Piotrek R. napisał(a):Hasturze, nie potrafię odseparować ekranizacji od pierwowzoru; film zawsze będę porównywał z powieścią, w przypadku adaptacji Tolkiena razi mnie przede wszystkim nie oddanie tzw. ducha powieści. Kolejną wpadką jest próba upchnięcia w scenariuszu opisywanych tysiącami słów wydarzeń, która to próba po prostu musi obdzierać z głębszej treści wszystko co widzimy na ekranie, pozostawiając sztubackie streszczenie. Błędem nie do wybaczenia było dla mnie natomiast przenicowanie na czarny charakter Faramira, postaci, która choć w powieści pojawia się w tle pierwszego planu, jest moją ulubioną a do tego jej rola jest nie do przecenienia. Brakowało mi Toma Bmbadila. Nie zdołałem filmowej trylogii obejrzeć do końca, wytraciłem prędkość do zera gdzieś w 1/3 ostatniej części. Ten film nigdy nie wywoła we mnie nostalgii jakiej doświadczyłem po zakończonej lekturze Tolkiena i którą odczuwam na myśl o ogarniętym wojną Śródziemiu.
Mam podobne odczucia. Faramir był rzeczywiście przedstawiony w paskudnym świetle, chociaż w rzeczywistości był człowiekiem rozsądnym, mającym otwarty umysł. Co do Toma Bombadila, to dobrze, że nie zdecydowano się na wplecenie go w adaptację filmową. Tej postaci po prostu nie da się dobrze oddać na ekranie.
Faktycznie, końcowe stronnice WP były bardzo nostalgiczne, patetyczne i na swój sposób bardzo ładne, ale nie wiem, czy mogą się równać z Sillmarilionem
Get into the car
We'll be the passengers
We'll ride through the city tonight
We'll see the city's ripped backside
We'll see the bright and hollow sky
We'll see the stars that shine so bright
Stars made for us tonight!
We'll be the passengers
We'll ride through the city tonight
We'll see the city's ripped backside
We'll see the bright and hollow sky
We'll see the stars that shine so bright
Stars made for us tonight!

