Liczba postów: 11,971
Liczba wątków: 85
Dołączył: 03.2013
Reputacja:
899 Płeć: mężczyzna
GB jak okroić program. Jak wywalisz połowę tego co masz z np. Biologii. Koniecznie masz się nauczyć funkcji nerek, ale o wątrobie nie trzeba wspomnieć? Tu trzeba dać wolną rękę w nauczaniu. Co najwyżej jakieś uśredniony system wymagań dla każdego poziomu nauczania. A co do edukacji seksualnej to wolna wola dyrekcji, chcą niech uczą. Ja uważam że najlepszy jest system obecny tzn. Kwestie seksualności i rozmnażania poruszane są w ramach biologii tudzież godzin wychowawczych. Jak na razie dobrze się to spisuje.
Liczba postów: 5,300
Liczba wątków: 27
Dołączył: 06.2012
Reputacja:
106 Płeć: nie wybrano
Sofeicz napisał(a):Wymień mi chociaż jeden liczący się kraj, który nie ma szkolnictwa państwowego przynajmniej na poziomie podstawowym. Wszyscy się mylą?
Może ten zaborczy wynalazek nie jest taki zły, podobnie jak uwłaszczenie chłopów.
Wymień mi chociaż jeden liczący się kraj, który nie ma socjalizmu gospodarczego. Wszyscy się mylą?
Może ten socjalizm gospodarczy nie jest taki zły, podobnie jak niewolnictwo.
Liczba postów: 9,297
Liczba wątków: 80
Dołączył: 11.2008
Reputacja:
488 Płeć: nie wybrano
Wściekłe Gacie napisał(a):Avx i Wściekłe Gacie.
A, to wszystko jasne
nonkonformista napisał(a):Jestem za likwidacją liceów. Po szkole podstawowej każdy uczeń zobowiązany jest do wyboru zawodu i odpowiedniej szkoły kształcącej w tym zawodzie. Tam uczyłby się zawodu oraz przedmiotów okołozawodowych potrzebnych do jego prawidłowego wykonywania /żadnych biologii, cyklów Krebsa i in., gdy ktoś jest na budownictwie!/ Murarz nie musi znać Inwokacji z Pana Tadeusza. Jego zadaniem jest zbudowanie domu. Do tego Inwokacja nie jest mu potrzebna.
Szkoła zawodowa trwa minimum dwa lata i poza przedmiotami zawodowymi młody człowiek zaczyna pracować w swoim przyszłym zawodzie poprzez praktyki, staże itd.
Szkoły wyższe byłyby już płatne, bom zapomniał napisać, że za poprzednie szczeble edukacji by się nie płaciło.
No dobrze, a co zrobić, gdy murarz będzie chciał iść na studia?
Wtedy po prostu będzie musiał zdać egzamin z polskiego, matematyki. Taki egzamin organizowałyby specjalne ośrodki maturalne. Delikwent po prostu dostałby partię materiału do opanowania i po jego opanowaniu mógłby przystąpić do matury.
Straszne cudowanie. Do zawodówki zawsze szły osoby, które chciały zdobyć szybko zawód i nie czuły się dobrze w bardziej abstrakcyjnych rzeczach. A do liceum idzie się (a przynajmniej powinno) ze świadomością, że nie jest to szkoła zawodowa i do żadnego zawodu nie przygotuje, za to zapewnia wykształcenie ogólne, ewentualnie jakoś tam profilowane w późniejszych latach, które daje kompetencje do studiowania. Nie chodzi tylko o jakieś partie materiału i egzaminy, ale też o ogólne obycie.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Liczba postów: 21,430
Liczba wątków: 216
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
1,012 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
Wściekłe Gacie - jest jeden kraj, gdzie nie ma państwa, banku centralnego, szkolnictwa państwowego, praktycznie nic nie ma (o przepraszam, są komórki).
Somalia - raj libertariański, prawdziwa potęga światowa.
Chociaż niektórym się podoba.
Liczba postów: 22,394
Liczba wątków: 239
Dołączył: 08.2005
Reputacja:
1,332 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
Ja to bym dał każdemu możliwość wyboru. Nie jestem za likwidacją państwowych szkół, ale jak ktoś nie chciałby do nich uczęszczać - droga wolna. W samych szkołach powinien być dany uczniom wybór zajęć, na które chcą chodzić. Ja takiego wyboru nie miałem i musiałem wkuwać jakieś biologie, chemie, szwabskie języki... potem to i tak zapominałem, a dziś nic z tego nie pamiętam. I po co było mi marnować czas i się stresować przed testami z przedmiotów, które mnie kompletnie nie interesowały. Strata nerwów, czasu i pieniędzy. I tak skupiałem się tylko na tym co mnie interesowało i do tej pory własnie z tych przedmiotów posiadam wiedzę. A tak w ogóle to nie ma to jak dobrowolna nauka - kiedyś, kiedy musiałem się uczyć, nienawidziłem matmy i fizy; teraz sam w ramach relaksu i chęci rozwoju intelektualnego uczę się sam wszystkiego od nowa powolutku i sprawia mi to olbrzymią przyjemność.
Liczba postów: 11,971
Liczba wątków: 85
Dołączył: 03.2013
Reputacja:
899 Płeć: mężczyzna
Ja niecierpiałem nauczycieli a nie przedmiotów Zwłaszcza że jak nie widziałem sensu w kuciu bądź krztyny przydatności to sabotowałem całkowicie. Miałem oceny niczym Hitler.
Liczba postów: 951
Liczba wątków: 1
Dołączył: 09.2012
Reputacja:
1
lumberjack napisał(a):Ja to bym dał każdemu możliwość wyboru. Nie jestem za likwidacją państwowych szkół, ale jak ktoś nie chciałby do nich uczęszczać - droga wolna.
Liczba postów: 1,102
Liczba wątków: 13
Dołączył: 11.2011
Reputacja:
0
Dla chcącego nic trudnego. Gorsze od złego systemu edukacji jest uczniowskie lenistwo, brak pasji, zainteresowania, brak określonego celu i brak uporu w dążeniu do niego itd.
Jeżeli edukacja w Polsce nam nie odpowiada to można wyemigrować- granice są otwarte.
Liczba postów: 21,430
Liczba wątków: 216
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
1,012 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
Największym grzechem polskiej szkoły (wg mnie oczywiście) jest rutyna i brak zindywidualizowanego podejścia do ucznia.
Kiedy nadszedł niż demograficzny miałem nadzieję, że pozwoli to na zmniejszenie średniej liczby uczniów w klasach do ok. 20, co pozwoliłoby nauczycielowi ogarnąć sytuację i zastosować indywidualne podejście.
Ale zamiast tego zmniejszono po prostu liczbę klas i szkół, pozostawiając ponad 30 osobowe klasy.
W takim kołchozie to nie ma mowy o niczym.
Najbardziej odpowiada mi model amerykański.
Program minimum dla wszystkich i szeroka oferta zajęć dodatkowych do wyboru dla chcących oraz szeroki system grantów dla najlepszych.
Na extra wyniki trzeba sobie ciężko zapracować.
W amerykańskich szkołach zupełnie nie ma tego rownania w dół. Nikt nikomu nie podpowie i nie da ściągać, bo to wbrew etosowi.
Tak kształtuje się rywalizacja będąca esencją 'AWofL'.
W efekcie matołki, którym nie zależy i chcą jak najszybciej stanąć za ladą w sklepie ojca dostają absolutne minimum, a reszta zaczyna wyścig szczurów.
Możemy się zżymać na durnych Jankesów, którzy nie odrózniają Czech od Czeczenii ale z drugiej strony nagrody Nobla to praktycznie wewnętrzna rozgrywka paru amerykańskich uczelni.
Liczba postów: 5,300
Liczba wątków: 27
Dołączył: 06.2012
Reputacja:
106 Płeć: nie wybrano
Sofeicz napisał(a):Najbardziej odpowiada mi model amerykański.
Program minimum dla wszystkich i szeroka oferta zajęć dodatkowych do wyboru dla chcących oraz szeroki system grantów dla najlepszych. Na extra wyniki trzeba sobie ciężko zapracować.
W amerykańskich szkołach zupełnie nie ma tego rownania w dół. Nikt nikomu nie podpowie i nie da ściągać, bo to wbrew etosowi.
Jest dokładnie na odwrót. Ostatnio było głośno o pewnym procesie, o którym opowiada Max Kolonko.
Liczba postów: 21,430
Liczba wątków: 216
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
1,012 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
Wściekłe Gacie napisał(a):Jak to odrębny temat?! Afroamerykanie, to ktoś gorszy?!?! Za kogo Ty się masz?
Popisałeś się tutaj niezłą dozą rasizmu.
Nie rasizmu tylko realizmu.
Sam cierpiałem przez Punkty za Pochodzenie (jakbyś nie wiedział, to był PRL-owski wynalazek przy zdawaniu na studia) więc alergicznie reaguję na wszelkie próby sztucznego ciągnięcia kogoś w ten sposób za uszy (np. parytety).
Niestety zaklinanie rzeczywistości w postaci innego traktowania afro psuje cały system, bo wprowadza to co jest mu obce z natury.
Liczba postów: 21,430
Liczba wątków: 216
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
1,012 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
Ale wracając do tematu, ten amerykański system (przynajmniej ten sprzed afro) wydaje mi się najbardziej realistyczny.
- Nie próbuje z każdego zrobić geniusza-humanisty jak w Polsce.
- Poprzez skauting szybko wyłuskuje ludzi z potencjałem.
- Oferuje dużo marchewki poprzez cały system nagród za aktywność.
- Dla mięśniakow ma też coś do zaoferowania - nieprawdopodobnie bogate życie sportowe.
Amerykanie są po prostu praktyczni, a my jak zwykle bujamy w skrzelotchawkach, cyklach Krebsa i produkujemy wielce przydatnych pseudohumanistów i specjalistów od zarządzania i marketingu.
Liczba postów: 11,971
Liczba wątków: 85
Dołączył: 03.2013
Reputacja:
899 Płeć: mężczyzna
Produkujemy też inżynierów do dupy, pseudonaukowców co błotem i sokiem z kiszonej kapusty leczą guzy mózgu i całe rzesze inteligientnych inaczej, którzy dają się na to nabrać. System amerykański na naszym podwórku chyba by się nie sprawdził. Po pierwsze kasa, u nas nie ma w zwyczaju dokładać do nauki. Po drugie jakby stypendia były dość wysokie to szły by do dzieci dyrektorów, wojewodów, wójtów, całego korowodu urzędasów i dopiero potem dla tych naprawdę zdolnych. Po trzecie taki system opiera się na uczciwości samych uczniów tzn. Uczyć się nie ściągać i nie dawać odpisywać i tak dalej. A u nas nie ta mentalność. Granty za naukę dostawali by najbardziej operatywni żerujący na cudzej pracy. Wprowadzenie tego u nas to praca na pokolenia i to z niepewnym wynikiem.