To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wiedźmin Bagińskiego
Jeżeli chodzi o Geralta, to w tym sezonie rzuca się w oczy jego superbohaterski tuning. I nie chodzi o posturę Cavilla, a np. o charakterystyczną zbroję z wyćwiekowanymi zarysami mięśni. No jak go po raz pierwszy w tym zobaczyłem, to pomyślałem: "Kuźwa, Wiedźmin-Batman" Duży uśmiech

Chodzi dokładnie o tę kreację: https://static.wikia.nocookie.net/witche...1007012038

Dla porównania -  wiedźmińska kurta z sezonu pierwszego, moim zdaniem najlepszy ciuch, jaki na grzbiet narzucał Gierwant: https://serialesrebrnegoekranu.pl/wp-con...Geralt.jpg

@Gawain - kilka z takich wątków można zrozumieć i dla mnie są one akceptowalne, ale na przykład za to, co odwalili w drugim odcinku, nie jestem w stanie przymknąć oka. Co innego wdrożyć w ogóle niewystępujący w oryginalne wątek (np. monolity), a co innego zmieniać charakter jeden z głównej postaci albo kreować fabułę nierealną nawet jak na fantastykę (znów ten nieszczęsny, drugi epizod).

Pięć odcinków za mną, pewnie do świąt skończę. Póki co to na oglądanie namawia mnie kobita, a nie na odwrót. I ona, jako człowiek, któy nie zna w ogóle historii z książek, jest zachwycona. To też pewna podpowiedź, dlaczego serial wygląda tak, a nie inaczej - myślę, że nie jest ona wyjątkiem.
"Gdzie kończy się logika, tam zaczyna się administracja".
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.
Odpowiedz
Sebrian napisał(a): Jeżeli chodzi o Geralta, to w tym sezonie rzuca się w oczy jego superbohaterski tuning. I nie chodzi o posturę Cavilla, a np. o charakterystyczną zbroję z wyćwiekowanymi zarysami mięśni. No jak go po raz pierwszy w tym zobaczyłem, to pomyślałem: "Kuźwa, Wiedźmin-Batman" Duży uśmiech
Ciesz się, że sutów na tej zbroi nie ma Duży uśmiech
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
Sebrian napisał(a): Pięć odcinków za mną, pewnie do świąt skończę. Póki co to na oglądanie namawia mnie kobita, a nie na odwrót. I ona, jako człowiek, któy nie zna w ogóle historii z książek, jest zachwycona. To też pewna podpowiedź, dlaczego serial wygląda tak, a nie inaczej - myślę, że nie jest ona wyjątkiem.
To jest właśnie sedno sprawy. Nie jest to serial dla miłośników czy fanatyków Wiedźmina książkowego, ani growego a już na pewno polskiego entuzjasty sagi Sapkowskiego. To ma się sprzedać i być oglądane na całym świecie przez ludzi, którzy nawet nie pamiętają kim jest i co w zeszłym sezonie robił Dżerald. Co z tego, że na metacritic oburzeni fani dają 0 bo im się nie podobają chociażby fabularne zmiany skoro sto milionów przypadkowych ludzi pewnie obejrzy, będzie się dobrze bawić i z niecierpliwością będzie czekać na kolejny sezon. 
A co z tym drugim epizodem? Chodzi o Eskela, który zamienił się w gadające "drzewko"?
Odpowiedz
bert04 napisał(a):
Gawain napisał(a): Otóż o ekranizację Sapka ciężko.

Pamiętam czasy, kiedy za takie coś zostałbyś ukrzyżowany na najbliższym dębie.


Czemu? Toż dwie próby pracowania na materiale dowodzą, że Sapka purificata to jakaś niemożliwość ekranizacyjna, bo się fabułę siecze na sto kawałków.

Cytat:Sapek" było określeniem fanów, a sam autor miał zastrzeżony skrót AS. Ale chyba się nie przyjęło.

Jak każde udziwnienie. Sam mam tendencje do udziwniania i nic z tego nie wychodzi.

Cytat:A no i zakończenie Sagi mnie osobiście rozczarowało, bo było blade na tle przygód.

Cytat:Generalnie A-Sapek potrafił spieprzyć sagi na końcówce. O ile jeszcze w Wiedźminie można mówić o pewnej konsekwencji narracji, to nigdy nie wybaczę mu, jak spartolił kompletnie koniec Trylogii Husyckiej. Jakby chciał skopiować końcówkę Pani Jeziora, tylko jeszcze gorzej.

To tyle i znikam, bo jeszcze drugi sezon przede mną.

A znikaj, znikaj. I przepadnij! Właśnie Lux Perpetuę zacząłem słuchać XD

Sebrian napisał(a): @Gawain - kilka z takich wątków można zrozumieć i dla mnie są one akceptowalne, ale na przykład za to, co odwalili w drugim odcinku, nie jestem w stanie przymknąć oka. Co innego wdrożyć w ogóle niewystępujący w oryginalne wątek (np. monolity), a co innego zmieniać charakter jeden z głównej postaci albo kreować fabułę nierealną nawet jak na fantastykę (znów ten nieszczęsny, drugi epizod).

To o tego Leszego chodzi i o Ciri? Mnie tam nie raziło. Alternatywna historia w świecie ponownej koniunkcji sfer. Da się żyć. Nawet okrągła gadka i dociekanie czemu to tak wygląda jest znośne. Po ostatnim odcinku zwłaszcza.

Cytat:Pięć odcinków za mną, pewnie do świąt skończę. Póki co to na oglądanie namawia mnie kobita, a nie na odwrót. I ona, jako człowiek, któy nie zna w ogóle historii z książek, jest zachwycona. To też pewna podpowiedź, dlaczego serial wygląda tak, a nie inaczej - myślę, że nie jest ona wyjątkiem.

No ja po pierwszym sezonie byłem na nie. Ale ten drugi robi robotę. Pomyśleli, że działanie po linii fabularnej książek jest zupełnie od czapy, naśladowanie gry nie ma sensu i poszli nowym torem. Serial jest ładny, potwory słowiańskie, mutagenizm staje się osią wątku głównego, obok koniunkcji i zagadki monolitów. Jest dobrze. Nie wybitnie, ale naprawdę błędy z castingów i szatkowanie historii poszło w zapomnienie. To odwrotność rozwijania GoT. Tam tak zaczęli, że mogło być tylko gorzej, tutaj oczekiwania mogą rosnąć. Nawet zakończenie całej historii w sposób przewidywalny czyli Ciri Wiedźminka z teleportem po światach, Gerard żonaty z Yen, pierwszy co uświerkł ze starości i zamknięcie Dzikiego Gonu w puszce po piwie może być fajnie rozpisane, dać mnóstwo odnóg i spin-offów, przenieść fabułę w czasie i światach. I to logiczniej niż w takim Dr Who. Ja tu po całości zgadzam się z Sapkiem. Jeszcze grzecznie go pytają o detale, zapraszają na plan. Będzie tylko lepiej. Aby ie kombinowano za bardzo.
Sebastian Flak
Odpowiedz
Gawain napisał(a): Czemu?

Temu, że bywałem wtedy* na forum dyskusyjnym fandomu Sapkowskiego i za nazwanie jego "Sapek" można było zarobić opeera, za recydywę - bana. Nazywanie Sapkowskiego AS-em to była tak żelazna reguła, jak pisownia wielkoliterowa słowa "Bóg" na forach katolickich.


(*było to świeżo po produkcji filmiszcza i serialu, którego nie było, więc szmat czasu temu)

Cytat:A znikaj, znikaj. I przepadnij! Właśnie Lux Perpetuę zacząłem słuchać XD

OK, nie będę zdradzał więcej, ale nie traktuj moich słów zbyt dosłownie. Sam rozpoznasz bez trudu, co miałem na myśli.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
@Osiris i @Gawain

Eskel, którego zaraża leszy, to jedno. I nie chodzi mi nawet o sam fakt infekcji, bo wątek monolitów i nieznanych wiedźminom mutacji stworów mnie nie odstrasza. Ale jak już chcieli wrobić w to jakiegoś wiedźmina, to dlaczego, do cholery, wybrali Eskela?! W Kaer Mohren zasiada co najmniej kilku więcej w porównaniu do sagi - nie mogli wkręcić w to czarnoskórego Bogdana czy innego, kudłatego brodacza? A no nie - Eskel, najbardziej roztropny i ludzki z ekipy, został tu wykreowany na nabuzowanego, czupurnego podlotka. No i teraz pora na drugie, bo bezpośrednio z nim wiążę się impreza w wiedźmińskim siedliszczu. Eskel sprowadzający do zamku dziwki... poważnie? Ale to jeszcze nic. Kiedy doszło do jatki, panie zostały odesłane. Ciri powiedziała im, którym skrzydłem zamku mają iść i dawaj - pośród zimowej zawieruchy grupka kobiet w zwiewnych sukienkach wraca z ukrytego pośród gór siedliszcza - które nawet Triss uznaje jako miejsce, gdzie mało kto potrafi dotrzeć - do ciepłej karczmy. Proste kobity, a zdolności orientacji przestrzennej jak oficerowie Nilfgardu, pogratulować.

Ktoś mądry rzekł kiedyś, że opowieść/serial/cokolwiek jest strawne niezależnie od przedstawionego tam świata i fizyki dopóki wszystko się tej fizyki trzyma. To, że Geralt podwija na mrozie rękawy można przyjąć, wszak jest mutantem. To, że leszy okazuje się zaraźliwy - przejdzie. Ale cała reszta jest durna nawet jak na fantastykę.

Sześć odcinków za mną i niezależnie od tego co pokażą dwa ostatnie, czuję zawód. Sezon pierwszy nie był idealny, ale po nim nie mogłem się doczekać drugiego. Po drugim wcale nie będzie mi spieszno do trzeciego. Oglądnę, z ciekawości, ale trudno - wolę po raz enty pochłonąć książki i zanurzyć się w świat gier. Może jestem zbyt twardogłowy na wizję pani Lauren, ale przynajmniej w tej sferze pozostanę konserwatystą Uśmiech
"Gdzie kończy się logika, tam zaczyna się administracja".
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.
Odpowiedz
bert04 napisał(a): OK, nie będę zdradzał więcej, ale nie traktuj moich słów zbyt dosłownie. Sam rozpoznasz bez trudu, co miałem na myśli.
Moje wrażenie z czytania końcówki Trylogii Husyckiej było takie, że AS w pewnym momencie stwierdził „ojapierdolę, tyle wątków otworzyłem, a muszę już kończyć; szybko zamykać zamykać”. Szkoda — w Trylogii Husyckiej widać ogólnie znacznie lepszy warsztat pisarski, niż w Wiedźminie. Ale nieumiejętność kończenia książek to choroba fantastyki.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
Sebrian napisał(a): @Osiris i @Gawain

A no nie - Eskel, najbardziej roztropny i ludzki z ekipy, został tu wykreowany na nabuzowanego, czupurnego podlotka. No i teraz pora na drugie, bo bezpośrednio z nim wiążę się impreza w wiedźmińskim siedliszczu. Eskel sprowadzający do zamku dziwki... poważnie? Ale to jeszcze nic. Kiedy doszło do jatki, panie zostały odesłane. Ciri powiedziała im, którym skrzydłem zamku mają iść i dawaj - pośród zimowej zawieruchy grupka kobiet w zwiewnych sukienkach wraca z ukrytego pośród gór siedliszcza - które nawet Triss uznaje jako miejsce, gdzie mało kto potrafi dotrzeć - do ciepłej karczmy. Proste kobity, a zdolności orientacji przestrzennej jak oficerowie Nilfgardu, pogratulować.
tystą Uśmiech

Ano właśnie. Fabularnie było to zupełnie bez sensu. Pomijam już to, że Kaer Morhen to było miejsce, którego lokalizacja utrzymywana jest w tajemnicy. Przecież te panie niczemu konkretnemu tam nie służyły. Imprezę równie dobrze można było przedstawić w wiedźmińskim gronie jako zwyczajną popijawę. Jeszcze gdyby Eskel po przemianie zrobił wśród nich jakąś krwawą jatkę - mogło to wówczas uprawdopodobnić późniejszą decyzję Geralta, A tak? "Którędy do wyjścia? Tam! Ok to my już pójdziemy". Zupełnie nie rozumiem po co to ten wątek został wsadzony do tego odcinka.


Cytat:Sześć odcinków za mną i niezależnie od tego co pokażą dwa ostatnie, czuję zawód.

Też jestem na tym etapie i zawodu nie czuję. Ale nie spodziewałem się po tym serialu nic dobrego. Ogólnie oceniłbym go jako "ujdzie". I już pal sześć zgrzyty fabularne i znaczące oraz moim zdaniem niepotrzebne odejście od pierwowzoru. Największą bolączką tego serialu jest to, że mało angażuje widza a momentami nawet ociera się o nudę. Ocena byłaby trochę gorsza - ale uratował ją nieco 6 całkiem niezły odcinek.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
A nie było to tak, że wiedźmini byli "aseksualni" ze względu na swoją mutację i tylko Geralt jako wypadek przy pracy mógł bzykać każdego?
Odpowiedz
zefciu napisał(a): Moje wrażenie z czytania końcówki Trylogii Husyckiej było takie, że AS w pewnym momencie stwierdził „ojapierdolę, tyle wątków otworzyłem, a muszę już kończyć; szybko zamykać zamykać”. Szkoda — w Trylogii Husyckiej widać ogólnie znacznie lepszy warsztat pisarski, niż w Wiedźminie. Ale nieumiejętność kończenia książek to choroba fantastyki.

Nie chcę zdradzać za wiele, gdyż kolega właśnie zaczyna, ale tak jak pierwsze dwa tomy były sprawnie i zgrabnie opowiedziane, tak trzeci tom był zbyt wyraźnie "skonstruowany". Autor chciał jeszcze, żeby bohater był w tym zamku, w tamtym zamku, spotkał się z tym gostkiem i z tamtym, no bo przecież materiał historyczny należało odfajkować. To, w jaki sposób znajdował się w tych wszystkich zamkach, przemilczę lepiej. A "obrazobójczy" epilog... cóż, może kiedyś by mnie bardziej rzuciło na kolana, choć mieściło się w logice całej trylogii. Niemniej to wszystko dało się zjeść, przełknąć i przetrawić. Ale ten jeden motyw, o który my oboje wiemy, co miałem na myśli... ech, normalnie cep husycki się w kieszeni otwiera.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
DziadBorowy napisał(a): Ogólnie oceniłbym go jako "ujdzie". I już pal sześć zgrzyty fabularne i znaczące oraz moim zdaniem niepotrzebne odejście od pierwowzoru. Największą bolączką tego serialu jest to, że mało angażuje widza a momentami nawet ociera się o nudę

O to, to. Na mnie naprawdę dobre wrażenie wywarł pierwszy odcinek - wplecenie historii Nivelena jako przerywnika wędrówki Geralta i Ciri do Kaer Mohren to przykład jak zmieniać książkowy pierwowzór nie gwałcąc oryginału. Pomyślałem wówczas: "O, jak tak to będzie wyglądać i wyeliminowali błędy z sezonu pierwszego, to będzie fajnie". Ale przyszedł mój ulubiony, drugi epizod.... Później trzeci i czwarty - niezłe, choć absmak już pozostał. Piąty i szósty - nuda, przy czym wizyta Rience'a w Kaer Mohren znowu mnie rozsrożyła. Jedno z najbardziej niedostępnych i owianych tajemnicą miejsc, a wszyscy krzątają się tam jak w karczemnej sławojce -_-

Smokepsv napisał(a): A nie było to tak, że wiedźmini byli "aseksualni" ze względu na swoją mutację i tylko Geralt jako wypadek przy pracy mógł bzykać każdego?

Sagi już trochę nie czytałem, więc lecę z pamięci: skutkiem ubocznym próby traw była całkowita niepłodność, więc wszyscy wiedźmini, którzy ją przeszli, nie mogli posiadać potomstwa (stąd powszechne wykorzystywanie prawa niespodzianki). Gierwant, owszem, przeszedł mutację wyjątkowo drastycznie, ale pamiątką po tym są jego siwe włosy. A że chędożył na lewo i prawo - cóż, w książce to był przystojny i czarujący "brzydal", a serialowemu to nawet większość widzek oddałaby się na kamieniu Język
"Gdzie kończy się logika, tam zaczyna się administracja".
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.
Odpowiedz
Sebrian napisał(a): @Osiris i @Gawain

Eskel, którego zaraża leszy, to jedno. I nie chodzi mi nawet o sam fakt infekcji, bo wątek monolitów i nieznanych wiedźminom mutacji stworów mnie nie odstrasza. Ale jak już chcieli wrobić w to jakiegoś wiedźmina, to dlaczego, do cholery, wybrali Eskela?! W Kaer Mohren zasiada co najmniej kilku więcej w porównaniu do sagi - nie mogli wkręcić w to czarnoskórego Bogdana czy innego, kudłatego brodacza? A no nie - Eskel, najbardziej roztropny i ludzki z ekipy, został tu wykreowany na nabuzowanego, czupurnego podlotka.


A to tłumaczył Cavill w ostatnim odcinku. Po jego zachowaniu Geralt miał wiedzieć, że Eskelowi dokucza rana.

Cytat:No i teraz pora na drugie, bo bezpośrednio z nim wiążę się impreza w wiedźmińskim siedliszczu. Eskel sprowadzający do zamku dziwki... poważnie?

No to możliwe. W końcu lokacja Kaer Morhen przestała być tajemnicą na krotko przed zniszczeniem mutagenów i wybiciu Wiedźminów. A lokalna ludność musiała zauważyć, że po jakieś wiaderka, garnki i inne wygarbowane skóry przyłażą Wieśki.

Cytat:Ale to jeszcze nic. Kiedy doszło do jatki, panie zostały odesłane. Ciri powiedziała im, którym skrzydłem zamku mają iść i dawaj - pośród zimowej zawieruchy grupka kobiet w zwiewnych sukienkach wraca z ukrytego pośród gór siedliszcza - które nawet Triss uznaje jako miejsce, gdzie mało kto potrafi dotrzeć - do ciepłej karczmy.

No nie. Mają się schować w pokojach. Widzą jatkę i postanawiają uciec. Jak przyjechały wozem to mają wóz i znają drogę. No i w niczym to nie przeszkadza żeby mało kto wiedział gdzie to jest. A już tym bardziej wiedzą jak wyjechać obecni w lokacji. Mają jak Krzynówek, cały czas do przodu. A potem w stronę z której się przyszło.

Cytat:Proste kobity, a zdolności orientacji przestrzennej jak oficerowie Nilfgardu, pogratulować.

No nie. Do Kaer Morhen trudno było odkryć ścieżkę, ale jak już tam się było to raczej nie było wyjścia jak iść jedyną drogą i dalej już w stronę z której się przyszło. Prawdopodobne. Choć fakt, nie kojarzę by Vesemir chętnie zapraszał gości, zwłaszcza pospólstwo.

Cytat:Ktoś mądry rzekł kiedyś, że opowieść/serial/cokolwiek jest strawne niezależnie od przedstawionego tam świata i fizyki dopóki wszystko się tej fizyki trzyma. To, że Geralt podwija na mrozie rękawy można przyjąć, wszak jest mutantem. To, że leszy okazuje się zaraźliwy - przejdzie. Ale cała reszta jest durna nawet jak na fantastykę.

W drugim sezonie? Nie zgodzę się. Bazują na niedopowiedzeniu pewnych rzeczy, których przedstawianie byłoby trywialne i zabierało czas. Ale to nie błąd tylko konieczność. Fakt, psuje to efekt, bo widz musi analizować nie mając na to czasu. Właściwie to wygląda jak pocięcie materiału.

Cytat:Sześć odcinków za mną i niezależnie od tego co pokażą dwa ostatnie, czuję zawód. Sezon pierwszy nie był idealny, ale po nim nie mogłem się doczekać drugiego. Po drugim wcale nie będzie mi spieszno do trzeciego. Oglądnę, z ciekawości, ale trudno - wolę po raz enty pochłonąć książki i zanurzyć się w świat gier. Może jestem zbyt twardogłowy na wizję pani Lauren, ale przynajmniej w tej sferze pozostanę konserwatystą Uśmiech

Nie znam gier to może mi coś umyka, ale ja widzę w wizji Lauren próbę naprawienia tego co Sapek rozdrapał. I to logicznej próby.

DziadBorowy napisał(a): Ano właśnie. Fabularnie było to zupełnie bez sensu. Pomijam już to, że Kaer Morhen to było miejsce, którego lokalizacja utrzymywana jest w tajemnicy.


Utrzymywana była w tajemnicy. Przecież zamek znaleziono już wcześniej. Fakt, nie chwalono się lokalizacją, ale nie zmienia to faktu, że stado młodych chłopów w czasie długiej zimy jakoś musi wypocząć a na typy intelektualistów to oni nie wyglądali. W sumie to po to dowalono stado Wiedźminów, mimo że w sadze ich nie było. Trzeba było pokazać czym się zajmują w tym zamku.

Cytat:Przecież te panie niczemu konkretnemu tam nie służyły. Imprezę równie dobrze można było przedstawić w wiedźmińskim gronie jako zwyczajną popijawę.

No można. Tylko ile można tylko pić. Mało ciekawy aspekt siedzenia w koszarach. No i chyba Wieśki mieli jakąś zmutowaną chuć. Toż Gerard żadnej babie nie przepuścił... I trzy miechy abstynencji? No ja tu widzę zamysł.

Cytat:Jeszcze gdyby Eskel po przemianie zrobił wśród nich jakąś krwawą jatkę - mogło to wówczas uprawdopodobnić późniejszą decyzję Geralta,  A tak? "Którędy do wyjścia? Tam! Ok to my już pójdziemy".  Zupełnie nie rozumiem po co to ten wątek został wsadzony do tego odcinka.

Przecież uciekały a miały zostać i Ciri ich desperacji nie zatrzymywała.

Cytat:Też jestem na tym etapie i zawodu nie czuję. Ale nie spodziewałem się po tym serialu nic dobrego. Ogólnie oceniłbym go jako "ujdzie".  I już pal sześć zgrzyty fabularne i znaczące oraz moim zdaniem niepotrzebne odejście od pierwowzoru. Największą bolączką tego serialu jest to, że mało angażuje widza a momentami nawet ociera się o nudę.  Ocena byłaby trochę gorsza  - ale uratował ją nieco 6 całkiem niezły odcinek.

Po pierwszym sezonie nie spodziewałem się trzymania pierwowzoru. A finał serii był dziadowski w porównaniu do całości więc wierność zakończyłaby się impotencją i powtórką z GoT. Zareagowali i to w drugim sezonie bardzo dobrze. Choć dłużyzny i nuda to faktycznie problem. Ale wydaje mi się, że to efekt oszczędzania rozwiązań fabularnych na przyszłe sezony. Chcą robić je po 8 odcinków, ale zakładam że w większej ilości. Już widzą, że oglądalność jest duża. Nie zarżną kury złotonośnej.
Sebastian Flak
Odpowiedz
Gawain napisał(a): A ja rozumiem i mi się ta myśl podoba. Otóż o ekranizację Sapka ciężko. Stworzył bogaty świat, ale clou tkwi w dyskusjach. W postaciach np. Regisa. No i w tym co się przydarza. Na ten przykład sraczka Triss. Słabo ekranowalna.
A to prawda. Często coś dobre wygląda w książce, ale jest trudne do przeniesienia na ekran. Widzów mógłby znużyć odcinek składający się głównie z przekomarzania się Ciri i Yarpena  i Geraltem noszącym Triss w krzaki.
Ogólnie sezon drugi zrobił na mnie lepsze wrażenie niż pierwszy. Historia Nivellena zgrabnie wpleciona w podróż Geralta i Ciri do Kaer Morhen. Niektóre wątki wprowadzone przez scenarzystów mają sens, a niektóre - nie wiem. Mam wrażenie, że mają służyć czemuś, co zobaczymy później. Na przykład ta cała historia z utratą mocy przez Yen i natknięcie się na elfy zapewne służy nawiązaniu jakiejś relacji między Yen i Fringillą a Francescą. Chociaż tu trochę pojechali z fantazją, jeśli chodzi o Babę Jagę z chaty na bazyliszkowej nodze. Zauważyłam też, że niektóre rzeczy, które w książkach są opowiedziane, tu po prostu pokazano. Na przykład to, jak Lydia załatwiła sobie twarz.
Chociaż koncepcja Fringilli nadal mi się nie podoba. Chyba nie będzie wizyty w pozostającym w ciągłym upojeniu Touissaint i sceny w bibliotece.
No i pewne motywy mogli sobie darować, chociażby burdel w Kaer Morhen. A pewne sceny wyszły śmiesznie. To na przykład:
Spoiler!
Widziałam też, jak znajomi nabijają się z fejkowo stukającego wiadra Duży uśmiech
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
Dla mnie za słabo jest ograny ten serial, żeby wytrzymać więcej niż jeden odcinek. Zwłaszcza kreacja charczącego Cavilla aka "przekaz mojej mimiki twarzy 24/7 to: gardzę wami wszystkimi". Dla mnie geralt w serialu jest bardzo nienaturalny, a przez to śmieszny i krindżowy, kiedy wkurwionym warkoszeptem prawi kudłatemu swoje morały o krwi i miłości.
Poza tym mam też wrażenie, że cała reszta jest po prostu średnia? Sceny walk nie są technicznie zbyt ciekawe, Geralt jest główną postacią, więc wiadomo, że ma god mode, przez co nie budzą żadnych emocji, choćby scenarzyści się zesrali. IMO jeśli już je robią tak długie jak naparzanka z bruxą, to powinni skupić się bardziej na zaprezentowaniu jakoś wiedźmińskiego fachu, albo to znacznie skrócić i skupić się bardziej na innych rzeczach. Jakby geralt z kudłatkiem tłukli bruxę krócej a pogadali sobie dwa razy dłużej (o ile byłoby to dobrze zrobione) to outcome byłby lepszy.
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
Iselin napisał(a): A to prawda. Często coś dobre wygląda w książce, ale jest trudne do przeniesienia na ekran. Widzów mógłby znużyć odcinek składający się głównie z przekomarzania się Ciri i Yarpena  i Geraltem noszącym Triss w krzaki.
Ogólnie sezon drugi zrobił na mnie lepsze wrażenie niż pierwszy. Historia Nivellena zgrabnie wpleciona w podróż Geralta i Ciri do Kaer Morhen.

Ogólnie Nivellen zrobił dobre wrażenie. Jak nawiązania do Opowiadań będą takie lekkie to będzie dobrze.



Cytat:
Niektóre wątki wprowadzone przez scenarzystów mają sens, a niektóre - nie wiem. Mam wrażenie, że mają służyć czemuś, co zobaczymy później. [/b]Na przykład ta cała historia z utratą mocy przez Yen i natknięcie się na elfy zapewne służy nawiązaniu jakiejś relacji między Yen i Fringillą a Francescą. Chociaż tu trochę pojechali z fantazją, jeśli chodzi o Babę Jagę z chaty na bazyliszkowej nodze. Zauważyłam też, że niektóre rzeczy, które w książkach są opowiedziane, tu po prostu pokazano. Na przykład to, jak Lydia załatwiła sobie twarz.

Koncepcje się zmieniały.

https://www.serialowa.pl/310773/wiedzmin...ete-sceny/

Na ten przykład Cavill wpływał na scenarzystów, żeby nie odlatywali a scena śmierci Eskela została uczłowieczona. Polecam art.


Cytat:No i pewne motywy mogli sobie darować, chociażby burdel w Kaer Morhen.

Sami o tym mówią, to wynikło z koncepcji pokazania typowego zimowania Wieśków. Stąd też namnożenie postaci, które jedyne co zrobiły to umierały w ostatnim odcinku.

Cytat:A pewne sceny wyszły śmiesznie. To na przykład:
Spoiler!
Widziałam też, jak znajomi nabijają się z fejkowo stukającego wiadra  Duży uśmiech

No fakt. Aż odtworzyłem jeszcze raz.

Dragula napisał(a): Dla mnie za słabo jest ograny ten serial, żeby wytrzymać więcej niż jeden odcinek. Zwłaszcza kreacja charczącego Cavilla aka "przekaz mojej mimiki twarzy 24/7 to: gardzę wami wszystkimi". Dla mnie geralt w serialu jest bardzo nienaturalny, a przez to śmieszny i krindżowy, kiedy wkurwionym warkoszeptem prawi kudłatemu swoje morały o krwi i miłości.
Poza tym mam też wrażenie, że cała reszta jest po prostu średnia? Sceny walk nie są technicznie zbyt ciekawe, Geralt jest główną postacią, więc wiadomo, że ma god mode, przez co nie budzą żadnych emocji, choćby scenarzyści się zesrali. IMO jeśli już je robią tak długie jak naparzanka z bruxą, to powinni skupić się bardziej na zaprezentowaniu jakoś wiedźmińskiego fachu, albo to znacznie skrócić i skupić się bardziej na innych rzeczach. Jakby geralt z kudłatkiem tłukli bruxę krócej a pogadali sobie dwa razy dłużej (o ile byłoby to dobrze zrobione) to outcome byłby lepszy.

Jakby nie Cavill to pewnie scenarzyści by jeszcze bardziej odlecieli. Dobrze, że to fan. Poza tym ten efekt nijakości to właśnie wynika z poszatkowania całości, dopisywania genialności przez scenarzystów i kręcenia wielu scen, które finalnie wypadają. Wychodzą od przepisu na sałatkę Cezar a kończy się na warzywnej. Dobrze, że w ogóle jadalnej, nawet smacznej...
Sebastian Flak
Odpowiedz
Cytat:Jakby nie Cavill to pewnie scenarzyści by jeszcze bardziej odlecieli. Dobrze, że to fan. Poza tym ten efekt nijakości to właśnie wynika z poszatkowania całości, dopisywania genialności przez scenarzystów i kręcenia wielu scen, które finalnie wypadają. Wychodzą od przepisu na sałatkę Cezar a kończy się na warzywnej. Dobrze, że w ogóle jadalnej, nawet smacznej...
Jeśli chodzi o nijakość, to wydaje mi się, że to kolejny serial, który Netflix robi po prostu podręcznikowo. Wielu showrunnerów nie ma doświadczenia ani talentu, a więc i pomysłów na to co kręcą. To jest oglądalne i w ogóle, ale jeśli ktoś zna te historie, bo czytał już wcześniej książki, to to jest po prostu zbyt nudne, historie z opowiadań wydają się być odhaczone, żeby było, a to co dodają od siebie też nie jest ciekawe
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
Dragula napisał(a):
Cytat:Jakby nie Cavill to pewnie scenarzyści by jeszcze bardziej odlecieli. Dobrze, że to fan. Poza tym ten efekt nijakości to właśnie wynika z poszatkowania całości, dopisywania genialności przez scenarzystów i kręcenia wielu scen, które finalnie wypadają. Wychodzą od przepisu na sałatkę Cezar a kończy się na warzywnej. Dobrze, że w ogóle jadalnej, nawet smacznej...
Jeśli chodzi o nijakość, to wydaje mi się, że to kolejny serial, który Netflix robi po prostu podręcznikowo. Wielu showrunnerów nie ma doświadczenia ani talentu, a więc i pomysłów na to co kręcą. To jest oglądalne i w ogóle, ale jeśli ktoś zna te historie, bo czytał już wcześniej książki, to to jest po prostu zbyt nudne, historie z opowiadań wydają się być odhaczone, żeby było, a to co dodają od siebie też nie jest ciekawe

Bez przesady. Sapek koncertowo rozjechał zakończenie Sagi. Opowiadania, wiadomo. Były super i tutaj grzebanie w nich to przepis na pogorszenie jakości. Ale tu widać, że przynajmniej scenarzyści starają się motyw koniunkcji ratować. I to na tyle dobrze, że może go nie zarżną. Po usłyszeniu, że to ma być adaptacja a nie ekranizacja i obejrzeniu pierwszego sezonu byłem rozczarowany. Ot, drugi Miecz Prawdy poczęli wydalać. Ale nie, jednak czerpią z bogatego świata i jest nadzieja, że wyjdzie spin-off albo wierna ekranizacja na barach sukcesu serialu. Drugi sezon był lepszy. Trzeci może być doinwestowanym cackiem.
Sebastian Flak
Odpowiedz
[Obrazek: 269811992_303052925168055_64496842704489...e=61CAD86C]
Sebastian Flak
Odpowiedz
Tak mnie naszło. Oglądam jednocześnie Wiedźmina od Netflixa i Koło Czasu od Amazona. Oryginały książkowe bardzo różne. Ale adaptacje ogląda się zadziwiająco podobnie.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
Obejrzałem w 2 dni i odczekałem 2 dni żeby się ułożyło. Wg mnie generalnie zrypali sprawę i jeśli do czegoś ten serial zmierza, to prawie na pewno nie do tego samego, co książki. Serial nawet nie jest wykolejony, jak już się obawiałem w sezonie 1 - po prostu jedzie po innym torze. Żeby nie było - nie jestem książkowym purystą. To jest jasne, że przy zmianie medium treść też powinna się zmienić, bo niektórych rzeczy, jak wewnętrzne monologi bohaterów, czy narracji, zgrabnie oddać na obrazie się nie da. Zresztą, adaptacja nie musi być ekranizacją, a może być nawet luźna, i się bronić. Obrona będzie skuteczna pod warunkiem, że scenariusz będzie lepszy, niż ten ektsrahowalny ze źródła. Niestety tak nie jest w tym przypadku.

Spróbuję wysłowić moje główne zarzuty.

Prawie wszystkie dodane/zmienione wątki są trochę z dupy, a trochę bez sensu. W najlepszym razie były zapychaczem (wątek pseudośledczy z monolitami, prawie wszystko z Fringillą, Cahirem i elfami), w najgorszym razie sprawiały, że działania bohaterów przestawały być koherentne. Na ogół też nie udawało się ich sprawnie spiąć. W pewnym momencie serial dostał "syndromu Jamesa Bonda" - dany bohater ma nagle nowy cel i dokądś zmierza, ale zostało to podane w taki sposób, że powód i motywacja gdzieś umykają, bo scenarzyści zwracają na to jeszcze mniej uwagi, niż widz. Np. w pewnym momencie wszyscy z jakichś powodów zmierzali do Cintry, ale za cholerę nie potrafiłem stwierdzić dokładnie dlaczego. Prześledziłem powody głównej trójki i się nie dziwię, dlaczego miałem z tym kłopot jadąc z pamięci:
Spoiler!

Pomimo natłoku wątków w dialogach jest nuda i nic się nie dzieje. Prawie wszystkie są prowadzone tak, jakby obecna rozmowa była najbardziej dramatycznym wydarzeniem w życiu jej uczestników, ale na ogół nie jest wypowiadane nic istotnego dla fabuły. Szczególnie jest to wyraźne w rozmowach Tissai z... każdym? Dialogi Geralta z Ciri też cierpią z tego powodu, bo scenarzyści najwyraźniej uznali że wbijanie młotkiem widzowi jak to Geralt poczuwa się do chronienia Ciri za pomocą 93 izomorficznych dialogów jest wskazane.

Błędy, które powinny być katastrofalne w skutkach nie mają konsekwencji. Francesce odwidziało się dotrzymać swojej części umowy z Fringillą po tym, jak urodziła dziecko? Spoko, brak konsekwencji (przynajmniej ze strony Fringilli). Dara rezygnuje jednostronnie ze współpracy z redańskim mistrzem szpiegów i przyznaje się do szpiegowania Francesce? No biggie.

Bohaterowie mają wątłe motywacje i działają w sposób dla siebie niecharakterystyczny. Pod tym względem wątek Yennefer to katastrofa. Idzie w deal z Voleth Meir, demonem, który się żywi bólem (powinna wiedzieć lepiej), postanawia wykraść Geraltowi Ciri i złożyć ją w ofierze, po czym robi zwrot o 180 stopni i wygląda na to, że sezonie 3 będzie jej matkować/mentorować. Z Jaskra do reszty zrobili Jar-Jar-Binksa robiącego za comic relief w najmniej odpowiednich momentach (czy wszystko teraz musi naśladować MCU?). Vesemir jest opętany ideą tworzenia nowych wiedźminów z krwi Ciri. Przypomnę, że
Spoiler!
O Vesemirze co i rusz słyszymy, że jest jak taki stary ojciec/mentor dla wiedźminów, ale z jego zachowania i dialogów to nie wynika. Jest raczej niezbyt mądry i... ciapowaty?

Przy okazji Vesemira, w serialu spierdzielili doszczętnie charakteryzację wiedźminów. W drugim odcinku Eskel sprowadza do Kaer Morhen dosłownie burdel na kółkach a wiedźmini są pokazani jako rozwydrzeni futboliści z bractwa amerykańskiego college'u. Podobno świetnie wyszkoleni, wyspecjalizowaniu w zabijaniu potworów, z wyostrzonymi zmysłami pozwalającymi słyszeć czyiś puls na odległość, z detektorami magii na szyjach, a jak przychodzi co do czego, to dają się zabić we śnie przez opętaną dziewczynkę i padają jak redshirty z GoT w walce z dwoma bazyliszkami.
Ogólnie brakuje backgroundu wiedźminów i szerzej zgrabnego worldbuildingu (co i rusz pada coś o np. koniunkcji sfer, ale nic nigdy nie jest wyjaśniane), co jest o tyle dziwne, że Aretuza i czarodziejki zajęły połowę sezonu 1. A tu nic, pomimo, że serial jednak nazywa się Wiedźmin, a nie Czarodziejka.

Mimo, że w odróżnieniu od sezonu 1 fabuła w sezonie 2 jest w zasadzie liniowa z okazjonalnymi i jasno zaznaczonymi flashbackami, to akcja wydaje się bardziej chaotyczna i poćwiartowana. Pamiętam 2 przykłady, które były wyjątkowo rażące.

1. Ciri(?) rozpękała ziemię, że szczelina doszła do murów Cintry kilka kilometrów(?) dalej -> kamera na żołnierzy, którzy natychmiast domyślają się, że to wina Yennefer i Ciri, które stoją obok resztek monolitu -> kamera na Nilfgaardczyków jak na koniach wyjeżdżają przez bramę miasta -> walka przy dziurze po monolicie, wszystko na przestrzeni kilku sekund Duży uśmiech

2. Gdy Geralt domyśla się, że Voleth Meir opętała Ciri, to wskakuje na konia i rusza w galopie do Kaer Morhen, a Yennefer za nim krzycząc, by ten się zatrzymał i jej wysłuchał. Następuje cięcie i przeskok do momentu, gdy docierają do Kaer Morhen, a Yeneffer nadal jedzie za Geraltem wykrzykując dokładnie to samo. Albo Kaer Morhen jest wyjątkowo blisko Cintry, albo galopowali bez przystanków kilka tygodni, Yennefer ciągle kilka metrów za Geraltem.

Opcja 2 wydaje się bardziej prawdopodobna, bo Kaer Morhen w ogóle wydaje się być łatwe do znalezienia, niczym przydrożna tawerna. Rience np. nie ma z tym żadnego problemu - pojawia się tam w następnym odcinku po tym, w którym tam wyrusza, nie osiąga żadnego zamierzonego celu, po czym wraca do... Oxenfurtu?

Przy okazji montażu, niektóre sceny były niepoważne. Ucieczka Yennefer z Cahirem była groteskowa. Zdążyła uwolnić Cahira, podbiec do jednego koksownika i go przewrócić, podbiec do drugiego i go przewrócić, a potem przebiec się na tył ruin i wskoczyć na wygodnie wypozycjonowanego konia, wszystko to w niewygodnej kiecce. Nikt nie zareagował, 0 pościgu. Yhh...

Końcowy plot twist i zarazem face reveal są co najmniej przedwczesne. Tak się zastanawiałem, jak wybrną z pokazania Emhyra var Emreisa (jakaś kamera zza pleców w sali tronowej?), a tu proszę, bez cackania Uśmiech

Wątki z Fringillą, Cahirem i Francescą można by wyjebać i nic by się nie stało, a może nawet byłby czas na poskładanie do kupy ważniejszych fragmentów fabuły?

No i pozostaje właśnie pytanie, co właściwie było wątkiem głównym? Z konstrukcji sezonu i czego dotyczył punkt kulminacyjny (egzorcyzmy Ciri), to chyba Voleth Meir. A tak naprawdę, to chyba Ciri i Przepowiednia. Problem w tym, że wątek Ciri i Przepowiedni był trochę ortogonalny do tego z Voleth Meir i dużo mniej eksplorowany, co dezorientuje jeszcze bardziej.

Z pomniejszych uwag, to
- Bohaterowie zazwyczaj byli za "czyści". Zbroja Geralta a la Batman, której tylko sutków brakowało, była zwykle nieskazitelna, Ciri na ogół w pełnym idealnym make up'ie, etc.
- Geralt generalnie był oddany dobrze, chociaż zbyt białorycerski w porównaniu z książkowym.
- Nikt nie nosi okryć głowy, czy nawet ogólnie czegoś cieplejszego w zimowym klimacie. Jeszcze można by przyjąć, że wiedźmini nie muszą, bo mutanci, ale Ciri?
- Z kolei zbroje już by im się przydały, ale widocznie jedyne zbroje ze zbrojowni Kaer Morhen zawłaszczyli Geralt i Vesemir.
- Starcy wśród elfów.
- Trochę mało potworów jak na adaptację sagi o łowcy potworów.
- Niedorozwinięty wątek polityczny, pomimo poświęcenia mu dość sporo czasu.
- Bezsensowne konflikty-zapychacze jak np. z Yeneffer w Aretuzie (miała osobiście ściąć Cahira by udowodnić tym... coś?), Triss - Tissaia, Tissaia - Vilgeforz, itd. które ogólnie nie miały większego znaczenia.

Ten sezon ma kilka plusów, chociaż niestety są przyćmione przez fundamentalne wady powyżej.
- Pierwszy odcinek mi się podobał i niepotrzebnie nakręcił na resztę sezonu, ale jednocześnie nie miał praktycznie żadnego związku z resztą sezonu. To swoją drogą pokazuje, że być może serial lepiej by się sprawdził w formule "przygód Geralta" - każdy odcin to adaptacja opowiadania. Tak samo było w pierwszym sezonie, gdzie pierwszy odcin pełnił w sumie podobną rolę.
- Widać większy budżet, w sezonie 1 czasami postacie i plenery wyglądały jakoś nie na miejscu (pastelowo?), tutaj zdarzało się to znacznie rzadziej.
- Dijkstra. Graham McTavish ma świetną prezencję na ekranie i miał całkiem dobre sceny.
- Utwór śpiewany przez Joey'a Batey'ego znów się broni.

To chyba tyle.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości