Kilgore Trout napisał(a):sprobujmy na powaznie zastanowic sie nad konsekwencjami zycia w celibacie do slubu.Kochanieńki! celibat=bezżeność i tym samym czystość.
W związku z tym to zdanie wygląda tak: spróbujmy na poważnie zastanowić się nad konsekwencjami życia w bezżenności do ślubu
Fajnie, co?Kilgore Trout napisał(a):1.Generalnie seks otacza ludzi ze wszystkich stron. Jest w telewizji, prasie, na wystawach sklepowych, unosi sie tajemniczo nad calym okresem dorastania.
2. I teraz mamy osobe ktora tak wziela sobie do serca koscielne przykazania ze decyduje sie seksu przed slubem nie uprawiac.
3. Oczywiscie absurdalne jest zalozenie ze taka osoba w wieku nastoletnim nie bedzie czuc pociagu seksualnego. Nie dosc ze go odczuwa - jest on mocno zwielokrotniony.
4. Seks staje sie tajemniczym terra incognita ktore koniecznie trzeba odkryc.
5. Nie chca lamac jednak koscielnego przykazania osoba taka faktycznie stara sie jak najszybciej zwiazac wezlem malzenskim zebym miec juz ow seks za soba.
6. Co by o tym nie mowic dla mlodego czlowieka sama swiadomosc bycia "prawiczkiem" jest bolesna i rodzaca kompleksy.
7. W zwiazku z tym nastepuje błyskawiczny slub (decyzja podyktowana praktycznie jedynie pociagiem seksualnym!) i wreszcie pozbywa sie dana osoba brzemienia, ma seks za soba. Uff.
8 I w tym momencie okazuje sie ze w sumie ten seks no fajny ale tez nie jest on niczym nadzwyczajnym, i tak ma czlowiek 20-kilka lat, cale zycie przed soba i okazuje sie ze uwiazal sie do jakiegos nudziarza, ktory na dodatek slabo sie w lozku sprawuje.
9. Jak mowi przyslowie: gdy sie czlowiek spieszy to sie diabeł cieszy.
10. Kosciol przytacza je gdy idzie o seks ale jakos nabiera wody w usta gdy czlowiek pedzi na leb na szyje do zwiazku malzenskiego.
11.Latwo sobie dopowiedziec reszte - malzenstwo nie jest szczesliwe, jak dobrze pojdzie szybko sie rozpadnie jak zle kobieta zajdzie w ciaze (wszak nie ma mowy o szatanskiej antykoncepcji) i zostanie uwiazana do dziecka i meza po wsze czasy.
W końcu jakaś mało wiele konstruktywna myśl
. Zatem po kolei:ad 1Chyba ja jestem ślepy, bo seksu wszędzie nie widzę. Ale OK - zgoda, że społeczeństwo, zwłaszcza młode, jest strasznie przeerotyzowane.
ad 2. Jeśli w punkcie wyjścia osoba ta, mająca głęboko w sercu wiarę, i dalej: będzie podchodzić do religii w sposób zreflektowany, a nie jako zniewolony sługa, to wówczas punty 3-11 nie będą miały miejsca. Jeśli zaś okaże się, iż osoba ta (a właściwie osoby) są zniewolone, wówczas mamy do czynienia z niedojrzałością religijną.
Przyjmijmy jednak tę właśnie wersję - niedojrzałości- by nie było, że idę na łatwiznę.
ad 3. Oprócz pobudzenia erotycznego, u dziewcząt np jest również bardzo mocno wyeksponowana chęć strojenia się, malowania, etc, u chłopców zaś dochodzi do głosu potrzeba bycia dowartościowanym. Czynią to na rózne sposoby: jedni nauką lub praca, inni kradzieżą, albo gwałtami. Ergo: jest to poważny egzamin z opieki i wychowania, jaki powinni zdawać tu rodzice, po nich zaś wychowawcy. Im prędzej ktoś zrozumie i przyjmie za pewnik, iż to pies macha ogonem, a nie na odwrót, tym lepiej dla niego, by w wieku lat 18 nie obudził się z ręką w nocniku jako wdowiec/wdowa tudzież rozwodnik/rozwódka.
ad 4. tych terra incognita w ciągu całego życia jest bardzo wiele. Czemu seks ma być uprzywilejowany? Jeśli mowa o ludziach młodych: najpierw nauka, potem praca, pieniądze i rodzina (tu równiez i seks). Przyzna chyba każdy, iz o szczęsciu człowieka w dużej mierze będzie decydować hierarchia wartości, prawda?
ad 5. dla jasności: to przykazanie Boże (z Dekalogu) a nie kościelne. Wpierw pewien banał: ktoś mi powiedział kiedyś tak: jak chce ci się baby, a nie masz na nia kwita, to załatw sprawę kapciem, albo kawałkiem drewna...
Powtarzam: hierarchia wartości..., pies macha ogonem...
ad 6. Hmm, mam 28 lat, nie uważam siebie za staruszka, jestem tzw "prawiczkiem" i nie mam kompleksów, ani nie widzę w tym nic bolacego

ad 7 do 9. Jeśli te punkty mają miejsce (a skądinąd wiem, że mają bardzo często) to małżeństwo jest zawarte nieważnie. To się nazywa "niezdolnośc do przyjęcia obowiązków wynikających z przysięgi małżeńskiej".
ad 10. To nieprawda! Przygotowanie do sakramentu małżeństwa, to nie tylko papierki, ale równiez katechezy przedmałżeńskie oraz udział w spotkaniach poradni przedmałżeńskiej. Tam mówi się nade wszystko o tym, iż co nagle, to po diable!
ad 11 - to że tak wiele małzeństw jest po prostu do chrzanu może IMHO świadczyć o nastepujących zjawiskach:
- - brak pogłebionej refleksji nad wiarą u rodziców
- to owocuje podobnym stanem rzeczy u młodych
- spotęgowana relatywizacja wartości i autorytetów
- olewactwo obowiązków ze strony księży i katechetów oraz tych, co prowadzą poradnie przedmałżeńskie.
To tyle z mej strony. Widzę, że mamy tu Off -topic. Niech mod coś z tym zrobi :

