DarkWater napisał(a):dla mnie nie do zniesienia są filmy z wesel i wszelkich uroczystości rodzinno towarzyskich. nigdy nie mogłem zrozumieć co ludzie w tym widzą. zawsze tortura gdy muszę choć kawałek oglądać.a one zazwyczaj trwają tyle co cała uroczystość
co by ani chwili nie uronić
taki naturallizm
Kilgore Trout napisał(a):wszystko Almodovara.wszystko czyli nic - powiedział ktoś, kto (być może a może i nie)
widział z jeden obraz
taka ocena jest "synonimem chujowatości" - czekogolwiek
żenująca generalizacja i kina i odbiorców
ale lepiej brzmi od "nie podobało mi się"
tylko gdzie konstruktywna krytyka w opinii
której teoetyczne zasady są tak dobrze znane i przytaczane
a propos (nie)trendy i trendy
to wielkim fo paux jest lubienie czegoś
co choć trochę zaczyna być popularne mimochodem
oto prawdziwy terror
w towarzystwie wolę po stoktoć ludzi rzucającymi jakimikolwiek myślami
oglądających cokolwiek,
nie zmianiających zdania pod wpływem czyjejś innej opinii co do gustów
kółka wzajemnej adoracji
niż dukających jakieś samozachwycone bełkoty pomiędzy licznymi
yyyyy, eeeeee i wielokropkami
next najgorszy z najgorszych:
"tożsamość Bourne`a"
amnezyjnego gościa którego ściga prawie cały świat
na szczęście seans urwał się na scenie pocałunku
gdzieś w środku bezpowrotnie:-D
a teraz patrzę, że to cała saga...

