lumberjack napisał(a):Gdybyś widział, że zwierzęta, które są przeznaczone do jedzenia były hodowane w niesprawiających im cierpienia warunkach, to jadłbyś je? Czy np. kupiłbyś wtedy królika od mojego znajomego?Z poczatku tak właśnie postepowałem. Zaopatrywałem się w drób i jaja u znajomych ze wsi. Z czasem dojrzałem do tego, aby zrezygnowac z mięsa całkowicie i nie zwariować. Od początku też nie jadałem ryb. Nie słychac wprawdzie, aby krzyczały złowione na haczyk, czy uwięzione w sieci, ale nie oznacza to, ze naprawdę nie krzyczą. Wydają dźwięki w zakresie dla ludzi niesłyszalnym, tak więc mądrość ludowa, ze ryby głosu nie mają jest bzdurą, jak to zresztą z wieloma mądrościami ludowymi bywa.
Pomiętając o tym, ze nie jestem zobligowany do konsekwencji w stosowaniu wegetarianizmu, pozwalam sobie na zjedzenie mięsa w sytuacji, w której odmowa jego zjedzenia niczego by nie zmieniła. Niekiedy takie się zdarzają.
Pomyśl tylko-tryliony organizmów kręcących sie dokoła, każdy pod hipnotycznym działaniem jedynej prawdy, wszystkie te prawdy identyczne i wszystkie logicznie sprzeczne ze sobą: Moje dziedziczne tworzywo jest najważniejszym tworzywem na Ziemi; jego przetrwanie usprawiedliwia twoją frustrację, ból, a nawet śmierć. I ty jesteś jednym z tych organizmów, i przeżywasz swoje życie w niewoli logicznego absurdu.
R.Wright [i]Moralne zwierzę
R.Wright [i]Moralne zwierzę

