Rothein napisał(a):Tylko ludzie o rozwodnionych mózgach mogą być kosmopolitami - przyznaję ze niegdyś miałem rozwodniony mózg. Kosmopolityzm, to dopiero absurd i głupota. Obywatelem można być państwa, nie świata [to tak dla tych co za obywateli świata się mają]. Nie ma państwa "świat". Państwo "swiat" to wymysł marksizmu i jego idealistycznych przodków. Wyobraźcie sobie - cudowne ciekawe różnice istnieją tylko dlatego, że są podtrzymywane. Gdzie zacierają się różnice? W komunistycznej szarzyźnie i kolorowym chaosie rzygowin globalizacji. Ble.
Nie mogę się z Tobą zgodzić Rothein do końca. Chociaż sam też się kosmopolitą nie nazwę po dłuższym przemyśleniu. Zależy co rozumiemy pod pojęciem kosmopolityzm a co pod pojęciem patriotyzm. Bo nie wierzę zarówno w całkowite zaniknięcie podziałów narodowościowych na świecie z jednej strony a drugiej no ni chuja nie czuję żadnej dumy z faktu, że jestem białym, heteroseksualnym mężczyzną (no ok, jeszcze chłopakiem
) mieszkającym w tej części Europy zwanej RP. Na pewno moje związki z Polską i Polakami są oczywiste. Używam języka polskiego jako ojczystego, lubię część naszych tradycji, lubię polską mentalną godzinność... no nazbiera się. Ale czy nasz język, tradycje etc. są lepsze od innych? Czy nasza rasa jest lepsza? Jeśli tak to czemu? Piszesz o komunistycznej szarzyźnie. A nie uważasz np. że każdy człowiek zasługuje na indywidualną ocenę? Ocenę po prostu tego jakim jest człowiekiem, a nie jaki ma kolor skóry, skąd pochodzi etc. Ja tak właśnie uważam i raczej nie jest to pogląd komunistyczny. Można oczywiście oceniać całe narody przez pewne pryzmaty. Ale to bardzo szybko może doprowadzić do dopisywania łatek. Osobiście przyznam np. że lubię ogólnie Niemców a nie przepadam za Włochami. Ale na pewno znajdzie się taki Włoch który mógłby być dla mnie kumplem, podobnie jak Niemiec wrogiem. Zastanawiając się dalej może i jestem patriotą w czymiś rozumieniu. Pragnę poprawy sytuacji tego kraju, szanuję sporo polskich tradycji, kibicuję naszym w rozgrywkach międzynarodowych, nigdy nie wstydze się mojej narodowości ani rasy. Ale to jest albo pragmatyzm albo coś co lubię, nie ma tu żadnej głębszej ideologii. Bo po jaką niby cholerę?

