To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Płaska/Wklęsła Ziemia?
Fizyk napisał(a): Ale na początek metoda.

Zrobiłem coś podobnego do Macieja, tyle że zmierzyłem na zdjęciu jedynie dwa odcinki:

[Obrazek: 74VDfMW.png]


Cytat:Idea jest podobna jak u Macieja: linia wzdłuż filaru jako pion, prostopadła jako poziom, no i do tej poziomej parę równoległych - jedna jako horyzont (na niej jest punkt B), jedna wzdłuż brzegu wyspy (punkt C), i jeszcze nad nimi punkt A gdzieś na moście. Długości odcinków AB i BC powinny być w miarę proporcjonalne do kątów między horyzontem a brzegiem wyspy/mostem. 

Kombinujesz jak możesz, aby wyszedł globus. Ale to jest naciąganie. Obliczeń nie sprawdzałem, zakładam że się nie pomyliłeś. Ale to co najważniejsze

1. Ja wykonałem dwie różne serie zdjęć. Co widać: patrz zdjęcia. Na jednej aparat leży na wysokości ok. 1.75 cm, przyjąłem na waszą korzyść 2.0 metra. Na drugiej serii zdjęć aparat leżał wyżej. Pierwsza seria- aparat na murku, niżej, druga- aparat na wysokości barierki, na filarze. To widać na moich zdjęciach [oczywiście na zbliżeniach nie widać].


[Obrazek: SK0060J.jpg]

Aparat na murku. Pierwsza seria zdjęć.

[Obrazek: tMrjANT.jpg]

Aparat na filarze, na wysokości barierki. Druga seria zdjęć. 

[Obrazek: uohcrHF.jpg]

Wysokości. Za przymiar służy sylwetka ludzka. Pierwsza obserwacja- z poziomu punktu L. Druga- z poziomu punktu I

Wynik pierwszej obserwacji (z niższa):
[Obrazek: 76xpV2l.jpg]

Wynik drugiej obserwacji (z wyższa):

[Obrazek: vVSFnWA.jpg]


Granica wody przesunęła się "w górę" (na zdjęciu) => zwiększył się odpowiedni odcinek (u Ciebie jest to odcinek BC). Oczywistość, także na płaskiej ziemi.

Ty stosujesz następujący zabieg, następujące naciąganie: bierzesz obserwacje pierwszą (z niższa) i rozważasz wysokości obiektywu w szerokim zakresie. Ale zakres nie jest szeroki. Patrz oszacowanie wysokości. Wysokość pierwszej obserwacji to jest 1.03 x wysokość sylwetki człowieka. Ja wiem, że było to ok. 1.75-1.8 m nad wodą (facet nie jest w pełni wyprostowany, jak do pomiaru wzrostu). Na waszą korzyść przyjmuję 2 metry.

2. Drugie naciąganie, mniej istotne ale jednak też ma jakiś wpływ:  wysokość prześwitu należy mierzyć po drugiej stronie filarów. Patrz konstrukcja mostu: unosi się nad wodą (potem, przy drugim brzegu znów opada)

[Obrazek: wiF8ywz.jpg]

Verrazano Narrows Bridge z innego miejsca ( z Jersey City, NJ). Po tej stronie po której Ty mierzysz na swoje potrzeby prześwit jest mniejszy.

[Nawiasem mówiąc: na powyższym zdjęciu ładnie widać efekty optyczne , nadwodne]





Cytat:Ale jest jeszcze jedno potencjalne wyjaśnienie, a jest nim... refrakcja [Obrazek: biggrin.gif]

To dziwne, że jako fizyk nie rozumiesz, że refrakcja nie jest żadnym sensownym wyjaśnieniem. To bardzo dziwne. I w sumie smutne, bo to dowód na porażkę "edukacji publicznej". Zadałem Ci pytanie: jesteś teoretykiem, czy fizykiem -eksperymentatorem ? Jeśli teoretykiem, to zrozumiałe. Bo teoretyk to taki fizyk, który uważa, że jak na kartce papieru narysuje jakieś kreski i napisze jakieś "wzory", to to już jest "wyjaśnienie". Natomiast eksperymentator przynajmniej rozumie, że od narysowania kresek, do działania w rzeczywistości jest daleka droga.
Refrakcja to jest żałosne zaklęcie ludzi zakochanych w globusie, a nie potrafiących myśleć dokładnie. Na czym polega główny problem "globalistów-refrakcjonistów" już tłumaczyłem.

[Obrazek: yWX9s9h.jpg]

Nie wystarczy "byle jakie zagięcie" promienia światła przez "refrakcję". Lecz musi być dokładne. Szczegóły już wyjaśniałem.

Refrakcja daje miraże. 
Na zdjęciach, które ja pokazuję nie ma miraży. Obraz nie "wisi w powietrzu", nie "zachodzi jeden na drugi", nie ma istotnej kompresji obiektów, lecz jest idealne wkomponowanie poszczególnych planów w układ. 
Są więc dwie możliwości: widać jakby była płaska (ziemia), bo jest płaska LUB ziemia jest kulą, ale przypadkowość w powietrzu stworzyła precyzyjny układ optyczny przekształcający krzywe (sferę) w płaskie na obrazie.

Jeżeli fizyk nie rozumie, że nie da się "zaglądać za winkiel" lub "za górkę kulistej ziemi", to jest to prosty dowód na to, że "edukacja" otumania.
[Obrazek: Hwz4foj.jpg]
Ulica San Francisco. Nie da rady bez światłowodu (lub innego przyrządu optycznego) zajrzeć za górkę. 
[Obrazek: CqpEDiz.jpg]


Zakręcający korytarz. Nie da rady zajrzeć za zakręt korytarza bez światłowodu lub innego przyrządu optycznego.

No dobrze, ale czy to już cała trudność jeśli chodzi o zaglądanie za górkę i za zakręt korytarza ?

Oczywiście nie! Nawet przyrząd optyczny (światłowód, czy coś innego) pokaże tak jak jest, czyli że za zakrętem zakręt też jest krzywy, a za górką obiekty opadają w dół. Krzywe nadal będzie widoczne jak jak krzywe, nawet przez przyrząd optyczny.

Jeśli chcesz widzieć na sferze tak jakby było na płaskim i nie widzieć efektów miraży, to potrzebujesz jeszcze bardziej wyrafinowanego przyrządu optycznego, takiego który "krzywe" przekształca w "płaskie". Czy takie może być zbudowane przez przypadkowe zamieszanie w powietrzu ?

Wy, globaliście nie podajecie "wyjaśnienia z refrakcji". Wy wypowiadacie zaklęcie "refrakcja", nie rozumiejąc nawet dokładnie co to oznacza, jakie są tego implikacje.

Apropos "firmamentu".

Oficjalna wersja rzeczywistości: niektóre fale radiowe odbijają się od "jonosfery".

Rzeczywistość ?

[Był ktoś kiedyś w jonosferze? Choćby jakiś zwykły badacz-uczony ? Czy tylko ci niezwykli "astronauci" z podejrzanych agend ko(s)micznych żyjących z przymusowo nam zabieranych pieniędzy?]

Może więc jest tak: niektóre fale radiowe odbijają się od firmamentu ?

To jest natomiast fakt: od czegoś się odbijają. A czy oprócz tego faktu mamy jakąś "wiedzę", czy tylko teorie i domysły i wiarę w to, co mówią agendy ko(s)miczne?

matsuka napisał(a): [Obrazek: serveimage?url=http:%2F%2Fnebula.wsimg.c...6a5551ffa6]
Dlatego ja piszę "agendy ko(s)miczne" . Oszukują nas, okradają i plują nam w twarz, jawnie z nas szydzą. W ukryciu na pewno śmieją ze wszystkich tych, którzy wierzą, że "w kosmosie to tak naprawdę wszystko się dzieje" i którzy biorą ich w obronę.
Każdy człowiek może sprawdzić samemu, że ziemia nie jest "kulą o promieniu ok. 6371-6378 km" (ani kulą zbliżoną do takiej). To sprawdzenie przy okazji otwiera oczy na wiele innych spraw.
Maciej1: Ja już nie mam siły mierzyć zdjęć, ale jak chcesz spróbować z drugim zestawem, to proszę, wklep dane tutaj: http://rz.ebvalaim.pl/ ("rz" od "r Ziemi" = promień Ziemi Oczko ). Pomierz odległości w pikselach między horyzontem a mostem i wyspą i wpisz jakie powychodziły minimalne i maksymalne wartości. Dla ułatwienia wpisałem domyślnie dane jakich używałem ja.
[Obrazek: style3,Fizyk.png]
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota. Co do Wszechświata nie jestem pewien" - Albert Einstein
Ja nie lubię analizować zdjęć horyzontu z poziomu 2 metrów nad ziemią bo to szeroki temat i można się przerzucać argumentami w nieskończoność.

Pytanie do Macieja1

Gdybyś zapisał się na kurs i chciał zdobyć licencję pilota PPL lub LAPL oraz śmiało mówił o swoich przekonaniach to by cię wylali, bo kuloziemiec instruktor i/lub egzaminator potraktowałby cię jak szalonego i wskazał dżwi wyjściowe. Co więcej wszyscy piloci na świecie, którzy latają dalej niż niedaleko macierzystego lotniska posługują się mapami pasującymi dla ziemi kuli. Gdyby były niedokładne (tzn. kierunki czy odległości by się rozjeżdżały), przy długich trasach byłby bardzo duży problem, żeby dolecieć na miejsce. Tymczasem samoloty liniowe często nie tankują do pełna a niemal na styk tzn. z niedużym zapasem, robią tak dla oszczędności, mam na myśli chęć obniżenia masy i przez to mniejsze spalanie. Gdyby taki samolot lecący przez ocean zatankowany z niedużym zapasem pomylił kierunki to w najlepszym razie by wylądował na innym lotnisku a w najgorszym spadł do oceanu.

Tymczasem na kursach przyszli piloci zarówno na licencjach sportowych jak i uprawniających do przewozów komercyjnych mają jak mantrę wbijaną do łba wiedzę jaką uznaje NASA, a pytam się po co do cholery to robić, skoro taki zindoktrynowany polot może w powietrzu wyciągnąć błędne wnioski i wypadek spowodować i rozbić samolot i zabić ludzi?

Kierowcy jadącemu samochodem do prawidłowego prowadzanie żadna wiedza o krztałcie ziemi potrzebna nie jest, ale pilot, który lata tysiące kilometrów lepiej żeby wiedział co robi.

Co ty na to?
Argument tanich linii lotniczych podawałem już raz w kontekście ortodromy. I raz jeszcze wspomniałem jako hasło. Reakcji ne było. Zapewne NASA fałszuje odczyty przyrządów nawigacji, CIA dolewa kerozyny do baków a masoneria kontroluje wszystkich kartografów...
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Samoloty latają na refrakcji
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


bert04 napisał(a): Argument tanich linii lotniczych podawałem już raz w kontekście ortodromy. I raz jeszcze wspomniałem jako hasło. Reakcji ne było. Zapewne NASA fałszuje odczyty przyrządów nawigacji, CIA dolewa kerozyny do baków a masoneria kontroluje wszystkich kartografów...

Mijasz się z prawdą drogi bercie, ale przeanalizowałem starą rozmowę i nie ma dowodów na to, że mijasz się z nią umyślnie. Prawdopodobnie po prostu nie zauważyłeś odpowiedzi.

1. Zacząłeś argumentem o ortodromie, który wyglądał tak :

bert04 napisał(a): Robimy ślad na drodze i ciągniemy za sobą sznurek. Po dotarciu do punktu docelowego naciągamy sznurek. Okazuje się, że na naszej szerokości geograficznej najkrótsza droga między dwoma punktami nie idzie wzdłuz równoleżnika Wschód Zachód, ale tworzy tzw. ortodromę. Sprawdzone.empirycznie przez żeglarzy i nawigatorów.


2. Na co ja odpowiedziałem

matsuka napisał(a):Co do ortodromy, to nie zamierzałem w ogóle komentować takiego "dowodu". Dlaczego? Bo jeśli dobrze temat rozumiem, to na Ziemi, która byłaby okrągłym plackiem zachodziłby dokładnie ten sam efekt topologiczny. Tzn. najkrótsza droga pomiędzy dwoma punktami ze wschodu na zachód nie szłaby tak jak równoleżnik, czyli po łuku, lecz po linii prostej. Narysuj to sobie, to będziesz wiedział, jeśli masz odrobinę wyobraźni, albo kup sobie pizzę i zmierz odległość między pieczarkami.
A potem przygotuj jakiś lepszy dowód, ale zanotuj sobie ile to matsuce dowodów nie podałeś a ten wciąż swoje.


3. Ty ciągnąłeś temat :


Bert04 napisał(a):Najlepiej widać róznicę przy trasach samolotów. Szybkim guglem znalazlem takie cos:

http://najezykachdookola.blogspot.de/201...e.html?m=1

[Obrazek: Obrazek+2.png]

Proponuję zwrócić uwagę na odcinki Warszawa - Tokio,  Christchurch - Santiago i Toronto - Warszawa. Pierwszy i ostatni na pólkuli pólnocnej mają odchylenie na pólnoc. Ten w środku z Nowej Zelandii do Chile jest na półkuli południowej i ma, co za przypadek,  odchylenie na południe. Gdybym miał więcej czasu,  poszukałbym jakichś stron poświęconych trasom lotniczym, w internecie tego jest sporo. Ale na dziś starczy.


4. Na co ja odpowiedziałem :

matsuka napisał(a):Jeśli chodzi o trasy lotów, które pokazałeś na mapie jako dowód kulistości mają kilka słabości :

1. pokazujesz je na płaskiej mapie, z odwzorowaniem kartograficznym, nie wiem, Merkatora?
2. nie pokazujesz jak by to wyglądało na mapie płaskiej ziemi
3. coś spekulujesz na temat wniosków.



Ciągle muszę zmagać się z kłamstwami, np. że matsuce podaje się dowody na które on nie odpowiada, choć nie zawsze to Wasze oczernianie musi wynikać ze złej woli kłamiania.

Do tej pory na takim perfidnym udowodnionym kłamaniu (z premedytacją) w celu oczernienia mnie lub chronienia tyłka, złapałem zaledwie kilka osób, w tym dobrze wszystkim znanych ... oraz ...

W innych przypadkach jest to zwykle po prostu uprzedzenie, niesprawiedliwość, głupota, niedoczytanie rozmowy i chamstwo.

Tutaj akceptuję Twoją pomyłkę, która każdemu może się zdarzyć, jednakże jeśli powtórzysz bercie taki podły atak szyderstwa połączonego z nieprawdą, to następnym razem mogę nie być tak dobrze wychowany.

Pozdrawiam
Fizyk napisał(a): Maciej1: Ja już nie mam siły mierzyć zdjęć, ale jak chcesz spróbować z drugim zestawem, to proszę, wklep dane tutaj: http://rz.ebvalaim.pl/ ("rz" od "r Ziemi" = promień Ziemi Oczko ). Pomierz odległości w pikselach między horyzontem a mostem i wyspą i wpisz jakie powychodziły minimalne i maksymalne wartości. Dla ułatwienia wpisałem domyślnie dane jakich używałem ja.

Ja robiłem zdjęcie z wysokości ok. 1.75-1.80 metra. Na waszą korzyść przyjąłem 2 metry. I wniosek jest jasny: rażąca niezgodność z oficjalnym modelem.
Wstawiłem do Twojego kalkulatora (zastrzegam, że nie sprawdzałem dokładnie ani Twego rozumowania, ani szczegółów).

Dane wzięte z odpowiedniego zdjęcia:
[Obrazek: uwuQLRX.jpg]

Chodzi o odcinki m, v.

Z twojego kalkulatora wychodzi dla zakresu obserwacji 1.75-2.5 metra wysokości aparatu npm:

[Obrazek: I90ZfZk.jpg]
Promień ziemi od około 10000 km do 49400 km.  Oczywiście nie ma takiej możliwości, abym zdjęcie wykonywał z wysokości 2.5 metra nad wodą (tzn. pierwsza seria zdjęć).
[Obrazek: uohcrHF.jpg]

Ponieważ pierwszą serię zdjęć (wysokośc punktu L nad wodą) wykonywałem z wysokości = 1.03 x wysokość sylwetki tego faceta.

I co ? Zadowala Cię taka zgodność z modelem oficjalnym (od 10 tys- 49 tys km promień ziemi) ?

[Ponadto warto zauważyć, że: w wyżej wymienionym rejonie nie ma szans na zaobserwowanie realnego horyzontu. Dlaczego ? Ano dlatego, że kończy się powierzchnia wody. Patrz mapa. Powierzchnia wody nie ciągnie się w nieskończoność, lecz jest ląd. Stąd punkty E,M (patrz pierwszy obrazek) nie odpowiadają rzeczywistemu położeniu horyzontu, lecz odpowiadają tylko takiej tezie: horyzont jest co najmniej w tych punktach (to znaczy tam lub dalej).
Gdyby "usunąć ląd" wtedy okazałby się rzeczywisty horyzont (no nie tak całkiem, ale to inna kwestia, w każdym razie zakładając "nieskończoną widoczność") => należy się spodziewać większych niezgodności.]

Ty twierdzisz, że "wierzysz nauce". Ja zaś twierdzę, że "nauka" której wierzysz nie opanowała podstaw logicznego myślenia. 
O co chodzi ? Otóż chodzi o to: kształt powierzchni ziemi definiuje i określa jednoznacznie geometria powierzchni ziemi. Bo w ogólności zachodzi: kształt dowolnej powierzchni definiuje i określa geometria powierzchni.

Powiedz mi zatem Fizyk: skoro Ty wierzysz "nauce" to czy są jakieś naukowe obserwacje powierzchni ziemi tego rodzaju jak moje ? Czy znasz takie ?

Ja bowiem tak twierdzę: teoria "kuli ziemskiej o promieniu ok. 6371-6378 km" wzięła się z niedorzeczności myślenia ludzkiego. Ponieważ ona wzięła się "z nieba", to znaczy z obserwacji wyglądu i zachowania się świateł na niebie. I tylko z tego ! Tymczasem patrz wyżej: kształt dowolnej powierzchni poznajemy przez określanie geometrii tejże powierzchni, a nie przez studiowanie tego co się dzieje (np. co świeci/wyświetla się) w otoczeniu tej powierzchni. By więc poznać kształt powierzchni, to należy badać geometrię powierzchni => należy obserwować i mierzyć samą powierzchnię.

Fizycy, zwłaszcza teoretycy lubią tzw. "eksperymenty myślowe". No więc ja mam taki jeden eksperyment myślowy dla Ciebie, do rozważenia.
Wyobraź sobie biurko z płaskim blatem. I wyobraź sobie, że na powierzchni tego biurka żyją drobne żyjątka, np. "bakterie, wirusy" itp. Załóżmy, ze te żyjątka są nieco inne niż zwykłe bakterie, czy wirusy, to znaczy mają rozum i potrafią się nim posługiwać. Otóż Ty wybudowałeś tym żyjątkom urządzenie optyczne, które nad blatem biurka wyświetla różne światła. I załóżmy, że uczyniłeś to w taki sposób aby te światła zachowywały się tak jakby powierzchnia tego biurka była kulą, a nie była płaska. To znaczy: przy zmianie położenia na blacie biurka o takie samo x (bez zmiany w czasie, czyli "natychmiastowe przemieszczenie się o x") położenie pewnego światła obserwowanego przez żyjątko zmieni się zawsze o pewien stały kąt alfa. Czy dałoby się zbudować takie urządzenie optyczne ? A oczywiście, że by się dało. Nie jest to optycznie niemożliwe. Założmy, że te światła "robią też i inne rzeczy" (analogicznie jak światła na niebie nad ziemią). Po co wybudowałeś tym zyjątkom światła działające w ten sposób aby "symulowały kulę" ? Ano to też jest logiczne: zyjątko jest bardzo małe, jego zakres widzenia powierzchni na której żyje (załóżmy że żyjątka nie mogą się w istotny sposób odrywać od powierzchni, to jest nie mogą się unosić na wielkie dla nich wysokości nad powierzchnię) jest bardzo mały. Zatem tak działające światła są dla takiego żyjątka wskaźnikami tego gdzie ono się znajduje. I to bardzo wygodnymi wskaźnikami, bo niezależnie gdzie się to żyjątko znajduje, to jeśli przemieści się o x, położenie światła na niebie zmieni się o stały kąt. Ponadto po układzie świateł (różne wzory) żyjątko może od razy zorientować się gdzie,  to znaczy w którym rejonie płaskiego blatu się znajduje. I załóżmy teraz, że wśród żyjątek zapanowała teoria na temat kształtu powierzchni blatu biurka na którym żyją, która głosi, że ten blat jest "kulisty". Większość, znakomita większość żyjątek głosi: żyjemy na kuli, bo patrzcie na światła świecące nad naszymi głowami. Zachowują się dokładnie tak, jakbyśmy zyli na kuli. Możemy nawet przewidywać ich zachowanie zakładając, że nasz blat jest kulisty. Jest więc wiadomym i jasnym, że żyjemy na kuli.
Jest też jednak i mniejszość wśród tych żyjątek, mniejszość która jest wyśmiewana i dyskredytowana, która tak mówi: zaraz zaraz, światła nad nami to są światła nad nami, a blat biurka to jest blat biurka pod naszymi nogami. Co ma jedno do drugiego ? Co ma piernik do wiatraka? Czy któreś z nas było tam u góry i wie jak dokładnie powstają te światła, czym one są ? Jeśli nie, to należy olać te światła nad nami, a zająć się badaniem, obserwowaniem i mierzeniem tego co jest pod naszymi nogami. Ponieważ kształt dowolnej powierzchni określa geometria tejże powierzchni, a nie to co się dzieje (np. świeci) w otoczeniu tejże powierzchni. Na co pierwsza grupa żyjątek odpowiada: Jacy wy jesteście durni. Nam wszystko się zgadza, my mamy model, który działa, dzięki któremu możemy przewidywać zachowanie się tego co na niebie, dzięki któremu możemy wyjaśnić jasnośc i ciemność nad naszym blatem. Takich jak was powinni leczyć na głowę lub nawet zamykać.
Ty jako Fizyk patrzysz na to wszystko z góry i co sobie myślisz ? Które żyjątka myślą logicznie, a które nielogicznie, niedorzecznie ? Czy żyjątka upierające się przy kulistości mogą się dziwić temu, że ich kulisty model zgadza się obserwacjami jeśli Ty zaprojektowałeś zachowanie się świateł nad blatem właśnie tak jakby to była nad kulistą powierzchnią (by ułatwić żyjątkom życie) ? Czy to, że im się zgadza z modelem jest dowodem na to, że "w takim razie ich model jest ewidentnie prawdziwy, a rzeczywistość jest taka jak w modelu" ? Ale czy im naprawdę wszystko będzie się zgadzało z modelem kulistym ? A co jeśli zaczną jednak obserwować samą powierzchnię blatu biurka, co jeżeli zaczną ją mierzyć ?

To jest taki eksperyment myślowy do rozważenia. To jest analogia po to by zrozumieć w czym jest rzecz. A rzecz jest w tym:
Naukowcy w kwestii kształtu ziemi i kosmologii jak dotąd myślą kompletnie niedorzecznie. Cały model kulistej ziemi oparty jest tylko i wyłącznie na obserwacji zjawisk nad głowami, czyli świateł na niebie. Tymczasem kształt powierzchni (np. ziemi) określa i determinuje jednoznacznie geometria tejże powierzchni (np. ziemi) a nie fenomeny (np. światła) dziejące się w otoczeniu tejże powierzchni.

Dlatego zadałem Ci pytanie: czy znasz jakiekolwiek naukowe obserwacje analogiczne do mojej ? A czy uświadamiałeś sobie dotąd, że cały Twój naukowy model, w który wierzysz oparty jest na niedorzeczności ludzkiego myślenia ?

Naukowcy wpatrują się w niebo i dlatego maja odlot, a to jest kosmiczny odlot od rzeczywistości. By poznać kształt ziemi należy zejść na ziemię i przestać gapić się w niebo.
Gadu gadu, a Maciej1 nadal nie odpowiedział na pytania:
  • Dlaczego nie ma płaskoziemskiej mapy dającej sensowne odległości i kąty żadnego większego obszaru (np. kontynentu)?
  • Jaki jest sens szerokości i długości geograficznej na płaskiej Ziemi?
  • Skąd bierze się na płaskiej Ziemi zjawisko horyzontu i jak horyzont na płaskiej Ziemi powinien się zachowywać?
  • Jaka jest przykładowa jedna z „nieskończenie wielu” możliwości wyjaśnienia obserwacji Słońca?
  • Dlaczego wstawiasz spacje w miejsca, które nie mają sensu? Jest to istotne pytanie. Jeśli bowiem nie kontrolujesz swojego zachowania i wstawiasz czasem w swój tekst losowe znaki, to jak mamy wierzyć, że cokolwiek, co piszesz ma sens? Może tak jak od czasu do czasu wstawiasz gdzieś spację, także od czasu do czasu wstawiasz do swoich liczb dodatkową cyfrę. I co wtedy?
  • Na czym polega błąd logiczny Cantora (zaznaczam, że jeśli to błąd logiczny, to musi się on dać wykazać na podstawie samych praw logiki i wypowiedzi samego Cantora)
Natomiast macka nadal nie odpowiedział na pytania:
  • Kiedy i gdzie NASA ogłosiła, że „na wysokości 120–150 km niczego nie ma”?
  • Kiedy i gdzie NASA ogłosiła, że jakiś obraz, który jest kompozytem kompozytem rzekomo nie jest?
  • Jaki kształt ma firmament?

Widać, że obaj ci użytkownicy są świadomi, że piszą brednie i że brednie te nie ostoją się wobec podstawowych pytań. Dodatkowo Maciej1 celowo udaje upośledzonego umysłowo wyłącznie w celu zdenerwowania innych użytkowników.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Ziemowit napisał(a): Ja nie lubię analizować zdjęć horyzontu z poziomu 2 metrów nad ziemią bo to szeroki temat i można się przerzucać argumentami w nieskończoność.


Ale właśnie tylko to jest istotne. Bo kształt powierzchni (dowolnej) określa i definiuje jednoznacznie geometria tejże powierzchni. Tę zaś poznajemy właśnie w ten sposób, to jest mierząc i obserwując sama powierzchnię, np. horyzont.



Cytat:Gdybyś zapisał się na kurs i chciał zdobyć licencję pilota PPL lub LAPL oraz śmiało mówił o swoich przekonaniach to by cię wylali, bo kuloziemiec instruktor i/lub egzaminator potraktowałby cię jak szalonego i wskazał dżwi wyjściowe.

Nic dziwnego. Ma tak samo wyprany rozum, jak miał każdy z nas, a niektórzy wciąż mają.



Cytat:Co więcej wszyscy piloci na świecie, którzy latają dalej niż niedaleko macierzystego lotniska posługują się mapami pasującymi dla ziemi kuli. Gdyby były niedokładne (tzn. kierunki czy odległości by się rozjeżdżały), przy długich trasach byłby bardzo duży problem, żeby dolecieć na miejsce.

  1. Nie masz żadnego dowodu na to, że "te mapy pasują idealnie do całej ziemi kuli".
  2. One pasują z wystarczająco dobrą dokładnością lokalnie- to znaczy wzdłuż szlaków po których latają piloci.
  3. A to co w punkcie nr 2 jest jak najbardziej możliwe: zła mapa (np. globus) może być w pewnych rejonach (lokalnie) wystarczająco dokładna.
  4. Pilot gdy leci to ma w d.... czy ziemie jest taka czy sraka. On ma kierunek i odległość. I tyle. Więcej mu nie trzeba.



Cytat:Tymczasem samoloty liniowe często nie tankują do pełna a niemal na styk tzn. z niedużym zapasem, robią tak dla oszczędności, mam na myśli chęć obniżenia masy i przez to mniejsze spalanie. Gdyby taki samolot lecący przez ocean zatankowany z niedużym zapasem pomylił kierunki to w najlepszym razie by wylądował na innym lotnisku a w najgorszym spadł do oceanu.

No byoby tak. I co z tego ? Jakiś wniosek odnośnie kształtu ziemi ? Jakaś konkretna zależność, konkretny przykład ?


Cytat:Tymczasem na kursach przyszli piloci zarówno na licencjach sportowych jak i uprawniających do przewozów komercyjnych mają jak mantrę wbijaną do łba wiedzę jaką uznaje NASA, a pytam się po co do cholery to robić, skoro taki zindoktrynowany polot może w powietrzu wyciągnąć błędne wnioski i wypadek spowodować i rozbić samolot i zabić ludzi?

Nie wiem "po co?", ale wiem dlaczego. Dlatego tak maja wbijane, że większość ludzi wierzy, że ziemia jest kula.
Tymczasem: kształt ziemi przy lataniu jest kompletnie bez znaczenia. Liczy się kierunek (tzw. "kierunek świata") i odległość. [Dokładnie zresztą tak jak przy każdym innym podróżowaniu]


Cytat:Kierowcy jadącemu samochodem do prawidłowego prowadzanie żadna wiedza o krztałcie ziemi potrzebna nie jest, ale pilot, który lata tysiące kilometrów lepiej żeby wiedział co robi.

Pilot jest w takiej samej sytuacji jak kierowca. Nie jest "kulą armatnią wystrzeloną i nie zmieniającą kierunku lotu", lecz nieustannie dopasowuje kierunek swego lotu do tzw. "kierunku świata" czyli do kompasu. Pilot może mieć kompletnie w d... czy ziemia jest kulą czy płaska. Liczą się: dystans i kierunek.


Cytat:Co ty na to?

Powołujecie się na "mapy". Ale macie kwestię w ogóle nieprzemyślaną. Trasy lotów na "płaskiej mapie" wyglądają bardzo sensownie. Praktycznie w linii prostej. [Zaznaczam także, ze ja nie znam poprawnej płaskiej mapy całej ziemi. Ale globus jest mapą fałszywą. Bo ziemia najpewniej jest płaska, co każdy może sprawdzić właśnie przez tego typu obserwacje na temat których Ty nie chcesz dyskutować]

PS. Z kulistością ziemi dla pilotów jest bardzo podobnie jak z "ewolucją" dla biologów. Każdy biolog ma rozum prany za pomocą "ewolucji". Tymczasem aby być dobrym biologiem w ogóle nie potrzeba wiedzy o "ewolucji".
Maciej1 napisał(a): Pilot gdy leci to ma w d.... czy ziemie jest taka czy sraka. On ma kierunek i odległość. I tyle. Więcej mu nie trzeba.
To jest oczywiście brednia. Ale Maciej1 wie, że brednie pisze, więc co mu szkodzi napisać jeszcze jedną. Pilot ma kompas. Na kulistej Ziemi linia stałego kursu (loksodroma) nie jest tożsama z najkrótszą linią między dwoma punktami (ortodroma). Stąd też każdy pilot, czy marynarz wie, że Ziemia jest kulą i ma na to bezpośredni dowód.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
zefciu napisał(a):
Maciej1 napisał(a): Pilot gdy leci to ma w d.... czy ziemie jest taka czy sraka. On ma kierunek i odległość. I tyle. Więcej mu nie trzeba.
To jest oczywiście brednia. Ale Maciej1 wie, że brednie pisze, więc co mu szkodzi napisać jeszcze jedną. Pilot ma kompas. Na kulistej Ziemi linia stałego kursu (loksodroma) nie jest tożsama z najkrótszą linią między dwoma punktami (ortodroma). Stąd też każdy pilot, czy marynarz wie, że Ziemia jest kulą i ma na to bezpośredni dowód.

No coż, jak widać Ty jesteś "rzecznikiem wszystkich" stąd "wiesz co każdy pilot wie" zupełnie tak jakbyś zbadał opinię "każdego pilota". Ja natomiast wiem co każdy pilot może z łatwością sprawdzić.
Otóż na przykład juz z wysokości 12.5 km nad powierzchnią ziemi (morza) byłoby bardzo dobrze widać sferyczność powierzchni i to gołym okiem, gdyby ziemia była sferą "kuli o promieniu ok. 6378 km".  [proszę sobie sporządzić proporcjonalny model. i patrzeć]. Problem jest jednak w tym, że nie widać. Widać jakby ta powierzchnia była płaska.
Piloci wojskowi mają jeszcze lepiej, bo latają wyżej. A cóż dopiero "kosmonauci" ? 

Podobno Hermaszewskiemu po powrocie "z orbity" chlapnęło się w wywiadzie dla TV w PRL-u, że "z kosmosu ziemia jest płaska jak naleśnik". [mówią też, że podobna  była reakcja prof. Piccarda, który jak twierdzą jako chyba pierwszy człowiek "wzniósł się balonem na wysokość ok. 16 km". ].Ale oczywiście tego się teraz już nigdzie nie znajdzie. Wtedy, w latach 70-tych mogło mu się tak gadać, bo wtedy mało kto co kojarzył, a szybkiej wymiany myśli (internet) pomiędzy ludźmi jeszcze nie było. Niewątpliwie więc jakieś wysokie loty istnieją (Amerykanie chwalą się jakimiś tam samolotami co to podobno lecą kilkadziesiąt km nad ziemią. Pewnie to są te "loty kosmiczne".) Natomiast to jest faktem: z wysokości 12.5 km nad ziemią nie widać cech sferyczności powierzchni ziemi. Wiem bo sam widziałem (tzn. widziałem, że widać jakby była płaska). I wiem że powinno być widać, ponieważ potrafię sobie przeliczyć na proporcjonalny model.
Chwileczkę, stop!!


Maciej1, korzystając z kalkulatora dostarczonego przez Fizyka, pokazał obserwację, która dowodzi, że  Ziemia nie może być kulą o promieniu mniejszym niż 10 000 km

Proponuję nie iść dalej w nieistotne tematy pt. odpowiadanie na zaczepki zefcia i innych, dopóki nie wyjaśnimy, czy to Maciej1 się pomylił, czy rzeczywiście obserwacja dowodzi, że Ziemia nie jest kulą o promieniu mniej więcej 6300 km.


Na ten moment Maciej przedstawił matematyczny dowód, że model kulistej Ziemi, którego uczą w szkołach jest błędny.

Proszę wszystkich, którym zależy na Prawdzie, by poczekali z innymi wątkami do czasu wyjaśnienia kto ma rację.


I jedna rzecz dotycząca refrakcji. Ja uznaję istnienie firmamentu, popartego szeregiem dowodów, o których pisałem. Szkło nieba mogłoby spowodować olbrzymią refrakcję, która wyjaśniałaby wiele zjawisk, które dzisiaj tłumaczy się chociażby nieudowodnioną krzywizną Ziemi.

Wy jednak nie macie prawa używać refrakcji w taki sposób, żeby zbagatelizować dowody Macieja1, gdyż cytując wikipedię

Wikipedia napisał(a):Współczynnik załamania światła w atmosferze zmienia się więc z wysokością od wartości 1 w przestrzeni kosmicznej, do około 1,000293 przy powierzchni Ziemi (w temperaturze 0 °C i pod ciśnieniem normalnym)

Czyli refrakcja, której macie prawo używać, którą wyliczono na podstawie fałszywego przekonania o kulistości Ziemi wynosi mniej więcej 1,000293 - czyli możecie ją sobie darować w swoich argumentach.

Możecie używać argumentu refrakcji wtedy, gdy uznacie istnienie firmamentu na wysokości ponad 100 km. lub uznacie, że Ziemia jest płaska lub wklęsła.
Zaraz zaraz zaraz zaraz zaraaaaaaz. Skoro wspolczynnik refrakcji wynosi tyle, to łaskawie wytłumacz jak zachodzi słońce na płaskiej na ziemi i dlaczego istnieje horyzont. Do tej pory refrakcja zaginała promienie słoneczne o conajmniej 90 stopni, czyż nie?
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Dla danych:

Odl. pkt. 1 min i max (czyli dokładnie): 3100
Odl. pkt. 2 min i max: 12 550
wysokość 1: 0 0
wysokość 2 : 54 54
pixele 1 mix i max: 50
pixele 2 min i max: 1180
wysokość aparatu min i max (czyli dokładnie): 2.54

wynik: ?

To jeszcze nic nie dowodzi , tyle że istniej wiele funkcji tych danych dla r Ziemi na wejściu.
Tylko dlaczego akurat mamy wierzyć fotografowi Maciejowi z interneta...
Maciej1 napisał(a): No coż, jak widać Ty jesteś "rzecznikiem wszystkich" stąd "wiesz co każdy pilot wie" zupełnie tak jakbyś zbadał opinię "każdego pilota".
Nie pisałem o opiniach. Pisałem o faktach. Faktem jest, że na kuli loksodroma zwykle nie pokrywa się z ortodromą (wyjątek stanowi równik i południki). Faktem jest, że kompas pozwala określić, czy poruszamy się po loksodromie, czy nie. Zatem każdy, kto podróżuje z kompasem odpowiednio daleko może zauważyć, że nie porusza się po loksodromie.

Tak – oczywiście wszystkie linie lotnicze są w spizgu i celowo latają na dłuższe odległości niż trzeba.
Cytat:Otóż na przykład juz z wysokości 12.5 km nad powierzchnią ziemi (morza) byłoby bardzo dobrze widać sferyczność powierzchni i to gołym okiem
Przecież sferyczność Ziemi widać gołym okiem i na jej powierzchni. Jeśli się nie jest idiotą. Natomiast jeśli się jest idiotą zafiksowanym na płaskoziemstwie, to nie zobaczy się sferyczności Ziemi nawet z Księżyca. Więc nie rozumiem, co tutaj ma zmieniać jakaś magiczna granica 12.5 (nie wiem, co to za liczba w języku polskim) km

Cytat:Ale oczywiście tego się teraz już nigdzie nie znajdzie.
Jakie to typowe dla spiskowych świrów. Materiałów, które potwierdzają Wasze rewelacje „nigdzie się nie znajdzie”. Ale Wy jakoś znaleźliście.
Cytat:I wiem że powinno być widać, ponieważ potrafię sobie przeliczyć na proporcjonalny model.
I znowu argument z autorytetu. Maciej1 coś podobno potrafi. I fakt, że potrafi ma być dowodem na coś tam. Ale mnie autorytet Macieja1 nie przekonuje.

Przypominam, że nadal nie odpowiedziałeś na następujące pytania:
  • Dlaczego nie ma płaskoziemskiej mapy dającej sensowne odległości i kąty żadnego większego obszaru (np. kontynentu)?
  • Jaki jest sens szerokości i długości geograficznej na płaskiej Ziemi?
  • Skąd bierze się na płaskiej Ziemi zjawisko horyzontu i jak horyzont na płaskiej Ziemi powinien się zachowywać?
  • Jaka jest przykładowa jedna z „nieskończenie wielu” możliwości wyjaśnienia obserwacji Słońca?
  • Dlaczego wstawiasz spacje w miejsca, które nie mają sensu? Jest to istotne pytanie. Jeśli bowiem nie kontrolujesz swojego zachowania i wstawiasz czasem w swój tekst losowe znaki, to jak mamy wierzyć, że cokolwiek, co piszesz ma sens? Może tak jak od czasu do czasu wstawiasz gdzieś spację, także od czasu do czasu wstawiasz do swoich liczb dodatkową cyfrę. I co wtedy?
  • Na czym polega błąd logiczny Cantora (zaznaczam, że jeśli to błąd logiczny, to musi się on dać wykazać na podstawie samych praw logiki i wypowiedzi samego Cantora)
I nie udzielisz. Bo Ty dobrze wiesz, że na te pytania nie ma dobrej odpowiedzi, a Ty sam gadasz bzdury.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Kompas to dzieło szatana, dlatego działa na płaskiej ziemi tak jakby działał na kuli. Sam fakt, że w ogóle wskazuje "biegun północny", gdzie regularnie spada firmament (zorze), świadczy o jego szatańskości, bo sposób jego działania nie ma nic wspólnego z magnetyzmem. I dlatego sowieci zsyłali wiezniow na syberie, zeby razem z amerykanami z alaski wspomagać masomów sterowanych przez szatana, żeby rękami więźniów przebić się przez sufit do nieba. Myślicie (wy w ogóle myślicie?), Że dlaczego najjaśniejsza gwiazda znajduje się na arktyką? Bo tam już jest na tyle odłupane, że można wsadzić palec za firmament. I to sie wszystko zgadza i nie zapezeczy temu nikt myślący samodzielnie, a nie zbałamucony przez NASA, która nawet planety nazywa imionami psów z bajek. Potem nawet rzymianie nazwali jednego ze swoich bogów pp tym disneyowskim psie i też wierzyli w "ziemie kule o promieniu 6 300 km".

P.s. Disney też był masonem
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Maciej1 napisał(a): kształt ziemi przy lataniu jest kompletnie bez znaczenia. Liczy się kierunek (tzw. "kierunek świata") i odległość. [Dokładnie zresztą tak jak przy każdym innym podróżowaniu]

NIEPRAWDA.
 W tym zdaniu jest sprzeczność. Kierunek i odległość, szczególnie odległość bardzo zależy od kryształu ziemi.


DLA ZIEMI KULI:

ZAŁOŻENIA

Współrzędne największego miasta Nowej Zelandii, Auckland to 36°52′00″S szerokości geograficznej i 174°46′00″E długości geograficznej. 
Współrzędne największego miasta Chile, Santiago to 33°27′24″S szerokości geograficznej i 70°38′53″W długości geograficznej. 
Zakładamy, że ziemia jest kulą  o promieniu 6371km. Więc obwód ziemi wynosi: O = 2*π*r = 2*3.14159*6371km=40030km.
Więc skoro 360° to 40030km a 180° to 20015km jeden stopień, czyli 1° jest to (40030km/2)/180° = 111,19 km

Aby policzyć rzeczywistą odległość z Auckland do Santiago musimy policzyć ortodromę z Auckland do Santiago. Ortodroma jest krótszym łukiem koła wielkiego przechodzącego przez dwa punkty A i B na powierzchni Kuli Ziemskiej. Tak jak na rysunku poniżej:
[Obrazek: 111.png]

[Obrazek: 114.png]

Jeśli bok A–B oznaczymy jako a to cos(a) będzie równy: w cos(a)=cos(90°-ϕA)*cos(90°-ϕB) + sin(90°-ϕA)*sin(90°-ϕB)*cos(λA-λB) 

gdzie upraszczając dane do podstawienia: 

ϕA = 36° S
ϕB = 33° S
λA = 174° E
λB = 70° W

OBLICZENIA

Więc obliczamy i podstawiamy dane pamiętając o zmianie znaku dla długości zachodnich oraz szerokości południowych:

cos(a)=cos(90 - -36)*cos(90 - -33) + sin(90 - -36)*sin(90 - -33)*cos(174 - -60) = cos(126)*cos(123) + sin(126)*sin(123)*cos(-234) = 0.07868

zatem bok a będzie równy: a = arc cos (0.07868) = 86.49°

a odległość A-B wynosi 86.49° * 111.19km = 9616km  

Tu można liczyć cosinusy, sunusy, arc cosinusy, tangensy i tak dalej: http://m.wolframalpha.com

WNIOSKI:

Sprawdzamy z mapą google za pomocą opcji mierzenia odcinkowego i ustalając punkt A w centrum Auckland a punkt B w centrum Santiago. Pokazało 9670km. Pomyliłem się o 54km a to głównie dlatego, że dla uproszczenia kalkulacji, aby nie zamieniać całość na radiany i nie podwajać ilości obliczeń, obciąłem minuty w długości i szerokości geograficznej dla rozważanych miast.

[Obrazek: b486adb135405.png]


DLA ZIEMI PŁASKIEJ:

Natomiast dla ziemi płaskiej odległość ta będzie znacznie większa. Odległości od bieguna północnego obu miast wynoszą w dużym przybliżeniu ok. 14000km. Ze wzoru na długości boków trójkąta liczymy odległość pomiędzy miastami. Teraz nie mam czasu, ale dziś lub jutro wieczorem dokończę obliczenia dla hipotetycznego modelu ziemi płaskiej.

Gdyby obliczenia były błędne, to piloci nie dolecieliby na miejsce z braku paliwa i zabiliby pasażerów i siebie. A ich stan wiedzy jest taki jak stan wiedzy NASA. Piloci muszą znać krztałt ziemi, żeby policzyć odległość i wiedzieć ile mają zatankować paliwa.

Co o tym sądzisz?

Odległość ściśle jest związana z kształtem ziemi. Czy dalej utrzymujesz, że "kształt ziemi przy lataniu jest kompletnie bez znaczenia. Liczy się kierunek (tzw. "kierunek świata") i odległość. [Dokładnie zresztą tak jak przy każdym innym podróżowaniu" ?
Joker napisał(a): Dla danych:

Odl. pkt. 1 min i max (czyli dokładnie): 3100
Odl. pkt. 2 min i max: 12 550
wysokość 1: 0 0
wysokość 2 : 54 54
pixele 1 mix i max: 50
pixele 2 min i max: 1180
wysokość aparatu min i max (czyli dokładnie): 2.54

wynik: ?

To jeszcze nic nie dowodzi , tyle że istniej wiele funkcji tych danych dla r Ziemi na wejściu.
Tylko dlaczego akurat mamy wierzyć fotografowi Maciejowi z interneta...

Nie wierzyć !!! Sprawdzić samemu !!!
Ile razy mam to jeszcze powtarzać ?

Już wam napiszę to wprost i jeszcze wielkimi literami (proszę się nie czepiać o duże litery):

Ja AGITUJĘ NA RZECZ TEGO ABY KAŻDY MYŚLĄCY CZŁOWIEK, KTÓRY MA DOBRĄ WOLĘ SPRAWDZIŁ OFICJALNY MODEL ZIEMI SAMEMU !!!

Powiększone, wytłuszczone, podkreślone. Dotarło ? Proszę więc uprzejmie po tym co teraz napisałem (po raz kolejny zresztą już) nie pisać, że "trzeba mu wierzyć...bla bla bla", bo takie uparte pisanie  trzeba będzie uznać za przejaw złej woli lub braku zdolności czytania ze zrozumieniem.
Nie, nie trzeba mi wierzyć. Trzeba się obudzić z hipnozy. Ruszyć głowę i d.... sprzed monitora (telewizora, znad książek) i sprawdzić samemu w jakim świecie się żyje. To nie boli. Myślenie nie boli. A ruszenie d... w teren też będzie z korzyścią dla zdrowia.

Już napisałem, że wy jesteście dziwni, mówiąc delikatnie. To są wasze dziwactwa:
  1. Twierdzicie, że wasz model jest "naukowy" i jest "udowodniony". Poproszeni o niepodważalny naukowy dowód nie umiecie pokazać.
  2. Twierdzicie, że wasz model jest zgodny z obserwacjami. Gdy wam pokazać obserwacje sprzeczne z waszym modelem, to ignorujecie. Chociaż sami własnych nie macie.
  3. Pomimo, że kilka już razy i wprost się wam napisało "to można sprawdzić samemu", wy wciąż powtarzacie "trzeba wierzyć, trzeba wierzyć, dlaczego mamy mu wierzyć?...."

Ziemowit napisał(a):  
Gdyby obliczenia były błędne, to piloci nie dolecieliby na miejsce z braku paliwa i zabiliby pasażerów i siebie. A ich stan wiedzy jest taki jak stan wiedzy NASA.

Co o tym sądzisz?


To sądzę:

Założyłeś kulistość ziemi. Dokonałeś wyliczeń. Po czym sprawdziłeś swoje wyliczenia z....modelem opartym na założeniu kulistości ziemi.
Dziwne, że tego nie zauważasz ?
Inaczej: nie sprawdziłeś swych wyliczeń z rzeczywistością. Sprawdziłeś swoje wyliczenia z modelem opartym na tym samym założeniu z którego wyliczyłeś.

Natomiast ja robię tak:

Biorę model kulisty (oparty na założeniu kulistości ziemi) => z tego modelu wynika, że istnieje "krzywizna powierzchni" objawiająca się "opadem globalnym" [dla małych dystansów bardzo dobrym przybliżeniem wielkości tego "opadu" jest formuła "8 cali na milę kwadratową", czyli wielkość opadu (w calach)= 8 cali x dystans (w milach)^2].
Następnie obserwuję rzeczywistość i stwierdzam, że wyniki są rażąco niezgodne z oficjalnym modelem (czyli z oficjalną mapą, bo globus to rodzaj mapy) => oficjalny model jest fałszywy (mapa zwana "globusem" jest fałszywa)

Czujesz różnicę między Twoim a moim ?

Ty cały czas obracasz się w sferze (nomen omen!) tego co Ci dostarczono, to jest wciąż opierasz się tylko i wyłącznie na informacjach , które Ci podano na tacy.
Ja mam własne, niezależne informacje.
Ty pracujesz na fałszywym modelu, popieranym przez fałszywe dane.
Ja w oparciu o fałszywy model i własne dane do których mam pełne zaufanie (bo mam zaufanie do samego siebie) wyciągam wniosek o fałszywości oficjalnego modelu.

Nakarmiono Twój umysł fałszywym modelem i dostarczono Ci fałszywych danych na jego poparcie.

Sprawdź samemu !


Cytat:Odległość ściśle jest związana z kształtem ziemi. Czy dalej utrzymujesz, że "kształt ziemi przy lataniu jest kompletnie bez znaczenia. Liczy się kierunek (tzw. "kierunek świata") i odległość.


Tak. Nadal tak utrzymuję. Pilot chcąc lecieć np. z Warszawy do NYC nie musi się w ogóle zastanawiać nad kształtem ziemi, lecz tylko nad tym: w którą stronę lecieć i jak jest to daleko. Czyli tak odbywa się jego lot: azymut X i... "wio do przodu",  w tym kierunku. Tak odbywa się każda inna podróż.

Teraz moje pytanie: czy nadal utrzymujesz że da się tak zwyczajnie zaglądać "za winkiel" lub "za górkę"?

zefciu napisał(a): Przecież sferyczność Ziemi widać gołym okiem i na jej powierzchni. Jeśli się nie jest idiotą.

Zdumiewająca teza. Bo ja np. wielokrotnie słyszałem od innych globalistów, że "właśnie dlatego wydaje się wam, że jest płaska, ponieważ ziemia jest tak wielką kulą, że będąc przy ziemi nie da się widzieć jej sferyczności".

Spróbujcie więc wy, globaliści ustalić jedno i to samo stanowisko.



Cytat:Natomiast jeśli się jest idiotą zafiksowanym na płaskoziemstwie, to nie zobaczy się sferyczności Ziemi nawet z Księżyca. Więc nie rozumiem, co tutaj ma zmieniać jakaś magiczna granica 12.5 (nie wiem, co to za liczba w języku polskim) km

12.5 km wynika stąd: jest to najwyższa wysokość na jakiej leciałem samolotem i z której obserwowałem powierzchnię ziemi [w ogóle to leciałem wyżej, raz samolot leciał na wysokości ponad 13 km, chyba to było ok. 13.4 km o ile dobrze pamiętam, w każdym razie ponad 13 km. Ale wtedy siedziałem nie przy oknie i nie obserwowałem powierzchni ziemi].
Otóż później zadałem sobie pytanie: czy z takiej wysokości (12.5 km) byłoby widać cechy sferyczności powierzchni, gdyby ziemia była rzeczywiście "kulą o promieniu ok. 6371-6378  km". Policzyłem, pomyślałem. I stwierdziłem: byłoby widać.
Maciej1 napisał(a): Założyłeś kulistość ziemi. Dokonałeś wyliczeń. Po czym sprawdziłeś swoje wyliczenia z....modelem opartym na założeniu kulistości ziemi.
Dziwne, że tego nie zauważasz ?

Oczywiście, że zauważyłem i to bardzo wyraźnie.

Cytat:Tak. Nadal tak utrzymuję. Pilot chcąc lecieć np. z Warszawy do NYC nie musi się w ogóle zastanawiać nad kształtem ziemi, lecz tylko nad tym: w którą stronę lecieć i jak jest to daleko. Czyli tak odbywa się jego lot: azymut X i... "wio do przodu",  w tym kierunku. Tak odbywa się każda inna podróż.

Oczywiście się zgadzam. On nie musi tego obliczać. Oni dostają te dane gotowe.

Pytanie zasadnicze jest: Na jakiej podstawie obliczana jest odległość od miast A do miast B, aby zarówno pilot jak i lotnisko wiedziało jak długo potrwa lot oraz ile trzeba zatankować paliwa?

Policzmy tę odległość dla ziemi kuli i dla ziemi płaskiej.


ZAŁOŻENIA NA PODSTAWIE DANYCH JAKIMI DYSPONUJEMY:

Współrzędne największego miasta Nowej Zelandii, Auckland to 36°52′00″S szerokości geograficznej i 174°46′00″E długości geograficznej. 
Współrzędne największego miasta Chile, Santiago to 33°27′24″S szerokości geograficznej i 70°38′53″W długości geograficznej. 
Wiedząc, że odległość Santiago od bieguna północnego wynosi 13743km: http://dateandtime.info/distancenorthpol...id=3871336 
Natomiast odległość Auckland od bieguna północnego wynosi 14123kmhttp://dateandtime.info/distancenorthpol...id=2193733 
oraz kąt pomiędzy prostymi wyznaczającymi te odległości (biegun-miasto) wynosi 126 stopni możemy obliczyć odległość na płaskiej ziemi pomiędzy Santiago i Auckland jak i na ziemi kuli.

Robimy więc obliczenia.


ZIEMIA PŁASKA

OBLICZENIA DLA ZIEMI PŁASKIEJ:

Na tym rysunku punkt "A" jest Biegunem Północnym. Punkt C jest miastem Auckland a punkt B jest miastem Santiago.

[Obrazek: oo-tr-1.svg]

[Obrazek: oo-tr-1.svg]

liczymy bok "a". W tym celu podstawiamy b = 13743km oraz c = 14123km i kąt alfa 126 stopni. Gdzie odległość Santiago od bieguna północnego wynosi 13743km a odległość Auckland od bieguna północnego wynosi 14123km.

Posłużymy się kalkulatorem co by było sprawniej: https://www.calculat.org/pl/pole-obwod/trojkat.html i wychodzi, że bok "a" ma 24829km. 


WNIOSKI DLA ZIEMI PŁASKIEJ:

Wniosek jest taki, że odległość pomiędzy Santiago a Auckland wynosi 24829km.


ZIEMIA KULA

OBLICZENIA DLA ZIEMI KULI:


Aby policzyć rzeczywistą odległość z Auckland do Santiago musimy policzyć ortodromę z Auckland do Santiago. Ortodroma jest krótszym łukiem koła wielkiego przechodzącego przez dwa punkty A i B na powierzchni Kuli Ziemskiej. Tak jak na rysunku poniżej:

[Obrazek: 111.png]

Bok A–B oznaczymy jako "a" to cos(a) będzie równy: cos(a) = cos(90°-ϕA)*cos(90°-ϕB) + sin(90°-ϕA)*sin(90°-ϕB)*cos(λA-λB) gdzie mamy dane do podstawienia: 

ϕA = 36° S, ϕB = 33° S, oraz λA = 174° E, jak również λB = 70° W

Więc obliczamy i podstawiamy dane pamiętając o zmianie znaku dla długości zachodnich oraz szerokości południowych: cos(a)=cos(90 - -36)*cos(90 - -33) + sin(90 - -36)*sin(90 - -33)*cos(174 - -60) = cos(126)*cos(123) + sin(126)*sin(123)*cos(-234) = 0.07868

zatem bok a będzie równy: a = arc cos (0.07868) = 86.49° a odległość A-B wynosi 86.49° * 111.19km = 9616km  

Pomocny kalkulator: http://m.wolframalpha.com


WNIOSKI DLA ZIEMI KULI:

Wniosek jest taki, że odległość pomiędzy Santiago a Auckland wynosi 9616km.


WNIOSKI DLA ZIEMI KULI I ZIEMI PŁASKIEJ, WNIOSKI OGÓLNE:

Jak widać różnica odległości od Santiago do Auckland obliczonej na podstawie ziemi kuli i na podstawie ziemi płaskiej jest ogromna. Jest to 9616km dla ziemi kuli i 24829km dla ziemi płaskiej. Która odległość jest więc prawdziwa a może żadna z nich?

Co w związku z tym. A mianowicie piloci muszą otrzymać prawidłowo obliczone dane co do rzeczywistych odległości pomiędzy wszystkimi miastami ponieważ muszą wiedzieć ile zatankować paliwa, a lotniska muszą wiedzieć na jaką godzinę wyznaczyć rozkład odlotów i przylotów.


Cytat: Pilot chcąc lecieć np. z Warszawy do NYC nie musi się w ogóle zastanawiać nad kształtem ziemi, lecz tylko nad tym: w którą stronę lecieć i jak jest to daleko.
Tak, pilot musi wiedzieć w którą stronę lecieć i jak to daleko.


Macieju, jeśli się mylę w obliczeniach, to mam pytania do Ciebie:

Skąd wiadomo jak to daleko i ile kilometrów jest od przykładowo miasta Auckland do miasta Santiago w Chile?

Na jakiej podstawie obliczane są te odległości aby piloci wiedzieli kiedy dolecą na miejsce i ile trzeba zatankować?

Piloci mają dane o odległościach pomiędzy nawet bardzo odległymi miastami bo ktoś to wcześniej ładnie policzył. 

Jeśli znane nam modele kształtu ziemi są błędne oraz fałszywe to kto i jak to policzył, jak to było w ogóle możliwe?

Jak sam widzisz, odległość zależy od kształtu ziemi. Ja to policzyłem, jeśli moje obliczenia są złe, jeśli się mylę to wskaż swoje obliczenia proszę.
Ziemowit napisał(a): Pytanie zasadnicze jest: Na jakiej podstawie obliczana jest odległość od miast A do miast B, aby zarówno pilot jak i lotnisko wiedziało jak długo potrwa lot oraz ile trzeba zatankować paliwa?

  1. Odległość nie jest "obliczana". Odległość jest znana z doświadczenia. Ty żyjesz w dziwnie odwróconym świecie: wydaje Ci się (a przynajmniej tak wynika z Twojego wnioskowania), że "najpierw był jakiś teoretyczny model (choćby mapa), a potem dopiero odbywało się podróżowanie". Dokładnie na odwrót i tak jest w każdej z nauk szczegółowych (czyli empirycznych, czyli przyrodniczych). Najpierw ludzie podróżowali, latali (robili doświadczenia), byli pionierzy docierający do nieznanych rejonów...itd. => potem dopiero teoretycy zaczęli budować modele (np. mapy, mapa to też rodzaj modelu).
  2. Odległość wcale nie jest znana ! Znajomość jest tylko z przybliżeniem. Np. skąd wiesz, ze samoloty lecą po prostej ? Odczytasz z mapy ? Jak więc zamierzasz wykazać, ze lecą po prostej ? Myślisz, że to łatwe ? Skąd znasz dokładną prędkość samolotu ? A co jeśli wieją wiatry z jakiegoś kierunku? Analogicznie z podróżowaniem po morzu.
Cytat:Wiedząc, że odległość Santiago od bieguna północnego wynosi 13743km: http://dateandtime.info/distancenorthpol...id=3871336  Natomiast odległość Auckland od bieguna północnego wynosi 14123km: http://dateandtime.info/distancenorthpol...id=2193733 oraz kąt pomiędzy prostymi wyznaczającymi te odległości (biegun-miasto) wynosi 126 stopni możemy obliczyć odległość na płaskiej ziemi pomiędzy Santiago i Auckland jak i na ziemi kuli.



To są odległości, które wynikają z jakiegoś modelu. Jak zamierzasz je udowodnić ? Jak zamierzasz poznać rzeczywiste odległości ? Jak zamierzasz udowodnić, że "kąt pomiędzy prostymi rzeczywiście wynosi 126 stopni" ? Odczytasz z mapy ? Ale ja nie mówię o mapie. Ja  pytam o rzeczywistość. Czy zdajesz sobie np. sprawę z tego, że ten kąt (126 stopni) wynika z tzw. "kierunków świata"? A czy zdajesz sobie sprawę z tego, że "kierunki świata" wynikają z zachowania się świateł na niebie ?  Skąd więc wiesz, ze kąt rzeczywiście i dokładnie wynosi 126 stopni ? Model, który przyjąłeś , a z którego wynika 126 stopni to jest tylko pewna projekcja Twoich wyobrażeń ( między innymi nt "kierunków świata"). Dlaczego tego nie rozumiesz ?

Współczesne mapy powstały według takiej logiki: Wyobrażenia na temat "kierunków świata" => dopasowywanie mapy do tych wyobrażeń.


Poprawne mapy powinny powstawać w ten sposób: składanie małych mapek rysowanych w oparciu o założenie płaskiej ziemi, bok do boku tak jak układanka puzzli (według charakterystycznych punktów na powierzchni ziemi, nie na niebie, ale na ziemi!) => dopiero potem nanoszenie na poszczególne punkty takiej mapy "kierunków świata" tak jak one są obserwowane w danym punkcie ziemi.

Dlaczego w ten sposób? A dlatego, że to ma być mapa ziemi. ziemia ma więc pierwszeństwo. Bo ziemia to ziemia, a niebo to niebo. Dopasowywanie mapy ziemi do świateł na niebie jest zawsze (bo być musi) oparte  na wyobrażeniach przyjętych a priori odnośnie tychże świateł. Tych jednak świateł nie znamy, nie wiemy czym są i jak powstają.


Cytat:Michale, pytanie do ciebie: jeśli się mylę to na jakiej podstawie obliczane są odległości aby piloci wiedzieli ile lecieć będą, kiedy dolecą, ile zatankować? Jak są obliczane te odległości jeśli się mylę?


Jestem Maciej, nie Michał, ale mniejsza z tym. Otóż już odpowiedziałem: odległości nie są "obliczane". Odległości są znane z doświadczenia i to znane tylko z pewnym przybliżeniem, bo np. wcale nie ma pewności, że poruszaliśmy się po prostej. Czy poruszając się wbijamy w ziemię punkty-markery, a potem sprawdzamy czy one tworzą idealną prostą ? Przecież nie. "Prostość" wynika nam z ...mapy (nie z rzeczywistości- bo żadnych markerów nie zostawialiśmy), mapa (większego obszaru) wynika... z naszych wyobrażeń na temat całego świata, w szczególności na temat  tzw. "kierunków świata".


Nie kwestionuję Twoich obliczeń. Nawet w ogóle ich nie sprawdzałem. Zwracam tylko uwagę na to, że:
  1. Każde obliczenia opierają się na jakichś założeniach.
  2. Zanim zacznie się liczyć trzeba intensywnie pomyśleć nad tym o co chodzi.
  3. Myślenie jest ważniejsze niż liczenie.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości