martwy_biskup napisał(a):Tak wiec mam pytanie do krwiodawcow (jesli sa tacy na forum) jak ustosunkujecie sie do tego nadcisnienia i czy te utraty przytomnosci dyskwalifikuja mnie jako krwiodawce?
Nie jestem krwiodawcą i nigdy nie zamierzam. !!
I Tobie też nie polecam.
Oczywiście, że Cię nie dyskwalifikuje. Będą brać z Ciebie mniejsze ilości.
Jak widzą, że ktoś po utracie pewnej ilości krwi mdleje lub słabnie, to ograniczają worek na krew i następnym razem biorą mniejsze porcje.
Na temat krwiodawstwa już się wypowiadałem. Nie pamiętam tylko gdzie... :-)
Więc powtórzę.
Jeżeli zaczniemy regularnie oddawać krew, np. kilka miesięcy, to nasz organizm przestawi się na ciągłą produkcję, jak w przypadku krowy produkującej mleko.
I będziemy musieli regularnie tą krew oddawać, czy chcemy, czy nie.
Jeżeli byśmy czasem nie chcieli, to nasz organizm sam przypomni nam o tym, że należy udać się do punktu krwiodastwa.
A przypomnie np tak. że krew sama zacznie się nam puszczać nosem.
Lub tak, że będziemy mieli silne bóle głowy, itp.
W momencie, gdy oddamy krew, wszystko wraca do normy i możemy już normalnie funkcjonować. I tak co miesiąc.
Ale po dłuższym etapie możemy zajeździć nasze serce. Propaganda działa. Nie mówi się o krwiodawcach którzy kopnęli w kalendarz, tylko mówi się o tych co pobili jakiś tam rekord w litrach...
Oddawanie krwi nie jest naturalnym procesem człowieka. Po utracie krwi nasz organizm ma obniżoną odporność, gdyż większość swej energii, przekłada na produkcję ubytku krwi, zamiast na ochronę i odporność organizmu.
Oczywiście dla utrzymania stałego ciśnienia nasza pompka przez jakiś czas musi pracować na bardziej wydajnie. Ta huśtawka również nie jest wskazana.
Wielu z was myśli pewno, że kiedyś i wam może być taka krew potrzebna...
I że jako krwiodawcy dostaniecie pierwsi?... Ktoś tak myśli ? :-)
Że np. lądując równocześnie na w szpitalu z prezydentem, lub burmistrzem jakiegoś miasta, krew podadzą Wam, bo jesteście krwiodawcami, a dla niego zabraknie....
Otóż nie !... Dla niego nie zabraknie, a zabraknie dla Was.
Osoby oddające krew powinny dostawać chore pieniądze, ponieważ świadomie się osłabiają i narażają na choroby.
Ja jak oddawałem przez kilka miesięcy z kolegami, to dostawaliśmy jakąś gównianą czekoladę.
Jeżeli ktoś mówi Wam, że oddawanie krwi nie jest szkodliwe dla zdrowia, to po prostu kłamie.
Mam znajomych, którzy z tego krwiodastwa dostali jakiegoś syfu, coś w stylu salmonelli. Zjedli po prostu po lodzie. Chłopy jak dęby, ochroniarze... Fakt, że doszło im jeszcze skrajne wyczerpanie spowodowane pracą, ale również oddawali krew. Zjedli po lodzie i zatruli się salmonellą. Laliśmy z nich długo.... :-) Chociaż dla nich na ten moment nie było to takie śmieszne.
Osobiście jak zbliżał się termin oddawania tak mocno nawalała mnie głowa, że sam wsiadałem w samochód i zasuwałem do szpitala. Dziś boli mnie 3 razy do roku, po tym jak odstawiłem cukier.
Brata nie bolała głowa, jemu puszczała się nosem. Temu znajomemu, który padł na salmonellę, również pusczała się nosem.
Poza tym czułem pewien niesmak, bo chodziło oddawać pełno różnych żuli, którzy chcieli mieć za darmo czekolady, i chyba jakiś soczek. Inni przychodzili bo był dzień wolny w pracy.
W każdym razie państwo traktuje nas jak krowy dojne. Nie mówi się o skutkach ubocznych. To jest nie w porządku!
To by było na tyle.
Moja wizja, trochę nie po chrześcijańsku.
No ale na tym forum nie musi być chyba po chrześcijańsku ? :-)
Podobna dyskusja była poruszana również tutaj:
http://prawda2.info/viewtopic.php?t=2601...sc&start=0
pod ciekawym tytułem: Geje i krwiodastwo
mówiłem tam mniej więcej to samo.
