To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Czy minister kultury ma prawo nie czytać Olgi Tokarczuk?
#1
Tytuł wątku wziąłem z poniższego artykułu:
https://ksiazki.wp.pl/czy-minister-kultu...925143681a

Ostatnio podniosło się larum z tego powodu, że obecny minister kultury (PiS) Piotr Gliński przyznał, że nigdy nie dokończył żadnej książki Olgi Tokarczuk, choć próbował. Wypowiedź ta padła w kontekście nominacji pisarki do Nobla literackiego.

Tradycyjnie przejrzałem różne artykuły na ten temat, swoje zainteresowanie kierując przede wszystkim na komentarze pod artykułami lub w mediach społecznościowych. Internetowi komentatorzy są niemal jednogłośni. To wielki wstyd i hańba, że minister kultury nie zna tak znanej i wielokrotnie nagradzanej polskiej pisarki. Mniej więcej w tym tonie jest utrzymana krytyka postawy Glińskiego w zalinkowanym artykule. O ile Kowalskiemu wolno się znudzić jakimś ważnym pisarzem, dziełami uznanymi za wybitne i ważne, to minister kultury jest zobowiązany zawodowo czytać takich pisarzy jak Tokarczuk od deski do deski niczym zawodowy krytyk literacki. Z tym że o ile krytyk ma prawo wyrazić się negatywnie na temat jakiegoś dzieła czy pisarza, niezależnie od tego jak bardzo będzie uznany, tak zadaniem ministra kultury jest promować i wspierać takich polskich pisarzy bez względu na osobisty odbiór jego twórczości:

Jest jednak mały problem: po pierwsze Piotr Gliński jest jednak ministrem kultury, więc wobec niego oczekujemy nieco wyższych standardów. Tam, gdzie my możemy książkę porzucić, on powinien brnąć dalej, choćby z racji zajmowanego stanowiska. Niech się wypowiada, ale po przeczytaniu całości. Taka – że tak powiem – praca i za to mu płacą, żeby czytał, oglądał, orientował się i wspierał polskich twórców, a nie wypowiadał się o nich lekceważąco.
(...)
Tak więc to, co wypada nam – przyznanie się, że tej czy tamtej autorki nie zmęczyliśmy i odłożyliśmy, albo, że nowa Agnieszka Holland nas znudziła – nie do końca wypada ministrowi Glińskiemu. On musi promować kulturę w świecie, w którym jest ona uznawana za nieistotną. On powinien fotografować się z Olgą Tokarczuk i zachęcać wszystkich do czytania jej książek. On ma wręcz obowiązek starać się poznać jej punkt widzenia na świat w ramach poszerzania swoich horyzontów.

Jednak większość internetowych krytyków jest w swojej ocenie Glińskiego bardziej surowa:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7...rczuk.html

Cytat:kazek100

Niesamowite. Minister kultury oficjalnie przyznaje, że nie jest w stanie obcować z literaturą na jakimś tam poziomie. Strach pomyśleć, co by było, gdyby na studiach musiał zapoznać się z Ulissesem albo Braćmi Karamazow.

Panie ministrze, Pan się nie martwi. Zawsze pozostaje Panu Sienkiewicz, Wharton i Paulo Coehlo. Nie wiem, czy da Pan radę z Żeromskim (fakt, prezydent Duda musiał czytać w skrócie), ale może kiedyś.
Cytat:antropoid

GŁĄBY JUŻ TAK MAJĄ - że jak się nawet wezmą za mądrą książkę, to nie potrafią jej przebrnąć.

Zostań przy prostych bajkach piotruś - np. autobiografii jarka "balbiny"
https://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/...7b#slajd-1
Cytat:Grzesiek Romański#SilniRazem@GrzesieRomanski

Wchodzi Gliński do księgarni.
- Są książki? 
- Są. 
- To przepraszam.
Cytat:Ela@pigmalion55

Przychodzi Gliński do biblioteki i mówi:

– Chciałbym wypożyczyć książkę.

– A co by Pan chciał? Coś z literatury lekkiej? – pyta bibliotekarka

– Może być ciężka. Przyjechałem limuzyną z kierowcą – odpowiada Gliński.
[url=https://www.facebook.com/pawel.lisiak][/url]

I jak sobie czytam takie komcie, to się zastanawiam, czy naprawdę chodzi o to, że Glinski jest ministrem kultury i się zbłaźnił tym, że nie zna Tokarczuk, czy chodzi o to, że Gliński będąc ministrem kultury nie tylko się nie zachwyca Tokarczuk, ale nawet nie może jej dokończyć, co jest niepoprawne politycznie?

Czy minister kultury ma prawo mieć własne zdanie?
Odpowiedz
#2
Ma prawo, ale mógł to zachować dla siebie, bo jako minister kultury powinien wspierać Olgę Tokarczuk.
Odpowiedz
#3
Widzę to podobnie jak przedmówca. Jako osoba prywatna ma prawo czytać co chce, ale jako osoba publiczna nadzorująca kwestie kultury powinien był przeczytać. A jeżeli nie przeczytał, to się tym nie chwalić. A jeżeli już, to może nie w kontekście nominacji do Nobla. Bo to, pomijając powyższy hejt, może być odebrane jako próba zdystansowania się do autorki w stylu, "Ma tak fatalny styl, że nie przebrnąłem przez żaden z jej bohomazów, ale wyrażam to nieco uprzejmiej, mój drogi elektoracie. Więc nie czujcie się niekofortowo, wasz kochany minister też poległ na czytaniu, jestem jednym z was.".

Czy to usprawiedliwia hejt, nie sądzę, ale na bekę sobie zasłużył. Choć i tak kwestii, jak za ministerialną pensję przeżyć do pierwszego, nie przebije.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#4
towarzyski.pelikan napisał(a): I jak sobie czytam takie komcie, to się zastanawiam, czy naprawdę chodzi o to, że Glinski jest ministrem kultury i się zbłaźnił tym, że nie zna Tokarczuk, czy chodzi o to, że Gliński będąc ministrem kultury nie tylko się nie zachwyca Tokarczuk, ale nawet nie może jej dokończyć, co jest niepoprawne politycznie?Czy minister kultury ma prawo mieć własne zdanie?

Niech zgadnę. Tokarczuk powiedziała albo napisała coś co jest nie w smak Partii i dlatego przychodzisz bronić Glińskiego? Jeśli okoliczności są inne to proszę o wskazanie jakich innych książek urzędujący minister kultury (sic!) nie przeczytał i stwierdził konieczność chwalenia się tym faktem.

Osobiście nie zachwycam się Tokarczuk, nie widzę w jej książkach nic wyjątkowego, ale nie wpadłbym na pomysł, żeby ni z gruszki ni z pietruszki wszystkich o tym informować. A będąc ministrem kultury wstydziłbym się w ogóle przyznawać, że jakąkolwiek książkę nie przeczytałem do końca.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
#5
I dlatego ja nigdy nie będę ministrem kultury, bo liczba niedoczytanych książek w moim przypadku jest po sufit (nie tylko Tokarczuk), a opasłe Księgi Jakubowe próbowałem strawić bezskutecznie z pięć razy.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#6
Do szkoły nie chodziłeś, że nie wiesz, jak to się robi? Czyta się streszczenie i udaje, że się czytało książkę. Przy czym najlepiej korzystać z tego samego streszczenia, które czytał nauczyciel. Nawet minister tyle potrafi.
Odpowiedz
#7
Lampart napisał(a): Ma prawo, ale mógł to zachować dla siebie, bo jako minister kultury powinien wspierać Olgę Tokarczuk.
Dlaczego powinien ją wspierać?

bert04

Cytat:A jeżeli nie przeczytał, to się tym nie chwalić. A jeżeli już, to może nie w kontekście nominacji do Nobla. Bo to, pomijając powyższy hejt, może być odebrane jako próba zdystansowania się do autorki w stylu, "Ma tak fatalny styl, że nie przebrnąłem przez żaden z jej bohomazów, ale wyrażam to nieco uprzejmiej, mój drogi elektoracie. Więc nie czujcie się niekofortowo, wasz kochany minister też poległ na czytaniu, jestem jednym z was.".


Można tak to zinterpretować, ale pytanie: co w tym złego? Czy jeśli uważa, że Tokarczuk tworzy chłam, jako minister kultury, powinien ten chłam chwalić i promować, czy przeciwnie - jako specjalista od kultury - powinien się od chłamu odcinać?

Socjopapa

Cytat:Niech zgadnę. Tokarczuk powiedziała albo napisała coś co jest nie w smak Partii i dlatego przychodzisz bronić Glińskiego? Jeśli okoliczności są inne to proszę o wskazanie jakich innych książek urzędujący minister kultury (sic!) nie przeczytał i stwierdził konieczność chwalenia się tym faktem.


Minister wyznał, że nie doczytał żadnej z jej powieści zapytany przez dziennikarkę o to, co sądzi o jej twórczości. Nie oświadczył tego na ścianie fejsbuka. Miał skłamać i powiedzieć Olejnik, że pożera książki Tokarczuk jak Reksio szynkę? Uczciwie powiedział, że jej nie zna, choć próbował się zapoznać.

Cytat:Osobiście nie zachwycam się Tokarczuk, nie widzę w jej książkach nic wyjątkowego, ale nie wpadłbym na pomysł, żeby ni z gruszki ni z pietruszki wszystkich o tym informować. 


Nie powiedział tego ni z gruszki ni z pietruszki. Może najpierw zapoznaj się z sytuacją, zanim się wypowiesz na jakiś temat. 

Cytat:A będąc ministrem kultury wstydziłbym się w ogóle przyznawać, że jakąkolwiek książkę nie przeczytałem do końca.
A co w tym złego, że się nie przeczytało książki do końca? Minister kultury powinien mądrze wykorzystywać swój czas. Nie płacimy mu za czytanie kiepskich czytadeł, oczywiście zakładając, że za takie uważa powieści Tokarczuk.

Sofeicz napisał(a): I dlatego ja nigdy nie będę ministrem kultury, bo liczba niedoczytanych książek w moim przypadku jest po sufit (nie tylko Tokarczuk), a opasłe Księgi Jakubowe próbowałem strawić bezskutecznie z pięć razy.
Co świadczy o tym, że szanujesz swój czas i zasadniczo czytasz dla przyjemności. 

Ja rozumiem, że od krytyków się wymaga czytania wszystkiego, o czym się pisze, mówi, o czym jest głośno, bo krytyk ma odwalać robotę za tych niespecjalistów. "Nie musisz tego czytać, zrobiłem to za Ciebie", ale minister kultury? Rly? Ja bym chciał, żeby czytał dobre książki.
Odpowiedz
#8
towarzyski.pelikan napisał(a): Minister wyznał, że nie doczytał żadnej z jej powieści zapytany przez dziennikarkę o to, co sądzi o jej twórczości.

Przebuk, jest politykiem. Umie (jeśli nawet nic innego nie umie) okrągłymi słowami nic nie powiedzieć, zamiast ostentacyjnie, że tej (w domyśle lewaczki) nie jest w stanie strawić.

towarzyski.pelikan napisał(a): Miał skłamać i powiedzieć Olejnik, że pożera książki Tokarczuk jak Reksio szynkę?

Miał się nie kompromitować i nie ujawniać, że właściwie to uważa jej twórczość za niedające się czytać gówno w sytuacji gdy w związku z Noblem nazwisko Tokarczuk szeroko rozeszło się w świecie. Nie kopie się dołków pod "swoimi". No chyba, że wstawanie z kolan sprowadza się do wypięcia zadka.

towarzyski.pelikan napisał(a): A co w tym złego, że się nie przeczytało książki do końca?

W moim wszechświecie bardzo dużo. Dlatego książki, których nie doczytałem i nie doczytam mogę policzyć na palcach jednej ręki. A nieraz naciąłem się na wyrób książkopodobny.

towarzyski.pelikan napisał(a): Minister kultury powinien mądrze wykorzystywać swój czas. Nie płacimy mu za czytanie kiepskich czytadeł, oczywiście zakładając, że za takie uważa powieści Tokarczuk.

Nie płacimy mu za czytanie książek, tylko za organizowanie wspierania polskiej kultury, również na forum międzynarodowym. Kopanie dołków pod potencjalną noblistką, bo ideologicznie nie pasuje, nie jest realizacją tych funkcji.

towarzyski.pelikan napisał(a): Ja bym chciał, żeby czytał dobre książki.

A ja bym chciał, żeby nie był dzbanem i myślał dalej niż chwilowy interes Partii.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
#9
Socjopapa napisał(a): A ja bym chciał, żeby nie był dzbanem i myślał dalej niż chwilowy interes Partii.
Szczerze mówiąc, to możliwym jest, że jego akcja przyczyni się do promocji prozy Tokarczuk pozytywnie. No bo doda jej łatkę prorokini, co to prześladowana jest we własnym, obskuranckim kraju. Niestety wizerunek Polski na tym nie zyska.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#10
No i wykrakali Duży uśmiech Teraz jeszcze pokojowy Nobel dla Grety i prawica się przekręci z bólu dupy Duży uśmiech
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Odpowiedz
#11
towarzyski.pelikan napisał(a): Dlaczego powinien ją wspierać?

Cóż, jego partia postulowała, że za granicą należy okazywać solidarność, promować polskość i tak dalej. Było to wprawdzie na kanwie pewnych sporów politycznych w Brukseli, ale standardy sami takie wyznaczyli. Znaczy, jeżeli za granicą zakaszamy jakiegoś Nobla, to wspierać, wspierać i jeszcze raz wspierać, polskie to dobre i tak dalej.

Cytat:Można tak to zinterpretować, ale pytanie: co w tym złego? Czy jeśli uważa, że Tokarczuk tworzy chłam, jako minister kultury, powinien ten chłam chwalić i promować, czy przeciwnie - jako specjalista od kultury - powinien się od chłamu odcinać?

Są dwie możliwości.

Albo nie uważa za chłam, wtedy jego wypowiedź była szczera, jednakże świadczy o zdolnościach przyswajania nieco trudniejszych materiałów.

Albo uważa za chłam, wtedy jego wypowiedź była nieszczera, świadczy o chęci przypodobaniu się elektoratowi, który podobnie nie czyta książek do końca.

W Twojej argumentacji minister jest więc szczery i nieszczery jednocześnie, istny Schroedinger.

Cytat:Minister wyznał, że nie doczytał żadnej z jej powieści zapytany przez dziennikarkę o to, co sądzi o jej twórczości. Nie oświadczył tego na ścianie fejsbuka. Miał skłamać i powiedzieć Olejnik, że pożera książki Tokarczuk jak Reksio szynkę? Uczciwie powiedział, że jej nie zna, choć próbował się zapoznać.

No nie wiem, jak zaczynał czytać, to trochę zna, a jak nie dokończył, to może też z innych powodów, niż braku czasu. Politycy żyją głównie z tego, że potrafią się posługiwać językiem. "Politycznym", jak się przyjęło mówić, albo "dyplomatycznym" nawet. Więc mógł to sformułować tak, żeby nie dawać ani ujmę sobie, ani urzędowi, ani nie kłamać, ani nie przesadzać. Jeżeli nie mógł, to może nie jest odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu.

Cytat:Nie powiedział tego ni z gruszki ni z pietruszki. Może najpierw zapoznaj się z sytuacją, zanim się wypowiesz na jakiś temat.

No właśnie, sytuacja i kontekst. Jeżeli pytanie było z zaskoczenia, można było walnąć jakimś ogólnikiem o "cieszymy się, że polska kultura" i tak dalej. Jeżeli chciał głębiej poprosić o późniejszą rozmowę. Nikt go nie zmuszał z pistoletem do relacjonowania, jak się zakończyły Księgi Jakubowe i ile ich było Oczko

Cytat:A co w tym złego, że się nie przeczytało książki do końca? Minister kultury powinien mądrze wykorzystywać swój czas. Nie płacimy mu za czytanie kiepskich czytadeł, oczywiście zakładając, że za takie uważa powieści Tokarczuk.

Akurat zawodem ministra kultury jest chyba znajomość polskiej kultury. W Twoim linku był przykład wiceministra, też kultury, który nie miał czasu oglądać Idy.

Dodajmy, że akurat ten minister zasłynął też z tego, że na podstawie "nieoglądania" podejmuje polityczne decyzje. "Klątwy" nie oglądał, no bo nie musiał, ale dotacje cofał. Ale o tym akurat głośno było. Natomiast nie zapominajmy, że swoje urzędowanie na stołku ministra zaczynał od tej małej afery:

Przedtem:

https://www.tvn24.pl/wroclaw,44/prof-gli...96089.html

Potem:

https://polskieradio24.pl/5/3/Artykul/15...sly-skutek

Tak więc, owszem, nieznajomość jest ujmą, tym większą, im bardziej należy do jego "pracy".
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#12
Socjopapa napisał(a): Przebuk, jest politykiem. Umie (jeśli nawet nic innego nie umie) okrągłymi słowami nic nie powiedzieć, zamiast ostentacyjnie, że tej (w domyśle lewaczki) nie jest w stanie strawić.

Miał się nie kompromitować i nie ujawniać, że właściwie to uważa jej twórczość za niedające się czytać gówno w sytuacji gdy w związku z Noblem nazwisko Tokarczuk szeroko rozeszło się w świecie. Nie kopie się dołków pod "swoimi". No chyba, że wstawanie z kolan sprowadza się do wypięcia zadka.
Nie przyszło Ci do głowy, że może nie uważać Tokarczuk za "swoją"? Polskie obywatelstwo nie świadczy jeszcze o polskiej narodowości.

Cytat:W moim wszechświecie bardzo dużo. Dlatego książki, których nie doczytałem i nie doczytam mogę policzyć na palcach jednej ręki. A nieraz naciąłem się na wyrób książkopodobny


Ok, ale nadal nie rozumiem, co w tym złego. Póki co tylko opowiedziałeś o swoim upodobaniu do kończenia napoczętych książek, niezależnie od jakości. Znam mnóstwo takich osób jak Ty, to rodzaj zachowania kompulsywnego. Kiedyś miałem tak z filmami, szybko się okazało, że to uzależnienie od systemu oceniania na filmwebie. Musiałem obejrzeć do końca, żeby z czystym sumieniem wstawić to 2 czy 3/10. Teraz - jako dorosłemu już chłopu - śmiać mi się chce z tej młodzieńczej głupoty. Wszystko przed Tobą.

Cytat:Nie płacimy mu za czytanie książek, tylko za organizowanie wspierania polskiej kultury, również na forum międzynarodowym. Kopanie dołków pod potencjalną noblistką, bo ideologicznie nie pasuje, nie jest realizacją tych funkcji
No i tutaj jest pies pogrzebany - czy twórczość Tokarczuk przynależy do polskiej kultury?
Odpowiedz
#13
towarzyski.pelikan napisał(a): Nie przyszło Ci do głowy, że może nie uważać Tokarczuk za "swoją"? Polskie obywatelstwo nie świadczy jeszcze o polskiej narodowości.

Akurat minister jest przedstawicielem państwa polskiego. A nie regionalnego klubu ONR, który dzieli obywateli na "Prawdziwych Polaków" i resztę. Więc nawet jak on w duchu podziela naziolskie poglądy tych drugich, z racji funkcji jest zobowiązany wspierać tych pierwszych.

Cytat:Ok, ale nadal nie rozumiem, co w tym złego. Póki co tylko opowiedziałeś o swoim upodobaniu do kończenia napoczętych książek, niezależnie od jakości. Znam mnóstwo takich osób jak Ty, to rodzaj zachowania kompulsywnego. Kiedyś miałem tak z filmami, szybko się okazało, że to uzależnienie od systemu oceniania na filmwebie. Musiałem obejrzeć do końca, żeby z czystym sumieniem wstawić to 2 czy 3/10. Teraz - jako dorosłemu już chłopu - śmiać mi się chce z tej młodzieńczej głupoty. Wszystko przed Tobą.

Akurat przy książkach polecam metodę Harry'ego (tego z "Kiedy Harry spotkał Sally"). Już niejedną książkę w ten sposób pokonałem, jak była drętwa i nieskładna, czytałem ostatni rozdział. W paru przypadkach było na tyle ciekawe zakończenie, że chciało się doczytać resztę, w paru innych okazywało się, że można ten czas życia spożytkować lepiej

Cytat:No i tutaj jest pies pogrzebany - czy twórczość Tokarczuk przynależy do polskiej kultury?

Tak.

Następne pytanie.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#14
cobras napisał(a): No i wykrakali
Zabawnym by było, gdyby się okazało, że to właśnie ta wypowiedź zadecydowała, że któryś z jurorów postanowił na złość polskim prawakom zagłosować na Tokarczuk i że ten głos przeważył. Niestety, jeśli tak było, to się o tym nie dowiemy.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#15
Cytat:bert04
Akurat przy książkach polecam metodę Harry'ego (tego z "Kiedy Harry spotkał Sally"). Już niejedną książkę w ten sposób pokonałem, jak była drętwa i nieskładna, czytałem ostatni rozdział. W paru przypadkach było na tyle ciekawe zakończenie, że chciało się doczytać resztę, w paru innych okazywało się, że można ten czas życia spożytkować lepiej

A ja mam odwrotnie.
Czytam początki, bo zakładam, że autor na wstępie wystrzelał najlepszą amunicję.
Mam całą pokażną kolekcję przeczytanych początków - a wszystko przebija pierwsza strona "Kubusia Fatalisty".

PS. Już się minister zmitygował, właśnie słuchałem, jak chwalił, i wspaniałomyślnie stwierdził, że lepsza niż Dario Fo.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#16
bert04 napisał(a): Cóż, jego partia postulowała, że za granicą należy okazywać solidarność, promować polskość i tak dalej. Było to wprawdzie na kanwie pewnych sporów politycznych w Brukseli, ale standardy sami takie wyznaczyli. Znaczy, jeżeli za granicą zakaszamy jakiegoś Nobla, to wspierać, wspierać i jeszcze raz wspierać, polskie to dobre i tak dalej.
jw. czy twórczość Tokarczuk ma coś wspólnego z polskością poza tym, że pisarka ma polskie obywatelstwo?

Cytat:Są dwie możliwości.

Albo nie uważa za chłam, wtedy jego wypowiedź była szczera, jednakże świadczy o zdolnościach przyswajania nieco trudniejszych materiałów.

Albo uważa za chłam, wtedy jego wypowiedź była nieszczera, świadczy o chęci przypodobaniu się elektoratowi, który podobnie nie czyta książek do końca.

W Twojej argumentacji minister jest więc szczery i nieszczery jednocześnie, istny Schroedinger.
Nie rozumiem.

Cytat:No nie wiem, jak zaczynał czytać, to trochę zna, a jak nie dokończył, to może też z innych powodów, niż braku czasu. Politycy żyją głównie z tego, że potrafią się posługiwać językiem. "Politycznym", jak się przyjęło mówić, albo "dyplomatycznym" nawet. Więc mógł to sformułować tak, żeby nie dawać ani ujmę sobie, ani urzędowi, ani nie kłamać, ani nie przesadzać. Jeżeli nie mógł, to może nie jest odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu.


Moim zdaniem jego wypowiedź była bardzo dyplomatyczna.

Cytat:No właśnie, sytuacja i kontekst. Jeżeli pytanie było z zaskoczenia, można było walnąć jakimś ogólnikiem o "cieszymy się, że polska kultura" i tak dalej. Jeżeli chciał głębiej poprosić o późniejszą rozmowę. Nikt go nie zmuszał z pistoletem do relacjonowania, jak się zakończyły Księgi Jakubowe i ile ich było [Obrazek: wink.gif]

No właśnie to by było już ewidentne kłamstwo w ustach kogoś, kto np. Tokarczuk nie uważa za przedstawicielkę polskiej kultury. 

Cytat:Akurat minister jest przedstawicielem państwa polskiego. A nie regionalnego klubu ONR, który dzieli obywateli na "Prawdziwych Polaków" i resztę. Więc nawet jak on w duchu podziela naziolskie poglądy tych drugich, z racji funkcji jest zobowiązany wspierać tych pierwszych.
Ale piszemy o kulturze, która nie jest państwowa, tylko narodowa. Za "naziolskie" poglądy masz minusa, nie dlatego, że wspieram ONR, ale dlatego, że jestem przeciwny trywializowaniu nazizmu, a właśnie to robisz. Zrzucę to na karb Twojej niedojrzałości i tylko dlatego nie zgłoszę postu moderacji.


Cytat:Tak.

Następne pytanie.
Poproszę najpierw o uzasadnienie "tak".
Odpowiedz
#17
Cytat:jw. czy twórczość Tokarczuk ma coś wspólnego z polskością poza tym, że pisarka ma polskie obywatelstwo?
Może to, że pisze po polsku?
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#18
towarzyski.pelikan napisał(a): jw. czy twórczość Tokarczuk ma coś wspólnego z polskością poza tym, że pisarka ma polskie obywatelstwo?

Jeżeli nie rozumiesz/-ecie, że samo stawianie takiego pytania w tej formie jest symptomem naziolstwa, to dalsza dyskusja nie ma sensu.

Cytat:Nie rozumiem.

No bo jak przyznaje się do nieczytelnictwa, to dajesz/-ecie mu punkty za szczerość. A jak się nie przyznaje do (domniemanej) pogardy, to dajesz/-ecie mu punkty za nieszczerość.

Cytat:Moim zdaniem jego wypowiedź była bardzo dyplomatyczna.

Sądząc po reakcjach, jedna nie za bardzo.

Cytat:No właśnie to by było już ewidentne kłamstwo w ustach kogoś, kto np. Tokarczuk nie uważa za przedstawicielkę polskiej kultury. 

Jeżeli uważa, że Tokarczuk nie jest Polką, to niech wystąpi do MSWiA, żeby jej odebrać obywatelstwo. Jeżeli nie, to może niech przeczyta konstytucję.

Ale ja jednak sądzę, że Gliński nie podziela poglądów, które próbujesz /-jecie jemu imputować. O tym ministrze mam wprawdzie dosyć niskie mniemanie, ale nie aż tak, bez przesady.

Cytat:
Cytat:Akurat minister jest przedstawicielem państwa polskiego. A nie regionalnego klubu ONR, który dzieli obywateli na "Prawdziwych Polaków" i resztę. Więc nawet jak on w duchu podziela naziolskie poglądy tych drugich, z racji funkcji jest zobowiązany wspierać tych pierwszych.
Ale piszemy o kulturze, która nie jest państwowa, tylko narodowa. Za "naziolskie" poglądy masz minusa, nie dlatego, że wspieram ONR, ale dlatego, że jestem przeciwny trywializowaniu nazizmu, a właśnie to robisz. Zrzucę to na karb Twojej niedojrzałości i tylko dlatego nie zgłoszę postu moderacji.

A ja żałuję, że kontynuowałem dyskusję zamiast wlepić Ci / wam minusa za takie naziolskie wkładki. Składam to na karb Twojej / waszej fascynacji tymi miłymi facetami "kierujący<-mi> się zdrowym rozsądkiem, odporny<-mi> na różne mody, z twardym kręgosłupem, fajnymi wartościami"

I owszem, w "nazizmie klasycznym", czyli tym hitlerowskim, poddawanie w wątpliwość niemieckości własnych obywateli było na porządku dziennym, czy to z powodów rasowych, czy też politycznych. Wprawdzie dzisiejsi pogrobowcy tej ideologii a także fani podobnych nurtów już nie sięgają tak często do odmętów rasizmu, jak kiedyś. Niemniej nadal pokutuje tutaj teza, że swoją narodowość należy udowadniać, że ktoś z zewnątrz ma prawo ot tak wyrzucić inną osobę poza nawias, bo nie jest dostatecznie "prawdziwym polakiem".

A jak chcesz uzasadnienia, to przeczytaj sobie Konstytucję, zwłaszcza jej wstęp. Zacytuję:

my, Naród Polski - wszyscy obywatele Rzeczypospolitej,

zarówno wierzący w Boga

będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna,

jak i nie podzielający tej wiary,

https://www.sejm.gov.pl/prawo/konst/polski/kon1.htm

Cytat:Poproszę najpierw o uzasadnienie "tak".

Proszę najpierw o uzasadnienie wątpliwości. Wtedy może pochylę się nad nimi.

I nie, nie pójdę tropem Sofeicza, gdyż samo uzasadnianie polskości jest wchodzeniem w naziolską narrację, w której swoją narodowość trzeba udowadniać.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#19
Mamy też już pierwszego ojca sukcesu:

[Obrazek: 71941803_1729062767237068_32071093275422...e=5E1E4216]
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Odpowiedz
#20
bert04 napisał(a): Jeżeli nie rozumiesz/-ecie, że samo stawianie takiego pytania w tej formie jest symptomem naziolstwa, to dalsza dyskusja nie ma sensu.
1. Stawianie tego pytania jest naturalne dla kogoś kto nie utożsamia ze sobą narodowości i obywatelstwa. Widzę, że mam do czynienia z osobą niedouczoną, która stawia znak równości pomiędzy tymi pojeciami i w swojej ignorancji mnie oskarża o nazizm. Propagowanie ustrojów totalitarnych jest w Polsce karalne, więc rozumiem, że widzimy się w sądzie?
Czy może wreszcie nadrobisz braki w wiedzy?
http://kaszebsko.com/narodowosc-a-obywatelstwo

Cytat:No bo jak przyznaje się do nieczytelnictwa, to dajesz/-ecie mu punkty za szczerość. A jak się nie przyznaje do (domniemanej) pogardy, to dajesz/-ecie mu punkty za nieszczerość.
2. Z nieszczerością mielibyśmy do czynienia, gdyby zachwalał pod niebiosa Tokarczuk, której nie doczytał.

Cytat:Sądząc po reakcjach, jedna nie za bardzo.


3. Po reakcjach osób, dla których dyplomacja implikuje poprawność polityczną.

Cytat:Jeżeli uważa, że Tokarczuk nie jest Polką, to niech wystąpi do MSWiA, żeby jej odebrać obywatelstwo. Jeżeli nie, to może niech przeczyta konstytucję.

Ale ja jednak sądzę, że Gliński nie podziela poglądów, które próbujesz /-jecie jemu imputować. O tym ministrze mam wprawdzie dosyć niskie mniemanie, ale nie aż tak, bez przesady.


4. patrz p.1

Cytat:I owszem, w "nazizmie klasycznym", czyli tym hitlerowskim, poddawanie w wątpliwość niemieckości własnych obywateli było na porządku dziennym, czy to z powodów rasowych, czy też politycznych. Wprawdzie dzisiejsi pogrobowcy tej ideologii a także fani podobnych nurtów już nie sięgają tak często do odmętów rasizmu, jak kiedyś. Niemniej nadal pokutuje tutaj teza, że swoją narodowość należy udowadniać, że ktoś z zewnątrz ma prawo ot tak wyrzucić inną osobę poza nawias, bo nie jest dostatecznie "prawdziwym polakiem".
5. Jeśli obywatel Niemiec np. tureckiej narodowości nie identyfikuje się z niemieckim narodem, to narzucanie mu siłą niemieckości jest wyrazem pogardy wobec mniejszości narodowych, próbą niszczenia czyjejś tożsamości. Ja bym nie chciał, żeby mnie Niemcy nazywali Niemcem, gdybym miał niemieckie obywatelstwo, bo czuję się Polakiem. A że kieruję się zasadą "nie czyń drugiemu co Tobie niemiłe" nie nazywam Polakami osób, które się z polskim narodem nie identyfikują. Bo jakim prawem?


Cytat:Proszę najpierw o uzasadnienie wątpliwości. Wtedy może pochylę się nad nimi.
6. Proponuję zapoznać się z definicjami pojęć "obywatelstwo" i "narodowość", a wątpliwości powinny nasunąć sie same.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości