster również był o tym przekonany, dopóki sezonu 8 sam nie obejrzał. Jednak zbyt duża wiara recenzentom, nawet jeżeli wyjątkowo zgodnym, nie popłaca.

Cytat:
ZaKotem napisał(a): Jest jednak coś, co różni świat GoT od rzeczywistego, i to daję jeszcze jedną możliwość - rewolucję przemysłową opartą na magii.

Czyżby coś w kierunku steampunku jak w His Dark Materials / Złoty Kompas? Aletheiometry i sterowce napędzane magią?

Nie, nie. Rewolucja przemysłowa nie musi się odbywać na maszynach parowych. W Valyrii, jeżeli osiągnęła ten etap, opierała się na smokach i magii.

Zasilanie maszyn tkackich byłoby magiczne, a nie parowe.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
Ponieważ pilaster wyskakuje tu ze swoimi tureckimi problemami itd. to pozwolę sobie przypomnieć pewien artykuł, który doskonale pokazuje, co jest nie tak z tymi ostatnimi sezonami GoT:
https://blogs.scientificamerican.com/obs...redirect=1

Cytat:At its best, GOT was a beast as rare as a friendly dragon in King’s Landing: it was sociological and institutional storytelling in a medium dominated by the psychological and the individual. This structural storytelling era of the show lasted through the seasons when it was based on the novels by George R. R. Martin, who seemed to specialize in having characters evolve in response to the broader institutional settings, incentives and norms that surround them.

After the show ran ahead of the novels, however, it was taken over by powerful Hollywood showrunners David Benioff and D. B. Weiss. Some fans and critics have been assuming that the duo changed the narrative to fit Hollywood tropes or to speed things up, but that’s unlikely. In fact, they probably stuck to the narrative points that were given to them, if only in outline form, by the original author. What they did is something different, but in many ways more fundamental: Benioff and Weiss steer the narrative lane away from the sociological and shifted to the psychological. That’s the main, and often only, way Hollywood and most television writers tell stories.


This is an important shift to dissect because whether we tell our stories primarily from a sociological or psychological point of view has great consequences for how we deal with our world and the problems we encounter.

I encounter this shortcoming a lot in my own area of writing—technology and society. Our inability to understand and tell sociological stories is one of the key reasons we’re struggling with how to respond to the historic technological transition we’re currently experiencing with digital technology and machine intelligence—but more on all that later. Let’s first go over what happened to Game of Thrones.


It’s easy to miss this fundamental narrative lane change and blame the series’ downturn on plain old bad writing by Benioff and Weiss—partly because they are genuinely bad at it. They didn’t just switch the explanatory dynamics of the story, they did a terrible job in the new lane as well.

One could, for example, easily focus on the abundance of plot holes. The dragons, for example seem to switch between comic-book indestructible to vulnerable from one episode to another. And it was hard to keep a straight face when Jaime Lannister ended up on a tiny cove along a vast, vast shoreline at the exact moment the villain Euron Greyjoy swam to that very point from his sinking ship to confront him. How convenient!

Similarly, character arcs meticulously drawn over many seasons seem to have been abandoned on a whim, turning the players into caricatures instead of personalities. Brienne of Tarth seems to exist for no reason, for example; Tyrion Lannister is all of a sudden turned into a murderous snitch while also losing all his intellectual gifts (he hasn’t made a single correct decision the entire season). And who knows what on earth is up with Bran Stark, except that he seems to be kept on as some sort of extra Stark?

But all that is surface stuff. Even if the new season had managed to minimize plot holes and avoid clunky coincidences and a clumsy Arya ex machina as a storytelling device, they couldn’t persist in the narrative lane of the past seasons. For Benioff and Weiss, trying to continue what Game of Thrones had set out to do, tell a compelling sociological story, would be like trying to eat melting ice cream with a fork. Hollywood mostly knows how to tell psychological, individualized stories. They do not have the right tools for sociological stories, nor do they even seem to understand the job.

(...)

One clue is clearly the show’s willingness to kill off major characters, early and often, without losing the thread of the story. TV shows that travel in the psychological lane rarely do that because they depend on viewers identifying with the characters and becoming invested in them to carry the story, rather than looking at the bigger picture of the society, institutions and norms that we interact with and which shape us. They can’t just kill major characters because those are the key tools with which they’re building the story and using as hooks to hold viewers.

In contrast, Game of Thrones killed Ned Stark abruptly at the end of the first season, after building the whole season and, by implication, the entire series around him. The second season developed a replacement Stark heir, which appeared like a more traditional continuation of the narrative. The third season, however, had him and his pregnant wife murdered in a particularly bloody way. And so it went. The story moved on; many characters did not.

The appeal of a show that routinely kills major characters signals a different kind of storytelling, where a single charismatic and/or powerful individual, along with his or her internal dynamics, doesn’t carry the whole narrative and explanatory burden. Given the dearth of such narratives in fiction and in TV, this approach clearly resonated with a large fan base that latched on to the show.

In sociological storytelling, the characters have personal stories and agency, of course, but those are also greatly shaped by institutions and events around them. The incentives for characters’ behavior come noticeably from these external forces, too, and even strongly influence their inner life.

People then fit their internal narrative to align with their incentives, justifying and rationalizing their behavior along the way. (Thus the famous Upton Sinclair quip: “It is difficult to get a man to understand something, when his salary depends upon his not understanding it.”)

The overly personal mode of storytelling or analysis leaves us bereft of deeper comprehension of events and history. Understanding Hitler’s personality alone will not tell us much about rise of fascism, for example. Not that it didn’t matter, but a different demagogue would probably have appeared to take his place in Germany in between the two bloody world wars in the 20th century. Hence, the answer to “would you kill baby Hitler?,” sometimes presented as an ethical time-travel challenge, should be “no,” because it would very likely not matter much. It is not a true dilemma.

(...)That tension between internal stories and desires, psychology and external pressures, institutions, norms and events was exactly what Game of Thrones showed us for many of its characters, creating rich tapestries of psychology but also behavior that was neither saintly nor fully evil at any one point. It was something more than that: you could understand why even the characters undertaking evil acts were doing what they did, how their good intentions got subverted, and how incentives structured behavior. The complexity made it much richer than a simplistic morality tale, where unadulterated good fights with evil.

The hallmark of sociological storytelling is if it can encourage us to put ourselves in the place of any character, not just the main hero/heroine, and imagine ourselves making similar choices. “Yeah, I can see myself doing that under such circumstances” is a way into a broader, deeper understanding. It’s not just empathy: we of course empathize with victims and good people, not with evildoers.

(...)Tellingly, season eight shocked many viewers by … not initially killing off the main characters. It was the first big indicator of their shift—that they were putting the weight of the story on the individual and abandoning the sociological. In that vein, they had fan-favorite characters pull off stunts we could root and cheer for, like Arya Stark killing the Night King in a somewhat improbable fashion.

For seven seasons, the show had focused on the sociology of what an external, otherized threat—such as the Night King, the Army of the Undead and the Winter to Come—would do to competing rivalries within the opposing camp. Having killed one of the main sociological tensions that had animated the whole series with one well-placed knife-stab, Benioff and Weiss then turned to ruining the other sociological tension: the story of the corruption of power.

This corruption of power was crucially illustrated in Cersei Lannister’s rise and evolution from victim (if a selfish one) to evil actor, and this was clearly meant also to be the story of her main challenger, Daenerys Targaryen. Dany had started out wanting to be the breaker of chains, with moral choices weighing heavily on her, and season by season, we have witnessed her, however reluctantly, being shaped by the tools that were available to her and that she embraced: war, dragons, fire.

Done right, it would have been a fascinating and dynamic story: rivals transforming into each other as they seek absolute power with murderous tools, one starting from a selfish perspective (her desire to have her children rule) and the other from an altruistic one (her desire to free slaves and captive people, of which she was once one).

The corruption of power is one of the most important psychosocial dynamics behind many important turning points in history, and in how the ills of society arise. In response, we have created elections, checks and balances, and laws and mechanisms that constrain the executive.

Destructive historical figures often believe that they must stay in power because it is they, and only they, who can lead the people—and that any alternative would be calamitous. Leaders tend to get isolated, become surrounded by sycophants and succumb easily to the human tendency to self-rationalize. There are several examples in history of a leader who starts in opposition with the best of intentions, like Dany, and ends up acting brutally and turning into a tyrant if they take power.

Told sociologically, Dany’s descent into a cruel mass-murderer would have been a strong and riveting story. Yet in the hands of two writers who do not understand how to advance the narrative in that lane, it became ridiculous. She attacks King’s Landing with Drogon, her dragon, and wins, with the bells of the city ringing in surrender. Then, suddenly, she goes on a rampage because, somehow, her tyrannical genes turn on.

Varys, the advisor who will die for trying to stop Dany, says to Tyrion that “every time a Targaryen is born, the gods toss a coin in the air and the world holds its breath to see how it will land.” That is straight-up and simplistic genetic determinism, rather than what we had been witnessing for the past seven seasons. Again, sociological stories don’t discount the personal, psychological and even the genetic, but the key point is that they are more than “coin tosses”—they are complex interactions with emergent consequences: the way the world actually works.

In interviews after that episode, Benioff and Weiss confess that they turned it into a spontaneous moment. Weiss says, “ I don’t think she decided ahead of time that she was going to do what she did. And then she sees the Red Keep, which is, to her, the home that her family built when they first came over to this country 300 years ago. It’s in that moment, on the walls of King’s Landing, when she’s looking at that symbol of everything that was taken from her, when she makes the decision to make this personal.”

Benioff and Weiss were almost certainly given the “Mad Queen” ending to Game of Thrones by the original writer, George R. R. Martin. For them, however, this was the eating-ice-cream-with-a-fork problem I mentioned above. They could keep the story, but not the storytelling method. They could only make it into a momentary turn that is part spontaneous psychology and part deterministic genetics. (...)

Czyli pilaster łapiący się na tanie scenariuszowe sztuczki zarzucający innym oglądanie tureckich seriali poraz kolejny się ośmiesza Uśmiech
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Odpowiedz
pilaster napisał(a): Niczego takiego zakładać nie ma potrzeby. Postacie postępują, w ramach posiadanej wiedzy, logicznie i racjonalnie. Błędy jakie robią, wynikają z braków w tej wiedzy. Np z lekceważenia przeciwnika.
Brak wiedzy u Varysa i wszechwiedza u Cersei to również kuriozum, więc ten argument niczego nie ratuje.

pilaster napisał(a): To oczywiste. Aby zostać królem, należy zacząć od tego, żeby inni zobaczyli w tobie króla.
Nie jest oczywiste że to wiedzą. Tak samo, o ile nie bardziej, oczywistym jest że np. mistrz szpiegów powinien mieć *jakieś* informacje, odbudowywać siatkę, jeśli stara została rozbita, robić cokolwiek racjonalnego zgodnego z jego fachem, charakterem i na podobnym poziomie kompetencji, który był demonstrowany przez 6 sezonów, a nie nagle być bezużytecznym, by w końcu w kretyńsku sposób się podłożyć dyskutując z każdym zamiar zdrady.

pilaster napisał(a): Konretnie w którym miejscu jest podana odległość między Murem a Smoczą Skałą w milach? I w jakich milach?
Nie mam w wersji cyfrowej, a nie chce mi się specjalnie dla Ciebie kartkować. Jest to powszechnie dostępna wiedza. Być może mile nie są sprecyzowane, można dodać margines błędu.

pilaster napisał(a): Innych być nie może.  Gdyby te kruki latały tak wolno jak kruki, to by ich w ogóle nie było. Używano by gołębi
No to przeca się zgodziłem, niech będą podrasowane, tylko niech będą używane w sposób spójny.

pilaster napisał(a): Były. Tylko nie zostało to wyłożone expressis verbis.
Więc nie były.

pilaster napisał(a): Mechanizm ziania ogniem przez smoki tez nie został. Ale przecież jakiś musi być.
Ano. Ale jakby np. przez kilka sezonów było ustalone, że smoczy ogień nie topi skał, a w jednym odcinku nagle bez wyjaśnienia i w sposób wygodny dla fabuły by topić zaczął, to by moje zawieszenie wiary zostało odwieszone. Ty za to byś znalazł 10 wymówek dlaczego jest to możliwe, bo może inne skały, bo może Melisandre czary odprawiła i obniżyła temperaturę topnienia, bo może... I inne takie sranie po ścianie. Szukasz wyjaśnień, których nie ma na ekranie, nie są nawet zasugerowane, i ignorujesz niekompetencję twórców. A ci ostatni może zapomnieli?


pilaster napisał(a): Nie. To jest wniosek z przebiegu wydarzeń.
Bardzo chcesz, by to był wniosek Uśmiech

pilaster napisał(a): Bo jest to postać zawsze bezgranicznie oddana swoim aktualnym przełożonym i nigdy niczego przed nimi nie ukrywająca. Cwaniak  Więc jeżeli o czymś istotnym ich nie zawiadomił, to dlatego że akurat przejściowo zdurniał. Innej możliwości być nie może. Duży uśmiech Zresztą nawet Varys mógłby się dać nabrać na jakąś zreczną dezinformację przeciwnika.
Cokolwiek Varys ukrywał, showrunnerzy ukryli to również przed widownią Cwaniak

pilaster napisał(a): W rzeczy samej. O tym pilaster przecież pisał. Ale jak je już miał, to używał ich bardzo biegle.
Przynajmniej w czymś się zgadzamy.

pilaster napisał(a): A jak inaczej miałby zaatakować Zachód i Casterly Rock? Płynąć na wschód, dookoła świata?
Nie, ten plan jest tak bezsensowny, że nie powinien być realizowany.

pilaster napisał(a): Owszem, rozdzielenie sił było karygodnym błędem Daenerys. Ale i zrozumiałym
Po prostu jesteś bardzo wyrozumiałym widzem. Moje wyrozumiałość skończyła się gdzieś w 6 sezonie.

pilaster napisał(a): Być może wysyłając kruka trzeba mu podać konkretny cel, współrzędne geograficzne. Dopóki flota jest w ruchu nie ma z nią zatem łączności przez kruki.
O proszę, jakie wygodne Uśmiech

pilaster napisał(a): No owszem, powinna była. Ale jednak nie poleciała.
No właśnie, ergo jest to kolejnym przejawem wygodnego dla fabuły zdurnienia.

pilaster napisał(a): Politykę kadrową w wojskach Reach prowadził przez dziesiątki lat Mace Tyrell. A nie był to człowiek, delikatnie pisząc, zbyt kumaty.  A tego, że jej wojskiem dowodzą ludzie niekompetentni, Olennie trudno było od ręki stwierdzić.
Ile trzeba mieć ogarnięcia, by siedzieć po odpowiedniej stronie murów?

pilaster napisał(a): Popełniała podstawowe błędy już dużo wcześniej. Od próby "reanimacji" Drogo poczynając. Maszerując na Mereen pozwoliła sobie na utratę Astaporu i Yunkai.
A to inna sprawa. Zwłaszcza z sytuacją z Drogo miała więcej szczęścia niż rozumu.

pilaster napisał(a): Mianowicie jaki?
King's Landing oczywiście.

pilaster napisał(a): Wręcz przeciwnie, potrafili. Trzeba tylko oglądać serial uważnie, co zgoda, dla widzów przyzwyczajonych do tureckich seriali obyczajowych, w których można opuścić i sto kolejnych odcinków nie gubiąc wątku, może być to wyzwanie. Cwaniak
Tak, tak, jak ktoś nie fanboyuje dziurawego jak sito scenariusza, to jest fanem tureckich seriali.

I odnośnie uwagi godnej widza tureckich seriali...
pilaster napisał(a): Wystarczy rzucić okiem. Kings Landing jest w innym kierunku ze Smoczej Skały niż Casterly Rock.
Ostatni raz, kiedy sprawdzałem, Sunspear nie było w okolicach King's Landing Cwaniak
Odpowiedz
pilaster napisał(a): Pilaster również był o tym przekonany, dopóki sezonu 8 sam nie obejrzał. Jednak zbyt duża wiara recenzentom, nawet jeżeli wyjątkowo zgodnym, nie popłaca.

Być może, ale mam porównanie z sezonu 7 i poprzednich. Oraz czytałem wszystkie książki dotychczas wydane, widzę różnice. Przykładowo Varys w książkach miał władzę także po swojej ucieczce i potrafił zabić dwie ważne postaci na dworze Cersei, żeby uskutecznić powrót Daniły. Varys w serialu został natomiast "wykastrowany" w przenośni, tylko chodzi i znacząco postękuje.

Przypuszczam też, że autorzy serialu mieli jakieś wskazówki od G.R.R. Martina. Przykładowo jest stosunkowo pewne, że najbardziej znana scena z Hodorem była dalekosiężnym planem Martina, zdradza to pewien wywiad którego udzielił swego czasu. Być może także te twisty z Daniłą i innymi umarłymi były gdzieś naszkicowane przez Martina i oddane do "wykonania". Choćby po to, żeby na końcu nie było zbyt wielkiego rozjazdu między serialem a książkami. Tyle że Martin po prostu potrafił to wszystko tak skonstruować, że nawet największy przeciwnik Czerwonego Wesela musiał przyznać, że to było najbardziej logiczne i realistyczne wyjście. Samo to, że Ty musisz dopowiadać uzasadnienia dla plot twistów z ostatnich sezonów pokazuje, że czegoś tu zabrakło.

No ale dobrze, na razie tyle w temacie.

PS: Właśnie wyczytałem na niemieckiej fan-wiki, że pod koniec 7 sezonu Quyburn mówi Cersei, że ona jest w ciąży. Muszę sobie odświeżyć ten odcinek, mam go jeszcze gdzieś nagrany.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
żeniec napisał(a):
pilaster napisał(a): Konretnie w którym miejscu jest podana odległość między Murem a Smoczą Skałą w milach? I w jakich milach?
Nie mam w wersji cyfrowej, a nie chce mi się specjalnie dla Ciebie kartkować.

Czyli - nie jest podana. Cwaniak

Cytat:Jest to powszechnie dostępna wiedza.

Powszechna u żeńca. Jak scena z poronieniem Cersei, której nie było. Cwaniak


Cytat:
pilaster napisał(a): Innych być nie może.  Gdyby te kruki latały tak wolno jak kruki, to by ich w ogóle nie było. Używano by gołębi
No to przeca się zgodziłem, niech będą podrasowane, tylko niech będą używane w sposób spójny.

Są używane w sposób spójny. Gdyby gdzieś w serialu padło sformułowanie, że "kruki nie mogą przebyć dziennie więcej niż x mil", to zastrzeżenie byłoby zasadne.

Ale nie jest


Cytat:
pilaster napisał(a): Mechanizm ziania ogniem przez smoki tez nie został. Ale przecież jakiś musi być.
Ano. Ale jakby np. przez kilka sezonów było ustalone, że smoczy ogień nie topi skał, a w jednym odcinku nagle bez wyjaśnienia i w sposób wygodny dla fabuły by topić zaczął, to by moje zawieszenie wiary zostało odwieszone.

I słusznie. Jednak nie mamy do czynienia z takim przypadkiem.

Cytat:
pilaster napisał(a): A jak inaczej miałby zaatakować Zachód i Casterly Rock? Płynąć na wschód, dookoła świata?
Nie, ten plan jest tak bezsensowny,

Bezsensowny bo sprzeczny z wyobrażeniami żeńca, czy może istnieją jakieś bardziej racjonalne przyczyny?
Cytat:
pilaster napisał(a): Być może wysyłając kruka trzeba mu podać konkretny cel, współrzędne geograficzne. Dopóki flota jest w ruchu nie ma z nią zatem łączności przez kruki.
O proszę, jakie wygodne Uśmiech

Wygodne i rozwiązujące wszystkie sprzeczności. Gdyby gdzieś w serialu padło sformułowanie, że "kruka można wysłać dokądkolwiek i zawsze znajdzie adresata gdziekolwiek ten jest", to wtedy zastrzeżenie byłoby zasadne.

Ale nie jest.

Cytat:
pilaster napisał(a): Politykę kadrową w wojskach Reach prowadził przez dziesiątki lat Mace Tyrell. A nie był to człowiek, delikatnie pisząc, zbyt kumaty.  A tego, że jej wojskiem dowodzą ludzie niekompetentni, Olennie trudno było od ręki stwierdzić.
Ile trzeba mieć ogarnięcia, by siedzieć po odpowiedniej stronie murów?

Rickon i Brann Starkowie siedzieli po odpowiedniej stronie murów Winterfell. A jednak Theon ich dopadł. Cwaniak

Cytat:
pilaster napisał(a): Popełniała podstawowe błędy już dużo wcześniej. Od próby "reanimacji" Drogo poczynając. Maszerując na Mereen pozwoliła sobie na utratę Astaporu i Yunkai.
A to inna sprawa.

Oczywiście. Inna. Wszyscy to wiedzą, zatem to prawda. Cwaniak 

Ogrom tej różnicy umknął jednak jakoś uwadze pilastra


Cytat:
pilaster napisał(a): Mianowicie jaki?
King's Landing oczywiście.

No jaja jak berety normalnie. Cwaniak

Przypomniec zatem nalezy, że niejaki Stannis Baratheon zaatakował bezpośrednio King's Landing bez uprzedniego pokonania armii Lannisterów w polu. Chyba nie był to najlepszy z pomysłów Stannisa, a wszak ogólnie nie słynął on z najlepszych pomysłów. Cwaniak  Robbowi Starkowi z kolei, można wiele zarzucić, ale nie pomysł oblegania Królewskiej Przystani z armiami wroga za plecami.

Z historii rzeczywistej, niejaki Hannibal, przez kilkanaście lat wojował w Italii i mimo że odnosił liczne zwycięstwa nad armiami rzymskimi, to jednak jakoś nawet przez myśl mu nie przeszło obleganie samego Rzymu.

Póltora tysiąclecia później, inny wódz, Saladyn zwany Saladynem dopóty nie ruszył oblegać Jerozolimy, dopóki doszczętnie nie rozgromił wojsk Outremer pod Hittinem.

Jeszcze trochę później, Napoleon Bonaparte zdobył na wojnie Moskwę, ale wojsk Kutuzowa nie zniszczył i cała wojnę przez to przegrał.

A mogli się żeńca posłuchać... Wywracanie oczami

Punkt na mapie, niezależnie od tego, jak ważny, nie może być celem ofensywy strategicznej. Takim celem może być jedynie zniszczenie sił wroga. W bitwie, lub lepiej dzięki pozbawieniu go koniecznych zasobów Owszem, można to osiągnąć poprzez zmuszenie go do obrony tego punktu (taki był cel ofensywy Napoleona, czy chocby marszu Jagiełły na Malbork w 1410 roku, ale nie można oblegać jakiejś twierdzy, jezeli armie przeciwnika sa blisko. Zaraz zablokują one oblegajacych, odetną od zaopatrzenia, zagłodzą i zmuszą do kapitulacji.

Celem ofensywy Robaka na Casterly Rock, było więc po pierwsze - pozbawienie przeciwnika zasobów do prowadzenia wojny (błąd, bo tych zasobów tam nie było, o czym wiedziala Cersei, ale nie Daenerys), po drugie zmuszenie Lannisterów do ich obrony i pokonania ich w tej bitwie. Dlatego rajd poprowadził Szary Robak na czele Nieskalalnych, a nie np mające tam znacznie bliżej wojska Tyrellów.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
pilaster napisał(a): Czyli - nie jest podana. Cwaniak
Jest, ale nie mam pod ręką. Sam nawet podałeś mapę Westeros ze skalą, więc po co pilastrujesz?

pilaster napisał(a): Powszechna u żeńca. Jak scena z poronieniem Cersei, której nie było. Cwaniak
Ehh, sam podałeś mapę ze skalą. Wg niej podane przeze mnie oszacowanie jest całkiem niezłe. Odnośnie sceny z poronieniem.

pilaster napisał(a): Są używane w sposób spójny. Gdyby gdzieś w serialu padło sformułowanie, że "kruki nie mogą przebyć dziennie więcej niż x mil", to zastrzeżenie byłoby zasadne.

Ale nie jest
Jeśli nigdy nie wcześniej nawet bardzo ważne informacje nie roznosiły się z podobną szybkością, to znaczy, że nie mogły, zatem moje zastrzeżenia są zasadne.

pilaster napisał(a): I słusznie. Jednak nie mamy do czynienia z takim przypadkiem.
Czasem niemal zazdroszczę naiwności Uśmiech

pilaster napisał(a): Wygodne i rozwiązujące wszystkie sprzeczności. Gdyby gdzieś w serialu padło sformułowanie, że "kruka można wysłać dokądkolwiek i zawsze znajdzie adresata gdziekolwiek ten jest", to wtedy zastrzeżenie byłoby zasadne.

Ale nie jest.
No oczywiście, bo jeśli zasady nie są precyzyjnie wypisane w spiżu, to żadnych zasad nie ma.

pilaster napisał(a): Rickon i Brann Starkowie siedzieli po odpowiedniej stronie murów Winterfell. A jednak Theon ich dopadł. Cwaniak
Tak, a nawet było realistycznie przedstawione czemu tak się stało - Winterfell stało puste. Wysogród nie.

pilaster napisał(a): Oczywiście. Inna. Wszyscy to wiedzą, zatem to prawda. Cwaniak 

Ogrom tej różnicy umknął jednak jakoś uwadze pilastra
Ale przecież przyznałem rację. Miała więcej szczęścia, niż rozumu.

pilaster napisał(a): No jaja jak berety normalnie. Cwaniak
(...)
Całą tę analizę można o kant dupy rozbić, kiedy uwzględni się posiadanie przez jedną ze stron lotnictwa w średniowiecznym settingu. Daenerys zajęłaby King's Landing nawet łatwiej, ponieważ prototyp skorpionów został dopiero co przedstawiony, więc można się domyślać, że jeszcze ich tyle nie wyprodukowano, miała o 2 smoki więcej, Złota Kompania nie zasiliła szeregów Lannisterów, armia Daenerys nie została przetrzebiona w walce z umarlakami.
Oczywiście Daenerys nie miała tych wszystkich informacji, wskazuję tylko, że skoro przewalcowała się przez znacznie lepiej przygotowane na atak King's Landing w S8E5 znacznie mniejszymi siłami, to jak bardzo trzeba nie doceniać sił Daenerys wcześniej, żeby myśleć, że taki atak się nie powiedzie? Cwaniak Ehh, pilaster Zdezorientowany

Może przeoczyłeś smoki, skoro nie widziałeś, dokąd płynie Yara? Duży uśmiech
Odpowiedz
Cytat:Jest, ale nie mam pod ręką. Sam nawet podałeś mapę Westeros ze skalą, więc po co pilastrujesz?

Podrzucam dobrą mapę ze skalą:

http://quartermaester.info/
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Odpowiedz
Doczytałem trochę na fan-wiki, głównie o krukach:

pilaster napisał(a): Innych być nie może.  Gdyby te kruki latały tak wolno jak kruki, to by ich w ogóle nie było. Używano by gołębi

Nie pamiętam, czy w książce były gołębie. W serialu pojawiają się kilkakrotnie, najczęściej zabijane przez Aryę w celach spożywczych. Oraz na Purpurowym Weselu Geoffreya z Sansą, w torcie. Natomiast jest zanotowana wzmianka, że Baleor Tagaryen chciał zastąpić kruki... mewami.

Cytat:
??? napisał(a):Mogą być i podrasowane kruki. Problem w tym, że wcześniej takie podrasowane nie były,
Były. Tylko nie zostało to wyłożone expressis verbis. Mechanizm ziania ogniem przez smoki tez nie został. Ale przecież jakiś musi być.

Kruki od początku są "lekko magiczne", związane są z Dziećmi Lasu, które nauczyły ludzi używania kruków. Pierwotnie umiały mówić, czy też Dzieci rozumiały ich mowę. W książce ta umiejętność pomaga przy wyborze Jona na komendanta Czarnej Straży.

Cytat:Bo jest to postać zawsze bezgranicznie oddana swoim aktualnym przełożonym i nigdy niczego przed nimi nie ukrywająca. Cwaniak 

Nawet w serialu tak nie jest, Varys od początku spiskuje przeciw swoim przełożonym, chociaż początkowo jeszcze pomaga w próbie zabicia Daniły, to potem okazuje się Tagarienistą. No i uwolnienie Tyriona, raczej nie po myśli przełożonych.

Cytat:Być może wysyłając kruka trzeba mu podać konkretny cel, współrzędne geograficzne. Dopóki flota jest w ruchu nie ma z nią zatem łączności przez kruki.

Ot to. Kruki w sadze mogą albo lecieć do jednego celu (standard) albo latać między dwoma celami (premium). Kruki latające do większej ilości celów to rzadkość, a może nawet - przeszłość. Sam na wyprawę poza Mur zabiera kruki, które po wypuszczeniu same wracają do warowni.

(Gdyby Jon wziął kruka na wyprawę po umarlaka, to by nie musiał Gendry bez sensu latać przez śnieg).
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
bert04 napisał(a): Nie pamiętam, czy w książce były gołębie.
Były. Dodatkowo było wzmiankowane, że Baelor Błogosławiony chciał zastąpić kruki gołębiami, ale mu nie wyszło.
Odpowiedz
pilaster napisał(a): I słusznie. Jednak nie mamy do czynienia z takim przypadkiem.

Najwyraźniej oglądaliśmy inny serial, bo w tym który ja widziałem Jon Snow schował się skutecznie za kamieniem przed smokiem, który wcześniej rozwalił bez wysiłku Mur...
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości