GoodBoy napisał(a):Nie nazywam partnerem kolesia, z którym miałem jedno czy dwa bzykanka. Oczywiście, technicznie jest to "partner seksualny", ale nie jest to partner - osoba do związku, którą kocham, z którą mieszkam dzieląc wszelkie trudy i radości dnia codziennego.
To, że Ty nie potrafisz oddzielić tych dwóch rzeczy to już wyłącznie twój problem.
Jakoś nie uważam, żeby szacunek do własnego ciała i traktowanie seksu jak dopełnienie miłości było dla mnie kiedykolwiek problemem. I nie, jakoś nie potrafię szanować postawy: pobzykajmy się dla przyjemności, bo dla mnie to instrumentalne traktowanie drugiego człowieka, a także własnego ciała. Nie wymagaj szacunku do zwykłej kopulacji :roll:
The spice must flow

