To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Płaska/Wklęsła Ziemia?
Macieju:

Sprawa 1:

Zdaję sobie sprawę, że jeden poważny oraz eksperymentalnie jak i matematycznie potwierdzony dowód na fałszywość pewnej teorii obala tę teorię, pomimo, że inne wskazują na jej prawdziwość.

Tu można odwrócić kota ogonem i mówić tak o płaskiej ziemi.


Sprawa 2:

Cytat:Nie ma mowy o żadnym "schowaniu". To jest typowy i najczęstszy efekt refrakcji nadwodnej: miraż dolny + kompresja dolnych części obiektów, czasem niemal aż do linii.

To ja teraz napiszę odnośnie Twoich obserwacji: Nie ma mowy o żadnym płaskim widoku. To jest typowy i najczęstszy efekt refrakcji nadwodnej: miraż górny + rozciąganie górnych części obiektów, czasem niemal aż do linii.


Czyli jak wyżej Uśmiech

Joker napisał(a):
Ziemowit napisał(a): Do przejechania masz ok. 5 tys km. lub więcej (w zależności od założeń co po trasie chcesz zobaczyć)

Na prawdę trzeba w ogóle rozważać taki argument? Szanujmy się.

Nie, nie trzeba. Po prostu Matsuka napisał, że autor postu sugerował co innego niż wynika z jego postu.
Joker napisał(a): Model Ziemi (kulistej/płaskiej) nie pasuje, oczywiście refrakcja. Ja chociaż szczerze przyznaję, że działa to w dwie strony zależnie od warunków atmosferycznych.
Ty Macieju chcesz się oszukiwać, masz do tego prawo.

Ale To Ty się oszukujesz. Na zdjęciach które ja pokazałem efektów optycznych nie widać. Na tym co Ty pokazałeś widać. I jaCi wytłumaczyłem (zresztą już wcześniej o tym pisałem) na czym te efekty polegają.


[Obrazek: BZFV9KW.png]
Zwróć uwagę na przykład na to co jest przy pierwszej poziomej strzałce, licząc od lewej. Jest tam pewna "czerwonawa strefa", taki rozmyty pasek. Zwróć uwagę na jego długość, z góry na dół.

[Obrazek: IhLDAPu.jpg]

A teraz statek w pełnej krasie, jeszcze bez efektów optycznych. Zwróć uwagę na ten czerwonawy element.  A czemu to on jest taki malutki, a na pierwszym zdjęciu taki długi, rozciągający się (i rozmazujący) w pionie? A dlatego, że na górnym zdjęciu góra odbija się u dołu. 
Wszystko się odbija, zwłaszcza niebo, które jest jaskrawym i mocnym światłem. I przebija ("zagłusza" a raczej przyćmiewa) inne światła (stąd "niebo pod statkiem", czyli między statkiem a wodą) Obraz zaś dolnych partii statku nie dochodzi do oka, bo także się odbija, tyle że całkowitym wewnętrznym odbiciem. Dodatkowo zaś obraz dołu jest z całą pewnością spłaszczony. Co jest także logiczne. Powietrze nadwodne jest gęstsze, niż wyższe i pod względem optycznym działa podobnie do wody. Niech Twój kolega wejdzie do wody, po biodra, a Ty obserwuj go znad wody. Twój kolega ma "krótkie nogi". Tak go widzisz. A dno basenu jest "podciągnięte do góry". Podobne rzeczy dzieją się na tym zdjęciu.
Tylko trzeba rozumieć to na co się patrzy.

To Ty się oszukujesz. Bo na zdjęciu, z którego efekty optyczne aż się wylewają Ty refrakcji nie widzisz. A tam gdzie nie ma żadnych istotnych efektów optycznych (moje zdjęcia) Ty ją widzisz. Zupełnie na odwrót. Na ostatnim zdjęciu masz ładny statek bez istotnych efektów optycznych.
Pokaż mi tak wyglądający statek chowający się "pod horyzont kuli" ! 
Takich zdjęć powinna być masa, większość. Bo to oczywistość jeśli "ziemia jest kulą o promieniu ok. 6371-6378 km".
Tymczasem wszystko co potrafią pokazać kuloziemcy to są właśnie zniekształcenia optyczne, które oni biorą za "schowanie się pod horyzont". [No i czasami pokazują sztuczki w postaci schowania za fale, przy niskiej obserwacji]

Ziemowit napisał(a): Zdaję sobie sprawę, że jeden poważny oraz eksperymentalnie jak i matematycznie potwierdzony dowód na fałszywość pewnej teorii obala tę teorię, pomimo, że inne wskazują na jej prawdziwość.

Tu można odwrócić kota ogonem i mówić tak o płaskiej ziemi.

Jak na razie nie można. Ponieważ nie istnieje żadna obserwacja sprzeczna z tezą o płaskiej ziemi. Ja takiej nie znam. Jeśli znasz to mi pokaż.



Cytat:To ja teraz napiszę odnośnie Twoich obserwacji: Nie ma mowy o żadnym płaskim widoku. To jest typowy i najczęstszy efekt refrakcji nadwodnej: miraż górny + rozciąganie górnych części obiektów, czasem niemal aż do linii.


Czyli jak wyżej [Obrazek: smile.gif]


Napisać można różną głupotę. A prawda jest taka: przypadkowy układ czynników fizycznych w powietrzu psuje obraz i nie działa w ten sposób, że tworzy precyzyjny symulator optyczny.
Jak wygląda zepsucie obrazu to pokazał Joker.
Jak wygląda obraz bez efektów refrakcji to pokazałem ja na wszystkich swoich przykładowych czterech obserwacjach. [A także na materiałach innych do których linki podałem].
Ale oczywiście każdy może się okłamywać i udawać głupiego, że to co widać niezniekształconym jest wynikiem "precyzyjnej symulacji przez przypadkowy układ czynników fizycznych w powietrzu". A to co jest rozmazane, zniekształcone i odbite to jest "prawdziwy obraz świadczący o schowaniu pod horyzont".

Zdolności ludzkie do samookłamywania się są nieskończone.
Gawain napisał(a): Rzecz oczywista tego zrobić nie mogę. Nie używam inwektyw, a zwracanie uwagi na nienormalne zachowania jest...

Nie używasz inwektyw ?... to popatrzmy, bo jeszcze dzisiaj napisałeś :

Gawain napisał(a): Biedactwa szukają uwagi i prowokują do dawania jej więcej. A jak mówię, że są popaprańcy ... to pojawia się niedowierzanie...

Wyjaśniam, że inwektywa to nie jest synonim synapsy, lecz obelgi, a słowo popapraniec, którym uraczyłeś mnie i Macieja1 za to, że ośmielamy się mieć wątpliwości co do kulistości Ziemi - bez wątpienia jest impertynencją.

Ziemowit napisał(a): Nie zasugerował tego w ogóle, napisał bardzo wyraźnie:

   Cytat:
   Do przejechania masz ok. 5 tys km. lub więcej (w zależności od założeń co po trasie chcesz zobaczyć)

No dobrze, to jeśli ktoś chce po prostu tę trasę przejechać i niczego nie będzie zwiedzał to ile ma do przebycia według autora tego postu, który cytujesz?

Odpowiem za Ciebie : 5000 km, ponieważ 5000 km. to minimalna długość trasy, jaką oszacowały obie osoby, które ją przejechały.
W żadnym razie z tekstu nie wynika, że 5000 km. obejmuje już zwiedzanie czegokolwiek - a wręcz przeciwnie.



Joker napisał(a): Na prawdę trzeba w ogóle rozważać taki argument? Szanujmy się.

Próbowałeś go rozważać, ale dla Twojego dobra postanowiłem wtedy nie komentować tego co napisałeś.

Joker napisał(a): Ciekawe...To byłoby odchylenie o całe 25%, dość znacząca anomalia wskazująca, że istotnie coś jest nie w porządku.

Ale  faktycznie , przyjrzyjmy się.

Konieczna byłaby obserwacja podobnej anomalii na dystansie powiedzmy 310 km z Poznania do Warszawy (A2), czyli o jakieś prawie 80 km.
Trasa ta więc musi mieć prawie 390 km a nie 310 km. Zapewne są osoby , które mogą to potwierdzić.

Hmm tak samo mając do pracy powiedzmy 10 km autem wg Google Maps jak w mordę strzelił dać mi powinno 12,5 km w realnym świecie.
Wartościowe byłby ponownie relacje osób dysponujących podobnymi doświadczeniami najlepiej na Trip Advisor

W zasadzie dlaczego pomiar odcinka 100 m wg agentów Google w realu zawsze wydaje się sporo dłuższym bo około 125 m.
W tej chwili przebywam w budynku, który wg Google Maps ma niemal dokładnie 100 m długości...właściwie można być pewnym, że po zmierzeniu będzie to 125 mUśmiech

Pomysł Huh

Wyszedłeś z założenia, że jeśli występuje anomalia 25% pomiędzy Sydney a Perth to między każdym punktem na Ziemi będzie taka sama występowała.

Zauważyłeś, że nie występuje, więc uznałeś to za obalenie argumentu, który teraz wyśmiewasz. Nawet nie mogę wyrazić słowami jak przerażająca jest ta specyficzna logika, którą zastosowałeś.
matsuka napisał(a): Wyszedłeś z założenia, że jeśli występuje anomalia 25% pomiędzy Sydney a Perth to między każdym punktem na Ziemi będzie taka sama występowała.

Rzeczywiście, tylko to musiało być dość dawno. Wtedy z pewnością nie znałem szczegółów tego waszego "modelu" płaskiej Ziemi..chociaż jak czytam ten wątek ostatnio żadnego takiego jednak nie chcesz przedstawić po dziś dzień.

Powiedzmy, że teraz ten hipotetyczny model w jakimś stopniu zinternalizowałem. Ten sam argument stoi w dalszym ciągu na terenie Australii, a więc 1 kulisty km = 1,25 płaskiego km, 100 km = 125 km, 4 000 km = 5 000 km.
1 m = 1,25 m? Bo taka to byłaby skala.

Swego czasu rozpisałeś tutaj swoje sito badawcze..nie wiem jak tam się przecisnęła opinia praktycznie anonimowego podróżnika z Trip Advisor twierdzącego:

"Panie z Sydney do Perth to lekko 5 000 km, zależy ile odbijasz po drodze"Uśmiech

Wniosek: Ziemia jest płaska.
Voodoo People
Cytat:No dobrze, to jeśli ktoś chce po prostu tę trasę przejechać i niczego nie będzie zwiedzał to ile ma do przebycia według autora tego postu, który cytujesz?
Autor w ogóle nie odnosi się do przebycia najkrótszą możliwą drogą.

Cytat:Odpowiem za Ciebie : 5000 km, ponieważ 5000 km. to minimalna długość trasy, jaką oszacowały obie osoby, które ją przejechały.
Autor w ogóle nie odnosi się do minimalnej długości trasy.

Cytat:W żadnym razie z tekstu nie wynika, że 5000 km. obejmuje już zwiedzanie czegokolwiek - a wręcz przeciwnie.
Matsuka, naśmiewasz się ze mnie. Przecież wyraźnie to wynika z tego postu:
Cytat:Przejechałam tę trasę z moimi koleżankami, camperem, ale w 6 tygodni.
Uważam, że w dwa tygodnie to jest do zrobienia, ale będziesz musiał trzymać się opracowanego planu.
Do przejechania masz ok. 5 tys km. lub więcej (w zależności od założeń co po trasie chcesz zobaczyć). A to oznacza, że dziennie trzeba przejechać ok. 400 km.
I mimo, że podróżowanie przez Australię jest proste i przyjemne - to jakby niewiele czasu pozostanie Ci na wchłanianie widoków.

Ale, na zawsze nr 1 na tej trasie dla mnie to:
1. Cape Le Grand
2. Great Ocean Rd.
3. Nullarbor Pl - długa, prosta ale to tam miałam bliskie spotkanie z kakadu major Mitchell.
Oczywiście służę pomocą.
Autor odnosi się kilka razy do zwiedzania oraz do czasu, sugerując, że 2 tygodnie to stanowczo za mało.

Matsuka naprawdę, odnoszę wrażenie, że się nabijasz?
Uwielbiam te zagrywki :-P Już myślałem, że to oburzenie za te "biedactwa". A jednak nie :-D Mea culpa.
Sebastian Flak
Matsuka,

Autor tematu wyraźnie pytał o wycieczkę a nie najkrótszą możliwą drogę, tu jego cytat:
Cytat:Czy może mi ktoś pomóc z zaplanowaniu trasy wycieczki z Sydney do Perth. Mamy wynajętego Kampera. 

Autor pyta się czy 2 tygodnie wystarczy mu na to, żeby przejechać tę trasę i przy okazji trochę Australii zobaczyć.

I dostał odpowiedź:
Cytat:Przejechałam tę trasę z moimi koleżankami, camperem, ale w 6 tygodni.
Uważam, że w dwa tygodnie to jest do zrobienia, ale będziesz musiał trzymać się opracowanego planu.
Do przejechania masz ok. 5 tys km. lub więcej ( w zależności od założeń co po trasie chcesz zobaczyć). A to oznacza, że dziennie trzeba przejechać ok. 400 km.
I mimo, że podróżowanie przez Australię jest proste i przyjemne - to jakby niewiele czasu pozostanie Ci na wchłanianie widoków.

Ale, na zawsze nr 1 na tej trasie dla mnie to:
1. Cape Le Grand
2. Great Ocean Rd.
3. Nullarbor Pl - długa, prosta ale to tam miałam bliskie spotkanie z kakadu major Mitchell.
Oczywiście służę pomocą.
Osoba odpowiadająca odnosi się do CZASU wycieczki mocno sugerując, że to za mało, a nie do możliwie najkrótszej trasy.

Mam wrażenie, że się śmiejesz ze mnie przed komputerem z tego jakie żarty sobie robisz i z tego jak się produkuję Uśmiech

Nanosząc 3 punkty z posta powyżej, czyli Cape Le Grand, Great Ocean Rd., Nullarbor Pl długość trasy rośnie o ok. 800km.

Czy ktoś zauważył podobnie jak Matsuka?
Łatwiej będzie stwierdzić jaka to w przybliżeniu odległość na trasie odbytej na nogach i w miarę celując aby była najkrótsza. Więc sporo osób przebyło drogę z jednego wybrzeża na drugie.

Lista:

Across Australia (runs)

Różne jak widać były trasy. Nas interesuje Perth - Sydney. Akurat śledziłem postępy i kibicowałem Jamesowi Broomanowi, który między 11 marca 2015 a 31 maja 2015 r. odbył taką trasę z wózkiem, który pchał przed sobą (tam miał cały ekwipunek). Truchtał z prędkością 8-9 km/h.

Wyszło mu łącznie: 4 123 km.
Cała trasa jest do dnia dzisiejszego do prześledzenia na Stravie (kilka linków):

1. ogólny profil (nawiguj na aktywności z marca-maja 2015 r.)
2. Perth (początek)
3. Sydney (koniec) ze zdjęciami 

Jest tam nagrany GPS-em każdy kilometr.
Trzeba mieć konto na Stravie, założenie 3 minuty.

A tutaj blog :

https://jamesbrooman.wordpress.com/
Voodoo People
Matsuka,

Cytat:5000 km. to minimalna długość trasy, jaką oszacowały obie osoby, które ją przejechały.

Jaką długość trasy oszacowała ta osoba?

Cytat:Serge Girard ran from Perth to Sydney in 1999, covering a distance of 3,755 km (2,333 mi) in 46 days, 23 hours, 12 min
Co więcej nie biegła idealnie prosto przed siebie, bo to nie możliwe. Po drodze się Wielkie Góry Wododziałowe i dziki australijski busz.
Ziemowit napisał(a): Mam wrażenie, że się śmiejesz ze mnie przed komputerem z tego jakie żarty sobie robisz i z tego jak się produkuję

Raczej nie. On po prostu nie zna dość dobrze j. angielskiego. Gdzie indziej twierdził, że przeczytał jakąś publikację, a nie zrobił tego. Tak samo nazywa brazylijskiego ufologa naukowcem, he, he, he! Przecież gdyby potrafił czytać ze zrozumieniem to nie popełniłby tych błędów.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Maciej1 napisał(a): Na ostatnim zdjęciu masz ładny statek bez istotnych efektów optycznych.
Pokaż mi tak wyglądający statek chowający się "pod horyzont kuli" ! 

Syntax EROR
Uśmiech
Voodoo People
Joker napisał(a): Powiedzmy, że teraz ten hipotetyczny model w jakimś stopniu zinternalizowałem. Ten sam argument stoi w dalszym ciągu na terenie Australii, a więc 1 kulisty km = 1,25 płaskiego km, 100 km = 125 km, 4 000 km = 5 000 km.
1 m = 1,25 m? Bo taka to byłaby skala.

W dalszym ciągu robisz to źle. Różnica powiększa się wraz z przesuwaniem się na południe względem równika.

Joker napisał(a):Swego czasu rozpisałeś tutaj swoje sito badawcze..nie wiem jak tam się przecisnęła opinia praktycznie anonimowego podróżnika z Trip Advisor twierdzącego:

"Panie z Sydney do Perth to lekko 5 000 km, zależy ile odbijasz po drodze"Uśmiech

Wniosek: Ziemia jest płaska.

Po pierwsze zły wniosek, bo jeśli już to "model globusa, jaki znamy ze szkoły jest niepoprawny"

Po drugie takie dowody są cenne, ponieważ :
1. mamy praktycznie pewność, że osoba nie ściemnia, nie pisze tego by potwierdzić lub zaprzeczyć kulistości Ziemi
2. Taki eksperyment jest łatwy do wykonania dla przeciętnego człowieka, który tam jest. Pomyłka w wykonaniu eksperymentu jest mało prawdpodobna
3. Wynik przejechanych km. zapisuje maszyna
4. Człowiek płaci za benzynę od przejechanych km. więc zwraca uwagę na to ile przejechał.
5. Człowiek udziela rady drugiemu, więc wie co mówi, z własnego doświadczenia. Nie chce go wprowadzić w błąd, lecz pragnie być pomocny.
6. Nie mamy żadnych informacji przeczących temu bezpośredniemu doświadczeniu.
7. Argument potwierdza inne dowody przeczące kulistości Ziemi, więc jest spójny z całą serią innych ustaleń.

Już na tym etapie mamy nie jeden, nie dwa, lecz 7 powodów by zaakceptować te dane jako fakt, a jeśli dodamy teraz inne relacje, które potwierdzają te tezy praktycznie jota w jotę, to argument się jeszcze wzmacnia.

Natomiast jedynym powodem, dla którego mielibyśmy odrzucić te wszystkie fakty jest to, że nie są zgodne z modelem kuli ziemskiej.

i to nie jest racjonalny argument dlatego, że poprawność modelu kuli powinniśmy dopiero ocenić względem zgodności lub niezgodności z faktami.


Nie możemy przecież stosować zasady : jeśli fakty przeczą kulistości Ziemi tym gorzej dla faktów.
W praktyce do dzisjaj właśnie taką zasadę stosujecie i żadnej innej.



Ziemowit napisał(a):Mam wrażenie, że się śmiejesz ze mnie przed komputerem z tego jakie żarty sobie robisz i z tego jak się produkuję [Obrazek: smile.gif]

Nie, nic z tych rzeczy. Nie robię sobie jaj z ludzi uczciwych i życzliwych.


Ja rozumiem tamtą dysusję następująco :
1. Koleś chce przrejechać trasę Sydney-Perth w dwa tygodnie i pyta o poradę
2. Ktoś mowi, że przejechał tę trasę w 6 tygodni ale za to pozwiedzał różne miejsca, które warto odwiedzić
3..Ten ktoś sugeruje też, że jeśli chce się przejechać trasę w 2 tygodnie to jest do pokonania 5000 km, a jeśli chce zacząć zwiedzać tak jak on rózne miejsca (np. te trzy wymienione) to trasa może się znacznie wydłużyć.

Z następujących faktów :
* Nie omawiają konkretnej trasy przejazdu lecz po prostu podróż Sydney-Perth,
* Pytający nie wymienia żadnej konkretnej atrakcji, którą chce zobaczyć, która mogłaby wpłynąć na trasę
* Priorytetem są dwa tygodnie, a nie zwiedzanie jak największej liczby miejsc.


wynika, że 5000 km. dotyczy trasy minimalnej.

a polecający dzieli się doświadczeniami ze swojej 6 tygodniowej podróży sugerując, że szczególnie warto zobaczyć 3 miejsca, choć w zależności od tego co będzie chciał zwiedzać, trasa może się znacząco wydłużyć i te 5000 km. będą już nieaktualne.



Joker napisał(a): Wyszło mu łącznie: 4 123 km.

W linii prostej to 3000 km, więc pokaż całą mapkę podróży, to po pierwsze.

Po drugie : jeśli używał GPS, to właśnie GPS może przeklamywać w niektórych miejscach, zwłaszcza przy spornych punktach, pomiędzy modelem płaskim a kulistym. W tym lepsza jest podróż samochodem, gdyż samochód pokazuje ile konkretnie przejechałeś, a nie co na ten temat uważa GPS.



Żarłak napisał(a): Raczej nie. On po prostu nie zna dość dobrze j. angielskiego. Gdzie indziej twierdził, że przeczytał jakąś publikację, a nie zrobił tego. Tak samo nazywa brazylijskiego ufologa naukowcem, he, he, he! Przecież gdyby potrafił czytać ze zrozumieniem to nie popełniłby tych błędów.


Po pierwsze ta rozmowa jest po polsku, więc po raz kolejny udowadniasz jak bardzo ogarniasz co się dzieje.
Po drugie to ja wykazałem Vanatowi, że publikacji dostarczonej przeze mnie nie przeczytał pomimo deklaracji, więc pomyliłeś winnych.
Po trzecie angielskim posługuję się na co dzień, udzielałem się też do niedawna aktywnie na jednym z zagranicznych for internetowych i na swoją znajomość angielskiego nie narzekam za bardzo (choć zawsze mogłoby być lepiej i również z mojego polskiego nie jestem do końca zadowolony)

A o brazylijskim ufologu to nawet nie słyszałem, tematem ufo się w ogóle nie interesuję.

Nie wiem skąd bierzesz te wszystkie informacje, oczerniasz mnie, mijasz się z prawdą, ale przypuszczam, po rozmowach z Tobą, że to mieszanka Twojej legendarnej już "bystrości" ze złośliwą chęcią odszczekania się, nawet kosztem pisania nieprawdy.


Będę kibicował, żebyś się ogarnął.
matsuka napisał(a): o pierwsze zły wniosek, bo jeśli już to "model globusa, jaki znamy ze szkoły jest niepoprawny"

Po drugie takie dowody są cenne, ponieważ :
1. mamy praktycznie pewność, że osoba nie ściemnia, nie pisze tego by potwierdzić lub zaprzeczyć kulistości Ziemi
2. Taki eksperyment jest łatwy do wykonania dla przeciętnego człowieka, który tam jest. Pomyłka w wykonaniu eksperymentu jest mało prawdpodobna
3. Wynik przejechanych km. zapisuje maszyna
4. Człowiek płaci za benzynę od przejechanych km. więc zwraca uwagę na to ile przejechał.
5. Człowiek udziela rady drugiemu, więc wie co mówi, z własnego doświadczenia. Nie chce go wprowadzić w błąd, lecz pragnie być pomocny.
6. Nie mamy żadnych informacji przeczących temu bezpośredniemu doświadczeniu.
7. Argument potwierdza inne dowody przeczące kulistości Ziemi, więc jest spójny z całą serią innych ustaleń.

Hmm..jeśli mamy iść tą drogą to pierwsze skojarzenie byłoby: "argumentacja pożytecznych idiotów".
To nie moje słowa.
Voodoo People
Matsuka,

Sądzę, że najlepszym dowodem na sprawdzenie czy Google Maps i inne mu podobne kłamią byłoby wybranie się do Australii, wypożyczenie samochodu i przejechanie najkrótszej trasy wyznaczonej przez nawigację Google Maps. Zapisać stan licznika kilometrów przed i po podroży, sprawdzić zużycie paliwa. Mnie niestety trochę nie stać na wywalenie kilku tysięcy na samolot i potem kolejnych ładnych kilku tysięcy na podróż + wzięcie kilku tygodni urlopu na to. Smutny

Logiczny wniosek: 

Cytat:W tym lepsza jest podróż samochodem, gdyż samochód pokazuje ile konkretnie przejechałeś, a nie co na ten temat uważa GPS.

Gdyby droga w rzeczywistości była wyraźnie dłuższa niż pokazują to znane nam mapy, to ktoś by się w końcu wkurzył, że wydał na tankowanie za dużo bo mu auto spaliło na trasie więcej niż planował. Ja na trasie 1000 i więcej kilometrów korzystam z kalkulatorów spalania, bo pasażerowie chcą wiedzieć ile mniej więcej będą musieli zapłacić. Czy w Australii ktoś by tego nie odkrył, że mu za dużo spaliło? 

Moim zdaniem kierowca zauważyłby to w swoim portfelu, a to wrażliwe miejsce dla wielu ludzi. Dłuższa trasa = chudszy portfel, a 1000km więcej niż na mapie to 350zł mniej w portfelu niż myślał (przy spalaniu 7l/100km).
matsuka napisał(a): W linii prostej to 3000 km, więc pokaż całą mapkę podróży, to po pierwsze.

W linii prostej..to pytaj linii lotniczych, pilotów a nie podróżników. Nie mówiąc, że powołujesz się na trasy 5k kmUśmiech

matsuka napisał(a): W tym lepsza jest podróż samochodem, gdyż samochód pokazuje ile konkretnie przejechałeś, a nie co na ten temat uważa GPS.

Bez istotnej różnicy. Ludzie bez przerwy milionami aktywności się przemieszczają z miejsca do miejsca co mierzy GPS...nawet na dużych odległościach odchylenia są marginalne dla pomiaru.
Podałem źródło, sprawdź. Chyba nie sądzisz,że ktoś w jednej aktywności przemierzy cały kontynent, bateria odbiornika gps to max 6-10 h. Człowiek musi się zregenerować, pospać, pojeść...Ale możesz sobie te aktywności połączyć w jedną, przez całą Australię, James nie schował śladu gps, śmiało.
Voodoo People
a
Voodoo People
No to jak Maciej1? Podasz te warunki eksperymentu, czy nie podasz? Założysz się, czy się boisz? Bo to już żałosne jest.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Maciej1 napisał(a): Lecz teraz chodzi o to, że aby tego typu "symulacja płaskiej ziemi" na obrazie mogła powstać "z refrakcji" to w powietrzu musiałoby wisieć bardzo precyzyjne urządzenie optyczne odpowiednio podciągające w górę ww punkty, tak jak Ci przykładowo pokazałem.
Gdybyś wreszcie zrobił to, o czym mówię od początku, czyli robił systematyczne zdjęcia tego samego widoku, to wtedy mógłbyś orzec czy to faktycznie "precyzyjne urządzenia", czy jednak tak jak twierdzę nie tylko ja ale także wielu innych forumowiczów, wyjątkowo nieprecyzyjne urządzenie, dające za każdym razem inny widok.
A po drugie, złóż to sobie wreszcie w głowie ze swoją własną wiarą w fakt, że Słońce ma zawsze ten sam rozmiar kątowy, bo nad nami wisi wyjątkowo "precyzyjne urządzenie", które tak zniekształca jego obraz, że w każdej chwili dla każdego obserwatora na Ziemi ma ono dokładnie ten sam rozmiar!

Podsumowując: 
Twierdzisz, refrakcja podnosząca horyzont musiałaby być precyzyjnym urządzeniem.
Nie masz dowodów, że musiałaby być jest precyzyjnym urządzeniem.
Równocześnie wierzysz, że rozmiar słońca to wynik refrakcji w bardzo precyzyjnym urządzeniu.


Prawda jest taka, że:
Refrakcja za każdym razem daje inny wynik obserwacji horyzontu i o żadnej precyzji mowy tu nie ma
Są na to dziesiątki dowodów, także zebranych przez płaskoziemców
Nikt z płaskoziemców nie pokazał jaki kształt musiał by mieć firmament (czy cokolwiek w tym stylu) by Słońce miało ten sam rozmiar zawsze, dla wszystkich obserwatorów.

matsuka napisał(a): Po drugie to ja wykazałem Vanatowi, że publikacji dostarczonej przeze mnie nie przeczytał pomimo deklaracji, więc pomyliłeś winnych.
Sam jej nie przeczytałeś, co przecież udowodniłem. Przypominam:


Oj Matsuka Matsuka…
Uspokój się.
Widzę że zalazłem ci za skórę i się troszkę spiąłeś. Nie dziwie się, przyłapałem cię, ale po co te nerwy? Na spokojnie razem przeanalizujemy co napisałeś i sam przyznasz mi rację.

Najpierw opisujesz jak, twoim zdaniem, odkryto zjawisko refrakcji czyli zmianę kierunku rozchodzenia się fali elektromagnetycznej po przejściu z jednego ośrodka do drugiego.
Twoim zdaniem odkrycie tego zjawiska maiło następujący przebieg:
(11.07.2018, 20:05)matsuka napisał(a): napisał(a):Czy wiesz może jak i dlatego wyliczano refrakcję w środowiskach naukowych?

Otóż obserwowano gwiazdy, które poruszały się na firmamencie i zauważono coś dziwnego. Otóż gwiazdy, gdy zbliżały się do horyzontu zaczynały zachowywać się dziwnie. Ich marszruta zaginała się tak, jakby Ziemia wcale nie była kulą lub tak, jakby ta "kulistość" łagodniała. Po prostu zbyt długo pozostawały widoczne, co nie zgadza się z modelem kulistości Ziemi.

Dalej pouczasz czytelników w jaki sposób, jak ty to ująłeś, „wyliczono refrakcję”, czyli jak Snellius otrzymał swój słynny wzór:
[Obrazek: 4b543e8bf05da8d8f4e4a31384e80f6cd56ebe9e] 
(11.07.2018, 20:05)matsuka napisał(a): napisał(a):Zaproponowano wzór taki, żeby się mniej więcej dla gwiazd wszystko zgadzało.

Ale to nie koniec głupot jakie wypisujesz. Twierdzisz, że prawo Snelliusa podważono 30 lat temu:

(11.07.2018, 20:05)matsuka napisał(a): napisał(a):Problem w tym, że pod koniec lat 80-tych niejaki Bradley Schaefer, amerykański astronom, wraz ze swoimi współpracownikami wykonał w czasie 18 miesięcy szereg eksperymentów empirycznych obserwując systematycznie wschody i zachody Słońca.
Zauważył on, że opracowany przez naukowców wzór na refrakcję jest o dupę potłuc.

I do tego w swej naiwnej głupocie podlinkowałeś tekst źródłowy, z którego oczywiście wynika, że nikt prawa Snelliusa nie próbował nawet podważyć.

No chyba, że dasz cytaty z zalinkowanego tekstu, które świadczą, że autor podważa "wzór na refrakcję", czy jak to ty ująłeś "tłucze go o dupę"


P.S.
Jak widać autora tekstu, którego nie przeczytałeś podałeś już o 11.07.2018 o 20.05, a link do artykułu podałeś tego samego dnia o 23:15 czyli miałem 3 godziny i 10 minut na jego znalezienie i przeczytanie

Odwołaj swoje kłamstwa na mój temat, albo wystąpię o bana dla ciebie na forum!
Vanat napisał(a):   Gdybyś wreszcie zrobił to, o czym mówię od początku, czyli robił systematyczne zdjęcia tego samego widoku, to wtedy mógłbyś orzec czy to faktycznie "precyzyjne urządzenia", czy jednak tak jak twierdzę nie tylko ja ale także wielu innych forumowiczów, wyjątkowo nieprecyzyjne urządzenie, dające za każdym razem inny widok.

Bóg zapłać za "dobre rady". Ale ja obserwuję dalekie widoki od już prawie 3 lat. W tym te same miejsca. A Ty ? Czy Ty zrobiłeś chociaż jedną obserwację? 
Nigdy nie widać w zgodzie z "kulistą ziemią". Często widać w całkowitej zgodzie z ziemią płaską. Takie są fakty. Zacznij obserwować, to zobaczysz.



Cytat:A po drugie, złóż to sobie wreszcie w głowie ze swoją własną wiarą w fakt, że Słońce ma zawsze ten sam rozmiar kątowy, bo nad nami wisi wyjątkowo "precyzyjne urządzenie", które tak zniekształca jego obraz, że w każdej chwili dla każdego obserwatora na Ziemi ma ono dokładnie ten sam rozmiar!

Złóż sobie w głowie wreszcie to, że kształt dowolnej powierzchni poznaje się badając geometrię tej powierzchni, czyli właśnie tak, jak ja to pokazuję. Co ma słońce do kształtu ziemi ?
Ani Ty, ani ja nie wiemy czym jest słońce i jak powstaje obraz słońca.



Cytat:Twierdzisz, refrakcja podnosząca horyzont musiałaby być precyzyjnym urządzeniem.Nie masz dowodów, że musiałaby być jest precyzyjnym urządzeniem.


Rozum i logika jest dowodem na to. Tak, jak wytłumaczyłem. Jeśli nie rozumiesz, to spróbuj samemu zbudować lub choćby tylko zaprojektować urządzenie, które dokonuje takiej transformacji optycznej jak na tym schemacie.  

[Obrazek: yWX9s9h.jpg]



Abyś nad krzywą piłką widział tak jakby nad płaskim oraz nie widział efektów optycznych (by obraz był idealnie zgrany i dopasowany, punkt po punkcie). Zbuduj sobie lub tylko pokombinuj z zaprojektowaniem takiego urządzenia! [Tu zaznaczono tylko dwa obiekty, ale każdy punkt musi być na obrazie odpowiednio przekształcony, nie "byle jak", tylko dokładnie i precyzyjnie,  także powierzchnia między domkiem, a wieżą, punkt po punkcie. ]

Przypadkowe mieszanie czynnikami fizycznymi w powietrzu psuje obraz i daje efekty optyczne różnego rodzaju, ale łatwo rozpoznawalne na obrazie. Przypadkowe mieszanie w powietrzu nie dokonuje precyzyjnych przekształceń optycznych.
Zupełnie nie rozumiem, jak można tak prostych rzeczy nie rozumieć?

Cytat:Równocześnie wierzysz, że rozmiar słońca to wynik refrakcji w bardzo precyzyjnym urządzeniu.

No i co ? Co z tego ?


 Przecież to oczywistość, że wierzę, że świat jest zaprojektowany, a nie "wziął się z przypadku". Jeśli np. idąc ulicą natknę się i przypadkowo kopnę noga w książkę, w której zapisany jest np. "Pan Tadeusz", to od razu rozumiem, że za tą książką stać musiał jakiś rozum. Analogicznie jeśli natknę się na "księgę życia" w naturze, czyli kod DNA, to też wiem, że za tym stać musiał jakiś Rozum. Bo procesy przypadkowe nie generują logicznych ciągów informacji. To oczywistość dla człowieka mającego rozum. Lecz co to ma do rzeczy? Ja jestem konsekwentny: wiem, że przypadkowe zamieszanie w powietrzu (czynnikami fizycznymi) nie zbuduje precyzyjnego optycznego symulatora.
Empiria dnia codziennego to potwierdza.

Ale co ma słońce do tego ? Co ma słońce do kształtu ziemi ?

Niezależnie od tego czy świat jest takim czy innym mechanizmem (modelem) to jednak przecież jest skomplikowanym, precyzyjnym mechanizmem i jest oczywistością, że w takim razie musi być dziełem jakiegoś Rozumu. To oczywistość. Przecież nawet w waszym fałszywym modelu rzeczy też są precyzyjnie ułożone i zgrane co do sekundy.
Ale to są zupełnie inne kwestie i inne rozważania. Tu mówimy o kształcie ziemi, więc nie rozumiem po co do tego mieszasz słońce, czyli światło nad głowami? Kształt ziemi- to geometria powierzchni ziemi, a nie fenomeny nad naszymi głowami.



Cytat:Prawda jest taka, że: Refrakcja za każdym razem daje inny wynik obserwacji horyzontu i o żadnej precyzji mowy tu nie ma

Zrobiłeś choć jedną własną obserwację ? Czy piszesz tak z własnego chciejstwa kulistości ziemi ?


Cytat:Nikt z płaskoziemców nie pokazał jaki kształt musiał by mieć firmament (czy cokolwiek w tym stylu) by Słońce miało ten sam rozmiar zawsze, dla wszystkich obserwatorów.

Kształt powierzchni poznajemy badając geometrię powierzchni. Ty zaś uparcie mówisz od rzeczy, to jest nie na temat. Bo Ty uparcie mówisz o fenomenach w otoczeniu tej powierzchni. Najwyższy czas zacząć mówić i myśleć do rzeczy.
No cóż. Póki Maciej1 będzie się uchylał tchórzliwie od zakładu (który sam zaproponował), póty należy uznać, że zwyczajnie nie wierzy on w żadną płaską Ziemię i nie ma o czym z nim dyskutować. Jego jedynym celem jest floodowanie forum ciągle tymi samymi gównoobrazkami.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 14 gości