To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
U źródła chrześcijaństwa - test
#41
Coz, przyznaje, bawilem sie kiedys Tarotem i probowalem przyswoic sobie myslenie magiczne, co doprowadzilo mnie do ostrej psychozy. Tylko... w owym czasie choroba zezarla mi juz mozg do poziomu funkcjonalnego analfabetyzmu, a automatyzmy mozgowe uniemozliwialy mi zasiegniecie fachowej pomocy; w ogole stwierdzenie wprost - chory jestem, musze sie leczyc - bylo poza nawiasem mojego myslenia. Czulem tylko niejasno, ze sie pograzam w jakiejs ciemnosci i trzeba mi sie ratowac - takimi srodkami, jakie los dal mi w rece.

Czy pomoglo? Pomoglo o tyle, ze fachowcy objeli mnie pomoca sami z siebie, bo nie bylo juz watpliwosci odnosnie mojego stanu zdrowia. Natomiast z myslenia magicznego wyciagneli mnie w koncu Japonczycy, ktorzy generalnie nie nawracaja na swoje i uwazaja, ze skoro ktos sie wychowal do zachodniej duchowosci, to z niej wlasnie powinien korzystac. To byla taka piosenka w jednym animcu... wtedy mozg mi uznal, ze sporzadzona specjalnie dla mnie. Over evil shall the good prevail ... heed the chaos and then drove it out. Mistyka.

bert04 napisał(a):Tylko tradycję bazującą na tym, że Baal-Ze-Bub został w ten sposób potraktowany przez Jezusa (i zapewne przez jego poprzedników), jako utożsamienie złych demonów.
Tylko widzisz: Aztekowie zjadali sie nawzajem. Czy dlatego, ze czcili krwiozerczych bogow? Nie, dlatego ze duzo wczesniej padla w Amerykach megafauna i Aztekom brakowalo dostatecznie obfitego zrodla miesa; do bozej krwiozerczosci doszli juz sami. Czy w zwiazku z tym nalezalo im podeslac krowy, swinie i tak dalej? Wtedy wytluklyby ich choroby zakazne, tak samo jak w historii niealternatywnej. W zwiazku z powyzszym, czy w ogole slanie Aztekom misjonarzy w pietnastym stuleciu bylo aktem dobra? Aktem dobra byloby wyszczepienie populacji... ale to my wiemy; misjonarze, gdyby sie dowiedzieli, jeszcze by sie obruszyli, ze blizsi Boga sa jacys medykusi szemrani.

bert04 napisał(a):Na chwilę obecną katoliccy neookultyści, zwani dla niepoznaki egzorcystami czy ekspertami od "delikatnego zwodzenia" stanowią istotnie subkulturę, z niemałym wpływem oddolnym, niemniej bez wpływu na teologię odgórną. Kiedyś, panie, kiedyś to autorzy takich książek dostawali glejty papieskie czy inne poświadczenia. Dziś to co najwyżej pocztówką się mogą pochwalić, i to nie od (urzędującego) papieża ale od osoby, która w przyszłości została papieżem.
Ale gdzie tu miejsce na Boga, skoro chodzi tylko o rozum? Bog byl waznym, ale etapem posrednim, ktory mozna juz spokojnie porzucic? Zalozmy, ze wlasnie odkrywamy Zaswiaty - niech to bedzie ciemna materia - i zaczynamy je badac metoda naukowa; coz wtedy po religiach, ktore okazuja sie szczerym wrozeniem z fusow w warunkach braku rzetelnych danych?

bert04 napisał(a):Choć lokalnie pod wpływem wspomnianej książki palone są inne książki, ale to właśnie subkultura i egzotyka raczej.
Subkultura i egzotyka to jest Heilung. Język

bert04 napisał(a):No akurat Putin znalazł sobie przywódcę religijnego, nominalnego przynajmniej, który ten jego ruskij mir nawet poświęcił i pobłogosławił.
Bo rzeczony przywodca nalezy do kolektywnego Putina, ktorego emanacja tylko jest Putin osobowy. Istnieje po prostu na tym swiecie takie mistyczne cialo, ktore chce dowodzic wyzszosci ruskiej Prawdy nad dookolnym upadkiem i dekadencja.

bert04 napisał(a):W reszcie świata chrześcijaństwo już odeszło od tego. Wracając zaś do porównania, rzeczone zajęcie miejsca kultu swoim własnym było nie tyle apropriacją kulturową co prostym pokazem siły. W czasach, jak ważniejsze od kwestii moralnych było to, który bóg "mocniejszy", to było całkiem skuteczną taktyką, parę ludów nawet na końcu dnia się sama nawróciła, zanim do nich przyszli.
No dobrze, ale pokaz sily batalionow nie dowodzi prawdziwosci wiary; a jezeli jeszcze bataliony wywodza, ze po swiecie buszuje zaprzysiegly wrog ich boga, ktory przeciw temu bogu toczy wojne, cala rzecz nabiera posmaku groteski.

bert04 napisał(a):Jeden taki przykład jakieś 1056 lat temu to zrobił.
Panie, 1056 lat temu to uzbrojone bandy wygarnialy ludzi z lasow i segregowaly podlug zawodu, a nieznajacych zawodu zaganialy do hodowli niewolnikow na muzulmanskie rynki. Do dzisiaj to sie nam odbija wpoluswiadomiona czkawka, ze Lepper i AgroUnia to jest rodzaj czlowieka (?) istotowo gorszy od klasy sredniej, wiec ze pogardzanie nim stanowi rzecz szlachetna. Bogowie natomiast, cytujac klasyka, stanowia tylko nadbudowe na tej spolecznej bazie.
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Odpowiedz
#42
ErgoProxy napisał(a): Coz, przyznaje, bawilem sie kiedys Tarotem i probowalem przyswoic sobie myslenie magiczne, co doprowadzilo mnie do ostrej psychozy.

U mnie raczej tylko powierczchowne zainteresowanie nieco rozszerzyło postrzeganie świata, bez efektów trwałych, choć pewnie księża egzorcyści mieliby tu inne zdanie.

Cytat:Tylko widzisz: Aztekowie zjadali sie nawzajem. Czy dlatego, ze czcili krwiozerczych bogow? Nie, dlatego ze duzo wczesniej padla w Amerykach megafauna i Aztekom brakowalo dostatecznie obfitego zrodla miesa; do bozej krwiozerczosci doszli juz sami. Czy w zwiazku z tym nalezalo im podeslac krowy, swinie i tak dalej? Wtedy wytluklyby ich choroby zakazne, tak samo jak w historii niealternatywnej. W zwiazku z powyzszym, czy w ogole slanie Aztekom misjonarzy w pietnastym stuleciu bylo aktem dobra? Aktem dobra byloby wyszczepienie populacji... ale to my wiemy; misjonarze, gdyby sie dowiedzieli, jeszcze by sie obruszyli, ze blizsi Boga sa jacys medykusi szemrani.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Kwietne_wojny
https://de.wikipedia.org/wiki/Blumenkriege

Być może jakieś przejściowe problemy z zaopatrzeniem w białka zainicjowały kanibalizmy w Mezoameryce, zresztą właśnie tam i na południe od tych terenów kanibalizmy uchowały się częściowo do XX wieku wśród plemion pierwotnych (choć tu jako zjadanie prochów zmarłych). Niemniej mówimy o czasach, w których ten problem już nie istniał, także kanibalizm ofiar w tym okresie AFAIK nie miał przyczyn braku białek, ale właśnie rytualne (podaję bez sprawdzania, Michael Harner na ten temat książkę popełnił, jest w przypisach do drugiego linku).

Cytat:Ale gdzie tu miejsce na Boga, skoro chodzi tylko o rozum? Bog byl waznym, ale etapem posrednim, ktory mozna juz spokojnie porzucic? Zalozmy, ze wlasnie odkrywamy Zaswiaty - niech to bedzie ciemna materia - i zaczynamy je badac metoda naukowa; coz wtedy po religiach, ktore okazuja sie szczerym wrozeniem z fusow w warunkach braku rzetelnych danych?

Cóż, seria książek Roberta Pullmana opisuje świat, w którym Magisterium uzyskuje dostęp do tej sfery właśnie. Ale to świat alternatywnej teokracji. W naszej rzeczywistości to właśnie opisywałem to jako rodzaj dowodu naukowego, który by raczej doprowadził do upadku religii w tradycyjnym tego słowa znaczeniu niż to, co opisywał autor tematu.

(...)

Cytat:No dobrze, ale pokaz sily batalionow nie dowodzi prawdziwosci wiary; a jezeli jeszcze bataliony wywodza, ze po swiecie buszuje zaprzysiegly wrog ich boga, ktory przeciw temu bogu toczy wojne, cala rzecz nabiera posmaku groteski.

W pewnym sensie. Są typy religii, w której moc wiary przekłada się na zewnętrzną potęgę, więc pokonanie siłą jest argumentem za zmianą wiary. Groteską czy ironią jest to, że samo chrześcijaństwo do tego typu religii nie należy, więc w pewnym sensie była to asymetryczna wojna religijna.

Cytat:Panie, 1056 lat temu to uzbrojone bandy wygarnialy ludzi z lasow i segregowaly podlug zawodu, a nieznajacych zawodu zaganialy do hodowli niewolnikow na muzulmanskie rynki. Do dzisiaj to sie nam odbija wpoluswiadomiona czkawka, ze Lepper i AgroUnia to jest rodzaj czlowieka (?) istotowo gorszy od klasy sredniej, wiec ze pogardzanie nim stanowi rzecz szlachetna. Bogowie natomiast, cytujac klasyka, stanowia tylko nadbudowe na tej spolecznej bazie.

Serio piszesz to o państwie, w którym kultura szlachecka bazowała na folwarku właśnie? W którym kultura miejska była przez wieki tłumiona na korzyść szlachty na zagrodzie i magnatów na latyfundiach? Przecież to co piszesz wyżej to raczej efekt nowożytnego odcinania się od wszystkiego, co ma w jakimkolwiek stopniu korzenie sarmackie (a to, że polskie chłopstwo przejęło etos sarmacki chyba nie muszę uzasadniać). Ale tutaj chyba już za daleko idziemy w jakiś samodzielny offtop.



EDIT: Właśnie uświadomiłem sobie, że inną przyczyną może być tak długo utrzymywana pańszczyzna. Czyli nie niewolnictwo przełomu X/XI wieku, ale to semi-niewolnictwo, które utrzymało się dłużej, niż Rzeczpospolita (zostało stopniowo zniesione przez zaborców właśnie).
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#43
Cytat:InspektorGadżet
Zobaczmy zatem jak Jezus jest pacyfistyczny itd.

Pokazane cytaty mówią o tym, że Jezus przynosi zmiany, o które trzeba będzie walczyć. I że zdania na temat tego, co przedstawia, poróżnią ludzi. Nie chodzi o walkę zbrojną.

Cytat:ErgoProxy
Uprzedzenia, zaciętośc, obojętnośc, a zwlaszcza pazernośc - idzcie i nawracajcie wszystkie narody - sa obecne w chrzescijanstwie chyba od samego poczatku.

Przedstawianie tych atrybutów niby jako charakterystyki chrześcijaństwa byłoby naginaniem. Obiektywnie można stwierdzić, że zdarzały się takie przypadki, ponieważ taka ogólnie jest ułomna natura ludzka. Można również podać wiele przykładów przeciwnych do tego.

Niezależnie od tego, jak skutecznie jest realizowana, nie zmienia to faktu, że misja Jezusa ma słuszne założenia i ma na celu ratowanie ludzi.

Cytat:Bog byl waznym, ale etapem posrednim, ktory mozna juz spokojnie porzucic? Zalozmy, ze wlasnie odkrywamy Zaswiaty - niech to bedzie ciemna materia - i zaczynamy je badac metoda naukowa; coz wtedy po religiach, ktore okazuja sie szczerym wrozeniem z fusow w warunkach braku rzetelnych danych?

Moim zdaniem błędne jest myślenie, że Bóg to zamknięty etap. Co jeśli w Zaświatach znajdziemy Boga?

Cytat:geranium
Powody wojen może  są  bardziej  skomplikowane .Na pewno sprawy materialne mają znaczenie.  Może  jednak dlatego, że naszym przodkiem jest szympans

Szympansy i bonobo mieszkają po dwóch stronach rzeki i są odizolowane. Szympansy mają mało jedzenia i są agresywne. Bonobo mają jedzenia pod dostatkiem i żyją spokojnie.

Izolowanie i zagładzanie wzmaga zachowania agresywne. To powinno być oczywiste dla polityków, chyba że o tym wiedzą, a ukrytym celem jest wojna i całkowite zniszczenie kogoś. Pewnie tak otwarcie trudno przekonać do totalnej wojny.
Odpowiedz
#44
bert04 napisał(a):U mnie raczej tylko powierczchowne zainteresowanie nieco rozszerzyło postrzeganie świata, bez efektów trwałych, choć pewnie księża egzorcyści mieliby tu inne zdanie.
No i tak trzymaj. Ale, poniewaz zamotalem - chory bylem niezaleznie od Tarota, Tarot sprowokowal tylko przesilenie. Ostatecznie wszystko dobrze sie skonczylo.

bert04 napisał(a):Być może jakieś przejściowe problemy z zaopatrzeniem w białka zainicjowały kanibalizmy w Mezoameryce, zresztą właśnie tam i na południe od tych terenów kanibalizmy uchowały się częściowo do XX wieku wśród plemion pierwotnych (choć tu jako zjadanie prochów zmarłych). Niemniej mówimy o czasach, w których ten problem już nie istniał, także kanibalizm ofiar w tym okresie AFAIK nie miał przyczyn braku białek, ale właśnie rytualne (podaję bez sprawdzania, Michael Harner na ten temat książkę popełnił, jest w przypisach do drugiego linku).
Wiesz, z XX-wiecznymi badaczami wymarlych kultur jest ten problem, ze ich przyslowiowe baton de commandment dzisiaj okazuje sie przyrzadem do prostowania lukow. Dlatego bardziej przemawiaja do mnie prozaiczne przyczyny ekstrawaganckich rytualow, nawet i "kwieciscie" barokowych. No ale moze bladze, bo nie sledze tematu systematycznie.

bert04 napisał(a):W pewnym sensie. Są typy religii, w której moc wiary przekłada się na zewnętrzną potęgę, więc pokonanie siłą jest argumentem za zmianą wiary. Groteską czy ironią jest to, że samo chrześcijaństwo do tego typu religii nie należy, więc w pewnym sensie była to asymetryczna wojna religijna.
Widze to raczej w ten sposob, ze sila wiary przeklada sie na wyzsze morale, co urasta do decydujacego czynnika na polu bitwy, skoro wrogowie dysponuja porownywalna sila i wszyscy sieczemy sie mieczami ze spizu. Natomiast chrzescijanstwo byloby kwiatkiem do kozucha jakiegos cywilizacyjnego game changera, spychajacego morale wojownikow na dalszy plan. Mozliwe, ze szlo o Internety, tzn. ten, biblioteki.

bert04 napisał(a):Serio piszesz to o państwie, w którym kultura szlachecka bazowała na folwarku właśnie? W którym kultura miejska była przez wieki tłumiona na korzyść szlachty na zagrodzie i magnatów na latyfundiach? Przecież to co piszesz wyżej to raczej efekt nowożytnego odcinania się od wszystkiego, co ma w jakimkolwiek stopniu korzenie sarmackie (a to, że polskie chłopstwo przejęło etos sarmacki chyba nie muszę uzasadniać). Ale tutaj chyba już za daleko idziemy w jakiś samodzielny offtop.
Powiedzmy, ze bialej legendy mam pod dostatkiem, wiec szukam czarnej dla rownowagi, zeby nie odleciec w sarmacka stratosfere. Uśmiech

bert04 napisał(a):EDIT: Właśnie uświadomiłem sobie, że inną przyczyną może być tak długo utrzymywana pańszczyzna. Czyli nie niewolnictwo przełomu X/XI wieku, ale to semi-niewolnictwo, które utrzymało się dłużej, niż Rzeczpospolita (zostało stopniowo zniesione przez zaborców właśnie).
Aha. Wiesz, w biologii funkcjonuje cos takiego jak efekt zalozyciela, ze nowo zaistniala populacja gatunku, odseparowana od innych populacji, potrafi trwale odziedziczyc najglupsze nawet mutacje genomu jej najpierwszych, nielicznych przodkow. W dziedzinie kultury plemienno-narodowej moze byc podobnie, skoro polega ona, tak jak genetyka, na mieleniu informacji.
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Odpowiedz
#45
Zastanawiałem się, jakie pozytywne i negatywne skutki dla świata miałoby postulowane w Ewangelii wyeliminowanie pieniędzy...

1) Pozytywne

Tu w sumie przychodzi mi na myśl jeden podstawowy: zmiana celów działania. Już wyjaśniam, o co chodzi. Obecnie mamy taką sytuację, że celem działania firm jest wypracowywanie coraz większych zysków. Niby nic niezwykłego. Można zapytać, co w tym złego? No więc zwrócę uwagę na dwa minusy:

a) Zamrażanie dóbr

Zyski kumulują się w rękach niewielu bogatych ludzi i są przez nich zamrażane. Taki człowiek ma kilka mieszkań, kilka samochodów. Może przebywać w jednym z nich, ale nie we wszystkich naraz, więc inne leżą odłogiem. Ma wiele rzeczy, które sobie kupił, a z których nie korzysta, bo są mu po prostu niepotrzebne. A co najważniejsze ma oszczędności, z których w ogóle nie korzysta, tylko trzyma jako zabezpieczenie na przyszłości. Koniec końców nie skorzysta z nich, tylko umrze, zostawiając tego bogactwa swoim dzieciom, a potem historia się powtórzy.
Do czego można to porównać? To tak, jakbym miał dwa samochody i jednym jeździł, a drugi zawsze trzymał w garażu. Albo jakbym zgromadził w piwnicy tonę jedzenia. W sumie obie rzeczy mogę zrobić. Nie ma prawa, które mi tego zabroni. Ale z drugiej strony, jeżeli mam coś upychać po kątach, to wolę to rozdać. Przynajmniej ktoś się ucieszy i z tego skorzysta.
Biorąc pod uwagę, że połowa wszelkiego bogactwa na świecie już się skumulowała w rękach 1% najbogatszych ludzi, mówimy tu o ogromnej skali zamrożenia dóbr. A nie wszyscy mają łatwe życie. Wielu ludzi ledwie wiąże koniec z końcem. Jak powinni się odnieść do takiego "chomikowania"? Mogliby być dwa razy bogatsi, ale o tym nie wiedzą. Nawet nie przypuszczają, że można coś zmienić. Bo niby jak? Jak obejść się bez pieniędzy?

b) Brak właściwych celów

Jeżeli głównym celem firm kierowanych przez ludzi bogatych jest zwiększanie zysku, to jak można zrealizować inne cele? Jakie? Te właściwe, ważniejsze, na których nam zależy.
A na czym nam zależy? Mnie na przykład, żeby zimą móc pooddychać świeżym powietrzem, a nie smogiem. Kto się zajmie problemem smogu? Większość firm nie chce o tym myśleć i to się nie zmieni. Czy ludzie w Polsce postawili sobie cel, żeby kraju nie dotykały susze i niszczenie środowiska naturalnego? Zbieralibyśmy większe plony i mieli lepsze warunki do życia. To chyba oczywiste, że lepiej mieć jedzenia pod dostatkiem i żyć w dobrych warunkach niż w smogu, hałasie czy w upale.
Jakie inne cele są dobre? Każda rzecz, o której myślimy, że wymaga poprawienia jest takim celem. Jako cele powinniśmy wybierać to, co dobre i na czym nam zależy. W przypadku firm tak nie jest. One są "ślepe" na dobre cele, bo mają swój cel - zysk. I jeżeli zysk dyktuje: karczuj lasy - to tak się dzieje. Jeżeli zysk dyktuje: sprzedaj więcej samochodów - to tak się dzieje. Nikt nie popatrzy, ile dymu poleci do atmosfery. Wizja zysku przesłania zdrowy rozsądek i dobre cele. Samochody są potrzebne, bo trzeba jakoś dojechać do pracy. Ale kto wie, że koncerny motoryzacyjne wykupywały transport miejski, po to żeby zezłomować tramwaje i żeby ludzie nie mieli wyboru i musieli kupić samochód. Bez sensu? Nie, cel większego zysku został osiągnięty.

2) Negatywne

I tu w sumie przychodzi mi na myśl jeden podstawowy: chaos gospodarczy. Bez pieniędzy wszystko to, co nas otacza i do czego się przyzwyczailiśmy, upada. Cała gospodarka jest powiązana siecią wymian pieniężnych jak pajęczyną. Firmy jakie znamy nie funkcjonują bez pieniędzy. Jakie czynniki są tu kluczowe:

a) Brak zaufania

Ludzie nie ufają sobie i nie robią niczego bezinteresownie, bo boją się, że ktoś inny nie zrobi dla nich nic bezinteresownie. Z tego powodu, gdy jestem głodny i bez grosza przy duszy, to nie mogę wejść do sklepu po bułkę za parę groszy. Gdy tak zrobię, to mnie przegonią. Ta bułka jest tania, ale to nic. Nie dostanę jej, bo jest zasada, że muszę za nią zapłacić. Nieważne, że zaraz kipnę z głodu w rowie oraz że taką samą bułkę ktoś wyrzuca do kosza, gdy wyschnie. Z jednej strony mamy życie ludzkie, a z drugiej śmiecia. Co wybieramy? Śmiecia. Bo? Bo nie ufamy sobie i mamy sztywne zasady, których nie potrafimy racjonalizować.

b) Podległość bogatszym

Firmy potrafią sobie postawić jasny cel. Jak to się dzieje? To proste: decyduje jeden człowiek - właściciel - ten najbogatszy. To on kieruje firmą, wyznacza kierowników, a oni ludzi do wykonywania zadań. I ludzie słuchają kierowników, a kierownicy - właściciela firmy. Jeden człowiek mówi, a inni go słuchają. Czy w tej sytuacji ludzie są wolni? Gdyby byli wolni, mogliby robić, co zechcą. A gdy słuchają jednego człowieka i wykonują jego polecenia, to czy robią, co zechcą? Na pewno nie. Dlaczego tak jest? Bo nie potrafiliśmy się organizować w inny sposób. Do tej pory nie było możliwości komunikowania się osób, które mają wspólne cele i chcących nad nimi pracować. Nie istniała społeczność fachowców, którzy podejmują decyzje demokratycznie. Świat się zmienił dzięki technologii, ale jeszcze nie skorzystaliśmy z tych możliwości.
Odpowiedz
#46
ErgoProxy napisał(a):
bert04 napisał(a):Być może jakieś przejściowe problemy z zaopatrzeniem w białka zainicjowały kanibalizmy w Mezoameryce, zresztą właśnie tam i na południe od tych terenów kanibalizmy uchowały się częściowo do XX wieku wśród plemion pierwotnych (choć tu jako zjadanie prochów zmarłych). Niemniej mówimy o czasach, w których ten problem już nie istniał, także kanibalizm ofiar w tym okresie AFAIK nie miał przyczyn braku białek, ale właśnie rytualne (podaję bez sprawdzania, Michael Harner na ten temat książkę popełnił, jest w przypisach do drugiego linku).
Wiesz, z XX-wiecznymi badaczami wymarlych kultur jest ten problem, ze ich przyslowiowe baton de commandment dzisiaj okazuje sie przyrzadem do prostowania lukow. Dlatego bardziej przemawiaja do mnie prozaiczne przyczyny ekstrawaganckich rytualow, nawet i "kwieciscie" barokowych. No ale moze bladze, bo nie sledze tematu systematycznie.

Można snuć różne teorie na temat tego, dlaczego pewne zachowania powstały. Przykładowo, rytuał obrzezania i jego pochodzenie z kultury pustynnych nomadów z ograniczonym dostępem do wody. Albo jak wyżej, powody kanibalizmu we wczesnych kulturach mezoameryki. Niemniej mówimy tu o okresie przejścia z konieczności do rytuału, kiedy zarzynanie ofiar na szczycie piramidy ma tyle wspólnego z jakimiś zaprzeszłymi głodami, co cyrkumcyzja nastolatka wiary muzułmańskiej w Nowym Jorku z pustyniami Arabii.

Cytat:Powiedzmy, ze bialej legendy mam pod dostatkiem, wiec szukam czarnej dla rownowagi, zeby nie odleciec w sarmacka stratosfere. Uśmiech

Na razie odlatujesz w klimaty czarnolegendziarne jak nie przymierzając Tokarczuk. A prawda nie jest ani biała ani czarna, prawda jest... łaciata. Częścią niej jest masowe niewolnictwo słowiańskie w okresach sarmackich, ale nie przez saramtów, ale poprzez... jasyr. Jeżeli słyszałeś o serialu "Wspaniałe Stulecie", to powinieneś też znać postać tzw. sułtanki Hurrem / Roksolany. A jeżeli chcesz jakichś bliższych nam czasów, to można wspomnieć o tzw. handlu żywym towarem, czyli słowiańskimi kobietami do pracy w domach, zwanych publicznymi. Z Polski też swego czasu to szło, z Ukrainy i Rosji ponoć nadal idzie.

Cytat:Aha. Wiesz, w biologii funkcjonuje cos takiego jak efekt zalozyciela, ze nowo zaistniala populacja gatunku, odseparowana od innych populacji, potrafi trwale odziedziczyc najglupsze nawet mutacje genomu jej najpierwszych, nielicznych przodkow. W dziedzinie kultury plemienno-narodowej moze byc podobnie, skoro polega ona, tak jak genetyka, na mieleniu informacji.

No ale toć to byłaby tylko racja, gdyby ci rzeczeni niewolnicy byli osiedlani na ziemii. Tej ziemii. Porównując, jest różnica między mentalnością murz... ten, afroafrykańczyków żyjących, jak nazwa wskazuje, w Afryce, a afroamerykaninami, żyjącymi za oceanem. Jedni byli pod panowaniem kolonializmu, który zwłaszcza w belgijskiej edycji wywarł trwałe piętno, drudzy - wiadomo. Ale to dwie różne rzeczy, dwie różne mentalności, dwa jej typy.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#47
Mówi się, że na świecie nie ma nic za darmo. W większości sytuacji to jest prawda, ale to nie reguła, bo zdarza się dobroczynność i pomoc bezinteresowna. Ale zasadniczo takie motto determinuje nasze myślenie. I wyciągamy takie wnioski: jeżeli ktoś coś od nas chce, to ma w tym jakiś swój interes (ukryty bardziej lub mniej). Dzwoni do mnie pani z promocją, to rozsądek podpowiada, że nie wyjdę na tym dobrze. A jak jest w przypadku zasad ewangelicznych? Dostajemy wskazówki i co dzieje się dalej?

Mogłoby się wydawać, że temu, kto wymyślił te zasady, również zależy, by nas wykorzystać. I że chciałby jak najwięcej ludzi włączyć do tej akcji, aby zbić jak najlepszy interes. Tylko że tu sytuacja jest inna niż z telefonem od sprzedawcy. Porównałbym to raczej z sytuacją, gdy człowiek śpi na gołej ziemi i przechodzi ktoś obok i podpowiada mu, żeby zrobił sobie łóżko. Co można w takiej sytuacji robić? Można spać dalej na twardej ziemi. Można uznać, że nie da się zrobić łóżka. Można myśleć, że w łóżku nie będzie wygodniej. A niektórzy uwierzą, że da się zrobić łóżko i że to lepsze miejsce do spania. I nie będzie jak z telefonem, że znów ktoś zadzwoni. Ten, kto przechodził obok, już powiedział, co jest nie tak ze spaniem na ziemi. Tu nie ma nic do dodania. A jemu łóżka nie brakuje. To w interesie tych bez łóżka jest zrozumieć, w jak złej są sytuacji. Jeżeli zrobią łóżko, to zrobią je tylko dla siebie. A jeżeli nie zrobią, to tylko sami będą mieli niewygodnie. A jeżeli wahają się, czy robić łóżko i liczą na pochwałę po jego zrobieniu, to powiem, że nikt ich nie pochwali, bo korzyść polega na tym, że można się wygodnie wyspać, a nie na pochwałach.
Odpowiedz
#48
Jaques napisał(a): Świat nie jest idealny, więc zdarzają się i ludzie, którzy błądzą. Najczęściej spośród przegranych wskazuje się tych złych, a wygrani udają świętoszków. Wracając do "testu" mam takie zdanie:

Ad 1. Nie szkodzić innym
W teorii podpisuję się obiema rękami. Czy w praktyce ściśle się tego trzymam? Pewnie nie, ale zawsze mogę się poprawiać. I chyba o to w tym chodzi.

Ad 2. Pacyfizm
Jestem za. Nie uznaję zabijania ludzi za uzasadnione czymkolwiek. Uważam, że wojny to wynik zbyt małej pracy ludzi na rzecz pokoju. Trzeba pracować zwłaszcza w czasach pokoju, wskazując dobre wzorce i budować mechanizmy dialogu i bezpieczeństwa w oparciu o osiągnięcia naukowe.

Ad 3. Otwartość
To coś więcej niż tolerancja. Jestem na "tak". Podstawą otwartości jest dobra edukacja i dostęp do rzetelnych informacji. Brak edukacji, propaganda, cenzura - to szkodzi otwartości.

Ad 4. Sprawiedliwość
Indywidualnie mogę wybaczać i powiem, że jest to ciekawe. To nie jest tak, że powiem sobie "teraz wybaczam", tylko to następuje stopniowo, dzień po dniu, i stopniowo odzyskuję spokój. Żal mi ludzi w więzieniach, ale nie dlatego, że popieram ich przestępstwa. Uważam, że trzeba szukać innych rozwiązań.

Ad 5. Solidarność
Tu nie jestem wyjątkiem. Jest mnóstwo możliwości by pomagać i można wymyślić jeszcze więcej.

Ad 6. Uczciwość
Ja to rozumiem tak: wartością jest praca, a nie pieniądze. Jeżeli pieniądz rodzi pieniądz, to jest to bez sensu. Przy małych kwotach pieniądze są użyteczne, ale kiedy zaczynają się kumulować, to przestają być uczciwym narzędziem. Jeżeli 1% ludzi na świecie ma 50% pieniędzy, to sytuacja jest patologiczna. Mam nadzieję, że wkrótce powstanie inne rozwiązanie - może dzięki internetowi?

Ad 7. Mądra władza
W tej kwestii również może pomóc internet. Już teraz ludzie współpracują i organizują się bez wybierania przywódców. Czemu nie wybierać przywódców? Bo zawsze siebie postawią na pierwszym miejscu, a nie innych. Nawet gdy początkowo mają dobre zamiary, to z czasem o tym zapominają. Przyzwyczajają się do władzy i boją się ją stracić, a wtedy robią najgorsze rzeczy.
Ludzkość nie jest w stanie zaprowadzić na ziemi pokoju i sprawiedliwości.   Należałoby wykorzenić z ludzkich serc chciwość i samolubstwo. Właśnie chciwość i samolubstwo jest podłożem nawarstwiających się problemów. Problem nie jest polityczny czy ekonomiczny tylko natury moralnej.
Odpowiedz
#49
Litek napisał(a):
Jaques napisał(a): Świat nie jest idealny, więc zdarzają się i ludzie, którzy błądzą. Najczęściej spośród przegranych wskazuje się tych złych, a wygrani udają świętoszków. Wracając do "testu" mam takie zdanie:

Ad 1. Nie szkodzić innym
W teorii podpisuję się obiema rękami. Czy w praktyce ściśle się tego trzymam? Pewnie nie, ale zawsze mogę się poprawiać. I chyba o to w tym chodzi.

Ad 2. Pacyfizm
Jestem za. Nie uznaję zabijania ludzi za uzasadnione czymkolwiek. Uważam, że wojny to wynik zbyt małej pracy ludzi na rzecz pokoju. Trzeba pracować zwłaszcza w czasach pokoju, wskazując dobre wzorce i budować mechanizmy dialogu i bezpieczeństwa w oparciu o osiągnięcia naukowe.

Ad 3. Otwartość
To coś więcej niż tolerancja. Jestem na "tak". Podstawą otwartości jest dobra edukacja i dostęp do rzetelnych informacji. Brak edukacji, propaganda, cenzura - to szkodzi otwartości.

Ad 4. Sprawiedliwość
Indywidualnie mogę wybaczać i powiem, że jest to ciekawe. To nie jest tak, że powiem sobie "teraz wybaczam", tylko to następuje stopniowo, dzień po dniu, i stopniowo odzyskuję spokój. Żal mi ludzi w więzieniach, ale nie dlatego, że popieram ich przestępstwa. Uważam, że trzeba szukać innych rozwiązań.

Ad 5. Solidarność
Tu nie jestem wyjątkiem. Jest mnóstwo możliwości by pomagać i można wymyślić jeszcze więcej.

Ad 6. Uczciwość
Ja to rozumiem tak: wartością jest praca, a nie pieniądze. Jeżeli pieniądz rodzi pieniądz, to jest to bez sensu. Przy małych kwotach pieniądze są użyteczne, ale kiedy zaczynają się kumulować, to przestają być uczciwym narzędziem. Jeżeli 1% ludzi na świecie ma 50% pieniędzy, to sytuacja jest patologiczna. Mam nadzieję, że wkrótce powstanie inne rozwiązanie - może dzięki internetowi?

Ad 7. Mądra władza
W tej kwestii również może pomóc internet. Już teraz ludzie współpracują i organizują się bez wybierania przywódców. Czemu nie wybierać przywódców? Bo zawsze siebie postawią na pierwszym miejscu, a nie innych. Nawet gdy początkowo mają dobre zamiary, to z czasem o tym zapominają. Przyzwyczajają się do władzy i boją się ją stracić, a wtedy robią najgorsze rzeczy.
Ludzkość nie jest w stanie zaprowadzić na ziemi pokoju i sprawiedliwości.   Należałoby wykorzenić z ludzkich serc chciwość i samolubstwo. Właśnie chciwość i samolubstwo jest podłożem nawarstwiających się problemów. Problem nie jest polityczny czy ekonomiczny tylko natury moralnej.

Jak na ŚJ dość dziwne stwierdzenie w pierwszym zdaniu. Sama ludzkość może nie da rady, ale nie jesteśmy sami.

Co do chciwości i samolubstwa masz rację. To duży problem.
Odpowiedz
#50
Popieram, aby nie szkodzić, popieram pokój, popieram miłosierdzie i współczucie, popieram życzliwość, popieram hojność.
Podchodziłbym do tego może jednak bardziej nie tyle deontologicznie, co na zasadzie pielęgnowania i rozwijania cnót w miarę możliwości ;-)
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości