Modyfikator napisał(a):Chociazby potop opisywany w przeróżnych religjąch, też został wpólnie wymyślony? Dlaczego tak sie na niego uparto chcąc go wsadzic między bajki. Przecież jest wiele pośrednich namacalnych dowodów, że jednak miał on miejsce.
Ponieważ uniknąłeś odpowiedzi na to zagadnienie w innym wątku, więc może zaprezentujesz je tutaj? Skoro jest ich aż tyle to wymień kilka z nich. Takich w miarę przekonujących.
Problem z potopem jest taki, że gdy nasza cywilizacja raczkowała i środkiem znanego ludziom wszechświata był basen Morza Czarnego i/lub Mezopotamia (gdzie powodzie do niedawna były zjawiskiem cyklicznym) przerwanie progu w Bosforze i przelanie się wód M. Śródziemnego wydawało się ludziom globalnym kataklizmem. Nie można im się dziwić. Każdy kogo znali (w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od miejsca zamieszkania) doświadczał tego samego i nie było powodu wątpić w skalę tej "katastrofy". Przecież świat był wtedy płaski i mieszczący się tylko pomiędzy zwrotnikiem raka, a 50 równoleżnikiem N. Szacuje się, że poziom Morza (a właściwie wtedy jeszcze Jeziora) Czarnego podnosił się o kilkanaście cm na dobę. Ludzie mieszkający do tej pory na żyznych nisko położonych trawiastych równinach nad jego brzegiem musieli codziennie pokonywać min. 10 km aby uniknąć podtopienia. Z pewnością z ich punktu widzenia był to kataklizm - kara okrutnego boga za grzechy. Jakie grzechy? Pewnie każdy miał coś na sumieniu - a to ukradł krowę, a to porwał dziewkę z sąsiedniej wioski, a to uprawiał sobie mak i robił kompot. Ważne jest to, że dla tych ludzi to był prawie że koniec świata. Po wielkiej migracji (w kierunku przeciwnym do jeziora) ludzie osiedlili się na nowo, założyli rodziny, opowiadali swoim potomkom o wielkiej powodzi, która zalała cały ich świat, niezależnie czy żyli na wschodzie (Indie), południu (Mezopotamia, Egipt), zachodzie czy północy. Z czasem historie zmieniły się w legendy, legendy w mity, mity zostały włączone do kanonu wiary i już masz bajkę o wielkim potopie gotową. Do naszych czasów zachowały się stare linie brzegowe dawnego jeziora, osady, doki i inne ślady ludzkiej działalności.
Nie ma jednak żadnych dowodów na ogólnoświatową falę powodziową zalewające każdy kontynent po szczyty najwyższych gór. Wszystkie argumenty na podanej przez Ciebie stronie świadczą tylko o braku wiedzy autora. Zasłyszane gdzieś plotki, niedoczytane do końca artykuły, półprawdy i tona domysłów stojących w sprzeczności z danymi fizycznymi i prawami natury. No, ale czego to człowiek na siłę nie udowodni jeżeli został przez boga do tego powołany. Dlatego nie myl teorii, jakże logicznie na pierwszy rzut oka wyglądającej, ale bez dowodów na swoje poparcie, z prawdą. I dlatego słusznie znajduje się w dziale razem z baśniami. Za dużo w niej fantazji, a za mało faktów. Dotyczy to większości biblijnych przypowieści. Ziarnko prawdy może i jest, ale rozdmuchane i wyolbrzymione do potwornych rozmiarów.