GoodBoy napisał(a):Co ty mi chcesz teraz wmawiać? Jeśli mam stałego partnera to się go trzymam i nie zdradzam. Nie toleruję skoków w bok, oznacza to dla mnie koniec związku. Jeśli zaś nie mam nikogo to grzmocę się z kim chcę, kto jednocześnie chce grzmocić się ze mną. Nie mam z tym żadnego problemu natury moralnej, a na powodzenie też nie narzekam. Trzeba korzystać z seksu, póki jest się młodym. Seks to zdrowie!Co za tautologia. No pewnie, że jak nie zmieniasz partnera to nie zmieniasz partnera. Ale właśnie przyznałeś się do tego, że nie widzisz nic złego w zmienianiu partnerów, jak rękawiczki (wiadomo, że nie można ich nazwać stałymi, skoro się ich zmienia). I to "zarzuciła" Ci Furia, całkiem słusznie zresztą. Wiele osób nie grzmoci się na prawo i lewo tylko dlatego, że akurat nie ma "stałego" partnera. I to jest zdrowsze niż dawanie dupy wszystkim chętnym naokoło (o sorry, wszystkim, którzy Ci się podobają). Dla zdrowia to sobie lepiej pobiegać.
A dziecko w kuchni z przykładu nie było "twoim" dzieckiem tylko dzieckiem np. twojego przygodnego partnera.
The spice must flow

