Liczba postów: 12,315
Liczba wątków: 81
Dołączył: 12.2009
Reputacja:
388 Płeć: nie wybrano
zefciu napisał(a): Nie mam pojęcia. Choć jakąś wskazówką jest pytanie, czy gdyby zrobić film w ogóle o niebiałych ludziach — przedstawić jakieś wydarzenie z prekolumbijskiej Ameryki, ze starożytnych Chin, czy opowiedzieć o podbojach Zulusów, to czy białasy by na taki film poszły.
To jest dość proste pytanie - tak, poszłyby, bo już to robią. Przykład to np. Apocalypto. Ani jednego białasa (oprócz końcowej sceny z zacumowanymi w zatoce statkami Europejczyków). Film zebrał niezłe recenzje i swoje zarobił.
Są też mocne filmy niehistoryczne z elementami baśniowymi, ale osadzone w jakiś historycznych, chińskich realiach. Mam tu na myśli trzy produkcje, które bardzo dobrze trafiły do białasów. Osobiście uwielbiam je za klimat i stronę wizualną, a mianowicie: "Przyczajony tygrys, ukryty smok", "Dom latających sztyletów" oraz "Hero".
Chińczycy masowo produkują wiele typowych filmów historycznych, ale niestety sporo z nich pomimo dobrego budżetu trąci kiczem, źle przekazanym patosem, itp. Dlatego też nie odnoszą takich międzynarodowych sukcesów jak powyższe obrazy.
Jakby się tak zastanowić to trochę tego jest (oprócz Afryki, ale to stosunkowo łatwo wyjaśnić). I nawet jeśli jakieś białasy się w filmie pojawiają to wyłącznie jako tło, związane z daną epoką historyczną. Gdyby ich wyciąć to niczego to by obrazowi nie ujęło. Takim filmem są moim zdaniem "Wyznania Gejszy". Tutaj trzeba zaznaczyć jednak, że reżyserem był białas i za Japonki robiły w filmie Chinki i Malezyjka Japończycy mają pełne prawo do protestowania.
Bardzo lubię kino typowo białe, typowe żółte, typowo brązowe, itd. Dlatego, że jest dla mnie autentyczne i stanowi prawdziwy wyraz różnorodności. I tak a propos - właśnie jestem po seansie irańskiego "Smaku wiśni".
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dlaniej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Ale naprawdę to jest pierwszy przykład, jaki przychodzi na myśl? Nakręcona przez suprematystę historyjka o tym, jak prekolumbijskie cywilizacje były zue i dobrze, że je podbito, a której bohaterem jest wizja szlachetnego dzikusa?
Cytat:oprócz Afryki, ale to stosunkowo łatwo wyjaśnić
Liczba postów: 12,315
Liczba wątków: 81
Dołączył: 12.2009
Reputacja:
388 Płeć: nie wybrano
zefciu napisał(a): Ale naprawdę to jest pierwszy przykład, jaki przychodzi na myśl? Nakręcona przez suprematystę historyjka o tym, jak prekolumbijskie cywilizacje były zue i dobrze, że je podbito, a której bohaterem jest wizja szlachetnego dzikusa?
Pierwszy i bardzo dobry.
Cała twoja powyższa wypowiedź jest zbudowana w kategorii oceny, gdy tymczasem ta ocena nie ma w tym momencie najmniejszego znaczenia w kontekście zadanego pytania. Biały odbiorca raz, że nie musi mieć podobnych do twoich przekonań, dwa że nie musi być szczegółowo zaznajomiony z poglądami reżysera i trzy - po seansie może mieć zupełnie odmienne wnioski niż twoje. W filmie z resztą nie ma kłamstwa. Aztekowie robili to co robili, a ościenne plemiona nie miały z nimi łatwego życia.
Cytat:oprócz Afryki, ale to stosunkowo łatwo wyjaśnić
1. Na robieniu filmów historycznych zależy głównie samym zainteresowanym (z pewnymi wyjątkami białasów z Hollywood). W Afryce nie ma odpowiedniego budżetu na takie filmy na jakie pozwolić sobie mogą Azjaci z dalekiego wschodu.
2. Kino afrykańskie to głównie Nigeria ze swoim Nollywood, które nie zwykło poruszać się w obrębie tego segmentu filmowego: https://pl.wikipedia.org/wiki/Nollywood
3. Historia czarnej Afryki jest w porównaniu do historii Azji, Ameryki i Europy zwyczajnie najmniej ciekawa i chwytliwa. W scenach batalistycznych, które przyciągają widzów nie zobaczymy wielu fajnych zabawek (rydwany, machiny oblężnicze, potężne statki i fortyfikacje, armaty). Tzn. nie zobaczymy jeśli chcemy trzymać się realiów.
A teraz wersja politycznie poprawna: Historia Afryki jest najmniej poznana, dysponujemy najmniejszą ilością danych źródłowych, przekazów, itd. Słaba baza scenariuszowa.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dlaniej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Cytat:Ale naprawdę to jest pierwszy przykład, jaki przychodzi na myśl? Nakręcona przez suprematystę historyjka o tym, jak prekolumbijskie cywilizacje były zue i dobrze, że je podbito, a której bohaterem jest wizja szlachetnego dzikusa?
Chcesz może negować, że sukces Corteza opierał się na tym, że lokalsi chcieli obalić imperium Azteków? Czy może jest jakaś nowsza teoria zadająca kłam tym suprematystycznym tezom?
A film nie jest przedstawieniem wydarzeń historycznych, ale tego chyba nikt nie twierdził.
No to jest akurat z serii rzadkich przypadków, gdy produkcja chińska odnosi sukces na zachodzie.
Takie rzadkie? Mamy serię tych semi-historycznych, mamy serie kungfu, mamy serie Bruca Lee i Jackie Chana, mamy Ip Mana. A jak opuścimy kino akcji, mamy jeszcze Eat Drink Man Woman, mamy żegnaj konkubino, mamy czerwoną latarnię. Mamy też kryminały, z których najbardziej znana, Internal Affairs doczekała się dwóch kontynuacji i amerykańskiego remake-u. Serio, w przypadku Chin masa przechodzi w jakość i filmy odnoszące sukcesy już od dawna nie są "rzadkie".
Cytat:No tak. Ale tutaj Baptiste słusznie zauważa, że te relacje to nie są równe, konsensualne relacje dwóch gejów, tylko pederastia — bogowie greccy naśladując królów ziemskich znajdują sobie pięknych chłopców. Toteż i słusznie Baptiste zauważa, że środowiska LGBT czasem trochę na wyrost zachwycają się światem greko-rzymskim.
Bogowie gwałcili na równo kobiety i mężczyzn, więc nie opierałbym na tym oceny stosunków seksualnych w ogólności. Wspominałem w innym miejscu o "Uczcie" Platona, tam obraz stosunków męsko-męskich był nieco inaczej przedstawiony. Konsensualnie (choć zachowanie Alcybiadesa może podchodzić pod molestowanie, jak się wysilić).
Cytat:
Cytat:To o tyle ciekawe, że w klasycznych bajkach tego typu nagrodą jest awans społeczny przez poślubienie córki króla, sułtana, ewentualnie cesarza chińskiego. I dotyczy to tak princa czarminga, jak i dratewkę szewczyka.
No tak. Wszak nawet Robin Hood, choć jest buntownikiem i banitą, to jego historia kończy się tak, że przychodzi Prawowity Władca i tego banitę nobilituje.
Tylko w nowych wersjach. W tej co znałem jego los jest bliższy naszego Janosika i zostaje zdradzony przez mniszkę bodajże. Być może znasz film "Robin i Marion" z Seanem Connery, tam tę końcówkę implementowano z oryginału (tu mniszką jest tytułowa Marion).
Cytat:Ale przecież mamy i takich buntowników, co jak Spartakus dostają w nagrodę śmierć, albo i takich, którym udaje się Władzę pokonać i nie muszą mieć do tego żadnego mandatu z góry.
Spartakus to nadal postać historyczna. A z postaci fikcyjnych, którzy pokonują władzę i zasiadają na tronie, to tylko Conan mi wpada na myśl, wszak objął władzę nad Akwilonią. Cała reszta to - pokonaj smoka - uratuj księżniczkę - ślub - władza przez wżenienie.
Cytat:
Cytat:Ale chyba zgadzamy się, że Spartakus to postać historyczna?
Ale czy to istotne dla tej dyskusji?
Mówiliśmy o archetypach bajkowych. A ty trochę tak jakbyś porównywał historię Dratewki na dworze króla Kraka i Sieciecha na dworze Władysława Hermana.
Cytat:Mów za siebie. Ja tam uwielbiam ekranizacje Czerwonego Kapturka, bo to jest archetyp, którego nawet Walt Disney by nie potrafił z-nerfować
Cytat:Przecież już bracia Grimm znerfowali Czerwonego Kapturka wprowadzając bohatera, który mu ratuje życie.
Na szczęście Perrault od-nerfował, kończąc bajkę wielkim hapsem. Generalnie Grimmowie już wiele rzeczy łagodzili, przykładowo w jednym z oryginałów Zła Królowa była matką, nie macochą. A jedna ze starszych wersji wspominanego Czerwonego Kapturka kończy się sceną strip teasu, gdyż wilk oczywiście nie chce psuć sobie smaku jedzeniem ubrań, tylko dlatego, szelm kto by źle o tym myślał.
Cytat:Nie. Patriarchat jak najbardziej istnieje, tylko że już nie w takiej twardej formie jak kiedyś. Ma raczej charakter nieformalny i wyraża się w sposobie myślenia i w relacjach.
W sposób nieformalny to istnieje nadal niewolnictwo w krajach po abolicji czy chrześcijaństwo w krajach zateizowanych. Trochę grząski to typ definiowania zjawiska na podstawie takich śladowych śladów. I niebezpiecznie kojarzy się z systemami walczącymi z kułactwem i kontrą, gdzie się dało.
Cytat:
Cytat:Królowie zawsze tak robili i zawsze będą robić.
Dlatego należy królom łby ścinać i regularnie ten zabieg powtarzać, jak odrastają.
Praktyka pokazuje, że tam, gdzie królom łby ścinali, na ich miejsce więksi dyktatorzy wchodzili. Cromwell, Robespierre, Lenin, eksperyment przeprowadzono wystarczająco często, żeby uznać za potwierdzony. Chyba że zaczniesz twierdzić, że to nie było prawdziwe ścinanie, tylko crommwellizm, robespierryzm i leninizm, coś zupełnie innego od pierwotnych zamiarów łbów ścinaczy.
Cytat:Ja również gadałem z kobietą, która nie narzekała na to, że musi pracować z mężczyznami. Problemem było raczej to, że spotykały ją z tego powodu jakieś głupie docinki, sugerujące jaka jest jej rola w tym gronie.
Mnie spotykały głupie docinki w gronie męsko-męskim. Być może patriarchalizm jest jakąś częścią problemu, ale nie sądzę, że to już cały problem. Jak kultura pracy szwankuje, to zawsze znajdzie jakiś upust, nie inaczej jak mobbing w szkołach zawsze znajduje jakiegoś kozła ofiarnego.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 12,315
Liczba wątków: 81
Dołączył: 12.2009
Reputacja:
388 Płeć: nie wybrano
zefciu napisał(a): No tak. Ale tutaj Baptiste słusznie zauważa, że te relacje to nie są równe, konsensualne relacje dwóch gejów, tylko pederastia — bogowie greccy naśladując królów ziemskich znajdują sobie pięknych chłopców. Toteż i słusznie Baptiste zauważa, że środowiska LGBT czasem trochę na wyrost zachwycają się światem greko-rzymskim.
Zdaje mi się, że pomyliłeś użytkowników. Mnie z Fanuelem.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dlaniej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Liczba postów: 2,922
Liczba wątków: 13
Dołączył: 05.2018
Reputacja:
254
bert04 napisał(a): Staram się porównywać filmy wysokobudżetowe z prominentnymi aktorami. Owszem, Alien jak na owe czasym miał budżet niezbyt wygórowany, ale dawałeś tutaj przykład Schwarzeneggera, jego filmy obracały się w podobnym pułapie wtedy.
Zgodzę się, że wtedy większą uwagę przykładano do dobrego pisania ale nie wydaje mi się aby dzisiejszy spadek poziomu wynikał z nadmiernego zwracania uwagi na poprawność polityczną. Seria Alien zeszła na psy bez udziału żadnego łołkizmu, podobnie jak wiele innych gdzie produkowano sequele w nadziei na szybkie zbicie kasy. Jeśli dziś studio stwierdza, że wrzuci kobietę na główną bohaterkę gdyż to przyniesie zysk, to czym się to różni od wrzucenia umięśnionego Arniego w filmach z lat 80-tych w tym samym celu?
Cytat:Nie wiem, gdzie to przeczytałeś, ale widać, że gościu kompletnie nie miał pojęcia. Wysyłanie "różnorodnej" obsady do dżungli amazońskiej ma sens, tam różne typy się kręcą, różne nacje i karnacje.
To był raczej żart oddajacy paranoiczne podejście wielu osób szukających łołkizmu wszędzie, gdzie się da.
Cytat:Dziś mniej znany, ale w tamtych czasach popularny. Tyle że komuś zachciało się wysyłać dosłownie murzyna do dosłownie Jugosławii podczas dosłownie okupacji hitlerowskiej. Zresztą odgrywa go ten sam Carl Weathers, 9 lat przed Predatorem. A do całości pasuje, jak w osławionym dowcipie o najlepszym agencie CIA spuszczonym do Moskwy podczas zimnej wojny (nawe mniej, w Moskwie w tym czasie po olimpiadzie w Moskwie i różnych spotkaniach młodizieży komunistycznej świata trochę murzynów się urodziło).
Przecież murzyni walczyli w czasie drugiej wojny w Europie więc nie jest to tak nieprawdopodobne. Z drugiej strony, jak bardzo wiarygodny jest zupełny brak w ówczesnych filmach wojennych mieszkańców kolonii(np. w armii brytyjskiej walczącej na rubieżach imperium), czy nawet seksualnych. Wychodzi na to, że geje wtedy nie istnieli jeśli opierać się na kinematografii. Czy to nie jest poprawność polityczna?
Cytat:No widzisz, oboje być może cierpimy na różne warianty postrzegania wybiórczego, w połączeniu z efektami baniek internetowych. Ale burza, owszem, była, chyba nawet na tym forum zawitała (choć pewności nie mam) https://www.rbth.com/history/330465-blac...-chernobyl
Jeden z odprysków po szybkim gugielku
Rzecz w tym, że burza nie wynikła w momencie stwierdzenia przez jakąś randomową internautkę o braku murzyna a raczej później, jako reakcja oburzenia na jej stwierdzenie. Tak to generalnie wygląda: zastępują jakąś postać z mniejszości białym aktorem i jest znikoma reakcja. Zastępują Kleopatrę i wybucha gównoburza.
Cytat:Nie "spowodowane". Powodem jest, oczywiście, kasa, pisałem o tym już nie raz. Oczywiście pełnej symetrii tu nie będzie, ale wciskanie białasów na siłę w filmy orientalne jest w sumie pewnym anty-łołkizmem. Ma za zadanie przyciągnąć białych widzów na film o nie-białych na podobnej zasadzie, jak obsada Wesleya Snipesa czy wspominanego wyżej Carla Weathersa ma przyciągnąć widzów czarnych.
(Filmu nie oglądałem, nie mogę ocenić, czy to zrobiono dobrze czy źle)
Różnica jest taka, jak pisałem powyżej, że whitewashing jest ignorowany ale przypadki odwrotne nagłaśniane nieproporcjonalnie.
Cytat:Inżynier Mamoń się w tobie odzywa.
Jeśli sugerujesz, że filmy Marvela były w jakimś stopniu innowacyjne i wprowadzały coś świeżego do kina, to nie mogę się bardziej nie zgodzić.
Cytat:Gwyneth Paltrow dostała Oskara z powodu promocji uskutecznianej przez Weinsteina a Halle Berry tylko z czarnego parytetu, gdyż w 2002 roku Academy postanowiła hurtem wyrównać za lata dyskryminacji, nagradzając średnie i słabe. Dwie główne role, honorowy dla Sidney Poitiera i Whopie Goldberg jako moderatorka.
Uff, ulżyło mi.
Prawda. Należałoby się zastanowić ile jeszcze musieliby zrobić aby jakoś zrekompensować dyskryminację poprzednich dekad.
Cytat:Jaki procent zachowuje się tak publicznie? Nie wiem. Jaki procent wybiera AfD? Przekonamy się niedługo, w sondażach dochodzą do 25%.
Coż, mija kilka pokoleń i pamięć o pewnych rzeczach przemija. Może przeciwwaga łołkizmu jakoś znieweluje ten problem.
Cytat:Dwa słowa. Tomb Raider.
Edit: dwa dodatkowe słowa. Resident Evil.
To są jednak adaptacje gier więc z natury rzeczy każda taka postać będzie "overpowered", męska czy żeńska. Poza tym, nie zmienia to faktu dlaczego męscy bohaterowie nie są kwestionowani jeśli chodzi ich nadmierne zdolności.
Cytat:No przepraszam Ciebie, nie jestem specjalnym fanem Tomcia Cruise-a, ale jedno muszę mu przyznać, facet wypruwa z siebie żyły przy każdym filmie. Zawsze biegnie tak, jakby mu ktoś petardę w dupsko wkręcił i podpalił, spada z wieżowców, trzyma się startujących samolotów i tak dalej. Może nie są to jakieś "babskie emocje", ale są emocje. Brie potrafiła odegrać rolę w filmie akcji na poziomie emocj jedzenia płatków śniadaniowych.
Tutaj się zgadzam, być może ona nie potrafi grać fimach akcji gdyż póki co słabo to idzie. Ale znów, gdzie jest podobna refleksja w stosunku do płci przeciwnej? Rozumiem, że Arnie grając robota musiał być drewniany i to dobrze wyszło ale co z wieloma innymi? Jason Statham, Segal, nawet Keanu Reeves, który im starszy tym gra gorzej a zarabia więcej (najwięcej) i jest bardziej chwalony z niewiadomego powodu.
Cytat:Znam tę tezę, że oczekiwania wobec ról kobiecych są wyższe. Być może. Ale mimo to ten kij, medal, ta sprawa ma dwa końce. Ms Marvel była zaledwie solidna, może przy odrobinie więcej zaangażowania by wyszła dobrze, nie wiem. Obok tego mamy jeszcze jakieś She-Hulki i inne badziewia, odstraszające widzów od Marvela na długie lata. Tego po prostu nie dało się odegrać dobrze, tu aktorstwo niczego nie wyrówna. To ktoś, pardon, spierdolił na poziomie wczesnych szkiców scenariusza.
Może jeszcze jeden element odgrywa tutaj rolę - Marvel i w ogóle filmy superbohaterskie są na końcu drogi zarówno jeśli chodzi o jakość jak i o popyt. Tak pechowo się złożyło, że "żeńskie" filmy przypadają na ten gorszy okres a ludzie mają już trochę dość. Obejrzałem ostatnio pierwszego Ironmana i szczerze, żadna rewelacja ale wtedy miało się wrażenie, że to nowa jakość. Ale tutaj przemawia pewnie moje uprzedzenie do adaptacji komiksowych.
Baptiste napisał(a): Pierwszy i bardzo dobry.
Cała twoja powyższa wypowiedź jest zbudowana w kategorii oceny, gdy tymczasem ta ocena nie ma w tym momencie najmniejszego znaczenia w kontekście zadanego pytania.
Tutaj nie chodzi tylko o ocenę, ale o to, czy próbowano stworzyć coś, co odda rzeczywiście realia historii, czy będzie tylko apologią kolonializmu.
Cytat:1. Na robieniu filmów historycznych zależy głównie samym zainteresowanym (z pewnymi wyjątkami białasów z Hollywood). W Afryce nie ma odpowiedniego budżetu na takie filmy na jakie pozwolić sobie mogą Azjaci z dalekiego wschodu.
No ale ja właśnie o tym mówię. Mnie nie chodziło o to, czy filmy są robione w Afryce, tylko czy są robione filmy o Afryce, a nie tylko filmy o Zachodzie z wrzuconymi na zasadzie mniej lub bardziej tokenicznej afrykańskimi bohaterami.
Cytat:3. Historia czarnej Afryki jest w porównaniu do historii Azji, Ameryki i Europy zwyczajnie najmniej ciekawa i chwytliwa. W scenach batalistycznych, które przyciągają widzów nie zobaczymy wielu fajnych zabawek (rydwany, machiny oblężnicze, potężne statki i fortyfikacje, armaty). Tzn. nie zobaczymy jeśli chcemy trzymać się realiów.
No dobra. To jest jakiś tam argument.
bert04 napisał(a): Chcesz może negować, że sukces Corteza opierał się na tym, że lokalsi chcieli obalić imperium Azteków?
Nie chcę negować tego, że lokalsi pomagali Cortezowi. Ale Apocalypto to nie jest historia o tym, że lokalsi pomagali Cortezowi. To jest historia o tym, jak przesiąknięte złem Imperium Azteków gnębi szlachetnych dzikusów.
Cytat:Takie rzadkie?
No w porównaniu z pełnym korpusem chińskiej kinematografii rzadkie. Ale my też nie mówiliśmy o filmach chińskich tylko o filmach o Chinach.
Cytat:Bogowie gwałcili na równo kobiety i mężczyzn, więc nie opierałbym na tym oceny stosunków seksualnych w ogólności.
No tak. Ale czasami zdarzały się między nimi też relacje konsensualne.
Cytat:Tylko w nowych wersjach.
Nie znam dobrze historii tej opowieści. Wiem, że w XIX wieku pojawiły się „The Merry Adventures”, gdzie zostaje ułaskawiony przez króla.
Cytat:A z postaci fikcyjnych, którzy pokonują władzę i zasiadają na tronie, to tylko Conan mi wpada na myśl, wszak objął władzę nad Akwilonią. Cała reszta to - pokonaj smoka - uratuj księżniczkę - ślub - władza przez wżenienie.
Mnie jakoś tam po głowie chodził Kelsier, choć to nie on objął tron, ale też nie stał się władcą przez wżenienie.
Cytat:W sposób nieformalny to istnieje nadal niewolnictwo w krajach po abolicji czy chrześcijaństwo w krajach zateizowanych. Trochę grząski to typ definiowania zjawiska na podstawie takich śladowych śladów.
No ale jeśli tak nie zdefiniujemy, to nagle się okaże, że wystarczy napisać w prawie „wszyscy som równi” i nie mamy już żadnego problemu z żadną dyskryminacją.
Cytat:Praktyka pokazuje, że tam, gdzie królom łby ścinali, na ich miejsce więksi dyktatorzy wchodzili.
Czasem wchodzili, a czasem udawało się ostatecznie zbudować coś na kształt demokracji. Czasem zaś ta demokracja zaczyna się po jakimś czasie załamywać. Dlatego piszę, że ciąć należy do skutku.
Baptiste napisał(a): Zdaje mi się, że pomyliłeś użytkowników. Mnie z Fanuelem.
Liczba postów: 12,315
Liczba wątków: 81
Dołączył: 12.2009
Reputacja:
388 Płeć: nie wybrano
bert04 napisał(a): Czym się różni czarny aktor grający Otello od czarnej aktorki grającej Julię? Czy Shakespeare był łołkistą, bo obsadził rolę graną standardowo przez białego bohatera "Maurem" o nie do końca zdefiniowanych, ale definitywnie afrykańskich korzeniach? Czemu w przypadku Otella jedyna obraza może wynikać z ewentualnego blackfacingu, a przy Julii jacyś pogrobowcy typologii antropologicznej mierzą żuchwy?
W ramach definicji, którą się posłużyłem Shakespeare nie był wokistą z dwóch powodów:
1. Nie dokonał podmiany, było to jego własne, oryginalne dzieło. Ty rozszerzasz to teraz w tym momencie na "role grane standardowo przez..." wychodząc tym samym poza granice wyznaczone przez konkretne dzieło - pierwowzór lub konkretny fakt historyczny.
Ot pewnie początki orientalizmu, który jakiś czas później silniej się w Europie rozwinął.
2. Nie ma żadnych przesłanek mówiących o tym, że autor ani ktokolwiek kto mógł mieć wpływ na utwór, był zwolennikiem emancypacji tych czy innych grup poprzez ich szerszy udział w dziełach kultury.
Czemu przy Julii mierzą żuchwy? Bo ta żuchwa się nie podoba. I tutaj robi się już bardziej zagmatwana sytuacja, bo wśród różnych, promowanych przez lewicowców ideii jest również ciałopozytywizm, który niewokiści zaczęli dostrzegać w kinie w formie podmiany ładnych na brzydkich. Cała burza zaczęła się wcześniej - np. przy Królewnie Śnieżce i Rachel Zegler. Ciężar krytyki w przypadku Julii przesunął się z podmiany rasowej na podmianę wizualną. Choć gdyby do podmiany nie doszło to i tak krytyka byłaby pewna jak w banku. Główna rola żeńska w filmie o miłości damsko-męskiej w wykonaniu aktorki o dyplomatycznie mówiąc bardzo wątpliwej urodzie? Ludzie lubią utożsamiać się ze sprzedawanymi przez kino uczuciami, emocjami. Wzdychać do aktorów i aktorek. Kto tak w marzeniach, w głębi serca wyobraża siebie w objęciach "takiej" Julii?
Bądźmy realistami. ;-)
zefciu napisał(a): Tutaj nie chodzi tylko o ocenę, ale o to, czy próbowano stworzyć coś, co odda rzeczywiście realia historii, czy będzie tylko apologią kolonializmu.
Ja tego filmu tak zupełnie nie odebrałem. Co to jednak znaczy "rzeczywiste realia historii"? Wyczuwam tu jakieś ciemne i zwodnicze meandry. W historii rzeczywiste mogą być tylko fakty. Spróbuj ukazać "rzeczywiste realia historii" w kontekście np. hiszpańskiej wojny domowej. Co rabin to będą inne "rzeczywiste" realia.
zefciu napisał(a): To jest historia o tym, jak przesiąknięte złem Imperium Azteków gnębi szlachetnych dzikusów.
No i? Nie gnębiło? Co Ci tutaj tak nie odpowiada? Że jak już coś o Aztekach to akurat w takim kontekście? A jakie motywy mogą grzać w kinie? Co się pokazuje w filmach o Imperium Rzymskim? Czy aby nie krwawe podboje, krzyżowanie i walki gladiatorów?
zefciu napisał(a): Ale my też nie mówiliśmy o filmach chińskich tylko o filmach o Chinach.
Raczej sensowniejszym jest oczekiwać, że to sami Chińczycy będą robić filmy o Chinach, ale jeśli o to Ci chodziło to można dorzucić kolejne tytuły stworzone przez białasów, które białasy chętnie oglądają. Ze swojej strony dodam „7 lat w Tybecie” oraz „Ostatniego cesarza.”
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dlaniej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Liczba postów: 7,127
Liczba wątków: 97
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
916 Płeć: nie wybrano
Osiris napisał(a): Zgodzę się, że wtedy większą uwagę przykładano do dobrego pisania ale nie wydaje mi się aby dzisiejszy spadek poziomu wynikał z nadmiernego zwracania uwagi na poprawność polityczną. Seria Alien zeszła na psy bez udziału żadnego łołkizmu, podobnie jak wiele innych gdzie produkowano sequele w nadziei na szybkie zbicie kasy. Jeśli dziś studio stwierdza, że wrzuci kobietę na główną bohaterkę gdyż to przyniesie zysk, to czym się to różni od wrzucenia umięśnionego Arniego w filmach z lat 80-tych w tym samym celu?
Wrzucanie umięśnionego Arniego do filmów z lat 80-tych odpowiada wrzucaniu jakiejś kobietki do filmu akcji z głównymi bohaterami do uratowania. Nie tylko w horrorach, gdzie mamy archetyp final girl, także w różnych katastroficznych kawałkach na końcu dnia u boku bohatera musiała być uratowana jego love interest. Dodatkowo przypomniałeś mi jeden prominentny przykład, kiedy film oparty na faktach historycznych został "poprawiony" przez to, że rolę porwanego nauczyciela odegrała porwana nauczycielka:
(To ostatnie to oczywiście poł żartem, poł dowcipem)
Cytat:
Cytat:Dziś mniej znany, ale w tamtych czasach popularny. Tyle że komuś zachciało się wysyłać dosłownie murzyna do dosłownie Jugosławii podczas dosłownie okupacji hitlerowskiej. Zresztą odgrywa go ten sam Carl Weathers, 9 lat przed Predatorem. A do całości pasuje, jak w osławionym dowcipie o najlepszym agencie CIA spuszczonym do Moskwy podczas zimnej wojny (nawe mniej, w Moskwie w tym czasie po olimpiadzie w Moskwie i różnych spotkaniach młodizieży komunistycznej świata trochę murzynów się urodziło).
Przecież murzyni walczyli w czasie drugiej wojny w Europie więc nie jest to tak nieprawdopodobne.
Nie jestem pewien, jak to było w armii brytyjskiej, czy tam w ogóle byli murzyni w ilościach przekraczających homeopatyczne dawki. Ale w armii amerykańskiej była po pierwsze primo segregacja rasowa, więc mieszane jednostki nie wchodziły w grę. Po drugie primo, większość murzynów służyła w jednostkach pomocniczych, być może jakieś frontowe się zdarzyły, ale o elitarnych jak komandosi możesz zapomnieć. Po trzecie primo wreszcie, nawet gdyby jakiś brytyjski czarny komandos gdzieś tam się zawieruszył, to nie wysyłano by go do Jugosławii. Do Afryki, ewentualnie na tereny Bliskiego Wschodu, owszem. Ale w Jugosławii? Murzyn? Serio serio?
Cytat:Z drugiej strony, jak bardzo wiarygodny jest zupełny brak w ówczesnych filmach wojennych mieszkańców kolonii(np. w armii brytyjskiej walczącej na rubieżach imperium), czy nawet seksualnych. Wychodzi na to, że geje wtedy nie istnieli jeśli opierać się na kinematografii. Czy to nie jest poprawność polityczna?
No coś ty, przecież mówimy o czasach, kiedy nie tylko geje byli w szafach, nawet te szafy były w innych szafach. Pierwszym filmem, w którym temat dżenderu i nie całkiem heteronormatywnych zachowań jest podjęty, to "Pół żartem, pół serio" (okropne tłumaczenie, jeśli mnie się ktoś pyta), w którym w końcowej scenie niejaki Osgood nawet nie daje się zniechęcić tym, że jego love interest jest w rzeczywistości facetem. "Nikt nie jest doskonały", czy jakoś tak szło.
Cytat:Rzecz w tym, że burza nie wynikła w momencie stwierdzenia przez jakąś randomową internautkę o braku murzyna a raczej później, jako reakcja oburzenia na jej stwierdzenie. Tak to generalnie wygląda: zastępują jakąś postać z mniejszości białym aktorem i jest znikoma reakcja. Zastępują Kleopatrę i wybucha gównoburza.
Karla Marie może nie jest prominentką z pierwszej ligii, ale też nie jest li tylko instagramerką, ona pracuje w branży filmowej.
Cytat:Różnica jest taka, jak pisałem powyżej, że whitewashing jest ignorowany ale przypadki odwrotne nagłaśniane nieproporcjonalnie.
Jak w 2020 roku powstał projekt filmu o Kleopatrze z Gal Gadot, była wielka chryja, dlaczego znowu jest odgrywana przez białą (?) aktorkę. Ja wiem, że w Twojej bańce internetowej może tego nie słyszałeś, ale też i film w końcu nie powstał, więc rozeszło się. Powstał natomiast serial półdokumentalny Netfliksa, i o tym już zapewne usłyszałeś.
Cytat:Jeśli sugerujesz, że filmy Marvela były w jakimś stopniu innowacyjne i wprowadzały coś świeżego do kina, to nie mogę się bardziej nie zgodzić.
To, że jesteś nieczuły na sztukę popularną świadczy tylko o Tobie. Seria Marvela zrobiła wiele, żeby z tych przebierańców w zbyt wielkich piżamach zrobić bohaterów z krwi i kości. Którzy na codzień jedzą szawarmę, nazywają się wzajemnie po imieniu, a nie po "artystycznej nazwie", dodając osobiste detale jak wiara czy rodzicielstwo. Czasem dla porównania oglądam starsze dzieła lub sięgam z braku laku po coś z DC... jest różnica.
Ale to już zaczęło się od pierwszego X-mena, scena, w której Eric Lensherr, zwany później Magneto, po raz pierwszy pokazuje swoje moce w Oświęcimiu.
Cytat:Prawda. Należałoby się zastanowić ile jeszcze musieliby zrobić aby jakoś zrekompensować dyskryminację poprzednich dekad.
Na pewno nie dawać oskara fajnemu aktorowi za bardzo średni film w jego dorobku, a średniej aktorce za rólkę w średnim, choć ambitnym, filmie. Akurat murzyni mieli i mają duży dorobek świetnych ról, tyle że w 2002, jak akurat na nich trafiło, jakoś nie było z czego. Tak właśnie niestety, działają parytety, nie tylko w kinie.
Cytat:Coż, mija kilka pokoleń i pamięć o pewnych rzeczach przemija. Może przeciwwaga łołkizmu jakoś znieweluje ten problem.
Pamięć nie mija. Jest przechowywana i przekazywana. Czasem przez pomyłkę ujawnia się, ktoś tam opowie, że "dziadek mi opowiadał, jak to było naprawdę". Wiara w to, że wystarczy poczekać, aż pokolenie wojenne wymrze, jest zgubna.
Cytat:
Cytat:Dwa słowa. Tomb Raider.
Edit: dwa dodatkowe słowa. Resident Evil.
To są jednak adaptacje gier więc z natury rzeczy każda taka postać będzie "overpowered", męska czy żeńska. Poza tym, nie zmienia to faktu dlaczego męscy bohaterowie nie są kwestionowani jeśli chodzi ich nadmierne zdolności.
Atletyczność jako część aktorstwa to cecha, którą rzadziej spotyka się wśród kobiet. A jednak dam jeszcze jeden przykład, w którym nie tylko nastąpiła "podmiana" roli męskiej na jej żeński pendant; ta podmieniona rola z czasem stała się tak kultowa, że przekroczyła popularnością pierwowzór, a nawet kiedyś chciano nową planetę (karłowatą) jej imieniem nazwać:
Cytat:Tutaj się zgadzam, być może ona nie potrafi grać fimach akcji gdyż póki co słabo to idzie. Ale znów, gdzie jest podobna refleksja w stosunku do płci przeciwnej? Rozumiem, że Arnie grając robota musiał być drewniany i to dobrze wyszło ale co z wieloma innymi? Jason Statham, Segal, nawet Keanu Reeves, który im starszy tym gra gorzej a zarabia więcej (najwięcej) i jest bardziej chwalony z niewiadomego powodu.
Jak mawiał pewien internetowy znajomek, każdemu jego porno. Tzw. "męskie kino" nie potrzebuje wielkiego wysiłku intelektu czy aktorstwa, jedynie zdolności fizycznych, a jednak nie oznacza to, że to jedyny jego wyznacznik. Pierwszy Rambo był dramatem kina akcji, dopiero potem został naćpanym steroidami megabohaterem, ale równolegle do tego powstawała seria Rocky łącząca te dwa aspekty. Arnie, odwrotnie, zaczna od Conana i Terminatora, a z czasem dodaje swoim rolom elementów "ludzkich". Aktorzy, którzy nie potrafili rozszerzyć palety o elementy dramatyczne lub komediowe, lądują z czasem w produkcjach direct-to-DVD (czy jak to dziś się nazywa). A Steven Segal musi sobie dorabiać do emerytury jako propagandysta dla Putina.
Cytat:Może jeszcze jeden element odgrywa tutaj rolę - Marvel i w ogóle filmy superbohaterskie są na końcu drogi zarówno jeśli chodzi o jakość jak i o popyt. Tak pechowo się złożyło, że "żeńskie" filmy przypadają na ten gorszy okres a ludzie mają już trochę dość.
Fakt, Black Widow powstała tak w momencie po Endgamie jak i w środku światowej epidemii, a producenci wbrew umowom zbyt szybko przenieśli ją z kin na platformy streamingowe. I cały Marvel post-Endgame idzie kosząco w dół. Za to w Star-Warsie po spieprzonych sequelach coś się dzieje, nawet serial z kobiecą heroiną przy okazji wyszedł.
Cytat:Obejrzałem ostatnio pierwszego Ironmana i szczerze, żadna rewelacja ale wtedy miało się wrażenie, że to nowa jakość. Ale tutaj przemawia pewnie moje uprzedzenie do adaptacji komiksowych.
Pierwszy Ironman przecierał szlaki, podobnie jak pierwszy Captain America jest wręcz dziecinny. Pierwszy Ironman jest jedynie obietnicą, niczym więcej. Jak (jeżeli?) dojedziesz do pierwszego Avengersa to przekonasz się, o co chodzi.
Ale bez musu, ja nie potrafię trawić ambitnych szwedzkich filmów czarno-białych o śmierci grającej w szachy na plaży. A Larsem von Trier możeż mnie gonić, szczypcami nie dotknę, próbowałem. Jeżeli mam do wyboru pseudointelektualną Nimfomanię z jej delektowaniem się scenami XXX pod maseczką cienkiego kanapowego psychologizmu, albo pornola z profesjonalistami zawodu, to nie będę się zastanawiał. Dyskusje przy kominku o tym, czy scena sandwiczowania głównej bohaterki przez dwóch murzynów jest uzasadniona neokolonializmem czy też jej głębokimi kompleksami Elektry pozostawię ludziom, których to podnieca.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 23,471
Liczba wątków: 241
Dołączył: 08.2005
Reputacja:
1,399 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
zefciu napisał(a): Nie mam pojęcia. Choć jakąś wskazówką jest pytanie, czy gdyby zrobić film w ogóle o niebiałych ludziach — przedstawić jakieś wydarzenie z prekolumbijskiej Ameryki, ze starożytnych Chin, czy opowiedzieć o podbojach Zulusów, to czy białasy by na taki film poszły.
No przecież oczywiście, że by nie poszły, bo wiadomo, że to plugawe i podłe rasisty.
Słyszałeś o Apocalypto Mela Gibsona?
Baptiste napisał(a): No i? Nie gnębiło? Co Ci tutaj tak nie odpowiada? Że jak już coś o Aztekach to akurat w takim kontekście? A jakie motywy mogą grzać w kinie? Co się pokazuje w filmach o Imperium Rzymskim? Czy aby nie krwawe podboje, krzyżowanie i walki gladiatorów?
Sweetaśnych Azteków jakby pokazano, to by wszyscy łołkowcy tego świata byli szczęśliwi. Te wszystkie reakcje i oceny Zefcia wobec tego filmu to kwintesencja łołkizmu. Cały ten łołkizm i politpoprawność mające w założeniu walczyć z rasizmem są niestety podszyte rasizmem i przesiąknięte nim do szpiku kości. To jest po prostu odwrócony rasizm; rasizm z teoretycznie dobrymi intencjami:
Liczba postów: 2,922
Liczba wątków: 13
Dołączył: 05.2018
Reputacja:
254
Baptiste napisał(a): Czemu przy Julii mierzą żuchwy? Bo ta żuchwa się nie podoba.
No nie, chodzi przecież rasistowskie insynuacje. Nie wiedziałem, że jesteś tak naiwny i nieświadomy.
Cytat:I tutaj robi się już bardziej zagmatwana sytuacja, bo wśród różnych, promowanych przez lewicowców ideii jest również ciałopozytywizm, który niewokiści zaczęli dostrzegać w kinie w formie podmiany ładnych na brzydkich. Cała burza zaczęła się wcześniej - np. przy Królewnie Śnieżce i Rachel Zegler. Ciężar krytyki w przypadku Julii przesunął się z podmiany rasowej na podmianę wizualną. Choć gdyby do podmiany nie doszło to i tak krytyka byłaby pewna jak w banku. Główna rola żeńska w filmie o miłości damsko-męskiej w wykonaniu aktorki o dyplomatycznie mówiąc bardzo wątpliwej urodzie?
Nie ma to jak czytać o obiektywnych standardach urody. A może swoje zdjęcie prześlesz, czy Twojej dziewczyny/żony, to ocenimy poziom urody?
Cytat:Ludzie lubią utożsamiać się ze sprzedawanymi przez kino uczuciami, emocjami. Wzdychać do aktorów i aktorek. Kto tak w marzeniach, w głębi serca wyobraża siebie w objęciach "takiej" Julii?
Bądźmy realistami. ;-)
Ale przecież musisz rozumieć, że to, co Ty uznajesz za ładne czy piękne, nie będzie tak samo oceniane nawet ludzi w Twojej ograniczonej bańce. Przecież nawet dzieci to wiedzą.
lumberjack napisał(a): Sweetaśnych Azteków jakby pokazano, to by wszyscy łołkowcy tego świata byli szczęśliwi. Te wszystkie reakcje i oceny Zefcia wobec tego filmu to kwintesencja łołkizmu. Cały ten łołkizm i politpoprawność mające w założeniu walczyć z rasizmem są niestety podszyte rasizmem i przesiąknięte nim do szpiku kości. To jest po prostu odwrócony rasizm; rasizm z teoretycznie dobrymi intencjami:
Liczba postów: 23,471
Liczba wątków: 241
Dołączył: 08.2005
Reputacja:
1,399 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
Osiris napisał(a): No ale co
Jesteście rasistami.
Osiris napisał(a): dlaczego
Nie wiem, musieliście przedawkować Progresan Postempu Forte Duo Max.
Osiris napisał(a): i jak
Srak.
Czy to nie ty zalecasz aby pary mające problem z bezpłodnością adoptowały dzieci tylko z Afryki?
Czy to nie Zefciu jest rasistowsko uprzedzony wobec białasów, sugerując że jak biali to na pewno nie obejrzą filmu, w którym nie ma białych?
Przecież wy operujecie w kategoriach czysto rasistowskich. Pamiętam, że kiedyś na forum był gościu, który cały czas dyskutował z Zefciem o rasach. Zefciu cały czas argumentował za tym że w obrębie gatunku ludzkiego nie ma ras. Nie ma ras, ale mimo to, jakby co to wszystko wina białasów.
Liczba postów: 12,315
Liczba wątków: 81
Dołączył: 12.2009
Reputacja:
388 Płeć: nie wybrano
Osiris napisał(a): No nie, chodzi przecież rasistowskie insynuacje. Nie wiedziałem, że jesteś tak naiwny i nieświadomy.
Być może nie jestem tak biegły w rasistowskich insynuacjach jak Ty (z czego się cieszę), ale nie zauważyłem, żeby podobne uwagi dotyczące żuchwy były kierowane do całego szeregu innych czarnoskórych aktorek, piosenkarek, itd. To byłoby w sumie bez sensu patrząc np. na fenotypowe cechy czarnych ludów kuszyckich.
Cytat:Nie ma to jak czytać o obiektywnych standardach urody. A może swoje zdjęcie prześlesz, czy Twojej dziewczyny/żony, to ocenimy poziom urody?
Abstrahując od tego, że jestem zajebiście przystojny, bogaty i elokwentny, to ta kwestia nie ma przecież najmniejszego znaczenia. Nawet gdybym taki nie był to co w związku z tym?
Z jakiś powodów na konkursach miss, niezależnie od kraju pochodzenia, ciągle pojawiają się osoby o podobnych cechach. Z jakiegoś powodu na instagramie furorę robią profile kobiet również o podobnych cechach (wśród których można gdzieś tam wyróżnić ze 2,3 dominujące wzorce), co z resztą nierzadko przez krytyków social media jest określane wręcz mianem "ataku klonów".
Naprawdę nigdy nie słyszałeś o jakichkolwiek badaniach próbujących wytłumaczyć dlaczego np. na portalach randkowych określone osoby są bardziej popularne od innych?
Posługiwanie się takim zbędnym określeniem jak "obiektywny wzorzec urody" jest bez sensu i tylko Ty na to wpadłeś. Można natomiast badać popularność danych wzorców urody w społeczeństwie i w ten sposób oceniać jakie cechy są statystycznie bardziej preferowane, a jakie nie. Można też doszukiwać się jakie biologiczne przyczyny leżą u podstaw takich a nie innych preferencji. Poczytaj sobie trochę o rzeczach, których nawet dzieci nie wiedzą: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3130383/
Cytat:Ale przecież musisz rozumieć, że to, co Ty uznajesz za ładne czy piękne, nie będzie tak samo oceniane nawet ludzi w Twojej ograniczonej bańce. Przecież nawet dzieci to wiedzą.
Zapytaj się zatem ludzi ze swojej bańki po co wprowadzili w życie takie pojęcie jak "ciałopozytywizm". Akcja zrodziła reakcję. Widocznie sami dostrzegają, że jakieś wzorce wykluczają tak czy inaczej wyglądających. Znowu udajesz Greka, co widzę jest twoją ulubioną strategią w niemal każdej dyskusji.
Moim zdaniem to naturalna konsekwencja nastawienia protekcjonistycznego. Na zewnątrz szacunek, a wewnątrz gdzieś tam tkwi przekonanie, że rozmawia się z tym głupszym, wymagającym specjalnej troski.
A jak się okaże, że w okolicy za dużo czarnych to myk domek na sprzedaż i zmiana dzielnicy. W ustnych deklaracjach oczywiście pełne wsparcie i szacuneczek. "Systemowy rasizm" drenuje kadrowo czarne dzielnice z kompetentnych nauczycieli czy personelu medycznego? Może i drenuje, ale właśnie dlatego, że ten liberalny białas po dobrym uniwerku ostatnie o czym myśli to praca w takich placówkach.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dlaniej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Liczba postów: 7,127
Liczba wątków: 97
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
916 Płeć: nie wybrano
Baptiste napisał(a): W ramach definicji, którą się posłużyłem Shakespeare nie był wokistą z dwóch powodów:
1. Nie dokonał podmiany, było to jego własne, oryginalne dzieło. Ty rozszerzasz to teraz w tym momencie na "role grane standardowo przez..." wychodząc tym samym poza granice wyznaczone przez konkretne dzieło - pierwowzór lub konkretny fakt historyczny.
Poza tym jako "woke" uznawane są też takie produkcje jak Wonder Woman czy Ms Marvel. O serii Black Panther nie wspominając. Opierają się one na komiksach, w których kobieta czy murzyn są już pierwowzorem (nie da się zamaskować "Woman", "Ms", czy "Black" w tytule).
Cytat:Ot pewnie początki orientalizmu, który jakiś czas później silniej się w Europie rozwinął.
Czyli Szekspir próbował zwiększyć popularność dzieła przez nutkę orientalizmu. A tym samym przysporzyć mu widzów. Pewne rzeczy się nie zmieniają, tylko motywy i metody nieco, ale na końcu dnia autor dzieła chce mieć z tego kasę. Na tej samej zasadzie, na której Bronek Talar chciał zobaczyć murzyna grającego na saksofonie.
Cytat:2. Nie ma żadnych przesłanek mówiących o tym, że autor ani ktokolwiek kto mógł mieć wpływ na utwór, był zwolennikiem emancypacji tych czy innych grup poprzez ich szerszy udział w dziełach kultury.
Ja twierdzę, że dzisiejszy łołkizm to w 80% próba trzepania kasy, a może w 20% jakiś faktyczny i autentyczny zwolennik emancypacji tego i owego się zawieruszy. Reszta to albo a) próba ściągnięcia kobieco-mniejszościowej widowni do kin albo b) próba taniej reklamy przez triggerowanie męsko-białej widowni albo kombinacja z a) i b).
Cytat:Czemu przy Julii mierzą żuchwy? Bo ta żuchwa się nie podoba. I tutaj robi się już bardziej zagmatwana sytuacja, bo wśród różnych, promowanych przez lewicowców ideii jest również ciałopozytywizm, który niewokiści zaczęli dostrzegać w kinie w formie podmiany ładnych na brzydkich. Cała burza zaczęła się wcześniej - np. przy Królewnie Śnieżce i Rachel Zegler.
A nie przypadkiem od Kristen Stewart? Bajka, w której centralnym motywem jest to, że córka / pasierbica jest ładniejsza od matki / macochy. I zatrudniają Stewart do roli tej piękniejszej, a charlize Theron ma grać tę mniej piękną? Musieliby ją ucharakteryzować jak do Monsters (2003), żeby w ogóle się przybliżyć.
No ale tu muszę dać rację naszym łołkowym uczestnikom tej dyskusji, Kirsten była biała, więc pies z kulawą nogą nie szczekał. Natomiast jak dają Kolumbijkę, to zaczyna się mierzenie żuchw i nosów.
Cytat:Ciężar krytyki w przypadku Julii przesunął się z podmiany rasowej na podmianę wizualną. Choć gdyby do podmiany nie doszło to i tak krytyka byłaby pewna jak w banku. Główna rola żeńska w filmie o miłości damsko-męskiej w wykonaniu aktorki o dyplomatycznie mówiąc bardzo wątpliwej urodzie? Ludzie lubią utożsamiać się ze sprzedawanymi przez kino uczuciami, emocjami. Wzdychać do aktorów i aktorek. Kto tak w marzeniach, w głębi serca wyobraża siebie w objęciach "takiej" Julii?
Bądźmy realistami. ;-)
No w moim guście ona nie jest, ale nie podnoszę mojego gustu do miary wszechrzeczy, gdyż o tym się nie dyskutuje. W odróżnieniu od Snow White, nie mam tam skali porównawczej. Kristen Stewart być może na tle innej aktorki przedstawiającej Evil Queen był wypadała mniej blado, być może są ludzie, którym jej typ się podoba, ale tam ewidentnie był kontrast.
Cytat:
zefciu napisał(a): To jest historia o tym, jak przesiąknięte złem Imperium Azteków gnębi szlachetnych dzikusów.
No i? Nie gnębiło? Co Ci tutaj tak nie odpowiada? Że jak już coś o Aztekach to akurat w takim kontekście? A jakie motywy mogą grzać w kinie? Co się pokazuje w filmach o Imperium Rzymskim? Czy aby nie krwawe podboje, krzyżowanie i walki gladiatorów?
A kysz, pokazywanie okrucieństwa Rzymian wobec mniejszości etnicznych będzie oczywiście gloryfikowaniem białego Rzymu, podczas gdy pokazywanie okrucieństw Mongołów czy Azteków będzie dezawuacją i postkolonializmem.
Cytat:
zefciu napisał(a): Ale my też nie mówiliśmy o filmach chińskich tylko o filmach o Chinach.
Raczej sensowniejszym jest oczekiwać, że to sami Chińczycy będą robić filmy o Chinach, ale jeśli o to Ci chodziło to można dorzucić kolejne tytuły stworzone przez białasów, które białasy chętnie oglądają. Ze swojej strony dodam „7 lat w Tybecie” oraz „Ostatniego cesarza.”
"7 lat w Tybecie" zawiera mocne elementy białej narracji. Polecam Kundun, który może nie miał takiego sukcesu, ale to w dużej mierze przez polityczne wpływy Chin na dystrybucję filmową na świecie.
Baptiste napisał(a): Z jakiś powodów na konkursach miss, niezależnie od kraju pochodzenia, ciągle pojawiają się osoby o podobnych cechach. Z jakiegoś powodu na instagramie furorę robią profile kobiet również o podobnych cechach (wśród których można gdzieś tam wyróżnić ze 2,3 dominujące wzorce), co z resztą nierzadko przez krytyków social media jest określane wręcz mianem "ataku klonów".
Na serio, ten temat mieliśmy już gdzieś na forum, może nawet w tym temacie. Te standardy urody nie są obiektywne, one są aktywnie kształtowane przez, no właśnie, media. Typ urody maorysko-polinezyjskiej nie przeszedłby na żadnych konkursach, o których wspominałeś, a jednak do pewnego momentu historii kobiety i dziewczyny na Fidżi nie miały z tym problemu. A jak weszła telewizja, to zaczęły się problemy z bulimią, zaburzeniami odżywiania etc. Przed wejściem TV kobiety z szerokimi biodrami były jak najbardziej obiektem pożądania, może nawet w jakimś lokalnym teatrzyku szekspirowskim jakaś dziewczyna grała, która w naszej części świata uznana by została w najlepszym przypadku za grubaskę. A jacyś mądrale by uznawali, że to kształt żuchwy, ten, miednicy, jest "łobjektywnym kryterjum".
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 12,315
Liczba wątków: 81
Dołączył: 12.2009
Reputacja:
388 Płeć: nie wybrano
bert04 napisał(a): Na serio, ten temat mieliśmy już gdzieś na forum, może nawet w tym temacie. Te standardy urody nie są obiektywne, one są aktywnie kształtowane przez, no właśnie, media. Typ urody maorysko-polinezyjskiej nie przeszedłby na żadnych konkursach, o których wspominałeś, a jednak do pewnego momentu historii kobiety i dziewczyny na Fidżi nie miały z tym problemu. A jak weszła telewizja, to zaczęły się problemy z bulimią, zaburzeniami odżywiania etc. Przed wejściem TV kobiety z szerokimi biodrami były jak najbardziej obiektem pożądania, może nawet w jakimś lokalnym teatrzyku szekspirowskim jakaś dziewczyna grała, która w naszej części świata uznana by została w najlepszym przypadku za grubaskę. A jacyś mądrale by uznawali, że to kształt żuchwy, ten, miednicy, jest "łobjektywnym kryterjum".
Tylko jakie znaczenie ma przyczyna danego stanu rzeczy (biologia, kultura, media) skoro skutek będzie ten sam? Tzn. w danym społeczeństwie większość ludzi preferuje taki a nie inny wzorzec i w oparciu o ten wzorzec można wytłumaczyć ich reakcję na taką a nie inną żuchwę? A co wpłynęło na to, że preferują taki wzorzec? To już zupełnie inny temat.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dlaniej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Liczba postów: 10,415
Liczba wątków: 99
Dołączył: 11.2008
Reputacja:
561 Płeć: nie wybrano
Baptiste napisał(a): Moim zdaniem to naturalna konsekwencja nastawienia protekcjonistycznego. Na zewnątrz szacunek, a wewnątrz gdzieś tam tkwi przekonanie, że rozmawia się z tym głupszym, wymagającym specjalnej troski.
Jakie to prawdziwe.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Liczba postów: 2,922
Liczba wątków: 13
Dołączył: 05.2018
Reputacja:
254
lumberjack napisał(a): Jesteście rasistami.
Powalający argument.
Cytat:Czy to nie ty zalecasz aby pary mające problem z bezpłodnością adoptowały dzieci tylko z Afryki?
Dlaczego robisz z ludzi idiotów kłamiąc, że stwierdziłem aby adoptować dzieci "tylko" z Afryki? Przecież tak prymitywna manipulacja tutaj nie przejdzie.
Cytat:Przecież wy operujecie w kategoriach czysto rasistowskich. Pamiętam, że kiedyś na forum był gościu, który cały czas dyskutował z Zefciem o rasach. Zefciu cały czas argumentował za tym że w obrębie gatunku ludzkiego nie ma ras. Nie ma ras, ale mimo to, jakby co to wszystko wina białasów.
Czyli jeśli ktoś krytykuje dyskryminację rasową, to staje się rasistą. Przyznam szczerze, że dawno nie słyszałem bardziej debilnego stwierdzenia.
Liczba postów: 10,415
Liczba wątków: 99
Dołączył: 11.2008
Reputacja:
561 Płeć: nie wybrano
Baptiste napisał(a): A jak się okaże, że w okolicy za dużo czarnych to myk domek na sprzedaż i zmiana dzielnicy. W ustnych deklaracjach oczywiście pełne wsparcie i szacuneczek. "Systemowy rasizm" drenuje kadrowo czarne dzielnice z kompetentnych nauczycieli czy personelu medycznego? Może i drenuje, ale właśnie dlatego, że ten liberalny białas po dobrym uniwerku ostatnie o czym myśli to praca w takich placówkach.
To jest dość naturalne - jeśli człowiek ma możliwości, to z reguły stara się mieszkać wśród osób podobnych sobie. Dobrym przykładem jest nasz słynny działacz antyrasistowski Rafał. Niedawno wyszła koszmarna książka, rzekomo o Polakach w Norwegii i doświadczanej przez nich dyskryminacji. Opisany jest tam przypadek Rafała, który zwiał z Polski skazany za wałki finansowe i dostał w Norwegii azyl jako ofiara prześladowań politycznych. Otóż Rafał koniecznie chciał zamieszkać w eleganckiej, snobistycznej dzielnicy za pałacem i płakał, że go tam nie chcą ze względu na polskie nazwisko. Jakoś niespecjalnie chciał zamieszkać w jakiejś różnorodnej dzielnicy wśród innych Polaków, Tamilów, Somalijczyków, Pakistańczyków, gdzie nikogo by nie obchodziło jego polskie nazwisko.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Liczba postów: 23,471
Liczba wątków: 241
Dołączył: 08.2005
Reputacja:
1,399 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
Osiris napisał(a): Dlaczego robisz z ludzi idiotów kłamiąc, że stwierdziłem aby adoptować dzieci "tylko" z Afryki? Przecież tak prymitywna manipulacja tutaj nie przejdzie.
A pisałeś o jakichś innych dzieciach? Możesz wskazać gdzie dokładnie?
Osiris napisał(a): Czyli jeśli ktoś krytykuje dyskryminację rasową, to staje się rasistą. Przyznam szczerze, że dawno nie słyszałem bardziej debilnego stwierdzenia.
No to jestem widocznie debilem i na pewno też jebnąłem się w łeb.
Jeśli automatycznie z góry zakładam że biali nie obejrzą filmu bez białych aktorów, to krytykuję dyskryminację rasową czy sam dyskryminuję rasowo białych zakładając, że są rasistami?
Równie mądre byłoby stwierdzenie, że biali nie posłuchają muzyki stworzonej przez niebiałych. Czyli biali nie słuchają jazzu czy rapu z USA...
lumberjack napisał(a): Słyszałeś o Apocalypto Mela Gibsona?
Lol. Szczerze, to zapomniałem o tym filmie. Gdybym pamiętał, to nie wygłaszałbym wyżej tezy, że w zasadzie tylko progresywiści mają taki dostęp do przemysłu filmowego, że mogą tworzyć filmy walące w łeb propagandą. No bo Apocalypto jest idealnym przykładem filmu walącego w łeb propagandą prawicową.
Cytat:Przecież wy operujecie w kategoriach czysto rasistowskich. Pamiętam, że kiedyś na forum był gościu, który cały czas dyskutował z Zefciem o rasach. Zefciu cały czas argumentował za tym że w obrębie gatunku ludzkiego nie ma ras. Nie ma ras, ale mimo to, jakby co to wszystko wina białasów.
Nie wszystko, tylko to co jest przejawem rasizmu. I nie — nie ma sprzeczności między tezą „nie ma ras” a tezą „ludzie postrzegają rasy”.