To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ankieta: Jestem
Nie posiadasz uprawnień, aby oddać głos w tej ankiecie.
Kosmopolitą
44.29%
62 44.29%
Patriotą
29.29%
41 29.29%
Nacjonalistą
5.71%
8 5.71%
Inne
11.43%
16 11.43%
Sam nie wiem
9.29%
13 9.29%
Razem 140 głosów 100%
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie [Wyniki ankiety]

Ocena wątku:
  • 4 głosów - średnia: 4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Patriotyzm - absurd i głupota
Sebrian napisał(a): Tylko po co tracić 1000 zł na coś, co jest marnej jakości (ale polskie) i pół roku później kupić lepsze, za powiedzmy też 1000 zł (ale chińskie czy niemieckie wyprodukowane w Chinach), i łącznie stracić 2000 zł? Ja kupuję polskie produkty, oczywiście, ale jeśli są warte swej jakości i jeśli ta jakość jest w jakiś sposób potwierdzona. Na eksperymenty nie chcę sobie pozwalać, bo mi szkoda pieniędzy. Inni zaś na eksperymenty zwyczajnie pozwolić sobie nie mogą.
Tak, to prawda.
Mnie jednak zastanawia, dlaczego takie produkty marnej jakości nadal są?

Przecież producent takiego bubla nie tylko wyrządza krzywdę konsumentowi przez okropną jakość produktu, lecz również szkodzi sam sobie przez negatywne opinie konsumentów.

Przecież na dłużsżą metę firma, która robi buble zbankrutuje, po co zatem to robi? Na co liczy? Na to, że ludzie będą latami kupować ich produkty, pomimo tego, że są marnej jakości? Nie rozumiem tej polityki. Może jednak jest w tym jakiś głębszy sens? Oczko
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".
Odpowiedz
Nonkonformista napisał(a): Mnie jednak zastanawia, dlaczego takie produkty marnej jakości nadal są?
Podobno Wielki Wybuch był marnej jakości bublem ;-)

Cytat:Przecież producent takiego bubla nie tylko wyrządza krzywdę konsumentowi przez okropną jakość produktu, lecz również szkodzi sam sobie przez negatywne opinie konsumentów.

Przecież na dłużsżą metę firma, która robi buble zbankrutuje, po co zatem to robi? Na co liczy? Na to, że ludzie będą latami kupować ich produkty, pomimo tego, że są marnej jakości? Nie rozumiem tej polityki. Może jednak jest w tym jakiś głębszy sens? Oczko
Kryterium "znanej i uznanej" marki zdechło dawno temu - o ile u zarania dziejów te cechy tworzyło się za pomocą jakości i niezawodności produktów, to teraz tworzy się je windując do nieba nachalność reklam, wykupując konkurencję itp.

Kryterium "niskiej ceny" wygra zawsze, bo kryterium "wyższej ceny jako gwarancji jakości" również zdycha lub zdechło - dodatkowo wystarczy raz się sparzyć na czymś drogim, ale de facto nie lepszym w niczym od dużo tańszego, by droższych rzeczy nigdy nie już nie próbować.

Teraz pojawiają się nowe kryteria np. kryterium "naprawialności" - bo jeżeli bebechy jakiegoś urządzenia są zalane/zintegrowane/nierozbieralne i nie ma możliwości wymiany nawet prostego łożyska tocznego, to ludzie przestają się w to pakować, no chyba, że znów cena i nachalna reklama ich zachęci. Co raz większa cześć sprzętu domowego użytku staje się nierozbieralna, a koszt naprawy po gwarancji przekracza koszt nowego urządzenia...

Niektórzy producenci dzielą produkty na takie do użytku "domowego" (rynek konsumencki) oraz do użytku "profesjonalnego" (usługi, przemysł itp) - różnice cen między czymś do użytku "domowego", a czymś podobnym do użytku "profesjonalnego" są przynajmniej kilkukrotne, różnice jakości i trwałości są zwykle znaczące.

Są też firmy, których nazw szary obywatel nie zna, bo produkują wyłącznie na rynek profesjonalny - widząc taki sprzęt szary obywatel mógłby się zainteresować, ale po zapytaniu o cenę zbierałby szczękę z podłogi, mówiąc, że za tą cenę to on kupi kilkanaście urządzeń (i tu wymieni kilka "znanych" mu z reklam marek)...
Odpowiedz
Nonkonformista napisał(a): Mnie jednak zastanawia, dlaczego takie produkty marnej jakości nadal są?

Powodów jest kilka.

Raz, że dany produkt staje się dostępny dla uboższej klienteli. Korzyści z danego produktu będą marne albo będzie on ogołocony z jakichkolwiek ulepszaczy, ale takiemu człowiekowi nie będzie to przeszkadzać, bo ważny będzie sam fakt jego posiadania.

Dwa, że klient może być świadom marnej jakości produktu, ale lepszego po prostu nie potrzebuje. Ot, najtańsza wiertarka na okazyjne prace jak otwory pod obrazki w pokoju dzieciaka.

Trzy, produkt w ramach głównej funkcjonalności działa całkiem OK, wcale nie jest najtańszy, ale cierpią kwestie poboczone. Przykładowo - miałem kiedyś strzyżarkę Zelmera. Dobre opinie, cena niższa niż Philipsy czy Brauny, ale też nie tak niska jak produkty marek dyskontowych. Myślę - a co, wesprę polskie dzieło. No i choć w ręku rzeczywiście wydawała się solidna, to nie strzygła tak krótko bez nakładki jak nieco droższa konkurencja, a poza tym znacznie szybciej wysiadł w niej akumulator.
"Gdzie kończy się logika, tam zaczyna się administracja".
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.
Odpowiedz
Sebrian napisał(a): Powodów jest kilka.

Raz, że dany produkt staje się dostępny dla uboższej klienteli. Korzyści z danego produktu będą marne albo będzie on ogołocony z jakichkolwiek ulepszaczy, ale takiemu człowiekowi nie będzie to przeszkadzać, bo ważny będzie sam fakt jego posiadania.

Błąd, ze utożsamiasz kiepskie z tanim. Kupiłem niebieską profesjonalną wkrętarkę Boscha za ponad 6 stówek i spalił się w niej po chwili silnik - za naprawę i wymianę którego serwis chciał 5 stówek, mimo że wszystko było na gwarancji.

Gawain napisał(a): Były narzędzia Sthora i Yato i były denne, wymienione na Boscha i MacAllistera sprawują się świetnie Duży uśmiech Patriotyzm tak, głupota nie.

A ja mam już nie wiem ile lat szlifierkę Yato z regulacją obrotów, która mi pięknie działa, a kosztowała grosze.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
lumberjack napisał(a):Błąd, ze utożsamiasz kiepskie z tanim. Kupiłem niebieską profesjonalną wkrętarkę Boscha za ponad 6 stówek i spalił się w niej po chwili silnik - za naprawę i wymianę którego serwis chciał 5 stówek, mimo że wszystko było na gwarancji.

A tego to już kompletnie nie rozumiem. Walnęło coś na gwarancji, to producent naprawia, wymienia albo oddaje pieniądze, a nie jeszcze ich żąda.
Jest to zachowanie kompletnie antyklienckie. I szczerze? Jakby mi ktoś z takim tekstem wyjechał, przestałbym być ich klientem.

A może to trochę tak /nie wiem, może się mylę/, że jak z Polski, to z buta można potraktować?
To jak z tymi proszkami, że niby są gorszej jakości na rynek południowo-wschodni... Nie wiem, ile w tym prawdy, ale tak słyszałem.
Nie sądzę, by Bosch w Niemczech walnął klientowi ten sam tekst.
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".
Odpowiedz
lumberjack napisał(a): Błąd, ze utożsamiasz kiepskie z tanim.

Nie utożsamiam - po prostu nie do końca precyzyjnie się wyraziłem. Chodziło mi o pewną część rynku, gdzie rzeczywiście tanie = kiepskie, ale absolutnie nie jest to regułą.
"Gdzie kończy się logika, tam zaczyna się administracja".
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.
Odpowiedz
lumberjack napisał(a):
Sebrian napisał(a): Powodów jest kilka.

Raz, że dany produkt staje się dostępny dla uboższej klienteli. Korzyści z danego produktu będą marne albo będzie on ogołocony z jakichkolwiek ulepszaczy, ale takiemu człowiekowi nie będzie to przeszkadzać, bo ważny będzie sam fakt jego posiadania.

Błąd, ze utożsamiasz kiepskie z tanim. Kupiłem niebieską profesjonalną wkrętarkę Boscha za ponad 6 stówek i spalił się w niej po chwili silnik - za naprawę i wymianę którego serwis chciał 5 stówek, mimo że wszystko było na gwarancji.

Gawain napisał(a): Były narzędzia Sthora i Yato i były denne, wymienione na Boscha i MacAllistera sprawują się świetnie Duży uśmiech Patriotyzm tak, głupota nie.

A ja mam już nie wiem ile lat szlifierkę Yato z regulacją obrotów, która mi pięknie działa, a kosztowała grosze.

Miałem wkrętarkę i po prostu padła. Ale to pewnie zależy też od momentu kupienia. Mam szlifierkę Boscha, zieloną po ojcu jeszcze, ma bez mała coś ze 20 lat i przeżyła kilka remontów kilku domów. Zepsuł się guzik i nie reaguje, ale reszta dalej działa.
Sebastian Flak
Odpowiedz
Nonkonformista napisał(a): A tego to już kompletnie nie rozumiem. Walnęło coś na gwarancji, to producent naprawia, wymienia albo oddaje pieniądze, a nie jeszcze ich żąda.

Dzięki gwarancji to mi powiedzieli, że za samą robotę/naprawę nie będę musiał płacić. Ale za silnik miałem zapłacić.

Nonkonformista napisał(a): A tego to już kompletnie nie rozumiem.

Ogólnie świat jest pojebany.

Nonkonformista napisał(a): Jest to zachowanie kompletnie antyklienckie. I szczerze? Jakby mi ktoś z takim tekstem wyjechał, przestałbym być ich klientem.

No i prawidłowo.

Nonkonformista napisał(a): A może to trochę tak /nie wiem, może się mylę/, że jak z Polski, to z buta można potraktować?

Też tak może być. Ogólnie firmy chyba bronią się przed serwisowaniem.Tu nie chodzi tylko o elektronarzędzia ale też o samochody etc. Te wszystkie gwarancje mają tyle podpunktów, wyłączeń, wyjątków etc. że naprawdę trudno spełnić ich wszystkie warunki aby reklamacja została uznana. Taka obronna polityka firm i korporacji.

Nonkonformista napisał(a): Nie sądzę, by Bosch w Niemczech walnął klientowi ten sam tekst.

To byś się zdziwił. Może nie w przypadku Boscha, ale VW.

Po aferze dieselgate VW w USA wypłacił wszystkim klientom rekompensaty i odszkodowania. W Niemczech i Polsce - chuj w dupę klientom.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
lumberjack napisał(a):Po aferze dieselgate VW w USA wypłacił wszystkim klientom rekompensaty i odszkodowania. W Niemczech i Polsce - chuj w dupę klientom.

Czyli już wiemy, jakiej firmie możemy pokazać środkowy palec.
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".
Odpowiedz
Xeo95 napisał(a): Rodzice i szkoła wychowują mnie że trzeba być dumny z tego że jestem Polakiem.

Patriotyzm to duma z państwa, a nie z siebie. Jestem dumny z Polski, że dobrze funkcjonuje. Jestem wdzięczny krajowi za to, co od niego otrzymuję. Mam szacunek dla Polski i zależy mi, żeby kraj się rozwijał.

Nieuzasadniona duma z siebie, wywyższanie się, uważanie za lepszego niż inni to negatywne postawy.

Różnica między "dumny z Polski" a "dumny Polak" na papierze jest niewielka, a w znaczeniu ogromna.

To dotyczy każdego kraju i historia pokazuje, jak pod szczytnym hasłem patriotyzmu może urodzić się nazizm.
Odpowiedz
Jaques napisał(a): Patriotyzm to duma z państwa, a nie z siebie. Jestem dumny z Polski, że dobrze funkcjonuje.
Aha. Czyli według Ciebie w XIX wieku polski patriotyzm przejawiał się w dumie z Królestwa Kongresowego i jego dobrego funkcjonowania.

Błagam, powiedz mi, że trollujesz.
Odpowiedz
zefciu napisał(a):
Jaques napisał(a): Patriotyzm to duma z państwa, a nie z siebie. Jestem dumny z Polski, że dobrze funkcjonuje.
Aha. Czyli według Ciebie w XIX wieku polski patriotyzm przejawiał się w dumie z Królestwa Kongresowego i jego dobrego funkcjonowania.

Błagam, powiedz mi, że trollujesz.

Hmm... jeżeli państwa nie ma, ale było, to patriotyzm może być też dumą z przeszłości i próbami restytucji w przyszłości. Polscy powstańcy nie byli nacjonalistami w sensie współczesnym, oni walczyli o ponowne istnienie państwa na mapie. To o czym ty piszesz to lojalizm, zjawisko podobne w państwach suwerennych ale diametralnie odmienne w państwach pod obcym zaborem. W Kongresówce z pewnością istnieli lojaliści, być może byli też dumni jak wyżej z funkcjonowania tego tworu, niemniej nie byli to polscy patrioci według tej definicji. Last but not least, istnieje chyba jakaś podstawowa zasada, że państwo, suwerenność, reprezentacja to są rzeczy połączone. USA zbuntowało się przeciw Brytanii, gdyż nie miało tam reprezentacji. Kto reprezentował Polskę na Kongresie Wiedeńskim, tam gdzie ustalano istnienie i kształt Królestwa Kongresowego właśnie?

ETA: Należy jednak przypomnieć, że w środowiskach powstańczych istniała niezgodność na temat, czy wolno planować zamach na cara Rosji, jeżeli jest nominalnym królem państwa kongresowego, więc być może jakiś szczątkowy lojalizm była też wśród patriotów antyrosyjskich.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
bert04 napisał(a): Hmm... jeżeli państwa nie ma, ale było, to patriotyzm może być też dumą z przeszłości i próbami restytucji w przyszłości.

Też tak myślę. Można też być dumnym z narodu - to byłby "patriotyzm narodowy"? Nie wiem, czy takie słowotwórstwo jest uzasadnione, ale idea jest ta sama, co w przypadku państwa, tylko dotyczy narodu.
Odpowiedz
Jaques napisał(a): Też tak myślę. Można też być dumnym z narodu - to byłby "patriotyzm narodowy"? Nie wiem, czy takie słowotwórstwo jest uzasadnione, ale idea jest ta sama, co w przypadku państwa, tylko dotyczy narodu.

Oczywiście że nie. "Patriotyzm" jest związany z pojęciem państwa, czy to rzeczywiście istniejącego, czy też samej idei. To co opisujesz, to "nacjonalizm", czyli odczuwanie wspólnoty do narodu istniejącego. Lug jego idei, bo w przeciwieństwie do państwa, naród nie ma tak ostrej definicji, więc może jest tylko ideą. Oczywiście teoretycznie istnieją państwa jednolite narodowo, niemniej nawet w przypadku Polski to bardziej iluzja, nawet powojenne czystki etniczne nie uczyniły ani z PRL ani z II RP państwa z jednym tylko narodem (choć zredukowały wieloetniczność do minimum). Różnica pokazuje się zwłaszcza wtedy, kiedy jakaś część narodowców postanawia pozbyć się części obywateli państwa, nawet gdyby to miałoby być na jego szkodę. Nie sięgając od razu po Godwina, niech będą tu wydarzenia marcowe 1968.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
bert04 napisał(a): Hmm... jeżeli państwa nie ma, ale było, to patriotyzm może być też dumą z przeszłości i próbami restytucji w przyszłości.
Ale przecież wtedy państwo było.

Jaques napisał(a): Też tak myślę. Można też być dumnym z narodu - to byłby "patriotyzm narodowy"? Nie wiem, czy takie słowotwórstwo jest uzasadnione, ale idea jest ta sama, co w przypadku państwa, tylko dotyczy narodu.
No to się zdecyduj. Trzeba obciągać pałkę Kaczyńskiemu i Ziobrze, żeby nazywać się patriotą, czy nie trzeba? Proste pytanie, z prostą odpowiedzią.
Odpowiedz
zefciu napisał(a): Ale przecież wtedy państwo było.

Wydaje mi się, że odpowiedziałem na tę kwestię. Lojalność wobec "jakiegoś-tam" państwa, to lojalizm. Patriotyzm wymaga jeszcze suwerenności, a przynajmniej samorządności i reprezentacji (wtedy można mówić o patriotyzmie lokalnym). Wiadomo skądinąd, że obie postawy ścierały się podczas obu powstań, jak pokazuje przykład niżej:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Pomnik_ofi...adow%C4%85

Gdyby car dochował postanowień Konstytucji, być może dochowałby się swoistego patriotyzmu lokalnego, jaki miejscami miał miejsce na terenie zaboru austriackiego, zwłaszcza w Rzeczypospolitej Krakowskiej i pochodnych tworach terytorialnych.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
zefciu, należy doceniać to, co na to zasługuje. Nie ma przy tym potrzeby ograniczać się do jednego. Naziści doceniali własne osiągnięcia, a negowali zasługi innych i innych ludzi traktowali jak śmieci - na tym polegał ich błąd. Ale docenianie własnego państwa lub narodu nie musi iść tą drogą. Osobiście doceniam ludzi skądkolwiek by pochodzili.
Odpowiedz
Jaques napisał(a): zefciu, należy doceniać to, co na to zasługuje. Nie ma przy tym potrzeby ograniczać się do jednego. Naziści doceniali własne osiągnięcia, a negowali zasługi innych i innych ludzi traktowali jak śmieci - na tym polegał ich błąd. Ale docenianie własnego państwa lub narodu nie musi iść tą drogą. Osobiście doceniam ludzi skądkolwiek by pochodzili.
Bycie Polakiem patriotą to nie taka trudna rzecz skoro historycznie byliśmy częściej gnębieni niż sami gnębiliśmy inne narodowości (są oczywiście wyjątki od reguły). Taki Szkot natomiast, przysięgając lojalność królowej ma już większy problem; nie dość, że jego ziomkowie ciemiężeni byli przez Anglików przez stulecia to sama Wielka Brytania jest przecież odpowiedzialna za grabienie i pacyfikację połowy świata, z czego trudno być dumnym.
Odpowiedz
Osiris napisał(a): Bycie Polakiem patriotą to nie taka trudna rzecz skoro historycznie byliśmy częściej gnębieni niż sami gnębiliśmy inne narodowości (są oczywiście wyjątki od reguły).

Polska istnieje przez jakieś 1050+ lat jako państwo. "Gnębienie" miało miejsce przez ostatnie jakieś 250 lat. Przedtem? Raz grabiliśmy, raz byliśmy grabieni, raz Bolesław Chrobry gwałcił ruską księżniczkę, raz czesi zajeżdżali nam katedrę św. Wojciecha, raz plądrowaliśmy Moskwę, raz Szwedzi plądrowali Warszawę. Wprawdzie nie uczestniczyliśmy w tzw. wyścigu kolonialnym (epizod Księstwa Kurlandii pominę), niemniej w obecnym dyskursie na temat imperializmu rosyjskiego nie sposób pominąć i naszego udziału w, powiedzmy, zajmowaniu terenów etnicznie ruskich EDIT: rusińskich. Jesteś pewien, że ktoś inny oceniając z zewnątrz nie doszedłby do innych proporcji? Ja nie.

Cytat:Taki Szkot natomiast, przysięgając lojalność królowej ma już większy problem; nie dość, że jego ziomkowie ciemiężeni byli przez Anglików przez stulecia to sama Wielka Brytania jest przecież odpowiedzialna za grabienie i pacyfikację połowy świata, z czego trudno być dumnym.

Taka uwaga w temacie: czasem słyszę czy widzę oburzenie, dlaczego Polacy mają się czuć współodpowiedzialni za kolonializm*, skoro kolonii* nie mieliśmy. Cóż, właśnie dałeś tu argument. Może Unia Europejska nie jest tym samym, co Wielka Brytania, ale jest tworem semi-państwowym i jako jej członkowie mamy współodpowiedzialność za przeszłość nie tylko Polski, ale też Brytanii, Francji, Hiszpanii czy Belgii.

(*tu w klasycznym rozumieniu, kolonie w Afryce, Ameryce czy Azji)
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
Osiris napisał(a):Bycie Polakiem patriotą to nie taka trudna rzecz skoro historycznie byliśmy częściej gnębieni niż sami gnębiliśmy inne narodowości (są oczywiście wyjątki od reguły).


Pytaniem jest, czy wyciągamy błędy z przeszłości. Czy nadal świętujemy porażki, czy umiemy już świętować i być dumni z naszych zwycięstw.
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: