Co niby świetnego jest w czyjejś interpretacji, że niby mam ją w ogóle brać pod uwagę?
Mam własny rozum, i sam mogę interpretować sobie to jak chce bo nie miało to żadnego kontekstu - tak to można znaleźć w necie w takim stanie, na wikicytatach bodajże też etc. Poza tym nie uznaje kontekstu, można precyzyjniej i wtedy nie trzeba kontekstu. Teksty które wymagają specjalnej interpretacji i mają ich wiele różnych są albo jakieś totalnie durne albo ludzie którzy to robią są jacyś poryci.
Tu widzę tekst napisany całkiem normalnymi przystępnymi słowami, wprost - nie mam zamiaru szukać w tym jakiegoś podwójnego dna, ukrytego znaczenia etc to bzdety, jesteś jednym z tym co nie mają co robić i szukają takich rzeczy? fajnie ale o co masz pretensje.
Tak wali mnie czyjś kontekst - w sensie: ja to popieram tylko tak jeśli się to rozumuje w sposób jaki ja to rozumiem, każdej innej interpretacji najprawdopodobniej się wyprę.
Mam gdzieś co jakiś ktoś nawet jakby był ważny i mądry napisał sobie kiedyś tam o tym, że to musi być tak a tak rozumiane. Nie uznaje autorytetów, każdy może mieć swoje zdanie i niech je ma ale to wcale nie znaczy, że jest w jakiś sposób lepsze od mojego i, że musi cokolwiek więcej znaczyć od mojego. To samo z interpretacją. Moje zdanie jest mi bliższe, wiem jakimi zasadami się rządzi, tylko jemu mogę ufać. Wcale nie znaczy to, że "moja racja jest mojsza" - nie, jestem bardzo otwarty - po prostu póki nie zostanie udowodnione/uargumentowane czyjeś zdanie porządnie ja przyjmuje moje zdanie. A tutaj nie widzę nawet potrzeby dyskutować nad interpretacją, jest zbędna w tym neutralnym kontekście jako cytat. Nie ma też celu branie pod uwagę kontekstu, bo ja podaje swoją interpretacje zaraz pod cytatem, żeby nie było wątpliwości co w nim widzę.
Podkreśliłem dodatkowo w cudzysłowie, że jest to wyłącznie moje własne spojrzenie i rozumowanie. Nie mam zamiaru babrać się w filozofiach/religiach, mam własne poglądy i akurat podobne słowa wypowiedziałbym/spisałbym pisząc o swoim spojrzeniu na świat (tzn., że sceptycyzm i empiryzm to wraz racjonalizmem i obiektywnością najlepsze sposoby dochodzenia prawdy.)
Zrozum: nie mam zamiaru filozofować nad kawałkami wyrwanymi z kontekstu i doszukując się specjalnego znaczenia bo coś ma jakieś inne znaczenie bo albo autor nie potrafił przekazać tego co chciał przekazać, albo interpretatorzy mają zlansowany mózg i wymyślają fantastyczne teorie.
Nie lubię doszukiwania się przenośni w tekstach pisanych dosłownie i wprost - idiotyzm, identyczny jak w Biblii piszę, że trzeba rozdać wszystkie swe materialne rzeczy ale tak naprawdę to nie o to chodzi :-D dlatego jak ktoś się bawi w takie coś niech wali abstrakcjami albo niech zrobi wstęp i wytłumaczenie od autora "co autor miał na myśli" tak żeby raz na zawsze wytępić wątpliwości. Bo jeśli coś ma być poważnym źródłem mądrych myśli to musi spełniać ten warunek... inaczej to można to sobie walnąć koło bajek psychopatów i cytatów typu "czerwony królik w długą noc śpiewa siarczyście barytonem" + milion kontekstów i interpretacji ( = misticism shit & company with help of zryta psycha )
Tak, osobiście uważam niejednoznaczne dzieła takie jak Biblia i inne tego typu rzeczy za idiotyzmy i bzdety na których nie ma co polegać skoro można sobie z niej wywnioskować co się chce w oparciu o interpretacje Jedynego i Nieomylnego... Watykanu ;-) w tym wypadku jest o jakiś buddyjski autorytet. Dzięki, że uświadamiasz mnie, że buddyjskie cytaty też za pewne będę musiał traktować podobnie, pomimo, że złudnie myślałem, że znalazłem coś mądrego z czym mógłbym się zgodzić.
Mam własny rozum, i sam mogę interpretować sobie to jak chce bo nie miało to żadnego kontekstu - tak to można znaleźć w necie w takim stanie, na wikicytatach bodajże też etc. Poza tym nie uznaje kontekstu, można precyzyjniej i wtedy nie trzeba kontekstu. Teksty które wymagają specjalnej interpretacji i mają ich wiele różnych są albo jakieś totalnie durne albo ludzie którzy to robią są jacyś poryci.
Tu widzę tekst napisany całkiem normalnymi przystępnymi słowami, wprost - nie mam zamiaru szukać w tym jakiegoś podwójnego dna, ukrytego znaczenia etc to bzdety, jesteś jednym z tym co nie mają co robić i szukają takich rzeczy? fajnie ale o co masz pretensje.
Tak wali mnie czyjś kontekst - w sensie: ja to popieram tylko tak jeśli się to rozumuje w sposób jaki ja to rozumiem, każdej innej interpretacji najprawdopodobniej się wyprę.
Mam gdzieś co jakiś ktoś nawet jakby był ważny i mądry napisał sobie kiedyś tam o tym, że to musi być tak a tak rozumiane. Nie uznaje autorytetów, każdy może mieć swoje zdanie i niech je ma ale to wcale nie znaczy, że jest w jakiś sposób lepsze od mojego i, że musi cokolwiek więcej znaczyć od mojego. To samo z interpretacją. Moje zdanie jest mi bliższe, wiem jakimi zasadami się rządzi, tylko jemu mogę ufać. Wcale nie znaczy to, że "moja racja jest mojsza" - nie, jestem bardzo otwarty - po prostu póki nie zostanie udowodnione/uargumentowane czyjeś zdanie porządnie ja przyjmuje moje zdanie. A tutaj nie widzę nawet potrzeby dyskutować nad interpretacją, jest zbędna w tym neutralnym kontekście jako cytat. Nie ma też celu branie pod uwagę kontekstu, bo ja podaje swoją interpretacje zaraz pod cytatem, żeby nie było wątpliwości co w nim widzę.
Podkreśliłem dodatkowo w cudzysłowie, że jest to wyłącznie moje własne spojrzenie i rozumowanie. Nie mam zamiaru babrać się w filozofiach/religiach, mam własne poglądy i akurat podobne słowa wypowiedziałbym/spisałbym pisząc o swoim spojrzeniu na świat (tzn., że sceptycyzm i empiryzm to wraz racjonalizmem i obiektywnością najlepsze sposoby dochodzenia prawdy.)
Zrozum: nie mam zamiaru filozofować nad kawałkami wyrwanymi z kontekstu i doszukując się specjalnego znaczenia bo coś ma jakieś inne znaczenie bo albo autor nie potrafił przekazać tego co chciał przekazać, albo interpretatorzy mają zlansowany mózg i wymyślają fantastyczne teorie.
Nie lubię doszukiwania się przenośni w tekstach pisanych dosłownie i wprost - idiotyzm, identyczny jak w Biblii piszę, że trzeba rozdać wszystkie swe materialne rzeczy ale tak naprawdę to nie o to chodzi :-D dlatego jak ktoś się bawi w takie coś niech wali abstrakcjami albo niech zrobi wstęp i wytłumaczenie od autora "co autor miał na myśli" tak żeby raz na zawsze wytępić wątpliwości. Bo jeśli coś ma być poważnym źródłem mądrych myśli to musi spełniać ten warunek... inaczej to można to sobie walnąć koło bajek psychopatów i cytatów typu "czerwony królik w długą noc śpiewa siarczyście barytonem" + milion kontekstów i interpretacji ( = misticism shit & company with help of zryta psycha )
Tak, osobiście uważam niejednoznaczne dzieła takie jak Biblia i inne tego typu rzeczy za idiotyzmy i bzdety na których nie ma co polegać skoro można sobie z niej wywnioskować co się chce w oparciu o interpretacje Jedynego i Nieomylnego... Watykanu ;-) w tym wypadku jest o jakiś buddyjski autorytet. Dzięki, że uświadamiasz mnie, że buddyjskie cytaty też za pewne będę musiał traktować podobnie, pomimo, że złudnie myślałem, że znalazłem coś mądrego z czym mógłbym się zgodzić.

