To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
C.S. Lewis a J.R.R. Tolkien
#1
Zanim C.S. Lewis stał się jednym z najbardziej znanych na świecie propagatorów Chrześcijaństwa. Przez większość życia był zagorzałym ateistą to się zmieniło dopiero pod wpływem jednej rozmowy z Tolkienem. Mam pytanie jakich konkretnie argumentów użył w tedy Tolkien?
Odpowiedz
#2
Lewis nigdy nie był "zagorzałym" ateistą. Sam swój nastoletni ateizm opisywał jako "wściekłość na Boga za to, że go nie ma". Mam wrażenie, że większość apologetów, którzy próbowali mnie nawracać, uważa to za typowy stan umysłu ateisty. Tymczasem głęboko wierzący ateista jest wdzięczny Bogu za to, że go nie ma. Bóg istniejący byłby bowiem mniej doskonały, niż nieistniejący, a jako byt niedoskonały nie byłby prawdziwym Bogiem.

No i to też nie jest tak, że to Tolkien osobiście Lewisa nawrócił (gdyby tak było, to by go nawrócił na katolicyzm, zamiast na anglikanizm). Po prostu powoli nasiąkał pozytywnym chrześcijaństwem zarówno ze strony przyjaciół, jak i czytanej literatury. To bardzo prosty mechanizm psychololo: jeśli ateizm kojarzy nam się z wściekłością, a spotykamy przyjaznych chrześcijan, to hedonistyczne będziemy dążyć do nawrócenia, bo każdy woli być spokojny i sympatyczny, a nie wściekły. Oczywiście, tak samo działa nawracanie wściekłych chrześcijan na ateizm.
Odpowiedz
#3
ZaKotem napisał(a): Lewis nigdy nie był "zagorzałym" ateistą. Sam swój nastoletni ateizm opisywał jako "wściekłość na Boga za to, że go nie ma". Mam wrażenie, że większość apologetów, którzy próbowali mnie nawracać, uważa to za typowy stan umysłu ateisty. Tymczasem głęboko wierzący ateista jest wdzięczny Bogu za to, że go nie ma. Bóg istniejący byłby bowiem mniej doskonały, niż nieistniejący, a jako byt niedoskonały nie byłby prawdziwym Bogiem.
Z tego co ja wiem to on pisał „Jestem zadowolony, że żyję bez wiary w potwora, który gotów jest torturować mnie przez wieczność, jeśli nie uda mi się stać niemal nieosiągalnym ideałem”  wiec jego stan umysłu był dość podobny.


Młody Clive Lewis ateistą został w wieku ku 10 Lat :

,,Kiedy dowiedzieliśmy się, że stan zdrowia mamy jest beznadziejny, przypomniałem sobie, czego mnie uczono: że modlitwy zanoszone z wiarą zostaną wysłuchane. Posłusznie więc próbowałem na siłę wzbudzić w sobie niezachwianą wiarę, że moje modlitwy o zdrowie mamy okażą się skuteczne; wydawało mi się nawet, że to osiągnąłem. Gdy pomimo moich modlitw mama umarła, zmieniłem front i próbowałem uwierzyć w cudowne wskrzeszenie. Co ciekawe, moje rozczarowanie nie zmusiło mnie do wyciągnięcia radykalnych wniosków. Modlitwa wprawdzie nie zadziałała, ale przyzwyczaiłem się już do tego, że nie wszystko na tym świecie działa tak, jakbyśmy chcieli, i nie myślałem o tym więcej,,

https://contragentiles.pl/glowne-dzialy/...za-ateizm/
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości