maha_nahi1 napisał(a):Jeżeli ktoś z mojej rodziny, kto jet katolikiem naprawdę mnie kocha, to mój akt apostazji będzie znaczył dla niego, że pójdę do piekła (kościół mówi wyraźnie), a to wywoła u tej osoby niewyobrażalny ból, rozpacz, stratę i cierpienie do końca życia.No to twoja katolicka rodzina to samoluby które tylko myślą o sobie. A to ze ty sie będziesz czuć jak oszust podczas śmierci to już mają gdzieś. Masz być oszustem dla ich przyjemności.
Pamiętacie taki film z Piotrusiem Panem, w którym gość z nieba schodzi do piekła po swoją żonę?
Chcemy myśleć, że osoby, które kochamy, gdziekolwiek są po śmierci mają się dobrze. W piekle mógłbym mieć średnio, według katolika. Dlatego, może warto, kwestia sporna, schować swój manifest do kieszeni.
A co z twoją wolnością? Co z prawem do niewiary? Co jeśli ty nie chcesz istnieć po śmierci nawet jeśli jest katolicki raj? Co jeśli chcesz umrzeć jako człowiek uczciwy wobec samego siebie?
Skoro nie wierzysz w boga to chyba możesz umrzeć jako apostota? A twoja rodzina powinna uszanować ostatnią wole zmarłego!
Bo taka tradycja jest w końcu co nie, ze sie szanuje wole zmarłego.
Z resztą chyba aż takich fanatyków w rodzinie nie masz ze będą rozpaczać z powodu ze formalnie okazałeś swoją niewiarę.
I tak jako ateista poszedłbyś do piekła. Może nawet jako katolik-ateista tym bardziej byś poszedł do piekła bo nie dość ze byłbyś ateistą to jeszcze kłamcą.
Chcecie umierać jako kłamcy? Ja nie będę kłamca nawet dla mojej rodziny. Jakoś to przeżyją. Natomiast ja bym tego nie przeżył gdybym umarł jako ateista-katolik.

Leszek-tsy napisał(a):Przyszła mi do głowy taka myśl, że apostaci, zwłaszcza ci, którzy ostentacyjnie rozstają się ze swoją wspólnotą religijną, mimowolnie skazują niektórych swoich wierzących bliskich na udrękę modlenia się za ich dusze, niekończącego się odmawiania różańca, koronek i wydatków na msze w ich intencji.Modlą sie bo to są ludzie chorzy psychicznie. Im należy pomóc, wytłumaczyć ze twoja decyzja jest słuszna. A nie swoją dwulicową postawą pogłębiać tylko chorobę psychiczną swoich bliskich.
Zdrowy psychicznie nie może robić to co chory od niego wymaga. To chory powinien robić to co mu zdrowy mówi.
Bestia napisał(a):Może i tak, ale to, co robi moja rodzina nie jest moją sprawą.Nad chorą psychicznie rodziną trzeba popracować wcześniej, trzeba ich leczyć. Samemu trzeba ich leczyć bo do psychologa nie pójdą.
U mnie ta część rodziny z którą najczęściej sie widuje to wszyscy są ateiści i agnostycy.
Jest taka zasada w psychiatrii. Ze nie można choremu psychicznie potwierdzać ze jego urojenia są prawdziwe! Bo tym robilibyście mu jeszcze większą krzywdę.
Najlepiej stopniowo tłumaczyć mu ze to fikcja. Wtedy na wieść o twojej apostozji nie będą rozpaczać. To ich tylko jeszcze bardziej wyleczy z tej choroby - wiary. Jeśli w ogóle jeszcze będą chorzy.
